Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dualizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dualizm. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 marca 2016

KOŁO ISTNIENIA...

Jesteśmy światłem... niewidzialnym i widzialnym, całym spektrum nieskończonego zakresu częstotliwości czyli przestrzenią, esencją i wszystkim, co się w niej i poprzez nią przejawia. 



Dwie biegunowe postawy zawsze pozostają wobec siebie „konkurencyjne”, dopóki nie zostaną zintegrowane ze sobą w nas - w naszej "wewnętrznej przestrzeni" (samo)świadomości.

Tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome"  mogą zostać zintegrowane przez poszerzanie, ekspansję (samo)świadomości.

Gdy tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome" zintegrujemy, to niektórzy nazywają ten "stan" istnienia  "wyjściem z dualności". Bo istnienie - tkwienie w dualności powoduje, że jak wahadła latamy od jednej skrajności do drugiej – raz dotykamy i doświadczamy jednego (bieguna), a raz drugiego (bieguna) zarówno "pionowych" jak i "poziomych". A będąc po jednej - wszystko jedno której z tych dwóch skrajnych „postaw”, stron, zawsze uważamy, że ta, z którą w danym momencie się utożsamiamy, jest lepsza od tej drugiej.

Natomiast zintegrowanie ich obu (tych skrajności) na poziomie (samo)świadomości - w sobie, umożliwia nam przejście w inny stan istnienia - z inną perspektywą postrzegania rzeczywistości. Nowa perspektywa powstaje między innymi na skutek połączenia, zintegrowania w sobie, poprzez siebie np: szacunku do życia i szacunku do śmierci, która jest jednym ze sposobów zmiany formy, stanu istnienia. Zintegrowanie różnych skrajności, przeciwieństw, umożliwia uwolnienie się od przywiązania do jednej z nich - uwalnia od identyfikacji wyłącznie z jedną z nich.



Oddzieleni mamy pozornie własną wolę, połączeni mamy połączenie z Wolą...
Zaśnieni w jednym z nieskończonej ilości snów przyjmujemy ten jeden jedyny sen za jedyną rzeczywistość.
Przebudzeni dostrzegamy, że wszystkie sny są iluzją...
Przejawiamy się w formach pozostając w pustce zakotwiczonymi...
Jesteśmy kroplą i oceanem...
I wszystko to zadziewa się/istnieje jednocześnie...
Piękne paradoksy. Uwielbiam takie paradoksy... niby pozorne paradoksy... A wszystko, co piszę i wyrażam można by ująć w jeden wielki cudzysłów. :-)
Gra świateł i cienia, taniec Sziwy, a potem odpoczynek pod stopą Kali, Śnienie Wisznu - Umysłu, któremu Lakszmi - Świadomość masuje stopy... piękne symbole, Piękna Sztuka Iluzji, która jest Rzeczy Istnością... <3
Ist-nie-nie-m, iskrą... iskrami...

wtorek, 4 lutego 2014

POWRÓT DO DOMU O PIĘCIU POKOJACH




Istnieje stare hinduskie przysłowie, według którego: 

"Człowiek jest jak dom o czterech pokojach – jest pokój ciała, pokój umysłu, pokój emocji i pokój ducha." 

W myśl tej zasady jesteśmy: 
Ciałem,  
Umysłem, 
Duszą i 
Emocjami. 

Pokój ma przecież w języku polskim dwa znaczenia: pomieszczenie oraz stan harmonii (bez wojny, walki czy jakiejkolwiek przemocy). Człowiek może być jak DOM pokoju - stanu harmonii z czterema pokojami - pomieszczeniami...

Dodałabym do tego DOMU jeszcze jeden "element" - piąty "pokój": Miłość. 
Jesteśmy też Miłością. 

Gdy te pięć elementów: 

Ciało
Umysł
Dusza
Emocje
Miłość

łączy się harmonijnie w Jedno, powracamy do DOMU. 
I stajemy się wówczas "w skrócie"… 
CUDEM.   


Przypomniałam sobie, że dla mnie każdy człowiek jest CUDEM (nawet jeśli o tym zapomniał z jakichś powodów). 


Tak jak i wszystko, co nas otacza.


Jedno z moich doświadczeń - wizji POWRÓT DO PRA-DOMU



Ktoś może chcieć walczyć ze mną także i może nawet być w stanie “wojny” ze mną, ale co się dzieje, jeśli ja nie jestem w stanie “wojny” z tym kimś? 

Miałam kiedyś sen, w którym zostałam zaatakowana przez mężczyznę z nożem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, by z nim walczyć. Poddałam się i umierałam… w spokoju. Teraz rozumiem, dlaczego: zawsze możemy dokonać wyboru: kontynuacji walki i nienawiści lub rezygnacji z niej. Nawet, gdyby miała zakończyć tę walkę moja śmierć. 






linki do zdjęć:

http://tribes.tribe.net/eb5f7908-cda1-40f9-9648-e8b00b84292f/photos/aa4b8b90-c16a-4dab-9d0c-af64ead0793f

Film, o którym dziś Margo0307 przypomniała:

cyt. z filmu:
“Nasz wewnętrzny konflikt pochłania naszą energię. Aby uwolnić się z biegunowości matrixu, musimy zakończyć ten wewnętrzny konflikt i osiągnąć bezbiegunowość [jedność]“.

Wiele osób boi się tego powrotu nazywając przejawy tego sposobu istnienia “ambiwalencją” lub ...
Ambiwalencja znaczy 'współistnienie sprzecznych uczuć, postaw lub opinii', dwojakość, dwuznaczność...

cyt.:” Jeżeli potrafimy zakończyć ten konflikt, potrafimy stać się jednym, to możemy jako jednostka odnaleźć prawdziwy pokój.” w SOBIE. I zakończyć wewnętrzny konflikt, i odzyskać swoją energię…

I jeszcze jeden w tym temacie:





pisałam czym dla mnie jest Miłość:

W dualistycznym świecie faktycznie biegunowym pojęciem wobec NIENAWIŚCI jest UWIELBIENIE, gdyż zarówno nienawiść jak i uwielbienie zawierają w sobie ten sam „potencjał energetyczny o przeciwnej polaryzacji". Natomiast MIŁOŚĆ ogarnia i harmonizuje te oba pozorne przeciwieństwa, które są dwiema wzajemnie uzupełniającymi się, dopełniającymi siłami: nienawiścią i uwielbieniem. MIŁOŚĆ jest tym uczuciem, które związane jest z „wyższą” świadomością wykraczającą poza dualne postrzeganie i ze ZROZUMIENIEM tejże części RZECZYWISTOŚCI, którą nazywamy naszym ziemskim światem.

I moje notatki z dnia
23.11.2013

Jednia, całość "stwarzając" istotę ludzką dała jej możliwość wyboru sposobu istnienia: w "Raju" i w szczęśliwości (świadomość połączenia) oraz w"Piekle" i w cierpieniu z powodu odłączenia od całości, Jedni (świadomość ego).

W "Raju", w świadomości połączenia, wszystko jest święte, każda góra i dolina, każdy zbiornik wody, każde drzewo, roślina, każde źdźbło trawy, kwiat, ziarno, każde zwierze, każdy kamień i każda istota ludzka. Także cała Ziemia, księżyce, planety, gwiazdy galaktyki i cała przestrzeń pomiędzy nimi… Wszystko, z istotą ludzką włącznie to są "cząstki" całości, Jedni, Wszystkiego Co Jest.  

