Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prawda. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 maja 2016

CZUŁOŚĆ I UFNOŚĆ...


❤ 

Prawda jest bardzo „delikatna i nieśmiała” :-} .
Ukrywa się przed tymi, którzy są agresywni,
napastliwi, roszczeniowi i oczekujący
dowodów…

Ona objawia się tylko tym, którzy podchodzą do niej
w bardzo subtelny i czuły sposób
pełen całkowitego zaufania i odwagi na spotkanie
z nieznanym… 

I nikogo nie trzeba do niczego przekonywać,
ponieważ nigdy nikogo nie można przekonać do czegoś,
co jest wbrew jego/jej własnemu doświadczeniu
i wbrew wnioskom (lub ich braku) płynących z tych doświadczeń…

Nikogo nie trzeba do niczego przekonywać,
ponieważ nigdy nikogo nie można przekonać do czegoś,
co jest wbrew jej/jego myślom, przekonaniom, ideom, 
które indywidualne ja -ego uznaje za prawdziwe.

O tak, indywidualne ja -ego jest świadome,
ale owa świadomość siebie ja- ego jest ograniczona
strukturą – „pakietem” pewnych wzorców, 
z którymi staliśmy się utożsamieni.

Poluzowanie tej struktury ja- ego i uwalnianie siebie 
od uzależnienia od tego, z czym staliśmy się utożsamieni, 
do czego się przywiązaliśmy, sprawia, 
że stajemy się coraz bardziej samoświadomi SIEBIE. 





piątek, 21 sierpnia 2015

MILCZĄCA WIEDZA


Cała wiedza, która pochodzi z myśli, jest rodzajem pseudo wiedzy. Ponieważ w myślach, kiedy nazywamy coś, myślimy, że wiemy. Kiedy mamy na coś etykietę, myślimy, że to właśnie tym jest. Nie zdając sobie sprawy z tego, że każda etykietka jest abstrakcją. To nie jest to [o czym „egotyczny” umysł myśli, że jest].

Stan niewiedzy [bezwiedzy] oczywiście, jest również stanem (…), kiedy chodzimy gdzieś albo siedzimy i postrzegamy bez interpretacji, bez etykietowania. I po raz kolejny jest to stan niewiedzy, a tym samym głębokiej wiedzy [milczącej wiedzy], która jest poza umysłem [„egotycznym”].

Kiedy świadomość, nieuwarunkowana świadomość wyłania się (pojawia), oddzielająca wiedza, która pochodzi z umysłu (ponieważ każda etykietka oddziela nas od tego, co etykietujemy stając się barierą dla zrozumienia i połączenia), ta oddzielająca wiedza zastąpiona zostaje przez jednoczące (można powiedzieć) poznanie. Nie oddziela nas od tego, co jest obiektem poznania. I możemy zauważyć, jak to zmienia relacje z przyrodą i jak to transformuje nasze relacje z innymi ludźmi. Ponieważ jak dotąd 90 procent ludzkich interakcji odbywało się poprzez oddzielające przyklejanie etykietek innym ludziom. Interpretowanie, osądzanie… bez zdawania sobie sprawy, że każda interpretacja i każdy osąd jest niczym więcej niż bardzo ograniczoną perspektywą. Jeden punkt widzenia – jedna malutka perspektywa. Nic więcej.

Kiedy raz to pojmiesz, nie jesteś już dłużej oszukiwany przez umysł i nie wierzysz, że jedna perspektywa zawiera prawdę, że jedna myśl, którą wyrażasz, może kiedykolwiek zawierać prawdę. To malutka perspektywa. Nic więcej. Jest to skrawek [fragment], nie więcej.

Zatem rozpoznajemy względność każdej myśli, a przemieszczamy się w kierunku innego poznania, w którym poczucie oddzielenia nie powstaje. To poznanie to także KOCHANIE. To Jednia. A miłość jest zasłonięta iluzją oddzielenia. Miłość jako urzeczywistnienie twojej/mojej jedności ze wszystkim, co jest, jest zasłonięta przez etykietujący, interpretujący „wiedzący” umysł. Wtedy wszystko, na co spoglądasz w tym stanie (stanie niewiedzy - z punktu widzenia umysłu), spoglądasz na wszystko z miłością, współczuciem. Są to wszystko aspekty tego stanu głębokiego poznania, który dla umysłu wygląda jak niewiedzenie niczego.

I możecie sobie wyobrazić, jak to zmienia ludzkie relacje, kiedy możesz być z drugim człowiekiem w stanie niewiedzy. Co oznacza, że albo  jesteś całkowicie obecna/y, totalnie spokojna/y, zezwalając tej formie - formie, którą przybrał ten moment, formie tego człowieka - być... całkowicie [w pełni]. I może to oznaczać, że pewne myśli nadal powstają na temat tego człowieka: "kim oni są?", "powinni robić to", "nie powinni robić tamtego", "powinni wiedzieć to", "oni są tym, oni są tamtym", ale taka myśl jest rozpoznawana jako myśl [koncepcja]. I ty już dłużej nie wierzysz jej całkowicie. (Nie uznajesz za prawdę). I rozpoznajesz, że jest to tylko fragment. To tylko myśl... i pozwalasz jej odpłynąć. I wtedy wkraczasz w stan niewiedzy. Nie jesteś już dłużej nabierana/y przez umysł. I jest w tym ciągły wymiar świadomej obecności, która może być jedynym, co jest albo może być podłożem, a na powierzchni tego [podłoża] są ruchy umysłu. To jest w porządku." – Ekhart Tolle, „STAN BEZWIEDZY” – tłumaczenie VincentyDocent z moimi „korektami”. Oryginalny tytuł: „State of Not knowing” czyli „STAN NIEWIEDZY”.

Zaczynam jeszcze inaczej rozumieć obraz, który kiedyś (wiele lat temu) narysowałam, a nadałam mu tytuł: WIELKA KSIĘGA NIEWIEDZY…Na tym obrazie był tors mężczyzny z brodą i wąsami, a przed nim była otwarta księga wypełniona znakami, ale cała postać wraz z włosami, wąsami i brodą była utworzona z tych samych znaczków, co sięga i zapisy w księdze… wszystko to łączyło się w pewną całość.

Inaczej na tamten czas nie mogłam tego obrazu nazwać, choć ewidentnie kojarzył mi się z jakąś „ukrytą” lub „nieprzejawioną” z jakichś powodów… wiedzą.

Adyashanti - "Nie daj się wkręcić" - tłumaczenie VincentyDocent z moimi "korektami". Oryginalny tytuł: "Don't get suckered in".

"Zatem nieuwarunkowany stan świadomości to jest coś, co łatwo utracić, ponieważ nie ma tu zadowalającej treści, nie ma niczego, czego można by się złapać. A jednak jest. To po prostu słuchanie. To po prostu patrzenie. To nie komentowanie.  W tej nieuwarunkowanej świadomości nie ma komentatora. Nie ma interpretatora momentu. (..)
- "W co ja teraz będę wierzył?"
- " Co z moim punktem widzenia?"
- "Co się stało ze wszystkimi ludźmi, których obwiniam w moim życiu za moją nieszczęśliwą egzystencję?"
Oni po prostu zniknęli.
- "Lubię efekty ich zniknięcia, ale nie lubię faktu ich zniknięcia." - To jest ja.
- "Lubię to uczucie, ale nie ma bata, żebym pozwolił temu zniknąć." - To ja...
-  owo ja... chce stanu... bez Prawdy."
Bo jest to raczej zagrażające dla idei ja-ego. A może nie jest? Nie wierzcie tylko dlatego, że tak powiedziałem. Może nie jest. (...)

Ideą nie jest pozbycie się ja. Ideą jest nie zostanie wkręconym w to. To duża różnica. Tak długo, jak próbujemy się tego pozbyć, jesteśmy przez to więzieni. Jedyną 'rzeczą', która próbuje pozbyć się ja  [ego] jest ja [ego]. Bo...
- "nieuwarunkowana świadomość??? To mogłoby nas zabić."
Nie ma żadnej idei o pozbywaniu się czegokolwiek. (...)

Myśli mogą powstawać z nieuwarunkowanego stanu. Tak, jak myśli mogą powstawać z uwarunkowanego stanu. Stan ja-ego [oporu] może generować koncepcje i myśli. Myśli mogą powstawać w nieuwarunkowanym stanie, ale różnica jest taka, że nigdy nie będziemy w nie wierzyć jako prawdę.

więcej tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=48TwV2HHqGQ

Nie wierzę już w słowa, które mówimy i ufam całkowicie w to, co się przejawia...

piątek, 16 stycznia 2015

PRZESZŁOŚĆ... ZAKOŃCZONA PRZEZ WYBACZENIE

Wystarczy jedno wybaczenie, aby cała przeszłość stała się uwolniona...

