czwartek, 23 stycznia 2014

KIMATYKA


Przedstawiam film, który z wielu powodów wydaje mi się interesujący. Nie traktuję przedstawionych w nim informacji jako "prawdę ostateczną i jedyną", lecz jako inspirację do głębszego przyjrzenia się pewnym zjawiskom zachodzącym w historii oraz tzw. psychice ludzkości.

"Poznanie naszej własnej mrocznej strony to najlepszy sposób radzenia sobie z mroczną stroną innych." C.C.Jung

"To nie przypadek, że ekspresja artystyczna i rytuały stały u podstaw starożytnych cywilizacji. Sztuka stanowiła osobistą metodę wyrażania ciemnej strony psychiki człowieka i uświadamiania jej sobie. Spełniała funkcję psychoterapii. Rytuały odbywały się według zjawisk astrologicznych. Jak wiadomo, badanie położenia gwiazd i planet odzwierciedla naszą własną astropsychologię. Szamani wykonywali rytuały według zjawisk astrologicznych skorelowanych z rytmem dobowym czy cyklem psychologicznym. Rytuały dawały uczestnikom świadomość ich wnętrza i zapobiegały tłumieniu treści psychologicznych. Dopóki ludzie w ten sposób "stawiali czoła" czy też pozwalali w ten sposób przejawiać się własnym, wewnętrznym "demonom" i akceptowali je w sobie jako swoje, nie projektowali ich na świat fizyczny ani na innych. Mieli ich świadomość."

Projekcja odbywa się tylko wtedy, gdy owe własne "demony" są wyparte do nieświadomości, odrzucone w "strefę Cienia".

" Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w tobie, to co wydobędziesz, ocali cię.
Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w tobie, wtedy to, czego nie wydobędziesz, zniszczy cię." - Chrystus ze Zwojów z Morza Martwego.

"Pojawienie się systemów, które zmusiły człowieka do wyparcia się jednego z biegunów ludzkiej dualistycznej natury, powoduje życie w ciągłym napięciu, lękach, strachu i wewnętrznej walce.
Obniża się w ten sposób odporność ludzi i całych społeczeństw. Dlaczego wciąż są niszczone plemiona szamańskie żyjące w harmonii z całą naturą, w tym także w harmonii z dualnością ludzkiej natury? Zatraciliśmy swoje korzenie.

Ego stale czuje się niepewne i ma potrzebę kontrolowania. Ego jest w nas czymś podrzędnym, ale zachowuje się, jakby było najważniejsze. Stąd ten rozłam pomiędzy ego a nieświadomością czy jażnią. Działa tu też rodzaj komleksu Mesjasza, gdy projektujemy ideały (rolę) zbawiciela na kogoś oczekując, że nas ocali, bo sami nie chcemy się z tym zmierzyć i zrozumieć, dlaczego czujemy się niepewnie i dlaczego czujemy, że nie mamy wystarczającej siły, by kierować swoim życiem. Ruch New Age jest kolejną pułapką, w którą ludzie mogą wpaść... poszukują czegoś tak usilnie, że przyjmują wszystko [lub to, co im odpowiada], co zostanie im podane. Ale te wybory nie opierają się to na prawdziwym zrozumieniu. Przyswajamy wtedy jedynie nowe poglądy religijne [w "udoskonalonej" formie]. Ludzie poszukują czegoś nowego, nowego typu duchowości, chcąc poprawić siebie, coś zmienić, ale cały ten proces został przejęty… [przez stare systemy]. Tak naprawdę może to doprowadzić ludzi do kolejnego typu grupowej mentalności czy religii New Age, czy czymkolwiek to jest, a ludzie i tak wciąż nie będą w stanie uwolnić się od tego i podążać swoją drogą, swoją ścieżką, co przecież jest bardzo istotne" [dla naszego rozwoju]. - Henrik Palgren

"Nikt nie jest zniewolony bardziej niż ci, którzy błędnie wierzą w swoją wolność" 
J.W.Goethe

"Ludzie czują smutek, samotność i pustkę i chcą ją zapełnić materializmem [albo pseudo rozwojem duchowym] sądząc, że poczują się dzięki temu lepiej. Dlatego ludzie potrzebują stłumić poczucie pustki na przykład posiadając przedmioty [albo wywyższając się w jakikolwiek sposób nad innymi]. 

Wszyscy mamy swoje wewnętrzne "demony", ale (…) naszymi demonami są codziennie spotykani ludzie. Ludzie, z którymi się sprzeczamy, ludzie którym zazdrościmy, lub których nienawidzimy [także ci, których posądzamy o różne straszne rzeczy...] Ci, których krzywdzimy fizycznie i emocjonalnie. I nie tylko dlatego, że im zazdrościmy albo nienawidzimy czegoś w tych ludziach, ale dlatego, że nienawidzimy tego, iż nam przypominają o nas samych. Odzwierciedlają te nasze cechy, których chcielibyśmy mieć więcej albo te, których nie chcielibyśmy mieć wcale. Więc co robimy?

Łagodzimy ból nie przez zmianę czy rozpoznanie własnych demonów, ale przez walkę z osobami, które nam o nich przypominają... poprzez krzywdzenie ludzi przypominających nam cechy, ktorych u siebie nie lubimy. A gdy - nie wiedząc czemu - stajemy się sfrustrowani tak, że nie panujemy nad emocjami, obwiniamy za to innych, winimy za to dosłownie wszystko, co może być katalizatorem naszej nienawiści. 

To samo robimy zwierzętom [i dzieciom]. Zwierzęta [i dzieci] są wprost idealne do tego, bo nie potrafią się bronić. (...) Jednak coś innego jest bardziej niebezpieczne niż to, że ludzie są okrutni wobec zwierząt, bo wszysy już o tym powszechnie wiedzą [o procederze uprawiania okrucieństwa wobec zwierząt]. Mnie niepokoją ludzie, którzy sprzeciwiając się bestialstwu, znęcaniu się nad zwierzętami i sądzą, że są tacy prawi, że czują się usprawiedliwieni, by krzywdzić innych w odwecie. Bo ci inni są nieświadomie okrutni, a ci niby bardziej uduchowieni, stają się okrutni [niby w inny sposób] i czują się z tym zupełnie w porządku. Czują, że ich obowiązkiem jest wymierzyć tamtym sprawiedliwość jakby byli przedstawicielami jakiejś władzy. [Są nieświadomi swojego własnego okrucieństwa i tego, że ranią innych.] Takim ludziom będzie o wiele trudniej załapać, dlaczego przyciągają tyle wewnętrznej nienawiści i złości. Wydaje się, że zupełnie nie rozumieją [ani nie dostrzegają] tej samej nienawiści w sobie.

Co więc robimy, by tylko nie spotkać się z wewnętrznymi "demonami"? Gdy nagle uświadomimy sobie: "chwila, może to nie w porządku, żeby krzywdzić inne stworzenia", ego podsuwa nam jakąś bardziej ezoteryczną [wysublimowaną] formę okrucieństwa, byśmy przejawiali tę samą nienawiść, tę samą postawę wzburzenia, złości, ale na inny sposób; skierowaną na inną grupę ludzi [czy zjawisk].

Ale zawsze i tak ludzie kiedyś w końcu poczują pustkę i zniecierpliwienie bez względu na to, ile razy przenosili winę na kolejne osoby czy grupy [czy zjawiska]. Potrzebujemy w życiu chaosu, pragniemy destrukcji, błagamy o katastrofy. Ponieważ bez tych wszystkich "złych zdarzeń" działających jako rodzaj egzorcyzmu albo katalizatora [dla naszych nieuświadomionych wewnętrznych demonów], zaczynamy dostrzegać to w sobie, a tego nie chcemy [nasze ego tego nie chce].

Możemy się uporać z wojnami, z terroryzmem, z upadkiem giełdy czy kryzysem ekonomicznym [a może nawet z apokalipsą]. Ale naprawdę boimy się, żeby nie zacząć zauważać swojego wewnętrznego chaosu. Przyjmiemy milion takich wydarzeń jak 11.września, byle ani na chwilę nie ujrzeć naszej samo-nienawiści.

A najciekawsze jest to, że codziennie spotykamy się z rzeczami, które albo akceptujemy albo odrzucamy. Istotnie jest nie tyle to, co akceptujemy, a co odrzucamy, ile co jest w nas takiego, że ciągnie nas do jednych rzeczy, a od innych odrzuca. Istnieje podstawowy dualistyczny konflikt siły i słabości, przyciągania i odpychania. Kiedy uświadomisz sobie, że świadomość, ta niepojęta esencja ożywia materię, by ona stała się otaczającym nas życiem, wtedy odnajdujesz źródła tego konfliktu. Wyjaśniono to jako wdech i wydech Brahmy, regres i rozwój Arymana i Lucyfera w ujęciu antropozoficznym… jony dodatnie i ujemne elektryczności, siła męska i żeńska, yang i yin, istnienie i pustka... To wszystko są sposoby na opisanie tego samego procesu behawioralnego, który ma swój początek w świadomości. A jeśli [choćby na moment] pozbędziesz się z umysłu wszystkich obrazów, koncepcji i postarasz się poczuć różnicę między tymi dwoma biegunami, zauważysz, że wszystkie scenariusze i możliwości pojawiające się na świecie, miały początek we wspólnym źródle.

Milion osób powie ci, dlaczego Biblia jest słowem bożym i powinieneś trzymać się treści jej słowa, a inny milion osób powie ci, że to tylko forma kontroli umysłów i nie warto w to wierzyć. Wszyscy powiedzą ci, na co uważać i co powinieneś wiedzieć, które informacje są dobre, a które złe. A ja się zastanawiam, co czyni ludzi autorytetami mogącymi mówić innym, co jest prawdą, a co fałszem? I dlaczego przeczysz czemuś albo akceptujesz coś na podstawie sugestii innych? Czemu sam o tym nie zadecydujesz? Informacja jest tylko informacją. Nie ma czegoś takiego jak dobra lub zła informacja. Jest tylko to, co z nią zrobisz. Wszystko może być Biblią. Możesz podejść do każdej informacji, osoby czy zdarzenia z otwartym umysłem [i sercem]. Bo to Twoja odpowiedzialność, by zareagować w wybrany sposób. Nie oglądaj się na stado, ani na konwenanse - to Twoja odpowiedzialność. To jest punkt, w którym bez względu na to, ile osób powie Ci, że robisz coś dobrze albo żle, nie bedziesz uzależniony od ich akceptacji. (…) Według mnie to właśnie oznacza bycie prawdziwie żywym.

Cała rywalizacja, którą dziś widzimy, niszczenie się, wojny, ściganie się o sprawy materialne, rabowanie planety i rozrywanie jej na strzępy, by móc poczuć, że wygrałeś, wszystko to jest destrukcyjne, nie tylko dla samej planety, ale całej dla ludzkiej cywilizacji. Bo nasza cywilizacja rozkwita dzięki współpracy, a umiera przez współzawodnictwo."

"Skutecznie niszczymy samych siebie nienawiścią udającą miłość.

Życie pełne jest bólu i prawdopodobnie jedynym bólem, 
którego możemy uniknąć jest ból biorący się z prób uniknięcia bólu. 

R.D. Laing

Wszystkie cytaty pochodzą z filmu pt. "KYMATICA:


https://www.youtube.com/watch?v=Gkz8PES6hkw