Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciało świetliste. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciało świetliste. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 października 2015

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ...

CO MOŻEMY ROBIĆ Z EMOCJAMI, ABYŚMY STAWALI SIĘ CORAZ BARDZIEJ ŚWIADOMI SIEBIE I ODZYSKIWALI SWOJĄ ENERGIĘ... którą mamy, ale która "idzie z dymem", bo używamy jej nieświadomie? A używamy jej nieświadomie, ponieważ... oddajemy ją na podtrzymywanie "fałszywego ego", które "rządzi nami. A my nadal nie jesteśmy tego świadomi...

Już wiele razy wspominałam o tym, jak ważne jest rozpoznawanie swoich emocji, wyciąganie ich na poziom świadomości i uświadamianie ich sobie poprzez obserwowanie i przyjmowanie. Emocje są powiązane z myślami, którym pozwalamy myśleć się w naszych umysłach, a te związane są z naszymi "tendencjami" do pewnych zachowań, których zazwyczaj pozostajemy nieświadomi dopóty, dopóki nie zaczniemy ich rozpoznawać.

Pojawiły się nowe filmy na You Tubie, w których Ekhart Tolle o tym opowiada, więc z radością dzielę się namiarami na te filmy:

1.EMOCJE
https://www.youtube.com/watch?v=FUE4pJ2mYCQ


2.UWALNIANIE ENERGII CIAŁA BOLESNEGO
 https://www.youtube.com/watch?v=uWCn3KRq-rk


3. CIAŁO WEWNĘTRZNE I TRANSFORMACJA CIAŁA BOLESNEGO
https://www.youtube.com/watch?v=6OiF8QFcwyA


4. CIAŁO BOLESNE JEST BARDZO UWODZICIELSKIE
https://www.youtube.com/watch?v=dHi4jFmM7fk


5. OCZEKIWANIA I GNIEW...
https://www.youtube.com/watch?v=KgWsSVu1fa8


"OCZEKIWANIA oznaczają, że zadręczasz się z powodu BYCIA NIEŚWIADOMĄ/MYM"...

I dla wytrwałych :-):

5. CI OKROPNI INNI
https://www.youtube.com/watch?v=ITsBDqWlpM0



6. PODRÓŻ WGŁĄB TERAZ
https://www.youtube.com/watch?v=pm9J2GTDPBM


7. NIE NARZEKAJ, TO NIC OSOBISTEGO
https://www.youtube.com/watch?v=X9uxr57DrYI





sobota, 27 kwietnia 2013

PRACA Z ENERGIĄ I "BĄBLAMI" część 1.


kiedyś dziwiłam się, skąd u mnie czasami pojawiał się np. “irracjonalny smutek”. Teraz już rozumiem. I wiem, jak z tym można pracować. Dzielę się tu swoją metodą, może komuś się przyda, może kogoś natchnie :) by znalazł swoją...


Kilka miesięcy temu zobaczyłam coś niesamowitego. Potem to się powtórzyło kilka razy. Widziałam, że wszystkie żywe istoty emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające – o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych bąbli odpowiadają różnym myślom, emocjom i uczuciom. To są drgające bąble myśli, emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi. (Może to coś ludzie nazywają duchami? albo duchy są konglomeratem takich bąbli?) Wielkość bąbli zależy od zawartości energii – jakby siły pomyślanego i nieświadomie emitowanego danego uczucia lub emocji. W ten sposób też ludzie pozbawiają się nieświadomie swojej energii z własnego, indywidualnego pola, a potem – dla zrównoważenia tej energii nieświadomie próbują ją "kraść" innym (na różne sposoby). Miałam wiele snów na ten temat, ale jeden był o świecie kradzieży energii.*)
Kiedyś przypomniałam sobie o „czwartej Parce” (bo oficjalnie są tylko trzy: ta co przędzie nici żywota, ta co je podtrzymuje i ta, co je przecina). A czwarta… pruje sieci… :-)


Wracając do drgających bąbli (myśli, emocji i uczuć) o różnych częstotliwościach (wibracjach), to miałam takie doświadczenia i widziałam, że jak człowiek myśli o kimś źle,  to nieświadomie wysyła taki bąbel energetyczny (emocji i myśli) w kierunku tej innej osoby, o której źle myśli (bez względu na odległość). Taki bąbel “przykleja się” do nieskończonych i cieniusieńkich jakby “niteczeki”, którymi na Ziemi (i nie tylko) wszystko jest połączone ze sobą. Jak sieciami i siatkami. Taki bąbel jak kropelka energii o danej częstotliwości (o danej wibracji) leci „torami” tych „nici”, z których utkane są sieci w przestrzeni…
I często taki bąbel dolatuje do adresata. Mnóstwo takich bąbli lata sobie po tych energetycznych „sieciach”… Widziałam wielu ludzi w ten sposób działających i zrozumiałam ten mechanizm wzajemnego oddziaływania na poziomach energetycznych ludzi.

A potem… prędzej czy później, do takich osób wysyłających do innych te bąble z „trudnymi” czy „negatywnymi” energiami wracają one jak bumerang… Zaraz wyjaśnię, jak to się dzieje (a co wynika z tego, co rozpoznałam):

Otóż, jeśli na linii “drogi” tego “bąbla” skierowanego do jakiegoś konkretnego adresata “przypadkowo” pojawi się inna osoba, to… jeśli ta osoba ma – że tak powiem – pewne “predyspozycje”, aby bąble o takich, a nie innych częstotliwościach przyjmować w siebie, to taki bąbel może przykleić się do takiej osoby, która nie jest adresatem.

Czasami wysyłamy energie silnych emocji byle gdzie i jesteśmy tego nieświadomi. Czasem czujemy złość i ego podpowiada nam „adresata”, choć ta osoba niekoniecznie bezpośrednio ani pośrednio ma tak naprawdę z naszą złością coś wspólnego. Bo bywa, że coś sobie o danej osobie myślimy, a to są na przykład tylko nasze iluzje, w które wierzymy jako prawdziwe obrazy i wtedy projektujemy je na innych.

Najważniejsze (z tego, co sobie przypomniałam), jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego „matrixa”, to najlepiej przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać siebie z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. (Na pewnym etapie pomagają w tym kryształy i minerały, i różne kamienie… a i tak każdy może znaleźć swoją metodę, jeśli tego będzie potrzebować.)

Z mojego doświadczenia wynika, że najpierw najlepiej świadomie “uzdrowić” swoją kulę energetyczną – ciało energetyczne. Mnie pomagały różne praktyki, między innymi wdzięczności… i miłości do samej siebie i wszystkiego, z czym jestem połączona i transformacja „starych wzorców”. Ale jeśli ktoś zdecyduje się na takie zmiany, na pewno znajdzie sposób najlepszy dla siebie.

Przede wszystkim zajęłam się odblokowywaniem swojego połączenia z duszą i przez nią ze Źródłem (inaczej nie umiem tego opisać).
 Chodzi też o to, by przede wszystkim zacząć uświadamiać sobie swoje własne “negatywne” myśli i przestać odrzucać je, a zacząć je transformować. Warto też przestać walczyć z nimi, lecz przyjąć je świadomie z pokorą i zrozumieniem – obdarzyć akceptacją i zrozumieniem (no i miłością). Następnie można zacząć je przekształcać w sobie na takie, które nam służą (miłość, ufność, wdzięczność, harmonia, pokój… co kto chce). W ten sposób przestaniemy wysyłać innym takie “negatywne” emocje w formie myśli, a tak naprawdę w formie “bąbli” energetycznych, które z kolei jak po torach lecą po niewidzialnych niciach sieci o „stałej” strukturze.

Widziałam, że te przetransformowane częstotliwości „bąbli” myśli i emocji rozluźniają „stałą” strukturę owych sieci. W rezultacie możemy stać się uwolnieni z tych „sieci” – jak przedstawia to wizja św.Faustyny – tak, że nawet otoczeni mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku nam wielka nienawiścią, z których ust wychodzić będą różne groźby, fałszywe pomówienia, oskarżenia itp. już nas nie dotkną.

Mało tego, jeśli zmienimy „wibracje” swoich pól – osobistych bąbli, staniemy się jeszcze bardziej uwrażliwieni na zmiany swojego pola energetycznego spowodowane “atakami” bąbli od innych osób lub ze środowiska… i będziemy mogli je przyjmować w swoje pole i przetransformowywać je w sobie, poprzez siebie, a potem, już przetransformowane, odsyłać je do środowiska Ziemi. Powoduje to rozluźnianie wcześniej sztywnej i „stałej” struktury owych „sieci”.

