Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Budda. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 13 czerwca 2017

MIŁOŚĆ ODWZAJEMNIONA


miałam ostatnio piękne, choć jednocześnie w tamtym momencie bardzo trudne doświadczenie - wyzwanie. ( taka historia :-} ) Zrozumiałam, że dopóki nie dostrzegę Shivy (Wielkiego Ducha, Tęczowego Buddy, Chrystusa, Źródła - nazwij TO, jak chcesz) w każdej istocie ludzkiej, we wszystkim, co się zdarza, we wszystkim, co mnie otacza, we Wszystkim, Co Jest, moja miłość do Siebie-Ciebie nie będzie wystarczająca, by poczuć Twoją wzajemność w sobie i połączenie z Tobą. 

Kiedy osoba, z którą odczuwałam "nieprawdopodobne", wręcz "wielowymiarowe" ;-) połączenie, nagle odeszła i "zdmuchnęła mnie jak świeczkę", wreszcie "olśniło mnie" i dostrzegłam, że

poprzez tę osobę nikt inny jak Shiva (Wielki Duch...) zatańczył dla mnie "taniec iluzji odrzucenia"

I kiedy przyjęłam to z wdzięcznością i pokorą, nie poczułam już żadnej negatywnej emocji wobec tej osoby, nie pojawiła się żadna negatywna myśl o niej, Za to przejawiło się pełne zrozumienie, że inaczej nie mogło się zdarzyć. Że to doświadczenie było mi potrzebne. I wtedy poczułam jeszcze większą Miłość do tej osoby niż kiedykolwiek wcześniej. Dostrzegłam, jak Cudowny i "Tęczowy" jest Shiva (Wielki Duch, Budda...), jak wiele przejawów ma Jego Taniec. I poczułam ogromną wdzięczność, która wybuchła we mnie gorącym płomieniem z serca i objęła całe ciało rozprzestrzeniając się na wszystko wokół. Poczułam ogień Miłości i wdzięczności do Shivy (Wielkiego Ducha, Chrystusa, Tęczowego Buddy...) za ten dar, dzięki któremu mogłam poczuć jeszcze większą Miłość do Ciebie-Siebie w sobie. Mogłam pokochać kolejną cząstkę Siebie, którą odzwierciedla dla mnie - symbolizuje ta osoba.

"Odkryłam", że

Miłość to stan istnienia, do którego prowadzi nas... zrozumienie, które uwalnia nas - przekraczając i prześwietlając niewidzialnym światłem świadomości nasze "ja"-  do takiego stanu, "momentu", w którym wreszcie możemy poczuć wzajemność Shivy (Wielkiego Ducha...). [Dla mężczyzny może być to wzajemność Shakti - Bogini].

Gdy płoniemy, spala się powoli lub nagle wszystko, co mogłoby stawiać opór naszemu całkowitemu oddaniu Miłości. Ta Miłość odczuwana w sercu staje się bramą, która otwiera się... I wtedy może przejawić się Jego/Jej wzajemność w nas. I Miłość naszej wzajemności wybucha jeszcze większym Płomieniem w Sercu.

"TO JAKBY PATRZYŁO 
OCZAMI MIŁOŚCI NA KAŻDEGO
TAK SAMO...
JAKBY PATRZYŁO NA SIEBIE"

JAKO WSZYSTKO, CO JEST.

Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez nas) Istoty Boskiej, która zintegrowana jako Jedno: Ona i On staje się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i głębokiego snu (zaśnienia).


I teraz przypomniałam sobie, że wielokrotnie ten stan odczuwałam. Bywało też i tak, że trwał on kilka dni a nawet tygodni... I wygląda na to, że to, co zdarza się nam jako trudne sytuacje i doświadczenia, to są wyzwania, które umożliwiają nam dokonanie takiej zmiany w Sobie, aby ten stan w nas mógł się "pogłębiać", osadzać w nas, a my w nim...

Kiedy szłam ulicą i tak odczuwałam ten ogień i "rozmyślałam' o tym, zobaczyłam na ziemi mały kamyk, który "zawołał" mnie, więc podniosłam go. Był w kształcie podobnym do serca. I poczułam (usłyszałam w sobie), że to Shiva (Wielki Duch...) przesłał mi ten znak swojej wzajemnej Miłości do mnie. 
Przytulam Cię do Serca.

W młodości napisałam wiersz, który kończył się słowami:

Moje serce Twoim 
kamyczkiem 
do puszczania 
kaczek na wodzie

Dopiero teraz zrozumiałam ich sens. :-} 💖
Kłaniam się Tobie-Sobie w Sobie i w Tobie. :-} 💖




"Ludzie na tym świecie są jak trzy motyle latające wokół świecy.

Pierwszy podlatuje blisko i mówi: wiem co to miłość.
Drugi dotyka płomienia leciutko skrzydełkiem i mówi: wiem jak pali ogień miłości.
Trzeci rzuca się w płomień i płonie…
Tylko on wie – czym jest prawdziwa miłość.

- cytat z filmu "Bab'Aziz Ojciec Drogi (napisy pl) |Sufizm|" - youtube.com - Bab'Aziz ojciec Drogi (napisy pl) |Sufizm|

poniedziałek, 23 marca 2015

TĘCZA I JEJ SYMBOLIKA...

Notatki...

Takie... "powlatywały mi":

Naturalną, podstawową "esencją istnienia" jest radość życia, istnienia.

Cała przeszłość i wszystkie doświadczenia prowadzą mnie (nas) do tu i teraz, a w tym tu i teraz do tego kim, czym jestem.

Oświecenie jest czymś innym niż Przebudzenie (z moich komentarzy zainspirowanych wpisem relikt55).

I jeszcze coś takiego:
"Oświecenie jest tym, co ujawnia się samoistnie przez samo siebie, samo sobie w samym sobie". - Papaji



O różnych symbolach pisałam już wielokrotnie, a ostatnio tutaj. Tym razem tematem notki jest tęcza w buddyzmie i symboliczne znaczenie pięciu kolorów buddy - tary (o czym już wspominałam przy różnych okazjach wcześniej np.: tutaj).

***



niebieski - żywioł: woda, symbol: diament, tzw. "splamienie" - gniew. ("Splamienia powodowane odpowiednią karmą są obok niewiedzy głównym warunkiem istnienia cierpienia. Splamienia są stanami konceptualnymi bardziej lub mniej subtelnymi związanymi ze szkodliwymi emocjami, które muszą być usunięte [raczej przetransformowane], aby zrealizować wyzwolenie od cierpienia." *1) Istoty, które zapragnęły doświadczyć tych "szkodliwych" emocji, "weszły w koło samsary". Niebieska postać buddy-tary symbolizuje mądrość podobną zwierciadłu (mądrość jak lustro), która pojawia się w wyniku przekształcenia gniewu. Gniew i nienawiść są przeciwieństwem współczucia i miłości. Dzięki wielkiemu współczuciu (współodczuwaniu) możemy znaleźć się w stanie, w którym w przeciągu jednej sekundy możemy zobaczyć wszystkie istoty i ich cierpienie. Dlatego też przekształcony gniew staje się mądrością podobną zwierciadłu. Wówczas po tej transformacji każde przeżycie postrzegamy przejrzyście i bezpośrednio takim, jakie jest. Stan mądrości podobnej zwierciadłu to taki stan świadomości, w którym można "zobaczyć" wszystkie zjawiska w jednym momencie. Nieważne, jak wiele jest obrazów, wszystkie one równocześnie odbijają się w zwierciadle. I wszystkie obrazy i zjawiska są jak odbicia w lustrze, które są takie same - jako odbicia i są po prostu refleksami gry światła i cienia.


***

zielony - żywioł: wiatr, symbol: miecz, "splamienie" - zazdrość. Istoty, które zapragnęły doświadczyć tych emocji, "weszły w koło samsary", Zielona postać buddy-tary symbolizuje mądrość doświadczenia (mądrość urzeczywistnienia), która powstaje w wyniku przekształcenia zazdrości. Wówczas w każdej sytuacji działamy dla pożytku innych, dzięki temu, że nauczyliśmy się tej mądrości z naszych doświadczeń.




                                        ***


czerwony - żywioł: ogień, symbol: lotos, "splamienie" - pożądanie, przywiązanie.
Czerwona postać buddy-tary symbolizuje mądrość rozróżniającą, która pojawia się w wyniku przekształcenia pożądania i przywiązania. Jest ona zdolnością do rozumienia wydarzeń pojedynczych, jak i jako elementów całości - jednocześnie. (Widzenie i rozumienie rzeczywistości takiej jaka jest). Rozumienie znaczenia wszelkich zjawisk, że są one i jednocześnie nie są różne.  "Jedna z pięciu podstawowych buddyjskich mądrości - mądrość rozróżniająca - pokazuje, że każde zjawisko, mimo że manifestuje się niezależnie, nawet na moment nie przestaje być częścią całości. Właśnie ta mądrość może pomóc nam właściwie zrozumieć współczucie. Nie musi ono wcale być oddzielone od radości. Rozróżniająca mądrość - jeśli ją rozwinęliśmy - pokazuje nam, że gdy jesteśmy współczujący to wcale nie stajemy się smutasami. Wręcz przeciwnie. Manifestowanie się współczucia nawet przez chwilę nie wyklucza radości."