W "Piekle" wyznaczone jest to, co jest święte, a co nie jest święte. To umożliwia tak zwane "poznanie" poprzez doświadczanie (symbol zerwania owocu z "Drzewa Poznania Dobra i Zła"). Dlatego wtedy, gdy jakakolwiek "cząstka" całości, Jedni oddziela się od Wszystkiego Co Jest, do akcji wkracza ego ze swoją wolną wolą i potrzebą nazywania, określania, oceniania i wartościowania wszystkiego, co się tylko da. Na tym polega owo "poznanie". W ten sposób następuje dalsze oddzielanie poszczególnych części od całości, Jedni i technicyzacja oraz "specjalizacja". No i oczywiście następuje wtedy jeszcze intensywniejsze ustalanie tego, co dla nas dobre i złe, co ma wartość, a co nie. 

Aby inni mogli uwierzyć w to, co dla nich dobre, a co złe i aby mogli podporządkować się odpowiedniemu "programowi dobra i zła", ktoś sięga do pola pojęć, wzorów i idei Uniwersalnego Umysłu i "wymyśla" czyli wyjmuje z tego pola odpowiednie słowa, myśli oraz symbole  i "stwarza" czyli konstruuje na przykład  "Jedynego Boga"… A jeśli inny ktoś uważa, że co innego jest dla nas dobre i złe niż podaje "kapłan" owego "Jedynego Boga", wtedy ten inny ktoś wymyśla (czyli wyjmuje z pola Uniwersalnego Umysłu) odpowiednie myśli i słowa, które konstruują innego boga. I staje się wówczas jego kapłanem.

Każdy bóg daje możliwość rozróżniania dowolnie różnego "dobra i zła", a właściwie ustalenia tego, co dobre dla nas, a co złe. I tak tworzą się różne lub zróżnicowane między sobą systemy wiary. Poprzez wielość bogów przejawia się całe bogactwo różnych przekonań i wiary w to, co dobre, a co złe.  A owa możliwość ustalania dobr-ego i zł-ego jest przejawem tak zwanej wolnej woli.

Jeśli ktoś ustala za nas. co jest dla nas dobre, a co złe, wówczas nasza wolna staje się "umownie" wolną wolą. Zasilamy dany system wiary (boga) czyli daną cząstkę pochodzącą z pola Uniwersalnego Umysłu i podtrzymujemy jego istnienie w takiej, a nie innej formie.

Jeśli sami zaczynamy ustalać, co jest dla nas dobre, a co złe, wbrew panującym powszechnie (w danym środowisku czy kulturze) przekonaniom, wówczas sami stajemy się "bogami". Ale nadal istniejemy w oddzieleniu i świadomość nasza jest określona przez nasze ego.

Gdy przypominamy sobie o połączeniu, a potem docieramy w sobie do świadomości połączenia z całością, Jednią, wówczas nasza wolna wola stapia się z wolą Jedni, Całości… Wówczas w w pokorze i zrozumieniu realizujemy plan Jedni, Wszystkiego, Co Jest...

poniedziałek, 20 maja 2013

ODZYSKIWANIE ZAGUBIONYCH CZĘŚCI SIEBIE




O świadomości i zmianie świadomości, o poszerzaniu świadomości pisałam sporo. Teraz połączę pewne części...
Podróż do Pola Świadomości Buddy. Wizja w czasie medytacji.
Około 10 lat temu na warsztatach z Brucem Moenem nauczyłam się odzyskiwania części swojej tożsamości... Można wytłumaczyć to w ten sposób, że w poprzednich wcieleniach żyłam w różnym czasie jako kobieta albo mężczyzna, jednak po śmierci jakieś części mojej Duszy utknęły i nie udały się tam, gdzie powinny. Takie części należało odzyskać i zaprowadzić w odpowiednie miejsce - coś w rodzaju nieba albo "uzdrowiska" dla dusz.
Przy okazji "odzyskiwania" pewnej swojej cząstki tożsamości, która okazała się być młodym pięknym Hindusem, wybrałam się w rezultacie w podróż uzdrawiająco-uwalniającą. Ten młody Hindus, mimo, że był bardzo oddanym uczniem podążającym za naukami Buddy, był bardzo nieszczęśliwy. Jako dziecko został pozbawiony możliwości uprawiania seksu, ponieważ rodzina przeznaczyła go do pełnienia funkcji eunucha należącego do świty pewnej królowej. Umarł mniej więcej około roku 1750. Ów Hindus o imieniu Kali, bardzo cierpiał z powodu, że jego ojciec - gdy on był jeszcze małym dzieckiem - zadecydował o jego kastracji. Kali nie mógł się z tym pogodzić i w rezultacie w wieku około 20 lat popełnił samobójstwo. Po śmierci utknął w miejscu, które było jego azylem. Spotkałam go siedzącego pod baldachimem w pustej kosmicznej przestrzeni modlącego się nieustannie do Buddy o przebaczenie. Gdy wraz z przewodnikiem zbliżaliśmy się do istoty, którą miałam odzyskać jako część mojej tożsamości, z  daleka wydawało mi się, że zbliżamy się do pięknej kobiety siedzącej w pozycji kwiatu lotosu, ale gdy zatrzymaliśmy się kilka metrów przed tą istotą, zobaczyłam młodego, pięknego mężczyznę o długich do pasa, czarnych włosach i śniadej cerze.
 tej pracy odzyskiwania moim przewodnikiem - Pomocnikiem *1) w świecie niefizycznym był wtedy bardzo stary Hindus *2) . Pojawił się obok mnie, ale początkowo nie widziałam dokładnie jego rysów. Przedstawił mi się w dziwny sposób. Kiedy zapytałam go o imię, powiedział, że prościej będzie, jak będę na niego mówiła "guru". Ale nie było takiej potrzeby w naszej podróży, abym go jakkolwiek nazywała. Kiedy już udało mi się nawiązać z Kalim kontakt, kiedy wytłumaczyłam mu, po co przybyliśmy do niego razem z przewodnikiem, przewodnik zwrócił się do niego i powiedział o tym, że już czas, by Kali poszedł dalej i wyzwolił się ze swojego niefizycznego więzienia, w którym utknął. W pewnym momencie "eteryczna" postać młodego mężczyzny zaczęła zmieniać się w coś w rodzaju energetycznej kuli, która powoli zbliżała się do dłoni starego Hindusa i usadowiła w jej zagłębieniu. Przewodnik trzymał ją delikatnie jak świetlisty kolorowy bąbel.
Wówczas udaliśmy się razem z przewodnikiem do pewnego miejsca. Poruszaliśmy się w przeźroczystych kulach, które były czymś w rodzaju pojazdów. Pamiętam taki odcinek drogi, kiedy przesuwaliśmy się lecąc tuż nad poziomem morza albo oceanu… 
Nie pamiętam, czy zanurkowaliśmy do oceanu czy polecieliśmy w kosmos. A może to nie ma różnicy? W każdym razie w pewnym momencie razem z przewodnikiem trafiliśmy do pola wypełnionego niesamowitą i gęstą energią. Było to pole przestrzeni – jak ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione energetycznymi „vortexami”, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby „szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A potem powstawały tam kosmiczne symfonie. Przewodnik wypuścił z dłoni owego bąbla, który wleciał do tego energetycznego oceanu.
I ten stary Hindus… 
właśnie sobie przypomniałam, że to przecież może był i Budda :-) (chyba niebiesko-błękitny), który "część mnie" jako Kalego zaprowadził do “Pola Świadomości Buddy" :-)
Odzyskiwałam jeszcze część mojej Duszy żyjącej gdzieś w środkowej Azji w około X - XI wieku. Ale nie mam pewności czy naszej ery czy przed naszą erą. Była to młoda kobieta o imieniu Larisa albo Arisa, która została zabita przez ojca. Jej rodzice podpisali kontrakt ślubny, gdy miała kilka lat, ale ona zakochała się w innym mężczyźnie. Gdy dziewczyna zwierzyła się ojcu ze swoich uczuć, ten, aby nie dopuścić do "hańby rodziny" zabił ją. Nie będę szczegółowo opisywać tego  odzyskiwania. W każdym razie dziewczyna w rezultacie trafiła do "nieba kobiet", w którym ich dusze były uzdrawiane z ziemskich traum. Później miałam jeszcze wiele snów i wizji, w których łączyłam się z częściami siebie, również w innych, równoległych światach... np.:

Te obie historie przypomniały mi o różnicy między prawami ludzkimi (niby boskimi), a Naturalnym Prawem Kosmicznym. Prawa ludzkie zawsze przysparzały cierpienie jednych kosztem zwiększania "zadowolenia" i zaspakajania potrzeb  innych ludzi, potrzeb nie zgodnych z Naturą.

