Pokazywanie postów oznaczonych etykietą transformacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą transformacja. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 stycznia 2018

O MODLITWACH I INTENCJACH

z wdzięcznością za nieustające inspiracje. 

"Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. (...) Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę" - z książki Gregga Bradena „Tajemnice zagubionej modlitwy" *).

Modlitwy o miłość nie przyniosą miłości.  
Kiedy modliłam się o harmonię między animą i animusem, nic się nie działo, a kiedy przestałam, proces Się uaktywnił.  
Kiedy modliłam Się o pokój i harmonię, nie mogły one dla mnie zaistnieć do momentu aż zaczęłam je odczuwać w sobie, Sobą.  
Jakie to proste. Wejść, wniknąć w to, co przejawia Się jako pragnienie Serca... oddać Się temu, stać się Tym... świadomie.

A jeszcze dalej... Odczuwanie tego, co Się przejawia, bycie z tym, co Jest... toć to... bycie świadomie - bycie świadomością w różnych stanach: sytuacjach - snach - światach... bez chcenia czy niechcenia, bez marzeń, oczekiwań czy stawiania oporu temu, co autentyczne i spontaniczne... To integracja, scalenie siebie ze Sobą -Życiem, esencją, istnieniem, istotą, Absolutem... 
To nie jest bierne, to jest bierne i aktywne jednocześnie
jak taniec w bezruchu; abstrakcyjny lot... 
niepoznawalnego pomiędzy (oraz w) 
znanym i nieznanym... 

To, czego oczekuje ja (ego), nie zawsze jest tym, co jest nam potrzebne do naszego rozwoju, a czasem to, co ja sobie wyobraża, że potrzebuje, nawet ten rozwój hamuje i stawia opór temu, co naturalnie "potrzebuje" Się przejawić, zadziać. A wtedy ten opór ... sprawia ból, bo jeszcze ważniejsze są oczekiwania - potrzeby ja, a ignorowane jest, to, co otrzymujemy, bo potrzebujemy... co nasza Dusza/Duch nam daje "w prezencie". Bywa, że chcenia, potrzeby i pożądania naszych ja różnią się od pragnień/intencji Duszy/Ducha. 

Podąża Się za pragnieniami/intencjami Duszy/Ducha, gdy prowadzi "wołanie Duszy" albo "pukanie Ducha"... I te pragnienia/intencje zaskakujące bardzo często bywają dla naszych ja i jednocześnie odczuwane są jako oczywiste dla Ducha/Duszy. Taka zabawna jednoczesność jest odczuwana. Gdy tego potrzebujemy. To nas zbliża do "stawania" Się przejawami pragnień/intencji Serca Serc, integrowania Się z Życiem, naszą Istotą Istnienia.  

____________________________
*).
"Pewnego dnia David, znajomy tubylec, zaprosił mnie na wyprawę do starożytnego kamiennego kręgu, żeby tam wymodlić deszcz. Nie padało już od wielu tygodni i na wielkich obszarach Nowego Meksyku panowała skrajna susza.
– Sam krąg nie ma żadnej mocy. Służy jedynie za miejsce skupienia dla tego, kto zanosi modlitwy – wyjaśnił mi, gdy przybyliśmy na miejsce. 
Uważnie przyglądałem się, jak David zdjął buty, wszedł do kręgu i pozdrawił cztery kierunki świata i wszystkich swoich przodków. Potem złożył dłonie jak do modlitwy, zamknął oczy i znieruchomiał. Spowolnił oddech, który stał się ledwo zauważalny, a następnie, po kilku chwilach, odetchnął głęboko. Otworzył oczy, spojrzał na mnie i powiedział:
– Chodźmy, sprawa załatwiona. (...)
– Już? – spytałem. – Myślałem, że miałeś zamiar modlić się o deszcz.
– Nie – odparł. – Powiedziałem, że wymodlę deszcz. Gdybym modlił się o deszcz, mógłby nigdy nie zacząć padać... (...) Wywołałem w sobie uczucie, jakie wywołuje padający deszcz. Poczułem, jak spływa po moim ciele i co czuję, stojąc na placu w mojej wiosce z bosymi stopami zanurzonymi w błocie powstałym od obfitych opadów. Poczułem zapach deszczu na glinianych ścianach domów i doświadczyłem uczucia jak podczas spaceru przez pola kukurydzy, która sięga mi aż po pierś, bo bujnie wyrosła dzięki rzęsistemu deszczowi. Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. Gdy prosimy, by coś się zdarzyło, przyznajemy, że tego nie mamy. I dajemy temu moc. Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę. 
Odpowiedź Davida była kluczem, który wielu osobom pomógł zrozumieć ten rodzaj modlitwy" – pisze Braden.


niedziela, 10 grudnia 2017

EMOCJE TO ENERGIA...

Uczucia i emocje to energia. Na przykład strach albo złość to energia usidlona jakąś historią - myślą. Podobnie emocje ekscytacji.

Energia bez historii to tylko energia o różnych wibracjach, natężeniu i nasileniu, którą możemy odczuwać, jako taniec energii w naszych ciałach.

"Negatywne" emocje są tylko energią, która Się w pewnych sytuacjach - snach intensyfikuje, a jest interpretowana za pomocą myśli, które uznaliśmy (w procesie wychowywania Się) za "jedynie prawdziwe". A te powiązane są z etykietowaniem, ocenianiem i oczekiwaniami itp. Ta energia o zróżnicowanym natężeniu i częstotliwościach nie musi być interpretowana. Ale jest to możliwe, kiedy następuje uwolnienie od tych "jedynie prawdziwych" interpretacji.  
Każdy jednak może te "zjawiska" postrzegać inaczej. Oczywiście. 

Odreagowywanie emocji poprzez sztukę: tańce masek i śpiewy (niemalże transowe) wynikało z głębokiej mądrości natury - były jak wentyl dla "odzwierzęcych" instynktów człowieka wymieszanych z jego "boskim potencjałem". W takich społeczeństwach nie było psychicznie chorych. Te "rytuały" nie były bezmyślnym kontynuowaniem jakichś tradycji, ale miały konkretne zadanie - utrzymania społeczności w maksymalnej harmonii z Naturą, Życiem. 

O wiele łatwiej by nam się żyło, gdybyśmy zamiast tłumić np. odczuwaną złość w sobie, mogli po prostu odtańczyć dziki (szalony) taniec i wyśpiewać te emocje uwalniając napięcia, jakie one wywołały. Nie raniąc siebie i innych, a przyjmując świadomie te energie i uwalniając je. Ale takie zachowania zostały odrzucone przez kulturę "cywilizowanego człowieka", więc nie dziwi, że obecnie coraz więcej ludzi cierpi na "depresje, psychozy" i pojawiają się coraz to nowe rodzaje zaburzeń i "chorob" psychicznych. A to są informacje, że nasz "rozwój" zmierza w kierunku autodestrukcji. 

Oczywiście są różne możliwości zmiany kierunku. Na przykład ewolucji świadomości.  

Haka dance, tybetan mask dance... itd.
https://youtu.be/QUbx-AcDgXo




wtorek, 15 marca 2016

KOŁO ISTNIENIA...

Jesteśmy światłem... niewidzialnym i widzialnym, całym spektrum nieskończonego zakresu częstotliwości czyli przestrzenią, esencją i wszystkim, co się w niej i poprzez nią przejawia. 



Dwie biegunowe postawy zawsze pozostają wobec siebie „konkurencyjne”, dopóki nie zostaną zintegrowane ze sobą w nas - w naszej "wewnętrznej przestrzeni" (samo)świadomości.

Tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome"  mogą zostać zintegrowane przez poszerzanie, ekspansję (samo)świadomości.

Gdy tak zwane biegunowości, skrajności, przeciwieństwa... "pionowe" i "poziome" zintegrujemy, to niektórzy nazywają ten "stan" istnienia  "wyjściem z dualności". Bo istnienie - tkwienie w dualności powoduje, że jak wahadła latamy od jednej skrajności do drugiej – raz dotykamy i doświadczamy jednego (bieguna), a raz drugiego (bieguna) zarówno "pionowych" jak i "poziomych". A będąc po jednej - wszystko jedno której z tych dwóch skrajnych „postaw”, stron, zawsze uważamy, że ta, z którą w danym momencie się utożsamiamy, jest lepsza od tej drugiej.

Natomiast zintegrowanie ich obu (tych skrajności) na poziomie (samo)świadomości - w sobie, umożliwia nam przejście w inny stan istnienia - z inną perspektywą postrzegania rzeczywistości. Nowa perspektywa powstaje między innymi na skutek połączenia, zintegrowania w sobie, poprzez siebie np: szacunku do życia i szacunku do śmierci, która jest jednym ze sposobów zmiany formy, stanu istnienia. Zintegrowanie różnych skrajności, przeciwieństw, umożliwia uwolnienie się od przywiązania do jednej z nich - uwalnia od identyfikacji wyłącznie z jedną z nich.



Oddzieleni mamy pozornie własną wolę, połączeni mamy połączenie z Wolą...
Zaśnieni w jednym z nieskończonej ilości snów przyjmujemy ten jeden jedyny sen za jedyną rzeczywistość.
Przebudzeni dostrzegamy, że wszystkie sny są iluzją...
Przejawiamy się w formach pozostając w pustce zakotwiczonymi...
Jesteśmy kroplą i oceanem...
I wszystko to zadziewa się/istnieje jednocześnie...
Piękne paradoksy. Uwielbiam takie paradoksy... niby pozorne paradoksy... A wszystko, co piszę i wyrażam można by ująć w jeden wielki cudzysłów. :-)
Gra świateł i cienia, taniec Sziwy, a potem odpoczynek pod stopą Kali, Śnienie Wisznu - Umysłu, któremu Lakszmi - Świadomość masuje stopy... piękne symbole, Piękna Sztuka Iluzji, która jest Rzeczy Istnością... <3
Ist-nie-nie-m, iskrą... iskrami...

środa, 24 lutego 2016

JESTEM PRZEJAWEM PUSTKI

nowe dźwiękowanie do słuchania i...
do ewentualnej "kontemplacji"... integrowania, scalania i harmonizowania SIEBIE. :-) <3



ZNAKI I WZORY...


dźwięki roz-wibrujące blokady energetyczne i... opory przed naturalnym przepływem energii. :-)

Tutaj więcej:
https://www.youtube.com/watch?v=4VLeW2180ds&list=PLCNNfwRKeVXlH_ffdSlA9MusYqU30hVWE

czwartek, 26 listopada 2015

POZNAWANIE SIEBIE I BUDZENIE SIĘ Z... ZAŚNIENIA W NIEŚWIADOMOŚCI

Fragmenty dialogu prowadzone na "Mistyce Życia" z Margo0307

W naszym języku mamy taką piękną frazę:

rozmawiam ze sobą…
rozmawiasz ze sobą…
rozmawiamy ze sobą…
rozmawiają ze sobą…

Rozmawiając z kimkolwiek rozmawiamy ze SOBĄ… 

To KTO z KIM rozmawia, jeśli każdy rozmawiając z kimś innym rozmawia ze SOBĄ?

Jedno małe ja – cząstka wielkiego JA rozmawia z innym małym ja – cząstką wielkiego, jednego JA…

Kto z nas o tym pamięta, co zapisane, jak głęboka treść, w tych słowach, w tej frazie:

rozmawiamy, rozmawiam, rozmawiasz… ZE SOBĄ?

Jedni to pamiętają, inni pamiętają co innego, jedni rozumieją, inni nie, jedni czują, inni czują coś innego… różne są (bo zróżnicowane są) małe „ja” jako cząstki jednego, wielkiego JA, jedni…





Życie jest cudem i każda osoba, choćby nie wiem jak nam "zachodziła za skórę", jest tylko inna mną, innym ja… To wręcz zabawne, ale potrafię odczuwać miłość i jedność z takimi osobami, które w swoich snach obsadzają mnie np. w roli jakiegoś potwora, bo i tak się zdarza. Kiedyś ja także w nieświadomości swojej potrafiłam postrzegać innych – pewne osoby, które spotykałam w swoim życiu - wyłącznie jako "złe", bezduszne... a teraz wiem, że tylko rozwój tzw. ego (iluzorycznego) spowodował, że w ludziach przeważa nieświadomość i wiara w "bajki" (snute przez różne ja-ego na przeróżne tematy) jako jedyną prawdę. W taki sposób istniejemy w snach, w których... siebie zaśniewamy. Budzenie się i poznawanie siebie bywa czasem o wiele trudniejsze niż istnienie w zaśnieniu we śnie z ja-ego w roli głównej. 

-------
„… Myśl jest twórcza i sprawcza, może więc budować albo… niszczyć…”

Spodobała mi się pewna opowiastka więc ją opowiem, może i Tobie też ona się spodoba… :)

„Starzejącego się hinduskiego mistrza zaczęły już męczyć narzekania ucznia, więc pewnego ranka wysłał go po sól.
Gdy uczeń powrócił, mistrz nakazał temu nadąsanemu młodemu człowiekowi wsypać garść soli do szklanki wody, a następnie ją wypić.
– Jaki to ma smak ? – zapytał.
– Gorzki – odpowiedział uczeń, krzywiąc się i spluwając.
Mistrz roześmiał się, a następnie kazał młodemu mężczyźnie wziąć ze sobą garść soli.
W milczeniu skierowali się nad jezioro, do którego uczeń miał wsypać sól.
Wtedy starzec rozkazał mu:
– A teraz napij się wody z jeziora.
Gdy woda spłynęła po podbródku ucznia, mistrz zapytał go:
– Jak to smakuje ?
– Świeżo – zauważył uczeń.
– Czy czujesz sól ? – zapytał mistrz.
– Nie – odpowiedział młody człowiek.
Wtedy to mistrz usiadł obok tego poważnego, młodego mężczyzny, który tak bardzo przypominał mu samego siebie, i chwycił go za ręce, mówiąc:
– Cierpienie jest solą, niczym więcej i niczym mniej. Ilość cierpienia w życiu pozostaje zawsze taka sama, lecz ilość goryczy, jaką odczuwamy, zależy od pojemności naczynia, w którym trzymamy swój ból.
A zatem, gdy odczuwasz ból, jedyne, co możesz zrobić, to poszerzyć swoje poczucie rzeczywistości.
Przestań być szklanką. Stań się jeziorem.”


Wojny są okrutne, sieją zniszczenie, ale… także oczyszczają nagromadzone ogromne emocjonalne napięcia, które – jeśli nie zostaną świadomie "przetransformowane" – musza być "uwolnione" w inny sposób… Wtedy zdarzają się, wybuchają lokalne konflikty zbrojne i wojny.

Jeśli nie będzie 3.wojny światowej (co może się zdarzyć ku zaskoczeniu niektórych ludzi), to tylko dlatego, że pewne emocje pozostaną świadomie "przetransformowane" przez znaczną część ludzkości. Według mnie to możliwe – jeśli coraz więcej istot ludzkich będzie budzić się z zaśnienia i stawać świadomymi tego, kim/czym jesteśmy. 



poniedziałek, 26 października 2015

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ...

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ... którą mamy, ale która "idzie z dymem", bo używamy jej nieświadomie? A używamy jej nieświadomie, ponieważ... oddajemy ją na podtrzymywanie "fałszywego ego", które "rządzi nami. A my nadal nie jesteśmy tego świadomi...

Już wiele razy wspominałam o tym, jak ważne jest rozpoznawanie swoich emocji, wyciąganie ich na poziom świadomości i uświadamianie ich sobie poprzez obserwowanie i przyjmowanie. Emocje są powiązane z myślami, którym pozwalamy myśleć się w naszych umysłach, a te związane są z naszymi "tendencjami" do pewnych zachowań, których zazwyczaj pozostajemy nieświadomi dopóty, dopóki nie zaczniemy ich rozpoznawać.

Pojawiły się nowe filmy na You Tubie, w których Ekhart Tolle o tym opowiada, więc z radością dzielę się namiarami na te filmy:

1.EMOCJE
https://www.youtube.com/watch?v=FUE4pJ2mYCQ


2.UWALNIANIE ENERGII CIAŁA BOLESNEGO
 https://www.youtube.com/watch?v=uWCn3KRq-rk


3. CIAŁO WEWNĘTRZNE I TRANSFORMACJA CIAŁA BOLESNEGO
https://www.youtube.com/watch?v=6OiF8QFcwyA


4. CIAŁO BOLESNE JEST BARDZO UWODZICIELSKIE
https://www.youtube.com/watch?v=dHi4jFmM7fk


5. OCZEKIWANIA I GNIEW...
https://www.youtube.com/watch?v=KgWsSVu1fa8


"OCZEKIWANIA oznaczają, że zadręczasz się z powodu BYCIA NIEŚWIADOMĄ/MYM"...

I dla wytrwałych :-):

5. CI OKROPNI INNI
https://www.youtube.com/watch?v=ITsBDqWlpM0



6. PODRÓŻ WGŁĄB TERAZ
https://www.youtube.com/watch?v=pm9J2GTDPBM


7. NIE NARZEKAJ, TO NIC OSOBISTEGO
https://www.youtube.com/watch?v=X9uxr57DrYI





wtorek, 29 września 2015

WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...




26.WRZEŚNIA 2015 - WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...
Połączenie... w dźwiękach; wibracjami, dźwiękami... jesteśmy... współbrzmiącymi ze sobą w całkowitej harmonii...

I fragmenty notatek... o dźwiękach i uzdrawianiu dźwiękami, o łączeniu dźwiękami, o powrocie...

Wizja z młodości - POWRÓT DO PRADOMU
(...) Znalazłam się w przestrzeni, gdzie nie było ani ciepła, ani zimna, ani światła, ani ciemności, ani dobra ani zła…żadnej dualności. Wszystko stopione w jednym. Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony… A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w PRA-DOMU.(...)

03.WRZEŚNIA 2005 - PIEŚŃ WSZECHOGARNIAJĄCEJ MIŁOŚCI. 
(...) Na scenę wyszła cala grupa ludzi. Ja razem z nimi... Śpiewaliśmy pieśń, której nie znam, a którą improwizowałam – śpiewałam z serca. W pewnym momencie chór zamilkł i dalszą część śpiewałam sama. Scena stała się wyżyną, po której szłam do przodu i śpiewałam. To była pieśń wszechogarniającej miłości. Przede mną rozciągał się piękny krajobraz z dolinami, górami, wodą, nad którą unosiła się poranna mgła, Chwila przed wschodem Słońca. Świt.

