niedziela, 19 lutego 2012

CZASOWY "PUNKT ZERO" jako PRZESTRZENNIE NIESKOŃCZONY


Inspiracją do napisania poniższej notki była notatka na blogu Nnki: 

Uważam, że ezoteryczna koncepcja Próżni jest zbyt "męska", a za mało "kobieca" :-)   W samej fizyce definicji próżni jest co najmniej kilka. 

W PRÓŻNI istnieje wszystko, co nieprzejawione i nierozpoznane przez UMYSŁ. W Próżni, gdziekolwiek "się nie obejrzysz", spotykasz się z różnymi bytami w formie energetycznej. Wszędzie widzisz projekcje tego, co masz w sobie, więc jeśli masz w sobie lęki, to wtedy odczuwasz i możesz widzieć byty, które te lęki wzmacniają. Natomiast, jeśli nic już nie projektujesz, to widzisz formy, które wciąż się zmieniają i płyną - widzisz Przepływ. 

Podobnie jest w BARDO. W buddyzmie tybetańskim znaczy dosłownie stan pośredni. Według nauk buddyzmu tybetańskiego wyróżnia się sześć głównych stanów bardo:
1. Shinay bardo: bardo tego życia, w obecnym stanie jako człowiek lub inna istota, np. zwierzę, trwające od momentu odrodzenia ("umiejscowienia się" w łonie przyszłej matki) do procesu umierania.
2. Milam bardo: bardo doświadczane również w tym życiu w czasie procesu śnienia i marzeń sennych.
3. Samten bardo: bardo doświadczane w życiu jednak tylko w czasie odpowiednio skuteczniej medytacji, np. w praktyce wyciszenia umysłu śamatha.
4. Chikkhai bardo: bolesne bardo trwające już w czasie procesu umierania.
5. Chönyid bardo: niezwykłe świetliste bardo Dharmaty trwające dopiero w początkowym okresie "pośmiertnym", gdy świadomość całkowicie opuściło ciało, które opisują szczegółowo nauki dzogczen związane z praktyką thogal.
6. Sidpai bardo: bardo stanu "pośmiertnego" trwające od czasu bardo Dharmaty do czasu odrodzenia ("umiejscowienia się" w łonie przyszłej matki) jako przyszły człowiek lub inna istota, np. zwierzę takie jak ptak który urodzi się z jaja. Zgodnie z tymi naukami doświadczenia w czasie śmierci klinicznej należy odnieść do stanów doświadczanych w shinay bardo, bardo tego życia.

Inne szkoły  mówią o czterech stanach bardo. 


Matrix i Materia do istnienia potrzebują CZASO-PRZESTRZENI. W nich i tylko w nich także możliwe jest istnienie przyczynowo-skutkowych praw karmy oraz możliwości manipulacji tymi prawami. W BEZCZASIE *) określanym jako "Punkt Zero" znajdujemy się w przestrzeni istniejącej poza jakimikolwiek działaniami przyczynowo-skutkowymi. Chociaż jest to przestrzeń przenikająca wszystkie czaso-przestrzenie. Stąd mówi się o "punkcie zero" - czasowym. Ale czy także jest to punkt zerowy przestrzennie? 

W BEZCZASIE możliwe są właśnie podróże między wymiarowe.


Dlatego czas w tych punktach zanika, ponieważ dla Umysłu następuje "kolizja czasu". Dzieje się tak, gdyż czas liniowy jest narzędziem ograniczającym zakres Świadomości i percepcję Umysłu, ale jednocześnie umożliwia doskonalenie tejże percepcji czyli sposobu postrzegania i rozumienia przez Umysł danej czaso-przestrzeni. 

Mirek napisał:

Samadhi jest trudne do opisania, ponieważ jest to stan podobny do "zatrzymania" umysłu. Wszelka aktywność umysłowa wtedy ustaje. A Uniwersalny Umysł – Logos nie istnieje bez koncepcji. Żaden umysł nie istnieje bez koncepcji. Umysł jest zasadą zawierającą się w koncepcji jako w samym sobie i przejawiającą się poprzez koncepcje. Jako forma realizacji potencjalnego przejawu Dusz, staje się DUCHEM. Umysł jest przejawiającą się koncepcją – Duchem rozpoznającym wszelkie formy powielonej w nieskończoność Duszy – Natury Wszechrzeczy. Dla takiego doświadczanio-poznania, rozwoju oraz doskonalenia  Umysłu potrzebna jest także czaso-przestrzeń. DUSZA i DUCH tworzą Całość (Absolut), który można poznawać bez używania słów czy nawet myśli, dlatego że nie da się tego pojąć umysłem czy ogarnąć rozumem w całości. Ale można rozpoznawać i zmieniać świadomość. Można też używać pojęć abstrakcyjnych (na przykład geometrii) do opisywania Całości. Można też używać symboli. Absolut to Abstrakt jako "pojęcie ogólne utworzone w wyniku abstrahowania", nie ma odpowiednika w konkretnym rzeczywistym "przedmiocie", ale może być poznawalny na przykład w formie idei ujętych w symbole-artefakty. 
Podobno w Samadhi najważniejsze jest "Oddzielenie siebie od wszystkich zewnętrznych bodźców i niezmącony stan wewnątrz". Ale nie jest to jednoznaczne z oddzieleniem się od Całości, a właśnie od wszelkich możliwych koncepcji poprzez które umysł postrzega (poprzez percepcję) czasoprzestrzeń, do której przypisane jest ciało.

Co się może stać, gdy nastąpi "zatrzymanie" umysłu? Umysł przestaje istnieć? Kończą się koncepcje. Umysł roztapia się, ale nie w Pustce, Nicości... PUSTKA, NICOŚĆ to tylko ILUZJA UMYSŁU. To "koniec" umysłu jako oddzielnej, wyodrębnionej z Całości części. Umysł jednak nie jest Całością. Umysł roztapia się w - powiedzmy - Wielkiej Tajemnicy - PRÓŻNI, w której:

ISTNIEJE WSZYSTKO JAKO POTENCJALNE,  NIEPRZEJAWIONE I NIEPOZNANE DLA ROZTOPIONEGO W OCEANIE ŚWIADOMOŚCI UMYSŁU. W PRÓŻNI ŚWIADOMOŚĆ ROZPIĘTA JEST WE WSZYSTKICH MOŻLIWYCH ZAKRESACH, W CAŁOŚCI..., ale pozostaje nie ujęta w żadną KONCEPCJĘ. 

Według wiedzy Tolteków Ocean Świadomości zwany jest także symbolicznie Orłem Świadomości, który najpierw obdarza cząstką swojej świadomości każdą istotę ludzką, a później pożera świadomość każdej istoty ludzkiej w momencie jej śmierci. Ale Orzeł wcale nie pragnie śmierci ludzi. On żywi się tylko ich doświadczeniem. Dlatego Toltekowie to ludzie, którzy oddaja swoje doświadczenie Orłu, by móc stać się nieskazitelnymi i nieśmiertelnymi. By mogli podróżować po różnych światach, by wzbogacać Świadomość Orła.

Ja to widzę w ten sposób, że ŚWIADOMOŚĆ to SOFIA, a UMYSŁ to LOGOS. 

No cóż, doświadczenie zwane samadhi staje się w zasadzie niemożliwe do objęcia poprzez Umysł , gdyż Umysł w tym momencie w pewnym sensie "przestaje"  istnieć jako wyodrębniony z Całości. Skąd więc pamięć i wiedza o tym stanie - "mistycznym" doświadczeniu? Umysł się udoskonala. Ale jak? 

Po pierwsze: musi stać się Czystym Umysłem, nieskazitelnym, bez obciążeń i przywiązania do koncepcji (przekonań) i zakresu wiedzy pochodzącej z danej czaso-przestrzeni.
Po drugie jest jeszcze inna "część ludzkiego ciała", która nie jest li tylko fizyczna. Powiedzmy, że nazwiemy ją umownie "Uniwersalnym Sercem". Umysł w dualistycznym świecie ma przypisany aspekt męski, a Serce aspekt żeński. Serce uosabia, jest jakby ikoną dla wszechogarniającej miłości (związek ze "Świadomością Galaktyczną" **). To Serce jest Wszechogarniające, więc w przestrzeni poza czasem ("punkt zerowy w czasie") ma możliwość objęcia i stopienia się z Całością / w Całości i wejścia na poziom "Świadomości Uniwersalnej". Na poniższym zdjęciu mamy zaznaczone dwa ostatnie stopnie Kosmicznej Piramidy, które odpowiadają zakresom Świadomości Galaktycznej i Świadomości Uniwersalnej:



Dochodząc do stopnia piramidy odpowiadającego Świadomości Uniwersalnej, jeśli nie ogarniemy miłością (zrozumieniem, szacunkiem i akceptacją) Całości stworzenia, a skupimy się wyłącznie na tym ostatnim schodku jak na celu i ostatnim etapie Gry, to po wejściu "w strumień światła" spadniemy w dół, jak pokazuje i symbolizuje to wąż na piramidzie z Chichén Itzá.:


I zgodnie z "boskim prawem" boga Kukulkana, powrócimy zmartwychwstali do tego samego świata, aby tworzyć kolejną cywilizację jako kolejną, udoskonaloną wersję poprzednich...

Natomiast istnieje inna możliwość - wejście w stan zwany samadhi czyli stan połączenia Czystego Umysłu z Uniwersalnym Sercem. Poprzez ten stan wychodzimy poza wszelką podwójność (dualizm), więc wchodzimy w stan zespolenia tego, co męskie i żeńskie w każdej istocie ludzkiej bez względu na przypisaną płeć oraz we Wszechświecie. Stąd być może możemy wyruszyć w podróż po innych światach.

---
*) Według mojego doświadczenia i wiedzy ciało jest, owszem, ograniczeniem dla duszy, ale dzięki temu ograniczeniu umysł może doskonalić percepcję – postrzeganie tego świata fizycznego i tej czasoprzestrzeni, w jakiej „mieści się” dusza z przynależnym jej ciałem. Stąd nie uważam, że bezczasowość jest lepsza od istnienia w formach czaso-przestrzennych, po prostu nie wartościuję tych dwóch przejawów/stanów Całości. I tak samo nie uważam, że dusza bez ciała jest czymś „lepszym” od duszy w ciele.

**) Świadomość Galaktyczna to świadomość pełnej akceptacji dla istot i ich sposobów działania ze wszystkich poziomów Gry zwanej Galaktyka oraz pełnej współ-odpowiedzialności za wszystkie istoty ze wszystkich poziomów tej Gry. Ten zakres Świadomości jest tożsamy z miłością wszechogarniającą w połączeniu ze wszystkimi częściami Całości. (pisałam o tym w artykule pt. PODOBIEŃSTWO BOGÓW I LUDZI.

W innym artykule pt. SOFIA I LOGOS pisałam:

Doskonałość umysłu wypływa z uświadomienia sobie niezgłębionej, nieskończonej Mądrości Natury Wszechrzeczy – Sofii. Oraz uszanowanie jej, jako przedmiotu poznania. W innym przypadku umysł, Logos zawiesza się na wcześniej wyłonionych strukturach, przywiązuje się do nich, więzi sam siebie i powiela te struktury w nieskończoność, tworząc kolejne fraktale powtarzającej się struktury-formy. I nazywa to udoskonalaniem natury. A ta przecież jest doskonała sama w sobie.

Najpiękniej jest, gdy Sofia i Logos są harmonijną Całością - Absolutem, ale czasem Logos się usamodzielnia i oddziela Sofię od siebie. A nawet próbuje ją sobie podporządkować. Żeby eksplorować Sofię-Naturę, Logos-Umysł próbuje udoskonalać wzory tworzone przez nią i wówczas, gdy udoskonalone - uznaje je za własne. Tworzy, staje się Architektem i czasem w swej pysze zapomina, że rzeczy, które stworzył są jedynie wspaniałymi i często wielce atrakcyjnymi kopiami Natury.

Aby ludzkość mogła rozwijać się ewolucyjnie, każdy człowiek (kobieta i mężczyzna) potrzebuje w sobie dążyć do harmonii pomiędzy Animą i Animusem – tym, co męskie i żeńskie, ducha i duszy. Nie chodzi tu o osiągnięcie całkowitej symetrii, bo ta jest niemożliwa, gdy jesteśmy w ciałach kobiet i mężczyzn (i to jest piękne), ale o zharmonizowanie w sobie tych pozornych „przeciwieństw”, które nie są przeciwieństwami, ale dwoma częściami jednego, częściami, które się wzajemnie uzupełniają. Dwa w Jedni. 

piątek, 3 lutego 2012

PODOBIEŃSTWO BOGÓW I LUDZI


"Jak na górze, tak i na dole".