***


żółty(złoty) - żywioł: ziemia, symbol: klejnot, "splamienie" - duma, próżność. Żółta postać buddy-tary symbolizuje mądrość wyrównującą, mądrość równości, która pojawia się w wyniku przekształcenia dumy i próżności. Wówczas doświadczamy wielostronności i obfitości wszystkich rzeczy. W tym stanie „ja” i inni, wszyscy są sobie równi. Wgląd ten polega na tym, że nie oddzielamy siebie od innych. Stąd takie określenia w różnych innych kulturach jak: "Całość", Jednia, "Wszystko, Co Jest", "Niepodzielenie", "Niedualność" itp. Mądrość równości  to stan, w którym nie ma rozdzielania na pojęcia "dobre lub złe". Mądrością równości jest uznanie samsary i nirwany jako równych, jako "posiadające jedną tonację i jeden smak".


***


biały - żywioł: przestrzeń, symbol: koło nauki, "splamienie" - niewiedza, ignorancjaBiała postać buddy-tary symbolizuje mądrość wszechprzenikającą, która powstaje w wyniku przekształcenia niewiedzy i ignorancji. (O niewiedzy i ignorancji pisałam ostatnio tutaj.) Wiemy, że nie jesteśmy od niczego oddzieleni, ponieważ przestrzeń i energia są połączone ze sobą we wszystkich czasach i miejscach. Niewiedza to błędny sposób rozumienia świata i zjawisk. Kiedy zostaje przekształcona, otrzymujemy zrozumienie tego, jakimi rzeczy są. Mądrość zwana wszechprzenikajacą pojawia się dzięki oczyszczeniu owych "splamień" niewiedzy i ignorancji. Jest to stan naturalnej przejrzystości i czystości. Uwolnienie się od gier ego oraz od przywiązania do zjawisk powoduje, że pojawia się stan mądrości rzeczywistości czyli wszechprzenikajacy wgląd.

***

Czarny kolor symbolizuje pierwotną ciemność. W świecie, gdzie jest ciemno, bo nie ma światła odbitego, jest też dźwięk, którego nie możemy usłyszeć, ponieważ jest on niedostępny dla zdolności słyszenia każdej istoty fizycznej. Całe tworzenie może przejawiać się poprzez wibracje. Ciemności stają się światłem, cieniami kolorów, kolorami dźwięku, a dźwięk tworzy formę... (mantra, jantra, tantra). Czarna Tara jest idealną opiekunką pustki, Boską Matką współczucia i Boginią zdolną do odwrócenia wszelkich form zła. Z łatwością pochłania demony umysłu. Często jest łączona z Kali. Tu notka o "końcówce epoki kali-jugi"




***

Inne źródła podają, że buddowie symbolizują:


Tęcza to połączenie tych wszystkich pięciu żywiołów (inne źródła podają, że sześciu), wszystkich pięciu mądrości w Całość, w "Tęczowe Ciało". (O tęczowym ciele pisałam wcześniej tutaj.) "Ciało tęczowe" symbolizuje przebudzenie wewnętrznej jaźni, jest to stan, który jest etapem umożliwiającym "uzyskanie dostępu" do stanu Nirvany. Jest symbolem realizacji osiąganej już za życia.

"Ciało Padmasambawy":


Prawdziwa mądrość wynika jednak z doświadczenia, a nie z dogmatów czy wyłącznie z zewnętrznej wiedzy. Zrozumienie pełni mądrości przy pomocy "samsarycznej świadomości" (z poziomu uczestnictwa w grach ego) nie jest możliwe. ponieważ to właśnie "zrozumienie prowadzi do wyzwolenia"... 


"Tęczowe ciało" to stan przejściowy, przedostatni, w którym zachodzi przekształcenie w tzw. "czyste światło". Mówi się, że jest to najwyższy stan do osiągnięcia w "samsarze" przed osiągnięciem stanu "czystego światła" lub "przejrzystego światła" czyli stanu Nirvany *2.

"Pisklę mitycznej garudy ma wspaniałe skrzydła już w jaju, ale nie może latać póki się nie wykluje i w pełni zamanifestuje swoje możliwości w locie. Garuda jest symbolem "potencjału dzogczen, np. zrealizowania tęczowego ciała".

http://kimimarinyoga.com/wp-content/uploads/2012/06/garuda1.gif?w=300

W innych kulturach tęcza ma podobną symbolikę:


Ale są tacy, którzy przypisują tęczy także negatywne znaczenie i ponoć (?) nawet obecnie Kościół Katolicki zakazuje używania symbolu tęczy... Z jednej strony znak Przymierza Boga z Człowiekiem, a z drugiej strony... ?

I jeszcze wątek o "podstawowych kolorach"... Oto one:


Po lewej jako 3. podstawowe czerwień, zieleń i niebieski, 3 pośrednie: żółty, turkusowy, magneta (róż) oraz w centrum - biel. Po prawej jako 3 podstawowe: żółty, turkusowy, magneta (róż), 3 pośrednie: czerwień, niebieski i zielony oraz w centrum - czerń. W sumie osiem kolorów.
W niektórych tankach tybetańskich w centrum jest umieszczona czerń jako tło i biel, a wokół: żółty, czerwony, zielony i niebieski... a także magneta/róż, turkus i fiolet. W sumie 9 kolorów.

Tu jest 7.kolorów w tabeli po lewej i częstotliwości im odpowiadające, a po prawej 12. kolorów i dźwięki im odpowiadające:

ze strony: http://www.artvigor.pl/tajemnicza-skrytka-wiedzy-2/
Dzięki oznaczone według angielskiego nazewnictwa, w którym "B" to po polsku "H".

Gdy długość fali światła widzialnego się zmniejsza, to częstotliwość się zwiększa:


A tu szersze spektrum zakresu częstotliwości fal widzialnych i niewidzialnych:


_______________

W zasadzie nie zdawałam sobie sprawy, że przez wiele lat dokonywałam w sobie transformacji tego, co opisane jest na przykład powyżej (o transformacji "splamień" w różne rodzaje "mądrości") i przekazywane w tzw. "naukach buddyjskich". Zaznaczam, że buddystką nie jestem, a raczej studiuję obecnie te ichnie "buddyjskie nauki" i różne tych nauk "wątki" i szkoły itp. Poszukując wspólnego ich rdzenia, esencji. Tak jak wcześniej "studiowałam" różne tradycje, kultury i nauki pochodzące z obu Ameryk, syberyjskie, aborygeńskie itp. itd.

Otóż przeżyłam kiedyś metamorfozę przekształcenia gniewu, a gniew mój spalił się w wybuchu takiego śmiechu z samej siebie, że chyba nigdy wcześniej tak się nie uśmiałam z samej siebie. A ten „kop energetyczny” śmiechu wyzwalanego z nagle uświadomionego wcześniejszego przywiązania do gniewu (i różnych wzorców utrzymujących mnie w odczuwaniu gniewu) wprost mnie „poraził” i to w momencie, gdy „zobaczyłam” (tak wewnętrznie bardziej, ale i zewnętrznie też :-)) siebie samą taką „strasznie zagniewaną”. I wtedy nagle, jakby walnął we mnie piorun – stało się to oczywiste i uświadomiłam sobie, co robiłam i dlaczego. I wtedy rozpuścił się we mnie cały gniew. Czułam jakby się rozpuszczał, a ja odzyskiwałam energię... ZROZUMIENIA i MIŁOŚCI. Od tamtej pory na nikogo się nie gniewam, nie wściekam się, nie muszę ani nie potrzebuję, choć potrafię zdecydowanie i „stanowczo” reagować w pewnych życiowych sytuacjach oraz wyrażać to, co mam do wyrażenia. Czasem nawet bardzo stanowczo, jeśli czuję w sercu, że tak mam zrobić. Możliwe, że nieodczuwanie gniewu i nieobrażanie się na innych nie jest „normalne” w sensie normy społecznej, więc i innym trudno mi to wytłumaczyć, zwłaszcza, gdy nie ma w nich potrzeby zrozumienia tego typu doświadczeń.

