czwartek, 27 września 2012

JESZCZE COŚ O ŚWIADOMOŚCI...I UMYŚLE oraz Ja-EGO


        Mooji - "Osobowość stworzona z myśli" 2/2 (Identity Based on Thought) [PL /ENG]   





Podzielę się jeszcze fragmentem mojej ulubionej książeczki pt. CZTERY UMOWY – autor: Don Miguel Ruiz – Toltek*):

“Przykładanie osobistej wartości czy branie rzeczy do siebie to najwyższy wyraz samolubstwa, ponieważ z góry zakładamy, że wszystko dotyczy mojego “ja”. W okresie naszej edukacji czy udomowiania, nauczyliśmy się brać wszystko do siebie. Myślimy, że jesteśmy odpowiedzialni za wszystko. Ja, ja, zawsze ja!

Nic, co robią inni ludzie, nie dzieje się z Twojego powodu. Postępują tak, a nie inaczej, z uwagi na siebie. Wszyscy ludzie żyją w swoim własnym śnie, w swoim własnym umyśle, w świecie zupełnie różnym od naszego. Kiedy bierzemy coś do siebie, zakładamy, ze oni wiedzą, jak wygląda nasz świat, i próbujemy nałożyć nasz świat na ich. Nawet gdy sytuacja wydaje się być bardzo osobista, nawet, gdy inni ubliżają Ci wprost – nie ma to nic wspólnego z Tobą.


To, co mówią i robią inni oraz opinie, które wygłaszają, wynikają z umów, które zachowują w swym umyśle. Punkt widzenia bierze się z zaprogramowania, jakie nam wszczepiono podczas udomowiania. Gdy ktoś wygłasza opinię na Twój temat, mówiąc: “jesteś gruby”, nie bierz tego do siebie, bo w istocie, osoba ta zajmuje się swoimi własnymi uczuciami, przekonaniami i opiniami.

(…)
Kiedy bierzesz rzeczy do siebie, wtedy czujesz się dotknięty, a Twoją reakcją jest obrona swoich przekonań i wywoływanie konfliktów. Robisz z igły widły, ponieważ masz potrzebę posiadania racji i odmówienia jej wszystkim innym. Usilnie się starasz, aby mieć rację – wygłaszając swoje własne opinie.
Na tej samej zasadzie, wszystko, co mówisz i robisz jest projekcją Twojego własnego, prywatnego snu i odzwierciedleniem umów z samym sobą. To, co mówisz, to, co robisz i opinie, które wygłaszasz wynikają z umów, które zawarłeś z samym sobą – a opinie te nie mają nic wspólnego ze mną.

Nie jest dla mnie istotne to, co o mnie myślisz, i nie biorę tego, co myślisz, do siebie. Nie biorę do siebie tego, gdy ludzie mówią: “Miguel, jesteś najlepszy”, tak samo, jak nie biorę do siebie, gdy ludzie mówią: “Miguel, jesteś najgorszy”. Nie biorę tego do siebie. Cokolwiek Ty myślisz i cokolwiek Ty czujesz, wiem, że jest Twoim problemem, a nie moim. To sposób, w jaki Ty postrzegasz świat. Nie ma w tym nic osobistego, ponieważ zajmujesz się sobą, a nie mną. Inni posiadają własne zdanie wynikające z ich systemu wartości, zatem cokolwiek o mnie myślą, tak naprawdę nie myślą tego o mnie, ale o sobie samych.


Możesz mi nawet powiedzieć: “Miguel, to, co mówisz, rani mnie”. Jednak to nie to, co ja mówię, rani Ciebie, ale to, że masz rany, których dotknąłem swymi słowami. Ranisz samego siebie. W głowie tworzysz skończony obraz lub film, w którym Ty jesteś reżyserem, producentem i głównym aktorem czy aktorką. Każda inna osoba jest postacią drugoplanową. To Twój film. Zatem, jeśli się na mnie wściekniesz, wiem, że dotyczy to Ciebie. Ja jestem tylko wymówką, żeby się wściec. A Ty wściekasz się, ponieważ się boisz, ponieważ próbujesz się uporać ze strachem. Gdybyś się nie bał, nie byłoby powodu, żebyś się na mnie wściekał. Gdybyś się nie bał, nie byłoby powodu, żebyś mnie nienawidził. Gdybyś się nie bał, nie byłoby powodu żebyś był zazdrosny lub smutny. Cokolwiek ludzie robią, czują, myślą lub mówią — nie bierz tego do siebie. Jeśli mówią Ci, jaki jesteś cudowny, nie mówią tego z uwagi na Ciebie. Wiesz, że jesteś cudowny. Nie ma potrzeby wierzyć innym ludziom, którzy mówią, że jesteś cudowny. Nie bierz nic do siebie.



*)”Tysiące lat temu Toltekowie byli znani w całym południowym Meksyku jako „kobiety i mężczyźni posiadający wiedzę”. Antropologowie opisują Tolteków jako naród lub odrębną grupę etniczną, ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że Toltekowie byli naukowcami i artystami tworzącymi społeczeństwo skupione na zgłębianiu i przekazywaniu wiedzy duchowej oraz starodawnych obrzędów. Mistrzowie (nagualowie) i uczniowie spotykali się ze sobą w Teotihuacan, pradawnym mieście piramid tuż za murami Meksyku, znanym jako miejsce, gdzie „człowiek staje się Bogiem”.”

