Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fałszywe ego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fałszywe ego. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 października 2015

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ...

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ... którą mamy, ale która "idzie z dymem", bo używamy jej nieświadomie? A używamy jej nieświadomie, ponieważ... oddajemy ją na podtrzymywanie "fałszywego ego", które "rządzi nami. A my nadal nie jesteśmy tego świadomi...

Już wiele razy wspominałam o tym, jak ważne jest rozpoznawanie swoich emocji, wyciąganie ich na poziom świadomości i uświadamianie ich sobie poprzez obserwowanie i przyjmowanie. Emocje są powiązane z myślami, którym pozwalamy myśleć się w naszych umysłach, a te związane są z naszymi "tendencjami" do pewnych zachowań, których zazwyczaj pozostajemy nieświadomi dopóty, dopóki nie zaczniemy ich rozpoznawać.

Pojawiły się nowe filmy na You Tubie, w których Ekhart Tolle o tym opowiada, więc z radością dzielę się namiarami na te filmy:

1.EMOCJE
https://www.youtube.com/watch?v=FUE4pJ2mYCQ


2.UWALNIANIE ENERGII CIAŁA BOLESNEGO
 https://www.youtube.com/watch?v=uWCn3KRq-rk


3. CIAŁO WEWNĘTRZNE I TRANSFORMACJA CIAŁA BOLESNEGO
https://www.youtube.com/watch?v=6OiF8QFcwyA


4. CIAŁO BOLESNE JEST BARDZO UWODZICIELSKIE
https://www.youtube.com/watch?v=dHi4jFmM7fk


5. OCZEKIWANIA I GNIEW...
https://www.youtube.com/watch?v=KgWsSVu1fa8


"OCZEKIWANIA oznaczają, że zadręczasz się z powodu BYCIA NIEŚWIADOMĄ/MYM"...

I dla wytrwałych :-):

5. CI OKROPNI INNI
https://www.youtube.com/watch?v=ITsBDqWlpM0



6. PODRÓŻ WGŁĄB TERAZ
https://www.youtube.com/watch?v=pm9J2GTDPBM


7. NIE NARZEKAJ, TO NIC OSOBISTEGO
https://www.youtube.com/watch?v=X9uxr57DrYI





sobota, 2 maja 2015

SŁOWO, KTÓRE STWARZA DZIEŁO...

Co myślimy, jakim myślom pozwalamy myśleć się w naszych głowach i co wyrażamy sobą, poprzez siebie? 
Czy jesteśmy tego świadomi?

„Na początku było słowo… (…) a słowo ciałem się stało…”

W pewnej Księdze jest zapisane:

„1. Na początku było Słowo a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo
2.  Ono było na początku u Boga. 
3.  Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało,
co się stało."

Greckie słowo  λόγος - "logos", które tłumaczone było/jest jako "słowo", znaczy też "umysł" albo... "przyczyna"...

ZATEM...

zapis ten w Księdze mógłby mieć i takie "brzmienie":


„1. Na początku był Umysł a Umysł był u Boga, i Bogiem był Umysł. 
2.  Umysł był na początku u Boga. 
3.  Wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało,
co się stało."

Cząstką boską (słowami i myślami) w sobie tworzymy, Bogu podobni… współtworzymy to wszystko, co potęgą swoich słów (pomyślanych, wypowiadanych i pisanych) 'kreujemy'… zwłaszcza tych pomyślanych - bez względu na to, czy świadomie czy nieświadomie, ale jednak… w ten sposób Bogu podobni 'kreujemy'... tak zwaną Rzeczy-w-Istność czy rzeczywistość...

a może tylko 'odtwarzamy' coś co istniało, istnieje i będzie istnieć zawsze?

Czy jesteśmy świadomi tego, co 'kreujemy' nieświadomie?

Słowa, które utrzymują nas w dualizmie pochodzą od "Księcia Kłamstwa", tego, co dzieli... i utrzymuje części Całości jako oddzielone od innych części. Ego to struktura tego wszystkiego, z czym się utożsamiamy jako oddzieleni (w swojej ograniczonej świadomości SIEBIE)...  słowami (myślami i obrazami) od innych cząstek Całości, którą WSZYSCY JESTEŚMY. Na przykład: gdy na poziomie świadomości utożsamiam się tylko z byciem kobietą, czuję się oddzielona od mężczyzny, ale nie tylko od mężczyzny. Gdy na poziomie świadomości utożsamiam się wyłącznie z byciem Polką, czuję się oddzielona od ludzi "pochodzących" z innych narodowości. 

Bez swoich wymyślonych wrogów, stworzonych potęgą naszych myśli i słów podkreślających naszą "odrębność", "wyjątkowość" albo "słabość" czy jakąkolwiek "oddzielność", ego chyba strasznie by się nudziło :-).  Więc dlatego ego woli walczyć z wymyślonymi przez siebie iluzorycznymi wrogami, którzy nam się manifestują w naszej Rzeczy-w-istości, bo ego woli... doświadczać siebie jako oddzielone, wyodrębnione z... Całości naszego Istnienia... nawet za cenę cierpienia i lęku przed "niebytem".

Słowa, które nas jednoczą, łączą, uwalniają od walki, od gier ego, od cierpienia, manipulacji itp.., te słowa pochodzą od Boga... Uniwersalnego Umysłu... A on zawsze "wypływa" i jest... połączony, przenikany i utworzony przez... oraz osadzony (jak w nieskończonej Przestrzeni) w Bogini - Uniwersalnej Świadomości...  ESENCJI, 
z której "wyłaniają" się (choć istnieją w niej zawsze jako potencjalne) wszelkie formy dźwięków, myśli, słowa, i obrazów.

_____________________




sobota, 27 kwietnia 2013

PRACA Z ENERGIĄ I "BĄBLAMI" część 1.


kiedyś dziwiłam się, skąd u mnie czasami pojawiał się np. “irracjonalny smutek”. Teraz już rozumiem. I wiem, jak z tym można pracować. Dzielę się tu swoją metodą, może komuś się przyda, może kogoś natchnie :) by znalazł swoją...


Kilka miesięcy temu zobaczyłam coś niesamowitego. Potem to się powtórzyło kilka razy. Widziałam, że wszystkie żywe istoty emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające – o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych bąbli odpowiadają różnym myślom, emocjom i uczuciom. To są drgające bąble myśli, emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi. (Może to coś ludzie nazywają duchami? albo duchy są konglomeratem takich bąbli?) Wielkość bąbli zależy od zawartości energii – jakby siły pomyślanego i nieświadomie emitowanego danego uczucia lub emocji. W ten sposób też ludzie pozbawiają się nieświadomie swojej energii z własnego, indywidualnego pola, a potem – dla zrównoważenia tej energii nieświadomie próbują ją "kraść" innym (na różne sposoby). Miałam wiele snów na ten temat, ale jeden był o świecie kradzieży energii.*)
Kiedyś przypomniałam sobie o „czwartej Parce” (bo oficjalnie są tylko trzy: ta co przędzie nici żywota, ta co je podtrzymuje i ta, co je przecina). A czwarta… pruje sieci… :-)


Wracając do drgających bąbli (myśli, emocji i uczuć) o różnych częstotliwościach (wibracjach), to miałam takie doświadczenia i widziałam, że jak człowiek myśli o kimś źle,  to nieświadomie wysyła taki bąbel energetyczny (emocji i myśli) w kierunku tej innej osoby, o której źle myśli (bez względu na odległość). Taki bąbel “przykleja się” do nieskończonych i cieniusieńkich jakby “niteczeki”, którymi na Ziemi (i nie tylko) wszystko jest połączone ze sobą. Jak sieciami i siatkami. Taki bąbel jak kropelka energii o danej częstotliwości (o danej wibracji) leci „torami” tych „nici”, z których utkane są sieci w przestrzeni…
I często taki bąbel dolatuje do adresata. Mnóstwo takich bąbli lata sobie po tych energetycznych „sieciach”… Widziałam wielu ludzi w ten sposób działających i zrozumiałam ten mechanizm wzajemnego oddziaływania na poziomach energetycznych ludzi.

A potem… prędzej czy później, do takich osób wysyłających do innych te bąble z „trudnymi” czy „negatywnymi” energiami wracają one jak bumerang… Zaraz wyjaśnię, jak to się dzieje (a co wynika z tego, co rozpoznałam):

Otóż, jeśli na linii “drogi” tego “bąbla” skierowanego do jakiegoś konkretnego adresata “przypadkowo” pojawi się inna osoba, to… jeśli ta osoba ma – że tak powiem – pewne “predyspozycje”, aby bąble o takich, a nie innych częstotliwościach przyjmować w siebie, to taki bąbel może przykleić się do takiej osoby, która nie jest adresatem.

Czasami wysyłamy energie silnych emocji byle gdzie i jesteśmy tego nieświadomi. Czasem czujemy złość i ego podpowiada nam „adresata”, choć ta osoba niekoniecznie bezpośrednio ani pośrednio ma tak naprawdę z naszą złością coś wspólnego. Bo bywa, że coś sobie o danej osobie myślimy, a to są na przykład tylko nasze iluzje, w które wierzymy jako prawdziwe obrazy i wtedy projektujemy je na innych.

Najważniejsze (z tego, co sobie przypomniałam), jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego „matrixa”, to najlepiej przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać siebie z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. (Na pewnym etapie pomagają w tym kryształy i minerały, i różne kamienie… a i tak każdy może znaleźć swoją metodę, jeśli tego będzie potrzebować.)

Z mojego doświadczenia wynika, że najpierw najlepiej świadomie “uzdrowić” swoją kulę energetyczną – ciało energetyczne. Mnie pomagały różne praktyki, między innymi wdzięczności… i miłości do samej siebie i wszystkiego, z czym jestem połączona i transformacja „starych wzorców”. Ale jeśli ktoś zdecyduje się na takie zmiany, na pewno znajdzie sposób najlepszy dla siebie.

Przede wszystkim zajęłam się odblokowywaniem swojego połączenia z duszą i przez nią ze Źródłem (inaczej nie umiem tego opisać).
 Chodzi też o to, by przede wszystkim zacząć uświadamiać sobie swoje własne “negatywne” myśli i przestać odrzucać je, a zacząć je transformować. Warto też przestać walczyć z nimi, lecz przyjąć je świadomie z pokorą i zrozumieniem – obdarzyć akceptacją i zrozumieniem (no i miłością). Następnie można zacząć je przekształcać w sobie na takie, które nam służą (miłość, ufność, wdzięczność, harmonia, pokój… co kto chce). W ten sposób przestaniemy wysyłać innym takie “negatywne” emocje w formie myśli, a tak naprawdę w formie “bąbli” energetycznych, które z kolei jak po torach lecą po niewidzialnych niciach sieci o „stałej” strukturze.

Widziałam, że te przetransformowane częstotliwości „bąbli” myśli i emocji rozluźniają „stałą” strukturę owych sieci. W rezultacie możemy stać się uwolnieni z tych „sieci” – jak przedstawia to wizja św.Faustyny – tak, że nawet otoczeni mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku nam wielka nienawiścią, z których ust wychodzić będą różne groźby, fałszywe pomówienia, oskarżenia itp. już nas nie dotkną.

Mało tego, jeśli zmienimy „wibracje” swoich pól – osobistych bąbli, staniemy się jeszcze bardziej uwrażliwieni na zmiany swojego pola energetycznego spowodowane “atakami” bąbli od innych osób lub ze środowiska… i będziemy mogli je przyjmować w swoje pole i przetransformowywać je w sobie, poprzez siebie, a potem, już przetransformowane, odsyłać je do środowiska Ziemi. Powoduje to rozluźnianie wcześniej sztywnej i „stałej” struktury owych „sieci”.

Jak widzicie, nasza wrażliwość naprawdę wzrasta i możemy zaobserwować takie zmiany energetyczne w naszych ciałach, które postrzegamy jako na przykład „dziwne odczucia”, wręcz „irracjonalne”, bez powodu pojawiające się odczucia: strachu, smutku, nawet przerażenia, ale też radości i innych. Przyklejają się do nas różne bąble, o różnych częstotliwościach, zwłaszcza kiedy mamy ubytki energetyczne w swoich własnych polach. A możemy przyglądać się tym “znikąd” pojawiającym się emocjom i uczuciom, nawet możemy świadomie się oczyszczać z tych niesprzyjającym nam energii na dwa podstawowe sposoby:

1. odsyłając do nadawcy – tu istnieje ryzyko, że do niego lub do niej ta energia nie dotrze i przyklei się do innej “przypadkowej” osoby napotkanej po drodze, która ma takie „predyspozycje” do „wychwytywania” takich, a nie innych częstotliwości (wibracji).


2. transformując tę energię w sobie poprzez przyjęcie i intencję zmiany oraz przemianę jej częstotliwości na przykład na najczystszą miłość (wszechogarniającą). Nie wydaje mi się, że należy odsyłać tak przetransformowaną energię (na częstotliwości miłości wszechogarniającej, harmonii, pokoju) do nadawcy, ponieważ nadawcy wysyłający bąble o częstotliwościach “negatywnych” emocji zazwyczaj nie są w stanie przyjąć bąbli o częstotliwościach miłości bezwarunkowej, pokoju, harmonii itp. jeśli ich ciała są na te częstotliwości nadal zablokowane. A zmienić to może wyłącznie ich własna intencja gotowości na dokonanie zmian w sobie. Więc i tak bąble miłości wszechogarniającej jeśli do nich docierają, to „odbijają się od nich”. Ale takie bąble mogą docierać do tych, których ciała są częściowo chociaż odblokowane na takie częstotliwości (podjęli intencję zmiany) i będą ich potrzebować do swojej transformacji.

Tak też może wyglądać nasza pomoc w transformacji energetycznej naszych pól i całego pola Ziemi oraz poluzowywaniu struktury „sieci”. Nawet jeśli bąble miłości wysłane do innych nie dotrą do ich serc, jeśli pozostają w przestrzeni środowiska ziemskiego, to mogą dać wsparcie w odpowiednim momencie osobom, które będą tego potrzebowały, by uwalniać się z „sieci”. Dlaczego tak myślę? Ponieważ któregoś dnia miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo „gęstą” i ‚trudną” częstotliwość (mocno negatywną). “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie „głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, wyciągnęłam dłoń jakby z zaproszeniem w kierunku bąbla, ale nie dotknęłam go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite. Ten bąbel sam się zbliżył do mojej energetycznej dłoni i „wybuchł”, jakby to był wybuch wielkiej radości, szczęśliwości z powodu… „powrotu do źródła” po tysiącach lat albo i więcej, bo połączył się on z wibracją wszechogarniającej miłości, która jest podstawową wibracją eteru, naszą esencją (- tak to widziałam)… A takie bąble energii (emocji), które ludzie nieświadomie wysyłają albo których się wypierają… nazwałabym „bąblami ze strefy cienia”.

Według mnie takimi bąblami jest jeszcze wypełnione całe środowisko Ziemi, oczywiście nie tylko takimi, więc możliwe, że latają one także wokół każdej i każdego z nas. To one utrzymują sieci w ich „stałej” strukturze o pewnym określonym, ograniczonym zakresie częstotliwości.

Jedni już wyczuwają te zmiany w swoim własnym polu energetycznym, inni jeszcze nie. Ale bądźmy cierpliwi, jeszcze wiele wspaniałych odkryć przed nami.

I przytoczę jeszcze to, co napisałam w poprzedniej notce: 


Wiem, że chociaż myślę, to nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak “biologiczno-duchowo-emocjonalno-energetyczny radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują…


Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myśłały...