Jak widzicie, nasza wrażliwość naprawdę wzrasta i możemy zaobserwować takie zmiany energetyczne w naszych ciałach, które postrzegamy jako na przykład „dziwne odczucia”, wręcz „irracjonalne”, bez powodu pojawiające się odczucia: strachu, smutku, nawet przerażenia, ale też radości i innych. Przyklejają się do nas różne bąble, o różnych częstotliwościach, zwłaszcza kiedy mamy ubytki energetyczne w swoich własnych polach. A możemy przyglądać się tym “znikąd” pojawiającym się emocjom i uczuciom, nawet możemy świadomie się oczyszczać z tych niesprzyjającym nam energii na dwa podstawowe sposoby:

1. odsyłając do nadawcy – tu istnieje ryzyko, że do niego lub do niej ta energia nie dotrze i przyklei się do innej “przypadkowej” osoby napotkanej po drodze, która ma takie „predyspozycje” do „wychwytywania” takich, a nie innych częstotliwości (wibracji).


2. transformując tę energię w sobie poprzez przyjęcie i intencję zmiany oraz przemianę jej częstotliwości na przykład na najczystszą miłość (wszechogarniającą). Nie wydaje mi się, że należy odsyłać tak przetransformowaną energię (na częstotliwości miłości wszechogarniającej, harmonii, pokoju) do nadawcy, ponieważ nadawcy wysyłający bąble o częstotliwościach “negatywnych” emocji zazwyczaj nie są w stanie przyjąć bąbli o częstotliwościach miłości bezwarunkowej, pokoju, harmonii itp. jeśli ich ciała są na te częstotliwości nadal zablokowane. A zmienić to może wyłącznie ich własna intencja gotowości na dokonanie zmian w sobie. Więc i tak bąble miłości wszechogarniającej jeśli do nich docierają, to „odbijają się od nich”. Ale takie bąble mogą docierać do tych, których ciała są częściowo chociaż odblokowane na takie częstotliwości (podjęli intencję zmiany) i będą ich potrzebować do swojej transformacji.

Tak też może wyglądać nasza pomoc w transformacji energetycznej naszych pól i całego pola Ziemi oraz poluzowywaniu struktury „sieci”. Nawet jeśli bąble miłości wysłane do innych nie dotrą do ich serc, jeśli pozostają w przestrzeni środowiska ziemskiego, to mogą dać wsparcie w odpowiednim momencie osobom, które będą tego potrzebowały, by uwalniać się z „sieci”. Dlaczego tak myślę? Ponieważ któregoś dnia miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo „gęstą” i ‚trudną” częstotliwość (mocno negatywną). “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie „głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, wyciągnęłam dłoń jakby z zaproszeniem w kierunku bąbla, ale nie dotknęłam go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite. Ten bąbel sam się zbliżył do mojej energetycznej dłoni i „wybuchł”, jakby to był wybuch wielkiej radości, szczęśliwości z powodu… „powrotu do źródła” po tysiącach lat albo i więcej, bo połączył się on z wibracją wszechogarniającej miłości, która jest podstawową wibracją eteru, naszą esencją (- tak to widziałam)… A takie bąble energii (emocji), które ludzie nieświadomie wysyłają albo których się wypierają… nazwałabym „bąblami ze strefy cienia”.

Według mnie takimi bąblami jest jeszcze wypełnione całe środowisko Ziemi, oczywiście nie tylko takimi, więc możliwe, że latają one także wokół każdej i każdego z nas. To one utrzymują sieci w ich „stałej” strukturze o pewnym określonym, ograniczonym zakresie częstotliwości.

Jedni już wyczuwają te zmiany w swoim własnym polu energetycznym, inni jeszcze nie. Ale bądźmy cierpliwi, jeszcze wiele wspaniałych odkryć przed nami.

I przytoczę jeszcze to, co napisałam w poprzedniej notce: 


Wiem, że chociaż myślę, to nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak “biologiczno-duchowo-emocjonalno-energetyczny radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują…


Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myśłały...