Przeżyłam kiedyś także uświadomienie sobie i transformację zazdrości. Trwało to kilka miesięcy, a głównym bodźcem była wówczas zdrada mojego ówczesnego partnera, który ponoć mnie "ubóstwiał"; dosłownie na rękach nosił i wszem i wobec opowiadał, jaką to wspaniałą kobietą jestem. Któregoś dnia jednak przyszedł i powiedział, że nie wie, co zrobić, ponieważ kocha dwie kobiety. I chciałby sprawdzić, jak będzie mu z tą inną. Powiedziałam wtedy do niego, choć nie było to łatwe, że dla mnie to proste: niech idzie do tej innej. On miał skłonności do utrzymywania kontaktów z wieloma partnerkami (może to nie była poligamia, ale pożądanie wielu partnerek i potrzeba realizacji tego pożądania). Ale on sam nie chciał przed sobą do tego się przyznać. Był tego nieświadomy. Ale to jego "karma". Zajęłam się wówczas sobą i między innymi rozpoznawaniem, przyjmowaniem, a następnie transformacją zazdrości.






Dumę i próżność też uwalniałam i transformowałam przez kilka lat, ponieważ próżność i duma są powiązane z grami ego.

A o transformacji niewiedzy i ignorancji może napiszę kiedyś jeszcze.  Póki co napiszę tylko, że kiedyś, wiele lat temu zrobiłam rysunek, który zatytułowałam Księga Niewiedzy (nie mając pojęcia, że takie słowo jak niewiedza istnieje i jest używane przez niektórych ludzi). Napisałam kiedyś o tym rysunku tak:


_________

*1  "Splamienia zawsze wiążą się z postrzeganiem rzeczywistości nie do końca takiej jaką jest, lecz taką, jaką wydaje się tylko pojawiać (z powodu projekcji naszych ego i przywiązaniem do przekonań) oraz reagowaniem na nią w sposób niewłaściwy - powiązany z odczuwaniem żalu, wstydu, straty itp.

5 rdzennych splamień, które nie są poglądami:

1. pożądanie (obiektów przyjemności)
2. gniew (niechęć do obiektów mogących zrobić krzywdę w przeszłości, obecnie lub w przyszłości)
3. duma (pomieszana) w stosunku do niżej, równie oraz wyżej usytuowanych, w przypadku posiadania obiektu dumy - uczucie równości w stosunku do lepszych, fałszywa duma z powodu niewłaściwie zrobionych rzeczy)
4. ignorancja (pomieszany umysł)
5. zwątpienie (negatywne emocje względem oczywistych prawd, np. prawa czynów karmicznych, czterech szlachetnych prawd)
(...)
6. splamienie powiązane z pomieszanymi (fałszywymi) poglądami

oraz 20 drugorzędnych splamień:
wściekłość, uraza, zawiść, skąpstwo, nieszczerość, złośliwość, hipokryzja, oszustwo, samogloryfikacja, okrucieństwo, bezwstydność, tupet, letarg, agitacja, nieufność, lenistwo, niesumienność, zapominalstwo, dystrakcja («rozproszenie uwagi»), brak introspekcji."
________________________________________________________________


*3 Symbole buddy i tary (?): diament (kryształ), miecz, lotos, klejnot, koło nauki...


wtorek, 8 kwietnia 2014

SCALANIE CZĄSTEK "SWOJEJ TOŻSAMOŚCI"…


Dzielę się w tej notce moimi notatkami… rozpoznaniami, przypomnieniem o SOBIE... kim JESTEM, fragmentami moich komentarzy i wypowiedzi na innych blogach. Dziękuję za inspirację Margo0307, Mezamirowi i Przenikaniu oraz wszystkim, z którym dane mi było/jest prowadzić dialog.

Wiedza płynąca z naszego osobistego, indywidualnego doświadczenia staje się poszerzoną samo-świadomością SIEBIE… 


Kiedyś miałam taki wgląd i zrozumiałam, dlaczego telepatyczne porozumiewanie się pomiędzy ludźmi jest “zablokowane”. Gdyby nie było zablokowane, to przyniosłoby ludziom jeszcze więcej cierpienia i więcej bardziej intensywnych konfliktów, a nawet wojen, na dodatkowych poziomach psycho-mentalno-myślowych. W każdym razie zostało mi pokazane (a było to z 5 lat temu), że gdyby wtedy każdy człowiek otrzymał możliwość telepatycznego porozumiewania się z innymi, to doszłoby do totalnej wojny, która zaczęłaby się na tych psycho-mentalno-myślowych poziomach, a kontynuowana byłaby także na wszystkich innych…, co doprowadziłoby do totalnej destrukcji i chaosu w całym tzw. wszechświecie.

Nawet, kiedy już wiele wiemy, to możemy wpaść w pułapkę wiedzy, która polega na tym, że owa wiedza podsyca nasze ja-ego,  ale my nadal postępujemy według starych wzorców, zazwyczaj nieświadomi tego… Nadal kierują nami nieuświadomione wzorce uaktywniające nasze emocje i ograniczające dostęp do coraz większego "zakresu"czy "przestrzeni" naszej samo-świadomości.





Ja, utożsamiona z osobą znaną pod jakimś imieniem i nazwiskiem czy pseudonimem… postępowałam kiedyś tak, jak postępowałam. Ale teraz już postępuję inaczej, co nie znaczy, że ktoś mojego obecnego postępowania nie może uznać oceniając je z własnej perspektywy także za "takie", "śmakie" czy nawet "złe"... dla siebie - według "swoich" ocen, przekonań, "swoich" wzorców myślowych i wzorców działania.

“Kiedyś” miałam "swoje": przekonania, wzorce, strachy, emocje i nie potrafiłam podjąć innych decyzji niż podejmowałam wówczas… Teraz mam inne przekonania itp. i podejmuję inne decyzje. Ale dlatego, że mam pewne doświadczenia za sobą i pamiętam je (powyciągałam wiele "starych" wzorców ze "swojej strefy cienia”), więc teraz rozumiem, że inni nadal mogą podejmować takie decyzje, jak ja kiedyś, ponieważ mają ku temu swoje powody (jak i ja je kiedyś miałam).

Kiedy wypieramy się naszych "złych" uczynków i pakujemy je do swoich "osobistych puszek Pandory" udając, że nie mają one z nami nic wspólnego i "wybielając" siebie, pozbawiamy się pamięci o tym, że jesteśmy kolorowi… dobrzy i źli… A to, co uznajemy za dobre lub złe, zależy wyłącznie od interpretacji indywidualnego umysłu ograniczonego wzorcami myślowymi (naszych przekonań) oraz tego, jak jesteśmy - mniej lub bardziej -sami siebie świadomi oraz tego, co rzeczywiście robimy, jak działamy i z jakich powodów.

Ograniczenia umysłu pewnymi wzorcami myślowymi można próbować zmieniać,  ale i tak mamy ciała, a w nich różne zapisy. Bywa, że ciała pamiętają więcej niż umysł (skoncentrowany na ja-ego) chce lub może pamiętać… Z ciał możemy sobie wyrzucać "różne rzeczy" w nieskończoność, ale bez świadomego procesu "oczyszczenia" czy "transformacji" (integracji) tego, co wyrzucamy i wiedzy, dlaczego to robimy, i tak - to, co wyrzucamy z siebie nieświadomie - prędzej czy później do nas wraca. Potrzebujemy przyjąć te części siebie z uczuciami i emocjami włącznie.

Kiedyś dzieliłam się na blogu moim doświadczeniem "przeprogramowania" siebie z “głupiej i brzydkiej” na “piękną i mądrą”. A jak doświadczyłam także tego drugiego “biegunowego” aspektu siebie, to po pewnym czasie zrozumiałam, że i jedno i drugie (myślenie o sobie i postrzeganie siebie zarówno głupią i brzydką jak piękną i mądrą) było iluzją ja-ego... iluzją utożsamienia się najpierw z jednym, potem z drugim... sposobem postrzegania siebie. I wtedy nagle przestało mieć dla mnie znaczenie, czy postrzegam siebie jako “brzydką lub piękną” albo “głupią lub mądrą”. Przestało mieć jednocześnie znaczenie dla mnie, w jaki sposób postrzegają mnie inni w tych “kategoriach” ocen czy "wartościowania" mojej osoby pod względem takiej czy innej "atrakcyjności" lub jej braku.

Wtedy chyba pierwszy raz odczułam świadomie wolność… od ocen, oczekiwań, wartościowania, co lepsze, a co gorsze… kto milszy, a kto nie… 

Gdy nasze ja-ego utożsamia się z coraz większą częścią “naszych osobistych części”, zmienia swój “stan świadomości” i rozpuszcza się w czymś, co niektórzy zwą “wyższą jaźnią” lub “wyższym ja” - JA. W naszej wewnętrznej Przestrzeni...

Wtedy też zmienia się nasza rzeczywistość...

Ale żeby “przenieść się” do "innej rzeczywistości" czy "innego świata" (jeśli on istnieje) albo “przetransformować” w sobie ten świat, w którym cierpimy, aby “pójść gdzie indziej”, możliwe, że potrzebujemy właśnie uświadomić sobie i zaakceptować to, że jesteśmy jednocześnie “złymi” i “dobrymi” częściami siebie samych?

Oto przykład:
Jadłam kiedyś mięso, łowiłam na wędkę ryby… teraz tego nie robię. Dokonałam wyboru. Ale żebym mogła dokonać takiego wyboru, musiałam z jakiegoś powodu doświadczyć jedzenia mięsa i “polowania” na ryby… Miałam wtedy bardziej ograniczoną albo może inną samo-świadomość niż mam dzisiaj… (tak to dla siebie określam). Ale nie zamierzam się tego wypierać. Robiłam też kiedyś i "gorsze" rzeczy…  Inni nadal je robią. Więc, jeśli jestem połączona z innymi jako Jednia, to inni są mną, więc w tych innych swoich przejawach nadal robię owe "gorsze" rzeczy...

Poczucie winy na przykład to mocny program “uzależnienia” od pewnych wzorców myślenia i działania. Poczucie winy ogranicza naszą samo-świadomość, a przede wszystkim utrzymuje nas w stanie aktywnej gotowości emocjonalnej (podsyca i podkręca emocjonalność). Teraz już szanuję wszystkie swoje poprzednie doświadczenia. Zarówno te "dobre" jak i te "złe".

Dlatego rozumiem, że jeśli ktoś je mięso, to taki jest jego lub jej wybór. Ja już nie cierpię z tego powodu, choć wiem, że zwierzęta cierpią, gdy są zabijane w okrutny sposób i współodczuwam razem z nimi. I pamiętam o tym cierpieniu (jestem świadoma, bo odczuwam czasem to cierpienie; zwierzęta to także żywe i czujące cząstki mojej tożsamości). I dlatego nie jem mięsa, aby nie przyczyniać się do tego cierpienia. Taki jest mój osobisty wybór na TU i TERAZ.

Wiem też, że inni ludzie cierpią (jak i ja kiedyś cierpiałam), ale wiem także, że wielu ludzi nadal (nawet z nieznanych sobie powodów) nie chce przestać cierpieć.

Ten stan, w którym kocham te wszystkie swoje “brzydkie” cząstki siebie (swojej tożsamości) tak samo jak i te “piękne”, nazywam dla siebie odczuwaniem wszechogarniającej miłości… do tych, co jedzą mięso, do tych, co nie jedzą mięsa, do tych, co są zabijani, do tych, co się rodzą, do tych, co cierpią i do tych, co zadają cierpienie… Niemożliwe? Nienormalne? A jednak… Tak to rozumiem, czuję, wiem i jestem tego świadoma… Umożliwia mi to… zrozumienie i odczuwanie szacunku do każdej "cząstki SIEBIE". To nie znaczy, że nie odczuwam współczucia dla zabijanych i zabijających. Że nie potrafię się wzruszyć, cieszyć, zasmucić, że nie  pomogę nikomu. Pomagam innym, ale wtedy, gdy prowadzi mnie moja dusza.  Oczywiście, dla siebie wybrałam zakończenie walki oraz zakończenie przyczyniania się do zabijania, uśmiercania... 

Pamiętam też, że kiedy (na warsztacie z Brucem Moenem) uczyłam się “odzyskiwać dusze” czy inaczej mówiąc "odzyskiwać różne cząstki swojej tożsamości", które “utknęły” gdzieś... w czasoprzestrzeniach, w różnych światach niefizycznych (lub "pomiędzy"), zrozumiałam (przypomniałam sobie), że każda z nich jest cząstką “mojej” tożsamości, które scalam w sobie. Każda z nich, bez wyjątku (pisałam o tym m.in. tutaj: http://tonalinagual.blogspot.com/2013/05/odzyskiwanie-zagubionych-czesci-siebie.html). 

Z późniejszych moim doświadczeń zrozumiałam też (przypomniałam sobie), że nie wszystkie “cząstki swojej tożsamości", które spotkałam w “światach równoległych” albo gdzieś w “przeszłości”, które tam “utknęły”, mogę “odzyskać”.  Mogę je scalić, połączyć ze sobą w sobie. Ale zrozumiałam, że nie mogę ich "odzyskać" - w sensie zmienić ich sposobu istnienia, ponieważ nadal mają one swoją “umownie” wolną wolę. I niektóre z nich nie chcą (albo nie są gotowe) połączyć się na powrót ze “Źródłem” albo z większą częścią siebie ("Duszą" czy "Nad-duszą"), ponieważ utrzymują swoje wzorce myślowe i działania oraz nie czują potrzeby albo z jakichś powodów nie mogą ich zmienić. Dzieli je nie tyle forma istnienia, lecz wzorce i przekonania, które uważają za "swoje", za jedyną prawdę.  A ja nie mogę nic z tym zrobić, póki one nie wyrażą takiej woli połączenia. Inaczej musiałabym nimi manipulować, kontrolować je lub używać mocy czy raczej prze-mocy. I nie chodzi tu wyłącznie o przemoc fizyczną. Natomiast nie przeszkadza mi to czuć w sobie owe połączenie z nimi i nie przeszkadza mi to być świadomą tego połączenia... w sobie. Dlatego napisałam kiedyś słowa, które umieściłam na pasku bocznym:

To, że staję się coraz bardziej świadoma i sobie wiele PRZYPOMINAM nie znaczy, że mam ZAPOMINAĆ o tym, kim w różnych częściach SIEBIE, nieświadomie także NADAL... JESTEM.

I kiedyś zapomniałam, a potem… przypomniałam sobie, że każdy z nas jest Jedną i Tą Samą Istotą - Istotą przejawioną (przejawiającą się) w niezliczonych, nieskończonych i zróżnicowanych między sobą wersjach "samej SIEBIE".


Jedni z powodu odczuwanego cierpienia i poczucia krzywdy czekają na zbawienie albo zbawiciela, a inni chcą zbawiać całą ludzkość i cały świat… Jeśli są tacy, co uważać by się mogli za zbawionych przez kogoś, to i są tacy, co mogą oczekiwać, że zostaną zbawieni przez kogoś innego… Oraz są tacy, co mogą uważać się za zbawicieli. I to, i to oraz to trzecie jest iluzją zbawienia kogoś przez kogoś… Piękną iluzją, która działa w "naszej rzeczywistości"… jako gra pozorów.

Także ani ja, ani Ty nie możemy nikogo zbawić. Chociaż są tacy, którzy mogą nawet w Tobie pokładać takie “nadzieje”. To tylko iluzja. Również ja nikogo zbawić nie mogę. Nawet jeśli ktoś by tak myślał… czy tego chciał. To tylko i aż iluzja.

Oczywiście czym innym (iluzją) jest “zbawianie” ludzi, a czym innym są (realne) narzędzia pomocne do zbawienia siebie (czyli uwolnienia np. od cierpienia) oraz dzielenie się wiedzą o tych narzędziach i skutecznych sposobach uwalniania się od cierpienia. Można wspierać innych, uczyć, dzielić się wiedzą i doświadczeniem, być przykładem dla innych w swoich działaniach lub nawet prowokować innych czy inspirować. Jednak oczekiwanie na zbawiciela lub granie roli zbawiciela to piękna pułapka naszych ja-ego podtrzymująca mit zbawiciela i zbawianych. Istnieją wyłącznie potencjalni… Każdy może zbawić czyli uwolnić się od cierpienia i wewnętrznej walki tylko... sam siebie.

Pewne osoby i tak “nie mają czasu”, by zajmować się zmianą siebie samych, ponieważ... po pierwsze: wydają się sobie tak "doskonali", że nie widzą swoich własnych iluzji ("kłamstw") na swój własny temat (i na temat innych oczywiście),  a po drugie: tak im śpieszno do zdobycia “mocy” (i zbawiania innych), że wolą się skupiać na jej zdobywaniu, choćby i poprzez nieświadome lub świadome manipulacje innymi czy nieświadomą lub świadomą kradzież energii innym. I stąd ich rozchwiane emocje… i "napady" emocji, w tym złości, frustracji, irytacji, a nawet nienawiści… I co ciekawe, tacy ludzie potrafią twierdzić, że u nich z emocjami wszystko w porządku… a mimo to wciąż się wściekają na innych i mają innym wiele rzeczy "za złe". To dlaczego takie osoby nadal przypisują innym na przykład “sączenie jadem”, skoro same to robią i wcale tego nie widzą? Bo nie są tego świadome.

Znam to z własnego doświadczenia i też byłam tego przez jakiś czas nieświadoma. Nie ma znaczenia czy w tym, czy w którymś z poprzednich czy przyszłych "moich" wcieleń. Oczywiście patrząc z innej płaszczyzny postrzegania - pełnej harmonii współistnienia - wszyscy jesteśmy doskonali tacy jesteśmy… Jednakże albo wszyscy jesteśmy doskonali, bez wyjątków, albo nikt z nas nie jest doskonały.

"Prawda nas wyzwoli". 

Prawda, a nie kłamstwa - iluzja naszych ego-ja na swój własny temat. Kłamstwa (świadome i nieświadome) utrzymują nas w niewoli, cierpieniu i wewnętrznej walce, w nieustającym wewnętrznym konflikcie... dobra i zła, światła i ciemności.

