wtorek, 30 stycznia 2018

W TAŃCU Z CAŁOŚCIĄ...



POZNAWANIE NATURY UMYSŁU...

Mamy niesamowite możliwości poznawania "natury umysłu". 

Jill Bolte Taylor, neuroanatom na podstawie przeprowadzonych badań twierdzi, że myśl, której nie stawia się oporu, przechodzi przez nasz umysł w 90 sekund. Mamy zatem 1 i 1/2 minuty aby:


1. przykleić się do myśli i za nią podążyć nieświadomie czyli ulec iluzji jej "prawdziwości". Jesteśmy wtedy animowani przez taką myśl jak marionetki lub pacynki nieświadomie odgrywające "swoje role". 

2. stawiać opór myślom i w rezultacie ulegać wewnętrznemu konfliktowi. W umyśle toczymy dialog sami ze sobą, choć też możemy nie być świadomi tego sporu toczącego się w głowie. 

3. obserwować myśl świadomie i... "widzieć" jak się "rozpływają... dymki czy chmurki iluzji".

4. Bywa, że już pewne myśli obserwujemy, a innych nie. I te nie wychwycone , nieuświadomione nas nadal "wciągają". 

5. Bywa, że przyglądając się myślom możemy wyczuwać (intuicyjnie lub na zasadzie rezonansu - odczuwania energii), które myśli są dla nas jak drogowskazy ku naszej ewolucji, ku nowemu postrzeganiu, zrozumieniu, a które nadal nas ściągają do starych, konwencjonalnych sposobów myślenia i zachowania. Świadome obserwowanie myśli uwalnia nas od wewnętrznych konfliktów. 

6. Bywa, że świadomie możemy za jakąś myślą podążyć - jak podróżnik, który wyruszył w nieznane tereny podążając za przewodnikiem... Pozostając obserwatorem tego, dokąd nas ta myśl zaprowadzi, doświadczamy świadomie skutków takiej myśli... rozpoznajemy na przykład jej wpływ na nasze uczucia i emocje czyli na przykład działanie w naszym ciele albo... w znacznie szerszym planie, zakresie. 

7. Zdarza Się, że jakaś myśl może zaprowadzić nas do odkrycia kolejnej części Siebie, której wcześniej nie byliśmy świadomi. 

I umysł integruje Się ze świadomością... Świadomość rozświetla niewidzialnym światłem kolejne obszary umysłu i integruje je ze Sobą... Ach... Jak odkrywcy, radośni badacze z zachwytem, zaciekawieniem niewinnego dziecka odkrywamy, badamy przeróżne zjawiska i przestrzenie Życia, Istnienia. 

Obserwowanie myśli umożliwia nam badanie i zrozumienie, dokąd nas myśli mogą zaprowadzić; w ten sposób uświadomione stają się wszelkie wcześniejsze nasze nieświadome myśli, powiązane z nimi emocje i działania oraz ich skutki. Oczywiście najpierw warto ;-) uaktywnić uważność - świadomość umożliwiającą nam obserwowanie procesu myślenia.

I obrazek Się narysował taki:








piątek, 26 stycznia 2018

CZY TO JAWA CZY SEN?




Istnienie, Życie jest Snem, a nasze sny są życiem. 
Lecz ani jedno ani drugie nie jest tym, co sobie o nich myślimy i wyobrażamy w oddzieleniu od Siebie... granicami pomiędzy nazwami, formami tworzonymi przez Umysł. 

Scala je... Świadomość...Jedni.


czwartek, 25 stycznia 2018

FRAGMENT SNU O ŁODZI I BURZY...

Dziś śniło Się, że wyruszam sama w podróż żaglówką. Ledwo wypłynęłam, rozpętała się burza. Na wodzie znalazłam dryfujące w moim kierunku wiosło, więc wyciągnęłam je i machając nim raz z jednej, raz z drugiej strony łodzi jakoś dopłynęłam do brzegu. Łódź płynęła rysując na tafli wody zabawne zygzaki. Dobiłam do drewnianej szopy na pomoście i zacumowałam łódź, by tę burzę przeczekać.

I taki obrazek Się narysował:


środa, 24 stycznia 2018

O INNYCH JAKO NASZYCH LUSTRACH...




W "zasadzie lustra" nie tyle chodzi o "przepracowywanie swoich prześladowców", co integrowanie swojego "cienia", który "zakotwiczony" jest w nieświadomości zbiorowej . Czyli o proces stawania się coraz bardziej samo-świadomą Istotą ludzką. Jak? No poprzez uświadamiane tego, co nieświadome w naszych myślach, emocjach i działaniach. Na przykład: 

kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieświadome kłamstwa i przestajemy siebie okłamywać (i innych), kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieuświadomione jeszcze manipulacje i przestajemy manipulować, wtedy... będziemy jeszcze (przez jakiś czas) spotykać nadal w swoim życiu kłamców i manipulatorów, oczywiście. Ale gdy te części Siebie mamy zintegrowane i uwolnione w sobie, czyjeś kłamstwa czy manipulacje nie robią już na nas żadnego wrażenia, nie dotykają nas, bo po prostu są widziane, a nawet rozumiane. I w każdej sytuacji, gdy z czyimś kłamstwem czy manipulacją mamy do czynienia, nie działamy już wtedy konwencjonalnie według jakichś koncepcji, lecz działamy spontanicznie, świadomie z przestrzeni Serca, z Miłością i współczuciem (współodczuwaniem), bo jesteśmy Jednym. Do momentu aż... dokona Się transformacja=transcendencja. Wtedy "kłamcy" i "manipulatorzy" znikają... 


Jeśli zaś wciąż coś nas denerwuje w innych i drażni, wyzwala jakieś negatywne emocje, znaczy to, że ta część Siebie, naszego "cienia zakotwiczonego" w nieświadomości zbiorowej nie została jeszcze uświadomiona i zintegrowana w nas. Każda taka negatywna reakcja - emocja jest informacją o tym, co jeszcze możemy sobie uświadomić i zintegrować, co jest jednoznaczne z uwolnieniem. Ale i przebijanie się przez warstwy nieświadomości bywa dla niektórych sporym wyzwaniem.

Ostatecznym "efektem" tego procesu jest połączenie z tzw. jaźnią będącą punktem centralnym, a przy tym podłożem naszego (psychicznego) istnienia, a niektórzy mówią, że to "cel naszej duszy" w tym świecie-śnie. Ten proces bywa bardzo trudny, chociaż wszyscy mamy wystarczające ku temu możliwości, by ten proces poznawczy przechodzić. I to jest tym, do czego wszyscy podświadomie zdążamy. Poznanie swojego "cienia" jest poznaniem prawdy o sobie, która nas wyzwala. 

Gdy znika kłamstwo, w całej krasie i blasku, pojawia się prawda. Kłamstwo zauważone zanika. I nie chodzi tu o jakieś "dążenie" do prawdy czy "poszukiwanie" prawdy albo "drążenie" kłamstw, lecz otwarcie na odkrycie kłamstw i przyjrzenie Się im. Ujrzenie kłamstwa i uświadomienie go sobie to... jego koniec - rozwiewa się jak dym iluzji. 


czwartek, 18 stycznia 2018

CZY CIERPIENIE USZLACHETNIA CZY NIE?


"czy cierpienie uszlachetnia czy nie?

Jeżeli przyjmiesz odpowiedzialność za [tą] trudną sytuację, którą współtworzyłaś[łeś], to już zrobiłaś[łeś] krok w kierunku Miłości.... Uświęćmy te nasze wszystkie tarapaty i rozczarowania na drodze do czegoś, co już w nas jest, ale w gąszczu projekcji i oczekiwań od życia nie umiemy tej subtelności zidentyfikować... Dlaczego ma mnie cierpienie nie uszlachetniać? 


- chyba tylko wtedy, kiedy nie jestem gotowy się przez nie uczyć, a jeżeli jestem, to nie będę musiał tyle cierpieć...i będę uszlachetniony.


Dla mnie podstawą odkrywania łaski Miłości jest mój własny stosunek do niej samej we mnie - i to właśnie ta niezwykła afera miłosna pozwala mi dostrzec jej działanie i chęć rozlewania się jej na całość mojego Życia... - to Miłość uświęca spotkanie z drugim człowiekiem, partnerem...a nie druga osoba.
Niech każda sytuacja nas wzmacnia i odnawia, a nie tylko cierpienie...
- nie mniej nie tylko moje życie, ale również moja praca z ludźmi - oni sami jasno potwierdzają, że postawienie nowych kroków w kierunku transformacji, a więc nowego poziomu samo-przeżycia, spowodowało samo cierpienie i rzetelna chęć wyjścia z niego...." - Adam Zabłocki


Cierpienie po prostu jest "etapem" albo "doświadczaniem" Istoty ludzkiej nasycania Się nim i tym, co je sprawia, a gdy następuje nasycenie do stopnia przesycenia, pojawia się gorące pragnienie (Serca, duszy - tego, kim, czym już Jesteśmy), by zakończył się spektakl "życia w cierpieniu". No i pojawia się decyzja: koniec. I rozpoczyna się, następuje wtedy kolejny "etap"...

Teraz, nawet, gdy w ciele odczuwany jest ból - tzw. fizyczny, nie powoduje on już cierpienia, nie odbiera błogości istnienia. Nawet taki ból może być... u-kochany. Tak to działa - wiem , bo doświadcza Się tak przeze mnie. 

czwartek, 11 stycznia 2018

INTEGRACJA.... Unio mystica

INTEGRACJA.... Unio mystica...
"(...) 
Oto czas spotkania dualizmów życia doznawanych wcześniej. Zamiast nocy przeciwstawiającej się dniu, czy ciemności dławiącej światło, widzimy, jak dualizmy współistnieją, tworząc jednolitą całość, nieskończenie przemieniając się w siebie, a każdy z nich w swej głębi zawiera nasienie tego, co jest jego przeciwieństwem. Orzeł i łabędź są istotami Latającymi, pełnymi majestatu. Orzeł jest ucieleśnieniem siły i samotności. Łabędź ucieleśnienia przestrzeń i czystość, płynie spokojnie, zanurza się w uczuciach, w pełni spełniony i kompletny w swej doskonałości i pięknie.

Jesteśmy połączeniem orła z łabędziem: mężczyzny i kobiety, ognia i wody, życia i śmierci. Karta Integracja jest symbolem samo-tworzenia, nowego życia i mistycznego zjednoczenia, znanego też jako alchemia.
(...)
W człowieku jest konflikt. Jeśli nie zostanie on rozwiązany w nim, nigdzie nie może zostać rozwiązany. 
Polityka jest w tobie, między dwiema częściami umysłu.
Istnieje bardzo mały pomost. Jeśli ten pomost zostanie zerwany w wyniku jakiegoś wypadku, wady fizjologicznej czy czegoś innego, człowiek dzieli się wewnętrznie, staje się dwiema osobami; znane jest to jako schizofrenia, rozdwojenie osobowości. Jeśli ten pomost zostanie zniszczony, a jest on bardzo delikatny... rozdwoisz się, będziesz się zachowywać jak dwie różne osoby. Rano jesteś bardzo kochający, bardzo piękny, wieczorem jesteś bardzo rozzłoszczony, zupełnie inny. Nie pamiętasz tego, czym byłeś rano... jak możesz pamiętać? Wtedy działał inny umysł, a jedna osoba stała się dwiema. Gdy ten pomost zostanie wzmocniony na tyle, by dwa umysły przestały istnieć jako dwa i połączyły się w jedność, nastąpi Integracja, krystalizacja. To, co George Gurdjieff nazywał krystalizacją istnienia, to nic innego jak tylko te dwa umysły stające się jednym, wewnętrzne spotkanie aspektu męskiego z aspektem żeńskim, spotkanie yin z yang, lewego z prawym, logiki z nie-logiką, Platona z Arystotelesem."
(z Osho "Ancient Music in the Pines"1)





piątek, 5 stycznia 2018

O MODLITWACH I INTENCJACH

z wdzięcznością za nieustające inspiracje. 

"Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. (...) Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę" - z książki Gregga Bradena „Tajemnice zagubionej modlitwy" *).

Modlitwy o miłość nie przyniosą miłości.  
Kiedy modliłam się o harmonię między animą i animusem, nic się nie działo, a kiedy przestałam, proces Się uaktywnił.  
Kiedy modliłam Się o pokój i harmonię, nie mogły one dla mnie zaistnieć do momentu aż zaczęłam je odczuwać w sobie, Sobą.  
Jakie to proste. Wejść, wniknąć w to, co przejawia Się jako pragnienie Serca... oddać Się temu, stać się Tym... świadomie.

A jeszcze dalej... Odczuwanie tego, co Się przejawia, bycie z tym, co Jest... toć to... bycie świadomie - bycie świadomością w różnych stanach: sytuacjach - snach - światach... bez chcenia czy niechcenia, bez marzeń, oczekiwań czy stawiania oporu temu, co autentyczne i spontaniczne... To integracja, scalenie siebie ze Sobą -Życiem, esencją, istnieniem, istotą, Absolutem... 
To nie jest bierne, to jest bierne i aktywne jednocześnie
jak taniec w bezruchu; abstrakcyjny lot... 
niepoznawalnego pomiędzy (oraz w) 
znanym i nieznanym... 

To, czego oczekuje ja (ego), nie zawsze jest tym, co jest nam potrzebne do naszego rozwoju, a czasem to, co ja sobie wyobraża, że potrzebuje, nawet ten rozwój hamuje i stawia opór temu, co naturalnie "potrzebuje" Się przejawić, zadziać. A wtedy ten opór ... sprawia ból, bo jeszcze ważniejsze są oczekiwania - potrzeby ja, a ignorowane jest, to, co otrzymujemy, bo potrzebujemy... co nasza Dusza/Duch nam daje "w prezencie". Bywa, że chcenia, potrzeby i pożądania naszych ja różnią się od pragnień/intencji Duszy/Ducha. 

Podąża Się za pragnieniami/intencjami Duszy/Ducha, gdy prowadzi "wołanie Duszy" albo "pukanie Ducha"... I te pragnienia/intencje zaskakujące bardzo często bywają dla naszych ja i jednocześnie odczuwane są jako oczywiste dla Ducha/Duszy. Taka zabawna jednoczesność jest odczuwana. Gdy tego potrzebujemy. To nas zbliża do "stawania" Się przejawami pragnień/intencji Serca Serc, integrowania Się z Życiem, naszą Istotą Istnienia.  

____________________________
*).
"Pewnego dnia David, znajomy tubylec, zaprosił mnie na wyprawę do starożytnego kamiennego kręgu, żeby tam wymodlić deszcz. Nie padało już od wielu tygodni i na wielkich obszarach Nowego Meksyku panowała skrajna susza.
– Sam krąg nie ma żadnej mocy. Służy jedynie za miejsce skupienia dla tego, kto zanosi modlitwy – wyjaśnił mi, gdy przybyliśmy na miejsce. 
Uważnie przyglądałem się, jak David zdjął buty, wszedł do kręgu i pozdrawił cztery kierunki świata i wszystkich swoich przodków. Potem złożył dłonie jak do modlitwy, zamknął oczy i znieruchomiał. Spowolnił oddech, który stał się ledwo zauważalny, a następnie, po kilku chwilach, odetchnął głęboko. Otworzył oczy, spojrzał na mnie i powiedział:
– Chodźmy, sprawa załatwiona. (...)
– Już? – spytałem. – Myślałem, że miałeś zamiar modlić się o deszcz.
– Nie – odparł. – Powiedziałem, że wymodlę deszcz. Gdybym modlił się o deszcz, mógłby nigdy nie zacząć padać... (...) Wywołałem w sobie uczucie, jakie wywołuje padający deszcz. Poczułem, jak spływa po moim ciele i co czuję, stojąc na placu w mojej wiosce z bosymi stopami zanurzonymi w błocie powstałym od obfitych opadów. Poczułem zapach deszczu na glinianych ścianach domów i doświadczyłem uczucia jak podczas spaceru przez pola kukurydzy, która sięga mi aż po pierś, bo bujnie wyrosła dzięki rzęsistemu deszczowi. Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. Gdy prosimy, by coś się zdarzyło, przyznajemy, że tego nie mamy. I dajemy temu moc. Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę. 
Odpowiedź Davida była kluczem, który wielu osobom pomógł zrozumieć ten rodzaj modlitwy" – pisze Braden.