Wywiad z Brucem Moenem Joanna Mądrzak




*1) Przewodnicy w podróżach po światach niefizycznych 

Świadome podróże w niefizyczne światy - Bruce Moen

Wydawnictwo Manawa
Rozdział 6 Przewodnicy 
Bruce Moen zajmuje się badaniem życia po życiu od 1992 roku od czasu, gdy wziął udział w programie Lifeline Instytutu Monroe. Nauczył się tam metod opracowanych przez pisarza i podróżnika po świecie niefizycznym, Roberta A. Monroe, autora książek: Podróże poza Ciałem, Dalekie Podróże, Najdalsza Podróż. Bruce Moen opracował łatwiejsze techniki, których może nauczyć się każdy chętny do badania życia po życiu. Jego celem jest zapoznanie uczestnika z tymi technikami, tak aby poprzez swoje własne doświadczenia doszedł do prawdy na temat życia po życiu. Bruce Moen dzieli się swoim doświadczeniem i wiedzą, oraz prowadzi uczestników warsztatów poprzez grupowe ćwiczenia opracowane w sposób zapewniający im bezpośredni kontakt ze światem niefizycznym. Naucza jak uzyskiwać dostęp do takich informacji od tych, którzy odeszli. Informacje te mogą zweryfikować kontakty jako rzeczywiście zaistniałe. Bruce Moen napisał pięć książek: Podróże w Nieznane (Voyages Into the Unknown) – Wyd. Limbus 2001, Podróż Poza Wszelkie Wątpliwości (Voyage Beyond Doubt) – wyd. Limbus 2001, Podróże do Życia po Śmierci (Voyages Into the Afterlife) – wyd. Limbus 2003, Voyage to Curiosity Father (w Polsce jeszcze nie wydana) i Afterlife Knowledge Guidebook, A Manual for The Art of Retrieval & Afterlife Exploration (w Polsce jeszcze nie wydana). Bruce Moen nie jest ani medium, ani osobą obdarzoną zdolnościami parapsychicznymi, komunikującą się ze światami niefizycznymi w Twoim imieniu. Jego warsztaty mają na celu nauczanie jak robić to samemu. 

*2) stary Hindus :





środa, 20 lutego 2013

KOŃCÓWKA KALI JUGI?


Według niektórych ludzi, którzy mowią, że znają Wedy, właśnie zbliżamy się do końca ery zwaną Kali yugą.

Cztery "filary" Kali yugi:

1. ignorancja (niewiedza, utrata połączenia ze Źródłem Źródeł, Sercem Serc, Łonem istnienia - Tego Kim-Czym jesteśmy w swej Istocie, Esencji)
2.  rzeźnie i zabijanie
3.  seks z pożądania (niektórzy zawężają to do seksu pozamałżeńskiego, ale to duże uproszczenie)
4.  hazardowe gry - z pożądania zysku, zdobywania  materii i władzy (kradzieży); w tym również kradzież energii innym lub energii innych. Pieniądze to także energia.

Pod koniec Kali yugi umysł zaślubia umysł - tak zwane ego osiąga swoje maksimum. Ego to umysł, który doświadcza oddzielenia od swego Źródła. Możemy nazwać jego naturę demoniczną. W wielu kulturach istnieją trzy zakresy w spektrum świadomości, które są dla nas dostępne: boska, ludzka i demoniczna. Kiedy jesteśmy w boskiej naturze (wibracji boskich energii), pozostajemy w pełni naładowani energią Źródła, jesteśmy osadzeni w naszej boskiej naturze - towarzyszy nam boska świadomość. Nawet doświadczając form ludzkich, a pozostając w połączeniu ze Źródłem, nasza ludzka natura nadal zasilana jest boską. Nie przejawia się wówczas pożądanie i potrzeba kradzieży energii innym. 
Na początku ery Kali yugi wszyscy jako ludzie jesteśmy osadzeni w boskiej świadomości i jesteśmy tym, co można nazywać byciem awatarem boskości. I ta bosko-ludzka energia "schodzi na dół" w coraz "gęstsze" światy - sny o demonicznej naturze nadal utrzymując przez pewien czas bosko-ludzkie cechy i świadomość. Gdy zaś kończy się Kali yuga, prawie każdy człowiek wchodzi w przestrzenie światów - snów demonicznej natury i zatraca te bosko-ludzkie cechy w sobie (zapomina o nich). Z tego powodu, by uwolnić się ze stanu demonicznego, który powoduje cierpienie, zniszczenia, śmierć i walkę - wszystko to, czego jesteśmy obecnie świadkami, potrzebujemy radykalnej samotransformacji uwalniającej nas od cech naszej demonicznej natury opartej na "filarach" Kali yugi.  Dlatego dzieje się teraz w tym świecie - śnie to, co się dzieje: wzrastający chaos zarówno na płaszczyźnie duchowej, fizycznej, psychicznej, społecznej, kulturowej, politycznej itd.
Demoniczna natura powoduje, że człowiek staje się nieświadomą hybrydą ego. W miarę jak człowiek coraz bardziej wpada w demoniczny stan, ten boski stan staje się niedostępny i wtedy człowiek podlega całkowicie prawom karmy. W tym stanie bez wyrażenia intencji nie ma dostępu do doświadczenia łaski, nie ma możliwości zbawienia, bo demoniczna natura odcięta jest od miłości i nie jest w stanie przyjąć miłości Źródła. Człowiek jest odcięty od boskiej miłości, od możliwości zasilania się energią Źródła i staje się martwy pod koniec Kali yugi. A żeby poczuć energię Źródła, potrzebujemy ponownie połączyć się ze Źródłem. Nasza demoniczna natura opiera się temu połączeniu, ponieważ czuje się przez to zagrożona. Ale każdy człowiek ma w sobie potencjał świadomego ponownego połączenia ze swoją boską naturą i Źródłem.
Są tacy, którzy noszą w sobie głęboko ukrytą pamięć o tym, że kiedyś byli w stanie awatara boskości, a nawet Źródła i mają w sobie te wspomnienia. Gdy zaczynają samoobserwację, uzdrawianie siebie i medytują poznając naturę umysłu, coraz więcej sobie przypominają i doświadczają ekspansji samoświadomości. Otwierają się na miłość, światło i piękno, obserwują świat od wewnątrz, nawiązują na powrót połączenie ze Źródłem siebie, ze Sobą. I stają się teraz boską Istotą.
W końcówce Kali yugi wszystko staje się coraz bardziej spolaryzowane. Ludzkość staje się coraz bardziej podzielona z powodu coraz większego oddzielenia od źródła i doświadczania coraz większego strachu i chaosu. Niemal każdy potrzebuje doświadczyć głębokiego rozdarcia między gnozą a psychozą. Dlatego świat staje się coraz bardziej psychotyczny, schizofreniczny (schozofrenia to rozłam umysłu). Jednak (pozornie paradoksalnie) w tym świecie- śnie możliwe jest wyzwolenie od energii demonicznych, właśnie dzięki ekstremalnej polaryzacji biegunowości, bo jeśli ta polaryzacja jest dostrzegana, bieguny i przeciwieństwa mogą być neutralizowane.