Ktoś może zarzucić mi, że jestem "pozbawiona uczuć". Nie przejmuję się już się tym, że ktoś może próbować mi coś zarzucać, narzucać itd. I Ty też nie musisz się przejmować tym, w jaką “rolę” ktokolwiek Ciebie wkłada do swoich “wglądów”, poglądów czy “scenariuszy”, snów czy wizji. Nie tylko wiem, ale także jestem świadoma tego, że uczucia są uczuciami, a emocje są "przeładowanymi" uczuciami, które służą podtrzymywaniu starych wzorców zniewolenia, uzależnienia i cierpienia. Są one nam potrzebne, dlatego ich doświadczamy, ale gdy jesteśmy gotowi, następują zmiany…

Zatem - dla mnie - wszystko jest doskonałe, ponieważ, gdy jesteśmy gotowi na to, by sobie przypomnieć, przejawia się nasza wola, intencja albo nazywając to inaczej: “puka do nas” Duch czy też nasza Dusza “macha do nas”, daje znaki, podstawia pod nos odpowiednie sytuacje i ludzi… i zaczyna się domagać, byśmy coś poczuli, coś zauważyli i zrozumieli… I dokonali zmian.


Pamiętam taki sen, w którym pewien nauczyciel napisał testament. On uważał się za mojego nauczyciela, a ja się temu przyglądałam, chcąc zrozumieć, dlaczego on uważa się za mojego nauczyciela. W testamencie był zapis dotyczący mojej osoby i zakazujący mi zajmowania się pewną (konkretną) sprawą. Co ciekawe, ten nauczyciel wcale nie umarł, a napisał testament, hm... A potem przyszli do mnie jacyś ludzie, którzy byli moimi przodkami i poprosili mnie, bym zajęła się ich sprawą, bo wymaga ona wyjaśnienia. To była ta sprawa, którą według owego testamentu miałam się nie zajmować.

Zadałam sobie wówczas pytanie, co mam zrobić? Posłuchałam wtedy serca i postanowiłam, że nikt za mnie nie będzie decydował, czym mam się zajmować, a czym nie. A w rezultacie okazało się, że sprawa, którą się zajęłam, była bardzo pogmatwana, wiele tam było oszustw, zaniechań i zatajeń w celach… poszerzania czyjejś władzy nad innymi i oczywiście… manipulowania ludźmi w tym celu. Do tej grupy "manipulantów" należał zatem także ów "nauczyciel"...

Bez względu na to, czego chce naszego ego-ja, i tak ci, którzy z jakichś powodów nadal chcą manipulować innymi i mieć nad nimi kontrolę, wciąż istnieją.  A jeśli sama jestem uwolniona z potrzeby manipulowania innymi, staję się dojrzała emocjonalnie (i nie oszukuję siebie samej w tej “materii”), to nie będę walczyć z przekonaniami tych, co manipulują. Mogę dyskutować, mogę dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą, ale w wolności od tego, co kto z niej zrozumie.

Jeśli rozumiemy, że inni są tacy, jacy są, dlaczego są tacy i że zawsze mogą się zmienić, jeśli będzie im to dane albo nie zmienią się jeszcze przez jakiś czas… wtedy uwalniamy siebie w nich i ich w sobie. I nie tylko wiemy, lecz jesteśmy świadomi tego - bo wiedza w praktyce to świadomość, że oni nie muszą przyjąć takiego uwolnienia od cierpienia.  Ponieważ nie uważam siebie ani za lepszą ani gorszą od innych, jestem wolna od tego, w jaki sposób postrzegają mnie inni. Jestem jednocześnie: "matką, ojcem, siostrą, bratem, córką i synem, a nawet przodkami i potomkami"… na poziomie… samo-świadomości.

Oczywiście zdarza mi się odczuwać czasem silniejsze emocje. Zdarzają mi się nadal sytuacje, które są dla mnie nowymi "lekcjami" albo stanowią  coś w rodzaju "wyzwania", zdarzają się w moim życiu różne niespodzianki… I w głębi serca przyjmuję je z radością i wdzięcznością. Jestem w Podróży...


Piękna ta przypowiastka. Przypomina mi bajkę o rozbitym lustrze… Każdy z nas może trzymać w garści takie liście. Nie dość, że jest ich mniej niż na drzewach, to jeszcze są to liście z różnych drzew. No chyba że… świadomość się poszerza i powoduje, że nagle… trzymasz w swoich dłoniach wiele drzew i liście na nich oraz obejmujesz sterty liści leżące wszędzie na całej ziemi… lub płynące z nurtem strumieni i rzek… itd., itp... Ale nie zapychasz, nie zaśmiecasz nimi swojego umysłu, ponieważ wiesz i nie zapominasz, że możesz zawsze sięgnąć do odpowiedniego liścia, tego, który w danej chwili jest potrzebny – na tu i teraz. Stąd ta wspaniała zmienność, płynność i otwartość… "pustego umysłu"…

Kiedyś przypomniałam sobie, że wszyscy jesteśmy dla siebie wzajemnie potencjalnymi nauczycielami i uczniami, a każdy z nas uczy się tego jedynie, co jest w stanie przyjąć - zrozumieć. Żeby móc przyjąć coś nowego, trzeba uwolnić się od czegoś starego… Są nadal tacy, którzy nie rozumieją głębi nauk Buddy czy Chrystusa, a tylko pewne fragmenty tych nauk – wiedzy-mądrości. Różni ludzie interpretują je i rozumieją "po swojemu". Podobnie robili i robią tak nadal wszelcy kapłani różnych bogów czy Boga Jedynego. 

Oczywiście dla mnie, Jaźń nie jest Bogiem. “Bogiem” jest Umysł. Świadomość jest “Boginią”… Unia, Jednia… Umysłu i Świadomości… jest wszystkim, co istnieje. 

...jestem tym, kim jestem. To przypomnienie pojawiło się pierwszy raz w tym moim życiu kiedyś, gdy byłam dzieckiem i opisałam je takimi słowami: Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2009/12/powrot-do-pradomu.html


Paradoks przestaje być paradoksem. Staje się integralną częścią zrozumienia dzięki poszerzonej (samo-)świadomości…

I ciekawy wywiad z Sebastianem Minorem o tanatoterapii i 


Opublikowano 31 paź 2013
Program zrealizowany przez NTV Warszawa.
Sebastian Minor w rozmowie z Martą Złotnikiewicz omawia m.in. kwestie śmierci oraz przechodzenia dusz w Zaświaty.


piątek, 21 lutego 2014

DZOGDZEN - ścieżka samo-wyzwolenia...

 „Dzogczen nie winno rozpatrywać się jako religię, i by pytać kogokolwiek by uwierzył w cokolwiek. Wręcz przeciwnie, to nakierowuje, by każdy indywidualnie widział siebie i rozpoznał swój rzeczywisty stan."

Bardzo mnie zainteresował Dzogczen jako ścieżka samo-wyzwolenia…

Wydaje się bardzo bliski wiedzy, która do mnie przychodziła przez ostatnie lata…
Podążam "swoją ścieżką wolności", ale wiedza płynąca z tradycji Dzogdzen oraz Diamentowej Ścieżki jest wspaniała i bardzo inspirująca dla mnie. Ta wiedza, choć nie w całości - i bardzo dobrze, ponieważ wiem i rozumiem, dlaczego nie w całości :-) - potwierdza wiele z moich "osobistych" odkryć dokonywanych na drodze... poszukiwania wspólnego korzenia wszystkich tradycji, kultur czy nawet religii - korzenia uniwersalnej mądrości pozwalającej na bycie samo-świadomą, wolną istotą… Mojemu rozwojowi wewnętrznemu jako jednostki sprzyjało poznawanie wielu różnych kultur. Choć rozumiem, że “Sama kultura nie jest jednak tożsama z naukami.”… Dlatego interesowały mnie różne kultury, ale nie ich zewnętrzne przejawy, lecz treści zawarte w nich… korzenie…

"Wszystkie "czujące istoty" mają nieograniczone możliwości, aż do osiągnięcia stanu Buddy."

Według niektórych nauk Budda to nie jest tylko historyczna postać, ale przede wszystkim trzy ciała, trzy postacie Buddha, jako że istoty oświecone także mają trójdzielność przejawienia.

budda…  stan buddham = oświecenie…

"Buddha to w skt. buddha – przebudzony, oświecony, iluminowany; chiń. fo, fotuo; kor. bul, pult'a; jap. butsu, budsuda lub hotoke; wiet. phât, phât-ba; tyb. sangdzie (sangs.rgyas): sang – oczyszczony z negatywnych emocji, dzie – z rozwiniętymi w pełni doskonałymi właściwościami umysłu. Buddha to istota oświecona; ktoś kto przebudził się ze stanu niewiedzy, wykroczył poza cierpienie ludzkiej egzystencji, posiadł najwyższą mądrość i zerwał z wszelkim przywiązaniem. W tym sensie doszedł on dalej niż bodhisattwa, który odradza się, aby móc przynosić pożytek wszystkim czującym istotom. Budda zerwał już nawet z tym przywiązaniem, a zatem po śmierci zamiast kolejnego wcielenia czeka go stan nirwany." A może w każdym kolejnym wcieleniu osiąga albo utrzymuje stan zwany także "rigpa" w dzogdzen czyli "pierwotnej obecności" albo… świadomością przenikającą iluzje (to "moje" sformułowanie tego stanu :-)."