Jesteśmy też jak cudowne instrumenty, na których Wszechświat wygrywa piękne symfonie... Niektóre współbrzmią ze sobą, inne wpadają w dysonanse, a jeszcze inne "harmonijnie fałszują". :) Tak, czasem pieśni i dźwięki , fale i energie, które wzmacniamy tworzą kakofonię, a bywa, że sprawiają cierpienie i ból... Chociaż jest jeszcze coś takiego, jak karma, która powoduje, że nieświadomie wydajemy takie, a nie inne "dźwięki"... Ale o tym następnym razem.



Część druga tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-z-energiami.html


*) O kradzieżach energii więcej:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/03/ziemski-matrix-jako-swiat-kradziezy.html


środa, 20 lutego 2013

KOŃCÓWKA KALI JUGI?


Według niektórych ludzi, którzy mowią, że znają Wedy, właśnie zbliżamy się do końca ery zwaną Kali yugą.

Cztery "filary" Kali yugi:

1. ignorancja (niewiedza, utrata połączenia ze Źródłem Źródeł, Sercem Serc, Łonem istnienia - Tego Kim-Czym jesteśmy w swej Istocie, Esencji)
2.  rzeźnie i zabijanie
3.  seks z pożądania (niektórzy zawężają to do seksu pozamałżeńskiego, ale to duże uproszczenie)
4.  hazardowe gry - z pożądania zysku, zdobywania  materii i władzy (kradzieży); w tym również kradzież energii innym lub energii innych. Pieniądze to także energia.

Pod koniec Kali yugi umysł zaślubia umysł - tak zwane ego osiąga swoje maksimum. Ego to umysł, który doświadcza oddzielenia od swego Źródła. Możemy nazwać jego naturę demoniczną. W wielu kulturach istnieją trzy zakresy w spektrum świadomości, które są dla nas dostępne: boska, ludzka i demoniczna. Kiedy jesteśmy w boskiej naturze (wibracji boskich energii), pozostajemy w pełni naładowani energią Źródła, jesteśmy osadzeni w naszej boskiej naturze - towarzyszy nam boska świadomość. Nawet doświadczając form ludzkich, a pozostając w połączeniu ze Źródłem, nasza ludzka natura nadal zasilana jest boską. Nie przejawia się wówczas pożądanie i potrzeba kradzieży energii innym. 
Na początku ery Kali yugi wszyscy jako ludzie jesteśmy osadzeni w boskiej świadomości i jesteśmy tym, co można nazywać byciem awatarem boskości. I ta bosko-ludzka energia "schodzi na dół" w coraz "gęstsze" światy - sny o demonicznej naturze nadal utrzymując przez pewien czas bosko-ludzkie cechy i świadomość. Gdy zaś kończy się Kali yuga, prawie każdy człowiek wchodzi w przestrzenie światów - snów demonicznej natury i zatraca te bosko-ludzkie cechy w sobie (zapomina o nich). Z tego powodu, by uwolnić się ze stanu demonicznego, który powoduje cierpienie, zniszczenia, śmierć i walkę - wszystko to, czego jesteśmy obecnie świadkami, potrzebujemy radykalnej samotransformacji uwalniającej nas od cech naszej demonicznej natury opartej na "filarach" Kali yugi.  Dlatego dzieje się teraz w tym świecie - śnie to, co się dzieje: wzrastający chaos zarówno na płaszczyźnie duchowej, fizycznej, psychicznej, społecznej, kulturowej, politycznej itd.
Demoniczna natura powoduje, że człowiek staje się nieświadomą hybrydą ego. W miarę jak człowiek coraz bardziej wpada w demoniczny stan, ten boski stan staje się niedostępny i wtedy człowiek podlega całkowicie prawom karmy. W tym stanie bez wyrażenia intencji nie ma dostępu do doświadczenia łaski, nie ma możliwości zbawienia, bo demoniczna natura odcięta jest od miłości i nie jest w stanie przyjąć miłości Źródła. Człowiek jest odcięty od boskiej miłości, od możliwości zasilania się energią Źródła i staje się martwy pod koniec Kali yugi. A żeby poczuć energię Źródła, potrzebujemy ponownie połączyć się ze Źródłem. Nasza demoniczna natura opiera się temu połączeniu, ponieważ czuje się przez to zagrożona. Ale każdy człowiek ma w sobie potencjał świadomego ponownego połączenia ze swoją boską naturą i Źródłem.
Są tacy, którzy noszą w sobie głęboko ukrytą pamięć o tym, że kiedyś byli w stanie awatara boskości, a nawet Źródła i mają w sobie te wspomnienia. Gdy zaczynają samoobserwację, uzdrawianie siebie i medytują poznając naturę umysłu, coraz więcej sobie przypominają i doświadczają ekspansji samoświadomości. Otwierają się na miłość, światło i piękno, obserwują świat od wewnątrz, nawiązują na powrót połączenie ze Źródłem siebie, ze Sobą. I stają się teraz boską Istotą.
W końcówce Kali yugi wszystko staje się coraz bardziej spolaryzowane. Ludzkość staje się coraz bardziej podzielona z powodu coraz większego oddzielenia od źródła i doświadczania coraz większego strachu i chaosu. Niemal każdy potrzebuje doświadczyć głębokiego rozdarcia między gnozą a psychozą. Dlatego świat staje się coraz bardziej psychotyczny, schizofreniczny (schozofrenia to rozłam umysłu). Jednak (pozornie paradoksalnie) w tym świecie- śnie możliwe jest wyzwolenie od energii demonicznych, właśnie dzięki ekstremalnej polaryzacji biegunowości, bo jeśli ta polaryzacja jest dostrzegana, bieguny i przeciwieństwa mogą być neutralizowane.