„A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»” (Biblia, Rdz 1, 26-27)

Jaki Bóg mógł to zrobić? Osobowy, nie inaczej. Ale skoro "na Nasz obraz, podobnego Nam", to może było tych Bogów wielu?

W poprzedniej notce WYCHODZENIE Z MATRIXA I POZOSTANIE W MATRIXIE  pisałam: 
Kim jestem w Grze? Pionkiem? Figurą? A może planszą? Mogę być jeszcze graczem, a może nawet i dwoma graczami jednocześnie. Mogę być twórcą Gry. Mogę być twórcą graczy... A czy mogę być planszą, pionkami, figurami, graczami, twórcą Gry i twórcą graczy JEDNOCZEŚNIE? Na pewnym poziomie zapewne mogę.










Bogowie o ludziach nie zapominają. Nie zapominają o nas jako o pionkach Gry, w którą grają. Nie po to nas jako ludzi "stworzyli", żeby o nas zapomnieć. Lecz traktują nas ludzi jak pionki i figury w swojej Grze. *) My zapominamy o tym, gdy myślimy, że jesteśmy tylko pionkami i figurami. Na podobieństwo bogów tworzymy swoje gry, które są wariacjami (fraktalami) w mniejszej skali,Gry prowadzonej przez bogów.

Wygląda na to, że ludziom trudno być odpowiedzialnymi za siebie i za to, co kreują i współkreują. Dotyczy to jednak także bogów. Ludzie świetnie się bawią wciąż o coś, za coś i z czymś walcząc. Pasja. Emocje. Cierpienie, nienawiść... Bogowie też świetnie się bawią. To gracze. Złodzieje energii. Podobnie jak ich „dzieci” – ludzkie istoty.

Ludzie zapomnieli, że także są twórcami, współtwórcami tego świata pionków i figur, plansz i zasad „małych gier”. Bogowie też zapomnieli, że są twórcami, współtwórcami tego świata pionków i figur, plansz i zasad Gry. Ludzie i bogowie zapomnieli o tym, że są odpowiedzialni za gry, które stworzyli. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Człowiek podobnie jak bogowie, innych ludzi traktuje jak uczestników  gry będących po jego/jej stronie albo w drużynie przeciwnej. A inne istoty na Ziemi traktuje podobnie jak bogowie traktują ludzi - jak pionki, których energię można wykorzystać używając przemocy czy to fizycznej czy intelektualnej. Bywało w historii też tak, że przedstawiciele jednej rasy albo religii uważali się za rasę wyższych, wówczas siebie traktowali jak figury, a te inne rasy traktowali jak pionki swoich gier. Dzisiaj podobne mechanizmy istnieją we wszystkich dziedzinach życia na Ziemi. Takie są zasady tej Gry.

Gdy Bogowie myślą, że znajdują się na najwyższym poziomie Gry, to z tej perspektywy zapominają, że są tym samym, jednym z tym, co stworzyli czyli z całą Grą i pomniejszymi grami oraz z figurami i pionkami tej gry. Cel: wygrać, zwyciężyć.

Gdy ludzie myślą,   że znajdują się na wyższym poziomie Gry niż inni jej uczestnicy, to znaczy, że zapomnieli o swoim połączeniu, jedności z "figurami" i "pionkami" tej Gry.  Cel: wygrać, zwyciężyć.  

Gdy ludzie myślą, że znajdują się na niższym poziomie Gry, to z tej perspektywy nie chcą ponosić odpowiedzialności przerzucając ją na swoich lub obcych bogów. 

Człowiek zapomniał, że jest częścią i jednym także z bogami, i że może uzdrowić i uwolnić siebie, przejąć odpowiedzialność za siebie i za to, co współtworzy z innymi. Może także uzdrowić i uwolnić w sobie bogów, przejąć odpowiedzialność za siebie z poziomu świadomości  pionka, figury oraz Gracza i tego, co współtworzy jako współtwórca zasad pomniejszych gier oraz całej Gry.
  
Jako istoty ludzkie w większości do tej pory istnieliśmy w trzech wymiarach. Obecnie mamy dostęp do wiedzy i zakresu Świadomości pięciowymiarowej. Gdy próbujemy zastosować tę wiedzę z wyższej wymiarowości kontynuując sposoby i wzorce działania z trzeciego wymiaru, zaczynamy szaleć. Na przykład mówimy o miłości, ale nigdy jej nie doświadczyliśmy, więc nasza wiedza nie może być kompatybilna z naszymi działaniami i sposobami postępowania, ani z relacjami, jakie tworzymy z innymi ludźmi. Nieświadomie stajemy się manipulantami i manipulowanymi. Wolność od rozdarcia w dualizmie możemy osiągnąć wtedy, gdy nie tylko wiemy czyli mamy dostęp do wiedzy z wyższych wymiarów, ale wtedy, gdy uczciwie, odważnie zaczynamy transformować w sobie energię wzorców przynależących do trójwymiarowego świata. W ten sposób odzyskujemy energię, która utrzymywała te „stare” wzorce i przygotowujemy siebie do przejścia do wyższej wymiarowości. 

W swoich podróżach świadomości i wizjach dotarłam na przykład do świadomości (zakresu Świadomości) Matki Boskiej, która uosabia Boginię Matkę wszystkich istot ludzkich.  I gdy odczułam jej miłość (poprzez jej świadomość), zrozumiałam, że ona kocha wszystkie swoje dzieci i nie ocenia ich czynów jako dobre i złe, chociaż widzi, że jedne czyny sprawiają istotom radość, a inne cierpienie. Chociaż widzi, że jej miłość jest całkiem inna niż te uczucia i działania, które ludzie nazywają miłością, a które miłością nie są. Na przykład: pożądanie, uwielbienie, adoracja, uwodzenie, zdobywanie, uprawianie seksu, zazdrość... Ona widzi, że ludzie nazywają swoje uczucia i czyny używając nie odpowiednich – nie adekwatnych do tych uczuć i czynów słów. 

Świadomość Matki Galaktyki mało się różni od świadomości Matki Boskiej, ale jednak się różni. Matka Galaktyka jest matką wszystkich mgławic, gwiazd i planet oraz wszystkich istot, które urodziła i obejmuje sobą z Matką Boską – Boginią Matką wszystkich ludzi włącznie. Ona oprócz bycia Miłością ponosi odpowiedzialność za wszystko, co urodziła.

Świadomość Galaktyczna to świadomość pełnej akceptacji dla istot i ich sposobów działania ze wszystkich poziomów Gry zwanej Galaktyka oraz pełnej odpowiedzialności za wszystkie istoty ze wszystkich poziomów tej Gry.  Ten zakres Świadomości jest tożsamy z miłością wszechogarniającą w połączeniu ze wszystkimi częściami Całości.

_________________________________

*)  W zasadzie to umysł człowieka postrzegający z pozycji człowieka podporządkowanego działaniom … boga lub różnych bogów albo "istot wyższych" tworzy jego/ich/je na swój własny obraz i swoje podobieństwo. Paradoks… "jak na górze, tak i na dole". To my tworzymy swoich bogów zgodnie z naszymi przekonaniami i wiarą taką, a nie inną i zasilaniem takich, a nie innych idei. A rządzi tym wszystkim Bóg - Uniwersalny Umysł współdziałający często nieświadomie (kiedy wypiera się jej) z Boginią - Uniwersalną Świadomością Całości - Jedni.

środa, 1 lutego 2012

WYCHODZENIE Z MATRIXA I POZOSTANIE W MATRIXIE



Kim jestem w Grze? Pionkiem? Figurą? A może planszą? Mogę być jeszcze graczem, a może nawet i dwoma graczami jednocześnie. Mogę być twórcą Gry. Mogę być twórcą graczy... A czy mogę być planszą, pionkami, figurami, graczami, twórcą Gry i twórcą graczy JEDNOCZEŚNIE? Na pewnym poziomie zapewne mogę. Uwalniając w sobie przywiązanie do przekonań i tożsamości z danym zakresem - poziomem gry, punktem postrzegania mojego ja czy swoim wyobrażeniem: kim lub czym w niej JESTEM.

Kiedyś zastanawiałam się, dlaczego niektórzy nauczyciele, guru i mistrzowie nie działają zgodnie z wiedzą, której nauczają? Wiem. To zwykli ludzie, tacy jak my wszyscy. ;-) Ale oni myślą, że są inni, lepsi od swoich uczniów – bo mają wiedzę. Widzę, że tacy nauczyciele posiadają wiedzę, ale nie są oni świadomi. Czego? Nie są świadomi tej wiedzy. Nie są świadomi tej wiedzy, którą „posiadają”. Ten rodzaj nauczycieli tworzy struktury, które uniemożliwiają im dzielenie się tą wiedzą w otwartości, ponieważ muszą oni dbać o swój wizerunek, o swoje ego, które jest stale zasilane przez ich uczniów. Ego takiego nauczyciela i ego każdego jego ucznia „współpracują” ze sobą i rezonują, chociaż z punktu widzenia możliwości rozwoju i ewolucji pokazują im „miejsca” wymagające uzdrowienia.

Szerszy zakres świadomości zależy od tego, w jaki sposób wiedza nam dostępna jest stosowana w praktyce. Nie każda wiedza jest nam potrzebna. Istnieje wiedza, która jest zafałszowana, bo niepełna. I jeśli ktoś chce poznać prawdę, sam musi do niej docierać. Wtedy taka wiedza staje się mądrością. 

Nauczyciel, który dzieli się swoją wiedzą, lecz nie działa zgodnie z nią, jest niewiarygodny. Ale jednak uczniowie podążają za nim. Dlaczego? Ponieważ tak zostali zaprogramowani, potrzebują takich autorytetów. To także jest doskonałe - jak Wszystko, CO Jest… Każdy z nas otrzymuje to, czego potrzebuje.

Dlatego, gdy uświadomimy sobie, że wszyscy jesteśmy nauczycielami i uczniami w tym samym czasie i przestrzeni, jesteśmy lustrami dla siebie wzajemnie, łatwiej będzie nam zaakceptować fakt oczywisty, że wszyscy jesteśmy w głębokim procesie uzdrawiania, oczyszczania, uwalniania starych wzorców, przekonań itp.. Wszyscy uczestniczymy w głębokiej transformacji. Czy tego chcemy, czy nie chcemy z poziomu naszych ego.

Walka czy pokój? Wolny (?)... wybór.

Ten świat opiera się na walce. Tkwimy rozdarci w dualizmie, w którym dwie siły, chociaż są podstawowymi siłami kreacji, ruchu, wszelkich twórczych działań i całego istnienia, traktujemy jako siły przeciwne, przeciwstawne. Walczymy o: życie, o utrzymanie, o zdrowie, o miłość, o sukces, o pieniądze, o szacunek, o wolność, o braterstwo, o równouprawnienie, o niezawisłość, o idee, o religie, o wiarę, o przekonania, o racje… w zasadzie jako ludzkość walczymy o wszystko. Albo walczymy za: ojczyznę, rodzinę, ojca, matkę, córkę, brata,… też jako ludzkość walczymy za wszystko. Walczymy też z: i tu każdy może sobie dopowiedzieć, z czym sam walczy.

A ci, którzy chcą zniszczyć siły zła, wpadają w pułapki zła utrzymując stan walki - dobra i zła. Z pewnego punktu widzenia to jest dobre, tak samo, jak dobre jest zło, które musi istnieć dla dobrego człowieka, aby miał on jakiegoś przeciwnika - złego, by mógł uważać się za dobrego. I by móc udowadniać innym i sobie, że jest dobrym. Musi udowadniać? Dlaczego? Bo to mu pozwala na kontynuację walki na – jeśli nie fizycznym, to psychicznym i mentalnym planie. Więc kontynuuje tę walkę dobra ze złem. Że nieświadomie? Ale to działa! Dobry człowiek prowadzi walkę ze złym i staje się… kim? Również złym ... wpada w pułapkę i staje się złym nieświadomie. 

Cierpią zarówno dobrzy i źli, choć próbują konsekwentnie zaprzeczać, że nie cierpią, wypierają to cierpienie do podświadomości. Zaczynają używać coraz bardziej inteligentnych form manipulacji i za pomocą swojej umownie wolnej woli próbują swoje własne przekonania narzucać innym - swoim wrogom. Dlaczego? Po co? Ano, aby oni także mogli stać się takimi samymi „dobrymi” ludźmi, jak oni.