Dwanaście ogniw współzależnego powstawania opisuje proces istnienia w Samsarze i współzależność wszystkich zjawisk. Więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dwanaście_ogniw_współzależnego_powstawania oraz http://mahajana.net/teksty/thrangu_12_ogniw.html#r4-3

"Rigpa (skt. widja; tyb.: རིག་པ, Wylie: rig pa) – termin tybetański tłumaczony jako "pierwotna obecność" stosowany na użytek praktyk buddyzmu tybetańskiego związanych w szczególności z dzogczen.

Termin rigpa można tłumaczyć jako "pierwotną obecność". Oznacza dosłownie "wiedzieć" w sensie "wglądu w jednej chwili", "wglądu na wskroś", "aha, rozumiem!". Jest używany w szerokim zakresie począwszy od zwykłego wiedzenia, aż do terminologii dzogczen systemu trekciö. System trekciö nadal słowo rigpa używa w sensie "wiedzieć".
(…)
Termin rigpy jest związany z buddyjskimi pojęciami natura buddy oraz siunjata stosowanymi powszechnie w Mahajanie, która są potocznie rozumiane jako natura umysłu. Jednak nie jest to ścisłe rozumienie, gdyż należałoby wtedy zrównać "naturę umysłu" z "naturą buddy", co przez to oznaczałoby, że umysł jest buddą i nawiązywało do nauk filozofii czittamatra, która jest krytykowana przez madhjamakę. Nauki dzogczen jednak podkreślają, że to jest rozpoznanie naturalnie wrodzonego stanu obecności, który jest poza umysłem, poza wszelkimi konceptualnymi, dualistycznymi wytworami, kontynuowanego nieprzerwanie nawet po śmierci (ciała) poprzez kolejne odrodzenia. Rigpa totalnie posiada w sobie wszystkie manifestacje, takie jak trzy ciała Buddy, uwzględniając całą samsarę i nirwanę. Pewne podobieństwo do rigpy wykazuje termin Przejrzyste Światło stosowany w naukach tantr jogi najwyższej. "Przejrzyste Światło" odnosi się jednak to stanu dharmakai, tylko jednego z trzech ciał Buddy (sanskryt. kai). Padmasambhava, wielki mahasiddha, który wprowadził buddyzm do Tybetu, opisuje to tak:

"w rigpie trzy kaje są nierozdzielne i w pełni obecne jak jedna: pusta, przez nikogo nie stworzona – jest więc dharmakają, jej świetlista jasność reprezentuje właściwą pustce Przejrzystą promienność – jest więc sambhogakają, jej pojawianiu się nic nie może przeszkodzić – jest więc nirmanakają."

Trzy kaje - coś jak święta trójca...

W terminologii dzogczen według nauk nintik odpowiada to potrójnej istocie rigpy: pier­wot­nie czystej (Wyl. Ka-dak) Esen­cji (Wyl. Ngo-bo), spon­tanicz­nie zrealizowanej (Wyl. Lhun-Grub) Naturze (Wyl. Rang bZhin), wszechobecnej Mocy (Wyl. Rtsal) współodczucia (Wylie. Thugs rje) dla nieprzebranych manifestacji samsary i nirvany.

Pierwotnie Czysta Esencja Spontanicznie Zrealizowana Natura Wszechobecnej Mocy Współodczucia dla nieprzebranych manifestacji samsary i nirvany...

Nauki dzogczen opisują, że w czasie procesu umierania rigpa, "pierwotna obecność", jest na krótko odsłonięta w pełni, dając każdemu możliwość osiągnięcia wyzwolenia, gdy się ją rozpozna. Rigpę można rozpoznać, już nawet za życia, jeżeli zrealizowało się praktyki związane z dzogczen tj. trekciö (tyb.. ཁྲེགས་ཆོད་, Wylie. khregs-chod) i tögal (tyb.. ཐོད་རྒལ་, Wylie. thod-rgal).

Zgodnie z terminologią dzogczen tam, gdzie jest umysł (Wyl. Sems) nie ma oświecenia (Wyl. Ma-Rig-pa), a gdy pierwotna obecność (Wyl. Rig-pa) wyzwoli się z umysłu (Wyl. Sems), używana jest do praktyki.*) Termin rigpa związany jest z dogłębnym “przedarciem się” (Wyl. Khregs chod) przez Umysł **) (Wyl. Sems) w celu odsłonięcia poglądu "pierwotnej czystości" (Wyl. Ka-dak), który wykracza poza konceptualność.

Oprócz tego termin rigpa związany jest również ze spontanicznym zrealizowaniem (Wyl. Lhun-Grub). Zgodnie z procesem reinkarnacji według dwunastu ogniw współzależnego powstawania, każda czująca istota zanim narodzi się w świecie cierpień samsary musi najpierw ulec niewiedzy w czasie śmierci poprzedniego życia oraz w czasie stanu pośredniego bardo przed narodzinami. Według dzogczen niewiedza to marigpa (Wyl. Ma-Rig-pa) - przeciwieństwo rigpy, które uniemożliwia rozpoznanie pierwotnej czystości (Wyl. Ka-dak) w czasie śmierci lub nie rozpoznanie spontanicznego zrealizowania (Wyl. Lhun-Grub) zjawisk w czasie stanu bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do); chodzi o pierwszy, świetlisty stan bardo pomiędzy śmiercią a następnym odrodzeniem. Dopiero po owych nierozpoznaniach manifestuje się stopniowo Umysł (Wyl. Sems), który zaczyna doświadczać zjawisk jako dualistycznie oddzielonych od niego i w wyniku tego następuje przekształcenie się zjawisk w samsaryczne formy pięciu żywiołów (przestrzeni, wiatru, oginia, wody, ziemi) w czasie drugiego stanu przejściowego bardo (Wyl. Sidpai bardo), aż do odrodzenia po stanie bardo w świecie, a po odrodzeniu życie w świecie dualności i konceptualności, kiedy aktywny jest Umysł."

Dzogdzen i jego podstawy.

"umysł -  trzy tantry w tym Majestatyczna Moc Wszechświata
przestrzeń - tantry z główną: Król [?] Nieskończenie Rozległej Przestrzeni
tajemne pouczenia -  17. tantr, wśród których główną jest Wszystko Przewyższający Dźwięk.

W praktyce dzogczen „punktem wyjścia jest inicjacja w stan rigpy zwana rigpé tsel łang, poglądem jest bycie obecnym w tym stanie, gdzie trzy kaje są nierozdzielne, medytacją jest rozpoznanie pierwotnej czystości (Wylie. Kad-ak) poprzez „przedarcie się” (Wylie. Khregs chod) poza Umysł (Wylie. Sems) poprzez praktykę trekciö oraz rozpoznanie spontanicznego urzeczywistnienia (Wylie. Lhun-Grub) zjawisk poprzez praktykę tögal, właściwym (etycznym) prowadzeniem się jest bycie poza nadzieją i strachem, utrzymywaniem i porzucaniem, rezultatem jest stan Samantabhadry, „pierwotnego buddy”.

Dzogczen a mechanika kwantowa

"Dzogczen można próbować rozumieć z perspektywy mechaniki kwantowej. Mechanika kwantowa jest obecnie najbardziej precyzyjną nauką, której zasady pozwalają obliczać zachowania cząstek elementarnych i świata składającego się z nich. W mechanice tej dekoherencja kwantowa zakłada oddziaływanie obiektu z otoczeniem w sposób nieodwracalny eliminujące splątanie kwantowe. Stan kwantowy jest stanem nie zdeterminowanej superpozycji i zgodnie z wynikami badań nie ma żadnych cząstek elementarnych, ani innych obiektów składających się z nich, póki nie nastąpi ich obserwacja eliminująca tą superpozycję. Obecnie mechanikę kwantową stosuje się w urządzeniach masowego użytku, typu komputery i lasery napędów optycznych i w nowych przełomowych doświadczeniach, np. kwantowej teleportacji na duże odległości przy pomocy splątania kwantowego.

W dzogczen natomiast rozpoznanie pierwotnej czystości (Wylie. Ka-dak) i spontanicznego urzeczywistnienia (Wylie. Lhun-Grub) wszelkich zjawisk jest możliwe za życia praktykującego podczas praktyk tögal (Wylie. thod-rgal). „Cztery Wizje” (Wylie. snang ba bzhi) z tych praktyk nie są w żaden sposób zdeterminowane dopóki Umysł (Wylie. Sems) nie dokona obserwacji ich jako dualistycznie oddzielonych od niego form z pięciu żywiołów (tj. przestrzeni, wiatru, ognia, wody, ziemi). Sogjal Rinpocze w „Tybetańskiej księdze życia i umierania” opisuje „Cztery Wizje"."


