Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Umysł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Umysł. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 marca 2024

PRZYWIĄZANIE DO WIEDZY ILUZJĄ MĄDROŚCI

   Wolność od przywiązania do wiedzy i utożsamiania siebie z różnymi myślami, konceptami, ideami ograniczającymi to, co jest doświadczane, postrzegane i poznawane, jest cechą mądrości...

Przywiązanie do jakiejkolwiek wiedzy ogranicza i warunkuje ludzki umysł. Taki umysł ograniczony przywiązaniem do jakiegoś zakresu wiedzy ma tendencje do utrzymywania swojej ograniczoności i realizowania tej wiedzy nawet, gdy jest mu dostarczana mądrość, która wskazuje na możliwość przekroczenia tej ograniczoności. 

Nie chodzi tu o przyjmowanie nowej wiedzy. Ta może być przyjmowana albo ze strachu albo dla jakichś korzyści. Chodzi o uwalnianie umysłu z ograniczeń blokujących dostęp do mądrości. 

Uwarunkowany umysł woli operować w ramach ograniczoności wiedzy niż otworzyć się na nieznane. Traktuje swoją ograniczoność jak drogocenny skarb, którego boi się utracić. Ograniczony umysł bywa nazywany ja-ego, ponieważ jego struktura utkana jest z przywiązania do przekonań (idei, konceptów, myśli) będących fałszywymi wyobrażeniami o sobie, o innych i o świecie. Te wyobrażenia ograniczonego umysłu ja - ego sprawiają, że boi się ono unicestwienia. Lecz żeby granice jego ograniczoności rozpuściły się, to ja - ego musiałoby zrezygnować z przywiązania do tego, co wie, w co wierzy, co chce osiągnąć i zdobyć (czego pożąda) dla siebie. A nie chcąc stracić tego, co jest dla niego wartościowe z powodu przywiązania wciąż zasila się wiedzą będącą fałszywymi wyobrażeniami. Jest otwarty na nową wiedzę, ale wyłącznie taką, która wzmacnia ograniczoność umysłu.

Ja - ego wyobraża sobie między innymi, że rezygnacja z przywiązania do tego, co wie, w co wierzy i chce wierzyć (czego pożąda), byłaby jego śmiercią. Wierzy, że wtedy stałoby nikim, zapadłoby się w nicości, więc funkcjonuje kierowane strachem przed unicestwieniem. Nie wystarcza mu wyobraźni, by sięgnąć poza swoją ograniczoność. Pochłania i zasila się wyłącznie wiedzą, która wzmacnia struktury jego ograniczeń.  Szuka takich idei i koncepcji (wiedzy), które służą zabezpieczaniu się przed tym, czego się boi. Podąża za takimi ideami i koncepcjami, które mają zapewnić mu stałe szczęście i bezpieczeństwo. Stąd bierze się między innymi negowanie transcendencji i wiedzy o doświadczeniach mistycznych czy doświadczeniach wykraczających poza ograniczenia umysłu ja - ego. Nie wierzy, że owa nicość, pustka jest rodzajem czarnej dziury, w której zachodzi proces podobny do anihilacji, transformacji, w którym ja - ego uwalnia się od ograniczeń umysłu i staje się nikim. A stając się nikim - staje się wszystkimOgraniczenia umysłu rozpadają się i uaktywnia się ponadintelektualne zrozumienie, czym Jest jako Ja o nieograniczonym umyśle.

Ja nieprzywiązane do żadnych idei, koncepcji (żadnej wiedzy) ma nieograniczony dostęp do różnych warstw i obszarów uniwersalnego, nieograniczonego  utożsamianiem siebie z ideami, konceptami i myślami umysłu. 

Natomiast ograniczone ja - ego zawsze próbuje budować takie systemy zależności, które mają mu dać poczucie bezpieczeństwa, dobrobytu, sprawczości, kontroli i szczęśliwości. Coraz bardziej rozwijające się ja - ego w ten sposób coraz bardziej uzależnia się od tych systemów. A te nigdy nie dają trwałego szczęścia i poczucia bezpieczeństwa w świecie konstruowanym przez ograniczone umysły. I to, co jest, nigdy nie jest wystarczające dla ja- ego, nie jest w stanie zaspokoić nigdy nienasyconego pożądania ja-ego. Za to zawsze w rezultacie te struktury generują kolejne konflikty i sprawiają cierpienie: ból mentalny (opory i niezgoda na to, co jest, co się jaźni) i ból fizyczny (konsekwencja tych oporów, niezgody i napięć), z którymi ja-ego nie umie się nie-utożsamiać.

Trwała szczęśliwość czy raczej błogość i spokój istnienia oraz radość życia dostępna jest jedynie wtedy, gdy Ja nie jest przywiązane do żadnych idei, koncepcji (do jakiejś wiedzy), nie jest skonfliktowane z tym, co się przejawia, co się jaźni. To Ja ma nieograniczony dostęp do różnych warstw i obszarów uniwersalnego umysłu. Jest samoświadomym Ja Jestem, ponadintelektualnym zrozumieniem. Wówczas działa spontanicznie i w każdej chwili, w każdej sytuacji ma dostęp do takiej wiedzy, która jest najdoskonalsza na dany moment, która ma potencjał rozwiązywania konfliktów tworzonych przez ograniczone umysły ja-ego. 

Nie znaczy to, że samoświadome Ja, które Jest nie korzysta z jakichś idei, koncepcji, myśli, ale nie przywiązuje się do nich. Dlatego może działać spontanicznie, bez  przywiązania do idei, koncepcji, myśli w radosnym natchnieniu oraz bez przywiązania do rezultatów tych działań.

Ja - ego zawsze dokonuje błędnej interpretacji doświadczeń i w ten sposób generuje kolejne swoje tzw. karmiczne doświadczenia. Całkowite utożsamienie z doświadczaną formą i tym, czego ona doświadcza sprawia, że świadomość pogrąża się w doświadczeniach i wówczas nie jesteśmy w stanie rozumieć natury doświadczeń. Także całkowite utożsamianie się z wiedzą o sobie, o innych i o świecie ogranicza zrozumienie natury doświadczeń. 

Dlatego ja - ego błędnie interpretuje doświadczenia świadomości grzęznąc coraz głębiej w sieci fałszywych wyobrażeń i interpretacji. Przeżywa wówczas doświadczenia emocjonalnie, bezrefleksyjnie, nie obserwuje w nich siebie i nie zdaje sobie sprawy z tego, że...

wszyscy jesteśmy świadomością (jednocześnie duszą i Duchem) doświadczającą skutków przywiązania do różnych idei, koncepcji, myśli (do wiedzy), które malują obrazy tych fałszywych wyobrażeń o sobie, o innych, o świecie. To przywiązanie uniemożliwia dostrzeżenie przyczyn i skutków naszych doświadczeń oraz źródła wszystkich doświadczeń.

Szczerze nie wiem, kim - czym jestem w swojej esencji. Absolutem wypełnionym swoją kreacją, pustką pełną nieskończonego potencjału, niczym i wszystkim, niezmiennym doświadczającym zmienności? Opisami nieopisywalnego? 

W prawdzie po prostu jestem... Poza słowami, poza myślami, poza pojęciami i obrazami... I jestem tym, co nazywane bywa świadomością. Świadomością świadomą, że to coś, co jest - czym jestem, jest wciąż tym samym - niezmiennym pomimo zmian, które wciąż zachodzą w tym niezmiennym. Pomimo zmian, które zachodzą także w osobowej formie ludzkiego ciała, w fizyczności i psychice, w umysłowym i zmysłowym oraz ponadzmysłowym postrzeganiu i w rozumieniu różnych zjawisk.

Jestem czymś, co może być świadome swojego istnienia, lecz nie wie, kim - czym jest w swojej esencji. Nawet obserwując różne zjawiska w tym także myśli, idee, koncepty, wyobrażenia i marzenia w głębi siebie nie wie, kim - czym naprawdę jest w swojej istocie, esencji. Ale może obserwować różne myśli, idee, koncepcje, zjawiska oraz to, co zadziewa się w ludzkim umyśle i w ciele ludzkim. Może doświadczać i obserwować lokalne przejawy umysłu, który ponadlokalnie jest snem świadomości - absolutu o sobie. Jest kreacją, stworzeniem, ruchem w bezruchu, wiedzą w niewiedzy... 

To, co jest na zewnątrz postrzegane i to, co wewnątrz pochodzi z uniwersalnego umysłu jako lokalne przejawy. 

Mogę utożsamiać się z myślami i odczuciami albo mogę nie utożsamiać się z nimi. Mogę utożsamiać się z ciałem i rolami odgrywanymi przez to ciało albo nie utożsamiać się. Mogę także jednocześnie utożsamiać się z bezruchem i ruchem, niezmiennością i zmiennością, ponadlokalnością i jej lokalnym przejawem...

A gdy obserwuję to wszystko nie utożsamiając się z tym, co widziane, widzę jakby to wszystko samo się zadziewało, bez mojego udziału. Jakby Coś niezmiennego obserwowało taniec czegoś zmiennego. A jednak to niezmienne i zmienne to jedno Coś jakby o dwóch cechach.

Wiem jakby ponadintelektualnie i czuję jakby ponadzmysłowo, że wszystko, co zadziewa się, tańczy (pojawia i znika) we mnie. Jednocześnie czuję jakby ludzkie ciało było we mnie i ja w nim. I to ciało jest rodzajem kotwicy zarzuconej w porcie jakiegoś świata. I dzięki tej kotwicy doświadczam postrzegania zjawisk tego konkretnego świata. Zjawisk, które wynikają z praw, przekonań i zasad działania w tym konkretnym świecie. Poznaję przyczyny i skutki tych różnych praw, przekonań i zasad działania poprzez doświadczenia uczestnictwa i współdziałania (gdy utożsamiam się z jakimiś myślami - konceptami na temat siebie i zjawisk tego świata) oraz przez obserwację. 