Jesteśmy też jak cudowne instrumenty, na których Wszechświat wygrywa piękne symfonie... Niektóre współbrzmią ze sobą, inne wpadają w dysonanse, a jeszcze inne "harmonijnie fałszują". :) Tak, czasem pieśni i dźwięki , fale i energie, które wzmacniamy tworzą kakofonię, a bywa, że sprawiają cierpienie i ból... Chociaż jest jeszcze coś takiego, jak karma, która powoduje, że nieświadomie wydajemy takie, a nie inne "dźwięki"... Ale o tym następnym razem.



Część druga tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-z-energiami.html


*) O kradzieżach energii więcej:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/03/ziemski-matrix-jako-swiat-kradziezy.html


sobota, 21 stycznia 2012

CZAS TRANSFORMACJI i NOWA ŚWIADOMOŚĆ



Chciałam dowiedzieć się czegoś o ciele świetlistym i zajrzałam na przykład tutaj: PROCES WNIEBOWSTĄPIENIA - 12 POZIOMÓW (CZĘŚĆ 2) Czytam tam:
„Ciało świetliste wyniesie ludzkość na wyższy poziom świadomości, ale wprzódy musimy oczyścić własne pola fizyczne, emocjonalne, mentalne i spirytualne. Każdy z nas ma również jeszcze jeden wybór, aby w jednym życiu uwolnić się w tempie ekspresowym z własnej karmy, oczyścić i doprowadzić wszystkie ciała do harmonii. „

No w zasadzie tak, ale dalej  czytam:

„Jest to wybór: podążać drogą Chrystusa, a On w drodze wykupienia stransmutuje naszą karmę (grzechy). (…) Mamy końcówkę 26 000 letniego cyklu i nie mamy już czasu, aby bawić się w tradycyjne oczyszczanie karmy, życie po życiu. O tym, że człowiek nie zdąży na czas już dawno temu wiedzieli Wniebowstąpieni Mistrzowie, dlatego narodził się Jezus Chrystus, aby pomóc ludzkości szybko wzbić się do Boga. Jezus pokazał drogę: krótką, ale bolesną, drogę krzyża. Nie wszyscy jednak zrozumieli ten przekaz i nie wszyscy są gotowi, aby dźwigać swój krzyż uwolnienia.”

Mistrzowie już kilka tysięcy lat temu wiedzieli, że człowiek nie zdąży? Ciekawe… Rozumiem, że tu jest przedstawiona recepta dla tych, co to już być może nie zdążą, bo się poddają. Im proponuje się dźwiganie krzyża. No cóż. Niektórzy właśnie takie „idee” propagują no i w konsekwencji część ludzi jest przerażona, że już nie zdążą oczyścić się z karmy. I może nie widząc innych możliwości, wezmą na plecy te krzyże i będą nadal zasilać ten stary wzorzec… Być może tu chodzi raczej o oddanie w ufności tego krzyża Jezusowi Chrystusowi, a on będzie już wiedział, co z tymi „fantami” dalej zrobić?
A co z tymi, którzy jeszcze zdążą?
Wiem, że wszyscy, którzy zapragną tego, zdążą.
Poza tym oczyszczanie karmy nie polega na żmudnym oczyszczaniu „życia po życiu”, lecz na oczyszczaniu wzorców przekonań, schematów działania oraz archetypów leżących u podstaw struktur relacji międzyludzkich tego ziemskiego świata.

Czym innym jest dźwiganie krzyża i utrzymywanie w ten sposób (kontynuowanie) wzorca i roli ofiary, a czym innym jest rezygnacja z roli ofiary i utajonej walki pomiędzy ofiarą i katem. Swoja drogą coraz bardziej zastanawia mnie fakt, że jeśli Jezus Chrystus umarł na krzyżu, to wcale nie znaczy, że człowiek, ludzkość ma ten wzorzec powtarzać. Przecież, jak twierdzą niektórzy On zrobił to za ludzkość, dla oczyszczenia ludzkości z grzechów (karmy). A jeśli jakieś uparciuchy nadal uważają, że ludzie muszą wciąż dźwigać swoje krzyże, to świadczy po prostu o całkowitym braku zrozumienia nauki płynącej z przykładu Jezusa Chrystusa. Słyszałam o pięknej wizji, którą miała jakaś kobieta. Spotkała Jezusa Chrystusa, który powiedział do niej: Proszę, zdejmijcie mnie już z tego krzyża, to boli, już wystarczy. I ja rozumiem doskonalę tę wizję.

Gdy podejmuję decyzję rezygnacji z tego wzorca działania, przestaję być ofiarą, wychodzę z tej roli. Nie staję się oprawcą (nie wybija mnie na drugi biegun), lecz wychodzę także z roli oprawcy. Toż ci, którzy utrzymują wizerunek Jezusa Chrystusa wiszącego na krzyżu i epatują nim bezustannie, utrzymują wzorzec Jego oprawców. Proste i logiczne. Dopiero, gdy świadomością  obejmuję i uwalniam się z tych wzorców oprawcy i ofiary (transformuję energię), zaczynam działać w miłości.
  
„W każdym ciele świetlistym znajduje się pusta przestrzeń – próżnia, umiejscowiona przed każdą granicą do następnego poziomu ciała świetlistego. Ta strefa nazywa się „śmiercią ego”. Kiedy człowiek wchodzi w tą próżnię, pojawiają się u niego stany depresyjne i poczucie bycia niczym, wielkie niespełnienie, czym wyższa granica świadomości tym bardziej bolesna. „

Nie wiem, kto to pisze i na jakiej podstawie, ale strefa „śmierci ego” nie jest wejściem w próżnię, w której ma się depresję. Może tak wyglądać, ale nie musi. Tu także każdy ma możliwość wyboru. Ego to konglomerat naszych przekonań o tym, kim jesteśmy. Zmiana ego - owej tożsamości indywidualnego bytu nie musi być bolesna, owszem - może wydawać się trudnym procesem, ale nie musimy z tego powodu cierpieć. Umysł nie znika, gdy rozpuszcza się ego, ale tworzy się w nim połączenie - powiedzmy - z Wyższą Jaźnią. Poza tym autentyczne poczucie bycia nikim nie jest tym samym, co poczucie głębokiej niższości i nie musi wcale wiązać się ze stanami depresyjnymi, które tak naprawdę są stanami totalnego użalania się nad sobą – pławieniem się w roli ofiary. Poczucie bycia nikim jako konsekwencji rozpuszczenia ego daje możliwość  połączenia z coraz większą świadomością, z coraz szerszym zakresem Świadomości, z wyższą Jaźnią. Jeśli na najgłębszym poziomie świadomości i z odwagą podejmuję decyzje zmiany starych wzorców, i robię wszystko, co w mojej mocy, by podążać konsekwentnie za podjętą decyzją, to przestaję cierpieć i użalać się nad sobą. Można mieć wtedy uczucie, że tożsamość rozpuszcza się, ale przy czystych intencjach ten stan może być powiązany z odczuwaniem radości i wolności.

Próżnia pomimo, że nie łatwa do życia jest jednak bardzo owocna i jest przystankiem – odpoczynkiem przed dalszą podróżą. Miejsce to jest zasilane specjalną energią, w którym pomimo, że nic nie istnieje oprócz „czarnych myśli” to jednak buduje nowy obraz człowieka i pociąga do głębokich przemyśleń nad własnym życiem i swoimi czynami. Energia, która egzystuje w tym miejscu owija duszę w specjalny kokon, jest specyficzną komorą scalania, która daje odpoczynek i przekształca niższą formę w pięknego motyla.”

W Próżni nie istnieje nic prócz „czarnych myśli"? To chyba jakieś totalne nieporozumienie.
Wiem, że Pustka jest stanem bez jakichkolwiek myśli i koncepcji, jest stanem "zatrzymania" Uniwersalnego Umysłu. Tam nie ma nawet żadnych uczuć. Tylko odczucie całkowitego roztopienia i świadomości - tam tylko... Jestem, istnieję i nic poza tym... Nie ma w niej ani koncepcji, ani sposobów istnienia. Jest samo istnienie. To tak, jakby istnieć... w jednym punkcie, na przykład w samym środku torusa... mimo, że całość wciąż się kręci, a różne części tej całości mogą kręcić się w różnych kierunkach.

A w Próżni istnieje wszystko, co nieprzejawione i nierozpoznane. W Próżni, gdziekolwiek "się nie obejrzysz", spotykasz się z różnymi bytami w formie energetycznej. Wszędzie widzisz projekcje tego, co masz w sobie, więc jeśli masz w sobie lęki, to wtedy odczuwasz i możesz widzieć byty, które te lęki wzmacniają. Natomiast, jeśli nic już nie projektujesz, to widzisz formy, które wciąż się zmieniają i płyną - widzisz Przepływ. I jeśli podążasz z tą samą "prędkością", co fala, wówczas jesteś jak surfer/surferka sunący na fali i stajesz się niejako Przepływem. Jeśli jednak się zatrzymasz (świadomie lub nieświadomie), wpadasz do jakiegoś świata i wylatujesz z Próżni.

Poza tym istnieje jeszcze taka możliwość, że można przeskakiwać swobodnie (nieświadomie zazwyczaj, ale i świadomie się zdarza) z jednego poziomu na inny, nawet w tych 12. poziomach opisanych w cytowanym tu artykule.

„Na przykład: Na 7-dmym poziomie człowiek budzi się spirytualnie, manifestują się pierwsze objawy mistyczne. Również rozpoczyna się niezwykle bolesny okres obfitujący w różne nieprzewidziane zdarzenia. Taka jednostka nadal tkwi w środowisku niskich energii, które posiada Ziemia i większość jej mieszkańców.”

No tak, rozumiem. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że Ziemia ma też wspaniałe, coraz „wyższe” wibracje. „Niskie” wibracje też są „dostępne”, jasne. Nie ma tak, że wszystkie wyższe wibracje pochodzą tylko z Nieba, z Kosmosu. Gdyby nie istniały także na Ziemi, człowiek nie miałby do nich dostępu. Gdyby nie istniały także w człowieku jako potencjalne, też nie mogłyby się przejawiać. Instrument , który ma wydawać z siebie „wyższe dźwięki” musi być w samej swojej konstrukcji dostosowany do możliwości wydawania takiego rodzaju dźwięków .

Widziałam, że gdy jesteśmy odcięci od Źródła, odcięci od połączenia z Całością jesteśmy podobni do marionetek, figurek w grze, które nie mają pojęcia o zasadach tej gry, a często nawet o zasadach sposobu poruszania się w tej grze. Podobnie jak figury szachowe nie wiedzą, że każda figura porusza się inaczej. A ludzkie „pionki” i „figury” mają możliwość dotarcia do wiedzy nie tylko o zasadach gry, w jakiej uczestniczą, ale również do pamięci o tym, że są istotami wielowymiarowymi, które te gry tworzą i tylko częściami siebie w nie „wchodzą”; że nie są figurami, że są czymś więcej…  Wszyscy mają dostęp do tej wiedzy, ale nie wszyscy jesteśmy w stanie przypomnieć sobie o tym i pamiętać, ponieważ mamy umysły zaśmiecone wzorcami, przekonaniami, programami.  Poza tym umysł, a w zasadzie ego, współpracuje z bolesnym ciałem, o którym pisał Ekhart Tolle w "POTĘDZE ŚWIADOMOŚCI". (Tu także można przeczytać o tym: Ciało bolesne, ból i diady. Artykuł Aleksandry "Nimue" Kosakowskiej). W ciele bolesnym zapisane jest wszystko, czego doświadczał człowiek w obecnym życiu, w poprzednich wcieleniach, czego doświadczali jego przodkowie w dziejach ludzkości (karma indywidualna, karma wcieleń duszy, karma ludzkości). Gdy oczyszczamy karmę, energię, którą odzyskujemy, możemy zamienić w dharmę.*) Mamy w ciele te zapisy, które mają ogromny wpływ na nasze uczucia, emocje i działania, a także na myśli, które wybieramy jako „swoje” czy „własne”. Nasze ciała (fizyczne, astralne, mentalne, eteryczne itd.) są częściami Natury Wszechrzeczy, częściami Przyrody. Często nie zdajemy sobie sprawy z możliwości tych wspaniałych pojazdów dzięki którym możliwe jest doświadczanie tego wyjątkowego w swoim rodzaju, ziemskiego świata, który jako istoty wielowymiarowe wspólnie wykreowaliśmy.

Mamy możliwość oczyszczania się z karmy. Zarówno dobra, jak i zła, to nadal tylko karma. Możemy wyciągać z nieświadomości wzorce i schematy działań, które nam nie służą i możemy je uzdrawiać w sobie. Możemy uzdrawiać nasze bolesne ciała i emocje. Możemy także uzdrawiać w sobie te wzorce, które są archetypowymi, leżącymi u podstaw działania systemów walki o energię i moc. Możemy poszerzać naszą samoświadomość i zrozumienie reguł. Możemy je również zmieniać świadomie podobnie jak rzeczywistość, którą współtworzymy, współ-kreujemy. Pogrążeni całkowicie w ziemskiej, matrixowej rzeczywistości jesteśmy „tylko” ludźmi nie dostrzegającymi innych światów, innych wymiarów w których istniejemy. Nie mamy pojęcia o naszej naturze i nie wiemy kim jesteśmy, nie znamy samych siebie.



Można nie rozumieć znaczenia słowa dharma, którego zrozumienie podobno wymaga oświecenia, ale z tego, co wiem znaczy ono tyle, co talenty, dary wolnej duszy wcielonej (MAJA - Iluzja, złudzenie czy inna rzeczywistość?). Oczyszczanie karmy jest związane z rozpoznaniem, zrozumieniem, zaakceptowaniem i obdarzeniem miłością tego świata, którego właśnie doświadczamy, abyśmy mogli rozpoznać cel wędrówki duszy na dany czas. Dharma ma związek z widzeniem rzeczy i sytuacji takimi, jakie są w rzeczy samej, a nie takimi, jakimi nam się wydają na podstawie wzorców i schematów działania przynależących do tego świata oraz pragnień i projekcji ludzkich istot uwikłanych w karmę. Dharma umożliwia nam  zrozumienie i akceptację zasad funkcjonowania tego świata i pozwala nam w nim istnieć świadomie, współtworzyć go i zasilać te jego części, które są zgodne z planem pochodzącym z poziomu świadomości wolnych dusz.

”W buddyzmie Dharma ma podobne do pierwotnego, braministycznego znaczenie. Jest to więc zespół podstawowych praw przyczyny i skutku istniejący obiektywnie, niezależnie od ludzkiej woli, który można sobie w całej pełni uświadomić dopiero w wyniku oświecenia, ale który jest w uproszczonej wersji dostępny każdemu człowiekowi w formie nauki Buddy, która jest niczym innym, jak tylko klarownym wyłożeniem Dharmy.” [tamże]

Otóż wolna wola, gdy oczyszczamy się z karmy, łączy się coraz bardziej z wolą Całości, Jedni, tego, kim jesteśmy na poziomie wolnych dusz.

Pisałam wcześniej o dwóch podstawowych nurtach/ drogach rozwoju: zbiorowym i indywidualnym…. (BRACTWA i udoskonalanie starych systemów). W każdym razie rozumiem, że ten nurt zbiorowy służy utrzymywaniu struktur tego świata - matrixa - ziemskiej rzeczywistości i związany jest z cyklem czasoprzestrzennym "po okręgu", którego symbolizuje wąż zjadający swój własny ogon. (CYKLE CZASOPRZESTRZENNE oraz JAJA WĘŻA, KROKODYLA I PAJĄKA - odkrywanie znaczeń symboli). Ten cykl w pewnym sensie zatrzymuje możliwość ewolucji całości ludzkości, zwłaszcza duchowej. W tym cyklu co najwyżej upadają cywilizacje i powstają następne jako „udoskonalane” wersje tych starych. I w tym cyklu "spadamy" w coraz "gęstszą" materię. To cykl, który można określić jako inwolucyjny (zstępowania). Ale ten cykl ma również tę zaletę (jest częścią całego stworzenia), że jako istoty wielowymiarowe w nim eksperymentujemy i po skonstruowaniu takiego świata, próbujemy w tę coraz "gęstszą" materię wprowadzać wibracje coraz "wyższej" świadomości. Istniejemy też jednocześnie w innych cyklach, ale o tym często nie pamiętamy... To, ile rozumiemy i dostrzegamy (uświadamiamy sobie), zależy w jakiejś mierze od tego, na ile uwalniamy się od tej ziemskiej - matrixowej części rzeczywistości – wzorców myślowych (idei, przekonań, programów), schematów działania i archetypów (masek). Dlatego świadomość jednoczesnego istnienia w różnych cyklach nazywam (dla siebie) świadomością istnienia jako wielowymiarowe istoty (Kim jestem? Maleńką cząstką Całości.), które mogą łączyć się z różnymi częściami Świadomości Całości, Jedni.