Sen z 24. WRZEŚNIA 2006 roku:
Śniły mi się różne poziomy "dodatkowych wymiarów". Na tych poziomach były zapisane różne informacje, na jednym poziomie jakieś sytuacje i zdarzenia. A na innym poziomie myśli, a na jeszcze innym wzory geometryczne (symbole?), a na jeszcze innym abstrakty-artefakty(?). Przeskakiwałam w tej sieci z jednego zapisu do drugiego z jednej wymiarowości do innej albo te przestrzenie i informacje „przylatywały” do mnie. Widziałam zmienną „skalarność” wymiarów, która polega na tym, że obiekty, zjawiska mogą się przenikać w wyższej wymiarowości, chociaż na każdej danej płaszczyźnie wyglądają bardzo realnie i w zasadzie jak „fizyczne”. Można było postrzegać te światy zmieniając percepcję, ale zachowując świadomość przenikania z jednego poziomu na inny (z jednej wymiarowości do innej).. Informacje jako wibracje mogą znajdować się w różnych wymiarach i łączą się ze sobą w jednym tworząc nowy rodzaj zjawiska - ekspandującej świadomości.

12 LIPCA 2007 - HARMONIA
Sny, z których pozostało jedynie wrażenie, ważne i piękne, że coś się harmonizuje, układa na nowo i tak jak trzeba. Pokój, spokój, harmonia. Ludzie już nie cierpią...

(...) w pewnym momencie razem z przewodnikiem trafiliśmy do pola wypełnionego niesamowitą i gęstą energią. Było to pole przestrzeni – jak ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione energetycznymi „vortexami”, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby „szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A potem powstawały tam kosmiczne symfonie. Przewodnik wypuścił z dłoni owego bąbla, który wleciał do tego energetycznego oceanu.
Zapytałam przewodnika, co to za miejsce? Odpowiedział:

- Przecież doskonale wiesz. Przypomnij sobie.
 Przypomniałam sobie. To było Pole Świadomości Buddy… W nim lub z niego właśnie powstawały różne światy ( jako kosmiczne symfonie)...

Dźwięki...
których „uczyłam się śpiewać” – przypominałam je sobie w ostatnich latach w różnych "medytacjach-kontemplacjach" i w snach i w śnieniu, co opisywałam np. tutaj:

15 CZERWCA 2012 - WIELKA CEREMONIA KOSMICZNA
W trakcie tej wizji  zaczęły wydobywać się ze mnie dziwne dźwięki. Czułam, że płyną z mojego serca i wypełniają całe moje ciało i wypływają we wszystkich kierunkach gdzieś w kosmos. Mój przyjaciel zaczął grać na mandolinie. Wiedziałam, że dźwięki ze sobą cudownie zaczynają współbrzmieć, te tutaj i te w kosmosie. Poczułam ogromny przepływ energii. Byłam skupiona i skoncentrowana maksymalnie na tych dźwiękach, ich wibracji. Czułam je całą sobą. Słyszałam dźwięki bębnów płynące i odbijające się echem z głębi kosmosu...

5 WRZEŚNIA 2012 - PRZENIKANIE :-)
(...) wnikałam w głębię jestestwa innych ludzi i widziałam – wiedziałam, kim są, z jakich wzorców i energii (częstotliwości) utworzone są ich tożsamości. Ale nie miałam tego zapamiętać. Wiedziałam, że tylko przepływam, mam dostęp do tych informacji (wibracji) tylko na tu i teraz, a nie po to by pamiętać. Czułam  wzajemne PRZENIKANIE, PRZEPŁYW, POŁĄCZENIE. Ale wiele z tych istot ludzkich nie miało pojęcia, że moglibyśmy wzajemnie tego doświadczać.

Nie ważne było  zapamiętywanie tych wszystkich informacji, ponieważ one wszystkie są zapisane w naszych sercach. Poprzez serca albo coś, co jest umieszczone w sercach wszystkich istot. mamy dostęp do tej wiedzy (zapisanej w dźwiękach, wibracjach), ale nie poprzez umysł (w mózgu).

9 WRZEŚNIA 2012 - CEREMONIA Z ABORYGENAMI
Byłam w Australii na spotkaniu  i CEREMONII z Aborygenami (przodkami i obecnie żyjącymi gdzieś w dżungli (?) Noc, ognie, tańce, śpiewy, maski, kolory… Tańczyłam i śpiewałam razem z nimi, unosiliśmy się w tym tańcu nad ziemią i ponad Ziemią. Czułam, jak przepływają przeze mnie niesamowicie piękne i intensywne energie. Wszystkie dźwięki i tańce były jedną wielką modlitwą… ponieważ intencją ceremonii było poszerzanie świadomości całej ludzkości.

13 WRZEŚNIA 2012 - ZNIKŁAM I UCZYŁAM SIĘ NOWYCH WIBRACJI i DŹWIĘKÓW
(...) poczułam wówczas, takie dźwięki i takie wibracje, jakich wcześniej nigdy jeszcze nie czułam. I zaczęłam wydawać z siebie te dźwięki i widziałam ich energie i drgania, chociaż czułam siebie, ale tak, jakbym znikła, jakbym sama stała się tą wibracją. 

Zrozumiałam, że mam dostrajać swoje ciało do tych dźwięków. Że będę śpiewać nowe dźwięki i pieśni płynąca z serca, wibrujące w moim ciele.

27 WRZEŚNIA 2012 - RÓWNOLEGŁE ŚWIATY
Spojrzałam na półkę, na której leżało dużo różnych dziwnych rzeczy i sięgnęłam po zakurzony instrument, Był dziwny i niepodobny do żadnego znanego mi instrumentu. Był zrobiony jakby z jakiejś skóry zamszowej w kolorze szarym albo czarnym. Miał kilka otworów do dmuchania w nie. Gdy przyłożyłam do ust jeden z tych otworów i dmuchnęłam, z instrumentu zaczęły płynąć niesamowite, piękne dźwięki.

23 GRUDNIA 2012 - CEREMONIE ŚPIEWAJĄCYCH KRYSZTAŁOWYCH CZASZEK
Najpierw utrzymywałam długo jeden dźwięk, który płynął przez “moje centrum”. W pewnym momencie pode mną, w zasadzie jakby pod całym pokojem, w którym byłam, otworzyło się coś… jak głęboka studnia, z której wypływał ogromny słup światła, krystalicznie czystego, uzdrawiającego, transformującego. I w tym momencie nastąpił wybuch światła... jakby z głębokiej studni połączonej z sercem Ziemi wytrysnął ogromny słup kryształowej energii i cześć tej energii poleciała hen w kosmos, a część zaczęła tryskać jak fontanna, spływać na ziemię i rozlewać się po całej Ziemi.  Wiedziałam, że ta energia wybuchła w różnych miejscach na Ziemi i rozlewa się wszędzie, na całej jej powierzchni… To nie był sen. Nie widziałam żadnych wzorców w tym świetle ani wokół.

Wiedziałam, że w tym momencie na całej Ziemi wybuchło wiele takich Źródeł, a energia z nich wypływająca jak świetlisty "potop" zalewa całą Ziemię.
(...)
Zrozumiałam, że w naszych czaszkach jest zapisana wiedza z historii ludzkości, tak, jak w naszym DNA i komórkach ciała, a także we wszystkich “warstwach” naszych ciał i mózgach oraz kościach. Także w sercach. To wibracje. Niektóre były mocno “poblokowane” i zaburzone. Można je oczyszczać transformując i… roz-wibrowując ciała, dopasowując je do wydawania coraz czystszych dźwięków. 

6 LUTEGO 2013 - ŚCIEŻKA PIĘKNA, WOLNOŚCI I MIŁOŚCI...
Wydawałam dźwięki i pieśni, które płynęły z serca, przepływały przez moje ciało. Czułam, że te dźwięki harmonizują energię w przestrzeni i przenoszą nas w stan poszerzonej świadomości. Utrzymują energie w harmonii i... uzdrawiają. W tym stanie, wszyscy jako indywidualne istoty, możemy mieć "swoje" dźwięki, ale współbrzmią one w tej innej "wymiarowości" w sposób całkowicie harmonijny.

Czułam uzdrawiającą moc tych dźwięków. Czułam, że uzdrawiają one mnie samą w innych i innych we mnie...

Wszystko jest doskonałe. WSZYSTKO. Wszystko współgra i współbrzmi ze sobą w całkowitej harmonii.

10 GRUDNIA 2013 - KOLEJNE NOWE DŹWIĘKI
(...) w nocy wydawałam z siebie jeszcze inne, nowe dźwięki, które rozwibrowywały moje ciało. Czułam jak potrzebowało ono tych dźwięków, by ból, który pojawił się w ciele miesiąc temu, mógł teraz zostać "uleczony"… Dziś fizycznie czuję się lepiej, ale wiem, że mam nadal rozwibrowywać tymi dźwiękami ciało.

29 GRUDNIA 2013 - PRZYJĘCIE ENERGII WZORCÓW BÓLU I CIERPIENIA...
Znów intensywniej poczułam swój lotos serca, który pragnął wydawać dźwięki najczystszej, wszechogarniającej miłości. Zaczęłam śpiewać. Śpiewałam po kolei różne pieśni, takie których kiedyś się nauczyłam, takie które do mnie kiedyś przyszły ("z kosmosu" mojego głębokiego wnętrza). Przyjmowałam te wibracje wszechogarniającej miłości, by mogły być wyśpiewane przez moją duszę, poprzez moje serce i ciało, dla uzdrowienia mnie samej w innych i innych we mnie… i naszego łączenia się w Jedno lub w Jednym... I nagle znów poczułam ogromne poruszenie w moim ciele na wszystkich jego poziomach.

