Przedstawiam film, który z wielu powodów wydaje mi się interesujący. Nie traktuję przedstawionych w nim informacji jako "prawdę ostateczną i jedyną", lecz jako inspirację do głębszego przyjrzenia się pewnym zjawiskom zachodzącym w historii oraz tzw. psychice ludzkości.
"Poznanie naszej własnej mrocznej strony to
najlepszy sposób radzenia sobie z mroczną stroną innych." C.C.Jung
"To nie przypadek, że ekspresja artystyczna i
rytuały stały u podstaw starożytnych cywilizacji. Sztuka stanowiła
osobistą metodę wyrażania ciemnej strony psychiki człowieka i
uświadamiania jej sobie. Spełniała funkcję psychoterapii. Rytuały
odbywały się według zjawisk astrologicznych. Jak wiadomo, badanie
położenia gwiazd i planet odzwierciedla naszą własną
astropsychologię. Szamani wykonywali rytuały według zjawisk
astrologicznych skorelowanych z rytmem dobowym czy cyklem
psychologicznym. Rytuały dawały uczestnikom świadomość ich
wnętrza i zapobiegały tłumieniu treści psychologicznych. Dopóki
ludzie w ten sposób "stawiali czoła" czy też pozwalali w
ten sposób przejawiać się własnym, wewnętrznym "demonom" i
akceptowali je w sobie jako swoje, nie projektowali ich na świat
fizyczny ani na innych. Mieli ich świadomość."
Projekcja odbywa się tylko wtedy, gdy owe własne "demony" są wyparte do nieświadomości, odrzucone w "strefę Cienia".
Projekcja odbywa się tylko wtedy, gdy owe własne "demony" są wyparte do nieświadomości, odrzucone w "strefę Cienia".
" Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w
tobie, to co wydobędziesz, ocali cię.
Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w tobie, wtedy to, czego nie wydobędziesz, zniszczy cię." - Chrystus ze Zwojów z Morza
Martwego.
"Pojawienie się systemów, które zmusiły człowieka do wyparcia się jednego z biegunów ludzkiej
dualistycznej natury, powoduje życie w ciągłym napięciu, lękach,
strachu i wewnętrznej walce.
Obniża się w ten sposób odporność ludzi i
całych społeczeństw. Dlaczego wciąż są niszczone plemiona
szamańskie żyjące w harmonii z całą naturą, w tym także w
harmonii z dualnością ludzkiej natury? Zatraciliśmy swoje
korzenie.
Ego stale czuje się niepewne i ma potrzebę
kontrolowania. Ego jest w nas czymś podrzędnym, ale zachowuje się,
jakby było najważniejsze. Stąd ten rozłam pomiędzy ego a
nieświadomością czy jażnią. Działa tu też rodzaj komleksu
Mesjasza, gdy projektujemy ideały (rolę) zbawiciela na kogoś
oczekując, że nas ocali, bo sami nie chcemy się z tym zmierzyć i
zrozumieć, dlaczego czujemy się niepewnie i dlaczego czujemy, że
nie mamy wystarczającej siły, by kierować swoim życiem. Ruch New Age jest kolejną pułapką, w którą
ludzie mogą wpaść... poszukują czegoś tak usilnie, że przyjmują
wszystko [lub to, co im odpowiada], co zostanie im podane. Ale te wybory nie
opierają się to na prawdziwym zrozumieniu. Przyswajamy wtedy jedynie nowe poglądy religijne [w "udoskonalonej" formie]. Ludzie
poszukują czegoś nowego, nowego typu duchowości, chcąc poprawić
siebie, coś zmienić, ale cały ten proces został przejęty… [przez stare systemy]. Tak naprawdę może to doprowadzić ludzi do kolejnego typu
grupowej mentalności czy religii New Age, czy czymkolwiek to jest, a
ludzie i tak wciąż nie będą w stanie uwolnić się od tego i podążać swoją
drogą, swoją ścieżką, co przecież jest bardzo istotne" [dla naszego rozwoju]. - Henrik Palgren
"Nikt nie jest zniewolony bardziej niż ci, którzy
błędnie wierzą w swoją wolność"
J.W.Goethe
"Ludzie czują smutek, samotność i pustkę i chcą
ją zapełnić materializmem [albo pseudo rozwojem duchowym] sądząc, że poczują się dzięki temu
lepiej. Dlatego ludzie potrzebują stłumić poczucie pustki na przykład posiadając przedmioty [albo wywyższając się w jakikolwiek sposób nad innymi].
Wszyscy mamy swoje wewnętrzne "demony",
ale (…) naszymi demonami są codziennie spotykani ludzie.
Ludzie, z którymi się sprzeczamy, ludzie którym zazdrościmy, lub
których nienawidzimy [także ci, których posądzamy o różne
straszne rzeczy...] Ci, których krzywdzimy fizycznie i emocjonalnie.
I nie tylko dlatego, że im zazdrościmy albo nienawidzimy czegoś w
tych ludziach, ale dlatego, że nienawidzimy tego, iż nam
przypominają o nas samych. Odzwierciedlają te nasze cechy, których
chcielibyśmy mieć więcej albo te, których nie chcielibyśmy mieć
wcale. Więc co robimy?
Łagodzimy ból nie przez zmianę czy rozpoznanie
własnych demonów, ale przez walkę z osobami, które nam o nich
przypominają... poprzez krzywdzenie ludzi przypominających nam
cechy, ktorych u siebie nie lubimy. A gdy - nie wiedząc czemu -
stajemy się sfrustrowani tak, że nie panujemy nad emocjami,
obwiniamy za to innych, winimy za to dosłownie wszystko, co może
być katalizatorem naszej nienawiści.
To samo robimy zwierzętom [i dzieciom].
Zwierzęta [i dzieci] są wprost idealne do tego, bo nie potrafią się bronić. (...)
Jednak coś innego jest bardziej niebezpieczne niż to, że ludzie są
okrutni wobec zwierząt, bo wszysy już o tym powszechnie wiedzą [o
procederze uprawiania okrucieństwa wobec zwierząt]. Mnie niepokoją
ludzie, którzy sprzeciwiając się bestialstwu, znęcaniu się nad
zwierzętami i sądzą, że są tacy prawi, że czują się
usprawiedliwieni, by krzywdzić innych w odwecie. Bo ci inni są
nieświadomie okrutni, a ci niby bardziej uduchowieni, stają się
okrutni [niby w inny sposób] i czują się
z tym zupełnie w porządku. Czują, że ich obowiązkiem jest
wymierzyć tamtym sprawiedliwość jakby byli przedstawicielami
jakiejś władzy. [Są nieświadomi swojego własnego okrucieństwa i tego, że ranią innych.] Takim ludziom będzie o wiele trudniej załapać,
dlaczego przyciągają tyle wewnętrznej nienawiści i złości.
Wydaje się, że zupełnie nie rozumieją [ani nie dostrzegają] tej
samej nienawiści w sobie.
Co więc robimy, by tylko nie spotkać się z
wewnętrznymi "demonami"? Gdy nagle uświadomimy sobie: "chwila,
może to nie w porządku, żeby krzywdzić inne stworzenia", ego podsuwa nam jakąś bardziej ezoteryczną [wysublimowaną]
formę okrucieństwa, byśmy przejawiali tę samą nienawiść, tę
samą postawę wzburzenia, złości, ale na inny sposób; skierowaną na inną
grupę ludzi [czy zjawisk].
Ale zawsze i tak ludzie kiedyś w końcu poczują pustkę i
zniecierpliwienie bez względu na to, ile razy przenosili winę na
kolejne osoby czy grupy [czy zjawiska]. Potrzebujemy w życiu chaosu,
pragniemy destrukcji, błagamy o katastrofy. Ponieważ bez tych wszystkich "złych zdarzeń" działających jako rodzaj egzorcyzmu albo katalizatora [dla naszych nieuświadomionych wewnętrznych demonów],
zaczynamy dostrzegać to w sobie, a tego nie chcemy [nasze ego tego
nie chce].