O tym, jak ważne jest słuchanie własnego ciała, ważniejsze od słuchania własnego umysłu, wyjaśnia Katie Byron:
Byron Katie The Work: "Nikt nie może mnie skrzywdzić oprócz mnie samej" [Napisy PL] 



Jak widać, też mam swoich ulubionych nauczycieli... Każdy może być dla mnie nauczycielem.  Nawet Ci, którzy stwarzają dla mnie trudne sytuacje. Pamiętam, że wszyscy jesteśmy dla siebie wzajemnie Nauczycielami/Nauczycielkami i Uczniami/Uczennicami. :-)






środa, 12 września 2012

DOSWIADCZENIE TRANSFORMACYJNE

Pisałam na komputerze bez polskich czcionek.

 Jestem nadal w podrozy i nie mam latwego dostepu do internetu, ale doswiadczylam czegos, co dla mnie jest bardzo istotne i chce sie tym podzielic.

10.wrzesnia

Jechalismy samochodem z jednego miasta do innego. Podroz trwala prawie trzy godziny i prawie tyle samo trwal moj proces transformacyjny. Proces zaczal sie spontanicznie. Poczulam nagle mdlosci i wewnetrzne drzenie calego ciala. Probowalam jakos zatrzymac ten proces, poniewaz jechalismy z przyjaciolmi we troje samochodem. Nie udawalo mi sie... Moglam jedynie troche go opoznic, ale nie bylam w stanie go powstrzymac. 

Wiedzialam, ze to, co zaczelo sie ze mna dziac, spowodowane bylo tym, ze cos dzialo sie w Sloncu i ta energia plynaca ze Slonca na mnie i we mnie dziala... Slonce w jakis sposob uaktywnilo we mnie ten proces. To, co czulam i w czym sie znajdowalam bylo bardzo trudne... Bylo takze powiazane z gleboka intencja, o ktorej wczesniej myslalam.

Czulam - tak, jak juz kilka razy wczesniej - jakby moje wszystkie ciala (fizyczne, emocjonalne, mentalne, energetyczne i eteryczne...) rozpadaly sie na drobne kawaleczki - czasteczki wibrujace w roznych czestotliwosciach. To, co czulam nie bylo bolem, ale sprawialo mi duza trudnosc. Nawet kilka razy mialam odczucie, ze moge sie rozpasc calkowicie w tym momencie i zaniknac ("umrzec"). Byl to naprawde bardzo trudny dla mnie stan. Ale wiedzialam doskonale, w jaki sposob mam oddychac i jakie dzwieki wydawac z siebie lub "grac" w swoim ciele (albo swoim cialem), aby harmonizowac ze soba te wszystkie czastki, na ktore sie rozpadalam... 


To bylo przezycie podobne do tych, jakich doswiadczalam juz wiele razy wczesniej,  w moich wizjach, w snieniu... ale tym razem zrobilam to bardzo swiadomie. Harmonizowalam te roznie wibrujace czastki siebie scalajac je ze soba w "jedno" -  swiadomie i przytomnie.

Spiewalam... to zbyt pieknie powiedziane, bo bardziej nucilam albo raczej wibrowalam i drzalam dzwiekami, ktore powoli ksztaltowaly sie w slowa:

Jednosc w wielosci i roznorodnosci. 
Koniec oceniania. 
Calkowita akceptacja wszystkich form calosci...
Koniec dyskusji o racje...

Zrozumialam takze, czym jest smierc. Przypomnialam sobie, ze umieralam juz wiele razy. Oprocz tego mialam przypomnienie o sposobach umierania w snach... 
Smierc pojawia sie wtedy, gdy konczy sie istnienie w jakiejs formie fizycznej i przechodzimy do innej formy bez zachowania swiadomosci - bez zachowania przytomnosci procesu transformacyjnego, jaki ma miejsce. 

Nie musimy umierac... Zmiana formy nawet fizycznej moze zachodzic w przytomnosci, w sposob swiadomy. Mozemy takze zachowujac swoje cialo mniej wiecej w takiej samej formie fizycznej przechodzic ogromna zmiane swiadomosci...

12.wrzesnia
zajrzalam dzis do internetu, zeby umiescic na blogu to, co napisalam o swoim doswiadczeniu sprzed dwoch dni i od razu natknelam sie na film umieszczony na You Tubie. Mooji PL - "Stan Widzenia"   


To, co uslyszalam ogladajac ten film, jest bardzo spojne z moim doswiadczeniem, ktore powyzej probowalam opisac.  Piekna synchronia :-)))




22.września
Żart?
Już wiem, dlaczego moje DOŚWIADCZENIE TRANSFORMACYJNE miało miejsce właśnie w dniu 10.września. :-) W dniu 09.09. były wybuchy na Słońcu. Także w dniu 10.09. był spory "wyciek" i wchłonięcie... i pojawiły się duże plamy słoneczne, które były aktywne do 13.09: