Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 15 marca 2016

KOŁO ISTNIENIA...

Jesteśmy światłem... niewidzialnym i widzialnym, całym spektrum nieskończonego zakresu częstotliwości czyli przestrzenią, esencją i wszystkim, co się w niej i poprzez nią przejawia. 



Dwie biegunowe postawy zawsze pozostają wobec siebie „konkurencyjne”, dopóki nie zostaną zintegrowane ze sobą w nas - w naszej "wewnętrznej przestrzeni" (samo)świadomości.

Tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome"  mogą zostać zintegrowane przez poszerzanie, ekspansję (samo)świadomości.

Gdy tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome" zintegrujemy, to niektórzy nazywają ten "stan" istnienia  "wyjściem z dualności". Bo istnienie - tkwienie w dualności powoduje, że jak wahadła latamy od jednej skrajności do drugiej – raz dotykamy i doświadczamy jednego (bieguna), a raz drugiego (bieguna) zarówno "pionowych" jak i "poziomych". A będąc po jednej - wszystko jedno której z tych dwóch skrajnych „postaw”, stron, zawsze uważamy, że ta, z którą w danym momencie się utożsamiamy, jest lepsza od tej drugiej.

Natomiast zintegrowanie ich obu (tych skrajności) na poziomie (samo)świadomości - w sobie, umożliwia nam przejście w inny stan istnienia - z inną perspektywą postrzegania rzeczywistości. Nowa perspektywa powstaje między innymi na skutek połączenia, zintegrowania w sobie, poprzez siebie np: szacunku do życia i szacunku do śmierci, która jest jednym ze sposobów zmiany formy, stanu istnienia. Zintegrowanie różnych skrajności, przeciwieństw, umożliwia uwolnienie się od przywiązania do jednej z nich - uwalnia od identyfikacji wyłącznie z jedną z nich.



Oddzieleni mamy pozornie własną wolę, połączeni mamy połączenie z Wolą...
Zaśnieni w jednym z nieskończonej ilości snów przyjmujemy ten jeden jedyny sen za jedyną rzeczywistość.
Przebudzeni dostrzegamy, że wszystkie sny są iluzją...
Przejawiamy się w formach pozostając w pustce zakotwiczonymi...
Jesteśmy kroplą i oceanem...
I wszystko to zadziewa się/istnieje jednocześnie...
Piękne paradoksy. Uwielbiam takie paradoksy... niby pozorne paradoksy... A wszystko, co piszę i wyrażam można by ująć w jeden wielki cudzysłów. :-)
Gra świateł i cienia, taniec Sziwy, a potem odpoczynek pod stopą Kali, Śnienie Wisznu - Umysłu, któremu Lakszmi - Świadomość masuje stopy... piękne symbole, Piękna Sztuka Iluzji, która jest Rzeczy Istnością... <3
Ist-nie-nie-m, iskrą... iskrami...

środa, 22 maja 2013

SARNA i JELEŃ - TO TEŻ MOI NAUCZYCIELE




Wszyscy jesteśmy dla siebie nawzajem nauczycielami i uczniami. Możemy uczyć się od siebie, wpierać, inspirować wzajemnie z szacunkiem i miłością. Każdy człowiek, każde zwierze, roślina, kwiat, minerał, kamień, a nawet przedmioty... wszystko w odpowiednim momencie może przekazywać nam ważne informacje. Również znaki - drogowskazy na Ziemi i Niebie...

Nasza dusza połączona ze Źródłem, Uniwersalny Umysł, cały wszechświat ma wspaniałe poczucie humoru. Któregoś dnia szłam ulicą i myślałam o sprawie, która wymagała rozwiązania. Pojawiło się we mnie pytanie: jak rozwiązać tę sprawę. I nagle usłyszałam zdanie wypowiedziane, a raczej bełkotliwie wykrzyczane przez leżącego w krzakach pijanego mężczyznę. Z jednej strony byłam trochę zaszokowana, bo zdanie to było okraszone wulgarnymi słowami, ale z drugiej zaczęłam się śmiać sama z siebie, ponieważ to zdanie było wskazówką, bardzo jasną odpowiedzią. Rozwiązanie okazało się bardzo proste. 

Niektórzy z nas szukają rad i nauk u guru czy mistrzów zapominając o tym, że Wielki Duch, Bóg, Wszechświat, Całość czy jak to COŚ chcesz nazwać, prowadzi z nami dialog na wiele różnych sposobów trenując nas w naszej uważności bycia w tu i teraz. 

W ubiegłym roku miałam na przykład spotkanie z Sarną. Siedziałam wtedy na medytacji trzy dni w lesie bez jedzenia i picia (Vision Quest). Oprócz różnych innych zwierząt odwiedziła mnie sarenka. Miałam z nią kontakt. Opowiedziała mi niesamowite rzeczy między innymi o ogromnym cierpieniu zwierząt, o okrucieństwie ludzi, ale przypomniała mi też swoją historię, którą także Jamie Sams zapisała w książce o "Zwierzętach mocy":

"Pewnego dnia mała Sarenka usłyszała, że wzywa ją Wielki Duch mieszkający na szczycie wielkiej Góry. Natychmiast zaczęła wspinać się stromą ścieżką. Nie wiedziała jednak, że drogi do szałasu Wielkiego Ducha pilnuje straszny demon. Demon starał się nie dopuścić żadnej istoty do Wielkiego Ducha. Usiłował przekonać je, że Wielki Duch nie chce, aby zakłócano mu spokój. W ten sposób zamierzał rosnąć w siłę i budzić strach w całym stworzeniu.

Na widok demona Sarenka, o dziwo, wcale się nie wystraszyła, choć był klasycznym szkaradnym potworem. (...) Każde normalne stworzenie natychmiast by uciekło albo umarło z przerażenia. Ale Sarenka odezwała się łagodnie:
- Bądź tak miły i przepuść mnie. Idę do Wielkiego Ducha. - Jej oczy były pełne miłości i współczucia dla tego wyrośniętego brzydala, dręczyciela słabszych.

Demon nie posiadał się ze zdumienia. Jakkolwiek starał się przestraszyć Sarenkę, nie odnosiło to żadnego skutku, ponieważ jej miłość przeniknęła do jego zatwardziałego serca. Skonsternowany poczuł, że jego twarde jak głaz serce zaczyna mięknąć, a cała postać kurczy się do wielkości orzecha włoskiego. Niewzruszona miłość i łagodność sarenki roztopiły serce demona. Jej łagodność i dobrotliwość sprawiły, że wszystkie dzieci Wielkiego Ducha mają wolny wstęp na Świętą Górę i już nie muszą się bać, że demony strachu zatarasują im drogę.


Sarna uczy nas, że mocą łagodności, uczciwości wobec siebie oraz ufności można wzruszyć serca i umysły zranionych istot, które usiłują nam utrudnić wejście na Świętą Górę. Kochając to co jasne i ciemne - niczym plamki na skórze Sarenki - stwarzamy przyjazne, bezpieczne warunki ludziom poszukującym wewnętrznej harmonii i pokoju".

Dziękuję Ci kochana Sarenko za twoje nauki.

Kiedyś przez jakiś czas miałam w domu piękną laskę, którą Huichole nazywają KAYUMARI. Nauczyłam się kiedyś pieśni Huicholi o KAYUMARI - JELONKU. 


Kayumari w tradycji Rdzennych Huicholi jest jeleniem (często niebieskim), który przynosi ludziom wiadomości od Ducha. Mówią, że tam, gdzie niebieski jeleń spaceruje, następuje uzdrawianie.


I nie wiedziałam dokładnie, co znaczyły słowa tej pieśni w języku Huicholi, tyle, że o jelonku, który prowadzi do Wielkiego Ducha. 


Ale któregoś dnia przyszły do mnie słowa tej pieśni po polsku:

"Prowadź, prowadź... nas jelonku, przez czysty umysł, prosto do Wielkiego Ducha. 
Prowadź, prowadź... nas sarenko, przez czyste serce, prosto do Wielkiej Duszy..." 

I bardzo lubiłam ją śpiewać.




JELEŃ SYMBOLIZUJE WYTRWAŁOŚĆ. " Mógł się uratować jedynie dzięki temu, że umiał pokonywać długie dystanse: wytrwale dążyć do celu narzucając sobie odpowiednie tempo i w pełni wykorzystując swoją energię (...) Jeleń uczy nas, byśmy działali w równym tempie i w ten sposób poszerzali granice własnej wytrwałości. Ludzie mocy Jelenia może nie zawsze docierają pierwsi do celu, ale za to zawsze osiągają cel." - Jamie Sams

Inna wersja jelenia i sarny:



I pamiętam, że wszystko jest doskonałe, że każda i każdy z nas  zawsze otrzymuje to, co jest jej/jemu potrzebne w naszym istnieniu, rozwoju i doświadczaniu ISTNIENIA...  Czuję wdzięczność.
___________________

wszystkie ilustracje w tej notce są tradycyjną sztuką Huicholi



piątek, 10 maja 2013

KARUNA miłość współczująca, współodczuwająca...





Mojej suni nadałam kiedyś imię Karuna i nie wiedziałam, co znaczyło. Tak przyszło. Wiozłam ją samochodem, bo właśnie odebrałam od znajomych, gdy miała miesiąc i zastanawiałam się nad imieniem, gdy nagle zaczęłam śpiewać sylaby, z których wyszło słowo ARUNA. Śpiewałam: Kari i Aruna. Mieliśmy także na wsi miesięczną kotkę. 



I to ona otrzymała imię Kari. 

Kari i Aruna:



Jednak któregoś dnia kotka poszła sobie w świat i już nie wróciła. Wtedy nazwałam Arunę, która wychowywała się z Kari, dla pamięci o Kari -  Karuną. 



Dopiero jak piesa miała dwa i pół roku znalazłam znaczenie jej imienia: w buddyzmie: współczucie albo raczej współodczuwanie i życzenie wolności od cierpienia oraz przyczyn cierpienia dla wszystkich istot. To jedna z Czterech Niezmierzoności, Czterech Szlachetnych Postaw, Czterech Boskich Siedzib, czy Czterech Boskich Stanów. I rzeczywiście piesa Karuna jest wspaniała, pełna współodczuwania i miłości do każdego.



I w ten sposób, poprzez imię suni, nauczyłam się czegoś nowego.