4 PAŹDZIERNIKA 2014 - JESTEM PUSTKĄ I WOLĄ JEDNI - "MEDYTACJA"
Po pewnym czasie ten punkt centralny ekspandował i całe moje ciało znikło i stałam się przestrzenią pustki, ciemności - ogromnej, kosmicznej "jaskini" bez granic. Czułam bardzo subtelne, delikatne wibracje, które zaczęłam słyszeć jako dźwięk dochodzący skądś... z daleka, a jednocześnie czułam te wibracje w sobie i w centrum (miejsce w centrum serca?). I czułam te wibracje jako subtelny, piękny, krystaliczny dźwięk pustki w sobie. Wibrowałam nim cała i cichutko zaczęłam go śpiewać.

Ten dźwięk brzmiał wszędzie i odbijał się echem... coraz dynamiczniej... Częstotliwości zdawały się lekko różnicować i zgęszczać w tej przestrzeni pustki... Mimo to cały czas utrzymywałam ten jeden, krystaliczny dźwięk centrum...

8 STYCZNIA 2015 - INTEGRACJA?
(...) nagle poczułam, że moje ciało dziwnie wibruje, że zachodzą w nim jakieś zmiany na wszystkich poziomach (energetycznym, mentalnym, psychicznym, fizycznym itd.). Chodziło o to, że zaczęło się dziać z nami coś takiego, co rozpoczęło proces integracji różnych „ras” czy rodzajów” istot ze sobą. Jakby wszystkie istoty w tym także ludzkie wzbogacały się wzajemnie swoimi doświadczeniami i wiedzą. Wszyscy stawaliśmy się nową istotą – kompilacją różnych rodzajów istot…

26.WRZEŚNIA 2015 - WYZWOLENIE Z BÓLU I CIERPIENIA KU RADOŚCI ISTNIENIA...
Połączenie... w dźwiękach; dźwiękami jesteśmy... współbrzmiącymi ze sobą w całkowitej harmonii...

Świadome doświadczenie...
Połączenie...
Jesteśmy...
Źródłem...
Jednią...
Wielką Kosmiczną Symfonią...
i
"WIELKIm KOSMICZNYm ŻARTem":







piątek, 11 września 2015

COŚ O BOGU... I MYŚLENIU.

Bóg...
nami rządzi... i włada...
poprzez myśli nasze
i wynikające z nich działania.

Ile i ilu z nas jest świadomych
tego, co myśli?

Ile i ilu z nas jest świadomych
za jakimi myślami podążamy?

A myśli to także emocje z nich wynikające.

Ile i ilu z nas jest świadomych,
że działamy pod wpływem myśli,
które "myślą nam się same" w naszych mózgach?

Ile i ilu z nas jest świadomych, jakie wzorce
jako myśli, koncepcje realizujemy
i komu - czemu w ten sposób "służymy"?

Ile i ilu z nas obserwuje to zjawisko myślenia w sobie?

Tak SIĘ pytam...

_____________

dodane 14.09.2015

Bogini... 
przypomina nam o przebudzeniu...
przypomina nam, że możemy 
zacząć widzieć swoje myśli,
i wynikające z nich działania.

Przypomina o świadomości
tego, co myślimy,
za jakimi myślami podążamy.

Przypomina, że myśli to także 
emocje z nich wynikające.

Przypomina, że działamy 
pod wpływem myśli i emocji,
że możemy być świadomi
zjawiska myślenia w sobie.

Szanuje naszą wolną wolę
i do niczego nas nie zmusza...
po prostu... przypomina nam,
że nasza rzeczywistość wynika
z tego, za czym podążamy
emocjami i myślami.

Pustka i forma, świadomość i umysł:


Matka Świadomość... tworzy, a Ojciec Umysł nazywa... to, co jest w stanie uchwycić - oto iluzja, która staje się rzeczywistością... 
:-) 
______________________

https://www.youtube.com/watch?v=_yiGJr_9OtQ

"Cztery pytania:
1. Czy to prawda?
2. Czy jesteś absolutnie pewny, że to prawda?
3. Jak reagujesz, gdy ta myśl się pojawia?
4. Kim będziesz bez tej myśli?
Odwróć tę myśl."
_____________

Katie Byron

„To, co jest, jest.

Cierpimy jedynie wtedy, gdy wierzymy w myśl, która nie jest zgodna z rzeczywistością. Kiedy umysł jest doskonale czysty, wtedy to, co jest, jest właśnie tym czego pragniemy. Jeśli pragniesz, aby rzeczywistość była inna niż jest, to równie dobrze mógłbyś próbować nauczyć kota szczekać. Mógłbyś się bardzo starać, a na koniec kot spojrzałby na ciebie i powiedział: „Miau”. Pragnienie, by rzeczywistość była inna, niż jest, nie może się ziścić. A jednak z pewnością zauważasz, że wielokrotnie w ciągu dnia myślisz: „Ludzie powinni być bardziej uprzejmi”. „Dzieci powinny być grzeczne”. „Mój współmałżonek powinien się ze mną zgadzać”. „Powinnam być szczuplejsza (albo ładniejsza, albo powinnam odnosić większe sukcesy)”. Te myśli są zawsze wyrazem naszych pragnień, by rzeczywistość była inna, niż jest. Jeśli wydaje ci się, że to stwierdzenie brzmi przygnębiająco, to masz rację. Wszelkie napięcie, jakie odczuwamy, spowodowane bywa sprzeciwem wobec tego, co jest.

(…)

Kiedy zajmuję się nie swoimi sprawami, to zachowuję się tak, jakbym myślała, że wiem, co jest najlepsze dla kogoś innego. Jest to czysta arogancja, nawet jeśli robię to w imię miłości, a efektem jest napięcie niepokój i lęk. Czy wiem, co jest właściwe dla mnie? To powinna być moja jedyna sprawa. Pozwól, że zajmę się nią, zanim spróbuję rozwiązać twoje problemy za ciebie.

(…)

Następnym razem, kiedy poczujesz napięcie lub niepokój, zadaj sobie pytanie, czyimi sprawami zajmujesz się w myślach, a być może wybuchniesz śmiechem! To pytanie może sprawić, że uzyskasz jasność widzenia. Być może uświadomisz sobie, że do tej pory byłeś nieobecny w swoim życiu, że w myślach zawsze żyłeś sprawami innych. Samo uświadomienie sobie, że zajmujesz się sprawami innych, może pomóc ci wrócić do swego pięknego ja. A jeśli przez jakiś czas będziesz się zajmować wyłącznie swoimi sprawami być może przekonasz się, że i ty nie masz żadnych trudnych spraw i twoje życie toczy się idealnie samo z siebie..

(…)

Myśl jest nieszkodliwa, dopóki w nią nie uwierzymy. To nie nasze myśli, lecz nasze przywiązanie do nich wywołuje cierpienie. Przywiązanie się do myśli oznacza wiarę w jej prawdziwość, bez sprawdzenia tego, jaka jest. Przekonanie to myśl, do której jesteśmy przywiązani, często przez wiele lat. Większość ludzi uważa, że ich myśli mówią im, czym są. Pewnego dnia zauważyłam, że nie oddycham – byłam „oddychana”. Potem zauważyłam również – ku mojemu zdumieniu – że w rzeczywistości „byłam myślana” i że myślenie nie ma charakteru osobistego. Czy budzisz się rano i mówisz sobie: „Myślę, że dzisiaj nie będę myśleć”? Za późno: Już myślisz! Myśli po prostu się pojawiają. Pojawiają się znikąd i wracają donikąd, jak chmury wędrujące po pustym niebie. Pojawiają się nie po to, by zostać, lecz by odejść. Nie są szkodliwe, dopóki nie przywiążemy się do nich, jakby były prawdziwe. Nigdy nikomu nie udało się uzyskać kontroli nad swoimi myślami, chociaż niektórzy opowiadają jak tego dokonali. Nie uwalniam się od swoich myśli – wychodzę im na przeciw ze zrozumieniem. Wtedy to one uwalniają się ode mnie.

(…)”

piątek, 28 sierpnia 2015

O MOTYLU ciąg dalszy…


W nocy z 14 na 15. sierpnia 2015… motyl wleciał do ognia i spłonął w ogniu… PRAWDY i MIŁOŚCI. I teraz sobie… płonę… W co może przetransformować się dojrzała forma motyla – imago? (łac. imago – obraz, wyraz, wizerunek, przejaw)

MOTYL to symbol nieśmiertelnej duszy, metamorfozy, lekkości, transformacji…




Latem w 2012 roku byłam nad morzem (mieszkałam w rozłożonym na plaży namiocie:-))) i poszłam na spacer do lasu, i przytuliłam się do jednej starej sosny… Wtedy dostałam od niej piękny prezent: pusty kokon motyla. Jakiś duży jest, bo ma ponad 3 cm długości.

Pomyślałam sobie wtedy, że właśnie dokonała się transformacja i wyszłam z kokonu.
Powoli „stawałam się motylem” – „rodziłam” w sobie motyla…
Jednak…
Pisałam kiedyś, że istnieją różne cykle: po okręgu, po helisie i po spirali… Zatem i cykl przemian motyla „po okręgu” z formy do formy (a jest ich 4: jajo, gąsienica, poczwarka i motyl) może skończyć się… Po 4.światach może nastąpić piąty… świat harmonii… w cyklu "po spirali"...

PRZESKOK EWOLUCYJNY...