Jednocześnie dzięki temu zakotwiczeniu w ciele jaźnią się różne wizje i sny, które są doświadczeniami z innych, czasem całkowicie odmiennych światów, w których poznaję inne zjawiska wynikające z innych praw oraz zasad działania. I fascynuje mnie poznawanie i integrowanie tych różnorodnych światów w sobie. A jednocześnie (jakimś cudem ;)) odkrywam, że pragnę dla siebie i wiem o sobie coraz mniej i niczego nie wiem, niczego nie chcę dla siebie - mał-ego ja. A i tak coś wciąż pojawia się, tańczy i znika we mnie...  Ja w Jest.

Samoświadome Ja, które Jest dostrzega, jakim cudem jest jaźń i uniwersalny umysł - kreacja świadomości doświadczającej zabawy w poznawanie siebie ukrytej w jaźniącej się swej kreacji. I wie, że wszystko jest doskonałe takie, jakie jest.

Z perspektywy ograniczonego umysłu ja - ego czyli każdego ja oddzielonego od swego źródła - źródła całego s-tworzenia ta zabawa bywa postrzegana jako okrutna. Lecz z perspektywy świadomości (wiecznej, niezmiennej, nieskończonej, nieograniczonej, ponadlokalnej), która bawi się swoim własnym stworzeniem (czasowym, zmiennym, skończonym, ograniczonym, lokalnym) całe stworzenie i zabawa świadomości w doświadczanie poznawania siebie w swojej kreacji są doskonałe. 

Każda myśl i koncepcja, idea jest podobna do rośliny, która dla jednego może być trucizną, której trzeba się wyrzekać, dla drugiego lekarstwem, a dla trzeciego zwykłym pokarmem. Jednak również dla jednego (na przykład na jego różnych "etapach rozwoju" - różnej samoświadomości) ta sama roślina najpierw może być trucizną, następnie lekarstwem, a potem zwykłym pokarmem. Roślina sama w sobie jest neutralna, a jednocześnie zawiera w sobie potencjał bycia postrzeganą i doświadczaną jako: trucizna, lekarstwo i zwykły pokarm. 

Jeśli umysł ogranicza wiedza generująca strach, myśli mogą stać się trucizną.

Jeśli umysł ogranicza wiedza generująca potrzebę uzdrawiania, myśli mogą stać się lekarstwem.

Jeśli umysł jest wyzwalany z ograniczeń, myśli mogą stać się pokarmem wspierającym proces wyzwolenia...

ciąg dalszy tutaj: 

INTENSYWNY CZAS ZMIAN I DWA KIERUNKI TRANSFORMACJI: 1. PODDANIE SIĘ NOWEMU OPROGRAMOWANIU DUALNEGO ŚWIATA ALBO 2. PRZEBUDZENIE ZE STARYCH PROGRAMÓW DUALNEGO ŚWIATA KU WOLNOŚCI OD NOWYCH

sobota, 10 marca 2018

Do kochanego umysłu uwarunkowanego... z przestrzeni Serca


Kochany, 

udając mądrzejszego i sprytniejszego od innych stwarzasz pułapki, w które sam wpadasz. Chcesz kontrolować i mieć władzę nad innymi, nad sytuacjami, więc animujesz nami utrzymując nas w ograniczeniach swojej struktury przekonań, koncepcji, scenariuszy itd. Zawsze jednak możesz już odpuścić to udawanie, napinanie się i pozorną stałość tej struktury przekonań poluzować. Zawsze możesz to zrobić. 

Tocząc walkę z innymi (przede wszystkim w swoich głowach) toczymy walkę sami ze Sobą. Prowadzi to wręcz do "szaleństwa" - chaotycznego, spazmatycznego "tańca wojennego" myśli walczących ze sobą w naszych mózgach o pierwszeństwo, o słuszność, prawdziwość, lepszość, racje itp... A to - tylko i aż - myśli, które stwarzają złudzenie bycia "mądrzejszymi", "sprytniejszymi" czy "bardziej inteligentnymi" od innych. Toć to iluzja. 


Nasza moc nie polega na byciu "sprytniejszymi" czy "mądrzejszymi" od innych na poziomie intelektualnym. To właśnie iluzja. Także gdy ulegamy iluzji, że jesteśmy w stanie przechytrzyć innych, a nawet Życie, wtedy zmagamy się z Życiem, walczymy i w rezultacie... dostajemy takie "lekcje" i doświadczenia, że... wciąż zmagamy się z czymś i... cierpimy.


Mamy także możliwość obserwowania wszystkich myśli i niepodążania za tymi, które nas ograniczają i utrzymują w wewnętrznym konflikcie. A wtedy one tracą moc. Przestają animować nami jak bezwolnymi marionetkami. Przestają nas wciągać w "koło tortur i cierpienia" - w wiry ciągłego zmagania się z Życiem, stawiania oporów i barier Życiu i Temu, Co Jest.

Nasz rozwój, dojrzewanie jako Istot ludzkich polega na uwolnieniu się od wierzenia w te myśli i utożsamiania się z tymi myślami, które nas ograniczają i utrzymują w wewnętrznym konflikcie. Nasze dojrzewanie i wzrastanie polega na rozwoju samo-świadomości poprzez samo-refleksję i poznawanie Siebie - naszej Istoty w procesie harmonizowania naszej relacji z Życiem. W ten sposób odzyskujemy swoją energię (moc), która była wcześniej używana do: podtrzymywania granic i ograniczeń, toczenia różnych walk, prowokowania napięć i konfliktów itp. czyli ogólnie: do stawiania oporów wobec Życia.

Mądrość płynie z Serca i pojawia Się spontanicznie. Gdy zadajemy myślami pytanie w głowie, zawsze z przestrzeni serca natychmiast pojawia Się odpowiedź, zanim jeszcze takie pytanie zostanie "wypowiedziane" do końca... Inteligencja serca, choć subtelna, to jednak jest szybsza od intelektu ograniczonego umysłu, bo działa natychmiastowo. Słuchając serca stajemy się zintegrowani ze swoją Istotą, ze Źródłem i z Życiem. A natłok myśli i wynikająca z nich nad-emocjonalność zagłuszają te od- i pod-powiedzi serca. Gdy czujemy przesyt i chaos procesów myślowych w głowie, warto zacząć słuchać "głosu" serca.

Druga sprawa to... nauka odpowiedzialności za to, co myślimy, co generujemy z siebie i co robimy innym i sobie: "Co zasiejesz, to zbierzesz", więc...

Możemy bać się konsekwencji swoich działań, gdy uświadamiamy sobie to, co w nieświadomości robiliśmy innym i sobie, ale i tak prędzej czy później pewne konsekwencje tych działań poniesiemy. Lecz - to ważne - niekoniecznie w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażamy z poziomu uwarunkowanego umysłu (tworzącego kolejne scenariusze na podstawie starych, ograniczających przekonań). Bo to też iluzja. Czy nie prościej i... mądrzej jest świadomie otworzyć się na przyjęcie tych konsekwencji z niewiedzą, jakie one będą, z otwartością na nieznane, zamiast nadal podążać za uwarunkowanym umysłem stosującym różne tricki - myki i uniki, byle utrzymać nas w stanie wewnętrznych napięć, konfliktów i walki? A nieznane bywa zaskakujące.


Samo odpuszczenie snucia wszelkich scenariuszy stwarza przestrzeń na takie sytuacje, które mogą przynieść ze sobą niekonwencjonalne, nieprzewidywalne i zaskakujące rozwiązania. Wystarczy przestać w swojej głowie snuć wszelkie scenariusze na podstawie dawnych przekonań oraz przestać wierzyć w czyjeś scenariusze. Wystarczy zaufać Sercu, Życiu, Istnieniu, Duszy/Duchowi, Absolutowi, Wszechświatowi, Źródłu... i przestać wierzyć ograniczonemu, uwarunkowanemu umysłowi.

Ukochany, uwarunkowany, możesz zaufać swojemu Ojcu - Uniwersalnemu Umysłowi, którego Mądrość wypływa z Jego wiecznej Unii z Twoją Matką - Nieskończonym Oceanem Świadomości otulającej Jego i Ciebie wszechprzenikającą Miłością. Otwarcie Się na nieznane i zaufanie do tej Unii Umysłu (Boga Ojca) i Świadomości (Bogini Matki) jako Jedni umożliwia nam dojrzewanie jako Istot ludzkich (z całą naszą potencjalnością i wielowymiarowością) oraz "powrót do Domu". Możesz uwolnić się, ukochany i stać Się nieuwarunkowanym poprzez otwarcie na integrację swojej boskości: żeńskości i męskości jako Jedni w Sobie...

A tak Się przejawia... 

i to z wdzięcznością za wszystkie doświadczenia przeżyte w nieświadomości "pod rządami"... umysłu uwarunkowanego, obecnie już ukochanego, bo i z- rozumianego. 
A wzajemność jednak ma moc... nieskończoną... 




wtorek, 30 stycznia 2018

POZNAWANIE NATURY UMYSŁU...

Mamy niesamowite możliwości poznawania "natury umysłu". 