Dopiero zrozumienie tego mechanizmu pozwala nam zakończyć walkę, zakończyć Grę, w której zawsze musi być zwycięzca i pokonany, kat i ofiara, ten dobry i ten zły...

Kiedy podejmujemy decyzję o rezygnacji z tego schematu działania, przestajemy być ofiarą, i wychodzimy z tej roli. Nie stajemy się ponownie katem (nie wywala nas na drugi biegun), ale także wychodzimy z roli kata. Jesteśmy wszyscy istotami podwójnymi w tym świecie, wszystko jest "dualne", więc gdy wydaje nam się, gdy utożsamiamy się z rolą ofiary, to i tak nieświadomie gramy rolę kata. 

Dlaczego w każdej relacji, gdy jedna strona uważa siebie za pokrzywdzoną ofiarę, druga strona także uważa siebie w pewnych obszarach za ofiarę tej innej strony? To odwieczna podstawa wszelkich konfliktów i wojen na tym świecie.

Tylko wtedy, gdy przytomni uścisku i uwolnieni z tych wzorców dobrego i złego, kata i ofiary, przekształcamy energię tych wzorców, możemy zacząć działać w czystej miłości. Nie znaczy to, że przyjmę wtedy każdy policzek, bo już nie jestem ofiarą i mogę wyznaczyć wewnętrzne granice, które będą się przejawiały na zewnątrz. Ale mogę zaprzestać zasilać swoją energią ofiary świat kata i swoją energią kata mogę przestać zasilać świat ofiary. Mogę zakończyć odwieczny konflikt zwycięzcy i pokonanego, dobrego i złego. Taki wybór należy do każdego indywidualnie; każdy indywidualnie dokonuje tego wyboru. Jednakże jeśli nie dokonamy tych zmian, to będziemy kontynuować „współpracę” tworzenia tego świata pełnego cierpienia, bólu i łez, przemocy i nienawiści, zazdrości i pożądliwości, świata opartego na wszelkich możliwych formach walki. A przecież mamy możliwość dokonania zmian. Dopiero wtedy otwiera się przed nami szansa na współtworzenie innego ("nowego") świata.

Podobnie jest z technikami manipulacyjnymi, naszymi oczekiwaniami i ocenami. One utrzymują nas w tym świecie walki. Dlatego podjęcie decyzji o rezygnacji ze starych wzorców i rezygnacji z nich umożliwia nam wyjście z „Matrixa”. 

Widzę i wiem, że wciąż zbyt dużą wagę przywiązujemy do naszych wierzeń, przekonań i praktyk pochodzących ze "starego świata", w którym utknęło nasze ego. Ten świat na jednym z poziomów zbliża się do końca dla ludzi, którzy będą na to przygotowani. Jest sposób na wyjście z "Matrixa". Bardzo prosty. Ale to wymaga od nas całkowitego "oczyszczenia karmy". Na pewnym poziomie "karma" przestaje działać, można powiedzieć nawet, że przestaje istnieć… 

Zawsze mamy wybór: możemy kontynuować "karmiczne gry" lub wydostać się z tego "błędnego koła".

Widzę, jak wiele zależy od naszych chęci zmiany, od odwagi w podejmowaniu decyzji, od czystości i precyzji naszych intencji. Widzę i czuję, jak nasza zbiorowa świadomość powoli zaczyna wzrastać. Widzę jednak też, jak dużo energii jeszcze zużywamy na utrzymanie wszystkich tych starych wzorców i przekonań, na utrzymanie wizerunków siebie (utrzymywanie ego) i na  projektowanie naszego ego na innych. Ale wszyscy możemy puścić, uzdrowić, uwolnić i przekształcić te wszystkie stare wzorce. Dopiero wtedy możemy zacząć korzystać z odzyskanej energii świadomie, w sposób twórczy i radosny. Możemy użyć tej energii w celu stworzenia nowych relacji i świata bez bólu, cierpienia, nienawiści, zazdrości, walki… Możemy zostawić ten stary świat, którego konstrukcja oparta jest na nieustającej walce. Możemy energię tych starych wzorców przekształcić, a wtedy ten stary świat zacznie się rozpadać. Najpierw w nas, a potem wokół. Tak, wiem, do tego potrzebna jest odwaga i uczciwość wobec siebie albo czysta miłość (a nie jej iluzje) albo determinacja. A może wszystkie naraz?