......JESTEM na poziomie świadomości
Wszystkim, Co Istnieje,
co kiedykolwiek istniało
i będzie istnieć...
ISTNIEJĘ - to jest jedyne oczywiste doświadczenie.
Być JESTEM - to wszystko,
co można zrobić bez żadnego wysiłku.
Jestem tym lub tamtym - to iluzja (ma-ja), nierzeczywistość, sen... :-)
Więc JESTEM także tym snem... czyli JA.
To jest całość - JA JESTEM.
Sen staje się świadomy,
zmienia się stan i następuje realizacja, urzeczywistnienie nierzeczywistego... - Ti-ka-li Siunjata
Jestem/Jesteś/Jesteśmy Miłością, Esencją, Świadomością,
która odczuwa SIEBIE (SELF,JAŹŃ).
Z Miłości, Esencji wszystko... każda forma... energetyczna, materialna...
Miłość wypełnia każdą formę. Miłość w działaniu Kocha.
Miłość i Kochanie to odczuwanie Się Esencji, Świadomości...w SOBIE.
Miłowanie...
Miłość w formie formą oddzielona od reszty, całości, jedni
SIEBIE, z formą utożsamiona, bawi się w iluzje siebie.
Gdy łączy się ze SOBĄ z poza formy, Kocha SIEBIE w formie, Kocha formę
pozaforemnością i Kocha wszystkie swoje przejawy w formach i pomiędzy nimi...
Miłość to odczuwanie SIEBIE także w swojej różnorodności...
Kochanie to łączenie Się SIEBIE ze sobą w różnych cząstkach w formach...
Miłość, Świadomość... odczuwanie wibracji przestrzeni o
nieskończenie różnych zakresach częstotliwości...
"Widziane" jest, że jakiekolwiek granice są
wyłącznie umowne, iluzoryczne. I służą jedynie zabawie Jedni Całości...
różnorodnością przejawów SIEBIE (SELF-JAŹNI). Zabawie w rozdzielanie i łączenie
SIEBIE.
Bywa, że to, co harmonijne, zakrytym pozostaje, ponieważ
jest wielowymiarowe, ponadlokalne.
A lokalnie obserwowane efekty takich zjawisk, zdarzeń mogą
wyglądać na chaotyczne.
Iluzja chaosu powstaje lokalnie, gdy całe zjawiska, zdarzenia
pozostają w wielowymiarowości, inaczej w "ciemności", nieświadomości
jako zakryte. Przenikają one lokalne przestrzenie, także różne
"ekrany" postrzegania w "świetle"... o "niższej"
(mniejszej liczbowo) wymiarowości. Poniższy rysunek przedstawia to w sposób symboliczny:
3. w ciemnej przestrzeni "ukryte są" dwie figury przestrzenne,
symbolizujące harmonijne zjawiska, które przenikają ekran "jasnej" 2D
percepcji - na rysunku z lewej strony. Efekty tego przenikania - widoczne na
rysunku po prawej stronie - wyglądają na chaotyczne, ale poza ograniczoną do 2D
przestrzenią wcale takie nie są. Analogicznie możemy rozpoznać, że percepcja 3D także jest
zanurzona w kolejnej - 4D itd...
Harmonia w chaosie i chaos w harmonii. Wszystko w wiecznym, kosmicznym tańcu doskonałego istnienia... Tańcu przejawiającym Się jako wszechatrakcyjne widowisko, gra "światła i
ciemności", Zabawa w "oddzielanie i łączenie", "ukrywanie i
odkrywanie"... itd. itp..... cudowna Zabawa (Lila) Istnienia, Esencji, Życia... Sobą (i) S-nami...
jednia umysłu i świadomości, połączenie niedualnego z
dualnym rozpuszczają zasłonę oddzielenia pomiędzy nimi. Piękno wyrażone Się
(Self-Jaźni) Sobą...