Jill Bolte Taylor, neuroanatom na podstawie przeprowadzonych badań twierdzi, że myśl, której nie stawia się oporu, przechodzi przez nasz umysł w 90 sekund. Mamy zatem 1 i 1/2 minuty aby:


1. przykleić się do myśli i za nią podążyć nieświadomie czyli ulec iluzji jej "prawdziwości". Jesteśmy wtedy animowani przez taką myśl jak marionetki lub pacynki nieświadomie odgrywające "swoje role". 

2. stawiać opór myślom i w rezultacie ulegać wewnętrznemu konfliktowi. W umyśle toczymy dialog sami ze sobą, choć też możemy nie być świadomi tego sporu toczącego się w głowie. 

3. obserwować myśl świadomie i... "widzieć" jak się "rozpływają... dymki czy chmurki iluzji".

4. Bywa, że już pewne myśli obserwujemy, a innych nie. I te nie wychwycone , nieuświadomione nas nadal "wciągają". 

5. Bywa, że przyglądając się myślom możemy wyczuwać (intuicyjnie lub na zasadzie rezonansu - odczuwania energii), które myśli są dla nas jak drogowskazy ku naszej ewolucji, ku nowemu postrzeganiu, zrozumieniu, a które nadal nas ściągają do starych, konwencjonalnych sposobów myślenia i zachowania. Świadome obserwowanie myśli uwalnia nas od wewnętrznych konfliktów. 

6. Bywa, że świadomie możemy za jakąś myślą podążyć - jak podróżnik, który wyruszył w nieznane tereny podążając za przewodnikiem... Pozostając obserwatorem tego, dokąd nas ta myśl zaprowadzi, doświadczamy świadomie skutków takiej myśli... rozpoznajemy na przykład jej wpływ na nasze uczucia i emocje czyli na przykład działanie w naszym ciele albo... w znacznie szerszym planie, zakresie. 

7. Zdarza Się, że jakaś myśl może zaprowadzić nas do odkrycia kolejnej części Siebie, której wcześniej nie byliśmy świadomi. 

I umysł integruje Się ze świadomością... Świadomość rozświetla niewidzialnym światłem kolejne obszary umysłu i integruje je ze Sobą... Ach... Jak odkrywcy, radośni badacze z zachwytem, zaciekawieniem niewinnego dziecka odkrywamy, badamy przeróżne zjawiska i przestrzenie Życia, Istnienia. 

Obserwowanie myśli umożliwia nam badanie i zrozumienie, dokąd nas myśli mogą zaprowadzić; w ten sposób uświadomione stają się wszelkie wcześniejsze nasze nieświadome myśli, powiązane z nimi emocje i działania oraz ich skutki. Oczywiście najpierw warto ;-) uaktywnić uważność - świadomość umożliwiającą nam obserwowanie procesu myślenia.

I obrazek Się narysował taki:








środa, 27 grudnia 2017

RÓŻNE POZIOMY ŚWIADOMOŚCI, PRZEBUDZENIA, OŚWIECENIA A NAWYKI MYŚLOWE


Niektórzy dostrzegają subtelną, a jednak zasadniczą różnicę - zróżnicowanie między słowami: "przebudzenie" a "oświecenie". "Przebudzenie" Się zdarza i wtedy ma Się "wglądy", wizje itd, które mogą trwać jakiś czas, ale... wtedy nadal pojawiają się opory przed Życiem takim, jakie jest czyli tzw. ego zagarnia to "przebudzenie" dla siebie, siebie wzmacniając (patrz filmik Adyashanti pt. "Oświecone Ego" https://www.youtube.com/watch?v=68F4KHD9gfA). "Oświecenie" to "droga" świadomej Siebie istoty i tego na przykład, że świat jest taki, jaki JEST i inny być nie może, bo w zasadzie Taniec Życia Trwa, a my? Cóż, Życie nami tańczy... a my jesteśmy Życiem...  I tak "Życie Samo Się przejawia"... A my bez stawiania Życiu oporu płyniemy coraz radośniej w nim, z nim się stapiając w Jedno, nim będąc...(ale to też tylko takie słowa, które na coś wskazują, ale TYM nie są :-). 

Można całkowicie zanurzać się chwilami w Absolucie i nadal być psychicznie pomieszaną albo zagubioną w tym świecie osobą, istotą ludzką. Przebudzenie się w prawdziwej naturze niekoniecznie rozwiązuje wszystkie problemy natury psychicznej (mentalnej). Dlatego na przykład Edward Stachura uległ "demonom swojego umysłu", bo nie zaakceptował nigdy rzeczywistości tego świata taką, jaka jest. Chciał "wyzwolić się z piekła" tak samo, jak i innych "chciał wyzwolić". Był w pewnym sensie "buntownikiem" negującym to, co jest i dlatego chciał też być "zbawicielem"... 
Jeszcze w czerwcu przed samobójstwem lipcowym 1979 roku pisał: 

"Czy to moja wina, że chciałem pokonać zło. Czy to moja wina, że w te dni przedostatnie chciałem wręcz zbawić wszystkich ludzi."

Nie, to nie jego wina była... To też nie było ani dobre ani złe, że "tak miał" i cierpiał, jednak... 

Negowanie Życia takim, jakie jest, działa przeciwko nam... auto-destrukcyjnie. A kto walczy ze złem ulegając iluzji tego, że działa w imię dobra, często zostaje przez to zło... pokonany. Walcząc z "demonami umysłu", nigdy z nimi nie wygramy. 

Taka była "lekcja" Edwarda Stachury. Ci, co mają próby samobójcze za sobą też przez podobne doświadczenia przechodzili, czy nawet jeszcze przechodzą. Na swój sposób piękne jest doświadczenie Stachury jako... świadomości doświadczającej Siebie w różnych "formach" stawiających opór przed tym, co jest. Podobnie jako piękne postrzegam wszystkie "moje" doświadczenia z próbami samobójczymi (w młodości) włącznie. Och, jakże "ja" cierpiało z niezgody na ten świat.... Wyobrażało sobie, że śmierć przyniesie ulgę, ukojenie... i wyzwolenie od tego świata oraz cierpienia wynikającego z... buntu, niezgody na ten świat, z bardzo radykalnych ocen istot ludzkich w tym świecie - śnie. Po trzeciej próbie samobójstwa, kiedy obudziłam się z ogromnym rozczarowaniem, "usłyszałam głos" w Sobie mówiący (?) albo w jakiś sposób dotarła do mnie informacja:

"I tak musiałabyś tu wrócić po raz kolejny. Jesteś tu po to, by zrozumieć ten świat, potem będziesz wiedziała, co dalej... "

Potem, przez lata, nawet gdy przeżywałam bardzo ciężkie chwile, nawet jeśli pojawiała się w głowie myśl o samobójstwie, nigdy już nie podążyłam za nią.

Tak, te doświadczenia świadomości uczą całość w nas i nakierowują na prawdziwe wyzwolenie Się (Siebie) z cierpienia tej całości- Jedni w każdej i każdym z nas.

Postrzegam to tak, że to jest coś jak "przeładowanie" doświadczeniem cierpienia, cierpienia wynikającego z buntu = oporu przed Życiem i tym, co jest takim, jakie jest. To bardzo "bolesne doświadczenie", nie tyle fizycznie, co psychicznie, umysłowo przede wszystkim... I wtedy pojawia Się tęsknota za ulgą, wytchnieniem... w "świetle Boga" albo w "pustce" - stąd to "wyjście awaryjne". Wtedy następuje "wybuch" z powodu napierającej "fali" świadomości, która nie może się rozlać, rozprzestrzenić, bo napotyka na tamę - opór umysłu galopującego. Nie jest to "negatywne", jest takie, jakie jest. I może być widziane jako roz-poznane takim, jakie jest, bez oceny i oczekiwań. Odczuwany jest szacunek dla tych, takich, wszystkich naszych doświadczeń, które są doświadczeniami świadomości w całości nas jako ludzkości równoważnej z archetypem Istoty Ludzkiej. W tym archetypie Istoty Ludzkiej wszystkie te doświadczenia się zawierają i mogą być przyjęte takimi, jakie są, zintegrowane i roz-poznane... I coraz klarowniej może być widziana natura tych doświadczeń.

Samobójstwo - to słowo ma "ciężką" energię. Jednak... czasem może świadomość doświadczyć w pewnej formie aktu samo-zakończenia życia (w akcie zabicia - odebrania sobie życia_ w bardzo świadomy, pełen oddania Życiu i temu doświadczeniu sposób... Tak Się też może przejawiać Życie...

Nie wiem, może Edward Stachura był oświecony, jak niektórzy uważają i z jakiegoś powodu zrezygnował z tej "ścieżki oświecenia".  Z tego, co mi wiadome, w buddyzmie tybetańskim jest ponad 20 słów rozróżniających różne "stany" czy "poziomy" tzw. "stanów świadomości" Istoty ludzkiej.  

Pewne nauki wschodnie przekazują wiedzę, że: Są różne stany umysłu (głowa) i świadomości (serce). Że jest roz-poznanych 5 "stanów" umysłu - głowy oraz 5 "stanów" świadomości - serca. Korelacja po-między nimi tworzy 25 'stanów" relacji świadomość - umysł. Kiedyś narysowałam tabelkę. 