"Obrazek przedstawiający tikle (Wylie. thig le) z wizerunkiem Karmapy Rangdziung Dordże (Wylie. rang byung rdo rje; 1284-1339). Tikle jest symbolem kompletności w dzogczen i przedstawia pojedynczą totalną sferę świateł tögalu.



więcej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzogczen oraz http://www.seremet.org/dzogczen.html

"Gdy poznajemy nauki dzogczen, pytamy: – Czym jest dzogczen? Z intelektualnego punktu widzenia odpowiemy, dzogczen jest naszą prawdziwą naturą. Czym jest nasza prawdziwa natura? Intelektualna odpowiedź będzie brzmiała: to niedualność kadag i lhundrub. Znaczy to, że są one nierozdzielne – tym jest prawdziwy stan i to zwie się dzogczen. To nie jest książka lub tradycja, to nasz stan. Nie tylko ludzi, ale wszelkich czujących istot, prawdziwą naturą jest dzogczen. Oczywiście, że jako ludzkie istoty mówimy, sądzimy, myślimy, uważamy się za istoty bardziej inteligentne i rozwinięte niż zwierzęta, czy inne czujące stworzenia. Ale wciąż jesteśmy nieświadomi tego, że naszą prawdziwą naturą jest dzogczen, faktycznie tego nie wiemy. Pozostałe istoty są daleko bardziej tego nieświadome, co oczywiste. Dlatego podlegamy nieskończonej transmigracji w samsarze."

„Dzogczen nie powinno rozpatrywać się jako religię, i [nie istnieje po to], by namawiać kogokolwiek by uwierzył w cokolwiek. Wręcz przeciwnie, on nakierowuje, by każdy indywidualnie widział siebie i rozpoznał swój rzeczywisty stan.”


Mezamir napisał:

“Czogjal NN wielokrotnie powtarza że nauki Dzogczen
znane są i praktykowane w trzynastu różnych systemach słonecznych (wyr. JESTEM)
wiec jak można uważać Dzogczen za Tybetański i nie Słowiański
skoro Dzogczen nawet nie jest ziemski?”

trzynaście systemów słonecznych?
Miałam wizję o “układzie – unii” 13 galaktyk i 13. Słońc i 13. Układów Słonecznych w naszej Galaktyce… przedstawiłam to tutaj: http://tonalinagual.blogspot.com/2012/07/krysztaowa-trzynastka.html
I napisałam: Z tego UKŁADU 13. GALAKTYK w Galaktyce Drogi Mlecznej zostało umieszczonych w różnych czaso-przestrzeniach 12. Słońc - Gwiazd reprezentujących, będących manifestacjami w naszej Galaktyce owych 12. CENTRALNYCH SŁOŃC z każdej z pozostałych 12. Galaktyk. 13. Słońce reprezentuję CENTRALNE SŁOŃCE naszej Galaktyki.  Te Słońca - Gwiazdy tworzą obecnie 12. różnych Układów Słonecznych w naszej Galaktyce. Plus nasz Układ Słoneczny.

Dzogdzen podobno “przejawił” na drodze “przekazu umysłu istot oświeconych”…

Ponadto obok „zasłyszanego bezpośredniego prywatnego przekazu” wyróżnia się 2 szczególne źródła przekazów Ningma:
„przekaz symboliczny Vidyadharów”, w szczególności nauk Atijogi, czyli Dzogczen, od niebiańskiego dziecka Semlhagchen do Garaba Dordże, Mandziuśrimitry, Shri Simgha, Padmasabhavy i Wimalamitry, który objawiał się ukazywaniem symboli w celu nagłego oświecenia
oraz
“przekaz umysłu istot oświeconych” od pierwotnego Buddy Samantabhadry do wielkich bodhisattwów, który objawiał się spontanicznymi naukami mądrości przekazywanymi od umysłu do umysłu w celu nagłego oświecenia.”

Podobno przekazy te mogą także pojawiać się w trakcie “Czystych Wizji”
Więc w zasadzie możliwe jest również to, że jacyś ludzie, w różnych zakątkach Ziemi, także mogą mieć takie przekazy czy wizje… bo nie są one związane ani z narodowością ani z geografią, lecz pewnym stanem otwartości/gotowości na tego typu przekazy

_________________________________________________________________________

Dialog z Mezamirem:

MEZAMIR:
"Nazwą Zógqen, która oznacza "Wielką Doskonałość", odnosi się do stanu doskonałego samego z siebie. Stan ten jest fundamentalnie czysty od samego początku, dlatego niczego nie trzeba w nim odrzucać, ani niczego przyjmować. 
Aby zrozumieć i wejść w pierwotny stan, nie potrzeba żadnej intelektualnej, kulturowej czy historycznej wiedzy. Jest on z samej swej istoty czymś, co przekracza intelekt. Kiedy jednak ludzie słyszą naukę, której dotąd nie słyszeli, jedną z pierwszych rzeczy, jakiej chcieliby się dowiedzieć jest to, gdzie ta nauka powstała, od czego się wywodzi, kto jej nauczał, itp. 
Jest to zrozumiałe, tym niemniej o Zógqen nie da się powiedzieć, że należy do jakiejś kultury, czy jakiegoś kraju.

Istnieje na przykład tantra Zógqen "Drą Talgur Zavai Gyud", 
która mówi, że nauki te można znaleźć w trzynastu systemach słonecznych, różnych od naszego. 


Toteż nie możemy nawet powiedzieć, że nauka ta należy do tej planety Ziemi, a tym bardziej do jakiejś szczególnej kultury etnicznej. 
Chociaż jest prawdą, że tradycja Zógqen, o której mówimy, była przekazywana w kulturze tybetańskiej, która przygarnęła ją od samego początku swej historii pisanej, jednak nie możemy przez to powiedzieć, że Zógqen jest czymś tybetańskim, ponieważ pierwotny stan sam w sobie nie posiada żadnej narodowości, jest wszechobecny." http://www.samadi.republika.pl/rart05.htm

Dzięki Mezamirze za ten wpis.

Wiem już (bo jakiś czas temu sobie o tym przypomniałam i uświadomiłam sobie), że wszystko jest doskonałe. Że jeśli zmieniam się, to nie dlatego, by stać się doskonałą, lecz na przykład po to, by uwolnić się od cierpienia, wewnętrznego konfliktu (walki) czy ignorancji… Albo by "wyzerować" tzw. karmę...

Był czas, że "uzdrawiałam" siebie. Potem rozpoznałam, że nie muszę siebie uzdrawiać, ale że potrzebuję zmian. Potem rozpoznałam, że ważne stało się poszerzanie świadomości… etapy… Przychodziła do mnie wiedza poprzez wizje, sny i olśnienia, której nie rozumiałam do końca. Czasem były to niesamowicie wyraźne przebłyski zrozumienia poza umysłem. Jak jakieś głębokie i nagłe wglądy, a potem mi umykały...

Owa "Wielką Doskonałość", która odnosi się do stanu doskonałego samego z siebie. bywa jednak zakryta przed nami, z pewnych powodów :-)

"Stan ten jest fundamentalnie czysty od samego początku, dlatego niczego nie trzeba w nim odrzucać, ani niczego przyjmować."

Tak, dlaczego jednak potrzebne są pewne praktyki, by do tego stanu "powrócić", przypomnieć go sobie albo rozpoznać?

"Aby zrozumieć i wejść w pierwotny stan, nie potrzeba żadnej intelektualnej, kulturowej czy historycznej wiedzy. "

To fakt. Ale skoro trzeba wejść w ten stan… to znaczy, że wcześniej jakoś się z niego wyszło ;-)

"Zógqen [nie] jest czymś tybetańskim, ponieważ pierwotny stan sam w sobie nie posiada żadnej narodowości, jest wszechobecny. " 

Dla mnie to oczywiste. Tak samo, jak i to, że Dzogdzen podobno “przejawił” na drodze “przekazu umysłu istot oświeconych”… I nadal się tak prawdopodobnie może przejawiać poprzez ludzi gotowych na tego typu przekazy… I może być przyjmowany taki przekaz przez osoby gotowe na przyjęcie takich przekazów… nie tylko od nauczycieli - osób fizycznych.  I nie tylko od umysłu do umysłu. ;-D Bo od świadomości do świadomości :-D

Podobno przekazy te mogą także pojawiać się w trakcie “Czystych Wizji”.
Więc w zasadzie możliwe jest również to, że jacyś ludzie, w różnych zakątkach Ziemi, także mogą mieć takie przekazy czy wizje… bo nie są one związane ani z narodowością ani z geografią, lecz pewnym stanem otwartości/gotowości na tego typu przekazy… prowadzące do stanu "wglądu na wskroś".