Jeśli pragniesz wyzwolenia, nie możesz być w połowie w energiach demonicznych, a w połowie w boskich. Potrzebujesz je zneutralizować - energie demoniczne przetransformować w sobie w energie miłości. Demoniczne energie zawłaszczają umysł. Dlatego najważniejsze jest słuchanie serca, intuicji, samoobserwacja umysłu i oczyszczanie umysłu z dualistycznego, psychotycznego myślenia, które prowadzi do coraz większego cierpienia.
Maha Kali pochodzi od sanskryckiego słowa Kal - korzenie, słowo to oznacza także ta, która pochlania czas. Jej skóra jest ciemnoniebieska, prawie czarna, ponieważ reprezentuje łono istnienia.


Dlaczego o tym piszę?

Podobno (według indyjskich WED) żyjemy w końcówce Kali yugi. I pod koniec Kaliy ugi umysł zaślubia umysł. Więc dlatego – jak mówią jedni - „Najwyższy Pan pojawia się, by wyzwolić ludzi i odcina im głowy.”   W innych wersjach to bogini Kali powraca... Jak to często bywa w tym świecie, znów mamy wiele różnych, często sprzecznych ze sobą informacji....

Jednakże w ikonografii Kali symbolizuje ŚWIADOMOŚĆ wolną od mai-iluzji wyzbytą z wszelkiego fałszu pomniejszych "ja". Kali pod koniec cykli pożera czas, a następnie oczyszcza dusze w swoim czarnym bezkresie, daję im chwilę wytchnienia, aby mogły wyruszyć w dalszą wędrówkę. Sziwa leżący u jej stóp przyjmuje w pokorze zmiany, które zaprowadza Kali przywracając porządek w chaotycznych końcach cykli. Jeśli więc sami nie wykonamy oczyszczenia w swoim „czarnym bezkresie”, to może i przyjdzie jakaś Kali i pościna nam głowy... albo przyjdzie jakiś „Pan” i to zrobi. ;-) (wizja WIELKIEJ KOSMICZNEJ CEREMONII)

Nie ma znaczenia, czy jestem kobietą czy mężczyzną. W jednym świecie rozwija się i realizuje koncepcja, że Bóg stworzył świat (a może i wszystko), a w innym świecie... że Bogini. Ale to są koncepcje wynikające z cykli rozdzielenia jako biegunowych PRZECIWIEŃSTW tego, co "męskie" od tego, co "żeńskie" - patriarchat, matriarchat w cyklach naprzemiennych... Jeśli chcemy przejść dalej jako istoty ludzkie w naszej ewolucji, potrzebujemy wyjść poza to rozdarcie, poza tę biegunowość.

Pisałam kiedyś :
Jeśli za Źródło, Praprzyczynę lub Wszystko, Co Jest, albo Jednię, albo CAŁOŚĆ uznajemy Boga, to wspieramy mentalnie i energetycznie świat z przewagą pierwiastka męskiego – świat patriarchalny. Mamy wtedy do czynienia ze światem, w których panuje UMYSŁ. Taka jest energia słowa Bóg. I odwrotnie, gdy za "początek" uznajemy Boginię, to wspieramy mentalnie i energetycznie świat z przewagą pierwiastka żeńskiego - świat matriarchalny. Mamy wtedy do czynienia ze światem, w którym panuje ŚWIADOMOSĆ. Taka jest energia słowa Bogini. (Taki świat może być postrzegany przez umysł jako świat chaosu). Dlatego na oznaczenia tego, co jest wszystkim i jednym, najchętniej używam słowa „Źródło” oraz Jednia albo CAŁOŚĆ lub Wszystko, Co Jest, ale nie nazywam Całości Bogiem. CAŁOŚĆ mogę co najwyżej nazwać PODWÓJNĄ ISTOTĄ BOSKĄ. Ale wiem, że to także określenie wprowadzające spore ograniczenia.

Jestem świadoma tego, jak trudno tę wiedzę zaakceptować, a co dopiero przyjąć do świadomości czyli uznać tę wiedzę, skoro od tysięcy lat we wszystkich religiach używane jest słowo Bóg uznawane za Źródło lub Absolut. Boginie istnieją, ale albo niezbyt rozumiane, albo prawie całkowicie „usunięte w cień” czy czasowy „niebyt” z powodu lęków przed ich nieznaną i niezrozumianą w tym obecnym świecie mocą. W tym świecie "Panem i Władcą” jest Umysł. Boginie zostały podporządkowane bogom, nawet Matki Bogów, "oddane" w służbę w poddaniu i pokorze jako wielbiące bogów; oblubienice i "wybranki", ale tak ładnie czasem się o nich mówi, żeby pograć na ich ego, żeby lepiej służyły i zasilały ten męski świat... Czy tak ma wyglądać harmonijne współistnienie? UWIELBIENIE NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z MIŁOŚCIĄ.

Bogini i Bóg to nasi Przodkowie, ale także to my sami z innych wymiarowości.

Aby ludzkość mogła rozwijać się ewolucyjnie, każdy człowiek (kobieta i mężczyzna) potrzebuje w sobie dążyć do harmonii pomiędzy Boginią i Bogiem, Animą i Animusem, Umysłem i Świadomością – tym, co „męskie” i „żeńskie”, Ducha i Duszy w sobie. Nie chodzi tu o osiągnięcie całkowitej symetrii, na poziomie fizycznym, bo ta jest niemożliwa, gdy jesteśmy w ciałach kobiet i mężczyzn (i to jest piękne), ale o zharmonizowanie w sobie tych pozornych „przeciwieństw”, które nie są przeciwieństwami; są dwoma częściami jednego, częściami, które się wzajemnie uzupełniają i współbrzmią tańcząc kosmiczny taniec Stworzenia.

Bóg i Bogini to DWA w JEDNYM. To unia i współbrzmienie Umysłu i Świadomości wypełniająca serca i całe światy wszechogarniającą miłością i mądrością.

Aby jednak dotrzeć do tej świadomości, najpierw musi nastąpić... Powrót Bogini.
To chcemy, żeby ona wróciła i oddamy jej należne miejsce, czy nadal będziemy udawać, że nic się nie zmienia? To chcemy poszerzenia świadomości, czy nie chcemy? To chcemy harmonii i pokoju, ewolucji świadomości czy nie chcemy, bo wolimy wspierać swoją energią i działaniami świat cierpienia, walki, świat panów i niewolników, katów i ofiar, zwycięzców i zwyciężonych, itd...? Każdy sam może odpowiedzieć sobie na te pytania.

Pramatka kocha wszystkie swoje dzieci bez żadnego wyjątku, dlatego jej miłość jest WSZECHOGARNIAJĄCA i WSZECHPRZENIKAJĄCA. W każdym z nas jest ta miłość. Pora, by każdy - jeśli tego zechce - uznał w sobie tę Pramatkę, która jest Najczystszą Świadomością i połączył w sobie w harmonii z Praojcem, który jest Najczystszym Umysłem. I tylko ten akt harmonijnego uszanowania i zespolenia pozwoli na świadome przejście do innego świata - harmonii i współbrzmienia.

Gdy Świadomość przenika Umysł, Umysł poddaje się, scala jak Bóg z Boginią w Jedno. Umysł przestaje walczyć, poddaje się bezwarunkowo wszechogarniającej miłości Świadomości. A wówczas wszechogarniająca miłość wypełnia całkowicie Umysł. I tak następuje Akt Połączenia Czystego, Otwartego Umysłu z Czystym, Otwartym Sercem Świadomości.

Tu podzielę się jeszcze jednym moim doświadczeniem. Pewnego dnia poczułam, jakbym przeniosła się w inną wymiarowość, w inną przestrzeń "poza czasem liniowym" albo w przestrzeń łączącą wszystkie fraktale czasu w różnych światach. Wyszłam z UMYSŁU, poza UMYSŁ... Zaczęłam głęboko oddychać. Byłam wszystkim, jednią, jednością, ale właśnie na poziomie czegoś, co nazywam eterem. Ponieważ dla mnie eter może znajdować się w niezliczonej (nieskończonej) ilości stanów i częstotliwości. Również takich, które wychodzą poza konstrukcje UMYSŁU. Zaczęłam obserwować UMYSŁ....

„Widziałam” dany wzór, który jak idea-koncepcja był PRZYCZYNĄ i widziałam jego realizację w działaniach, w wielu „dziedzinach” czy aspektach życia jako SKUTEK. Widziałam wiele wzorów jako idee – przyczyny i ich realizację jako przejawy działania – skutki. „Doświadczałam” na przykład galopu koni, lotu orła, fale… i widziałam te same wzorce-idee w przeróżnych przejawach... Rozpoznawałam wzór-ideę UMYSŁU na przykład jako konia, orła lub falę i w tym samym momencie byłam galopującym koniem i lecącym orłem i falą. A także innymi działaniami związanymi z tymi wzorcami-ideami. Wiedziałam, że istnienie w ten sposób jest skutkiem realizowanej idei-wzorca UMYSŁU. Potem widziałam skutek i przyczynę jako jednoczesność. Ale to zrozumienie przychodzi, gdy UMYSŁ jest przenikany ŚWIADOMOŚĆ.

Zrozumiałam, że w ten sposób ŚWIADOMOŚĆ PRZENIKA UMYSŁ, a UMYSŁ dzięki temu rozpoznaje swoją naturę.

Poprzez przenikanie świadomości przez umysł (samoobserwację) następuje samorozpoznanie jego natury oraz wzorców działania umysłu. Dzięki temu umysł sam siebie może „oglądać”, rozumieć i rozpoznawać - za pomocą poszerzanej świadomości. To jest dwukierunkowe działanie. Bez uaktywnienia serca (świadomości=miłości) i bez udziału serca w procesie samopoznania, sam umysł nie jest w stanie dostrzec tego, czym jest. http://www.tonalinagual.blogspot.com/search/label/świadomość
















środa, 3 października 2012

NAJTRUDNIEJSZE LEKCJE DO ODROBIENIA W "ZIEMSKIEJ SZKOLE"


Jednym z najtrudniejszych doświadczeń jest DOŚWIADCZENIE NA SOBIE ŁAMANIA PRAW i UMÓW (bez "wypowiedzenia" ;-)). Wiem, że to JEDNA Z NAJWAŻNIEJSZYCH LEKCJI w tej czasoprzestrzeni.

Gdyby prawa nie były łamane, nie byłoby wojen. Gdyby umowy nie były łamane, nie byłoby żadnych konfliktów...

Coś mi się zdaje, że KAŻDA ISTOTA LUDZKA ma COŚ do PRZEPRACOWANIA, a jak nie, to do ma coś do odkrycia lub WYKONANIA TUTAJ. Nić losu (karma) przeplata się z nicią przeznaczenia (przebudzenie/oświecenie)… Choć wiem, że w pewnym momencie, gdy osiągamy pewien "punkt" świadomości, karma przestaje działać, a nawet przestaje mieć znaczenie...

Odpowiedzcie sobie na pytanie (ja sobie odpowiedziałam): czy nigdy nie złamaliście żadnego PRAWA albo Prawa czy prawa? To nie ma znaczenia, w jakiej skali czy ludzkiej, czy boskiej, czy kosmicznej. Nie ma to znaczenia czy świadomie czy nieświadomie. Nie ma to żadnego znaczenia, bo we wszystkich tych skalach ten wzorzec wymaga “uzdrowienia" przez przyjęcie do świadomości, zrozumienie i uwolnienie. Jeśli "uzdrowimy" i uwolnimy ten wzorzec tylko na jednym z planów np. ziemskim, to i tak kiedyś będziemy musieli uzdrowić ten wzorzec funkcjonujący także na innych planach np. boskim. Ale teraz żyjemy w wyjątkowym czasie i wyjątkowej przestrzeni, kiedy możemy TU i TERAZ dokonać tej przemiany na wszystkich planach...

Druga bardzo ważna lekcja, która jest nie lada wyzwaniem to ZROZUMIENIE, CZYM JEST ZŁO, po co jest DUALIZM i BIEGUNOWOŚĆ. Być może bez doświadczenia dobra i zła oraz BIEGUNOWOŚCI JAKO PRZECIWIEŃSTW, nie byłoby mowy o jakimkolwiek wzrastaniu i rozwoju .


DUSZA ani DUCH nie mogą się rozwijać i wzrastać BEZ tego doświadczenia łamania praw i blokady rozwoju. Czym byłby rozwój i wzrastanie duszy bez tego wyzwania? Drugą stroną tego medalu jest wzorzec, kiedy indywidualne byty SAME decydują się na stagnację i "udoskonalanie" *) jednego i tego samego wzorca, nawet przez tysiące lat – np.: wzorca łamania PRAW i UMÓW (dotyczy to także narzucania komuś swojej woli i związanych z tym manipulacji - "magii" zarówno tej "czarnej" jak i "białej" jak i "różowej"). 


Ponieważ jesteśmy JEDNYM, JEDNIĄ przejawiającym się w nieskończonej ilości części (o różnych częstotliwościach i zakresach drgań – stąd wielość form), to jeśli kiedykolwiek doświadczyliśmy na przykład wolności i samowoli związanej z utożsamieniem się z rolą kreatorów lub bogów tworzących systemy i w pewien sposób narzucających swoje PROJEKTY INNYM (a każda istota ludzka ma w sobie także i cząstki tych bogów **), to dla równowagi potrzebujemy SAMI doświadczyć również narzucania woli PRZEZ INNYCH na przykład.


CZY TO PRAWDA?

Więc jeśli ktokolwiek myśli, że został do tego świata rzucony na silę, to znaczy, że wcześniej sam wobec innych istot stosował pewnego rodzaju manipulacje lub podjął się jakichś zobowiązań. Jeśli ktoś wypiera się tej oczywistości, że KAŻDA ISTOTA LUDZKA MOŻE ZNALEŹĆ HARMONIĘ W SOBIE, zamiast oczekiwać i wypatrywać jej na zewnątrz lub w innym świecie, to taka osoba tkwi w pułapce umysłu - osobistego, małego ja.

