cytat:
"Dziś minął jeden z dni, w których łzy nie chciały przestać płynać. (Tak, nauczyciele, mistrzowie, znajomi, wszyscy miewamy takie chwile...W końcu jestesmy też ludźmi). Zaczelo sie od przemocy od bliskiej osoby, smutnej obmowy nieznajomej znajomej, potem pogróżek w necie od osób, których nie miałam sposobności spotkać. I jestem do tego przyzwyczajona, doświadczam tego od lat, więcej od kiedy zaczelam sie dzielić. Wiem, rozumiem, wybaczam, nie wiedzą co czynią. Tak to już jest. Dziś jednak stało się to impulsem do wylania czegoś jeszcze...Smutek uruchomił płacz, płacz wspomnienia; bliższe, dalsze i w końcu bardzo odległe - nadużyć, gwałtów, mordów, tortur, przemocy wobec kobiet i dzieci. Widzenie zbiorowych wspomnień ludzkości otworzylo Puszkę Pandory wylewając rzekę łez. Wylała się i przestała płynąć. Zrobiło się lżej. (...)" - Patrycja Pruchnik Nitya *1) https://www.facebook.com/patrycja.pruchnik/posts/10209754650919907?pnref=story
Zdarza się, że kobieta całkiem świadoma, a nawet 'przebudzona' (tak, jak np. Nitya) w pewnej sytuacji może połączyć się z wibracjami "bolesnego ciała kobiet ziemskiego pola". Wtedy może współodczuwać te wibracje jako trudne lub bolesne odczucia i emocje.
Nawet po wielu latach wolności od odczuwania tych emocji nagle kobieta w jakiejś sytuacji może zacząć odczuwać wibracje energetyczne powiązane z na przykład poniżeniem kobiet, a nawet irracjonalnej wręcz zazdrości lub lęku przed odrzuceniem - emocji związanych z "ciałem bolesnym kobiet ziemskiego pola". (Po części czegoś podobnego doświadczyłam przed miesiącem, a po wielu latach wolności od nich.) Zdarza się to jednak po to, aby mogło zostać całkowicie przyjęte, zintegrowane na jeszcze głębszych poziomach naszego Istnienia / świadomości i uwolnione poprzez zrozumienie, że:
tak doświadczała świadomość przez tysiące lat na tej planecie poprzez ciała kobiet, a teraz dokonuje się ewolucyjna zmiana.
To samo dotyczy mężczyzn i ich "bolesnego ciała".
To samo dotyczy mężczyzn i ich "bolesnego ciała".
Kiedy partner tego jeszcze nie rozumie, nie może wspierać kobiety w tym procesie, a nawet może ją wtedy pozostawić z powodu lęku przed tym i niezrozumienia tego, co odczuwa kobieta w takich chwilach, Może odejść, ponieważ nie umie jeszcze z tym sobie poradzić. Czasem mocno identyfikujemy się z takim doświadczeniem i
przede wszystkim z tym, że to mnie się wydarza. I wtedy "boli".
Ale gdy przychodzi zrozumienie tego, komu naprawdę się wydarza doświadczenie
(nie tylko mnie) i dlaczego się ono wydarza, wtedy rozumiemy, że nie ma sensu
przedłużanie np. stanu jedności, błogości i połączenia z jakąś nieopisywalną
Całością, bo odkrywamy, że nie możemy cały czas odczuwać tego stanu jedności,
błogości i połączenia. Nasze doświadczenia wciąż się zmieniają.
Partner może czasem również prowokować takie sytuacje, choć może być tego nieświadomy. A gdy jest już bardziej zintegrowany sam ze sobą, wtedy może także wspierać kobietę w takich chwilach.
Chcielibyśmy żyć w błogości i nawet gdy takich stanów doświadczamy, chcielibyśmy je zatrzymać, przedłużyć jakoś... Natomiast, gdy przychodzą do nas inne doświadczenia, postrzegamy je jako bolesne i negatywne. Jednak... Zawsze doświadczamy tego, co jest nam dane, ale możemy doświadczać w taki sposób, że tłem, przestrzenią tych doświadczeń jest... radość istnienia. Nie musimy wtedy nazywać tych doświadczeń bolesnymi emocjami i nie ma w nich już ani złości ani rozpaczy. Możemy (każda i każdy z nas może) jako istota ludzka "stawać się" coraz bardziej wolnymi od wszystkich doświadczeń.
Wszystko, co się zdarza, czy "cudowne" czy "okropne" (dopóki tak będziemy to nazywać), wszystko, co przychodzi i odchodzi nie ma nic wspólnego z tzw. przebudzeniem czy oświeceniem. Po
prostu doświadczamy na różne sposoby tego, KIM/CZYM JESTEŚMY. Przecież WSZYSTKO mieści się tak samo w Tobie jak i we Mnie. :-} Ty-Ja jesteśmy jednocześnie
uczestnikami i świadkami tych wszystkich zdarzeń. Lubimy doświadczać jako ludzie
i obserwować - być świadkami (tego doświadczania) jako "coś więcej"
;-} A nawet cieszyć się tym.
Chcielibyśmy żyć w błogości i nawet gdy takich stanów doświadczamy, chcielibyśmy je zatrzymać, przedłużyć jakoś... Natomiast, gdy przychodzą do nas inne doświadczenia, postrzegamy je jako bolesne i negatywne. Jednak... Zawsze doświadczamy tego, co jest nam dane, ale możemy doświadczać w taki sposób, że tłem, przestrzenią tych doświadczeń jest... radość istnienia. Nie musimy wtedy nazywać tych doświadczeń bolesnymi emocjami i nie ma w nich już ani złości ani rozpaczy. Możemy (każda i każdy z nas może) jako istota ludzka "stawać się" coraz bardziej wolnymi od wszystkich doświadczeń.
W pewnym
momencie może nawet pojawić się przed Tobą jakiś na przykład najwspanialszy
"bóg" Sziwa, a na Tobie nie zrobi to żadnego wrażenia. Będziesz
patrzyła na niego może i z podziwem, i z miłością, może nawet zaczniesz z nim
tańczyć, a taniec zamieni się w doświadczanie destrukcji. I gdy ten "bóg"
odejdzie, nie zrobi to na Tobie wrażenia wtedy, gdy zrozumiesz, że Ty Jesteś
"sprzed" tego doświadczenia. Że Jesteś czymś więcej niż samo to doświadczanie. I wtedy możesz poczuć wdzięczność za to i każde, dosłownie każde
doświadczenie. Bo wszystko, czego doświadczamy płynie z nas...
Przyczyną odczuwania na przykład negatywnych emocji jest nasz
opór wobec prawdy o Sobie. Gdy nie jesteśmy skupieni na chwili obecnej, nie
możemy nawet dostrzec tego oporu. (Ten opór bywa nazywany np.: "ego"
;-} ). Będąc jednak w pełni obecni w teraźniejszości potrafimy poddać się całkowicie każdej "emocji", nawet takiej, z którą bywa nam "trudno". I nie musimy już jej nazywać. Możemy nawet
(co może wydawać się paradoksalne) odczuwać radość z powodu pojawienia się
"trudnej emocji", bo dzięki temu możemy ją zintegrować w Sobie. Również
te wibracje związane z "bolesnym ciałem kobiet ziemskiego pola". Możemy nazywać ten proces "uzdrawianiem" Siebie.
Kiedy zamiast odczuwać energię jako ból emocjonalny, odczuwamy tylko energię o różnych częstotliwościach bez używania określenia (słowa) ból, zaczynamy całkiem inaczej ją postrzegać. To przykład, w jaki sposób dokonuje się w nas, poprzez nas zmiana świadomości - ewolucja, ekspansja świadomości.
Kiedy zamiast odczuwać energię jako ból emocjonalny, odczuwamy tylko energię o różnych częstotliwościach bez używania określenia (słowa) ból, zaczynamy całkiem inaczej ją postrzegać. To przykład, w jaki sposób dokonuje się w nas, poprzez nas zmiana świadomości - ewolucja, ekspansja świadomości.
Kiedy
dokonuje się zmiana 'sposobu' odczuwania emocji jako wibracji - następuje przesunięcie
odczuwania z poziomu emocjonalnego na poziom energetyczny. Wtedy
odczuwanie tych wibracji energii przekracza emocjonalny ból. I następuje
uwolnienie. Jakbyśmy zaczynali wibrować (stawali się wibracjami) i płonąć... :-}
Gdy "płoniemy",
"spala się" - powoli wszystko lub nagle jakaś część - tego, co mogłoby stawiać opór
naszemu całkowitemu oddaniu Miłości, Istnieniu, Zrozumieniu. I wtedy może
przejawić się w nas Miłość, która spala także ocenianie naszych doświadczeń
jako "dobre" albo złe". Bo wszystkie doświadczenia uczą nas
czegoś więcej o Sobie-Tobie. I Miłość wybucha jeszcze większym Płomieniem w
Sercu.
Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez
nas) "Istoty Boskiej", która zintegrowana jako Jedno: Ona i On (Świadomość i Umysł) staje
się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich
nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i
głębokiego snu czy "zaśnienia na jawie".
Kiedy następuje zmiana odczuwania z 'poziomu emocjonalnego' na 'poziom energetyczny', może to spotykać się z niezrozumieniem tych, ktorzy jako istoty ludzkie jeszcze tego nie doświadczyli. Na przyklad bardzo bliski mi mężczyzna domagał się ode mnie wyrażania emocji złości. Miałam odczucie, że czasem prowokował takie sytuacje, a gdy mówiłam - zgodnie z tym, co odczuwałam, że nie czuję złości, on zarzucał mi, że wypieram się emocji. Dokonywał projekcji na mnie tego, co sam odczuwał, a jeszcze nie mógł ani przyjąć, ani zrozumieć tego, co było odczuwane przeze mnie. Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy już wystarczająco świadomi naszych wcześniejszych uwarunkowanych reakcji. I tak między innymi dokonuje się ewolucja świadomości.
Kiedy następuje zmiana odczuwania z 'poziomu emocjonalnego' na 'poziom energetyczny', może to spotykać się z niezrozumieniem tych, ktorzy jako istoty ludzkie jeszcze tego nie doświadczyli. Na przyklad bardzo bliski mi mężczyzna domagał się ode mnie wyrażania emocji złości. Miałam odczucie, że czasem prowokował takie sytuacje, a gdy mówiłam - zgodnie z tym, co odczuwałam, że nie czuję złości, on zarzucał mi, że wypieram się emocji. Dokonywał projekcji na mnie tego, co sam odczuwał, a jeszcze nie mógł ani przyjąć, ani zrozumieć tego, co było odczuwane przeze mnie. Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy już wystarczająco świadomi naszych wcześniejszych uwarunkowanych reakcji. I tak między innymi dokonuje się ewolucja świadomości.
Na pewnym etapie ewolucji świadomości następuje integracja "żeńskich" i męskich" energii w naszych ciałach - poprzez nasze ciała kobiety i mężczyzny. Symbolem tego zespolenia jest Sziwa-Szakti, Yab-Yum, Dao, Ometeolt itd. Wszystkie one, tak jak Sziwa (Śiwa, Shiva) i Szakti, symbolizują kosmiczne energie - to świadomość i energia (Świadomość i Umysł albo Świadomość i Forma). Nie istnieją bez siebie. Umysł rozświetlony Świadomością i Świadomość wypełniona Umysłem stanowią Jednię.
Znaczenie boskiej pary Sziwy i Szakti jest czasami źle zrozumiane, gdy są postrzegane
jako "mężczyzna" i "kobieta", a ich związek jest traktowany
jako związek seksualny. Seksualność jest czymś zupełnie naturalnym dla ludzi i zwierząt, a
nieporozumienie pojawia się tylko wtedy, gdy seksualność i duchowość są
mieszane i sprowadzane na poziom seksualności zwierzęco-ludzkiej.
Seksualność
jest związkiem mężczyzny i kobiety.
Duchowość
jest zjednoczeniem ludzkiej i boskiej świadomości.
Gdy
seksualność wspiera proces jednoczenia, integrowania się ludzkiej i boskiej świadomości, seksualność i duchowość mogą się wtedy wzajemnie uzupełniać. Temu na przykład służy tantra.
Pod
seksualnością, która za cel obiera aktywność prowadzącą do orgazmu, a
pomijającą celebrację (świadomą) maksymalnie każdej chwili, ukrywają się silne,
negatywne emocje, których nie jesteśmy świadomi, a które wciąż nas ranią
i utrzymują w "zaśnieniu".