Odklejanie Się od utożsamienia z umysłem i przesunięcie ku byciu świadomością
jest etapem w podróży - w zabawie kreacji płynącej ze Źródła. To proces Życia w
czaso-przestrzeniach i wykraczania poza ograniczoność form.
Czym jest to coś, co określane jest jako negatywne myśli, ograniczające
przekonania? To cząstki umysłu który bawi Się Sobą. Te cząstki, jak wszystko
inne, całość umysłu pochodzi z tego samego źródła kreacji. Na podobieństwo
pięknych fraktali tworzą się struktury umysłu i zagęszczają Się same w Sobie.
Czysta, absolutna wolność tańczy esencją Siebie i maluje różne obrazy Sobą
tworząc struktury tak zagęszczone, że sprawiają one iluzję więzienia
ograniczającego swobodę i elastyczność ruchu w tych strukturach-formach...
Iluzję ograniczania wolności. TO piękna Zabawa Absolutnej Esencji - Istoty w
taniec kreacji, który "ogranicza - zniewala" Siebie po to, aby
odkryć, że Jest wolnością. Nawet w iluzorycznej ograniczoności, odrębności,
oddzielności struktur i form, które tworzy umysłem. Aby odkryć Siebie w cieniu
i świetle... I że w cieniu zawiera Się światło, a w świetle cień, że bez nich
nie byłoby żadnego ruchu, żadnej kreacji. Że światło i cień, umysł i świadomość
są tym samym, tą samą esencją - istotą jak bezruch i ruch...
Że niedualne bez dualnego też nie mogłoby doświadczyć dzielenia i scalania, aby
przejawić Się realizacją Siebie w swojej Pełni i Pustości.
"Dziś minął jeden z dni, w których łzy nie chciały przestać płynać. (Tak, nauczyciele, mistrzowie, znajomi, wszyscy miewamy takie chwile...W końcu jestesmy też ludźmi). Zaczelo sie od przemocy od bliskiej osoby, smutnej obmowy nieznajomej znajomej, potem pogróżek w necie od osób, których nie miałam sposobności spotkać. I jestem do tego przyzwyczajona, doświadczam tego od lat, więcej od kiedy zaczelam sie dzielić. Wiem, rozumiem, wybaczam, nie wiedzą co czynią. Tak to już jest. Dziś jednak stało się to impulsem do wylania czegoś jeszcze...Smutek uruchomił płacz, płacz wspomnienia; bliższe, dalsze i w końcu bardzo odległe - nadużyć, gwałtów, mordów, tortur, przemocy wobec kobiet i dzieci. Widzenie zbiorowych wspomnień ludzkości otworzylo Puszkę Pandory wylewając rzekę łez. Wylała się i przestała płynąć. Zrobiło się lżej. (...)" - Patrycja Pruchnik Nitya *1)https://www.facebook.com/patrycja.pruchnik/posts/10209754650919907?pnref=story
Zdarza się, że kobieta całkiem świadoma, a nawet 'przebudzona' (tak, jak np. Nitya) w pewnej sytuacji może połączyć się z wibracjami "bolesnego ciała kobiet ziemskiego pola". Wtedy może współodczuwać te wibracje jako trudne lub bolesne odczucia i emocje.
Nawet po wielu latach wolności od odczuwania tych emocji nagle kobieta w jakiejś sytuacji może zacząć odczuwać wibracje energetyczne powiązane z na przykład poniżeniem kobiet, a nawet irracjonalnej wręcz zazdrości lub lęku przed odrzuceniem - emocji związanych z "ciałem bolesnym kobiet ziemskiego pola". (Po części czegoś podobnego doświadczyłam przed miesiącem, a po wielu latach wolności od nich.) Zdarza się to jednak po to, aby mogło zostać całkowicie przyjęte, zintegrowane na jeszcze głębszych poziomach naszego Istnienia / świadomości i uwolnione poprzez zrozumienie, że:
tak doświadczała świadomość przez tysiące lat na tej planecie poprzez ciała kobiet, a teraz dokonuje się ewolucyjna zmiana. To samo dotyczy mężczyzn i ich "bolesnego ciała".