To są ogólnie różne "stany istnienia, odczuwania i postrzegania". I przykłady:
6. (stan z tych 25). Ciągle coś planujemy w umyśle, ale serce nie jest tym zainteresowane. Więc wciąż planujemy od nowa i od nowa. Nie otrzymujemy tego, co pragniemy, ale tylko to, w co wierzymy. Ale też w tym stanie istnienia, odczuwania i postrzegania nie jesteśmy świadomi wszystkiego, w co wierzymy.
11. stan przebudzenia (oświecenia) nie może się utrzymać zbyt długo, ponieważ wszystko w tym stanie jest nietrwałe z powodu tego, w co wierzymy. 
16. Nawet, gdy zdarzy się całkowite przebudzenie (oświecenie), nie będzie ono permanentne, bo wciąż brak harmonii pomiędzy głową i sercem - nie ma osadzenia w świadomości. Umysł wciąż góruje.
21. Można osiągnąć stan satorii, ale nie można go utrzymać, z powodu jeszcze większej dysproporcji pomiędzy stanem umysłu (głowa) a stanem świadomości (serce).


Z wdzięcznością za Życie...


I film, w którym E.Tolle tłumaczy, że przyczyną cierpienia są nasze myśli.



poniedziałek, 11 grudnia 2017

jednia umysłu i świadomości

jednia umysłu i świadomości, połączenie niedualnego z dualnym rozpuszczają zasłonę oddzielenia pomiędzy nimi. Piękno wyrażone Się (Self-Jaźni) Sobą... 

Odklejanie Się od utożsamienia z umysłem i przesunięcie ku byciu świadomością jest etapem w podróży - w zabawie kreacji płynącej ze Źródła. To proces Życia w czaso-przestrzeniach i wykraczania poza ograniczoność form. 

Czym jest to coś, co określane jest jako negatywne myśli, ograniczające przekonania? To cząstki umysłu który bawi Się Sobą. Te cząstki, jak wszystko inne, całość umysłu pochodzi z tego samego źródła kreacji. Na podobieństwo pięknych fraktali tworzą się struktury umysłu i zagęszczają Się same w Sobie. Czysta, absolutna wolność tańczy esencją Siebie i maluje różne obrazy Sobą tworząc struktury tak zagęszczone, że sprawiają one iluzję więzienia ograniczającego swobodę i elastyczność ruchu w tych strukturach-formach... Iluzję ograniczania wolności. TO piękna Zabawa Absolutnej Esencji - Istoty w taniec kreacji, który "ogranicza - zniewala" Siebie po to, aby odkryć, że Jest wolnością. Nawet w iluzorycznej ograniczoności, odrębności, oddzielności struktur i form, które tworzy umysłem. Aby odkryć Siebie w cieniu i świetle... I że w cieniu zawiera Się światło, a w świetle cień, że bez nich nie byłoby żadnego ruchu, żadnej kreacji. Że światło i cień, umysł i świadomość są tym samym, tą samą esencją - istotą jak bezruch i ruch... 

Że niedualne bez dualnego też nie mogłoby doświadczyć dzielenia i scalania, aby przejawić Się realizacją Siebie w swojej Pełni i Pustości.


sobota, 14 października 2017

P-ODDANIE...

Całość jest doskonała sama w sobie taka, jaka jest. A wszelkie podziały pochodzą jedynie z umysłu uwarunkowanego koncepcjami oddzielającymi od siebie różne części całości poprzez np. oceny i oczekiwania. Bo dobro i zło, dzień i noc wzajemnie się dopełniają i bez siebie nie istnieją.

Z całym szacunkiem, do różnych przejawów boskości w nas Się przejawia:

Każda walka odbywa się z tym, co jest odrzucane. Wynika z nieświadomego wewnętrznego konfliktu, który jest wyrażany na zewnątrz. Zbadajmy zatem odrzucanie i walkę... 

Kiedy coś odrzucamy, odcinamy się od tego. I znów odłączamy siebie od jakichś części całości, którą jesteśmy jako Istota ludzka z całym swym niepoznanym potencjałem.


Każda walka - czy to wręcz, czy polityczna, czy na racje, najpierw toczy siè w naszych głowach - z kimkolwiek i czymkolwiek jest toczona, jest kontynuacją procesu niszczenia samego siebie i "popadania [coraz głębiej] w "przepaść samo-zniszczenia siebie", autodestrukcji. 


Walka ze złem - tym na zewnątrz wynika z walki, która toczy się w naszych mózgach jako walka różnych myśli pojawiających się w umyśle (koncepcji na temat tego, co dobre i złe dla innych czy świata). A my - tak bywa - nawet tego nie jesteśmy świadomi, więc taki świat współkreujemy. 

Dopóki walka jest toczona, nie istnieje żaden sposób na uzyskanie s-pokoju. Dopiero, gdy walka kończy siè w naszych głowach - w umyśle, może zaistnieć s-pokój. 


A ta walka jest toczona z powodu naszych nieuświadomionych uwarunkowań i iluzji na temat otaczającego nas świata i swojej roli w nim. Iluzji na temat naszych relacji ze światem, Życiem i Sobą w nim.


A kiedy z Miłością przyjmujemy wszelkie uwarunkowania i iluzje (również te na temat miłości), nie ma już potrzeby, by odrzucać cokolwiek i coś oddzielać od czegokolwiek. Naturalnie przestajemy oceniać, oczekiwać i walczyć z czymkolwiek. Przyjmując wszystko takie, jakie jest, integrujemy ze sobą to, co istnieje w iluzji - np. i to, co niby miłością nie jest. Jak wszystko, to wszystko. 

Przyjmujemy całość Siebie (Jaźni, Boga - jak niektórzy TO nazywają) i Życie w Sobie. /Toć Bóg jest Miłością i wszystko z niego "pochodzi".. A gdy nie ma całkowitego zaufania do Boga, to trzeba dalej "wnikać w siebie", by świadomością = miłością "rozświetlać" te zakamarki Siebie, które stawiają jeszcze opór przed całkowitym zaufaniem do Boga, do Życia, do Życia.

Dla mnie - gdy przyjęte jest wszystko, co w oddzieleniu swym od całości ulega iluzji, że miłością nie jest - zyskuje nieopisywalne piękno.

W wolności wyrażana jest ta wiedza, z szacunkiem i zrozumieniem, że dopóki ktoś uważa człowieka za największego drapieżnika lub ignoranta czy głupca - narzucając w ten sposób na człowieka ogromne ograniczenia wobec jego Istoty, ten nie może jeszcze dojrzeć tej drapieżności, arogancji czy głupoty w sobie i uwolnić jej w sobie - poprzez siebie. I to też przyjmuję z Miłością i zrozumieniem. To też jest takie, jakie jest.


I dziękuję za wszystkie cudowne inspiracje... 

wtorek, 29 września 2015

WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...




26.WRZEŚNIA 2015 - WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...
Połączenie... w dźwiękach; wibracjami, dźwiękami... jesteśmy... współbrzmiącymi ze sobą w całkowitej harmonii...

I fragmenty notatek... o dźwiękach i uzdrawianiu dźwiękami, o łączeniu dźwiękami, o powrocie...

Wizja z młodości - POWRÓT DO PRADOMU
(...) Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU.(...)

03.WRZEŚNIA 2005 - PIEŚŃ WSZECHOGARNIAJĄCEJ MIŁOŚCI. 
(...) Na scenę wyszła cala grupa ludzi. Ja razem z nimi... Śpiewaliśmy pieśń, której nie znam, a którą improwizowałam – śpiewałam z serca. W pewnym momencie chór zamilkł i dalszą część śpiewałam sama. Scena stała się wyżyną, po której szłam do przodu i śpiewałam. To była pieśń wszechogarniającej miłości. Przede mną rozciągał się piękny krajobraz z dolinami, górami, wodą, nad którą unosiła się poranna mgła, Chwila przed wschodem Słońca. Świt.

Sen z 24. WRZEŚNIA 2006 roku:
Śniły mi się różne poziomy "dodatkowych wymiarów". Na tych poziomach były zapisane różne informacje, na jednym poziomie jakieś sytuacje i zdarzenia. A na innym poziomie myśli, a na jeszcze innym wzory geometryczne (symbole?), a na jeszcze innym abstrakty-artefakty(?). Przeskakiwałam w tej sieci z jednego zapisu do drugiego z jednej wymiarowości do innej albo te przestrzenie i informacje „przylatywały” do mnie. Widziałam zmienną „skalarność” wymiarów, która polega na tym, że obiekty, zjawiska mogą się przenikać w wyższej wymiarowości, chociaż na każdej danej płaszczyźnie wyglądają bardzo realnie i w zasadzie jak „fizyczne”. Można było postrzegać te światy zmieniając percepcję, ale zachowując świadomość przenikania z jednego poziomu na inny (z jednej wymiarowości do innej).. Informacje jako wibracje mogą znajdować się w różnych wymiarach i łączą się ze sobą w jednym tworząc nowy rodzaj zjawiska - ekspandującej świadomości.

12 LIPCA 2007 - HARMONIA
Sny, z których pozostało jedynie wrażenie, ważne i piękne, że coś się harmonizuje, układa na nowo i tak jak trzeba. Pokój, spokój, harmonia. Ludzie już nie cierpią...

(...) w pewnym momencie razem z przewodnikiem trafiliśmy do pola wypełnionego niesamowitą i gęstą energią. Było to pole przestrzeni – jak ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione energetycznymi „vortexami”, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby „szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A potem powstawały tam kosmiczne symfonie. Przewodnik wypuścił z dłoni owego bąbla, który wleciał do tego energetycznego oceanu.
Zapytałam przewodnika, co to za miejsce? Odpowiedział:

- Przecież doskonale wiesz. Przypomnij sobie.
 Przypomniałam sobie. To było Pole Świadomości Buddy… W nim lub z niego właśnie powstawały różne światy ( jako kosmiczne symfonie)...

Dźwięki...
których „uczyłam się śpiewać” – przypominałam je sobie w ostatnich latach w różnych "medytacjach-kontemplacjach" i w snach i w śnieniu, co opisywałam np. tutaj:

15 CZERWCA 2012 - WIELKA CEREMONIA KOSMICZNA
W trakcie tej wizji  zaczęły wydobywać się ze mnie dziwne dźwięki. Czułam, że płyną z mojego serca i wypełniają całe moje ciało i wypływają we wszystkich kierunkach gdzieś w kosmos. Mój przyjaciel zaczął grać na mandolinie. Wiedziałam, że dźwięki ze sobą cudownie zaczynają współbrzmieć, te tutaj i te w kosmosie. Poczułam ogromny przepływ energii. Byłam skupiona i skoncentrowana maksymalnie na tych dźwiękach, ich wibracji. Czułam je całą sobą. Słyszałam dźwięki bębnów płynące i odbijające się echem z głębi kosmosu...

5 WRZEŚNIA 2012 - PRZENIKANIE :-)
(...) wnikałam w głębię jestestwa innych ludzi i widziałam – wiedziałam, kim są, z jakich wzorców i energii (częstotliwości) utworzone są ich tożsamości. Ale nie miałam tego zapamiętać. Wiedziałam, że tylko przepływam, mam dostęp do tych informacji (wibracji) tylko na tu i teraz, a nie po to by pamiętać. Czułam  wzajemne PRZENIKANIE, PRZEPŁYW, POŁĄCZENIE. Ale wiele z tych istot ludzkich nie miało pojęcia, że moglibyśmy wzajemnie tego doświadczać.

Nie ważne było  zapamiętywanie tych wszystkich informacji, ponieważ one wszystkie są zapisane w naszych sercach. Poprzez serca albo coś, co jest umieszczone w sercach wszystkich istot. mamy dostęp do tej wiedzy (zapisanej w dźwiękach, wibracjach), ale nie poprzez umysł (w mózgu).

9 WRZEŚNIA 2012 - CEREMONIA Z ABORYGENAMI
Byłam w Australii na spotkaniu  i CEREMONII z Aborygenami (przodkami i obecnie żyjącymi gdzieś w dżungli (?) Noc, ognie, tańce, śpiewy, maski, kolory… Tańczyłam i śpiewałam razem z nimi, unosiliśmy się w tym tańcu nad ziemią i ponad Ziemią. Czułam, jak przepływają przeze mnie niesamowicie piękne i intensywne energie. Wszystkie dźwięki i tańce były jedną wielką modlitwą… ponieważ intencją ceremonii było poszerzanie świadomości całej ludzkości.

13 WRZEŚNIA 2012 - ZNIKŁAM I UCZYŁAM SIĘ NOWYCH WIBRACJI i DŹWIĘKÓW
(...) poczułam wówczas, takie dźwięki i takie wibracje, jakich wcześniej nigdy jeszcze nie czułam. I zaczęłam wydawać z siebie te dźwięki i widziałam ich energie i drgania, chociaż czułam siebie, ale tak, jakbym znikła, jakbym sama stała się tą wibracją. 

Zrozumiałam, że mam dostrajać swoje ciało do tych dźwięków. Że będę śpiewać nowe dźwięki i pieśni płynąca z serca, wibrujące w moim ciele.

27 WRZEŚNIA 2012 - RÓWNOLEGŁE ŚWIATY
Spojrzałam na półkę, na której leżało dużo różnych dziwnych rzeczy i sięgnęłam po zakurzony instrument, Był dziwny i niepodobny do żadnego znanego mi instrumentu. Był zrobiony jakby z jakiejś skóry zamszowej w kolorze szarym albo czarnym. Miał kilka otworów do dmuchania w nie. Gdy przyłożyłam do ust jeden z tych otworów i dmuchnęłam, z instrumentu zaczęły płynąć niesamowite, piękne dźwięki.

23 GRUDNIA 2012 - CEREMONIE ŚPIEWAJĄCYCH KRYSZTAŁOWYCH CZASZEK
Najpierw utrzymywałam długo jeden dźwięk, który płynął przez “moje centrum”. W pewnym momencie pode mną, w zasadzie jakby pod całym pokojem, w którym byłam, otworzyło się coś… jak głęboka studnia, z której wypływał ogromny słup światła, krystalicznie czystego, uzdrawiającego, transformującego. I w tym momencie nastąpił wybuch światła... jakby z głębokiej studni połączonej z sercem Ziemi wytrysnął ogromny słup kryształowej energii i cześć tej energii poleciała hen w kosmos, a część zaczęła tryskać jak fontanna, spływać na ziemię i rozlewać się po całej Ziemi.  Wiedziałam, że ta energia wybuchła w różnych miejscach na Ziemi i rozlewa się wszędzie, na całej jej powierzchni… To nie był sen. Nie widziałam żadnych wzorców w tym świetle ani wokół.

Wiedziałam, że w tym momencie na całej Ziemi wybuchło wiele takich Źródeł, a energia z nich wypływająca jak świetlisty "potop" zalewa całą Ziemię.
(...)
Zrozumiałam, że w naszych czaszkach jest zapisana wiedza z historii ludzkości, tak, jak w naszym DNA i komórkach ciała, a także we wszystkich “warstwach” naszych ciał i mózgach oraz kościach. Także w sercach. To wibracje. Niektóre były mocno “poblokowane” i zaburzone. Można je oczyszczać transformując i… roz-wibrowując ciała, dopasowując je do wydawania coraz czystszych dźwięków. 

6 LUTEGO 2013 - ŚCIEŻKA PIĘKNA, WOLNOŚCI I MIŁOŚCI...
Wydawałam dźwięki i pieśni, które płynęły z serca, przepływały przez moje ciało. Czułam, że te dźwięki harmonizują energię w przestrzeni i przenoszą nas w stan poszerzonej świadomości. Utrzymują energie w harmonii i... uzdrawiają. W tym stanie, wszyscy jako indywidualne istoty, możemy mieć "swoje" dźwięki, ale współbrzmią one w tej innej "wymiarowości" w sposób całkowicie harmonijny.

Czułam uzdrawiającą moc tych dźwięków. Czułam, że uzdrawiają one mnie samą w innych i innych we mnie...

Wszystko jest doskonałe. WSZYSTKO. Wszystko współgra i współbrzmi ze sobą w całkowitej harmonii.

10 GRUDNIA 2013 - KOLEJNE NOWE DŹWIĘKI
(...) w nocy wydawałam z siebie jeszcze inne, nowe dźwięki, które rozwibrowywały moje ciało. Czułam jak potrzebowało ono tych dźwięków, by ból, który pojawił się w ciele miesiąc temu, mógł teraz zostać "uleczony"… Dziś fizycznie czuję się lepiej, ale wiem, że mam nadal rozwibrowywać tymi dźwiękami ciało.

29 GRUDNIA 2013 - PRZYJĘCIE ENERGII WZORCÓW BÓLU I CIERPIENIA...
Znów intensywniej poczułam swój lotos serca, który pragnął wydawać dźwięki najczystszej, wszechogarniającej miłości. Zaczęłam śpiewać. Śpiewałam po kolei różne pieśni, takie których kiedyś się nauczyłam, takie które do mnie kiedyś przyszły ("z kosmosu" mojego głębokiego wnętrza). Przyjmowałam te wibracje wszechogarniającej miłości, by mogły być wyśpiewane przez moją duszę, poprzez moje serce i ciało, dla uzdrowienia mnie samej w innych i innych we mnie… i naszego łączenia się w Jedno lub w Jednym... I nagle znów poczułam ogromne poruszenie w moim ciele na wszystkich jego poziomach.

4 PAŹDZIERNIKA 2014 - JESTEM PUSTKĄ I WOLĄ JEDNI - "MEDYTACJA"
Po pewnym czasie ten punkt centralny ekspandował i całe moje ciało znikło i stałam się przestrzenią pustki, ciemności - ogromnej, kosmicznej "jaskini" bez granic. Czułam bardzo subtelne, delikatne wibracje, które zaczęłam słyszeć jako dźwięk dochodzący skądś... z daleka, a jednocześnie czułam te wibracje w sobie i w centrum (miejsce w centrum serca?). I czułam te wibracje jako subtelny, piękny, krystaliczny dźwięk pustki w sobie. Wibrowałam nim cała i cichutko zaczęłam go śpiewać.

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... coraz dynamiczniej... Częstotliwości zdawały się lekko różnicować i zgęszczać w tej przestrzeni pustki... Mimo to cały czas utrzymywałam ten jeden, krystaliczny dźwięk centrum...

8 STYCZNIA 2015 - INTEGRACJA?
(...) nagle poczułam, że moje ciało dziwnie wibruje, że zachodzą w nim jakieś zmiany na wszystkich poziomach (energetycznym, mentalnym, psychicznym, fizycznym itd.). Chodziło o to, że zaczęło się dziać z nami coś takiego, co rozpoczęło proces integracji różnych „ras” czy rodzajów” istot ze sobą. Jakby wszystkie istoty w tym także ludzkie wzbogacały się wzajemnie swoimi doświadczeniami i wiedzą. Wszyscy stawaliśmy się nową istotą – kompilacją różnych rodzajów istot…

26.WRZEŚNIA 2015 - WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...
Połączenie... w dźwiękach; dźwiękami jesteśmy... współbrzmiącymi ze sobą w całkowitej harmonii...