Jeśli pragniesz wyzwolenia, nie możesz być w połowie w energiach demonicznych, a w połowie w boskich. Potrzebujesz je zneutralizować - energie demoniczne przetransformować w sobie w energie miłości. Demoniczne energie zawłaszczają umysł. Dlatego najważniejsze jest słuchanie serca, intuicji, samoobserwacja umysłu i oczyszczanie umysłu z dualistycznego, psychotycznego myślenia, które prowadzi do coraz większego cierpienia.
Maha Kali pochodzi od sanskryckiego słowa Kal - korzenie, słowo to oznacza także ta, która pochlania czas. Jej skóra jest ciemnoniebieska, prawie czarna, ponieważ reprezentuje łono istnienia.


Dlaczego o tym piszę?

Podobno (według indyjskich WED) żyjemy w końcówce Kali yugi. I pod koniec Kaliy ugi umysł zaślubia umysł. Więc dlatego – jak mówią jedni - „Najwyższy Pan pojawia się, by wyzwolić ludzi i odcina im głowy.”   W innych wersjach to bogini Kali powraca... Jak to często bywa w tym świecie, znów mamy wiele różnych, często sprzecznych ze sobą informacji....

Jednakże w ikonografii Kali symbolizuje ŚWIADOMOŚĆ wolną od mai-iluzji wyzbytą z wszelkiego fałszu pomniejszych "ja". Kali pod koniec cykli pożera czas, a następnie oczyszcza dusze w swoim czarnym bezkresie, daję im chwilę wytchnienia, aby mogły wyruszyć w dalszą wędrówkę. Sziwa leżący u jej stóp przyjmuje w pokorze zmiany, które zaprowadza Kali przywracając porządek w chaotycznych końcach cykli. Jeśli więc sami nie wykonamy oczyszczenia w swoim „czarnym bezkresie”, to może i przyjdzie jakaś Kali i pościna nam głowy... albo przyjdzie jakiś „Pan” i to zrobi. ;-) (wizja WIELKIEJ KOSMICZNEJ CEREMONII)

Nie ma znaczenia, czy jestem kobietą czy mężczyzną. W jednym świecie rozwija się i realizuje koncepcja, że Bóg stworzył świat (a może i wszystko), a w innym świecie... że Bogini. Ale to są koncepcje wynikające z cykli rozdzielenia jako biegunowych PRZECIWIEŃSTW tego, co "męskie" od tego, co "żeńskie" - patriarchat, matriarchat w cyklach naprzemiennych... Jeśli chcemy przejść dalej jako istoty ludzkie w naszej ewolucji, potrzebujemy wyjść poza to rozdarcie, poza tę biegunowość.

Pisałam kiedyś :
Jeśli za Źródło, Praprzyczynę lub Wszystko, Co Jest, albo Jednię, albo CAŁOŚĆ uznajemy Boga, to wspieramy mentalnie i energetycznie świat z przewagą pierwiastka męskiego – świat patriarchalny. Mamy wtedy do czynienia ze światem, w których panuje UMYSŁ. Taka jest energia słowa Bóg. I odwrotnie, gdy za "początek" uznajemy Boginię, to wspieramy mentalnie i energetycznie świat z przewagą pierwiastka żeńskiego - świat matriarchalny. Mamy wtedy do czynienia ze światem, w którym panuje ŚWIADOMOSĆ. Taka jest energia słowa Bogini. (Taki świat może być postrzegany przez umysł jako świat chaosu). Dlatego na oznaczenia tego, co jest wszystkim i jednym, najchętniej używam słowa „Źródło” oraz Jednia albo CAŁOŚĆ lub Wszystko, Co Jest, ale nie nazywam Całości Bogiem. CAŁOŚĆ mogę co najwyżej nazwać PODWÓJNĄ ISTOTĄ BOSKĄ. Ale wiem, że to także określenie wprowadzające spore ograniczenia.

Jestem świadoma tego, jak trudno tę wiedzę zaakceptować, a co dopiero przyjąć do świadomości czyli uznać tę wiedzę, skoro od tysięcy lat we wszystkich religiach używane jest słowo Bóg uznawane za Źródło lub Absolut. Boginie istnieją, ale albo niezbyt rozumiane, albo prawie całkowicie „usunięte w cień” czy czasowy „niebyt” z powodu lęków przed ich nieznaną i niezrozumianą w tym obecnym świecie mocą. W tym świecie "Panem i Władcą” jest Umysł. Boginie zostały podporządkowane bogom, nawet Matki Bogów, "oddane" w służbę w poddaniu i pokorze jako wielbiące bogów; oblubienice i "wybranki", ale tak ładnie czasem się o nich mówi, żeby pograć na ich ego, żeby lepiej służyły i zasilały ten męski świat... Czy tak ma wyglądać harmonijne współistnienie? UWIELBIENIE NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z MIŁOŚCIĄ.

Bogini i Bóg to nasi Przodkowie, ale także to my sami z innych wymiarowości.

Aby ludzkość mogła rozwijać się ewolucyjnie, każdy człowiek (kobieta i mężczyzna) potrzebuje w sobie dążyć do harmonii pomiędzy Boginią i Bogiem, Animą i Animusem, Umysłem i Świadomością – tym, co „męskie” i „żeńskie”, Ducha i Duszy w sobie. Nie chodzi tu o osiągnięcie całkowitej symetrii, na poziomie fizycznym, bo ta jest niemożliwa, gdy jesteśmy w ciałach kobiet i mężczyzn (i to jest piękne), ale o zharmonizowanie w sobie tych pozornych „przeciwieństw”, które nie są przeciwieństwami; są dwoma częściami jednego, częściami, które się wzajemnie uzupełniają i współbrzmią tańcząc kosmiczny taniec Stworzenia.

Bóg i Bogini to DWA w JEDNYM. To unia i współbrzmienie Umysłu i Świadomości wypełniająca serca i całe światy wszechogarniającą miłością i mądrością.