Kiedy nie zwracamy uwagi na nie, one zaczynają nami powodować, nie tylko w chwili zespolenia, ale w całej relacji. Przeżywamy wtedy złudną rozkosz, która i tak nigdy nie daje zaspokojenia. Działamy jak marionetki szarpane za sznurki. I wtedy zaczyna "wywalać" nam to, co sami przed sobą ukrywamy, bo nasze "małe ja" nie chcą zobaczyć prawdy o Sobie-Tobie, więc harmonia relacji zostaje zaburzona. I znów może pojawić się znudzenie, znużenie, przemęczenie albo frustracja, żal, złość, gniew lub zobojętnienie i kolejna tęsknota/potrzeba doświadczenia na nowo z kimś innym kolejnego "miodowego miesiąca", który z powodu nadal nieuświadomionych jeszcze wzorców, które nami powodują, skończy się tak samo albo podobnie jak poprzednie nie dając nam zaspokojenia "wiecznego głodu oddzielenia".
Kiedy nie zwracamy uwagi na nie, one zaczynają nami powodować, nie tylko w chwili zespolenia, ale w całej relacji. Przeżywamy wtedy złudną rozkosz, która i tak nigdy nie daje zaspokojenia. Działamy jak marionetki szarpane za sznurki. I wtedy zaczyna "wywalać" nam to, co sami przed sobą ukrywamy, bo nasze "małe ja" nie chcą zobaczyć prawdy o Sobie-Tobie, więc harmonia relacji zostaje zaburzona. I znów może pojawić się znudzenie, znużenie, przemęczenie albo frustracja, żal, złość, gniew lub zobojętnienie i kolejna tęsknota/potrzeba doświadczenia na nowo z kimś innym kolejnego "miodowego miesiąca", który z powodu nadal nieuświadomionych jeszcze wzorców, które nami powodują, skończy się tak samo albo podobnie jak poprzednie nie dając nam zaspokojenia "wiecznego głodu oddzielenia".
Boginie są partnerkami bogów, a nie „małżonkami”.
Występują przy bogu na zasadzie komplementarności, ale nie w aspekcie
prokreacji, gdyż żadna z par nie ma wspólnych, zrodzonych z siebie boskich
dzieci. Saraswati nie
ma dzieci z Brahmą,
a Lakszmi nie
rodzi dziecka Wisznu, Parwati sama
tworzy synka Ganeśię,
a Śiwa sam
tworzy Skandę.
Każdy bóg i każda bogini posiadają swoją odrębność i
za każdym razem przejawia się ich całkowita, pełna osobowość. W
hinduskiej mitologii nie ma żadnych, choćby dopełniających się połówek. Prawie wszystkie boskie pary indyjskiej mitologii ukazują bardziej bratersko-siostrzany aspekt
związku niż aspekt matrymonialny czy macierzyńsko-ojcowski.
To połączenie kosmicznych, uniwersalnych energii "żeńskich" i "męskich" w istocie ludzkiej, boskości w człowieku było przepowiadane na przykład przez Majów. W twierdzeniu, że żyjemy w czasach przejścia do Piątego Świata Harmonii. Poprzednie cztery Światy trwały po około 5125 lat każdy i naprzemiennie w tych czterech kolejnych Światach "prym wodziły" i zarządzały: prawa półkula mózgu, potem lewa, następnie prawa i potem znów lewa. Naprzemiennie mieliśmy światy "matriarchalne" i "patriarchalne". W Piątym Świecie Harmonii obie półkule stają się zharmonizowane ze sobą. Tak manifestuje się ewolucja świadomości i proces dojrzewania istot ludzkich.
***
Bywa też tak, że czasem kończy się jakaś ścieżka, kończą się
poszukiwania. Zajmowałam się tym wszystkim, co mnie wyczerpuje, czym codziennie
byłam zajęta, a co chciałabym zakończyć. Różnymi wzorcami, według których
latami działałam nieświadoma, co czyniłam sobie i innym. A odkrywanie Siebie nie ma końca, jest WIECZNĄ ZABAWĄ, KOSMICZNYM ŻARTEM. Jesteśmy "Podróżnikami Nieskończoności".
Czym jest Prawda?
Możemy dociekać" jak naukowiec, a nie jak uczeń czy
uczennica jakiegoś mistrza. Bo każda i każdy z nas odkrywa swoją Prawdę poprzez
siebie, w Sobie. To nasz umysł potrzebuje wyzwolenia. Z czasem coraz bardziej potwierdza się, że jesteśmy wolni,
że rozpoznaliśmy to, co prawdziwe. Potwierdza się przez inne reakcje na podobne
sytuacje, przez nowe sytuacje, w których się znajdujemy.
Nie jesteśmy oddzieleni od swojej natury, co by to miało
znaczyć i jak może to być interpretowane. Bardziej chodzi w
"oświeceniu" czy "przebudzeniu, żebyśmy wyzdrowieli, uzdrowili
siebie niż "stali się oświeconymi" czy "przebudzonymi". Uwolnili się do radości istnienia od tego, co nas więzi i sprawia cierpienie. Więc "najprościej zajmować się swoim gównem" - jak mawia Dolano. :-)
Sprawdziłam, działa. ;-) Nareszcie wtedy możemy cieszyć się życiem. Nie szukamy
akceptacji u innych ludzi i wszystkich kochamy, bo wszyscy Jesteśmy Całością,
Jednią, Jednością. A i tak z jednymi jest nam bardziej "po drodze", a z innymi mniej...
Jeśli jestem kimś, kto chce zdobyć cokolwiek, nigdy tego nie
zdobędę. Najważniejsze, żeby przestać chcieć zmieniać świat i innych ludzi.
Wystarczy całkowita gotowość na przyjęcie wszystkiego tego, co jest. Nie chcieć
niczego, zupełnie niczego. Och, jaka wolność, jakie ukojenie. I nie da się już
tego ogarnąć umysłem. I można cieszyć się każdą chwilą... I nawet podążać za wizjami, które są jak drogowskazy Wielkiego Ducha.
Koniec Gier. W grze można coś wygrać lub przegrać. Dla mnie nie ważna jest wygrana ani przegrana; nie ważne już jak kończy się dana przygoda, sytuacja czy historia: tzw. sukcesem czy porażką; już zawsze przyjmę "sukces i porażkę"; tak samo - z taką samą radością i wdzięcznością w tle tego, co mnie spotka. Najistotniejszy dla mnie jest rozwój i wzrastanie świadomości...
no i Zabawa w Życie w radości istnienia.
--------------------------------------------------------------
*1) "Nitya Patrycja Pruchnik prowadzi satsangi w duchu non - duality. Jej bezpośrednim nauczycielem i mistrzem jest Sri Mooji. Nitya dzieli się rozpoznaniem z jego aprobatą i błogosławieństwem."
wszyscy wzajemnie dla siebie jesteśmy i odgrywamy dla siebie różne role. Wszyscy wzajemnie jesteśmy dla siebie nauczycielami i uczniami jednocześnie.
OdpowiedzUsuńI nie ważne jak kończy się dana przygoda, sytuacja czy historia: tzw. sukcesem czy porażką, już zawsze przyjmę sukces i porażkę; tak samo - z taką samą radością i wdzięcznością. Ani sukces ani porażka nie mają znaczenia. Najistotniejszy dla mnie jest rozwój i wzrastanie świadomości.
Nie ważne czy efektem jakichś zdarzeń i sytuacji jest sukces czy porażka. Na ścieżce rozwoju (ewolucji świadomości) najważniejszy jest wgląd i rozpoznanie, dlaczego doświadczyliśmy właśnie takiej a nie innej sytuacji; czego nas ta sytucja uczy o Sobie, co nam uświadamia i od jakiego jeszcze wzorca myślowego - przekonania nieuświadomionego jeszcze może nas uwolnić.
I w ten sposób następuje wzrost, ewolucja świadomosci. A zrozumienie - rozpoznanie i ziintegrowanie kolejnej cząstki Siebie w sobie prowadzi do wyzwolenia do świadomego Śnienia Snu o Sobie-Tobie jako Jedni przejawiającej się w nieskończonej różnorodności form i zjawisk.