"Przeskok ewolucyjny: od kryzysu do życia w harmonii."
SPIRALNA TRANSFORMACJA MOTYLA...




Ten powyższy symbol zwany jest „Galaktycznym Motylem„, a niektórzy przekazują taką wiedzę, iż reprezentuje on, symbolizuje całą Świadomość, która powstała kiedykolwiek na tej Drodze Mlecznej.

Z pozdrowieniami dla wszystkich… cząstek Całości, Jedni, które PAMIĘTAJĄ i które ZAPOMNIAŁY…. kim, czym JESTEŚMY... Kocham każdą istotę, każdy jej przejaw, każdą cząstkę. Bo wszyscy razem jesteśmy wspaniałymi cząstkami Całości.

wcześniejsze zdarzenia z motylami:


wtorek, 2 czerwca 2015

TRANSFORMACJA STRACHU I INNYCH NEGATYWNYCH ODCZUĆ I EMOCJI




Wiedza o tym, co i dlaczego podkręca nasze emocje i uczucia np. strachu i nienawiści jest ważna dla tych, którzy chcą rozpoznać naturę strachu, zasady jego działania, aby „przejść do następnej klasy” ;-) w "szkole ewolucji świadomości", ponieważ wtedy można w pewien sposób uwolnić się od strachu i innych negatywnych, sprawiających cierpienie emocji… Zajmę się dla przykładu strachem i sposobem, w jaki można "przetransformować" w sobie strach.

Strach jest pochodną pewnych częstotliwości, wibracji…, która... więzi naszą (samo-)świadomość w ograniczonej czasoprzestrzeni i ogranicza ją...

Strach to po prostu odczuwanie pewnych wibracji o pewnej częstotliwości energii. Ta częstotliwość energii jako wibracja odczuwana w ciele jest pochodną myśli wywołującej to odczuwanie strachu w ciele. Kiedy zaś uświadamiamy sobie ten fakt, że strach to tylko energia o pewnej częstotliwości, która jest myślą rozprzestrzenioną w ciele i wibrującą w ciele, wówczas możemy świadomie zacząć obserwować to zjawisko, by je rozpoznać, zrozumieć i… zmienić stare wzorce związane z odczuwaniem strachu.

Kiedy czujemy strach, gdy myślimy o czymś, co ten strach powoduje, wtedy możemy na przykład skupić naszą uwagę – naszą świadomość na odczuwaniu tych wibracji (częstotliwości) w naszym ciele, które powoduje strach. A nie na myślach o strachu, myślach utrzymujących ten strach czyli w konsekwencji myślach utrzymujących te częstotliwości, te wibracje energii, które – zgodnie z tym, czego się kiedyś nauczyliśmy – zwykliśmy nazywać strachem.


Nie jest konieczne, by czekać na taką sytuację. Można sobie po prostu wyobrazić taką sytuację, w której zwykliśmy odczuwać strach. Wtedy zaczną się pojawiać myśli o tym, a w konsekwencji tych myśli możemy zacząć odczuwać strach. I obserwujemy te myśli i swoje odczucia w ciele, które zwykliśmy nazywać uczuciem strachu.

W rezultacie poprzez obserwację przestajemy utożsamiać się z tym strachem i z myślami powodującymi ten strach i ów strach zaczyna sam się rozpuszczać - wibracje w ciele zaczynają się zmieniać. A wtedy zmieniają się także nasze odczucia. Z powodu zmiany świadomości. Wówczas nawet kiedy czujemy te wibracje, to już nie czujemy strachu, lecz np. silne wibracje w ciele. Bardziej stajemy się przestrzenią, w której te wibracje "tańczą" przez moment swój "taniec".


Dlatego strach jako te wibracje możemy świadomie przyjąć w siebie i w sobie "transformować", tonować, zamiast emitować je nawykowo na zewnątrz. Bo gdy te wibracje są w naszym ciele, są one „emitowane” przez nas na zewnątrz – zazwyczaj nieświadomie – i wtedy „gramy” w grę „podaj dalej” czyli współuczestniczymy w nieustannym przekazywaniu sobie wzajemnie wibracji strachu (i innych negatywnych emocji).

Co jednak istotne – w tym procesie nie możemy być skupieni na celu – likwidacji odczuwania strachu, bo to nic nie zmieni. Kontrolowanie uczuć i emocji, by tylko pozbyć się ich, w tym np. strachu, nic nie daje, bo jest to kłamstwo, iluzja, że możemy nad tym zapanować bez rozpoznania natury tego zjawiska; że możemy je jakoś zwalczyć w sobie. W takim przypadku, gdy próbujemy walczyć ze strachem, następuje wyłącznie wyparcie i przesunięcie odczuwania strachu i innych „trudnych” emocji do naszej tzw. podświadomości. A wyparty strach zawsze „czeka”, by w odpowiednim momencie „złapać nas” i „wciągnąć” z zaskoczenia w sytuację, w której mu ulegamy… walka będzie wciąż kontynuowana. Oczywiście to nie strach ma taką moc, że „łapie” nas w swoje pułapki, lecz stosowane blokady na to, czego się wypieramy, co wypychamy do tzw. podświadomości.


Odczuwanie strachu może się jednak roztopić w energii MIŁOŚCI. Dlatego skuteczne jest tylko skupienie na świadomej obserwacji zjawiska zachodzącego w ciele i umyśle oraz rozpoznawanie jego natury poprzez przyjmowanie tej wibracji taką, jaka jest. Takie skupienie po prostu zatrzymuje myśli wzbudzające te wibracje w naszym ciele.

http://r.weavesilk.com/?v=4&id=ravzdziavb




czwartek, 1 stycznia 2015

JESZCZE O PRAWDZIE COŚ... I PRZYJMOWANIU SIEBIE W SIEBIE...

Na pożegnanie roku 2014.



"Są trzy prawdy: świento prowda, tys prowda i gówno prowda." - Józef Tischner.
 Z pozdrowieniami (specjalnymi dla Marka, który przypomniał mi o tych "trzech prawdach")... 


Wolność zaczęłam w pewnym momencie postrzegać jako bycie poza wszelkimi punktami widzenia, myślami, pomysłami, ideami, koncepcjami, doświadczeniami... a i tak przekonałam się, że to była pewna idea, której musiałam doświadczyć poprzez... "wejście w pustkę". To było zaskakująco piękne doświadczenie, a ponieważ dojrzewałam do niego, to stało się... łatwe. 

I teraz wiem, że wszystko, co kiedykolwiek pomyślę, zrobię, doświadczę, będzie właśnie tą myślą, tym działaniem, tym doświadczeniem. Nie ma ucieczki od doświadczenia, nie ma stanu poza stanem. Jest życie, istnienie i zawsze jest jakiś stan, w którym się znajduję, w którym JESTEM jako jakieś, (czasem nawet może i bliżej nieokreślone) JA. Dynamika zmian stanów raz może być mniejsza, raz większa, nie ma to znaczenia. Jak już zaczynamy zauważać życie takie, jakie jest, staje się ono łatwe i przejrzyste. Nawet, gdy doświadczamy tzw. trudnych sytuacji.

Bywa, że wiele, bardzo wiele przychodzi do nas z powrotem z tego, co "na-wysyłaliśmy się" do innych kiedyś. Dokładnie dwa lata temu, potem rok temu, a także teraz (przez ostatnie trzy lata zawsze przed i w okresie świątecznym mniej więcej, choć wcześniej bywało różnie) mam procesy "przyjmowania z powrotem tego, co kiedyś wysłałam"... Za każdym razem trochę inaczej, coraz bardziej świadomie, z coraz większym zrozumieniem i miłością... W ubiegłym roku bardzo trudny był to proces. Ale i piękny. Opisałam go tutaj:

W tym roku już nie tak bardzo trudny był. Chociaż zaczęłam źle się czuć przed wigilią i do wczoraj miałam z jednej strony ciężki energetycznie proces, ale piękny jeśli chodzi o rozwój świadomości i zrozumienia... I nie tak bolesny, jak w ubiegłym roku. Mimo niefajnego samopoczucia (zapalenie pęcherza, coś z nerkami i oskrzelami - jakiś wirus), w sercu cały czas odczuwałam radość istnienia. Takie subtelne odczucie, trudne do opisania. W śnieniu natomiast wszystko jest takie przejrzyste, takie zrozumiałe, oczywiste. Jestem tego świadoma, gdy śnię. Zaczynam postrzegać jakbym miała całkiem inny mózg - inaczej pracujący. I umysł czysty i przejrzysty... A czasem stan pustki i ufności bez granic. Och, dzieje się, pięknie się dzieje. trudno to opisać. A może i nie trzeba.

Co roku mniej więcej w tym samym czasie od trzech lat, ale za każdym razem inaczej... To trzeci rok. Czuję, że w przyszłym roku w tym samym czasie będzie już bardzo... inaczej.

To "przyjmowanie z powrotem" to tak naprawdę poznawanie siebie w wewnętrznej przestrzeni naszej samo-świadomości. Powoli przypominamy sobie w ten sposób, kim jesteśmy. I zaczynamy coraz więcej rozumieć... To ma związek z tym, co napisała do mnie Margo0307:

"Ja wiem jedno - że prawie wszyscy z nas byli obecni we wszystkich cywilizacjach, które odcisnęły swój ślad na Ziemi i teraz znowu powróciliśmy, by zrealizować różne indywidualne i zbiorowe cele..., aby połączyć - być może - jakieś wzorce duchowego rozwoju w naszej ludzkiej świadomości... Z tego też powodu zostaliśmy zapewne obdarowani różnymi, specyficznymi sposobami zachowania, różnymi darami wspomagającymi nas w naszych obranych celach i zadaniach..."

Tak. I niektórzy z nas będą obejmować coraz więcej i więcej w sobie, w swojej wewnętrznej Przestrzeni Miłości - że tak to nazwę - będą obejmować swoją samoświadomością...  i przenikać... i łączyć w sobie... i harmonizować... różne cząstki siebie z różnych "królestw, światów, równoległych rzeczywistości, epok" itd, itp... różne cząstki Siebie, coraz więcej i więcej cząstek coraz większej Całości, Jedni.

Jeśli myśli, koncepcje, które uznajemy za prawdę limitują, separują, segregują i dzielą, jest to bardzo ograniczona prawda w sensie wiedza (choć w swej strukturze może być nawet bardzo efektowna i skomplikowana lub uwodząca swoją prostotą). Prawdą wtedy jest to, co jednostka uznaje za prawdę. Kiedy jednak ludzie uznają za prawdę jakieś idee, myśli czy koncepcje, które ludzi skłócają ze sobą i ustawiają ich przeciwko sobie, potęga Księcia Kłamstwa wzrasta, bo ci, co wybierają takie właśnie idee, przekonania i myśli, są jego sługami. Grają w jego gry (są przez niego grani) i są gotowi złożyć na ołtarzu tych "własnych idei - prawd", innych ludzi. A czasem nawet siebie. Bywa, że nieświadomie... ulegając np. procesowi autodestrukcji. (Uwaga na marginesie: Książę Kłamstwa jest tak samo doskonały jak każda inna idea czy koncepcja.)

Każdy rozwija wiedzę tylko do takiego stopnia, do jakiego pragnie i pozwala sobie rozwinąć. Podobnie ze świadomością. W tym świecie w zdecydowanej większości wiedza była/jest oparta przede wszystkim na strachu (np. przed jakimiś siłami ciemności) i zrozumieniu opartym na polaryzacji. Była/jest oparta na sądach, etykietowaniu i segregacji ludzi. To się zmienia. To może się zmienić...

Każda istota w swoim marzeniu - śnieniu tworzy różne prawdy, które w zgodzie z jej własnymi doświadczeniami, pragnieniami, przekonaniami (i w celu spełnienia własnego indywidualnego ja) są jej potrzebne na drodze ewolucji... w mądrość. Aby to osiągnąć, każda istota będzie szukała takich źródeł prawdy, które potwierdzają to, w co ona chce wierzyć. Jest zatem tyle prawd, ile istnieje istot, które posiadają wolną wolę i potrzebę, aby tworzyć prawdę inaczej niż inni. A którąkolwiek ideę, koncepcję, nawet myśl uznasz za prawdziwą i ją zaakceptujesz, ona przekształci się w doświadczalną rzeczywistość w Twoim życiu. A zawsze jakaś część owej idei, koncepcji, obrazu, a nawet myśli... jest ukryta w innych "wymiarach" i czeka... gotowa do rozpoznawania jej poprzez... nasze indywidualne doświadczenia. I może nas mocno zaskoczyć i zadziwić wielce, kiedy ją wreszcie odkryjemy...

Opinie różnych osób na dany temat różnią się od siebie czasami w dużym stopniu, ponieważ zostały sformułowane w oparciu o indywidualne doświadczenia, porozumienia i nieporozumienia zgromadzone w duszy i to nie tylko w czasie tego życia, ale także wszystkich poprzednich. Zatem jedna osoba może być przekonana, że coś jest prawdą, a inna nie dostrzega tych przekonań jako prawdy. Te obie osoby nie będą w stanie zrozumieć siebie wzajemnie, ponieważ nigdy nie były sobą wzajemnie i nie dysponują zestawem takich samych doświadczeń, ani nie mają takiej empatii, by "zrozumieć" tę drugą osobę np. przez zobaczenie jej jako SIEBIE - swoje "lustrzane odbicie". Tylko Ci, którzy są w stanie zobaczyć siebie w drugiej osobie, uwalniają siebie i transformują, poprzez doświadczenie absorbują wnioski ze swoich "lekcji" w ziemskiej "szkole życia".

Tylko Ty wiesz, a właściwie może zgrabniej byłoby napisać, że tylko Twoja dusza wie, co jest dla Ciebie najlepsze i najprawdziwsze. I tylko ja wiem, a właściwie moja dusza wie, co jest dla mnie najlepsze. Natomiast, jeśli zechcemy dojrzeć jako istota ludzka w tym świecie, to potrzebujemy postarać się znaleźć taką prawdę, która nie będzie nam "kazała" oceniać, etykietować i segregować ludzi albo próbować ich straszyć, szantażować, oczekiwać od nich, że będą nam posłuszni itp. Ale... ponieważ mamy wolną wolę, to i tak robimy, jak, a przede wszystkim to, co niby chcemy i możemy... z powodu przywiązania do pewnych myśli, idei, koncepcji - ogólnie różnego rodzaju przekonań, które uznajemy za prawdę. To możemy nazwać iluzjami prawdy. Każdy ma swoją i niektóre z nich są sprzeczne ze sobą. Każdy dokonuje swoich wyborów...

Wspaniały stan jest wtedy, gdy można czuć coraz większą wolność od wyborów innych, prawda? Niektóre doświadczenia są już nam niepotrzebne. Czasem wystarczy, że patrzymy na innych (słuchamy, czytamy) i mamy pełne zrozumienie dla tego typu sposobów myślenia, postrzegania, działań i emocji. A to stąd, że już takie "lekcje" mamy "odrobione" i wnioski wyciągnięte, i wzorce rozpoznane i uświadomione (gdzieś, kiedyś... bo skądś to znamy). Ale czegokolwiek zapragniemy w naszych myślach i tak otrzymamy to zawsze prędzej czy później, abyśmy mogli tego doświadczyć. I... "zrozumieć" siebie... i swoją nieograniczoność...

Jedynie poszerzona świadomość jest istotnie wolna od ograniczeń wynikających z ocen, sądów, wyroków i przekonań. Kiedy rozwijamy się w swojej prawdzie do takiego stopnia, który pozwoli objąć to nieograniczone "zrozumienie", wtedy jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć miłość, radość i kontinuum, którym w swej Istocie i boskości naprawdę JESTEŚMY jako indywidualne JA, które łączy w sobie poprzez samo-świadomość WSZYSTKO, CO ISTNIEJE w JEDNO-ISTNOŚĆ. Tak, podoba mi się teraz to nowe dla mnie słowo: JEDNO-ISTNOŚĆ  ;-).

I polecam do obejrzenia... o śnieniu... i możliwościach, jakie nam daje świadome śnienie... o tym własnie dzieli się swoją wiedzą niejaki Bashar:







   I "moja"- " tys pikna" prawda: warto przede wszystkim ufać sobie, swojemu sercu, swojej intuicji, potrzebom swojej duszy jako wielowymiarowej części siebie… aby móc obserwować wyczyny swojego ducha...  a tak mi się dziwnie napisało...

środa, 16 lipca 2014

JEDEN ZE SPOSOBÓW ZDEJMOWANIA MASEK... :-)


NARESZCIE... Piękno kobiety UJAWNIONE... 
bez masek, 
bez "korekt", 
bez "ulepszania", 
bez UDAWANIA KOGOŚ INNEGO NIŻ JESTEŚMY...
Ukrywane pod maskami piękno naturalne nareszcie się ujawnia... 


Wielkie dzięki Colbie za ten teledysk. :-)

Oto przejaw szacunku do samych siebie i akceptacji takich, jakie jesteśmy. Kilka lat temu przestałam farbować włosy i malować swoją twarz, więc wiem, jaką to daje wolność i radość. Spróbujcie same, jeśli tego jeszcze nie zrobiłyście... oczywiście, jeśli macie na to ochotę. :-)

Notatka na marginesie:
20.02.2013 o godzinie 14.32. napisałam notkę. pt. "KOŃCÓWKA KALI JUGI?"
(Czas wyświetlany na moim blogu ma przesunięcie 9.godzin, więc była napisana i wyedytowana o godzinie 23.32 czasu polskiego... [5 + 5 = 10 => 1]  czyli w nocy z 20. na 21.lutego 2013)
21.02.2013  według "Majańskiego Kalendarza" to był dzień w 1 tonie galaktycznym w IK, IQ - koliber oraz 5.KAYAB. 
Podobno ten dzień - według 13. Strażnika Czasu - Don Alejandro Perez Oxlaj -wyznaczał początek nowej rundy cyklu HAAB

Co ciekawe, był to pierwszy początek pierwszego cyklu HAAB w nowym cyklu Long Count.
Tak jakby ten pierwszy dzień, pierwszego HAABa w nowym cyklu Long Count był "kluczem" otwierającym "zamek" do nowego "początku" każdej rundy TZOLKINA - nie w 1. galaktycznym tonie w kinie IMIX,IMOX - krokodyl, lecz w 1. galaktycznym tonie w kinie IK, IQ - koliber.
Kontynuując wyliczenia ze "Świętego Kalendarza Majów" wydanych przez Beatę Ohryzko:

21.02.2013 + 260 dni =>
8.11.2013 *) - 1.IK, 0.KEH + 260 =>
26.07.2014 - 1.IK, 15. XUL
+ 3900 dni (15 x 260) =>
30.03.2025 - 1.IK, 0.POP
a
30.03.2025 - 1.IK, 0.POP minus 18980 dni  ->
12.04.1973 - 1.IK.0.POP

A 18980 dni to kres 52. cykli HAAB i 73. cykli TZOLKIN.