Świadome doświadczenie...
Połączenie...
Jesteśmy...
Źródłem...
Jednią...
Wielką Kosmiczną Symfonią...
i
"WIELKIm KOSMICZNYm ŻARTem":







wtorek, 15 września 2015

CZY TO JAWA CZY SEN?




Nasze sny postrzegam jako tak samo rzeczywiste jak to, co przeżywamy na tzw. jawie, a co zwykliśmy nazywać rzeczywistością. 

Niektóre sny przeżywamy czasem (co najmniej) z taką samą intensywnością jak i to, co na tzw. jawie.

To, co zwiemy jawą (rzeczywistością) jest jakby… głębokim zaśnieniem się w jednym ze snów. I ten sen różni się od innych snów tylko tym, że ma on swoje kontinuum czasoprzestrzenne i przez to staje się najbardziej intensywny i najbardziej stabilny. I w tym śnie, który staje się dla nas rzeczywistością, nie dopuszczamy do siebie faktu, że inne sny istnieją jako inne wersje rzeczywistości/jawy i gdybyśmy przenieśli się do innego snu albo pozostali w innym śnie, stałby się on wtedy naszą jawą – rzeczywistością.

Bo nawet, gdy zasypiam, to w innych snach mogę tak samo działać jak na jawie: mogę dotykać różnych rzeczy, przesuwać je,  poruszać się, widzieć, smakować, słyszeć, a nawet mogę więcej, np. mogę latać, przenikać przez ściany albo przeskakiwać z jednej sytuacji (jego świata, snu) do innej sytuacji (innego świata, innego snu). Rzeczywistość tych innych snów nie jest tak "stabilna", jak... snu na jawie. Te sny zadziewają się poza kontinuum czasowym a nawet przestrzennym, ponieważ z łatwością zmieniają się sytuacje, postaci, krajobrazy, obiekty itd. Te sny mają większą dynamikę zmienności.

Dla mnie wszystko, co uważamy za rzeczywistość jest w pewnym sensie projekcją naszych wyobrażeń płynącą z naszych umysłów i naszych serc. Jesteśmy teraz na planecie Ziemia w tej samej „czasoprzestrzeni”… jakbyśmy śnili ten sam SEN… "uporządkowany kalendarzem gregoriańskim i zegarami..." Inne kalendarze wyznaczają "granice" innych snów... I to, co uważamy za świat rzeczywisty, w którym żyjemy, jest dla mnie po prostu… w pewnym sensie... „uzgodnioną rzeczywistością - wspólnie śnionym SNEM”, projekcją wyobrażeń (powstających z myślowych wzorców i emocji) – bo wierzymy, że taka, a nie inna rzeczywistość jest... prawdziwa.

Ale bywa też tak, że ta "zgodność" się „rozjeżdża” i wtedy mamy odczucie jakbyśmy żyli w całkiem innych światach… różne rzeczy rozumiemy „po swojemu”, w różnych obrazach widzimy różne treści, a nawet zdarzenia, w których razem uczestniczymy, opisujemy tak, jakby to były całkiem różne zdarzenia…

Nie znamy jeszcze potęgi naszych umysłów…

Nic prócz SNU nas nie zatrzymuje. I czasem tylko jeden z wielu, wielu różnych snów... w swoim zaśnieniu przyjmujemy jako rzeczywistość...

Matka Pustka... i Ojciec Forma...

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f4/Foam_-_big.jpg/220px-Foam_-_big.jpg

 I Kwiaty Pustki...

http://apod.nasa.gov/apod/image/1201/NGC6946-Subaru-GendlerL.jpg

w innej skali :-) :

http://www.tapeta-sloneczniki-dziecko.na-pulpit.com/zdjecia/sloneczniki-dziecko.jpeg

Świat oczami umysłu - część pierwsza z trzech:


oraz Witaj w prawdziwym świecie: Dostrzeganie bez umysłu.



piątek, 11 września 2015

COŚ O BOGU... I MYŚLENIU.

Bóg...
nami rządzi... i włada...
poprzez myśli nasze
i wynikające z nich działania.

Ile i ilu z nas jest świadomych
tego, co myśli?

Ile i ilu z nas jest świadomych
za jakimi myślami podążamy?

A myśli to także emocje z nich wynikające.

Ile i ilu z nas jest świadomych,
że działamy pod wpływem myśli,
które "myślą nam się same" w naszych mózgach?

Ile i ilu z nas jest świadomych, jakie wzorce
jako myśli, koncepcje realizujemy
i komu - czemu w ten sposób "służymy"?

Ile i ilu z nas obserwuje to zjawisko myślenia w sobie?

Tak SIĘ pytam...

_____________

dodane 14.09.2015

Bogini... 
przypomina nam o przebudzeniu...
przypomina nam, że możemy 
zacząć widzieć swoje myśli,
i wynikające z nich działania.

Przypomina o świadomości
tego, co myślimy,
za jakimi myślami podążamy.

Przypomina, że myśli to także 
emocje z nich wynikające.

Przypomina, że działamy 
pod wpływem myśli i emocji,
że możemy być świadomi
zjawiska myślenia w sobie.

Szanuje naszą wolną wolę
i do niczego nas nie zmusza...
po prostu... przypomina nam,
że nasza rzeczywistość wynika
z tego, za czym podążamy
emocjami i myślami.

Pustka i forma, świadomość i umysł:


Matka Świadomość... tworzy, a Ojciec Umysł nazywa... to, co jest w stanie uchwycić - oto iluzja, która staje się rzeczywistością... 
:-) 
______________________

https://www.youtube.com/watch?v=_yiGJr_9OtQ

"Cztery pytania:
1. Czy to prawda?
2. Czy jesteś absolutnie pewny, że to prawda?
3. Jak reagujesz, gdy ta myśl się pojawia?
4. Kim będziesz bez tej myśli?
Odwróć tę myśl."
_____________

Katie Byron

„To, co jest, jest.

Cierpimy jedynie wtedy, gdy wierzymy w myśl, która nie jest zgodna z rzeczywistością. Kiedy umysł jest doskonale czysty, wtedy to, co jest, jest właśnie tym czego pragniemy. Jeśli pragniesz, aby rzeczywistość była inna niż jest, to równie dobrze mógłbyś próbować nauczyć kota szczekać. Mógłbyś się bardzo starać, a na koniec kot spojrzałby na ciebie i powiedział: „Miau”. Pragnienie, by rzeczywistość była inna, niż jest, nie może się ziścić. A jednak z pewnością zauważasz, że wielokrotnie w ciągu dnia myślisz: „Ludzie powinni być bardziej uprzejmi”. „Dzieci powinny być grzeczne”. „Mój współmałżonek powinien się ze mną zgadzać”. „Powinnam być szczuplejsza (albo ładniejsza, albo powinnam odnosić większe sukcesy)”. Te myśli są zawsze wyrazem naszych pragnień, by rzeczywistość była inna, niż jest. Jeśli wydaje ci się, że to stwierdzenie brzmi przygnębiająco, to masz rację. Wszelkie napięcie, jakie odczuwamy, spowodowane bywa sprzeciwem wobec tego, co jest.

(…)

Kiedy zajmuję się nie swoimi sprawami, to zachowuję się tak, jakbym myślała, że wiem, co jest najlepsze dla kogoś innego. Jest to czysta arogancja, nawet jeśli robię to w imię miłości, a efektem jest napięcie niepokój i lęk. Czy wiem, co jest właściwe dla mnie? To powinna być moja jedyna sprawa. Pozwól, że zajmę się nią, zanim spróbuję rozwiązać twoje problemy za ciebie.

(…)

Następnym razem, kiedy poczujesz napięcie lub niepokój, zadaj sobie pytanie, czyimi sprawami zajmujesz się w myślach, a być może wybuchniesz śmiechem! To pytanie może sprawić, że uzyskasz jasność widzenia. Być może uświadomisz sobie, że do tej pory byłeś nieobecny w swoim życiu, że w myślach zawsze żyłeś sprawami innych. Samo uświadomienie sobie, że zajmujesz się sprawami innych, może pomóc ci wrócić do swego pięknego ja. A jeśli przez jakiś czas będziesz się zajmować wyłącznie swoimi sprawami być może przekonasz się, że i ty nie masz żadnych trudnych spraw i twoje życie toczy się idealnie samo z siebie..

(…)

Myśl jest nieszkodliwa, dopóki w nią nie uwierzymy. To nie nasze myśli, lecz nasze przywiązanie do nich wywołuje cierpienie. Przywiązanie się do myśli oznacza wiarę w jej prawdziwość, bez sprawdzenia tego, jaka jest. Przekonanie to myśl, do której jesteśmy przywiązani, często przez wiele lat. Większość ludzi uważa, że ich myśli mówią im, czym są. Pewnego dnia zauważyłam, że nie oddycham – byłam „oddychana”. Potem zauważyłam również – ku mojemu zdumieniu – że w rzeczywistości „byłam myślana” i że myślenie nie ma charakteru osobistego. Czy budzisz się rano i mówisz sobie: „Myślę, że dzisiaj nie będę myśleć”? Za późno: Już myślisz! Myśli po prostu się pojawiają. Pojawiają się znikąd i wracają donikąd, jak chmury wędrujące po pustym niebie. Pojawiają się nie po to, by zostać, lecz by odejść. Nie są szkodliwe, dopóki nie przywiążemy się do nich, jakby były prawdziwe. Nigdy nikomu nie udało się uzyskać kontroli nad swoimi myślami, chociaż niektórzy opowiadają jak tego dokonali. Nie uwalniam się od swoich myśli – wychodzę im na przeciw ze zrozumieniem. Wtedy to one uwalniają się ode mnie.

(…)”

poniedziałek, 7 września 2015

EWOLUCJA BOGA

Są różne cykle... naszych wędrówek w nieskończoności... w czasie... w światach róznych i czaso-przestrzeniach...

W poniższych przykładach tych zróżnicowanych cykli cyfry symbolizują kolejne "światy" albo "słońca", pewne okresy czasu jak epoki - jak mawiają niektórzy, ale to mogą być także kolejne nasze "inkarnacje" czy wcielenia:

a) 1,2,3,4…1,2,3,4… itd. (cykle po okręgu) w nieskończoność… tu: „wznoszenie” i „spadanie” w kółko.
b) 1,2,3,4…5.6,7,8… itd. (cykle po helisie) w nieskończoność… tu tylko „wznoszenie”…
c) 1,2,3,4…5,6,7,8, a następnie np. 9. jako koniec i od nowa… (cykle po spirali stożkowej – dochodzimy do "X" na czubku i… spadamy i znów: 1,2,3…) tu także „wznoszenie” i „spadanie” w kółko.
d) 1,2,3,4,5,1,2,3,4,5,6,3… itd… tu cykle są zróżnicowane, zmienne ale też ciągle ma miejsce naprzemienne „wznoszenie i spadanie”…z jednych "światów" do innych "światów".

Ale możemy na te cykle spojrzeć z innej perspektywy i na różne możliwości, jakie stwarzają te różne cykle:

- nieświadome odradzanie w tych różnych cyklach i nagle…
- „wyzerowanie karmy” i przebudzenie… czyli realizacja = samoświadomość (rozpoznanie urzeczywistnienia) powodująca wielką zmianę świadomości, której – do momentu osiągnięcia owego przebudzenia – nie jesteśmy w stanie ani przewidzieć ani sobie wyobrazić.

Bo nawet nie jest to osiągnięcie jakiegoś zakresu wiedzy z tych wszystkich „światów”: 1,2,3,4,5,6,7,8,9. :-D Ale wtedy… następuje tak diametralna zmiana samoświadomości, która daje nam coś jak „wgląd” w te wszystkie światy, że uwalniamy się od przywiązania do wzorców tworzących struktury „sieci” tych światów… powodujących wcześniejsze nasze "uzależnienie" od nich i istnienie w nieświadomości konsekwencji działania tychże wzorców…

Niedawno podobny temat poruszałam w swojej notce:

Strach przed nicością powodował kontynuację „utkwienia” w tamtym świecie „pochłaniania” jednych istot przez drugie. Co i tak w rezultacie prowadziło do „kolapsu” tamtego świata… W taki sposób, że jedne istoty, które pochłaniały coraz więcej innych w pewnym momencie nie miałyby już co pochłaniać [ w rezultacie stawałyby się jedną istotą, co pochłonęła wszystkie pozostałe indywidualne]… Wtedy nie było już nic więcej do pochłaniania, więc i tak rozpadała się taka „istota” nieświadomie w „nicość”. I „Gra” zaczynała się od nowa… ponownym rozdrobnieniem na wiele części… w... nieświadomość - ograniczoną świadomość pewnym spektrum wibracji... (Możliwe, że „kiedyś” właśnie tę wersję „przerabiałam” wielokrotnie :-) ).







Życie jest zachwycające ze swoją synchronią - harmonią - połączeniami...
Błogosławię wszystkie moje połączenia...

I proszę, właśnie znalazłam taki tekst:


[a myślało sobie moje maleńkie "ja", że pierwsze dokonało tego "przyrównania" Brahmana do Ducha Świętego, bo niedawno tego odkrycia w sobie dokonałam i pisałam o tym... ha, ha, ha.... ;-)]



Pisałam już kilka lat temu o "uzdrawianiu" i integrowaniu różnych bogiń i bogów w nas i poprzez nas... hm...

sobota, 2 maja 2015

SŁOWO, KTÓRE STWARZA DZIEŁO...

Co myślimy, jakim myślom pozwalamy myśleć się w naszych głowach i co wyrażamy sobą, poprzez siebie? 
Czy jesteśmy tego świadomi?

„Na początku było słowo… (…) a słowo ciałem się stało…”

W pewnej Księdze jest zapisane:

„1. Na początku było Słowo a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo
2.  Ono było na początku u Boga. 
3.  Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało,
co się stało."

Greckie słowo  λόγος - "logos", które tłumaczone było/jest jako "słowo", znaczy też "umysł" albo... "przyczyna"...

ZATEM...

zapis ten w Księdze mógłby mieć i takie "brzmienie":


„1. Na początku był Umysł a Umysł był u Boga, i Bogiem był Umysł. 
2.  Umysł był na początku u Boga. 
3.  Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało,
co się stało."

Cząstką boską (słowami i myślami) w sobie tworzymy, Bogu podobni… współtworzymy to wszystko, co potęgą swoich słów (pomyślanych, wypowiadanych i pisanych) 'kreujemy'… zwłaszcza tych pomyślanych - bez względu na to, czy świadomie czy nieświadomie, ale jednak… w ten sposób Bogu podobni 'kreujemy'... tak zwaną Rzeczy-w-Istność czy rzeczywistość...

a może tylko 'odtwarzamy' coś co istniało, istnieje i będzie istnieć zawsze?

Czy jesteśmy świadomi tego, co 'kreujemy' nieświadomie?

Słowa, które utrzymują nas w dualizmie pochodzą od "Księcia Kłamstwa", tego, co dzieli... i utrzymuje części Całości jako oddzielone od innych części. Ego to struktura tego wszystkiego, z czym się utożsamiamy jako oddzieleni (w swojej ograniczonej świadomości SIEBIE)...  słowami (myślami i obrazami) od innych cząstek Całości, którą WSZYSCY JESTEŚMY. Na przykład: gdy na poziomie świadomości utożsamiam się tylko z byciem kobietą, czuję się oddzielona od mężczyzny, ale nie tylko od mężczyzny. Gdy na poziomie świadomości utożsamiam się wyłącznie z byciem Polką, czuję się oddzielona od ludzi "pochodzących" z innych narodowości. 

Bez swoich wymyślonych wrogów, stworzonych potęgą naszych myśli i słów podkreślających naszą "odrębność", "wyjątkowość" albo "słabość" czy jakąkolwiek "oddzielność", ego chyba strasznie by się nudziło :-).  Więc dlatego ego woli walczyć z wymyślonymi przez siebie iluzorycznymi wrogami, którzy nam się manifestują w naszej Rzeczy-w-istości, bo ego woli... doświadczać siebie jako oddzielone, wyodrębnione z... Całości naszego Istnienia... nawet za cenę cierpienia i lęku przed "niebytem".

Słowa, które nas jednoczą, łączą, uwalniają od walki, od gier ego, od cierpienia, manipulacji itp.., te słowa pochodzą od Boga... Uniwersalnego Umysłu... A on zawsze "wypływa" i jest... połączony, przenikany i utworzony przez... oraz osadzony (jak w nieskończonej Przestrzeni) w Bogini - Uniwersalnej Świadomości...  ESENCJI, 
z której "wyłaniają" się (choć istnieją w niej zawsze jako potencjalne) wszelkie formy dźwięków, myśli, słowa, i obrazów.

_____________________




niedziela, 18 stycznia 2015

ŚWIADOMOŚĆ A SAMOŚWIADOMOŚĆ NA CZY POLEGA RÓŻNICA?

Notka jest odpowiedzią na wpis na Mistyce Życia


No tak... :-)
Dziękuję za podjęcie tego wątku. I inspirację.

Swoją drogą to zabawne, że emocja jest definiowana jako:
cyt.:"Emocja (od łac. e movere, w ruchu) – stan znacznego poruszenia umysłu."

A poza tym postaram się nie mylić świadomości ze samoświadomością. Może dzięki temu coś więcej... zrozumiem? :-)

Dla mnie świadomość to "stan odczuwania istnienia". Czyli ma związek z odczuwaniem emocji i uczuć, i z inteligencją... serca. Odczuwanie dzieje się poprzez uczucia i emocje, które są... wibracjami energii... jestem w stanie, w którym czuję, że istnieję, jestem...

A czym jest samoświadomość? To "stan odczuwania swojego istnienia". Czym jest to swoje? To, z czym się utożsamiam, identyfikuję, łączę?

Więc może w zasadzie świadomość i samoświadomość są tym samym, a różnicuje je nasze "ja" - "ego"?

A jaka różnica jest według Ciebie między wiedzą a samowiedzą?
Coś wiesz o sobie jako osobie (i z tym się utożsamiasz), coś wiesz o organizmie ludzkim (i z tym się utożsamiasz), i to jest wiedza o człowieku. Czy to jest samowiedza? Na ile i jaką wiedzę utożsamiasz ze sobą, z czym siebie "identyfikujesz" albo "łączysz"? Wiesz, że wiesz coś, a inna osoba tego nie wie, bo wie co innego, więc Twoja samowiedza to to, że poprzez porównanie wiesz, że Ty wiesz coś innego, ale czy wiesz więcej albo lepiej?

Coś wiesz o gwiazdach na przykład. Ale jeśli wiesz, że jesteś także jednym z gwiazdami (w pewnym stanie świadomości), czy wówczas to jest Twoja samo-wiedza? Jeśli tak, to  w pewnym momencie możesz nie dokonywać już rozróżnienia między wiedzą a samowiedzą, jeśli jesteś w stanie świadomości, że jesteś jednym ze Wszystkim, Co Istnieje. :-) Według mnie podobnie jest z samoświadomością. Masz po prostu świadomość, która obejmuje coraz większą przestrzeń niby zewnętrzną, ale ona "mieści" się w Tobie.