Kiedy partner tego jeszcze nie rozumie, nie może wspierać kobiety w tym procesie, a nawet może ją wtedy pozostawić z powodu lęku przed tym i niezrozumienia tego, co odczuwa kobieta w takich chwilach, Może odejść, ponieważ nie umie jeszcze z tym sobie poradzić. Czasem mocno identyfikujemy się z takim doświadczeniem i
przede wszystkim z tym, że to mnie się wydarza. I wtedy "boli".
Ale gdy przychodzi zrozumienie tego, komu naprawdę się wydarza doświadczenie
(nie tylko mnie) i dlaczego się ono wydarza, wtedy rozumiemy, że nie ma sensu
przedłużanie np. stanu jedności, błogości i połączenia z jakąś nieopisywalną
Całością, bo odkrywamy, że nie możemy cały czas odczuwać tego stanu jedności,
błogości i połączenia. Nasze doświadczenia wciąż się zmieniają.
Partner może czasem również prowokować takie sytuacje, choć może być tego nieświadomy. A gdy jest już bardziej zintegrowany sam ze sobą, wtedy może także wspierać kobietę w takich chwilach. Chcielibyśmy żyć w błogości i nawet gdy takich stanów doświadczamy, chcielibyśmy je zatrzymać, przedłużyć jakoś... Natomiast, gdy przychodzą do nas inne doświadczenia, postrzegamy je jako bolesne i negatywne. Jednak... Zawsze doświadczamy tego, co jest nam dane, ale możemy doświadczać w taki sposób, że tłem, przestrzenią tych doświadczeń jest... radość istnienia. Nie musimy wtedy nazywać tych doświadczeń bolesnymi emocjami i nie ma w nich już ani złości ani rozpaczy. Możemy (każda i każdy z nas może) jako istota ludzka "stawać się" coraz bardziej wolnymi od
wszystkich doświadczeń.
W pewnym
momencie może nawet pojawić się przed Tobą jakiś na przykład najwspanialszy
"bóg" Sziwa, a na Tobie nie zrobi to żadnego wrażenia. Będziesz
patrzyła na niego może i z podziwem, i z miłością, może nawet zaczniesz z nim
tańczyć, a taniec zamieni się w doświadczanie destrukcji. I gdy ten "bóg"
odejdzie, nie zrobi to na Tobie wrażenia wtedy, gdy zrozumiesz, że Ty Jesteś
"sprzed" tego doświadczenia. Że Jesteś czymś więcej niż samo to doświadczanie. I wtedy możesz poczuć wdzięczność za to i każde, dosłownie każde
doświadczenie. Bo wszystko, czego doświadczamy płynie z nas...
Wszystko, co się zdarza, czy "cudowne" czy "okropne" (dopóki tak będziemy to nazywać), wszystko, co przychodzi i odchodzi nie ma nic wspólnego z tzw. przebudzeniem czy oświeceniem. Po
prostu doświadczamy na różne sposoby tego, KIM/CZYM JESTEŚMY. Przecież WSZYSTKO mieści się tak samo w Tobie jak i we Mnie. :-} Ty-Ja jesteśmy jednocześnie
uczestnikami i świadkami tych wszystkich zdarzeń. Lubimy doświadczać jako ludzie
i obserwować - być świadkami (tego doświadczania) jako "coś więcej"
;-} A nawet cieszyć się tym.