*) 8.11.2013 opublikowana notka pt...
MASKI ZIEMI, 'WIDOCZKI' I "SEKRETY'...
zapisane

czwartek, 6 marca 2014

SIŁY NISZCZYCIELSKIE W NAS?

Kiedy nie ma pytań, są tylko odpowiedzi.


Nie bałam się śmierci. Od dzieciństwa. Za to bałam się kręcenia na karuzeli, bo chciało mi się wymiotować. Kiedyś, gdy byłam młoda, próbowałam kilka razy popełnić samobójstwo. Nie chciało mi się żyć... Z niezgody na to... "całe zło", kłamstwa, niesprawiedliwość, okrucieństwo itd. itp.... I raz, prawie mi się udało... Prawie. Ponieważ jednak się nie udało, czułam wtedy ogromne rozczarowanie. Ale nagle usłyszałam głos w sobie, który powiedział, że 

gdybym umarła i tak musiałabym tu wrócić. Bo jestem tu po to, by zrozumieć ten świat. A potem będę wiedziała, co dalej...

Dawid56 wstawił na Mistyce Życia notkę między innymi o obchodach "Święta Shivaratri poświęconemu jednemu z najważniejszych bogów hinduskich Shivie




Po pierwsze... owa trójca kojarzy mi się oczywiście z trzema Parkami, Mojrami: jedna przędzie nić żywota, druga podtrzymuje, a trzecia przecina… (Wiem, że była jeszcze czwarta, co pruła… ;-) Kiedyś sama prułam skomplikowane wzory tych nici "starych" wzorków...).

Po drugie... robiłam kiedyś warsztaty Dramy Snów. Ludzie przerabiali na nich swoje trudne, traumatyczne sny. I czuli się potem fantastycznie – uwolnieni i zrelaksowani. Stąd wiem, jaką moc ma sztuka i “odgrywanie” pewnych sytuacji – “Rytuały dawały uczestnikom świadomość ich wnętrza i zapobiegały tłumieniu treści psychologicznych.

W tradycji pewnego plemienia (mogę znaleźć nazwę, jeśli ktoś byłby tym zainteresowany *), na porządku dziennym było spotykanie się i odgrywanie sytuacji ze snów członków tego plemienia w celu uwalniania tworzących się na poziomie nieświadomości napięć pomiędzy członkami tej społeczności. Oczywiście wśród członków tego społeczeństwa nie było tak zwanego zakłamania. Dlatego każdy potrafił odważnie i szczerze dzielić się z innymi swoimi najbardziej dziwacznymi snami. Potem wszyscy członkowie odgrywali taki sen. W pewnych przypadkach czasem na życzenie “bohatera”, zakończenie snu na jawie mogło zostać zmienione. I ważne było wtedy też odegranie tej zmiany na jawie.

Wyobraź sobie, że przyśniło ci się, że miałeś romans z żoną swojego przyjaciela. Potem w niedzielę (zamiast na przykład iść do kościoła ;-)) spotykasz się ze swoimi współplemieńcami. Jest oczywiście wśród nich Twój przyjaciel i jego żona. Opowiadasz swój sen, a potem razem odgrywacie “spektakl” zgodnie z treścią “scenariusza” Twojego snu. Towarzyszą temu dźwięki bębnów, grzechotek i innych prostych instrumentów. A Ty “publicznie”, na oczach wszystkich, odgrywasz wraz z żoną przyjaciela taniec uwodzenia, romansowania, a nawet – jeśli było tak w Twoim śnie – akt seksualny. ODGRYWACIE tę sytuację za pomocą TAŃCA. W trakcie tego “spektaklu” możliwe są improwizacje, więc na przykład Twój przyjaciel może odegrać scenę zazdrości i złości. Ale nie może Ciebie atakować, jeśli nie było takiego ataku w Twoim śnie.

Wszyscy uczestnicy takiego “spektaklu” – rytuału są świadomi tego, że w snach przejawia się nasza nieświadomość i że odgrywanie snów na jawie służy uwalnianiu napięć pojawiających się (nieświadomie) w trakcie śnienia. Więc na koniec wszyscy są szczęśliwi, że wszystkie napięcia (i wewnętrzne "demony") w trakcie rytuału odgrywania snu zostały uwolnione. I “spektakl” się kończy…

Teraz twój przyjaciel dziękuję Tobie za uwolnienie siebie i jego, a także jego żony. I nie odczuwasz wstydu nawet sam przed sobą, że miałeś taki głupi i dziwny sen. Bo przecież żona twojego przyjaciela jest co prawda ładna i sympatyczna, ale przecież nigdy “normalnie” do głowy by ci nie przyszło, że chciałbyś przeżyć z nią romans. Inna wersja jest taka, że nieświadomie chciałbyś z nią przeżyć coś takiego, ale wypierałeś się tych uczuć sam przed sobą i dlatego miałeś ów sen. Ale w trakcie odgrywania tego snu wszystkie napięcia z tym związane po pierwsze zostają “upublicznione”, więc wywleczone niejako na poziom świadomości i poprzez odegranie ich w “bezpieczny sposób” – poprzez “spektakl”, taniec, rytuał, ogólnie sztukę – zostają uwolnione.

W innym przypaku taki nieświadomy "wzorek" powoli rozwijałby się w Tobie jako nieświadomiony wewnętrzny "demon", "pasożyt", który być może pewnego dnia zacząłby flirt z żoną twego przyjaciela. Aż w końcu doprowadziłby Cię tym samym do Twojej zdrady… przede wszystkim siebie samego (bo nieświadomego, dlaczego tak się stało) oraz Twojego przyjaciela...  w końcu zniszczyłbyś nieświadomie waszą przyjaźń  Bo czym innym jest świadome rozstanie z przyjacielem, ponieważ z jakichś powodów kończy się wasza wspólna droga,  a czym innym nieświadome zniszczenie relacji.

Spróbuj sobie przypomnieć jakiś sen, w którym robiłeś/robiłaś “coś złego” (społecznie lub moralnie nie akceptowalnego) i wyobraź sobie, że odgrywasz  ten sen jako “spektakl” – rytuał mający na celu uwolnienie nieświadomych napięć w Tobie, które przejawiły się poprzez ten sen…

Cyt. z art na Mistyce Życia:

Teraz mnie "oświeciło", ponieważ nagle zdałam sobie sprawę, że owa statuetka Sziwy może mieć bardzo ważne symboliczne znaczenie - "ochronne" albo uświadamiające... W kontekście tego, co napisałam powyżej o "odgrywaniu" snów, pojawiło mi się zrozumienie, że statuetka ta jest formą "tańczącego Sziwy", który na podobieństwo rytualnego tańca ma po pierwsze: uświadamiać nam symbolikę tego tańca i wzorcowego archetypu "Niszczyciela". A po drugie ma w rezultacie ochronić nas przed nieświadomymi siłami destrukcji naszych własnych "demonów". W jaki sposób taka statuetka może nas ochronić przed nieświadomymi siłami destrukcji naszych własnych “demonów”? Ano poprzez uświadomienie sobie tego w wzorca w sobie i uwolnienie się od niego (od strachu przed zniszczeniem też). I można wtedy podziękować Sziwie za to przypomnienie...

Istnieje wiele opowieści związanych ze świętem Shivaratri i jego początków. "Siły niszczycielskie"… możemy postrzegać jako "złe" albo jako "dobre: "oczyszczające" - jako naturalny proces "transformacji"… Podobne legendy krążą o bogini Kali i przedstawiają ją jako krwiożerczego, seksualnie rozbuchanego potwora. A to interpretacje wynikające z lęku przed nieznanym, zapomnianym jej aspektem.... Te interpretacje wynikają z niezrozumienia albo z umyślnego wypaczenia znaczenia tych wzorców i archetypu, który ona reprezentuje – symbolizuje. Podobnie w kościele katolickim – przez odpowiednie interpretacje – z nauk Chrystusa pozostało niewiele z tego, czego on nauczał.


Ale jeśli ktoś potrzebuje się obawiać czegoś i zamartwiać tym, że na przykład “są czynione niebezpieczne eksperymenty w CERN”, to już wybór tej osoby… co chce zasilać swoimi myślami i obawami. Ja tam szanuję czyjeś wybory.

Ten taniec jest symbolem narodzin, istnienia i umierania (śmierci). A śmierć ciała fizycznego jest tutaj bramą, przejściem z formy do formy…



Podobny taniec odtańczył kiedyś Krisznana grzbiecie naga Kaliya


Podobną funkcję miała do spełnienia Kali, która pochłonęła demona Raktabiję




Margo0307 napisała:

Postrzegam to podobnie jak Margo0307. Ale rozumiem, że ktoś może bać się śmierci i zniszczenia, a nawet traktować to bardzo emocjonalnie i osobiście. Tylko skąd te lęki i po co? Czy one coś zmienią? Czy wprowadzą harmonię, czy raczej utrzymują wewnętrzny chaos?