cyt.:
"w rigpie trzy kaje są nierozdzielne i w pełni obecne jak jedna: pusta, przez nikogo nie stworzona – jest więc dharmakają, jej świetlista jasność reprezentuje właściwą pustce Przejrzystą promienność – jest więc sambhogakają, jej pojawianiu się nic nie może przeszkodzić – jest więc nirmanakają." (Trzy ciała buddy)

dharmakają - "świetlista jasność właściwa pustce" to w zasadzie piękna ciemność :-)
sambhogakaja jako "przejrzysta promienność" kojarzy mi się… ze światłem kryształowym… przejrzystym… przenikającym ciemność pustki.
a nimnakaja jako "ciało przejawienia, emanacji" jest jak światło słońc -gwiazd…

I przypomniał mi się piękny sen (a może to była wizja) o ciemności i świetle kryształowym i wiedza z niego płynąca…
Znalazłam się w kompletnej ciemności. Początkowo była jak gęsta, czarna i nieprzenikniona, ciężka mgła. Kojarzyła mi się z lawą. Zaczęłam spokojnie oddychać, coraz spokojniej... I powoli coś się zaczęło zmieniać... Najpierw bardziej to czułam niż cokolwiek widziałam.... w ciemności gdzieniegdzie zaczęłam dostrzegać kształty, kształty, które oświetlało, a właściwie je muskało i przenikało delikatne, jakby tęczowe światło. To światło - wiedziałam - było światłem krystalicznym albo kryształowym.

Nie widziałam wtedy tak, jakbym weszła do ciemnej jaskini z latarką na głowie, która oświetla tylko pewne części-fragmenty tej jaskini, ale widziałam tak, jakby delikatne… hmmm… ledwo widzialne smugi mieniącego się kolorami światła wyłaniały wszystkie kształty w tej jaskini, ale żadnego z tych kształtów nie odcinały od TŁA.
A gdzieniegdzie pojawiały się rozbłyski jak maleńkich gwiazd...

_________________________________________________________________________

*) Umysł (LOGOS) rozpuszcza się w Świadomości (SOFIA). Duch rozdzielony na formy roztapia się w Duszy… Bajka o Rybaku - Umyśle wyławiającym formy z Oceanu Świadomości...

**)

To doświadczenie skojarzyło mi się teraz z… Kołem Samsary:



6. Światów i 12. Ogniw… dualizm (biel i czerń) i centrum z 3. "truciznami"…

Dzogdzen i Diamentowa Ścieżka:


Musimy wyjaśnić sobie, co chcemy wyrazić, używając pojęcia „uczucie” lub „emocja”. Często używamy tych słów, by opisać przeżycie zachodzące umyśle, które popycha nas do działania, będąc jednocześnie reakcją na coś. To stan, którego doświadczamy, kiedy umysł funkcjonuje w sposób dualistyczny. W przypadku zwykłych ludzi jego działanie rozpoczyna się na długo, zanim to sobie jeszcze uświadomią. Uczucia są nawykowym lgnięciem, które sprawia, że odruchowo porządkujemy nasze doświadczenia w zależności od tego, co nasze ego uzna za potrzebne (pożądanie), niepotrzebne (gniew) lub obojętne (niewiedza). Im silniejsze jest to lgnięcie, tym silniejsza reakcja, aż wreszcie pojawia się ona w naszej świadomości w postaci znanych nam dobrze emocji. Powyższe reakcje nazywamy „trzema truciznami umysłu”. Do tych trucizn można także zaliczyć nadmierne przywiązywanie wagi do świata własnych przeżyć (duma), a także ocenianie naszej własnej pozycji przez porównywanie się do innych (zazdrość). Na określenie tych uczuć używamy słowa „trucizna”, ponieważ działają na umysł paraliżująco i tym samym uniemożliwiają pojawienie się wewnętrznej mądrości. 
Jeśli uda nam się dostrzec prawdziwą naturę pięciu przeszkadzających emocji, zrozumiemy, że nie różnią się one niczym od pięciu oświeconych mądrości. W truciźnie gniewu i nienawiści ujrzymy mądrość podobną zwierciadłu, która ma związek z Diamentowym Umysłem. Widząc esencję dumy, odnajdziemy mądrość równości i Buddę Ratnasambawę. Badając naturę pożądania, odkryjemy mądrość rozróżniającą i Buddę Nieograniczonego Światła, Amitabę. Patrząc na zazdrość, zobaczymy mądrość wszystko spełniającą i Buddę Amogasidhi. Z kolei obserwacja niewiedzy zaprowadzi nas do odkrycia mądrości dharmadatu, czyli rzeczywistości samej w sobie i Buddy Wajroczany. Wszyscy ci buddowie mają związek z podstawowymi energiami w naszym ciele, a każda z tych energii łączy się z odpowiadającym jej uczuciem. Dlatego obserwacja natury danego uczucia nie tylko powoduje urzeczywistnienie właściwego mu aspektu mądrości, ale też przekształca jeden z elementów, z których składa się nasze ciało, w jednego z pięciu buddów. Podążając tą ścieżką, nie staramy się unikać przeżywania emocji, ale bezpośrednio przyglądać się ich istocie, co sprawia, że samoistnie przemieniają się one w pięć mądrości i w ten sposób rozwijamy oświecone właściwości. Ten rodzaj praktyki używany jest przez medytujących w tradycji Wielkiej Pieczęci oraz w Dzogczen – Wielkiej Doskonałości."

Dzogdzen, joga śnienia i bardo:
http://www.seremet.org/dzogczen02.html
cyt.: "W momencie śmierci docieracie do granicy między samsarą, a nirwaną, czyli do stanu pośredniego - słynnego bardo. Pojedyncza esencja jest waszym paszportem do nirwany. Bez tego paszportu nie można opuścić samsary. Jeśli ktoś nigdy nie doświadczył wizji przejrzystego światła podczas snu, będzie mu bardzo trudno przedostać się z samsary do bardo. Jeżeli ktoś potrafi połączyć się z przejrzystym światłem snu, będzie umiał połączyć się z przejrzystym światłem śmierci. Wszystkie istoty, które osiągnęły oświecenie i stały się Buddami, przekroczyły t ę granicę i połączyły się z przejrzystym światłem. My także dzięki ogromnej determinacji i radosnej pracy mamy tę możliwość."

"Buddowie przeszłości osiągnęli Oświecenie podążając ścieżką ciągłej obecności bez rozproszenia i w ten sam sposób osiągną Oświecenie Buddowie przyszłości. Ci, którzy osiągają je teraz, robią to dzięki ugruntowaniu się w obecności, ponieważ nie istnieje inny sposób osiągnięcia Oświecenia. Rozpoznanie naszego prawdziwego Stanu i kontynuacja jego obecności są faktycznie esencją wszystkich ścieżek, podstawą wszelkiej medytacji, spełnieniem wszystkich praktyk, istotą wszystkich tajemnych metod i kluczem do wszystkich najgłębszych nauk. Dlatego właśnie musimy próbować utrzymywać ciągłą obecność bez rozproszenia. " - fragment książki "Lustro: Rady dotyczące obecności i świadomości" - Czögjal Namkhai Norbu Rinpocze.

http://nnka.wordpress.com/2014/01/30/druga-polowka-blizniacza-dusza/#comment-25765

POMOSTY:

p.s. Dziękuję Mezamirowi za zwrócenie uwagi na Dzogdzen poprzez wpisy na Mistyce Życia oraz w komentarzach na moim blogu pod notką http://tonalinagual.blogspot.com/2012/07/krysztaowa-trzynastka.html.

རྫོགས་པ་ཆེན་པོ་ 
________________________________________________________________________


Tikle (thig le) z Chin


_________________________________________________________________



Unia Księżyca i Słońca:



Dharma Wheel - "Koło Dharmy – jest ważnym symbolem buddyzmu. Odnosi się ono zarówno do koła życia składającego się z sześciu sfer egzystencji, czyli samsary (kręgu narodzin i śmierci, świata cierpienia dukkha) jak i do nauczania (ośmiorakiej ścieżki) Buddy Siakjamuniego, o którym mówi się, że puścił w ruch Koło Dharmy.":



http://www.123rf.com/photo_9491122_stone-dharma-wheel.html

http://www.stormjewelsgifts.com/en/26-Briar-Dharma-Charms

http://www.flickriver.com/photos/naromoyu/2877682359/

Gwiazda ośmioramienna...


Unia Słońca i Księżyca:





Sztuka Huicholi
unia Słońca i Księżyca:






Tesseract

:


"Symbole kwiatu lotosu lub kwiatu róży oraz wadźry czyli krzyża znane są w rozlicznych szkołach duchowych i mistycznych, jak ruch suficki, szkoła arcanum, związek wolnomularski, zakon templariuszy czy ruch różokrzyżowy." 

c.d.n….


rozwój umysłu:



http://rywiki.tsadra.org/index.php/Longchen_Nyingtik

The Heart Essence of the Great Expanse