Zastanawiam się... jak można stwierdzić - nie znając (nie doświadczając) samoświadomości innych istot (prócz tego, że je oceniamy teoretycznie i na podstawie porównywania dokonywanego z poziomu swojego stanu samoświadomości), że moja samoświadomość jest większa lub mniejsza niż kamienia czy rośliny lub zwierzaka albo innej istoty ludzkiej? Co możemy wiedzieć o tym, z czym utożsamia się kamień albo mrówka czy delfin? Co możemy wiedzieć o tych wibracjach energii?  ;-)

I być może samoświadomość różnych kamieni, różnych zwierząt jest podobnie zróżnicowana jak samoświadomość różnych ludzi? Bo przecież jest zróżnicowana u ludzi... Nawet moja samoświadomość na przestrzeni lat zmieniała się, a w ciągu ostatnich 10 lat dynamika tych zmian znacznie się zwiększyła. Mogę stwierdzić, że moja świadomość jest zmienna, a nawet, że jej stan obecny jest inny, bo bardziej "poszerzony" niż w przeszłości...

W "naszej kulturze" jest słowo empatia...
cyt, z Wikipedii: "Empatia - zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza)."  

Empatia bez "emocjonalnego aspektu" jest ograniczona. Bez empatii uczuciowo-emocjonalnej nie mamy umiejętności odczuwania świadomości innych istot. Brak umiejętności odczuwania swojego istnienia (swojego stanu istnienia) oraz odczuwania stanów istnienia innych można określić jako "brak" lub "ograniczoną świadomość". Więc może to my, gdy brak nam zdolności odczuwania stanów świadomości innych osób oraz innych istot, mamy ograniczoną świadomość? 

Ja nie wiem, czy kamienie lub rośliny nie mają takiej umiejętności. Bo zdarzyły mi się stany połączenia ze świadomością zwierząt i wynikało z tego doświadczenia, że mają. Ale nie chcę oceniać tego umysłem. ;-)

Samoświadomość człowieka to "stan odczuwania swojego istnienia" zależny od tego, z kim i czym siebie "utożsamiamy". A więc powiązana jest z umysłem jako umiejętność rozpoznawania różnych emocji i uczuć w sobie. Umiejętność rozpoznawania tego stanu poprzez umysł. Czyli umysł współpracuje ze świadomością. Np: przejawia się przeze mnie jakaś emocja, ale... mogę być tego nieświadoma, ponieważ z nią się utożsamiam, bo wiem, że jestem zła (umysł myśli odpowiednie myśli, które uznaje za prawdziwe) i czuję tę złość (jako świadomość stanu istnienia). Ale mój umysł jest zajęty myślami powiązanymi z tą emocją.  Więc mnie wtedy " trzęsie" i "niesie" emocja, ale nie jestem tego świadoma, bo jestem całkowicie pochłonięta różnymi myślami, oczywiście powiązanymi z tymi emocjami . Inna możliwość: mogę być świadoma, że odczuwam jakąś emocję - odczuwane jako wibracje energii. I mogę je nazywać po staremu jako różne uczucia i emocje. Ale jest jeszcze inna możliwość: mogę przestać nazywać te odczuwane wibracje i skupić się na obserwacji  odczuwania ich. Mogę także zacząć obserwować myśli, które się pojawiają w umyśle. I nie dawać im się ponieść.

Teraz bywa tak, że już nie nazywam jakiejś emocji, którą odczuwam według "starych wzorców myślenia", ponieważ teraz jest ona dla mnie po prostu "falą energii o danej częstotliwości", która przepływa przez ciało... jej źródło jest, powiedzmy, że w sercu, a nie w mózgu. To jest przejaw "inteligencji serca".

Możemy poszerzać naszą świadomość w ten sposób, że przyjmujemy odczuwanie tych "fal energii o różnych częstotliwościach" i harmonizujemy je w sobie.  I już nie nazywamy ich, wiemy, że wcześniej nazywaliśmy je tak albo inaczej, bo działaliśmy według pewnych wzorców myślowych. Wzorce myślowe ograniczają możliwość odczuwania całego spektrum uczuć i emocji - energetycznych wibracji, ponieważ zależy to od tego, z czym poprzez myśli się utożsamiamy, identyfikujemy, łączymy, co obejmujemy swoją 'wewnętrzną Przestrzenią'. Więc świadomość jest powiązana z "inteligencją". Im mniej świadomości (im bardziej ograniczona "identyfikacja"), tym mniejsza inteligencja i odwrotnie. Może tak być.

Stan odczuwania swojego istnienia może być bardziej ograniczony lub mniej, ale stwierdzić to możemy jedynie poprzez samoobserwację, a nie przez porównywanie się z innymi. Porównywanie się z innymi płynie z ocen umysłu, a umysł sam nie może odczuwać.  Dopiero gdy przestajemy oceniać, możemy zacząć odczuwać świadomie. I odczuwając siebie świadomie mogę zacząć odczuwać kogoś innego jako cząstkę Siebie czyli jako cząstkę Jedni, Całości tak samo istotną jak ja- cząstka Całości obejmująca 'swoją' świadomością Całość.

Może naszym "zadaniem" jako ludzi jest "odklejenie się" od wzorców myślowych, które nazywają i sterują naszą świadomością, żeby mogła uwolniona od nich "ekspandować"? I może na tym ma polegać ewolucja człowieka - na ekspansji świadomości? Jest możliwa, gdy uwalniamy się od wzorców myślowych i otwieramy się na nieznane.

Wtedy mamy dostęp do wiedzy, która potrzebna nam jest w danym tu i teraz, w danej sytuacji ale taką wiedzę nie będę nazywać Prawdą, ponieważ Prawda to... Całość, Jednia, którą możemy poznać jedynie przez "doświadczenie jej"...

Może tak się stać dzięki emocjonalnemu zrozumieniu: emocjonalność (tu jako świadomość)  - "inteligencja serca" i zrozumienie (tu jako umysł) - "inteligencja mózgu"...

Tak to postrzegam. ;-)


____________________________________________________

cyt.
"Świadomość – podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)."

Czy zgodnie z taką definicją kamienie czy rośliny albo zwierzęta są świadome? Raczej nie. ;-)

"Łaciński wyraz określający świadomość: conscientia, pochodzi od „con” – „z” i „scientia” – „wiedza”. Conscientia” oznaczało wiedzę dzieloną z kimś, często wiedzę tajną, dzieloną pomiędzy konspiratorami, jednak w metaforycznym sensie oznaczać może „wiedzę dzieloną z samym sobą”, wskazując na intymny, dostępny jedynie dla doświadczającego, charakter świadomego doświadczenia. Z łacińskiej nazwy "conscientia" wywodzą się określenia świadomości w wielu językach europejskich, np. ang.: "consciousness", fr. "conscience", wł. "coscienza").

Przez pojęcie "świadomość" można rozumieć wiele stanów - od zdawania sobie sprawy z istnienia otoczenia, istnienia samego siebie, poprzez świadomość istnienia swojego życia psychicznego aż po świadomość świadomą samej siebie. W tym pierwszym przypadku świadomość mają niektóre zwierzęta, a świadomość samego siebie posiadają ludzie i najprawdopodobniej szympansy. Nie jest jasne, czy samoświadomość ma tylko Homo sapiens. W odróżnieniu od pozostałych, Świadomość Świadoma Samej Siebie posiada naturę niedualną."

Czy rośliny albo kamienie mają naturę dualną?

"Samoświadomość – świadomość samego siebie, zdawanie sobie sprawy z doświadczanych aktualnie doznań, emocji, potrzeb, myśli, swoich możliwości, czy ograniczeń, autokoncentracja uwagi.

Świadomość siebie tu i teraz może prowadzić do rozpoznania wzorców i mechanizmów działania oraz ich przyczyn, co pozwala niekiedy na uwolnienie się od zaburzonych zachowań, np. poprzez zrozumienie ich funkcji i znaczenia (zobacz też: wgląd). Zaburzone zachowania czy negatywne emocje wiążą się niekiedy z pozostawianiem ich przyczyn w nieświadomości, na przykład na skutek stosowania mechanizmów obronnych."

____________________________________________________

"Wszystko, co jest podążaniem za myślami, koncepcjami, ideami, przekonaniami jest iluzją. To stan istnienia jest prawdziwą rzeczywistością, prawdziwym doświadczeniem."

Bóg – Uniwersalny Umysł ma w swojej ofercie WSZYSTKO, co jest do pomyślenia. A każdy może wybrać to, co chce… co myśli sobie i „kreuje” nasze "ja". I ulega iluzji tworzenia… A lepszym określeniem tego byłoby: zwiedza, podróżuje, doświadcza tego, co... pomyśli...

A Bogini - Uniwersalna Świadomość jest tym, czym jest... :-)

p.s.
Budda ponoć przekazywał,, że to co nazywamy „ja” jest podstawą dla wszelkiego cierpienia.
"Czujemy, że istnieje „ja”, które jest najważniejszą świadomością w życiu. Widzimy, że jest ona konieczna dla przetrwania. Życie bazuje na celu, że powinno istnieć „ja”. Instynkty przyczyniają się do poczucia, że istnieje „ja”, choć tak po prawdzie nie jest. (...) To "ja” jest bardzo trudne do porzucenia, ponieważ jest mocno utwierdzone w naszych słowach i doświadczeniach. " - Tan Ajarn

_______________________________________________________________________________

DODANE 19.01.2015