Jeśli na przykład ktoś uważa, że znajduje się tutaj, ponieważ został/a złapany/a w jakąś sieć i zmuszony/a do pobytu tutaj, to znaczy, że ma jakąś traumę związaną z rolą ofiary, której nie jest świadomy/a. Utrzymywanie się przy tej koncepcji jako Prawdy, blokuje wtedy możliwość oczyszczenia takiej karmy i uwolnienia się od tego programu (wzorca). Ten pogląd ma wielu ludzi, w tym wielu ezoteryków, którzy w ten sposób utrzymują siebie w nieustannej walce – wojnie dobra i zła oraz zasilają lęk (a może i złość albo nienawiść?) przed potencjalnymi oprawcami, którzy zmusili ich do pobytu na Ziemi i którzy tworzą dalsze pułapki, by ich tutaj zatrzymać. Ktoś może mówić: nie wierzę w karmę, mnie to nie dotyczy… I tak może być w istocie. Jednakże...

Takie osoby nie rozumieją, że poprzez przyjęcie do świadomości wypartych części siebie (zarówno ofiar jak i oprawców) oraz uświadomienie sobie, wybaczenie sobie i zrozumienie swoich wzorców działań jako ofiar i oprawców, pozwoli im na wyjście – uwolnienie się z pułapki, którą sami podtrzymują i zasilają swoją energią. Zamiast tego, szukają sposobów, które wymagają doładowywania swojej energii i nadal sami muszą ją kraść, chociaż robią to często nieświadomie. Nadal uprawiają manipulacje i magię też nieświadomie. Nadal zasilają te same wzorce i programy – UTRZYMUJĄ JE – tkwiąc w nich też nieświadomie.

Są jak upadli bogowie, którzy zasłaniają się swoim człowieczeństwem, bo wyparli się swojej boskości. Wyrzucili ją gdzieś daleko w niebo albo kosmos i tęsknią być może za boską sprawiedliwością albo za boskim dobrem. Inni próbują udowadniać ‘ważniejszość’ jednych bogów nad innymi bogami…. itp. itd… Wypierając się bogów i bogiń w sobie czy  jedynego  boga w sobie,  zapomnieli, kim są. A my jesteśmy połączeni z istotami boskimi i ze Źródłem. Możemy sobie o tym przypomnieć.

Ależ ten umysł ograniczony do przekonań naszego "małego ja" czyli tego, z czym się utożsamiamy, bywa przewrotny i super inteligentny… Byle utrzymać istotę ludzką w konflikcie, w podzieleniu, w oddzieleniu, w zapomnieniu, w nieświadomości… Najlepiej przez strach i ból. No i oczywiście poprzez koncepcje i przekonania utrzymujące ego - nasze identyfikacje tożsamościowe w  rozdarciu i biegunowości jako walki PRZECIWIEŃSTW.

Tak, wiem, że są dusze, które potrzebują takich doświadczeń i będą kontynuować walkę dobra i zła, ofiary i kata, światła i ciemności itp…itd… I wiem, że te decyzje podejmowaliśmy na poziomie WOLNYCH DUSZ, które podejmowały decyzję o swoim wcieleniu w danym świecie - danej czasoprzestrzeni tego wszechświata.

Teraz mamy wybór: transformacja czy stagnacja i powtórki z rozrywki?
Z pewnej perspektywy -   z perspektywy wieczności  - nawet to, co wybierzemy teraz też nie ma znaczenia… Ale traktując mnie jako swojego wroga, traktujesz siebie jako wroga – nieświadomie.
Traktując Ciebie jako mojego wroga, traktowałabym siebie jako swojego wroga.
Można grać w takie gry, ale ja już jestem od tej gry we wrogów wolna.

************
I z serca polecam na YouTubie filmiki z Katie Byron. Jest ona wspaniałą studentką życia studiującą naturę ludzkiego umysłu. Jest także jednocześnie nauczycielką nowych metod rozpoznawania sposobów działania naszego umysłu. Sama doświadczyła wiele i zrozumiała, na czym polegają pułapki umysłu utrzymujące nas rolach katów-ofiar, w cierpieniu, ocenianiu, oskarżaniu innych... itp.



I całą serię pt.
Byron Katie The Work: O matce i synu cz.1 [Napisy PL]



********

*) Niczego jednak nie udoskonalamy. To właśnie jest iluzja. Raczej odgrywamy swoje role.
**) Każda istota ludzka "ma w sobie jednego boga albo wielu bogów", ponieważ każdy został wychowany w jakimś systemie wierzeń czy systemie kulturowym. A te systemy bez pojęcia bóg czy bogini albo bogowie oraz bez idei zaprzeczających ich istnieniu, nie są pełnymi. Nawet ateiści dyskutują na temat boga.

********


ta notka jest rozwinięciem mojego komentarza, który umieściłam  NA BLOGU NNKI.

czwartek, 26 lipca 2012

NA ROZDROŻU ŚWIATÓW I CZASOPRZESTRZENI


18.lipca

CZAS PRZYPOMNIENIA I PUŁAPKI BLOKUJĄCE PRZYPOMNIENIE

Żyjemy w czasoprzestrzeni PRZYPOMNIENIA. Każdy może sobie przypomnieć siebie z przeszłości, a nawet z przyszłości - tyle, na ile pozwala mu jego „karma” oraz „czystość” umysłu i serca. Pojęcie karma rozumiem tu jako istnienie przyczyn wiążących ludzi nićmi powiązań - skutkami przejawiającymi się przywiązaniem do… wzorców tego świata ograniczających nasze przypomnienie. Przyczyny to wzorce działania, myśli i emocje oraz wiara według których działamy i nie ma znaczenia czy świadomie czy nieświadomie. Natomiast uświadamianie sobie tych nieświadomych wzorców umożliwia zmianę sposobów działania, oczyszcza "karmę" - uwalnia od tzw. karmy, poszerza samoświadomość. W ten sposób dokonuje się "transformacja" czy też "ewolucja" świadomości.

Przypominamy sobie nie po to, by rozpoznawać pewne wzorce w strachu i ocenach, lecz po to, by z odwagą i uczciwością wobec siebie poszerzać naszą ŚWIADOMOŚĆ poprzez ZROZUMIENIE przyczyn i skutków działania „karmy” – wzorców, które uznajemy za prawdę. Często działamy według tych wzorców nieświadomie.

Na ile zdołamy poszerzyć naszą świadomość, na tyle jesteśmy w stanie zrozumieć i ogarnąć wszechogarniającą miłością te części STWORZENIA - te części SIEBIE, które sobie przypominamy.

Niektórzy skupiają się na poznawaniu i przypominaniu wyłącznie poprzez umysł, ale to pułapka, która może prowadzić do obłędu. Zwłaszcza kiedy mamy w sobie nieuwolnione wszystkie wzorce i przekonania blokujące dostęp do wiedzy o innych częstotliwościach niż te, w których zapisana jest obecna wiedza.

To umysł tworzy pułapki, w które sam wpada. Natura jest taka, jak jest, pełna paradoksów. Umysł, póki nie zintegruje w sobie tych paradoksów, będzie wpadał we własne pułapki. A może być naszym sprzymierzeńcem. Do tego jednak potrzebne jest wsparcie mądrości płynącej z serca.

Niektórzy twierdzą, że są ofiarami systemów lub działań INNYCH "Ciemnych Mocy" i że zostaliśmy tu, na Ziemię wrzuceni „za karę”. A są nawet tacy, którzy twierdzą, że obecnie na Ziemi znajdujemy się w „kolonii karnej”. Te wszystkie koncepcje pochodzą z umysłu wspieranego przez nieświadome emocje i ogromny strach: że wzorce i prawa według których działa ten „matrix” zostały nam podstępnie zaimplementowane.