"Sześć stopni medytacji karuna bhāvanā, które są najczęściej dostępne i stosowane dotyczy kultywowania współczucia w stosunku do:
- siebie samego
- dobrego przyjaciela
- osoby 'neutralnej'
- trudnej osoby
- wszystkich czterech powyższych
a następnie stopniowo całego wszechświata"

A teraz pomieszkuje z nami piękny kot Kasi, Hultaj, który jest łagodny i lubi chodzić swoimi ścieżkami. Ale czasem lubi przytulić się do Karuny:










poniedziałek, 29 kwietnia 2013

PRACA ZE SOBĄ, Z ENERGIAMI, ENERGETYCZNYMI KULAMI, SYNCHRONIE I DZIELENIE SIĘ DOŚWIADCZENIAMI część 2

część pierwsza tutaj:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-energia-i-bablami.html


Widziałam, że wszystkie żywe istoty emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające – o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych bąbli odpowiadają różnym emocjom i uczuciom. To są drgające bąble emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi.
(…)
Któregoś dnia też miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo – opiszę, że “gęstą” i ‘trudną” częstotliwość. “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie “głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, ale nie dotykając go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite.

Przypomniało mi się jeszcze jedno doświadczenie z kulami, które miało miejsce dwa albo trzy lata temu. Było bardzo mocne, intensywne, odczywałam je na wszystkich poziomach ciała: fizycznym, emocjonalnym, uczuciowym, mentalnym i energetycznym pewnie też :-)


Byłam w lesie z dwojgiem znajomych. Mieliśmy tam spędzić noc. Coś się ze mną stało i poczułam, że muszę się uziemić, bo byłam atakowana przez jakieś kule... Przyklękłam na kolana, rękoma oparłam się o ziemię... moja pozycja mogła przypominać stojącą niedzwiedzicę (nie wiem, skąd to skojarzenie?). Czułam, że swoje energetyczne dłonie muszę wydłużyć i wniknąć nimi do środka Ziemi, jak najgłębiej, aż do samego centrum - serca Ziemi. Podobnie "wypuściłam" takie energetyczne korzenie ze stóp. I one także wniknęły głęboko do środka Ziemi. Byłam atakowana kulami bardzo "ciężkich energi" jakby "najstraszniejszymi zdarzeniami i historiami ludzi." Te kule uderzały z wielkim impetem w moje ciało, rozciągały je, jakby moje ciało było niesamowicie elestyczne... Te kule rozciągały moje ciało tak bardzo, że gdy uderzały, to leciały wraz z "włóknami mojego ciała" hen w niebo, w kosmos, jakby chciały to moje ciało rozerwać na strzępy. 


Te kule atakowały mnie raz po raz z ogromną siłą. Wiedziałam, że jedyne, co mogłam zrobić w tej sytuacji było utrzymywanie umysłu i uczuć w jednej intencji, którą powtarzałam jak mantrę: Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce... Ta sytuacja trwała chyba ze dwie godziny albo i dłużej. W pewnym momencie poczułam, że kule atakują mnie z coraz mniejszą siłą. Nie zaprzestałam jednak utrzymywania intencji i powtarzania owej "mantry". Wreszcie kule przestały mnie atakować. Wszystko wokół uspokoilo się, a ja przysiadłam na Ziemi. Czułam ogromne zmęczenie. Fizyczne także. Ale czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że przeszłam przez jakieś ogromnie ważne dla mnie doświadczenie. To była mocna lekcja, przede wszystkim utrzymywania czystej intencji.
Napisałam także na blogu Livii Ether:
cyt. z przesłania Hatorów, który przytoczyła kiedyś Livia Ether, a za nią Ania:
cyt.:. “Nie trzeba opuszczać Ziemi, żeby powrócić do “Domu”, ponieważ Dom jest stanem świadomości, stanem jedności wytworzonym w sobie.”


W poprzednich notkach pisałam o pamięci swoich doświadczeń związanych z Atlantydą i o "moich odkryciach" związanych z energetycznymi bąblami oraz pracą z nimi. 

Livia Ether na swoim blogu od dawna dzieli się swoimi doświadczeniami i między innymi wiele pisała o swoich doświadczeniach jeszcze od dzieciństwa związanych z pracą z energiami, a także z jedną wysepką na Bahamach. Livia Ether pracuje nad rozwiązaniem swojej "zagadki" życia tak, jak wiele z nas to robi. :-)

Livia Ether:
28 Kwiecień 2013 at 17:46
"Zauważyłam, że również piszesz u siebie o Bahamach: http://www.tonalinagual.blogspot.com.es/ i że na Mistyce Życia też się o nich mówi.. Hmm, jak widać więcej osób coś wyczuwa w związku z tym tematem…  mam wrażenie, że ma z tym jakiś związek WESAK, choć on w tym roku wypada dość późno, ale może jest jakiś związek…
Piszesz też o energetycznych bąblach/kulach i tak mi się przypomniało “Doświadczeniem z medytacji z delfinami.. Usłyszałam ich głos i szum fal oceanu i podążyłam za tym sygnałem… W wodzie czekało na mnie już wiele tych cudownych istotek a z każdą chwilą było ich jeszcze więcej i więcej.. Wszystkie przybyły po to, aby pomóc ludzkim dzieciom.. ‘Usłyszałam’, że będą przesyłać swoją uzdrawiającą energię tam gdzie jest najbardziej potrzebna za pomocą energetycznych baniek i ujrzałam jak znad wody unosi się coraz więcej takich pięknych kolorowych i bardzo transparentnych kul.. jak płyną w świat..
Wówczas na moment pojawił się pewien obraz.. zobaczyłam ciężko chorego i bardzo smutnego chłopczyka.. leżał sam, po ciemku… to było hospicjum.. w pewnym momencie przed jego oczami pojawiła się ta cudowna banieczka i chłopczyk się rozpromienił.. podążył za tą wizją, za tą energią w niej zawartą.. a potem jeszcze drugi obraz.. inne dziecko, mała śpiąca dziewczynka.. również ciężko chora.. zobaczyłam jak na moment się budzi i również zauważa tę kulkę i zasypia ponownie, ale w śnie zaczyna śnić piękny sen o delfinach, o tym jak z nimi pływa, jak się bawi, jak jest radosna.. Czuję, że tę metodą można naprawdę uzdrawiać ludzi, szczególnie dzieci.. póki co nie potrafię tego w żaden sposób potwierdzić, ale czuję, że już wkrótce stanie się to możliwe slonko.gif (zapisek z dnia 2007-12-09 16:15)
później niejeden raz przesyłałam podobne uzdrawiające banieczki… tam gdzie moim zdaniem ktoś ich naprawdę potrzebował i bez naruszania wolnej woli… tak przynajmniej to postrzegam..
Pisałam też o innych doświadczeniach z kulami, o spotkaniu z dziwną energetyczną kulą w dzieciństwie: http://between.salon24.pl/116755,spotkanie-ze-soba-z-przyszlosci

a także o niefizycznych podróżach pod postacią kuli: http://liviaspace.com/2012/09/27/medytacja-podroz-w-glab-serca/ ".
Maria_st
29 Kwiecień 2013 at 05:20
"Livio alez mamy podobne doswiadczenia….
Ja w podobnym wieku miałam doswiadczenie z pomarańczowo-niebieska kulą….wirująca wokol wlasnej osi, skladajacej sie jakby z wielu kwadracikow , swiecaca i jakby zywa / takie odnioslam wtedy wrazenie /…tez znalazła sie w pokoju znikąd, z tym ze telepatycznie ze mna sie skontaktowała….pamietam, ze zawisla nad moimi stopami, znizyła lot / ja sie wtedy schowałam pod kołdra —to było po 22 / i ostatnie co pamietam..to błogie cieplo od stóp do serca płynace……u mnie ta kula była wielkości piłki plażowej…..
Miałam wrazenie taj jak napisałam wyzej..że żyje……
Ocean….piekna czysta rozległa plaza i ja w białej przewiewnej sukni w dlugich jasnych wlosach / cos jak siwo–białe/…..to tez czesty u mnie motyw (...)


Anilalah
I dalszy DIALOG Z LIVIĄ ETHER:

Livia Ether: “Twoim zdaniem straszy mnie to jednak, bo sama to stworzylam??"

Liviu Eter, nie wiem, jak jest u Ciebie, ale u mnie tak było. Wybacz, ale dzielę się swoimi “odkryciami”, przypomnieniem i rozpoznaniem. Chciałabym bardzo, żebyś mnie zrozumiała, bo nie mam zamiaru nikogo o nic posądzać ani obwiniać. Nie mam zamiaru nikomu nic narzucać ani sugerować. Piszę o tym, co dotyczy mnie i mojej pamięci. Twoje doświadczenie i Twoja pamięć może być inna. (Tak, jak i Klanowych Matek). 

Livia Ether: 
"Nie potrafie sobie tego nawet wyobrazic, ale rozumiem, ze kazda z nas moze mieć inne doświadczenia:)"

Tak, właśnie tak.


Livia Ether: 

“I tak jeszcze do mnie przyszło, że takie mówienie, że to my sami tworzymy to całe zło które do nas wraca może być świetną zagrywką ‘ciemnych’, którzy w ten sposób skutecznie zrzucają z siebie odpowiedzialność za własne czyny na nas i skutecznie nas zajmują niekończącym się oczyszczaniem siebie i niekończącym się uwalnianiem… “

Rozumiem. Możesz nawet myśleć, że jestem pod wpływem “zagrywek” owych ‘ciemnych’. Jeśli nawet, to w porządku. Ale ja właśnie nie zrzucam odpowiedzialności na nikogo innego za to, jak ten świat wygląda, a robią to czasami zarówno “świetliści” jak i “ciemni”. Być może to świetliści mają racje, bo nie mają nic wspólnego z tym światem, tylko do niego z jakichś powodów “wpadli”. To nie jest łatwe, ale wiem, że w jakiś sposób, w jakiejś części ponoszę odpowiedzialność albo współodpowiedzialność za ten świat. Trudno to wytłumaczyć… Jeśli jesteśmy wszyscy cząstkami całości, to taka całość obejmuje światło i ciemność – według mnie. Ja w Tobie, a Ty we mnie albo Ja jestem Tobą Ty jesteś mną. Może to też jest zagrywka ‘ciemnych’?


Ja wiem, być może prawie każdy ma swoją “strefę cienia” albo “puszkę Pandory”, którą potrzebuje indywidualnie rozpoznać, przyjąć z odwagą i pokorą i przetransformować. [ a jak to się uda,] wtedy pojawia się zrozumienie i miłość wszechogarniająca. Ale moja wiedza, nie musi być wiedzą “uniwersalną”.


Livia Ether: 

“wiesz.. kiedy byłam małym dzieckiem z jednej strony bardzo kochałam ten świat, choć z drugiej czułam się tutaj obco… dużo bólu sprawiało mi to co tutaj widziałam, wojny, przemoc wobec ludzi i zwierząt, cierpienie…. “

Wiem, ja nawet próbowałam z tego powodu popełnić samobójstwo, ale kiedyś usłyszałam głos wewnętrzny: Jesteś tu po to, żeby zrozumieć. I zrozumiałam, że dopiero wtedy będę mogła pójść dalej.