Dziękuję za Twoje uzdrawiające i uwalniające także mnie słowa.
Dziękuję za Twoje wybaczenie i za Swoje wybaczenie wszystkich iluzji i projekcji pomiędzy nami.
Dziękuję za uwolnienie od przeszłości.
Dziękuję za Twoje zrozumienie i Twoją Miłość.
Dziękuję za Twoje dzielenie się sobą ze mną.
Wystarczy jedno wybaczenie, a przeszłość staje się uwolniona...
Dziękuję za dar, który jest błogosławieństwem od Ciebie dla Mnie i ode Mnie dla Ciebie.

Moim głębokim pragnieniem jest żyć dla Prawdy.
Dla mnie Prawda jest niezmienna.
Prawda to Całość, Jednia, której nigdy nie ogarnę umysłem, bo Ona jest nieskończona, niepoznawalna.Mogę doświadczyć tego stanu bez identyfikacji pozostając jako świadek poza czasem. poza zdarzeniami. Tak, one należą do strefy umysłu. Myśli, idee, koncepcje, nawet intencje, te świadome i nieświadome - tak, one wciąż ulegają zmianom. Tkwiąc w mai - iluzji, we śnie nazywamy to, w co wierzymy w danym tu i teraz prawdami, które jako równoprawne czasem toczą ze sobą spory, nawet wojny. Takie jest moje rozpoznanie.

Ofiarowałam moje życie w całości Prawdzie, Jedni Wszystkiego, Co Istnieje, gotowa przyjąć z całkowitą ufnością cokolwiek, co zostanie poprzez mnie powołane do życia przez Boga, którym dla mnie jest Uniwersalny Umysł. Boginią dla mnie jest Uniwersalna Świadomość. Bóg i Bogini, połączone we mnie w Jedno przeze mnie Jednym. Nie nazywam Bogiem Wszystkiego, Co istnieje... Promieniującego Źródła Przestrzeni. Wiem, że coraz bardziej staję się "tłem", przestrzenią dla wszystkich pojawiających się i przejawiających doświadczeń, więc coraz bardziej świadomie w nich istnieję i działam. Tego teraz potrzebuję. Jestem wdzięczna za te zmiany. Jestem otwarta na nieznane.

Kiedyś przypomniałam sobie, że świadomość jest złożona ze wszystkich myśli emanujących ze wszystkich istot i rzeczy, i ze wszystkich emocji i uczuć. Jest przestrzenią... Myśli umysłu nieustannie płynących w nieprzerwanie zmieniających się strumieniach świadomości uczuć i emocji... A maja? Coś, co ma-ja, sen... I kocham też maję, iluzję i szanuję ją. Choć uwalniam się od przywiązania do niej i od przekonań, jakie ona oferuje, a właściwie... uwalniam ją w sobie. Jednak odrzucenie jej byłoby dla mnie zanegowaniem części Siebie, własnego istnienia w stanie snu, odcięciem się od tej części Siebie, poprzez którą w rezultacie urzeczywistnia się nierzeczywiste. Dlatego przyjmuję świadomie Siebie w całości.

Cokolwiek kiedyś zrobiłam, bez względu na to, jak piękne czy podłe było to w mojej czy czyjejkolwiek opinii, ocenie, zrobiłam wyłącznie po to, aby rozpoznawać Siebie. Moja dusza i moje pasje wywierały na mnie "presje", żebym tak postępowała, aby uzyskać wiedzę o sobie. Tylko robiąc to, co robiłam, mogłam zrozumieć oraz poznawać poprzez swoje działania Siebie. I to jest nam potrzebne, by istota boska mogła się poprzez nas przejawiać. Także w tym rozpoznaniu.

Teraz już nie istnieje przeszłość.  W obecnym teraz żyje we mnie przeszłość tylko jako wiedza o Sobie, od której jestem wolna. Wszystko jest doskonałe. Zawsze było. Kiedyś tego nie widziałam, nie czułam, bo zapomniałam. Teraz widzę, czuję i wiem, że niczego, ale to absolutnie niczego mnie ani nam nie brakuje. Wszystko jest takie, jak trzeba. Doskonałe samo w sobie takie, jakie jest. Istnieję - to jest jedyne dla mnie oczywiste doświadczenie. Nic nie jest dla mnie bardziej oczywiste. Jestem - to wszystko, co mogę "zrobić". Jestem nieskazitelnym byciem...

Kocham siebie taką, jaka jestem. Z Kocham wypływa Ja. To Jestem Ja. Bez względu i ze względu na wszystko.


dodane 20.01.2015
Nowa notka Margo0307:
https://margo0307.wordpress.com/2015/01/19/62-praktyka-3-wybaczenie/
cytaty stamtąd:

Wybaczenie jest przede wszystkim dla tego, który wybacza, bo pozwala uwolnić się od czegoś, co sieje zniszczenie w naszym wnętrzu, niszcząc wszelką radość i zdolność do kochania
Przebaczyć to (...) raczej zagoić ranę, o której możemy cały czas pamiętać, że istniała, ale której wspomnienie nie promieniuje już bólem i nie jest ogniskiem zapalnym.
Przeciwnie – niczego nie zapominamy. Wszelkie zdarzenia z naszego życia, także doznane krzywdy, są cennym życiowym doświadczeniem. Nie warto zapominać lekcji, jakich udziela nam życie.
Doznane krzywdy bowiem, także uczą nas czegoś o świecie, o innych ludziach, o nas samych. 

Wybaczenie jest uwolnieniem siebie z pułapki żalu, nienawiści, rozgoryczenia oraz jest okazaniem sobie akceptacji i miłości.
W wybaczeniu sprawca nie bierze udziału – wybaczenie odbywa się w naszej głowie i naszym sercu.
(...)
Wybaczenie (...) jest pozostawieniem przeszłości w spokoju i zajęciem się teraźniejszością.

Pan Bogusław Włodawiec, który jest psychologiem i psychoterapeutą m.in. napisał:
„Wybaczenie jest kwestią decyzji. Jeśli rozumiemy już, na czym polega wybaczenie, pozostaje już tylko decyzja, by to zrobić, lub przeciwnie, by tego nie robić. Jesteś wolnym człowiekiem. Wiesz już, jak bardzo ciąży Ci Twój plecak i co trzeba zrobić, by go zdjąć. Masz też prawo jednak dalej nosić swój plecak, masz prawo cierpieć, użalać się nad sobą i pozostać ofiarą. Jaka jest Twoja decyzja ? „



czwartek, 1 stycznia 2015

JESZCZE O PRAWDZIE COŚ... I PRZYJMOWANIU SIEBIE W SIEBIE...

Na pożegnanie roku 2014.



"Są trzy prawdy: świento prowda, tys prowda i gówno prowda." - Józef Tischner.
 Z pozdrowieniami (specjalnymi dla Marka, który przypomniał mi o tych "trzech prawdach")... 


Wolność zaczęłam w pewnym momencie postrzegać jako bycie poza wszelkimi punktami widzenia, myślami, pomysłami, ideami, koncepcjami, doświadczeniami... a i tak przekonałam się, że to była pewna idea, której musiałam doświadczyć poprzez... "wejście w pustkę". To było zaskakująco piękne doświadczenie, a ponieważ dojrzewałam do niego, to stało się... łatwe. 

I teraz wiem, że wszystko, co kiedykolwiek pomyślę, zrobię, doświadczę, będzie właśnie tą myślą, tym działaniem, tym doświadczeniem. Nie ma ucieczki od doświadczenia, nie ma stanu poza stanem. Jest życie, istnienie i zawsze jest jakiś stan, w którym się znajduję, w którym JESTEM jako jakieś, (czasem nawet może i bliżej nieokreślone) JA. Dynamika zmian stanów raz może być mniejsza, raz większa, nie ma to znaczenia. Jak już zaczynamy zauważać życie takie, jakie jest, staje się ono łatwe i przejrzyste. Nawet, gdy doświadczamy tzw. trudnych sytuacji.

Bywa, że wiele, bardzo wiele przychodzi do nas z powrotem z tego, co "na-wysyłaliśmy się" do innych kiedyś. Dokładnie dwa lata temu, potem rok temu, a także teraz (przez ostatnie trzy lata zawsze przed i w okresie świątecznym mniej więcej, choć wcześniej bywało różnie) mam procesy "przyjmowania z powrotem tego, co kiedyś wysłałam"... Za każdym razem trochę inaczej, coraz bardziej świadomie, z coraz większym zrozumieniem i miłością... W ubiegłym roku bardzo trudny był to proces. Ale i piękny. Opisałam go tutaj:

W tym roku już nie tak bardzo trudny był. Chociaż zaczęłam źle się czuć przed wigilią i do wczoraj miałam z jednej strony ciężki energetycznie proces, ale piękny jeśli chodzi o rozwój świadomości i zrozumienia... I nie tak bolesny, jak w ubiegłym roku. Mimo niefajnego samopoczucia (zapalenie pęcherza, coś z nerkami i oskrzelami - jakiś wirus), w sercu cały czas odczuwałam radość istnienia. Takie subtelne odczucie, trudne do opisania. W śnieniu natomiast wszystko jest takie przejrzyste, takie zrozumiałe, oczywiste. Jestem tego świadoma, gdy śnię. Zaczynam postrzegać jakbym miała całkiem inny mózg - inaczej pracujący. I umysł czysty i przejrzysty... A czasem stan pustki i ufności bez granic. Och, dzieje się, pięknie się dzieje. trudno to opisać. A może i nie trzeba.

Co roku mniej więcej w tym samym czasie od trzech lat, ale za każdym razem inaczej... To trzeci rok. Czuję, że w przyszłym roku w tym samym czasie będzie już bardzo... inaczej.

To "przyjmowanie z powrotem" to tak naprawdę poznawanie siebie w wewnętrznej przestrzeni naszej samo-świadomości. Powoli przypominamy sobie w ten sposób, kim jesteśmy. I zaczynamy coraz więcej rozumieć... To ma związek z tym, co napisała do mnie Margo0307:

"Ja wiem jedno - że prawie wszyscy z nas byli obecni we wszystkich cywilizacjach, które odcisnęły swój ślad na Ziemi i teraz znowu powróciliśmy, by zrealizować różne indywidualne i zbiorowe cele..., aby połączyć - być może - jakieś wzorce duchowego rozwoju w naszej ludzkiej świadomości... Z tego też powodu zostaliśmy zapewne obdarowani różnymi, specyficznymi sposobami zachowania, różnymi darami wspomagającymi nas w naszych obranych celach i zadaniach..."

Tak. I niektórzy z nas będą obejmować coraz więcej i więcej w sobie, w swojej wewnętrznej Przestrzeni Miłości - że tak to nazwę - będą obejmować swoją samoświadomością...  i przenikać... i łączyć w sobie... i harmonizować... różne cząstki siebie z różnych "królestw, światów, równoległych rzeczywistości, epok" itd, itp... różne cząstki Siebie, coraz więcej i więcej cząstek coraz większej Całości, Jedni.

Jeśli myśli, koncepcje, które uznajemy za prawdę limitują, separują, segregują i dzielą, jest to bardzo ograniczona prawda w sensie wiedza (choć w swej strukturze może być nawet bardzo efektowna i skomplikowana lub uwodząca swoją prostotą). Prawdą wtedy jest to, co jednostka uznaje za prawdę. Kiedy jednak ludzie uznają za prawdę jakieś idee, myśli czy koncepcje, które ludzi skłócają ze sobą i ustawiają ich przeciwko sobie, potęga Księcia Kłamstwa wzrasta, bo ci, co wybierają takie właśnie idee, przekonania i myśli, są jego sługami. Grają w jego gry (są przez niego grani) i są gotowi złożyć na ołtarzu tych "własnych idei - prawd", innych ludzi. A czasem nawet siebie. Bywa, że nieświadomie... ulegając np. procesowi autodestrukcji. (Uwaga na marginesie: Książę Kłamstwa jest tak samo doskonały jak każda inna idea czy koncepcja.)

Każdy rozwija wiedzę tylko do takiego stopnia, do jakiego pragnie i pozwala sobie rozwinąć. Podobnie ze świadomością. W tym świecie w zdecydowanej większości wiedza była/jest oparta przede wszystkim na strachu (np. przed jakimiś siłami ciemności) i zrozumieniu opartym na polaryzacji. Była/jest oparta na sądach, etykietowaniu i segregacji ludzi. To się zmienia. To może się zmienić...

Każda istota w swoim marzeniu - śnieniu tworzy różne prawdy, które w zgodzie z jej własnymi doświadczeniami, pragnieniami, przekonaniami (i w celu spełnienia własnego indywidualnego ja) są jej potrzebne na drodze ewolucji... w mądrość. Aby to osiągnąć, każda istota będzie szukała takich źródeł prawdy, które potwierdzają to, w co ona chce wierzyć. Jest zatem tyle prawd, ile istnieje istot, które posiadają wolną wolę i potrzebę, aby tworzyć prawdę inaczej niż inni. A którąkolwiek ideę, koncepcję, nawet myśl uznasz za prawdziwą i ją zaakceptujesz, ona przekształci się w doświadczalną rzeczywistość w Twoim życiu. A zawsze jakaś część owej idei, koncepcji, obrazu, a nawet myśli... jest ukryta w innych "wymiarach" i czeka... gotowa do rozpoznawania jej poprzez... nasze indywidualne doświadczenia. I może nas mocno zaskoczyć i zadziwić wielce, kiedy ją wreszcie odkryjemy...

Opinie różnych osób na dany temat różnią się od siebie czasami w dużym stopniu, ponieważ zostały sformułowane w oparciu o indywidualne doświadczenia, porozumienia i nieporozumienia zgromadzone w duszy i to nie tylko w czasie tego życia, ale także wszystkich poprzednich. Zatem jedna osoba może być przekonana, że coś jest prawdą, a inna nie dostrzega tych przekonań jako prawdy. Te obie osoby nie będą w stanie zrozumieć siebie wzajemnie, ponieważ nigdy nie były sobą wzajemnie i nie dysponują zestawem takich samych doświadczeń, ani nie mają takiej empatii, by "zrozumieć" tę drugą osobę np. przez zobaczenie jej jako SIEBIE - swoje "lustrzane odbicie". Tylko Ci, którzy są w stanie zobaczyć siebie w drugiej osobie, uwalniają siebie i transformują, poprzez doświadczenie absorbują wnioski ze swoich "lekcji" w ziemskiej "szkole życia".

Tylko Ty wiesz, a właściwie może zgrabniej byłoby napisać, że tylko Twoja dusza wie, co jest dla Ciebie najlepsze i najprawdziwsze. I tylko ja wiem, a właściwie moja dusza wie, co jest dla mnie najlepsze. Natomiast, jeśli zechcemy dojrzeć jako istota ludzka w tym świecie, to potrzebujemy postarać się znaleźć taką prawdę, która nie będzie nam "kazała" oceniać, etykietować i segregować ludzi albo próbować ich straszyć, szantażować, oczekiwać od nich, że będą nam posłuszni itp. Ale... ponieważ mamy wolną wolę, to i tak robimy, jak, a przede wszystkim to, co niby chcemy i możemy... z powodu przywiązania do pewnych myśli, idei, koncepcji - ogólnie różnego rodzaju przekonań, które uznajemy za prawdę. To możemy nazwać iluzjami prawdy. Każdy ma swoją i niektóre z nich są sprzeczne ze sobą. Każdy dokonuje swoich wyborów...

Wspaniały stan jest wtedy, gdy można czuć coraz większą wolność od wyborów innych, prawda? Niektóre doświadczenia są już nam niepotrzebne. Czasem wystarczy, że patrzymy na innych (słuchamy, czytamy) i mamy pełne zrozumienie dla tego typu sposobów myślenia, postrzegania, działań i emocji. A to stąd, że już takie "lekcje" mamy "odrobione" i wnioski wyciągnięte, i wzorce rozpoznane i uświadomione (gdzieś, kiedyś... bo skądś to znamy). Ale czegokolwiek zapragniemy w naszych myślach i tak otrzymamy to zawsze prędzej czy później, abyśmy mogli tego doświadczyć. I... "zrozumieć" siebie... i swoją nieograniczoność...

Jedynie poszerzona świadomość jest istotnie wolna od ograniczeń wynikających z ocen, sądów, wyroków i przekonań. Kiedy rozwijamy się w swojej prawdzie do takiego stopnia, który pozwoli objąć to nieograniczone "zrozumienie", wtedy jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć miłość, radość i kontinuum, którym w swej Istocie i boskości naprawdę JESTEŚMY jako indywidualne JA, które łączy w sobie poprzez samo-świadomość WSZYSTKO, CO ISTNIEJE w JEDNO-ISTNOŚĆ. Tak, podoba mi się teraz to nowe dla mnie słowo: JEDNO-ISTNOŚĆ  ;-).

I polecam do obejrzenia... o śnieniu... i możliwościach, jakie nam daje świadome śnienie... o tym własnie dzieli się swoją wiedzą niejaki Bashar:







   I "moja"- " tys pikna" prawda: warto przede wszystkim ufać sobie, swojemu sercu, swojej intuicji, potrzebom swojej duszy jako wielowymiarowej części siebie… aby móc obserwować wyczyny swojego ducha...  a tak mi się dziwnie napisało...

wtorek, 16 grudnia 2014

ACH...





WSZYSTKO, czego szukasz,
możesz znaleźć w UMYŚLE.
Możesz w NIM też znaleźć to,
czego nie szukasz.

Jednak PRAWDĘ odnajdziesz
tylko poza UMYSŁEM.
W najgłębszej przestrzeni 
twojego SERCA.