Możemy się uporać z wojnami, z terroryzmem, z
upadkiem giełdy czy kryzysem ekonomicznym [a może nawet z apokalipsą]. Ale naprawdę boimy się, żeby nie zacząć zauważać
swojego wewnętrznego chaosu. Przyjmiemy milion takich wydarzeń jak
11.września, byle ani na chwilę nie ujrzeć naszej samo-nienawiści.
A najciekawsze jest to, że codziennie spotykamy się z rzeczami, które albo akceptujemy albo odrzucamy. Istotnie jest nie tyle to, co akceptujemy, a co odrzucamy, ile co jest w nas takiego, że ciągnie nas do jednych rzeczy, a od innych odrzuca. Istnieje podstawowy dualistyczny konflikt siły i słabości, przyciągania i odpychania. Kiedy uświadomisz sobie, że świadomość, ta niepojęta esencja ożywia materię, by ona stała się otaczającym nas życiem, wtedy odnajdujesz źródła tego konfliktu. Wyjaśniono to jako wdech i wydech Brahmy, regres i rozwój Arymana i Lucyfera w ujęciu antropozoficznym… jony dodatnie i ujemne elektryczności, siła męska i żeńska, yang i yin, istnienie i pustka... To wszystko są sposoby na opisanie tego samego procesu behawioralnego, który ma swój początek w świadomości. A jeśli [choćby na moment] pozbędziesz się z umysłu wszystkich obrazów, koncepcji i postarasz się poczuć różnicę między tymi dwoma biegunami, zauważysz, że wszystkie scenariusze i możliwości pojawiające się na świecie, miały początek we wspólnym źródle.
A najciekawsze jest to, że codziennie spotykamy się z rzeczami, które albo akceptujemy albo odrzucamy. Istotnie jest nie tyle to, co akceptujemy, a co odrzucamy, ile co jest w nas takiego, że ciągnie nas do jednych rzeczy, a od innych odrzuca. Istnieje podstawowy dualistyczny konflikt siły i słabości, przyciągania i odpychania. Kiedy uświadomisz sobie, że świadomość, ta niepojęta esencja ożywia materię, by ona stała się otaczającym nas życiem, wtedy odnajdujesz źródła tego konfliktu. Wyjaśniono to jako wdech i wydech Brahmy, regres i rozwój Arymana i Lucyfera w ujęciu antropozoficznym… jony dodatnie i ujemne elektryczności, siła męska i żeńska, yang i yin, istnienie i pustka... To wszystko są sposoby na opisanie tego samego procesu behawioralnego, który ma swój początek w świadomości. A jeśli [choćby na moment] pozbędziesz się z umysłu wszystkich obrazów, koncepcji i postarasz się poczuć różnicę między tymi dwoma biegunami, zauważysz, że wszystkie scenariusze i możliwości pojawiające się na świecie, miały początek we wspólnym źródle.
Milion osób powie ci, dlaczego Biblia jest słowem
bożym i powinieneś trzymać się treści jej słowa, a inny milion
osób powie ci, że to tylko forma kontroli umysłów i nie warto w
to wierzyć. Wszyscy powiedzą ci, na co uważać i co powinieneś
wiedzieć, które informacje są dobre, a które złe. A ja
się zastanawiam, co czyni ludzi autorytetami mogącymi mówić innym,
co jest prawdą, a co fałszem? I dlaczego przeczysz czemuś albo
akceptujesz coś na podstawie sugestii innych? Czemu sam o tym nie
zadecydujesz? Informacja jest tylko informacją. Nie ma czegoś
takiego jak dobra lub zła informacja. Jest tylko to, co z nią
zrobisz. Wszystko może być Biblią. Możesz podejść do każdej informacji,
osoby czy zdarzenia z otwartym umysłem [i sercem]. Bo to Twoja
odpowiedzialność, by zareagować w wybrany sposób. Nie oglądaj
się na stado, ani na konwenanse - to Twoja odpowiedzialność. To
jest punkt, w którym bez względu na to, ile osób powie Ci, że
robisz coś dobrze albo żle, nie bedziesz uzależniony od ich
akceptacji. (…) Według mnie to właśnie
oznacza bycie prawdziwie żywym.