Zostały nam „zaimplementowane”, to fakt, ale czy podstępnie, to sprawa „dyskusyjna”. To chyba my sami jesteśmy najbardziej podstępni wobec siebie i to jest podstępność niemalże perfekcyjna, ponieważ trudno nam samym ją dostrzec... Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, więc jaką mamy pewność – operując percepcją z 3D (trójwymiarowości) - że jako istoty wielowymiarowe sami nie przygotowaliśmy dla siebie tej „GRY”? 

Tutejsza czyli ziemska intensywność doświadczeń jest wyjątkowa i atrakcyjna, więc aby można tę intensywność odczuć i emocji, tę wyjątkowość doświadczyć, musimy "nasz fraktal" mocno zagęścić do stanu bardzo gęstej materii... A to nas odcina od pamięci i połączenia z naszą wielowymiarowością, z naszym istnieniem w innych światach i czasoprzestrzeniach oraz formach. Oczywiście takie odcięcie na jakiś czas jest konieczne, aby móc doświadczać tej wyjątkowej intensywności, w tym ziemskim świecie - tej gęstej "materii". To odcięcie jest przyczyną zapomnienia tych części nas, które istnieją w innych czasoprzestrzeniach, innych gęstościach czy częstotliwościach – w innych wymiarach.

Ta wiedza pochodzi także ze świadomego śnienia. Czasem śnię sen i "przebudzam się w nim", co znaczy, że jestem całkiem świadoma, co śnię. I łączę ze sobą różne części siebie z różnych światów i czasoprzestrzeni. Albo doświadczam różnych form energii i rozumiem, dlaczego z poziomu ludzkiego są nazywane w taki, a nie inny sposób...

Jesteśmy podróżnikami w nieskończoności.. Pamiętam taki moment, kiedy przypomniałam sobie i uświadomiłam, co znaczy słowo nieskończoność. Przez dłuższą chwilę czułam się jakbym stała nad przepaścią, która mnie woła i wciąga, żebym skoczyła i rzuciła się w dół... w niepoznane, nieznane.

Jestem tutaj, żeby zrozumieć ten świat i zintegrować, zharmonizować siebie stąd ze sobą istniejącą także "poza tym światem".


Historię są różne, ale jakże podobne do siebie. Czasy są różne, ale cyklicznie powtarzamy podobne sytuacje i tylko od naszej świadomości zależy, czy będziemy wciąż kręcili się na tej samej karuzeli (cykle po okręgu), czy w podróży popłyniemy do przodu w czasie i przestrzeni (cykle po helisach – sprężynach, a nie spiralach) czy też cofniemy się w czasie spadając w jeszcze „gęstszą materię… (zejście po spirali w dół). Możemy też podróżować w cyklach spiralnych (w dół i w górę) lub poszerzyć naszą świadomość i istnieć w przestrzeni poza czasem…

Owszem, byliśmy „wciągani” i „podpinani” do różnych systemów i z poziomu naszej trójwymiarowości możemy postrzegać ten rodzaj działań jako wymuszanie, zastraszanie lub manipulacje łącznie z używaniem magii ("ciemnych mocy"). To się działo, dzieje i całkiem możliwe, że w kołowym kontinuum czasoprzestrzennym tego świata, będzie działo się nadal. Dlatego, że jesteśmy nieświadomi zasad tych „gier” i reguł światów i sposobów kosmicznego istnienia w nich.

Takie podpinania odbywały się i odbywają nadal przez uwodzenie i kuszenie władzą, mocą, bogactwem i wyjątkowością (wybraństwem) łączącym się z ogromnymi możliwościami, które ZOSTAJĄ NAM PRZEKAZANE PRZEZ KOGOŚ Z ZEWNĄTRZ. W takim przypadku z własnej woli podejmujemy zobowiązania, ślubowania i przyjmujemy inicjacje (w tym także na przykład kapłańskie, mistrzowskie itp.) współtworząc w ten sposób różnego rodzaju struktury piramidowe. Możemy jednak tych zobowiązań nie pamiętać, ponieważ zawieraliśmy je w przeszłych swoich wcielenia, a teraz powtarzamy to samo, lecz nieświadomie.

Nie tylko podpinano dusze ludzkie energetycznie poprzez ślubowania i inicjacje kapłańskie (podobnie jak w każdym systemie “JEDYNEGO BOGA”), ale na przykład NA ATLANTYDZIE istniała grupa ludzi zwana "starszyzną" albo "Tymi z Prawa Jedni", którzy zajmowali się pracą z energiami i kryształami dla dobra całej społeczności na Atlantydzie, ale którzy nie zgodzili się na używanie energii jako broni przeciwko innym istotom na Ziemi. Pewnego dnia na Walnym Zgromadzeniu część kapłanów reprezentujących "nową władzę" poddała pod głosowanie konieczność użycia tej energii i pewnych części aparatury, która służyła zasilaniu całej infrastruktury, jako broni przeciw innym istotom. Wówczas nie udało im się przegłosować tej propozycji, więc zaraz po głosowaniu, wyłapano przy wyjściu z budynku wszystkich tych ze "starszyzny" - z prawa Jedni czyli tych, którzy pracowali z energią i kryształami, a nie zgodzili się na użycie mocy energii kryształów przeciwko jakimkolwiek istotom żyjącym na Ziemi. Wówczas umieszczono ich ciała w metalowych kleszczach – obejmach, w których zazwyczaj umieszczano kryształy wielkości człowieka. Te obejmy przebiły ich ciała i unieruchomiły. W ten sposób “ukrzyżowano” tych, którzy sprzeciwili się na Walnym Zgromadzeniu użyciu energii kryształów jako broni przeciwko innym istotom. Ich ciała umieszczone zamiast kryształów w urządzeniu wytwarzającym energię, miały posłużyć jako wzmacniacze przy odpaleniu urządzenia o ogromnej energii.

Pamiętam, że ci z Prawa Jedni porozumieli się wówczas ze sobą telepatycznie i podjęli decyzję, że ich osobista energia nie zostanie użyta do celów wytyczonych przez kapłanów.

Wówczas po podłączeniu aparatury ta ogromna energia posłużyła także otwarciu portali dla nowych “bogów”.  więcej tutaj: http://tonalinagual.blogspot.com/2012/12/lekcje-utrzymywania-czystej.html

Późniejsze metody “podpinania do systemu” były podobne, ale jeszcze bardziej uzależniające i mające na celu wzbudzanie lub może przypominanie o strachu przed PANAMI (JEDYNYMI bogami). Podobnie jak w przypadku ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Były przykłady prób podpinania do systemu związane z poświęcaniem dzieci w ogniu i dorosłych na stosach inkwizycji lub kamienowanie. Oczywiście te metody „podpinania do systemów” nie zawsze były skuteczne. Nie działały na dusze i ludzi, którzy pamiętali siebie z innych czasoprzestrzeni lub przestrzeni spoza czasu. 

Większość ludzkości była jeszcze kilka lat temu podpięta do tego „matrixa”. Przykład? Religie z JEDYNYM bogiem: judaizm i katolicyzm oraz pokrewne. I społeczności, w których prawa tych religii działają na ludzi, a ludzie przyjmują je niekoniecznie jako swoją “wiarę”, ale jako przekonania (często nawet nieświadome). To są równie skuteczne systemy podpięcia – nie przez ślubowania i inicjacje, ale przez nieświadomość – np. chrzest w kościele katolickim udziela się osobie nieświadomej – maleńkim dzieciom. Dlaczego? Są w ten sposób poza ich świadomością podpinane do systemu wiary jako katolicy.

W niektórych sektach jest tak, że mistrz siada sobie na tronie (może to być i astralny tron). I stamtąd prowadzi gry, które “udoskonala”. Im większe “dobro” ma obejmować działania takiego mistrza, tym większe “zło” pojawia się po „drugiej stronie lustra”, z którym mistrz wraz z jego ziemskimi przedstawicielami musi walczyć… (to może być także nieświadoma produkcja “dobrego mistrza” z zaświatów, który zapomniał o swoim połączeniu z CAŁOŚCIĄ, JEDNIĄ i WSZYSTKIM, CO JEST).

dodane, znalezione w internecie:




Ciemnej strony Boskiego Stworzenia nie warto poddawać ocenie z ludzkiej perspektywy, bo dla umysłu jest to strefa chaosu, ale to umysł poprzez „ego- ja” tak to postrzega… Najpierw potrzeba oczyścić i uwolnić się od przekonań, poszerzyć swoją świadomość, by zacząć rozumieć, czym ta „ciemna strona Boskiego Stworzenia" jest. Oczywiście, że takie zrozumienie jest możliwe dla każdego, ale… nie w każdej chwili.










I upadniemy do “jeszcze niższego świata”? Zgodnie z "umownie wolną" wolą prawda? No cóż…
Podejmowałam te tematy (kata i ofiary, dobra i zła, światła i ciemności oraz wolnej woli) wielokrotnie w swoich notkach. Upadek świadomości polega jednak na ograniczaniu obszaru WOLI, którą – paradoksalnie – nazywa się „wolną”. (patrz notka pt.: OBSZARY WOLNEJ WOLI).

A jeśli po jednej stronie lustra stoisz Ty jako osoba o czystym sercu, a po drugiej stronie lustra… stoisz Ty…. jako atlantydzki kapłan na przykład? To czy możesz jesteś już gotowy/a te części siebie połączyć tęczowym mostem pojednania?

Nikt z nas w oddzieleniu od CAŁOŚCI, JEDNI, nie ma monopolu na PRAWDĘ.  Ale każdy może JEJ doświadczyć jedynie poprzez swój indywidualny byt. Ot, taki paradoks. Prawdy podstawowe są ułożone w pozornie sprzeczne ze sobą pary. Na przykład, abyśmy stali się bardziej świadomi, musimy być ludźmi metodycznymi, racjonalnymi, o trzeźwym umyśle, a jednocześnie musimy wyzbyć się tych wszystkich cech – być wolnymi od przywiązywania się do nich, by móc otworzyć swoje serce i mieć dostęp do wiedzy  płynącej  z serca. Jednak potrzeba sporej trzeźwości umysłu, by połączyć ze sobą przeciwieństwa. Tak "wielkiej", że umysł staje się wówczas czystym, pustym, krystalicznym naczyniem…

Bo WYJŚCIE Z TEGO Matrixa wymaga poszerzenia zakresu świadomości i odzyskiwania swojej energii (mocy – nie bardzo mi to słowo odpowiada, bo służyło przez tysiące lat do manipulacji, nadużywania i prowadzenia walk oraz wojen i walk). Koniec walki… Z nikim wtedy nie musimy walczyć o energię ani o “moc”. 

Przypomnę, że przynależność do struktury matrixowej powoduje, że człowiek dysponuje “umownie” wolną wolą (taką z mocno ograniczoną świadomością albo samoświadomością). Zasila system, na co zużywa ogromną część swojej własnej energii. Gdy jej brakuje, zaczyna kraść. Samotna droga powoduje, że człowiek zaczyna coraz sprawniej dysponować swoją wolną wolą. Rzeczywiście podejmuje decyzje i wybory w coraz większej niezależności od reguł i zasad matrixowych. Ale ta droga – wiem to z kilku książek [:-)] i potwierdziłam własnym doświadczeniem – “kończy się”… pozbyciem się – całkowitym uwolnieniem… owej umownej wolności woli… chcenia czegoś dla innych czy dla siebie… Wtedy istota ludzka łączy się z wolą CAŁOŚCI, JEDNI, ze WSZYSTKIM, CO ISTNIEJE. Taki mały paradoks. Kolejny.


Dzięki tym i innym przypomnieniom zrozumiałam, że każdy sprzeciw jest formą walki. Każda ocena wartościująca czyjeś działania jako „dobre” lub „złe” jest zasileniem tego, co oceniamy. W tych ocenach lokujemy swoją energię. *) Dla mnie ważne stało się zrozumienie, że nasz strach np: o dzieci lub o bliskie osoby jest energią, która może zasilać i wzmacniać strach w tych osobach. Podobnie nasze modlitwy o dobro i radość dla innych mogą zasilać tę radość w innych. Kiedy opiekujemy się osobą chorą, która wcale nie pragnie wyzdrowienia, ponieważ jej strach przed śmiercią blokuje to wyzdrowienie, wówczas zasilamy swoją energią ten strach i chorobę. Skuteczne działanie w takiej sytuacji polega na dzieleniu się wiedzą o tym, że śmierć jest wyłącznie bramą do innej formy istnienia. Ale nie możemy żądać od tej osoby, aby naszą wiedzę i doświadczenie uznała za swoją. Działania wbrew jej woli, (nawet tej "umownie wolnej"), zawsze będzie manipulowaniem i tworzeniem kolejnej karmy. Gdy taka osoba sama podejmie decyzje zmian swoich przekonań i przestanie bać się śmierci, wówczas jest szansa, że zacznie się jej uzdrowienie.


Wiem, że istnieją różne “rasy” i różne “wzorce”...    W tym sensie dla mnie człowiek jest wyjątkową istotą, ponieważ został stworzony jako kompilacja wielu “kosmicznych ras”, które nie były w stanie ani współżyć ani współtworzyć ze sobą w sposób pokojowy. Bo jak na przykład mogą porozumieć się choćby orzeł, lew, krokodyl, koliber i jakiś byt – istota, która jest na przykład ciągiem matematycznym ale jest także… wibracją, która dla innych "kosmicznych ras” jest czymś w rodzaju kwintesencji złości? Bo tak (jako emocje złości na przykład w swoich ciałach psychicznych i fizycznych) mogą odczuwać tę istotę istoty z innych “ras kosmicznych”.
I wszystkie wzorce, jakie mamy zapisane w sobie jako ludzie, mogą się w nas integrować, harmonizować i wtedy zaczynają współbrzmieć ze sobą.
A kiedy człowiek harmonizuje w sobie te “cechy”, wzorce, wtedy i te inne “rasy” mogą wiele skorzystać z takiego procesu “transformacji”. W taki sposób teraz rozumiem to połączenie i tak zwane “wznoszenie” (ewolucję świadomości przede wszystkim) człowieka i całego wszechświata z istotami z “innych części kosmosu”. Ale wiem, że to jest moje rozpoznanie – przypomnienie, a inni mogą mieć inne

Co to by była za frajda z podróży, gdybyśmy wiedzieli, co nas w niej czeka? 
Na tym to polega, że nie przypadkowo mamy połączenie i jesteśmy cząstkami tej HISTORII, którą nie dość, że każda i każdy z nas składa osobno, to jeszcze wzajemnie możemy się inspirować. Czasem to połączenie tracimy tak, jak i pamięć, ale potem odzyskujemy i możemy zacząć dalszą podróż...

*) Można to sobie wyobrazić w ten sposób, że myśli na dany temat lecą do miejsca w czasoprzestrzeni do danej sytuacji (albo nawet idei w świecie astralnym) jak haczyk na wędce, która zarzucamy. Zarzucamy taki haczyk, on się zaczepia i nasza energia tam zostaje uwięziona. Naszymi myślami łączymy się przy pomocy takich haczyków z różnymi sytuacjami z przeszłości.