Livia Ether: 

“Popatrz też na swoje wspomnienia z Atlantydy… Czy masz poczucie, że przyczyniłaś się do jej zniszczenia, bo podjełaś niewłaściwą decyzję??”

Czuję się w jakiś sposób odpowiedzialna. Ale wiem, tak zrozumiałam tamtą lekcję, że innej decyzji nie umieliśmy wówczas podjąć. Teraz postąpiłabym inaczej. Wtedy mieliśmy intencję, by nasza energia nie została przetworzona i użyta do zniewolenia ludzi. Nasza intencja była sformułowana jako “sprzeciw” wobec działań “strony ciemnej”. I tak wówczas sformułowana intencja tylko zasiliła owe działania “strony ciemnej”…


I jak pisałam, wyciągnęłam wniosek z tamtej lekcji:


KAŻDY SPRZECIW WOBEC DZIAŁANIA, KTÓRE OCENIAMY JAKO “ZŁE”, ZAWSZE ZASILA TO DZIAŁANIE, PRZECIWKO KTÓREMU PROTESTUJEMY…


Dlatego teraz, nawet, gdyby zaistniała podobna sytuacja, moją intencją jest i byłoby: utrzymanie się w energii harmonii i pokoju oraz… zasilenie lub wsparcie tą energią miłości wszystkich istot, którym ta energia może się przydać, aby mogły się uwolnić., jeśli tego pragną.


Livia Ether: 

“slyszalam o Braminach ktorzy mowili zeby nie pomagac glodnym ludziom, bo ci zasluzyli sobie na swoj los i niech umra z glodu… zreszta cala kastowosc tu sie klania… kojarzy mi sie to z podejsciem ciemnego kaplanstwa z atlanu.. i z ciemna strona oriona… ot takie skojarzenie, pewnie jedno z wielu…”

Z tego, co ja rozumiem ze słów o tym, by “nie pomagać głodnym ludziom” na przykład, to tu chodzi o nieingerencję w czyjąś karmę. Bo każda taka ingerencja wciąga “głębiej” w karmę. Ale to jest jedno z wielu UOGÓLNIEŃ, KONCEPCJI, jak należy postępować wobec innych ludzi. A ponieważ tak naprawdę, jeśli moją intencją jest miłość i harmonia, to kiedy jestem połączona ze Źródłem, nie kieruję się żadną koncepcją lub przekonaniem typu : “nie należy karmić głodnych” albo ” należy nakarmić głodnego”, lecz w danej sytuacji słyszę głos serca i robię to, co mam do zrobienia. Nic więcej. Bo każde moje spotkanie w tu i teraz jest indywidualnym spotkaniem ze sobą w innej formie czy” kondycji”. Bo pamiętam, że wszyscy jesteśmy cząstkami Całości.


Livia Ether: 

“mysle tez, ze mam w sobie naprawde sporo zrozumienia dla innych i potrafie wszystko, a w kazdym badz razie wiele wybaczyc, ale naprawde chcialabym juz zyc w swiecie wolnym od tak ciezkich wibracji jak te, ktore emanuja chocby z rzezni…. “

Wiem, o czym piszesz, bo miałam kiedyś spotkanie w lesie z sarną, która mi opowiedziała o ogromnym cierpieniu zwierząt. Drzewa opowiadały mi o cierpieniu innych istot, w tym kobiet także…


Rozumiem Cię kochana. Z całego serce życzę, by pragnienia Twojego serca czy Twojej duszy się spełniły. Wiem, przecież, że ani nie zabijasz ani nie przyczyniasz się do zabijania i cierpienia innych istot. Ale teraz sama odczuwasz coś w rodzaju cierpienia, gdy masz do czynienia z takimi ciężkimi wibracjami… z jakiegoś powodu. Tylko Tobie znanego.


Według mojego doświadczenia i zrozumienia wyjście jest takie: jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego “matrixa”, to może przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać się z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. Dlatego ja nie chcę więcej przerzucać odpowiedzialności na innych czy obwiniać innych za “zło, które czynią”. Szukam sposobu, jak uwolnić siebie i jak mogę wesprzeć innych, którzy pragną takiego uwolnienia od “cIężkich wibracji”. [Dlatego na przykład] u siebie napisałam:


Te bąble miały bardzo – opiszę, że “gęstą” i ‘trudną” częstotliwość. “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie “głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, ale nie dotykając go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite.


(...)

A może chodzi o to, by wybaczyć nie tylko wiele, ale naprawdę wszystko, sobie i innym?

***


Teraz zobaczyłam na poniższym obrazku kryształowe serce i otaczający je kolorowy dym iluzji...



I takie skojarzenie się pojawiło: dlaczego matka Buddy miała (ma) na imię Maja, tak samo, jak pewien lud z Ameryki? Czy to przypadek? Niemożliwe. 


środa, 3 października 2012

NAJTRUDNIEJSZE LEKCJE DO ODROBIENIA W "ZIEMSKIEJ SZKOLE"


Jednym z najtrudniejszych doświadczeń jest DOŚWIADCZENIE NA SOBIE ŁAMANIA PRAW i UMÓW (bez "wypowiedzenia" ;-)). Wiem, że to JEDNA Z NAJWAŻNIEJSZYCH LEKCJI w tej czasoprzestrzeni.