Trudno być odpowiedzialnym, gdy nie wie się za co… gdy większość naszych myśli jest myślana nieświadomie i większość czynów jest wykonywana nieświadomie. I na przykład tłuczemy się (niektórzy z nas) w serce w kościele klepiąc bezmyślnie: “moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…” nie mając często pojęcia w CZYM zawiniliśmy. Zamiast to serce uszanować i zacząć go słuchać… I zacząć przyglądać się, zacząć obserwować samych siebie… swoje myśli, swoje czyny, uczyć się odpowiedzialności za nie i bycia świadomymi, co i dlaczego: myślimy i robimy ?


I jeszcze kilka cytatów potwierdzających sens poznawania swojej "strefy cienia", uznania jej w sobie i "uzdrawiania":

1. “Poznanie naszej własnej mrocznej strony to najlepszy sposób radzenia sobie z mroczną stroną innych.” C.C.Jung

2. “To nie przypadek, że ekspresja artystyczna i rytuały stały u podstaw starożytnych cywilizacji. Sztuka stanowiła osobistą metodę wyrażania ciemnej strony psychiki człowieka i uświadamiania jej sobie. Spełniała funkcję psychoterapii. (…) Rytuały dawały uczestnikom świadomość ich wnętrza i zapobiegały tłumieniu treści psychologicznych. Dopóki ludzie w ten sposób “stawiali czoła” czy też pozwalali w ten sposób przejawiać się własnym, wewnętrznym “demonom” i akceptowali je w sobie jako swoje, nie projektowali ich na świat fizyczny ani na innych. Mieli ich świadomość.”

W ten sposób ludzie oczyszczali siebie świadomie pozwalając na przejawienie się wewnętrznych demonów poprzez taniec “rytualny” lub ogólnie poprzez sztukę.

Projekcja swoich nieświadomych aspektów “ciemnej strony – naszej strefy cienia” na innych odbywa się tylko wtedy, gdy owe własne “demony” są wyparte do nieświadomości, odrzucone i odepchnięte do owej “strefy cienia”.

3. ” Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w tobie, wówczas to, co wydobędziesz, ocali cię. Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w tobie, wtedy to, czego nie wydobędziesz, zniszczy cię.” – Chrystus ze Zwojów z Morza Martwego.

4.”Wszyscy mamy swoje wewnętrzne “demony”, ale (…) często tymi naszymi demonami są dla nas codziennie spotykani ludzie. Ludzie, z którymi się sprzeczamy, ludzie którym zazdrościmy, lub których nienawidzimy [także ci, których posądzamy o różne straszne rzeczy...] Ci, których krzywdzimy fizycznie i emocjonalnie. I nie tylko dlatego, że im zazdrościmy albo nienawidzimy czegoś w tych ludziach, ale dlatego, że nienawidzimy tego, iż nam przypominają o nas samych [te części nas, których się wyparliśmy]. Inni odzwierciedlają te nasze cechy, których chcielibyśmy mieć więcej albo te, których nie chcielibyśmy mieć wcale. Więc co robimy?
Łagodzimy ból nie przez zmianę czy rozpoznanie własnych demonów, ale przez walkę z osobami, które nam o nich przypominają… poprzez krzywdzenie ludzi przypominających nam cechy, ktorych u siebie nie lubimy. A gdy – nie wiedząc czemu – stajemy się sfrustrowani tak, że nie panujemy nad emocjami, obwiniamy za to innych, winimy za to dosłownie wszystko, co może być katalizatorem naszej nienawiści. ”

Właśnie przypomniałam dziś w nowej notce o prostej metodzie pracy wyciągania na poziom świadomości tych części nas samych, które ukryte przed nami zepchnięte zostały do nieświadomości – metodzie LUSTRA.

5. “Pojawienie się systemów, które zmusiły człowieka do wyparcia się jednego z biegunów ludzkiej dualistycznej natury, powoduje życie w ciągłym napięciu, lękach, strachu i wewnętrznej walce. Obniża się w ten sposób odporność ludzi i całych społeczeństw. Dlaczego wciąż są niszczone plemiona szamańskie żyjące w harmonii z całą naturą, w tym także w harmonii z dualnością ludzkiej natury? Ponieważ zatraciliśmy swoje korzenie.

Ego stale czuje się niepewne i ma potrzebę kontrolowania. Ego jest w nas czymś podrzędnym, ale zachowuje się, jakby było najważniejsze. Stąd ten rozłam pomiędzy ego a nieświadomością czy jażnią. Działa tu też rodzaj kompleksu Mesjasza, gdy projektujemy ideały (rolę) zbawiciela na kogoś oczekując, że nas ocali, bo sami nie chcemy się z tym zmierzyć i zrozumieć. I dlatego czujemy się wciąż niepewnie i dlatego czujemy, że nie mamy wystarczającej siły, by kierować swoim życiem.”

p.s. Pięc powyższych cytatów pochodzi z filmu p.t. KINEMATYKA, o którym pisałam: http://www.tonalinagual.blogspot.com/2014/01/kinematyka.html

Wiem, że my (prawie wszyscy) jesteśmy jeszcze nieświadomi swoich własnych, wewnętrznych demonów, dlatego tak cierpimy. A przecież sami możemy się "uzdrowić" czy uwolnić z wpływu wszelkich "demonów" i "złych duchów" przede wszystkich uświadamiając sobie ich wyparcie i odepchnięcie ich do "strefy cienia", Także tych "duchów i demonów czyhających na nas w Astralu". (O tym między innymi traktuje na przykład joga śnienia albo bardo czy tolteckie śnienie.) Oczywiście to wymaga sporego wysiłku. Ale jest to możliwe tylko dla tych, którzy tego potrzebują, którzy są na to gotowi… w swojej podróży w nieskończoności.

Jeszcze a propos walki i pięknej przypowieści Margo0307, którą przedstawiłam w poprzedniej notce.
Miałam kiedyś śnienie o kobiecie w bieli walczącej z czarnym smokiem: http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2004/06/kobieta-walczaca-ze-smokiem.html  Walkę tę przerwała postać olbrzymiej kobiety, która jak skała wyłoniła się z wód morza… I pamiętam swoje zdziwienie, kiedy w jednej ze swoich wewnętrznych podróży spotkałam (zamiast starej mądrej kobiety – bo taki miała cel medytacja według prowadzącej) starego hindusa, od którego dostałam piękny, żywy talizman… 

Chaos => walka =>  harmonia… (I Michaela też na to zwróciła uwagę…)


Dlaczego niektórzy ludzie chcą koniecznie zwalczać choćby "miłością" nienawiść, dobrem zło, światłem ciemność, zamiast szukać sposobów na dokonanie odpowiednich zmian, które doprowadzą do pokoju i harmonii… przede wszystkim w sobie? No chyba, że po prostu nie zależy im na tym. Walka to walka. Oczywiście, jeśli ktoś jej potrzebuje, to ją ma. Z wewnętrzną i nieświadomie kontynuowaną włącznie...

MIŁOŚĆ NIE JEST BIEGUNOWA WZGLĘDEM NIENAWIŚCI. Biegunowym pojęciem wobec NIENAWIŚCI jest UWIELBIENIE, gdyż zarówno nienawiść jak i uwielbienie zawierają w sobie ten sam „potencjał energetyczny o przeciwnej polaryzacji". 

Kto wie, może są tacy ludzie, którzy nawet nieświadomie pragną pozostać w tym wewnętrznym konflikcie? Dlatego ich ego-ja z takim zainteresowaniem "przykleja się" do myśli o różnego typu zagrożeniach i sytuacji konfliktowych w życiu osobistym, na świecie albo nawet w astralu?

Skąd to wiem? Bo sama tak kiedyś robiłam. Z doświadczenia to znam, ale uświadomiłam to sobie i dokonałam zmian. I wiem, że to możliwe. Dlatego teraz tym dzielę się w wolności od rezultatów, jakie moja pisanina może mieć lub nie mieć.


Rozpoznawanie sposobów działania naszych umysłów w tym świecie może być… wprost fascynujące… Jakie misternie utkane konstrukcje tworzy ego-ja, by tylko utrzymać nas w nieświadomości tego, co naprawdę sobie myślimy o sobie i innych, i o całym naszym świecie “Dobra i Zła”; jaki świat współtworzymy naszymi nieświadomymi myślami, przekonaniami i czynami…wraz z innymi; jakie iluzje podtrzymujemy…


p.s. Pół-żartem, pół-serio ostrzegam: jeśli jesteś nieświadomy/nieświadoma swoich wewnętrznych demonów, możesz je zawsze dostrzec we mnie - jak je na mnie nieświadomie  sobie zaprojektujesz. ;-)

_____

*) Znalazłam jeden przykład:
""Irokezi (według mnicha Fremina, który opisywał ich zwyczaje w XVIII wieku), czcili sen jako bóstwo. Wyrażnie rozróżniali pomiędzy świadomością i podświadomością, i uważali, że ukryta lub podświadoma [nieświadoma] część psyche wyraża swoje pragnienia poprzez sny. Jeśli owe pragnienia nie zostaną zaspokojone, podświadomość wpada w gniew. Irokezi praktykowali "teatr snu". (...) Podczas takich rytuałów dozwolone było przekraczanie przyjętych zasad społecznych. Miało to na celu wyrażenie podświadomych pragnień i ochronę przed chorobą ciala lub umysłu. Niezrealizowane, ukryte pragnienia uważano bowiem za podstawową przyczynę zaburzeń osobistych i społecznych.()
Można powiedzieć, że rytuały "odgrywania" snów służyły wyłącznie rozładowywaniu napięć. (...) To rodzaj psychoterapii, lecz i droga do poszerzania świadomości." - z książki "Nowy słownik snów" Tony'ego Crispa