Aby jednak dotrzeć do tej świadomości, najpierw musi nastąpić... Powrót Bogini.
To chcemy, żeby ona wróciła i oddamy jej należne miejsce, czy nadal będziemy udawać, że nic się nie zmienia? To chcemy poszerzenia świadomości, czy nie chcemy? To chcemy harmonii i pokoju, ewolucji świadomości czy nie chcemy, bo wolimy wspierać swoją energią i działaniami świat cierpienia, walki, świat panów i niewolników, katów i ofiar, zwycięzców i zwyciężonych, itd...? Każdy sam może odpowiedzieć sobie na te pytania.

Pramatka kocha wszystkie swoje dzieci bez żadnego wyjątku, dlatego jej miłość jest WSZECHOGARNIAJĄCA i WSZECHPRZENIKAJĄCA. W każdym z nas jest ta miłość. Pora, by każdy - jeśli tego zechce - uznał w sobie tę Pramatkę, która jest Najczystszą Świadomością i połączył w sobie w harmonii z Praojcem, który jest Najczystszym Umysłem. I tylko ten akt harmonijnego uszanowania i zespolenia pozwoli na świadome przejście do innego świata - harmonii i współbrzmienia.

Gdy Świadomość przenika Umysł, Umysł poddaje się, scala jak Bóg z Boginią w Jedno. Umysł przestaje walczyć, poddaje się bezwarunkowo wszechogarniającej miłości Świadomości. A wówczas wszechogarniająca miłość wypełnia całkowicie Umysł. I tak następuje Akt Połączenia Czystego, Otwartego Umysłu z Czystym, Otwartym Sercem Świadomości.

Tu podzielę się jeszcze jednym moim doświadczeniem. Pewnego dnia poczułam, jakbym przeniosła się w inną wymiarowość, w inną przestrzeń "poza czasem liniowym" albo w przestrzeń łączącą wszystkie fraktale czasu w różnych światach. Wyszłam z UMYSŁU, poza UMYSŁ... Zaczęłam głęboko oddychać. Byłam wszystkim, jednią, jednością, ale właśnie na poziomie czegoś, co nazywam eterem. Ponieważ dla mnie eter może znajdować się w niezliczonej (nieskończonej) ilości stanów i częstotliwości. Również takich, które wychodzą poza konstrukcje UMYSŁU. Zaczęłam obserwować UMYSŁ....

„Widziałam” dany wzór, który jak idea-koncepcja był PRZYCZYNĄ i widziałam jego realizację w działaniach, w wielu „dziedzinach” czy aspektach życia jako SKUTEK. Widziałam wiele wzorów jako idee – przyczyny i ich realizację jako przejawy działania – skutki. „Doświadczałam” na przykład galopu koni, lotu orła, fale… i widziałam te same wzorce-idee w przeróżnych przejawach... Rozpoznawałam wzór-ideę UMYSŁU na przykład jako konia, orła lub falę i w tym samym momencie byłam galopującym koniem i lecącym orłem i falą. A także innymi działaniami związanymi z tymi wzorcami-ideami. Wiedziałam, że istnienie w ten sposób jest skutkiem realizowanej idei-wzorca UMYSŁU. Potem widziałam skutek i przyczynę jako jednoczesność. Ale to zrozumienie przychodzi, gdy UMYSŁ jest przenikany ŚWIADOMOŚĆ.

Zrozumiałam, że w ten sposób ŚWIADOMOŚĆ PRZENIKA UMYSŁ, a UMYSŁ dzięki temu rozpoznaje swoją naturę.

Poprzez przenikanie świadomości przez umysł (samoobserwację) następuje samorozpoznanie jego natury oraz wzorców działania umysłu. Dzięki temu umysł sam siebie może „oglądać”, rozumieć i rozpoznawać - za pomocą poszerzanej świadomości. To jest dwukierunkowe działanie. Bez uaktywnienia serca (świadomości=miłości) i bez udziału serca w procesie samopoznania, sam umysł nie jest w stanie dostrzec tego, czym jest. http://www.tonalinagual.blogspot.com/search/label/świadomość