z wdzięcznością za nieustające inspiracje.
"Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o
coś, lecz poczuć, że to już się stało. (...) Ciągłe prośby zasilają jedynie to,
czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz
wzmacniają suszę" - z książki Gregga Bradena „Tajemnice zagubionej
modlitwy" *).
Modlitwy o miłość nie przyniosą miłości.
Kiedy modliłam się o harmonię między animą i animusem, nic się nie działo, a
kiedy przestałam, proces Się uaktywnił.
Kiedy modliłam Się o pokój i harmonię, nie mogły one dla mnie zaistnieć do
momentu aż zaczęłam je odczuwać w sobie, Sobą.
Jakie to proste. Wejść, wniknąć w to, co przejawia Się jako pragnienie Serca... oddać Się temu, stać się
Tym... świadomie.
A jeszcze dalej... Odczuwanie tego, co Się przejawia, bycie
z tym, co Jest... toć to... bycie świadomie - bycie świadomością w różnych
stanach: sytuacjach - snach - światach... bez chcenia czy niechcenia, bez
marzeń, oczekiwań czy stawiania oporu temu, co autentyczne i spontaniczne... To
integracja, scalenie siebie ze Sobą -Życiem, esencją, istnieniem, istotą, Absolutem...
To nie jest bierne, to jest bierne i aktywne jednocześnie
jak taniec w bezruchu; abstrakcyjny lot...
niepoznawalnego pomiędzy (oraz w)
znanym i nieznanym...
To, czego oczekuje ja (ego), nie zawsze jest tym, co jest nam
potrzebne do naszego rozwoju, a czasem to, co ja sobie wyobraża, że potrzebuje,
nawet ten rozwój hamuje i stawia opór temu, co naturalnie
"potrzebuje" Się przejawić, zadziać. A wtedy ten opór ... sprawia
ból, bo jeszcze ważniejsze są oczekiwania - potrzeby ja, a ignorowane jest, to,
co otrzymujemy, bo potrzebujemy... co nasza Dusza/Duch nam daje "w
prezencie". Bywa, że chcenia, potrzeby i pożądania naszych ja różnią się
od pragnień/intencji Duszy/Ducha.
Podąża Się za pragnieniami/intencjami Duszy/Ducha, gdy prowadzi "wołanie
Duszy" albo "pukanie Ducha"... I te pragnienia/intencje
zaskakujące bardzo często bywają dla naszych ja i jednocześnie odczuwane są
jako oczywiste dla Ducha/Duszy. Taka zabawna jednoczesność jest odczuwana. Gdy
tego potrzebujemy. To nas zbliża do
"stawania" Się przejawami pragnień/intencji Serca Serc, integrowania
Się z Życiem, naszą Istotą Istnienia.
____________________________
*).
"Pewnego dnia David, znajomy tubylec, zaprosił mnie na
wyprawę do starożytnego kamiennego kręgu, żeby tam wymodlić deszcz. Nie padało
już od wielu tygodni i na wielkich obszarach Nowego Meksyku panowała skrajna
susza.
– Sam krąg nie ma żadnej mocy. Służy jedynie za miejsce skupienia dla tego, kto
zanosi modlitwy – wyjaśnił mi, gdy przybyliśmy na miejsce.
Uważnie przyglądałem się, jak David zdjął buty, wszedł do kręgu i pozdrawił
cztery kierunki świata i wszystkich swoich przodków. Potem złożył dłonie jak do
modlitwy, zamknął oczy i znieruchomiał. Spowolnił oddech, który stał się ledwo
zauważalny, a następnie, po kilku chwilach, odetchnął głęboko. Otworzył oczy,
spojrzał na mnie i powiedział:
– Chodźmy, sprawa załatwiona. (...)
– Już? – spytałem. – Myślałem, że miałeś zamiar modlić się o deszcz.
– Nie – odparł. – Powiedziałem, że wymodlę deszcz. Gdybym modlił się o deszcz,
mógłby nigdy nie zacząć padać... (...) Wywołałem w sobie uczucie, jakie
wywołuje padający deszcz. Poczułem, jak spływa po moim ciele i co czuję, stojąc
na placu w mojej wiosce z bosymi stopami zanurzonymi w błocie powstałym od
obfitych opadów. Poczułem zapach deszczu na glinianych ścianach domów i
doświadczyłem uczucia jak podczas spaceru przez pola kukurydzy, która sięga mi
aż po pierś, bo bujnie wyrosła dzięki rzęsistemu deszczowi. Najważniejsze w
modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. Gdy
prosimy, by coś się zdarzyło, przyznajemy, że tego nie mamy. I dajemy temu moc.
Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie
wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę.
Odpowiedź Davida była kluczem, który wielu osobom pomógł zrozumieć ten rodzaj
modlitwy" – pisze Braden.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz