środa, 22 listopada 2017

Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

Dziś przyszło do mnie takie pytanie (dziękuję , Kochana Krysiu):

- Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

- Oczywiście, że nie zawsze. Ale w tym tu i teraz jest świadomość i dzięki niej to, co Się pojawia, przejawia jako Życie, jest przyjmowane z zaufaniem i otwartością. Nawet, kiedy "coś" sprawia ból, jest on widziany i przyjmowany takim jaki jest, bez stawiania mu oporu, bez walki z nim, bo opór i walka tylko wzmaga ból i cierpienie.

W tu i teraz bycie świadomością świadomą Siebie 😉 sprawia, że sytuacje "zwyczajowo" określane jako tzw. nieszczęścia czy tragedie nie wciągają nas po dawnemu w odgrywanie ról ofiar i katów (jednocześnie i naprzemiennie). Nie ma oceniania i oczekiwania, że coś powinno być inaczej, że to, co jest, nie powinno być takie, jakie jest itp. Np.: płaczesz, bo taka reakcja się przejawia spontanicznie, ale za chwilę możesz śmiać Się sama z siebie i z całej sytuacji. Odczuwasz smutek jako reakcję, na coś, a to umożliwia uświadomienie sobie jakiegoś uwarunkowania i wzorca myślowego, który może zostać ujawniony i "rozświetlony niewidzialnym światłem świadomości". 😊

W tu i teraz możemy wiedzieć, że może być inaczej, ale już nie odrzucamy, nie negujemy ani nie wypieramy Się tego, co Się przejawia. I nie narzucamy powinności ani ograniczeń dla naszych doświadczeń. A wtedy odczuwana jest w Sobie coraz większa przestrzenność i otwartość na nieznane (nieświadome). Ujawnia Się Miłość i coraz większe zrozumienie Siebie oraz różnych zjawisk, jakie niesie ze sobą Życie...

I w tu i teraz na przykład to, jak oceniają Cię inni, nie ma żadnego znaczenia, choć nie znaczy to, że nie może przejawić się przez Ciebie jakaś stanowcza reakcja w jakiejś sytuacji. Bo nie zakładasz niczego z góry, że np. w takiej a takiej sytuacji, to na pewno zachowasz Się tak i tak.

Sytuacje są takie jakie są i tylko oceny i oczekiwania oraz przekonania "robią" z nich- poprzez nastawienie do nich i interpretacje - tragedię lub komedię- w zależności, co dane "ja" bawi, (bo niektórych bawi np. znęcanie się nad innymi czyli w rezultacie nad Sobą - bo i tak Się zdarza). Bywa też tak, że uczestniczysz w jakiejś sytuacji i w tym tu i teraz odczuwana-postrzegana jest jednocześnie jej tragikomiczność. 😂

W tu i teraz też nie ma obwiniania kogoś za to, co nas w życiu spotyka. Jest natomiast zrozumienie, że są powody, dlaczego ktoś działa tak, jak działa, choć może nie być jeszcze ś-wiadome, dlaczego, tak działa.

p.s. I w zasadzie wtedy nie bywamy non-stop szczèśliwy, ale radość Istnienia staję Się jakby ;-) tłem, a bardziej może przestrzenią dla... przyjmowania z niewinnym zachwytem Życia i Jego darów doświadczania przygód wkraczania w kolejne "warstwy" nieznanego (nieświadomego). Miłością wszechogarniającą, wszechprzenikającą "staje Się" tu i teraz to, co znane i nieznane...

poniedziałek, 20 listopada 2017

ŻYCIE SIĘ ŻYJĄCE...

Samotność to iluzja wynikająca ze strachu przed Życiem takim, jakie jest. A strach to też iluzja, która wynika z myśli o konieczności "panowania" nad każdą sytuacją, konieczności utrzymania władzy nad sobą, innymi czy Życiem i kontrolowania wszystkiego, "co się da".
Ta "konieczność" powstaje poprzez myśli związane z chceniem i pożądaniem czegoś, kogoś, które realizowane są przez nas... myśli na przykład o tym, że to, co jest, jest niewystarczające z jakiegoś powodu.

Ponieważ Życie wciąż wymyka Się spod kontroli tych myśli i działań, dlatego cierpimy i boimy się Życia, a przede wszystkim tego, co Ono ze sobą niesie - dla nas i w nas - jako dary... Nieznanego.
A kontrolowanie Życia jest po prostu niemożliwe, bo

Życie żyje Się poprzez nas, w nas i nami. Ono Cieszy Się Sobą każdą bieżącą chwilą...

I jeśli to do nas dociera - dar tego roz-poznania, p-oddajemy się Życiu w Sobie... wtedy zanika granica pomiędzy mną a Życiem, nie ma oddzielenia mnie od Życia i strach się rozwiewa (razem ze wszystkim, co jego i co on implikuje - warunkuje). Strach rozwiewa się jak dym iluzji. Samotność też jakoś znika, bo sztuczna granica oddzielenia Siebie od Życia, od połączenia Siebie z Jego nieskończonością i wiecznością zostaje przeniknięta świadomością Istnienia jako nieopisywalnego, nieprzewidywalnego przejawu Życia... 💖

I zrozumiane stają Się wtedy takie oczywistości jak np.: robię to, co robię, bo nic innego nie mogę robić.:-) Jest tylko to i zawsze to, co Się spontanicznie przejawia tu i teraz Dlatego nirwana (przebudzenie) nie jest lepsza od samsary (cierpienia), bo jedno bez drugiego nie istnieje. A jedyne, co je rozróżnia to świadomość lub jej brak... tego, że

nie mamy żadnego wpływu na cokolwiek, co Się przez nas przejawia. Po prostu.
To iluzja, że my coś robimy sami z siebie.

Gdy Życie przez nas Się przejawia, robimy wszystko nic-nie-robiąc. działamy nie-działając. Jakakolwiek decyzja, która jest podejmowana, jest wypadkową różnych ruchów energii w przestrzeni pomiędzy nami i w nas... Tak jak ruch skrzydeł motyla w Australii może wywołać - mieć wpływ - na huragan w Ameryce Południowej, tak i ruch skrzydeł motyla wynika z nieskończonej ilości innych zjawisk... w całym kosmosie, wszechświecie...

To roz-poznanie Siebie w Istnieniu jednak implikuje inny rodzaj przejawiania się Życia... jako świadomego procesu Bycia Nim i uczestnictwa w Nim. Bo tylko nieświadome - jako oddzielone i buntujące się przeciw Życiu - zatrzymuje nas w "kole samsary" - światach cierpienia. Dlatego samsarę i nirwanę (przebudzenie i oświecenie) różni jedynie zróżnicowana świadomość - w samsarze nasza świadomość i tożsamość jest ograniczona, a w nirwanie nieograniczona. Jednak... gdy w nirwanie "utkniemy" w przekonaniu, że oto osiągnęliśmy jakiś "upragniony cel" czyli, że udało nam się "opanować" jakoś sytuację i Życie, wpadamy w pułapkę kolejnej warstwy dualizmu uznając nirwanę (przebudzenie) za lepsze od samsary (cierpienia).

Gdy samsara i nirwana nie są już przeciwstawiane sobie, nie są oceniane jako jedno lepsze lub gorsze od drugiego, znaczy to, że świadomość Siebie przekroczyła dualność, ale jednocześnie nie odrzuca tej części Siebie, która nadal przejawia się jako dualna - w "ukrzyżowaniu" pomiędzy iluzorycznym dobrem i złem, światłem i ciemnością, świadomością (znanym) i nieświadomością (nieznanym).
Następuje proces integracji (jungowskiej indywidualizacji) - ogólnie połączenia ciemności ze światłem, dobra ze złem, świadomości z nieświadomością, wiedzy z niewiedzą itd. /horyzontalny kierunek/ oraz małego ja - ego z JA - EGO - archetypem człowieka z jego boskością /wertykalny kierunek/ i w rezultacie z Jaźnią /koło/.


„Ten, kto poznał siebie – choć zachowuje się jak zwyczajny, przeciętny człowiek – całkowicie różni się od niego, bowiem uwolnił się z sideł iluzorycznych wartości tego świata. Trwa zanurzony w Absolucie, gdyż jego ignorancja znikła bezpowrotnie. Żyje radośnie, spontanicznie”. – fragment z "Asztawakra Gita czyli Poznanie Absolutu".

niedziela, 19 listopada 2017

O STRACHU 1

Każda potrzeba kontrolowania tego, co uznajemy za niezgodne z pragnieniami naszych "ja-ego" spowodowana jest odczuwaniem strachu przed tymi częściami Siebie, których się wyparliśmy, od których się oddzieliliśmy, które odrzucamy.

Strach można porównać do momentu, w którym grasz na pianinie i nagle trafiasz w klawisz, który brzmi fałszywie - bo ta struna z jakiegoś powodu rozstroiła się (uległa rozstrojeniu). Czujesz w tym momencie "zaburzenie energetyczne w ciele" i myśli z tym "zaburzeniem" związane.

Ale gdy przyjmiesz to zdarzenie takie, jakie jest, nie musisz uciekać wtedy od pianina ;-) , ponieważ już wiesz, że to jakaś struna wymaga dostrojenia i jeśli użyjesz odpowiedniego klucza, by dostroić tę strunę, będziesz mógł/mogła dalej grać harmonijną melodię.

Więc strach jest odczuciem wskazującym na coś, co zaburza twoje harmonijne granie - harmonijny przepływ dźwięków czyli energii.

Inaczej ty sam/a jesteś takim instrumentem. Strach wynika z niedostrojenia się do harmonijnego istnienia w tym, co jest. Jest informacją - myślą, że "coś jest nie tak", a przecież jest dokładnie tak, jak ma być, jak jest. Ta myśl przejawiającą się w ciele jako emocja - jeśli to sobie uświadomimy - może zainspirować nas do  dokonania odpowiedniej zmiany w sobie, by powrócić do harmonijnego stanu istnienia.

Więc można dostrzec, że strach pozwala rozpoznać, czym jest i skąd bierze się to "zaburzenie" harmonijnego współbrzmienia z tym, co jest, żeby po dokonaniu zmiany móc dalej istnieć, żyć, być w harmonijny sposób. . A przecież jest dokładnie tak, jak ma być, jak jest. Nic nie jest "nie tak". Jest tylko coś, co wymaga dostrojenia...


Nawet jeśli czujemy, że jesteśmy jeszcze instrumentem... tak rozstrojonym, że trudno nam odczuwać harmonię, to możemy zawsze zacząć się cierpliwie uczyć dostrajania Siebie do coraz bardziej harmonijnego istnienia z tym i w tym, co JEST w każdym TU i TERAZ.

poniedziałek, 13 listopada 2017

OBFITOŚĆ

Obfitość... 
to tyle, że mam wszystko, czego mi potrzeba i jeszcze coś więcej, czym mogę się dzielić z innymi. 
I przepływ darów... Się zadziewa spontanicznie i radośnie... dawanie i przyjmowanie zgodnie z wolä Serca, Ducha/Duszy. 😊💗🌹

Bo obfitość nie dotyczy tylko materii. 
To piękne słowo integruje sobą - swoją treścią i wibracją bogactwo i biedę.


p.s. Dziękuję Życiu, które Siebie przez nas odkrywa za wszelkie inspiracje.

czwartek, 9 listopada 2017

WDZIĘCZNOŚĆ

Gdy odczuwamy wdzięczność
- jesteśmy wdzięczni, to wszelkie strachy i lęki rozpuszczają się. 

Za co możemy czuć wdzięczność? 
Za każdą chwilę teraz, która jest nam dana. Nawet w sytuacji, która może wydawać się trudna, bolesna, niewygodna (nie[wy]godna dla "małego ja" - ha, ha, ha...). Wydaje się być taka, dopóki jest dla nas lekcją - wyzwaniem wskazującym na coś, co jeszcze nie pozwala nam odczuwać wdzięczności i miłości w każdej chwili, za każdą chwilę, która jest nam dana i jest dla nas wielkim Darem... od Życia, Istnienia... którym Jesteś-my... tak Się przejawia...

Jeśli za naturalny uznamy brak prawdziwej wiedzy albo zaufania do doskonałości wszechświata, to oczywiście naturalne też są nasze projekcje lękowe na to, co nieznane. No cóż, takie postrzeganie Życia też się zdarza...

A jednak odkrywanie nieznanego może być fascynującą przygodą pełnä wspaniałych niespodzianek. I jeśli nawet przez chwilę pojawi się lęk czy strach jako reakcja na coś, co wyłania się z nieznanego, a popatrzymy na to z odwagą, zaufaniem i otwarciem, to za każdym razem okazuje się, że nie było i nie ma czego się bać. 

 
- tak to jest postrzegane przeze mnie, choć inni mogą to postrzegać inaczej. 



Można i tak to uchwycić: Boi się "małe ja", którego tożsamość jest oddzielona od JA, które niczego nie oddziela od Siebie. Ograniczona tożsamość "małego ja" to idee, poglądy, przekonania, wiara itd. cała wiedza, która projektuje to, co jest mu znane na to, co Nieznane... A tak Się napisało..

wtorek, 7 listopada 2017

Coś o Bogu i Bogini...


Przyzwyczaiły nas religie do używania przede wszystkim słowa Bóg. Bogini jeszcze w jakimś sensie gdzieś na uboczu pozostaje... I nie dziwota. ;-) Kilka tysięcy lat patriarchatu wpisało słowo Bóg w nasze mózgi i ciała dość głęboko.

Bóg został "wyniesiony na tron". A Bóg to po prostu Umysł...

I dla mnie Umysł nie jest oddzielny od Świadomości czyli Bogini... Świadomość to esencja, a Umysł to różne, zróżnicowane częstotliwości drgań tej esencji, które tworzą przeróżne wzory i struktury.
Uniwersalny Umysł może być utożsamiony z Umysłem Boga, a nawet z Bogiem - Praojcem. Natomiast Uniwersalna Świadomość z Boginią - Pramatką.

Bóg - Umysł "wyniesiony samotnie na tron" został pozbawiony wsparcia swej Bogini - Świadomości. Bez niej zagubił się w chaosie i w swoim zadufaniu "zaślubił sam siebie" czyli uległ iluzji, że całe Stworzenie jest wyłącznie jego dziełem. :-)

Bóg i Bogini tworzą nierozerwalną Jednię, choć symbolizują dwa sposoby przejawu Jednego. Bóg Umysł i Bogini Świadomość to symbole dwóch kosmicznych "sił", które są zespolone ze sobą w kosmicznym tańcu Jedni. Z ich zespolenia we wzajemnym szacunku i oddaniu sobie wzajemnie... w Tobie i we Mnie, wyłania się jedność Mądrości i Miłości. W Absolucie, w Pustce, która jest Pełna wszelkiej nieskończoności potencjału, jako Jednia - OnaOn zawsze są zanurzeni...

Tak TO postrzegam na ten moment. ;-) 

poniedziałek, 6 listopada 2017

POCZUCIE HUMORU

Najwyraźniej odbija kryształowe Lustro.  
Ty (każda i każdy z Was) dla mnie Jesteś kryształem z tęczowymi refleksami.

Ach... widzę w Tobie Siebie i Siebie w Tobie. I widzę, że TO JEDNO przejawiające się swoją różnorodnością... Dziękuję za ten "dar", który się przejawia i Siebie doświadcza w taki sposób.


Z wiedzy, jaka płynie z moich doświadczeń, a nie wiary wynika, że traktowanie siebie poważnie i branie do siebie osobiście tego, co myślą i mówią o nas inni albo tego, co nas porusza w przejawie innych cząstek Całości, zawsze nas dotyka, gdy nam jeszcze coś ukrytego o sobie odzwierciedla. Zaś zrozumienie i poznanie natury Umysłu sprawia, że Miłość do różnych Jego przejawów jest autentyczna i nie ma już takiej siły, która mogłaby ją czymś wygasić.

I poczucie humoru na własny temat nie pozwala na negatywne myślenie, ocenianie czy krytykowanie innych w sobie i siebie w innych. Oczekiwania też odpadają. Natomiast to poczucie humoru wobec siebie pozwala na przyjmowanie z otwartością i ufnością ewentualnych, kolejnych ujawniających się odzwierciedleń, wypływających z przestrzeni Nieznanego.





Dziękuję za wszystkie inspiracje.