Przyczyną odczuwania na przykład negatywnych emocji jest nasz
opór wobec prawdy o Sobie. Gdy nie jesteśmy skupieni na chwili obecnej, nie
możemy nawet dostrzec tego oporu. (Ten opór bywa nazywany np.: "ego"
;-} ). Będąc jednak w pełni obecni w teraźniejszości potrafimy poddać się całkowicie każdej "emocji", nawet takiej, z którą bywa nam "trudno". I nie musimy już jej nazywać. Możemy nawet
(co może wydawać się paradoksalne) odczuwać radość z powodu pojawienia się
"trudnej emocji", bo dzięki temu możemy ją zintegrować w Sobie. Również
te wibracje związane z "bolesnym ciałem kobiet ziemskiego pola". Możemy nazywać ten proces "uzdrawianiem" Siebie. Kiedy zamiast odczuwać energię jako ból emocjonalny, odczuwamy tylko energię o różnych częstotliwościach bez używania określenia (słowa) ból, zaczynamy całkiem inaczej ją postrzegać. To przykład, w jaki sposób dokonuje się w nas, poprzez nas zmiana świadomości - ewolucja, ekspansja świadomości.
Kiedy
dokonuje się zmiana 'sposobu' odczuwania emocji jako wibracji - następuje przesunięcie
odczuwania z poziomu emocjonalnego na poziom energetyczny. Wtedy
odczuwanie tych wibracji energii przekracza emocjonalny ból. I następuje
uwolnienie. Jakbyśmy zaczynali wibrować (stawali się wibracjami) i płonąć... :-}
Gdy "płoniemy",
"spala się" - powoli wszystko lub nagle jakaś część - tego, co mogłoby stawiać opór
naszemu całkowitemu oddaniu Miłości, Istnieniu, Zrozumieniu. I wtedy może
przejawić się w nas Miłość, która spala także ocenianie naszych doświadczeń
jako "dobre" albo złe". Bo wszystkie doświadczenia uczą nas
czegoś więcej o Sobie-Tobie. I Miłość wybucha jeszcze większym Płomieniem w
Sercu.
Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez
nas) "Istoty Boskiej", która zintegrowana jako Jedno: Ona i On (Świadomość i Umysł) staje
się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich
nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i
głębokiego snu czy "zaśnienia na jawie".
Kiedy następuje zmiana odczuwania z 'poziomu emocjonalnego' na 'poziom energetyczny', może to spotykać się z niezrozumieniem tych, ktorzy jako istoty ludzkie jeszcze tego nie doświadczyli. Na przyklad bardzo bliski mi mężczyzna domagał się ode mnie wyrażania emocji złości. Miałam odczucie, że czasem prowokował takie sytuacje, a gdy mówiłam - zgodnie z tym, co odczuwałam, że nie czuję złości, on zarzucał mi, że wypieram się emocji. Dokonywał projekcji na mnie tego, co sam odczuwał, a jeszcze nie mógł ani przyjąć, ani zrozumieć tego, co było odczuwane przeze mnie. Nie możemy zmienić tego, co
zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój
sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy już wystarczająco świadomi
naszych wcześniejszych uwarunkowanych reakcji. I tak między innymi dokonuje się ewolucja
świadomości.
Na pewnym etapie ewolucji świadomości następuje integracja "żeńskich" i męskich" energii w naszych ciałach - poprzez nasze ciała kobiety i mężczyzny. Symbolem tego zespolenia jest Sziwa-Szakti, Yab-Yum, Dao, Ometeolt itd. Wszystkie one, tak jak Sziwa (Śiwa, Shiva) i Szakti, symbolizują kosmiczne energie - to świadomość i energia (Świadomość i Umysł albo Świadomość i Forma). Nie istnieją bez siebie. Umysł rozświetlony Świadomością i Świadomość wypełniona Umysłem stanowią Jednię.
Znaczenie boskiej pary Sziwy i Szakti jest czasami źle zrozumiane, gdy są postrzegane
jako "mężczyzna" i "kobieta", a ich związek jest traktowany
jako związek seksualny. Seksualność jest czymś zupełnie naturalnym dla ludzi i zwierząt, a
nieporozumienie pojawia się tylko wtedy, gdy seksualność i duchowość są
mieszane i sprowadzane na poziom seksualności zwierzęco-ludzkiej.