A gdy JĄ odnajdziesz,
możesz NIĄ przeniknąć WSZYSTKO
jako rozpoznanie, zrozumienie: 
ACH...





sobota, 13 grudnia 2014

GDY KSIĄŻĘ KŁAMSTWA STAJE SIĘ KRÓLEM - PODDANYM PRAWDY



„Tym, który żyje naszym życiem, jest wielki oszczerca, Książe Kłamstwa – głos w naszym umyśle. Głos głodu wiedzy (…)” – Miguel Ruiz

Książe Kłamstwa mówi, że prawdę odnajdziemy w wiedzy i będzie podsuwał nam zagadkę za zagadką…

cyt.
„- Jak można dojść do prawdy?
(...) mój dziadek odpowiedział:
– Prawdy trzeba doświadczyć. Ludzie odczuwają potrzebę opisywania, wyjaśniania i wyrażania tego, co widzą, ale kiedy doświadczamy prawdy, nie ma słów, aby ją opisać.

Możemy odbierać prawdę za pośrednictwem naszych uczuć, ale jeśli tylko spróbujemy opisać ten stan słowami, rozmywamy jej znaczenie. Prawda znika. To zaczyna być częścią naszej historii! Jest to projekcja oparta na rzeczywistości, która jest prawdziwa tylko dla nas, ale wciąż staramy się przełożyć nasze doświadczenie na słowa. I w gruncie rzeczy jest to coś wspaniałego. Jest to największa sztuka, jakiej może dokonać człowiek.” – „Głos wiedzy” Miguel Ruiz

…Tworząc historie zniekształcamy prawdę… Ale gdy mamy świadomość, że historie to historie, które zniekształcają prawdę, a prawda jest nie do opisania, to już wiele się może zmienić w naszym życiu… Możemy nauczyć się np. cierpliwości i zrozumienia dla historii swoich i historii opowiadanych przez innych. I możemy nauczyć się wypowiedzi każdego czytać sercem…  Możemy cieszyć się z tej całej twórczości... Możemy też oczyścić swoje historie z kłamstw...

Ów "Książe Kłamstwa" podsuwa nam takie pomysły na przykład, że istnieją jakieś "siły destrukcyjne" czy "negatywne wibracje", które "produkują", "emitują" i wysyłają do nas inny, aby nami manipulować. Nie wiem, czy to kłamstwo czy prawda. To zależy od tego, czy Ty uznasz to za prawdę czy kłamstwo, ale... Jeśli ktokolwiek z nas "reprezentuje" jakiekolwiek „siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje”, jeżeli widzimy to u innych, to można:

1. unikać takich ludzi, bo poruszają tzw. „niższe (negatywne) wibracje” czy „siły destrukcyjne” w nas samych. Ale i tak będą one na nas wciąż oddziaływać... Jeśli jesteśmy ich nieświadomi, będziemy się ich wypierać w sobie, bo tego tzw. ego boi się bardzo… żebyśmy przypadkiem nie uświadomili ich sobie i nie zobaczyli w sobie. Bo a nuż zechcemy uwolnić się od tego, a wtedy „Książe Kłamstwa” poprzez swoje narzędzia - nasze piękne ego nie byłby zasilany i już nie mógłby nami dłużej rządzić… A najskuteczniej rządzi nami, gdy pozostaje w ukryciu przed nami samymi – blokując wciąż nasze tzw. „wyższe Ja” i naszą samo-świadomość. 

2. sprawdzić, co z nami robią te „”siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje” i uświadomić sobie, że jednak one pobrzmiewają w nas . Dopiero wtedy, gdy je uświadomimy w sobie, możemy je zintegrować i przetransformować w sobie, a w ten sposób uwolnić się od ich działania w sobie. I uwolnić się od poddania rządom „Księcia Kłamstwa”. Wtedy moglibyśmy zobaczyć, kim jest ów "Książe Kłamstwa". Obnażony, traci swą moc i przestaje być "Księciem Kłamstwa". Staje się Królem  - choć jednocześnie poddanym Prawdy.

Póki prawdy nie doświadczymy w bezpośrednim, indywidualnym, intymnym przeżyciu jej, to wszystko, co o niej myślimy, czytamy, piszemy jest tylko próbą uchwycenia czegoś, co jest nieuchwytne dla „nieprzebudzonego umysłu” czyli takiego, którym rządzi (poprzez tzw. ego) ów "Książe Kłamstwa".

"Książe Kłamstwa" to wspaniały odtwórca, a nie twórca... zawiadujący naszymi "nieprzebudzonymi umysłami", swoiście pięknymi ego - ja ograniczonymi przywiązaniem do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i o sobie samych. (*)

Dlaczego wierzymy w nieprawdę? Bo to, w co Ty wierzysz, jedynie dla Ciebie jest prawdą, a dla innych może być/ jest kłamstwem. Tak działa ego służące "Księciu Kłamstwa" - ten głos w naszych głowach, który nami rządzi i podpowiada:

– „Tylko to, co wiem ja, jest prawdą. Ale to, co wiesz ty, jest kłamstwem.”

Wszystko, w co wierzysz staje się dla Ciebie prawdą, a w co wierzą inni, staje się prawdą dla nich. A to są tylko historie, w które ktoś wierzy, a ktoś inny nie wierzy. (Pisałam o tym w bajce o Rozbitym Lustrze ;-) ) On z jednej strony wzmacnia pewne struktury - systemy, a z drugiej różnicuje je między sobą tak, by musiały prowadzić ze sobą walkę, by konkurowały i współzawodniczyły ze sobą. Walka, walka, walka w wielu różnych formach. (O walce pisałam między innymi tutaj) .

Dlatego ja… nie muszę mieć racji … wolę (choć nie wiem czy to "moja wolna wola" :-)) czuć w sercu radość życia. I wolność od przekonań na temat innych i siebie. I widzieć rzeczy, sytuacje i działania jako historie, i widzieć je takimi, jakie są, bez oceniania, oczekiwań... I robić to, co mam do zrobienia. W wolności... I bez przywiązania nawet do tej wolności...

Życie może być piękne. Jak fascynująca podróż... To zależy tylko od nas. Od nikogo więcej… 

W zasadzie są dwie drogi – ścieżki, którymi podążają ludzie: ścieżka kłamstwa i ścieżka prawdy. Ten, kto znalazł się na ścieżce prawdy, wie, że żadna z tych dróg nie jest lepsza ani gorsza od tej drugiej. Jednak...

Na ścieżce kłamstwa cierpimy i o swoje cierpienie oskarżamy innych, okłamujemy nieświadomie samych siebie, a o kłamstwa oskarżamy innych, ale nie jesteśmy tego świadomi, bo prawda z kłamstwem jest „doskonale” w nas wymieszana. Mamy niby wolną wolę, ale jest ona iluzoryczna, bo rządzi nami przywiązanie do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i wiedzy (koncepcji i przekonań) na swój temat oraz… pożądanie z tego wynikające.

Na ścieżce prawdy stajemy się odpowiedzialni za siebie, za swoje myśli, słowa, czyny, stajemy się samoświadomi działając w całkowitej ufności w to, co przejawia się przez nas i co nas spotyka na naszej drodze. Nasza wola łączy się z Wolą Całości, Jedni, Wszystkiego, Co istnieje. Stajemy się wolni od wiedzy, pożądania, przywiązań, ocen, oczekiwań, a dzięki temu zawsze mamy dostęp do takiej wiedzy (mądrości), która potrzebna jest nam w danym momencie, w danej sytuacji, w każdym tu i teraz. I jest ona zmienna...

To ego pcha nas na ścieżkę kłamstwa. Ono jest bardzo „kreatywne” (cudzysłów zastosowałam dla zaznaczenia iluzji owej kreatywności). A wtedy działamy i zachowujemy się jak marionetki, „bio-roboty”, którym wydaje się, że coś „tworzą”, a tylko poprzez ego podporządkowane "Księciu Kłamstwa" - Umysłu nieprzebudzonego , wykonują jego wolę ,

Na ścieżce prawdy nie stajemy się „bez-emocjonalnymi kukłami”, ale dopiero wtedy zaczynamy wiedzieć to, co mamy wiedzieć (w wolności od konieczności wiedzenia czegoś), rozumieć siebie i innych (w wolności od konieczności rozumienia) i współ-odczuwać, dzięki doświadczeniu wszechogarniającej miłości. Bo przypominamy ją sobie poprzez doświadczenie jej w najprostszy sposób: bez-pośredni(ków), w sobie, poprzez siebie. 


Dodane 17.12.14
Dziś znalazłam taki obrazek...

 I zachwycił mnie, między innymi dlatego, że coś sobie przypomniałam...  :-). Wiele lat temu widziałam (w poszerzonym stanie świadomości) podobny obraz... na drzewie stworzony na korze orzecha włoskiego. Ale postać kobieca i męska, a właściwie ich głowy, były ustawione profilami, jedna za drugą: z tyłu kobieca, a przed nią męska. Głowa kobiety była umieszczona twarzą do tyłu głowy mężczyzny. I ta kobieta bardzo delikatnie "wdmuchiwała" ŚWIADOMOŚĆ" w głowę mężczyzny - tak na wysokości szyszynki. (Wtedy nie wiedziałam, że na tej wysokości znajduje się szyszynka). 

Dodane 18.12.14 (z komentarza pod notką - dzięki Marku za inspirację):

Tu chodzi nie tylko o mężczyzn, ale i o kobiety. Chodzi o umysł w mężczyznach i kobietach... Fakt, przedstawiam aspekt żeński świadomości usytuowany względem męskiego umysłu, ale jako wzajemnie się dopełniające, a nie "biegunowe". :-) Są kobiety, które także są bardzo przywiązane do pewnej wiedzy i wzorców umysłu... sama byłam, to wiem.  Jednakże... przyrost świadomości jest możliwy, kiedy "uelastyczniane" są owe "nici pajęcze" struktury umysłu ograniczające nasze postrzeganie... 

Powiedzmy, że nasz fizyczny umysł (nieprzebudzony) jest uwarunkowany przywiązaniem do pewnych przekonań. Te przekonania tworzą "stabilną" strukturę - sieć. Taki fizyczny umysł otrzymuje informacje od tzw. Wyższego Umysłu ("Wyższego JA" czy "wyższej jaźni" - umysłuprzebudzonego).

Powiedzmy, że widzimy jakiś symboliczny obraz, w którym przekazywana nam jest pewna informacja. Fizyczny umysł (nieprzebudzony) postrzega ten obraz. Ale postrzega wyłącznie to, co jest w stanie "zinterpretować" - z-rozumieć. W rzeczy samej w tym obrazie może być zawartych znacznie więcej informacji lub nawet inne informacje niż jesteśmy w stanie rozczytać, przyjąć fizycznym umysłem (nieprzebudzonym), z-rozumieć czy "zinterpretować".

Po prostu, kiedy nasz umysł fizyczny nie jest przebudzony, to nie możemy doświadczyć całości wiedzy zawartej w takim obrazie i nie wiemy, nie rozumiemy tego, co taki obraz reprezentuje, ponieważ taki obraz zawiera dane"pochodzące" z "Wyższego Umysłu" (przebudzonego). Dopóki nasz fizyczny umysł nie zostanie przebudzony czyli zharmonizowany z Wyższym Umysłem jest to niemożliwe. A w "procesie" - harmonizowania naszego fizycznego umysłu z Wyższym Umysłem - pomocna i niezbędna jest poszerzająca się samoświadomość... to dzięki niej struktury fizycznego umysłu (owe sieci) stają się mniej "skrystalizowane" (materialne), zmieniają swój stan i stają się coraz bardziej "elastyczne" (płynne) - tu porównanie do stanów kryształów: stałe, płynne i energetycznie swobodne (gaz albo nawet tzw. plazma :-) ).



sobota, 15 listopada 2014

POZNAWANIE SIEBIE



Miałam wiele snów i „wizji”, których znaczenie – tak czułam – potrzebowałam rozpoznać i zrozumieć. Pewne rzeczy i sprawy potrzebowałam rozpoznać, skoro się we mnie ujawniały np. „gdzie kiedyś byłam i co robiłam, skąd takie sny śniłam” itp. Najpierw powodowała mną... ciekawość odkrywcy. Potem podążanie z pokorą za tym, co się przejawia przeze ze mnie (dla mnie). Natomiast to są/były raczej indywidualne odkrycia i rozpoznania umożliwiające… poznawanie siebie. I odkrywanie pewnych cząstek „starożytnej wiedzy” bywa niektórym z nas potrzebne do zrozumienia między innymi tego, czym jest prawda, a czym są kłamstwa. Jednakże każdy z nas indywidualnie dochodzi (prędzej czy później) do tego wyzwalającego (zbawiennego) odkrycia. Nie wiem, czy każdemu będzie to dane w tym życiu – wcieleniu… tego nie wiem.

Jeśli kłamiemy, ale jesteśmy w rozproszeniu, nie dostrzegamy swoich własnych kłamstw. Kłamiemy, bo tak jest wygodniej dla naszych nienasyconych, wybujałych, swoiście pięknych i doskonałych... ego-ja. A my nawet nie jesteśmy tego świadomi. Tylko, gdy podejmujemy decyzję bycia uczciwymi wobec siebie, całkowicie i bezwarunkowo, dopiero wtedy zaczynamy rozpoznawać swoje własne, wcześniej nieuświadomione kłamstwa.

Z tego, co doświadczyłam i wiem, to i tak każdy z nas dokonuje tych odkryć sam i wtedy, kiedy jest na to gotowy. Po prostu przyjmujemy i rozumiemy różne rzeczy o SOBIE i na swój temat, kiedy jesteśmy na to gotowi. Dopóki będziemy się dystansować, oddzielać i oceniać działania innych nie dostrzegając tego, że wszyscy jesteśmy cząstkami Całości, to nadal będziemy siebie” oszukiwać” – nadal nasza samo-świadomość będzie ograniczana różnymi wzorcami, których jeszcze nie odkryliśmy w sobie. I wszystko, co wtedy uznajemy za prawdę, jest po prostu iluzją albo inaczej „kłamstwem” na temat tego, kim JESTEŚMY, Powoli, w różnym „tempie” i każdy na swój sposób zaczynamy to jednak odkrywać. Ale wcale nie jest to zależne od naszego chcenia lub nie chcenia. To po prostu przychodzi wtedy, kiedy ma przyjść. Zawsze otrzymujemy to, co jest nam potrzebne. Bo wszystko JEST doskonałe...

Dzielę się… tym, co czuję i wiem, ale niczego od nikogo nie oczekuję, że ktoś zrozumie ani nie obawiam się, że ktoś nie zrozumie tego, czym się dzielę. Ponieważ wiem (jestem świadoma), że każdy z nas rozumie innych „po swojemu” i na tyle, na ile umożliwiają nam te wzorce myślenia, działania, przekonania i idee danej osoby, które odcinają nas od możliwości zrozumienia innych. Im mniej jesteśmy do takich wzorców przywiązani, przyklejeni, im bardziej jesteśmy od nich niezależni, tym większe zrozumienie mamy dla innych. A tym samym dla siebie samych.

A i tak każdy z osobna robi to, co mamy do zrobienia i działa zgodnie z tym, co umysł lub serce jemu/jej/mnie/tobie dyktuje.

Jeżeli nawet wiele się nauczyliśmy i być może nawet potrafilibyśmy wyjaśnić naszą wiedzę, ale sami nie stosujemy jej w swoim życiu, możemy wpadać w pułapki, ponieważ nauki te trzeba włączyć do swego umysłu i... uwolnić się od wiedzy. Co to znaczy? Znaczy to, że nie wszystka wiedza służy naszemu rozwojowi, ale wszelkie nauki dają nam możliwość ich doświadczenia. A nie wszystkie i nie każde jednak doświadczenie jest nam potrzebne na ścieżce naszego rozwoju.

Z reguły nasz zwyczajny umysł jest całkowicie uwikłany w światowe aktywności i relacje (wzorce), do których lgnie. Jeżeli naprawdę chcemy poważnie zaangażować się w proces transformacji (przebudzenia), potrzebujemy uwolnić się od tego uwikłania. Oznacza to, że musimy być coraz bardziej uważni, abyśmy mogli się rozwijać stając się bardziej świadomi i praktykując…świadomą obecność. Ale w zasadzie ta świadoma obecność może być po prostu istnieniem w harmonijny, zrelaksowany sposób... Po "mojemu": tak, po prostu... sobie... jestem, 

„Nigdy nie będziemy tak mądrzy czy urzeczywistnieni, byśmy nie musieli już liczyć się z prawem przyczyny i skutku. Oznacza to, że nawet zupełnie niewielkie działania są istotne i że wszystko, co robimy ma znaczenie.” (*)
Ale z drugiej strony, gdy tak po prostu... sobie jesteśmy, to nie ma to żadnego znaczenia i ma jednocześnie. Więc i myśleć o tym, czy to ma znaczenie, czy nie ma - już nie potrzeba. Jesteśmy sobie i robimy to, co mamy do zrobienia.

Pamiętanie o prawie przyczyny i skutku, ma zasadnicze znaczenie.
Sposób w jaki wykorzystujemy nasze życie decyduje o tym, czego będziemy doświadczać w przyszłości: w naszym życiu, w snach, wizjach, a nawet po śmierci… Właśnie teraz mamy na to wpływ. 

„Ponieważ istnieje tak wiele metod, a my tak bardzo się od siebie różnimy, powinniśmy zobaczyć, jaki sposób postępowania najlepiej odpowiada naszym zdolnościom i intuicji. Kiedy otrzymamy już właściwe dla nas metody, powinniśmy je praktykować, by osiągnąć rezultaty. [choć bez przywiązania do metod i rezultatów i bez uzależniania się od nich].”  (*)

Metody mogą być nawet zabawne...

Jeśli nie będziemy trzymać się przekonania, że inni nie mają prawa do swoich poglądów – tak odmiennych od naszych, ale będziemy działali uznając prawo każdego do innych poglądów, to poglądy nie będą nas dzielić. A na pewno, nie będą prowadzić do konfliktów, walki ani wojen.