Gdyby prawa nie były łamane, nie byłoby wojen. Gdyby umowy nie były łamane, nie byłoby żadnych konfliktów...

Coś mi się zdaje, że KAŻDA ISTOTA LUDZKA ma COŚ do PRZEPRACOWANIA, a jak nie, to do ma coś do odkrycia lub WYKONANIA TUTAJ. Nić losu (karma) przeplata się z nicią przeznaczenia (przebudzenie/oświecenie)… Choć wiem, że w pewnym momencie, gdy osiągamy pewien "punkt" świadomości, karma przestaje działać, a nawet przestaje mieć znaczenie...

Odpowiedzcie sobie na pytanie (ja sobie odpowiedziałam): czy nigdy nie złamaliście żadnego PRAWA albo Prawa czy prawa? To nie ma znaczenia, w jakiej skali czy ludzkiej, czy boskiej, czy kosmicznej. Nie ma to znaczenia czy świadomie czy nieświadomie. Nie ma to żadnego znaczenia, bo we wszystkich tych skalach ten wzorzec wymaga “uzdrowienia" przez przyjęcie do świadomości, zrozumienie i uwolnienie. Jeśli "uzdrowimy" i uwolnimy ten wzorzec tylko na jednym z planów np. ziemskim, to i tak kiedyś będziemy musieli uzdrowić ten wzorzec funkcjonujący także na innych planach np. boskim. Ale teraz żyjemy w wyjątkowym czasie i wyjątkowej przestrzeni, kiedy możemy TU i TERAZ dokonać tej przemiany na wszystkich planach...

Druga bardzo ważna lekcja, która jest nie lada wyzwaniem to ZROZUMIENIE, CZYM JEST ZŁO, po co jest DUALIZM i BIEGUNOWOŚĆ. Być może bez doświadczenia dobra i zła oraz BIEGUNOWOŚCI JAKO PRZECIWIEŃSTW, nie byłoby mowy o jakimkolwiek wzrastaniu i rozwoju .


DUSZA ani DUCH nie mogą się rozwijać i wzrastać BEZ tego doświadczenia łamania praw i blokady rozwoju. Czym byłby rozwój i wzrastanie duszy bez tego wyzwania? Drugą stroną tego medalu jest wzorzec, kiedy indywidualne byty SAME decydują się na stagnację i "udoskonalanie" *) jednego i tego samego wzorca, nawet przez tysiące lat – np.: wzorca łamania PRAW i UMÓW (dotyczy to także narzucania komuś swojej woli i związanych z tym manipulacji - "magii" zarówno tej "czarnej" jak i "białej" jak i "różowej"). 


Ponieważ jesteśmy JEDNYM, JEDNIĄ przejawiającym się w nieskończonej ilości części (o różnych częstotliwościach i zakresach drgań – stąd wielość form), to jeśli kiedykolwiek doświadczyliśmy na przykład wolności i samowoli związanej z utożsamieniem się z rolą kreatorów lub bogów tworzących systemy i w pewien sposób narzucających swoje PROJEKTY INNYM (a każda istota ludzka ma w sobie także i cząstki tych bogów **), to dla równowagi potrzebujemy SAMI doświadczyć również narzucania woli PRZEZ INNYCH na przykład.


CZY TO PRAWDA?

Więc jeśli ktokolwiek myśli, że został do tego świata rzucony na silę, to znaczy, że wcześniej sam wobec innych istot stosował pewnego rodzaju manipulacje lub podjął się jakichś zobowiązań. Jeśli ktoś wypiera się tej oczywistości, że KAŻDA ISTOTA LUDZKA MOŻE ZNALEŹĆ HARMONIĘ W SOBIE, zamiast oczekiwać i wypatrywać jej na zewnątrz lub w innym świecie, to taka osoba tkwi w pułapce umysłu - osobistego, małego ja.

Jeśli na przykład ktoś uważa, że znajduje się tutaj, ponieważ został/a złapany/a w jakąś sieć i zmuszony/a do pobytu tutaj, to znaczy, że ma jakąś traumę związaną z rolą ofiary, której nie jest świadomy/a. Utrzymywanie się przy tej koncepcji jako Prawdy, blokuje wtedy możliwość oczyszczenia takiej karmy i uwolnienia się od tego programu (wzorca). Ten pogląd ma wielu ludzi, w tym wielu ezoteryków, którzy w ten sposób utrzymują siebie w nieustannej walce – wojnie dobra i zła oraz zasilają lęk (a może i złość albo nienawiść?) przed potencjalnymi oprawcami, którzy zmusili ich do pobytu na Ziemi i którzy tworzą dalsze pułapki, by ich tutaj zatrzymać. Ktoś może mówić: nie wierzę w karmę, mnie to nie dotyczy… I tak może być w istocie. Jednakże...

Takie osoby nie rozumieją, że poprzez przyjęcie do świadomości wypartych części siebie (zarówno ofiar jak i oprawców) oraz uświadomienie sobie, wybaczenie sobie i zrozumienie swoich wzorców działań jako ofiar i oprawców, pozwoli im na wyjście – uwolnienie się z pułapki, którą sami podtrzymują i zasilają swoją energią. Zamiast tego, szukają sposobów, które wymagają doładowywania swojej energii i nadal sami muszą ją kraść, chociaż robią to często nieświadomie. Nadal uprawiają manipulacje i magię też nieświadomie. Nadal zasilają te same wzorce i programy – UTRZYMUJĄ JE – tkwiąc w nich też nieświadomie.

Są jak upadli bogowie, którzy zasłaniają się swoim człowieczeństwem, bo wyparli się swojej boskości. Wyrzucili ją gdzieś daleko w niebo albo kosmos i tęsknią być może za boską sprawiedliwością albo za boskim dobrem. Inni próbują udowadniać ‘ważniejszość’ jednych bogów nad innymi bogami…. itp. itd… Wypierając się bogów i bogiń w sobie czy  jedynego  boga w sobie,  zapomnieli, kim są. A my jesteśmy połączeni z istotami boskimi i ze Źródłem. Możemy sobie o tym przypomnieć.

Ależ ten umysł ograniczony do przekonań naszego "małego ja" czyli tego, z czym się utożsamiamy, bywa przewrotny i super inteligentny… Byle utrzymać istotę ludzką w konflikcie, w podzieleniu, w oddzieleniu, w zapomnieniu, w nieświadomości… Najlepiej przez strach i ból. No i oczywiście poprzez koncepcje i przekonania utrzymujące ego - nasze identyfikacje tożsamościowe w  rozdarciu i biegunowości jako walki PRZECIWIEŃSTW.

Tak, wiem, że są dusze, które potrzebują takich doświadczeń i będą kontynuować walkę dobra i zła, ofiary i kata, światła i ciemności itp…itd… I wiem, że te decyzje podejmowaliśmy na poziomie WOLNYCH DUSZ, które podejmowały decyzję o swoim wcieleniu w danym świecie - danej czasoprzestrzeni tego wszechświata.

Teraz mamy wybór: transformacja czy stagnacja i powtórki z rozrywki?
Z pewnej perspektywy -   z perspektywy wieczności  - nawet to, co wybierzemy teraz też nie ma znaczenia… Ale traktując mnie jako swojego wroga, traktujesz siebie jako wroga – nieświadomie.
Traktując Ciebie jako mojego wroga, traktowałabym siebie jako swojego wroga.
Można grać w takie gry, ale ja już jestem od tej gry we wrogów wolna.

************
I z serca polecam na YouTubie filmiki z Katie Byron. Jest ona wspaniałą studentką życia studiującą naturę ludzkiego umysłu. Jest także jednocześnie nauczycielką nowych metod rozpoznawania sposobów działania naszego umysłu. Sama doświadczyła wiele i zrozumiała, na czym polegają pułapki umysłu utrzymujące nas rolach katów-ofiar, w cierpieniu, ocenianiu, oskarżaniu innych... itp.



I całą serię pt.
Byron Katie The Work: O matce i synu cz.1 [Napisy PL]



********

*) Niczego jednak nie udoskonalamy. To właśnie jest iluzja. Raczej odgrywamy swoje role.
**) Każda istota ludzka "ma w sobie jednego boga albo wielu bogów", ponieważ każdy został wychowany w jakimś systemie wierzeń czy systemie kulturowym. A te systemy bez pojęcia bóg czy bogini albo bogowie oraz bez idei zaprzeczających ich istnieniu, nie są pełnymi. Nawet ateiści dyskutują na temat boga.

********


ta notka jest rozwinięciem mojego komentarza, który umieściłam  NA BLOGU NNKI.

niedziela, 13 maja 2012

WIBRACJE KOLIBRA



W duszy istoty ludzkiej nie ma rozdzielenia poza iluzjami, które istota narzuca sama sobie. Koliber zna sekret "kochanków" *) - kochać wszystkie istoty, to znaczy kochać tego, kim i czym jestem... jesteśmy... a przede wszystkim siebie... Innych w sobie i siebie w innych...

W wielu kulturach, koliber ma potężne znaczenie duchowe. Te magiczne istoty są najczęściej postrzegane jako symbol radości, szczęścia i miłości. 

Koliber przypomina nam o pięknie chwili obecnej. Wiele osób rozwija "tajemniczą" więź z tym małym stworzeniem.


Według ludzi Quechua z Peru koliber jest symbolem zmartwychwstania. To dlatego, że każdy umiera i koliber zdaje się umierać w zimne noce, ale wraca do życia, gdy cudowny wschód słońca przynosi ciepło.
Koliber jest istotą, która otwiera serce.

Kiedy przyjmujemy świadomość Kolibra, nasze życie staje się cudownym światem zmysłowych rozkoszy. Żyjemy dla piękna, rozkoszując się kwiatami, czując i radując się ich aromatami, oparami (mgiełką) drobnych, delikatnych zapachów i smaków.


Koliber uczy nas śmiać się i cieszyć się wszelkim stworzeniem, doceniać magię i piękno życia oraz prawdy...


Koliber budzi nas do piękna chwili obecnej w TU i TERAZ. Jak poprzez swój taniec, cztery kierunki budzą nas do zrozumienia leczniczych właściwości roślin, kolibry uczą nas, jak wyciągnąć esencję życia z kwiatów. Mogą nas nauczyć, jak korzystać z leczniczej mocy kwiatów, byśmy mogli uzdrawiać nasze serca do Miłości - Tej, która ogarnia Wszystko, Co Jest w Jedno.

Kolibry nas uczą dzikiej niezależności. Uczą nas latać w taki sposób, który nigdy nikogo nie rani. Uczą nas prostoty i bycia odważnymi. Ich ćwierkanie, wibrujące dźwięki kolibra są jak wewnętrzny masaż dźwiękami miłości, który przywraca nam zdrowie i równowagę. Śpiewaj z serca, a rozwibrujesz je energią miłości.

Kolibry także inspirują nas do ochrony środowiska i zachowywania szacunku do  prastarych tradycji, które są w niebezpieczeństwie. Kiedy mądrości Rdzennych Ludów Ameryk (Indian) byly niszczone przez ekspansywnie rozwijające się kultury euro-amerykańskie, duchowość Indian próbowała przywrócić harmonię w świecie ludzi, roślin, zwierząt i kamieni przez dzielenie się starymi sposobami uzdrawiania na przykład poprzez taniec i śpiew. "Wodzem", Przewodnikiem takiego uzdrawiającego tańca jest także koliber.


Symbolika Kolibra
Trzepoczące skrzydła kolibra symbolizują ruch w strukturze nieskończoności. Są one symbolem wieczności, ciągłości i nieskończoności.

Obserwując kolibry, widzimy, że są niestrudzone. Zawsze aktywnie poszukują najsłodszego nektaru, przypominają nam zawsze o poszukiwaniu w życiu piękna w każdym dniu.


Niektóre Kolibry uwielbiają dalekie wędrówki i na swoich maleńkich skrzydełkach mogą przebyć drogę nawet 2000 kilometrów, aby osiągnąć swój cel. Ta ich umiejętność przypomina nam o wytrwałości w dążeniu do naszych marzeń i mocy śnienia. A przyjęcie nauk Kolibra pomaga nam pamiętać o wytrwałości, radości i cierpliwości w naszym życiu.


Koliber jako zwierzęcy totem jest posłańcem nadziei i radości. 

Koliber z Nasca 


oraz Koliber z lipca 2 na wzgórzu, w pobliżu MilkStanton St Bernard, Wiltshire



“Jednym z kolibrów występujących w Europie był oligoceński Eurotrochilus, którego pozostałości odkryto na terenie Polski, Niemiec i Francji.
W niemieckim czasopiśmie Journal Of Ornitology (Vol. 149, No.2: 211-216; Springer Berlin/ Heidelberg, April, 2008) ukazała się praca na temat sensacyjnegoodkrycia kolibra z fliszu karpackiego Polski z warstw łupków menilitowych.Autorami publikacji są wybitni polscy ornitolodzy i paleornitolodzy prof. Z.Bocheński i dr. Z.Bocheński.
Opisany okaz został nazwany Eurotrochilus noniewiczii, ( Ada…w nawiązaniu do Twoich informacji dotyczących nazewnictwa) na cześć prywatnego kolekcjonera, który znalazł go i udostępnił do badań.
Okaz jest trzecim znaleziskiem rodziny kolibrów (Trochilidae) z terenu Europy. Znalezisko stanowi prawie kompletny szkielet i jest datowane na dolny oligocen (rupel; ok. 31 Ma).”

http://imageshack.us/photo/my-images/72/koliberzfliszupolski.gif/
“Pierwszy raz odnaleziono zachowany w całości skamieniały szkielet kolibra sprzed ponad 30
milionów lat. Rewelacyjne odkrycie miało miejsce we francuskiej Prowansji.
Według specjalistów szkielet kolibra świetnie się zachował, ponieważ ten bardzo mały ptak wpadł do słonej wody i został przykryty warstwą morskiego mułu. Jednak najbardziej zagadkowy jest fakt, że nie odnaleziono dotąd śladów kolibrów na innych kontynentach.
Wydarzenie potwierdziło tezę, że 30 milionów lat temu na terenie dzisiejszej francuskiej riwiery panował klimat tropikalny

http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-gdzie-zyly…-lat-temu,nId,224420
Niestety publikowanie zdjęcia znalezionego szkieletu kolibra jest zastrzeżone. Można zobaczyć wyłącznie na poniższej stronie
http://planet-terre.ens-lyon.fr/planetterre/objets/img_sem/XML/db/planetterre/metadata/LOM-Img266-2009-03-16.xml

O znaczeniu Kolibra w świętym kalendarzu Majów TZOLKIN:

cyt:
KIN ten symbolizuje wibracje częstotliwości łączących Serce Kosmosu, Serce Słońca i Serce Ziemi w Sercu każdej istoty. Wibracje te są jak tchnienie, jak oddech boskości, który napełnia życiem i radością istnienia. Są esencją połączenia w jedno wszystkich częstotliwości, jakie możemy przyjąć w naszych Sercach.  Wibracje te łączą nas ze Źródłem, pozwalają na zrozumienie Natury i nieskończonego Kosmosu. Łączą nas z kryształami na Ziemi i w kosmosie (także płynnymi i energetycznymi) czyli z kryształową esencją energii kosmicznej. Te wibracje pozwalają, by poprzez nasze serca zostały przetransformowane te częstotliwości, które nam nie służą, w takie, które będą wspierały nasz dalszy rozwój i poszerzanie naszej świadomości. Kosmiczny wiatr wibracji trzepoczącego w sercu Kolibra rozpuszcza powoli wszystkie cierpienia, choroby,  także psychiczne, rozwiewa wątpliwości, nienawiść, cierpienie i wszelkie negatywne doświadczenia, kiedy przestają już nam być potrzebne. 

-----------------