Seksualność
jest związkiem mężczyzny i kobiety.
Duchowość
jest zjednoczeniem ludzkiej i boskiej świadomości.
Gdy
seksualność wspiera proces jednoczenia, integrowania się ludzkiej i boskiej świadomości, seksualność i duchowość mogą się wtedy wzajemnie uzupełniać. Temu na przykład służy tantra.
Boginie są partnerkami bogów, a nie „małżonkami”.
Występują przy bogu na zasadzie komplementarności, ale nie w aspekcie
prokreacji, gdyż żadna z par nie ma wspólnych, zrodzonych z siebie boskich
dzieci. Saraswati nie
ma dzieci z Brahmą,
a Lakszmi nie
rodzi dziecka Wisznu, Parwati sama
tworzy synka Ganeśię,
a Śiwa sam
tworzy Skandę.
Każdy bóg i każda bogini posiadają swoją odrębność i
za każdym razem przejawia się ich całkowita, pełna osobowość. W
hinduskiej mitologii nie ma żadnych, choćby dopełniających się połówek. Prawie wszystkie boskie pary indyjskiej mitologii ukazują bardziej bratersko-siostrzany aspekt
związku niż aspekt matrymonialny czy macierzyńsko-ojcowski.
To połączenie kosmicznych, uniwersalnych energii "żeńskich" i "męskich" w istocie ludzkiej, boskości w człowieku było przepowiadane na przykład przez Majów. W twierdzeniu, że żyjemy w czasach przejścia do Piątego Świata Harmonii. Poprzednie cztery Światy trwały po około 5125 lat każdy i naprzemiennie w tych czterech kolejnych Światach "prym wodziły" i zarządzały: prawa półkula mózgu, potem lewa, następnie prawa i potem znów lewa. Naprzemiennie mieliśmy światy "matriarchalne" i "patriarchalne". W Piątym Świecie Harmonii obie półkule stają się zharmonizowane ze sobą. Tak manifestuje się ewolucja świadomości i proces dojrzewania istot ludzkich.
***
Bywa też tak, że czasem kończy się jakaś ścieżka, kończą się
poszukiwania. Zajmowałam się tym wszystkim, co mnie wyczerpuje, czym codziennie
byłam zajęta, a co chciałabym zakończyć. Różnymi wzorcami, według których
latami działałam nieświadoma, co czyniłam sobie i innym. A odkrywanie Siebie nie ma końca, jest WIECZNĄ ZABAWĄ, KOSMICZNYM ŻARTEM. Jesteśmy "Podróżnikami Nieskończoności".
Czym jest Prawda?
Możemy dociekać" jak naukowiec, a nie jak uczeń czy
uczennica jakiegoś mistrza. Bo każda i każdy z nas odkrywa swoją Prawdę poprzez
siebie, w Sobie. To nasz umysł potrzebuje wyzwolenia. Z czasem coraz bardziej potwierdza się, że jesteśmy wolni,
że rozpoznaliśmy to, co prawdziwe. Potwierdza się przez inne reakcje na podobne
sytuacje, przez nowe sytuacje, w których się znajdujemy.
Nie jesteśmy oddzieleni od swojej natury, co by to miało
znaczyć i jak może to być interpretowane. Bardziej chodzi w
"oświeceniu" czy "przebudzeniu, żebyśmy wyzdrowieli, uzdrowili
siebie niż "stali się oświeconymi" czy "przebudzonymi". Uwolnili się do radości istnienia od tego, co nas więzi i sprawia cierpienie. Więc "najprościej zajmować się swoim gównem" - jak mawia Dolano. :-)
Sprawdziłam, działa. ;-) Nareszcie wtedy możemy cieszyć się życiem. Nie szukamy
akceptacji u innych ludzi i wszystkich kochamy, bo wszyscy Jesteśmy Całością,
Jednią, Jednością. A i tak z jednymi jest nam bardziej "po drodze", a z innymi mniej...
Jeśli jestem kimś, kto chce zdobyć cokolwiek, nigdy tego nie
zdobędę. Najważniejsze, żeby przestać chcieć zmieniać świat i innych ludzi.
Wystarczy całkowita gotowość na przyjęcie wszystkiego tego, co jest. Nie chcieć
niczego, zupełnie niczego. Och, jaka wolność, jakie ukojenie. I nie da się już
tego ogarnąć umysłem. I można cieszyć się każdą chwilą... I nawet podążać za wizjami, które są jak drogowskazy Wielkiego Ducha.
Koniec Gier. W grze można coś wygrać lub przegrać. Dla mnie nie ważna jest wygrana ani przegrana; nie ważne już
jak kończy się dana przygoda, sytuacja czy historia: tzw. sukcesem czy porażką; już zawsze przyjmę "sukces i porażkę"; tak samo - z taką samą
radością i wdzięcznością w tle tego, co mnie spotka. Najistotniejszy dla mnie jest rozwój i wzrastanie
świadomości...
*1) "Nitya Patrycja Pruchnik prowadzi satsangi w duchu non - duality.Jej bezpośrednim nauczycielem i mistrzem jest Sri Mooji. Nitya dzieli się rozpoznaniem z jego aprobatą i błogosławieństwem."
Z
głębi serca polecam Tobie, kochana, mądra kobieto, ciekawy filmik
(krótki acz treściwy :-)) do obejrzenia. Jak kapłan patriarchalnej
struktury przekazuje wiedzę o mądrości i... powinności kobiet.
Śliczny filmik, a i kapłan mądrze gada ;-) bo jak chcesz być w
tym systemie (patriarchalnym) i go zasilać, to lepiej posłuchaj rad tego pana i
zastosuj się do nich... ;-) I bądz tego świadoma, że manipulujesz swoim chłopem "dla dobra ludzkości" i systemu, w którym masz świadomie grać rolę idiotki. ;-)
W
innym przypadku nie będziesz słuchana przez mężczyznę,
nawet, gdyby był lub jest Twoim mężem, ojcem, synem.
Mężczyzni wtedy odrzucą Cię
jako: wiedzmę, złą czarownicę uprawiającą czarną magię albo...
głupią, wariatkę lub szaloną nie wspominając o mocniejszych etykietach typu "dziwka" itp. ;-))))
Może
być też tak, że jeśli nie zaakceptujesz tej swojej "inności",
wtedy podążysz za tymi "zaklęciami" mężczyzn i nawet
sama siebie uznasz za... niewartościową albo zbyt brzydką
(vide portrety wiedzm i czarownic w bajkach :-) ) wiedzmę, złą
czarownicę uprawiającą czarną magię albo... głupią,
wariatkę lub szaloną lub itp. ;-)))))
I... wpadniesz w deprechę..., no bo żaden książe nawet nie
zechce z Tobą gadać. Bo... po prostu nie ma zamiaru spotkać się z
Tobą, bo musiałby zejść ze swojego tronu, na którym siedzi.
Chcesz być królewną i znależć swojego królewicza, zastosuj się
do rad Treblowa. :-))) Albo poczekaj spokojnie (jak nie w tym, to
może w następnym wcieleniu :-)) pojawi się ten jedyny, Twój "Blizniaczy Płomień" (ha, ha, ha...),
który dobrowolnie zejdzie ze swojego tronu, by się z Tobą spotkać. :-)))
Jest inna możliwość... zechcesz udowodnić sobie, że jesteś "najpiękniejsza" albo jakoś onaczej "naj..." i wpadniesz w pułapkę poszukiwań tego jednego jedynego, więc zaczniesz zmieniać partnerów. Będziesz ich uwodzić, świadomie albo nieświadomie... Bo drugi biegun to granie roli "świętej", choć uwodzącej nadal. A potem oni mogą z Ciebie zrobić dziwkę, kurwę lub staniesz się zawodową prostytutką. Możesz tez dostać "drugą szansę" i będą chcieli Cię prze-kupić jako swoją własną żonę. I zrobią z Ciebie i tak niewolnicę.