Szanując czyjeś poglądy możemy prowadzić dialog, ale nie musimy na nikogo obrażać się, gdy ktoś myśli inaczej niż my/ja-ty i ma inne poglądy czy inne przekonania. A nawet, jeśli ktoś nas próbuje obrazić albo my tak to „odczytujemy”, że ktoś nas próbuje obrazić, dotknąć, straszyć itp..

O wypartych częściach siebie (raz jeszcze).

Przyjęcie do świadomości wypartych części siebie (zarówno ofiar jak i oprawców) oraz uświadomienie sobie, wybaczenie sobie i zrozumienie swoich wzorców działań jako ofiar i oprawców, pozwala na wyjście – uwolnienie się z pułapki, którą sami podtrzymujemy i zasilamy swoją energią. Często zamiast tego szukamy sposobów, które wymagają doładowywania naszej energii i nadal sami musimy ją kraść od innych, chociaż często robimy to nieświadomie. Nadal uprawiamy manipulacje i różną magię też nieświadomie. Nadal zasilamy te same wzorce i programy – UTRZYMUJEMY JE – tkwiąc w nich też nieświadomie.

Tacy ludzie są jak upadli bogowie, którzy zasłaniają się swoim człowieczeństwem, bo wyparli się swojej boskości. Wyrzucili ją gdzieś daleko w niebo albo kosmos i tęsknią być może za boską sprawiedliwością albo za boskim dobrem. Inni próbują udowadniać ‘ważniejszość’ jednych bogów nad innymi bogami….albo szukają/oczekują jakiejś boskiej sprawiedliwości czy nawet apokalipsy itp. itd. A my jesteśmy połączeni ze wszystkimi istotami, w tym także i tymi „boskimi” i ze Źródłem i Całością, Wszystkim, Co Istnieje. Możemy sobie o tym przypomnieć. Jak jesteśmy już na to gotowi.


OTO przykład tworzenia konstruktów myślowych zmieniających znaczenie uniwersalnych (także pradawnych) słów mądrości… Uniwersalnych PRAW(D). Mamy zdanie, które zostało zapisane w jakimś „prastarym” języku jako:

"Wszystko jest moją rodziną".

Ktoś kiedyś je tłumaczył i zinterpretował w taki sposób:

"Moja rodzina jest wszystkim".

A rozumienie tych słów jest związane z tym, w jaki sposób ludzie rozumieją znaczenie słowa „rodzina”. Istnieje zatem ogromna możliwość interpretacji tak skonstruowanego zdania w zależności od ogólnie przyjętych wzorców postrzegania i rozumienia pojęcia tzw. „rodziny”. (Obecnie często to zdanie traktowane jest jako „wzorcowe” dla utrzymania pewnych struktur „patriarchalnego świata” ( o zaburzonej harmonii).

Inaczej jest w przypadku takiej konstrukcji zdania:

WSZYSTKO JEST MOJĄ RODZINĄ.

Jako ludzkość, Całość jesteśmy „tożsamościowo” jedną RODZINĄ. Mało tego, wraz ze zwierzętami, roślinami, minerałami itd, wszyscy jesteśmy – jako Dzieci Ziemi – jedną RODZINĄ. A możemy też ekspandować swoją Przestrzenią Świadomości jeszcze dalej… obejmując cały kosmos i wszechświat…


BYCIE I WIEDZA

Kiedyś Margo0307 podesłała mi  cytat:

"Wiedza to jedna rzecz, a rozumienie to coś całkiem innego. Ludzie często mylą te pojęcia i nie potrafią jasno uchwycić, na czym polega różnica pomiędzy nimi.
Sama wiedza nie daje rozumienia. Ani rozumienie nie rośnie poprzez wzrost samej tylko wiedzy.

Rozumienie zależy od stosunku wiedzy do bycia. Rozumienie jest wypadkową wiedzy i bycia.

Wiedza i bycie nie mogą się zanadto rozbiegać, bo wtedy okaże się, że rozumienie jest odległe od każdego z nich. Jednocześnie stosunek wiedzy do bycia nie ulega zmianie wraz za wzrostem samej wiedzy.

Zmienia się on tylko wtedy, gdy bycie wzrasta równolegle z wiedzą. Innymi słowy, rozumienie rośnie tylko wraz ze wzrostem bycia. W potocznym myśleniu ludzie nie odróżniają rozumienia od wiedzy. Myślą oni, że większe rozumienie zależy od większej wiedzy. Gromadzą zatem wiedzę, czy też to, co nazywają wiedzą, ale nie wiedzą, jak gromadzić rozumienie i wcale ich to nie niepokoi. A przecież osoba przyzwyczajona do obserwowania siebie z pewnością wie, że w różnych okresach swego życia rozumiała ona jedną i tę samą ideę, jedną i tę samą myśl, w całkowicie odmienny sposób. Często wydaje jej się dziwne, że tak błędnie mogła pojmować coś, co jej zdaniem teraz rozumie właściwie. I jednocześnie zdaje ona sobie sprawę z tego, że jej wiedza nie uległa zmianie i że na dany temat wiedziała ona przedtem dokładnie tyle samo co teraz. Co zatem uległo zmianie? Zmieniło się jej bycie. A kiedy zmienia się bycie, to i rozumienie musi się zmienić". - Uspieński, "Fragmenty Nieznanego Nauczania"

DODANE z komentarza pod notką: 
19 listopada 2014 14:01
Ostatnie dwie noce były dla mnie intensywne. Pojawiają się i przepływają przeze mnie jakieś fale bardzo intensywnej energii. Obserwuję wtedy tę energię przepływającą przez ciało. I niby tylko tyle... Czasem jakieś myśli jakby chciały się zaplątać typu: 
"chcę - nie chcę, chcę - nie chcę, chcę - nie chcę, chcę - nie chcę, chcę - nie chcę, chcę - nie chcę, chcę - nie chcę" 
albo 
"bez sensu - ma sens, bez sensu - ma sens, bez sensu - ma sens, bez sensu - ma sens, bez sensu - ma sens, bez sensu - ma sens". 
:-D
Wcale nie jest łatwe tak po prostu to obserwować. ;-) Bo umysł uwarunkowany chciałby zadać różne pytania np. "Ale czego chce, a czego nie chce?"
albo 
"co ma, a co nie ma sensu? "
Itp. :-D
Ale kiedy po prostu to obserwuję, to takie pytania już się nie pojawiają. Co za ulga... 

DODANE 24.listopada 2014
A dziś, po raz kolejny "odkryłam" ;-), że w "odpoczywaniu", relaksowaniu ciała jest dużo więcej świadomości niż w... potrzebie obserwacji. :-) I przyjmowanie wszystkiego takim, jakie jest... i świadome reakcje - działanie na to, co się przejawia...





_________________________

(*) cytaty z książki "Dzogczen - STAN DOSKONAŁOŚCI SAMEJ W SOBIE" - Czogjal Namkhai Norbu.
_________________________

JESTEM pustką i wolą JEDNI

piątek, 28 lutego 2014

MEDYTACJA, ŚNIENIE, ZMIANY WZORCÓW I PRZEBUDZENIE... CZY KONTYNUACJA SNU ?



Skuteczne praktyki, które pomagają nam dokonywać zmian starych, niepotrzebnych nam wzorców (sprawiających na przykład cierpienie) istnieją i kiedy tego potrzebujemy, to docierają one do nas. Jesteśmy różni, więc rożne praktyki, w różnym czasie, dla każdego mogą być bardziej lub mniej skuteczne.

Wiedza płynąca z dzogdzen (pisałam o tym w poprzedniej notce) dotycząca rigpy czyli wiedzenia (rzeczy, zdarzeń, sytuacji takimi, jakie są) kojarzy mi się z wiedzą Tolteków w aspekcie widzenia (trzecim okiem – wewnętrznego widzenia - tzw. "milczącej wiedzy").

A teraz jeszcze znalazłam artykuł świadczący o tym, że nauki Tolteków o śnieniu *) są podobne do nauk dzogdzen. Oto wywiad z Tenzinem Wangyal Rinpoche o jego książce "Tybetańska joga snu i śnienia":




[i nie chodzi tu wcale wyłącznie o umiejętności świadomego sterowania snem - JESTEM]


R: Myślę, że najważniejsze jest, aby nie zaczynać jogi śnienia, dopiero gdy idzie się spać, ale by zacząć ją na jawie. Staraj się być świadomym; zdać sprawę z tego jak czasem jesteś bezradny, gdy ogarniają cię emocje. Gdy zdasz sobie z tego sprawę, ważne jest abyś na jawie próbował wykształcić pewną stabilność umysłu. Stabilność ta może być wspierana doświadczaniem radości, no wiesz, dostrzeganiem piękna życia, czy pozytywnych wydarzeń wokół ciebie. Zwykle wszystkie doświadczenia naszego umysłu i duszy, które zbieramy w ciągu dnia gdzieś się rozpraszają. W jakiś sposób zanim pójdziemy spać stajemy się “pokawałkowani”. Jeśli tacy “pokawałkowani” udamy się na spoczynek, nie będziemy mieć dobrych doświadczeń podczas snu. Należy zatem próbować utrzymywać pewną uważność [umysłu], postarać się zebrać te wszystkie kawałki i stać się jednością.



()


R: Tak, oczywiście. Nie ważne jakiego kto jest wyznania, wszyscy jesteśmy czującymi istotami. Czująca istota, to taka, która ma umysł, a jeśli ktoś ma umysł, zawsze, dopóki będzie w samsarze, będzie miał kłopoty z kontrolą nad nim." [tu dodam od siebie, że kontrola nie jest konieczna, dużo bardziej skuteczne jest zaufanie  oraz świadomość przeżywanych doświadczeń i rozpoznań. Jeśli ktoś ma spore ego, to ma trudności z dokonywaniem rozpoznań i bycia świadomym w swoich doświadczeniach; otwarty i skupiony umysł  w tym nie przeszkadza]. "Powinno się używać takiego wsparcia, które rzeczywiście pomaga skupić umysł. Wszyscy mogą spróbować wykształcić umiejętność nie poddawania się swoim emocjom. Postaraj się codziennie kontrolować swoje emocje. To jest ważne w rozwijaniu praktyk snu i śnienia."

[tu także dodam kilka słów od siebie - bo postrzegam to trochę inaczej. Otóż kontrola emocji nie uwalnia nas od nich - wręcz  odwrotnie - często powoduje tylko ich wyparcie na jakiś czas. Ale gdy tracimy choćby na moment uważność, pojawią się  one nagle jakby z podwojoną siłą - zaskakując nas samych swoją "agresją". Natomiast pozwolenie sobie na przejawianie się naszych emocji jest ważnym elementem - etapem w rozpoznawaniu (uzdrawianiu) siebie. Daje nam możliwość zaobserwowania emocji w sobie i uświadomienia faktu, że nami władają". Dopiero, gdy uświadomimy sobie to, jak one nami "szarpią" i z jakimi wzorcami myślowymi (przekonaniami) są powiązane, dopiero wówczas możemy dokonać wielu ciekawych odkryć i dowiedzieć się ważnych rzeczy o sobie. Po to, by je uświadomić sobie i dokonać decyzji, czy chcemy to zmienić. Gdy podejmiemy taką decyzję o zmianie, wówczas pojawi się metoda, w jaki sposób możemy dokonać tej zmiany. - JESTEM]



Też sobie przypomniałam kiedyś, jak ważne mogą być nasze sny, zwłaszcza te świadome. Ile z nich płynie ku nam informacji o nas samych Z jednej strony możemy się w śnieniu uczyć uważności, docierać do najgłębszych zakamarków siebie, uzdrawiać się czy uwalniać od tego, co nas więzi, a z drugiej strony możemy poprzez śnienie uczyć się dostępu do tzw. wewnętrznej "milczącej wiedzy". Co w dzogdzen zwane jest pustką, która uwalnia nas od wszelkiej iluzji. 

W jednym ze snów otrzymałam na przykład informację - wiedzę, jak mam oddychać, aby uaktywniać połączenia między neuronami w mózgu:

Oddycham wówczas krótkimi oddechami wyobrażając sobie znak nieskończoności, którego jedna część znajduje się wewnątrz ciała  - jakby otacza "czakrę" serca na przykład, a druga część znajduje się na zewnątrz. Punkt centralny tego znaku nieskończoności znajduje się na granicy ciała z przodu. Biorąc wdech "rysuję" swoją skupioną uwagą drogę na znaku nieskończoności od punktu centralnego do wewnątrz i z powrotem do punktu centralnego znaku, a przy wydechu kontynuuję przesuwanie uwagi po zewnętrzej części.

Jeszcze teraz, gdy praktykuję czasem ten oddech, na początku czuję w głowie coś jakby “musujące bąbelki”, które pękają. :-)

Mezamir napisał o pustce:

Na różnych etapach różne metody mogą nas wspierać na ścieżce do 'przebudzenia' :-) Dla mnie medytacja jest wejściem w swoje wnętrze (jakkolwiek każdy może to rozumieć) w ciszy i samo-obserwacji... Można medytować latami, próbując uwalniać się - odrzucając czy omijając wszelkie pojawiające się myśli, koncepcje czy wizje wraz z emocjami. Kiedy jednak stajemy się bardziej świadomi siebie samych, możemy zacząć wyciągać na poziom naszej samo-świadomości różne wzorce "ukryte" przed nami w nieświadomości, a mimo to bardzo  aktywne. Gdy je odkrywamy, wówczas możemy wiele zaskakujących rzeczy dowiedzieć się o sobie samych… a to bywa... trudne. I wymaga sporej odwagi.

I można zastosować takie metody, które pozwalają wyciągnąć te wzorce z nieświadomości, by je: 
1. odrzucić, 
2. uświadomić sobie i przetransformować w sobie
3. przyjąć je w siebie… i uwolnić je w sobie albo siebie od nich - w sobie

Dla mnie na pewnym etapie skuteczna była na przykład metoda LUSTRA. 

Mezamir o medytacji:
"Chodzi o to żeby 100 razy w ciągu dnia zrobić pauzę i to jest najtrudniejsze wbrew pozorom :)
Trzeba niczego nie tworzyć, na niczym się nie skupiać, niczego nie chwytać, im więcej razy przyłapiemy się na rozproszeniu, na tym że znów popędziliśmy za jakąś myślą, tym lepiej :) "

Tak, pędzimy często za myślami kompletnie tego nieświadomi… Fajna ta praktyka. Ale nie wiem, czy nie bardziej trudne jest otwarcie się na uświadomienie sobie naszych nieświadomych wzorców działania. Może być, że różne zadania dla jednych ludzi są bardziej trudne, a inne, dla innych.

Ja na przykład kiedyś stosowałam prostą "praktykę" takie ćwiczonko ;-) pustego umysłu". Wyobrażałam sobie głowę jako wnętrze pustej piłki, a myśli jak kolorowe "świderki", które próbowały przedostać się do wnętrza tej piłki. Kiedy pojawiała się myśl, mówiłam głośno "bip" i oddalałam te "świderki" z wnętrza piłki. Chodziło o to, by utrzymać pustość wnętrza tej "piłki" - umysłu.

Po trzech tygodniach codziennej praktyki (wystarczyło 5 minut dziennie), zaczęłam być coraz bardziej świadoma pojawiających się w umyśle myśli. Wtedy zaczęłam dokonywać wyboru: jednym myślom dziękowałam, odsuwałam je od siebie i one odchodziły, bo mi już nie służyły, a inne przyjmowałam jako "swoje", bo mnie wspierały w dokonywaniu zmian i rozpoznań...

Po kilku następnych tygodniach tej prostej praktyki byłam już świadoma około 90% myśli pojawiających się w moim umyśle (w mózgu). Potem… stawałam się coraz bardziej świadoma i odpowiedzialna za wszystkie myśli, którym "pozwałam" myśleć się w mojej głowie oraz za wypowiadane czy pisane słowa…

Ważna też jest praca z emocjami… Praca z samym umysłem może nie wystarczać, może być 'syzyfową pracą", ponieważ w naszych ciałach też mamy różne zapisy… Ale tu też można znaleźć różne metody, które nam mogą pomóc dokonać zmian… Ja na przykład m.innymi stosowałam niektóre ćwiczenia polecane przez Keitha Sherwooda w książce "Czakroterapia". Stamtąd pochodzi także medytacja "pustego umysłu".

ach, zmiany następują rzeczywiście niesamowite. :-)

Mezamir:
"Trzeba wtedy sprowadzić umysł na miejsce i zwyczajnie być przytomnym, obserwator myśli, nie uczestnik myśli."

Być jednością: z obserwatorem i działającym oraz myślami - to jest niesamowite ;-)

Inny cyt. podany przez Mezamira: "Czasami wydaje się, że świat stawia nam jeszcze większe wyzwania, kiedy jesteśmy na ścieżce, ponieważ duchowa ścieżka nas przebudza. Wymaga od nas, byśmy pozbyli się wszystkiego, co zainwestowaliśmy w iluzję."
I inne cytaty stamtąd:

1. "Nie będziemy kochani przez wszystkich, dlatego że jesteśmy na ścieżce duchowej."

To dla mnie oczywiste i wiem, co te słowa znaczą ;-) Dzieje się tak z wielu powodów, które powoli rozpoznajemy i zaczynamy rozumieć, gdy stajemy się coraz bardziej świadomi siebie.

2. "Nasze relacje ze światem będą dokładnie takie same jak przedtem."

No, nie całkiem. Może zdarzyć się tak, że zostaniemy odrzuceni przez starych przyjaciół… i nasze relacje ze światem zmieniają się radykalnie… Właśnie dlatego, że:

3. "Czasami wydaje się, że świat stawia nam jeszcze większe wyzwania, kiedy jesteśmy na ścieżce, ponieważ duchowa ścieżka nas przebudza. Wymaga od nas, byśmy pozbyli się wszystkiego, co zainwestowaliśmy w iluzję."

Kiedy żyjemy w kłamstwach - iluzji na swój własny temat, kiedy działamy pod wpływem wzorców, których nie jesteśmy świadomi, wtedy żyjemy w iluzji, wciąż w nią inwestujemy i podtrzymujemy ją. W iluzji o sobie samych, a przeto i o innych także. Projektujemy wówczas własne iluzje (przekonania) na innych.

Mezamir o śnieniu:

Słowianie są śniącymi i śnią swój Sen… Niektórzy z nich śnią nawet Sen doskonałego Narodu i Rasy oraz Sen o wyższości Rodzimowierców nad innymi… Obejrzałam wczoraj filmik - o śnieniu właśnie - z wypowiedzią Treblowa, który jest kimś w rodzaju "głównego kapłana", "animatora" czy też twórcy tzw. Kultury Wedyjskiej **). 
Oto cytaty z filmu reklamującego seminarium pt. Świadome śnienie:

“Możemy poznać świat Nawii, świat Slawii, świat Prawii.
Podczas życia w świecie Jawnym mamy możliwość poprzez świadome wyjście z ciała przygotować się do życia w kolejnym świecie, przygotować się do kolejnego etapu naszej ewolucji. Mamy możność poznać, gdzie pójdziemy po utracie naszego fizycznego ciała. Zapomnieć raz na zawsze, czym jest strach przed śmiercią.
I rozpoznać drogę do wyższych światów. Stać się tam nie nowicjuszem, ale stałym bywalcem. Mało tego: Uniwersytety i ukończenie szkół istnieją nie tylko w świecie Jawnym. Istnieją one i w świecie Nawii, być może znajdziecie możliwość uczenia się tam. Gdyż – uwierzcie – tam ma to miejsce. Może wam to potwierdzić dowolny człowiek mający takie doświadczenie “ [no to wam potwierdzam :-) - JESTEM]

“(…) budząc się możecie przenosić całą tą pamięć, wszelkie te wrażenia do świadomości Jawnego ciała” [to też wam potwierdzam :-), a przykładem może być śnienie o ćwiczeniu - sposobie oddychania - JESTEM]. “(…) Ale są na tej drodze dwa warianty. 
Wariant 1. to iść samodzielnie i nabijać sobie guzy na każdym nowym stopniu. A to dlatego, że proces ten nie jest tak prosty, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Jeśliby to było takie proste, to już dawno byście tym władali sami. Być może za 5, 10, 15 lat uda się wam.  [bo to wariant dla odważnych? - JESTEM]
Wariant 2. to pójść na kurs i zdobyć prawdziwe doświadczenie u tych, którzy to już potrafią.” [pójść na kurs, zapłacić nam, choć wcale nie gwarantujemy, że uda wam się to wcześniej niż za 5, 10 lub 15 lat? - JESTEM]

“(…) Poprzez samodzielne nauczanie zdobywacie pewne informacje. One magazynują się w waszej świadomości – powolutku zaczynają dokonywać w niej zmian. Powoli dochodzicie do pewnych odkryć i zrozumienia" [no jakby o mnie pan Treblov opowiadał ;-) - JESTEM] "- na to potrzebne są lata. Jeśli jednak wiedzę przekazują wam ludzie mający osobiste doświadczenia, to możecie uzyskać wszystko w bezpośrednim kontakcie przez biopole. Na poziomie podświadomości, świadomości, nadświadomości. Jest to kontakt nauczyciela z uczniem. Tak na prawdę właśnie w ten sposób nauczali się ludzie w różnych czasach i w różnych narodach. Gdy doświadczenie przekazywane jest w bezpośrednim kontakcie energetycznym.”

I tu mam poważną wątpliwość, ponieważ może i tak było, ale to jest przecież ingerencja w czyjeś pole energetyczne, w czyjąś Istotę, w czyjąś karmę… i to ogromna ingerencja. A – jak mówi Treblov – podobno w ciągu 3-5 dni można zdobyć te umiejętności na seminarium… Wiedzę – może tak, pewnie można dostać na takim 3 dniowym seminarium, ale nie znaczy to, że uczestnicy seminarium nie będą i tak  potem potrzebowali przejść przez długi okres osobistej praktyki i treningów.

cyt. z filmu ciąg dalszy:
“(…) Świadomego śnienia można nauczyć się z pomocą ezoteryki, ale można i z pomocą Kultury Wedyjskiej. Różnica jest ogromna, gdyż tylko Wedyjska Kultura i te Przykazania, jakie dali nam Bogowie i Przodkowie wraz z Najwyższym Prarodzicem pozwolą wam otrzymać ich błogosławieństwo, wsparcie i ochronę. Mało tego – znając podstawy kultury Wedyjskiej nie macie szans popaść w niebezpieczeństwo" [samodzielnej drogi? - JESTEM], gdyż działać będziecie tylko dla dobra swojego Rodu. I naszego wspólnego Niebiańskiego Rodu. Właśnie dlatego celu przeznaczone jest świadome śnienie.”

Czyli co? Także nauki tolteckie czy dzogdzen i joga śnienia, a także wiedza tybetańska o bardo dla Treblowa są ezoteryką? Albo śnienie Aborygenów - to też ezoteryka? Bo są "uczone" - przekazywane w ramach innych systemów albo całkowicie poza systemami, w każdym razie poza "jedynym i wyjątkowym  systemem" - systemem kultury wedyjskiej - “naszej Rasy”?

Otóż, ja - wygląda na to, że się “uczę” w takim “Uniwersytecie”, o którym Treblov wspomina i każdy może się tam uczyć, ale nie musi stawać się od razu wyznawcą jakiejś religii czy też systemu duchowo-religijno-społecznego. No chyba, że woli czuć się "zabezpieczony" lub "zabezpieczona". Choć nie wiadomo dokładnie przed kim lub przed czym.

I jeszcze cyt. z początku filmu:
“Cokolwiek byście nie czytali i nie słyszeli odnośnie poziomów świadomego śnienia, przeniknięcia za ich pomocą do rozmaitych światów, wszystko to będzie w taki czy inny sposób kłamstwem”.

Czy to dotyczy także wiedzy przekazywanej przez Treblowa? A jeśli nie, to jest to spore "przegięcie". Bo co? Bo tylko “my” – “nasza czysta Rasa” – mamy monopol na prawdę? 
… łoł, łoł, łoł czyli ojejuniu…

Tu cały film, z którego zaczerpnęłam cytaty: http://youtu.be/LHw8PWlyy5Y

I dodam od siebie, że według mnie ta cała wiedza, którą także Treblow dzieli się z ludźmi, znajduje się w POLU UNIWERSALNEGO UMYSŁU Ziemi, dostępna dla wszystkich ludzi, tyle że różni ludzie robią z niej różny “pożytek” i na różne sposoby z niej korzystają oraz na różne sposoby ją rozumieją i interpretują (podobnie jak np. nauki Chrystusa czy Buddy).

Co na temat świadomego snu mówią inni, na przykład Bashar?
Proszę: Życie jako świadomy sen https://www.youtube.com/watch?v=hJpApB3YEEg

Tak poczułam, by w tym kontekście zacytować słowa Jiddu Krishnamurtiego:


Oczywiście, jeśli ktoś chce tworzyć nowe religie, niechaj sobie tworzy. Ja piszę po to, by pokazać różne perspektywy i możliwości. Jestem… "w służbie" Jedni ;-D 

i drugi cytat J.K.:

A ja szukam sobie wspólnych korzeni w tych wszystkich religiach i różnych "liniach przekazu" oraz JESTEM otwarta na nową wiedzę, która prowadzi do "Piątego Świata Harmonii" ;-)

_____________________________________________________

*) Świetny artykuł o Czterech Umowach Tolteków tutaj: http://zenforest.wordpress.com/2008/02/17/cztery-umowy-toltekow/

Tu cytaty z innego artykułu:
Stary sen się opiera, to oczywiste. I reakcją jest wzrastające napięcie w ludziach i społeczeństwach. Uczniowie, z którymi pracuję, często doświadczają tych tarć w swoich własnych umysłach -walka starego snu z nowym snem. Odkrywają Pasożyta w swoich umysłach: Sędziego, Ofiarę i ich cały system przekonań pochodzący ze starego snu, zjadający ich energię i czyniący ich nieszczęśliwymi. Odkrywają również, że jest realna możliwość bycia szczęśliwym. Jednak stary sen nie daje za wygraną. Sabotuje ich szczęście. Ponieważ stary sen czuje się bezpiecznie z cierpieniem, czuje się bezpiecznie będąc ofiarą. Uczeń musi więc odnaleźć w sobie Duchowego Wojownika, który będzie walczył z Pasożytem, który zaakceptuje i podda się Nie-wiedzeniu i zrobi miejsce na nowy sen. [ albo otworzy się na "wewnętrzną, milczacą wiedzę"]
()

**)  Wiedza Treblowa, chyba głównego "kapłana" tzw. Kultury Słowiańsko - Wedyjskiej jest imponująca. Oto przykłady: 
1.Treblow o włosach 

2. I o czystej Rasie:

p.s. Na filmach należy uaktywnić opcję napisów.