Cała rywalizacja, którą dziś widzimy, niszczenie się, wojny, ściganie się o sprawy materialne, rabowanie planety i rozrywanie jej na strzępy, by móc poczuć, że wygrałeś, wszystko to jest destrukcyjne, nie tylko dla samej planety, ale całej dla ludzkiej cywilizacji. Bo nasza cywilizacja rozkwita dzięki współpracy, a umiera przez współzawodnictwo."
"Skutecznie niszczymy samych siebie nienawiścią
udającą miłość.
Życie pełne jest bólu i prawdopodobnie jedynym
bólem,
którego możemy uniknąć jest ból biorący się z prób
uniknięcia bólu.
R.D. Laing
https://www.youtube.com/watch?v=Gkz8PES6hkw
DROGA WIEDŹMINKO!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Tobie wyrazy pokoju i miłości:):):):
STAN.
Dziękuję kochany STANIE.
UsuńI ODWZAJEMNIAM… nie płyną fale POKOJU, MIŁOŚCI I HARMONII między nami :-)
Te grafiki na blogu/blogach
OdpowiedzUsuńto wszystko Twoja robota? :>
Pytam ponieważ jest taki jeden drobiazg którego sam nie potrafię stworzyć
nie mam programu graficznego,nie znam się na tym,nawet nie wiem czego szukać ;p
nie jestem grafikiem.
Istnieje taka możliwość że napiszę Ci o co mi chodzi
a Ty spróbujesz zrobić obrazek na podstawie opisu? :>
Chodzi o 5 kolorowych kulek :
OdpowiedzUsuńTylko że one muszą…nie mieć …hm…
Bryła wiadomo jak wygląda,w pewnym momencie się kończy
i dalej mamy przestrzeń wokół bryły.
Potrzebuję kuli która będzie kulą ze światła :>
czyli nie będzie miała krawędzi ,będzie stopniowo zanikać jak dym.
Każda z kul musi mieć inny kolor,w kolejności:
niebieska,zielona,czerwona,żółta,biała i tło czarne.
Teraz tak,niebieska kula musi się znajdować w zielonej
a obie kule we wnętrzu czerwonej.
Te 3 kule we wnętrzu żółtej a ona w białej.
Chodzi o to żeby w kuli białego światła,widać było żółte światło,zawierające czerwone światło,
które w środku świeci na zielono,a wnętrzem zielonej kuli jest niebieska kula.
Tak wygląda całość w 2D
http://www.dzogchen.hu/wp-content/uploads/2013/03/AH_THIGLE_wp.jpg
a mnie jest potrzebne 3D
kolorystycznie w tym stylu
i4.sndcdn.com/artworks-000039718498-sobmgd-t500x500.jpg?d53bf9f
Jeśli chodzi o literę A,nie jest potrzebna :)
Dasz radę?
Spodobały mi się zdjęcia baniek mydlanych na blogu :)
To jest dokładnie ten rodzaj kolorów i ten styl przenikania się barw
zachodzenia jednej na drugą.
Większość grafik na moim blogu to moja robota, ale… mam nowy komputer i nie mam na nim żadnego programu graficznego. Może któregoś dnia spróbuję narysować to, co opisujesz.
OdpowiedzUsuńGdybym miała jakiś program, to coś bym spróbowała zrobić dla Ciebie, ale póki co - nie mam.
Zajrzyj pod stary Twój wpis w tej sprawie na Mistyce Życia. Tam się zgłosił do Ciebie ktoś, kto gotów Ci pomóc.
I mam do Ciebie wielką prośbę, Mezamirze. Nie wklejaj, proszę, na moim blogu w komentarzach tekstów, które są tylko w jakimś sensie połączone z tematami notek. Wklejaj - jeśli możesz - ewentualnie linki z hasłem. Ponieważ wpisy nie wiążące się moim zdaniem z tematem albo łączące się, ale w bardzo "daleki" sposób - według mnie, będę po prostu usuwać.
"Spodobały mi się zdjęcia baniek mydlanych na blogu :)"
Dziękuję. Zdjęcia baniek nie moje. Znalazłam je w internecie.