Jest inna możliwość... znajdziesz tego jednego jedynego, ale wiedząc, że oto znalazłaś swój "Bliżniaczy Płomień" (ha, ha, ha...), będziesz się godzić na jego zdrady, a i sama być może (oczywiście w tajemnicy przed nim) od czasu do czasu (albo choć raz) jego też zdradzisz. Bo zdrady w snach i w wyobrażni to także zdrady. (Poczytaj sobie o mocy snów TUTAJ: SIŁY NISZCZYCIELSKIE W NAS). Bo... to, co wysyłamy, nawet nieświadomie, zawsze dostajemy z powrotem. I jeśli tego nie przyjmiemy, to gra będzie trwała dalej.
Jest jeszcze inna możliwość... możesz zaakceptować swoją "inność" oraz to, że jesteś PEŁNĄ
ISTOTĄ i przestać szukać swojego "dopełnienia", iluzorycznej "bliżniaczej połówki". :-D A wtedy, kochana KOBIETO WOLNA, CÓRKO, MATKO i SIOSTRO, kto wie, może spotkasz jakiegoś mężczyznę PRZYJACIELA albo swojego "BRATA" lub "SYNA"... a może i SIOSTRY, a nawet "córki", których nigdy w tym życiu nie urodziłaś.
O iluzji miłości... "Czy miłość boli?":
Fajna babka z tej Dolano. Mówią, że radykalna z niej nauczycielka zen. Nie udaje, nie uwodzi, ale jest prawdziwa do szpiku kości. Jak dla mnie... cudowna. Poniżej inny filmik z Dolano, w którym dzieli się swoją wiedzą na temat Gier i Zabaw:
p.s. Wiesz co, jak byłam młoda, grałam pewną rolę w filmie pt. "Gry i Zabawy". Ten film nigdy nie wszedł na ekrany. Ależ synchronia. Ach te puzzelki, jak pięknie pasują do siebie... jak siebie dopełniają w Całości...
Każdy i każda z nas wybiera indywidualnie. Ja dokonuję wyborów, Ty dokonujesz wyboru uznając tę koncepcję lub inną za „prawdziwą”, a potem i tak ponosimy konsekwencje tych wyborów.
Na tym właśniepolega tzw.karma i sposób istnienia w kole samsary (samsara znaczy cierpienie ), w którym choć doświadczasz również radości i przeróżnych emocji zarówno pozytywnych i negatywnych, to one są tylko odzwierciedleniem „sukcesów” lub „porażek” pożądań, pragnień czyli chcenia naszych ego-ja).
Karma polega na tym, że wciąż dokonujemy wyborów pomiędzy jakimiś koncepcjami, które oddzielają nas od innych części Całości. Wtedy tkwimy w tzw, dualizmie – rozdarci pomiędzy tym, co uważamy za „prawdziwe”, „jedynie słuszne” i dobre a tym, co uważamy za „nieprawdziwe”, „niesłuszne” i złe.
Bo jest taka wiedza, która pozwala wejść w koło karmy i taka wiedza, która daje możliwość wyjścia z koła karmy… I wtedy można sobie wyjść z koła karmy – samsary. I żyć... miłością będąc i nie goniąc za nią, a zwłaszcza jej iluzją.
MIŁOŚCIĄ JESTEM :-) I otwarta na Nieznane. A każde doświadczenie może wywlec jeszcze to, co mam do uświadomienia sobie o Sobie.