kiedyś dziwiłam się, skąd u mnie czasami pojawiał się np. “irracjonalny smutek”. Teraz już rozumiem. I wiem, jak z tym można pracować. Dzielę się tu swoją metodą, może komuś się przyda, może kogoś natchnie by znalazł swoją...
Kilka
miesięcy temu zobaczyłam coś niesamowitego. Potem to się
powtórzyło kilka razy. Widziałam, że wszystkie żywe istoty
emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające
– o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych
bąbli odpowiadają różnym myślom, emocjom i uczuciom. To są drgające
bąble myśli, emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi. (Może
to coś ludzie nazywają duchami? albo duchy są konglomeratem
takich bąbli?) Wielkość bąbli zależy od zawartości energii –
jakby siły pomyślanego i nieświadomie emitowanego danego uczucia
lub emocji. W ten sposób też
ludzie pozbawiają się nieświadomie swojej energii z własnego,
indywidualnego pola, a potem – dla zrównoważenia tej energii
nieświadomie próbują ją "kraść" innym (na różne sposoby). Miałam wiele snów na ten temat, ale jeden był o świecie kradzieży energii.*)
Kiedyś przypomniałam sobie o „czwartej Parce” (bo oficjalnie są tylko trzy: ta co przędzie nici żywota, ta co je podtrzymuje i ta, co je przecina). A czwarta… pruje sieci… :-)
Wracając do drgających bąbli (myśli, emocji i uczuć) o różnych częstotliwościach (wibracjach), to miałam takie doświadczenia i widziałam, że jak człowiek myśli o kimś źle, to nieświadomie wysyła taki bąbel energetyczny (emocji i myśli) w kierunku tej innej osoby, o której źle myśli (bez względu na odległość). Taki bąbel “przykleja się” do nieskończonych i cieniusieńkich jakby “niteczeki”, którymi na Ziemi (i nie tylko) wszystko jest połączone ze sobą. Jak sieciami i siatkami. Taki bąbel jak kropelka energii o danej częstotliwości (o danej wibracji) leci „torami” tych „nici”, z których utkane są sieci w przestrzeni… I często taki bąbel dolatuje do adresata. Mnóstwo takich bąbli lata sobie po tych energetycznych „sieciach”… Widziałam wielu ludzi w ten sposób działających i zrozumiałam ten mechanizm wzajemnego oddziaływania na poziomach energetycznych ludzi.
A potem… prędzej czy później, do takich osób wysyłających do innych te bąble z „trudnymi” czy „negatywnymi” energiami wracają one jak bumerang… Zaraz wyjaśnię, jak to się dzieje (a co wynika z tego, co rozpoznałam):
Otóż, jeśli na linii “drogi” tego “bąbla” skierowanego do jakiegoś konkretnego adresata “przypadkowo” pojawi się inna osoba, to… jeśli ta osoba ma – że tak powiem – pewne “predyspozycje”, aby bąble o takich, a nie innych częstotliwościach przyjmować w siebie, to taki bąbel może przykleić się do takiej osoby, która nie jest adresatem.
Czasami wysyłamy energie silnych emocji byle gdzie i jesteśmy tego nieświadomi. Czasem czujemy złość i ego podpowiada nam „adresata”, choć ta osoba niekoniecznie bezpośrednio ani pośrednio ma tak naprawdę z naszą złością coś wspólnego. Bo bywa, że coś sobie o danej osobie myślimy, a to są na przykład tylko nasze iluzje, w które wierzymy jako prawdziwe obrazy i wtedy projektujemy je na innych.
Najważniejsze (z tego, co sobie przypomniałam), jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego „matrixa”, to najlepiej przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać siebie z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. (Na pewnym etapie pomagają w tym kryształy i minerały, i różne kamienie… a i tak każdy może znaleźć swoją metodę, jeśli tego będzie potrzebować.)
Z mojego doświadczenia wynika, że najpierw najlepiej świadomie “uzdrowić” swoją kulę energetyczną – ciało energetyczne. Mnie pomagały różne praktyki, między innymi wdzięczności… i miłości do samej siebie i wszystkiego, z czym jestem połączona i transformacja „starych wzorców”. Ale jeśli ktoś zdecyduje się na takie zmiany, na pewno znajdzie sposób najlepszy dla siebie.
Przede wszystkim zajęłam się odblokowywaniem swojego połączenia z duszą i przez nią ze Źródłem (inaczej nie umiem tego opisać). Chodzi też o to, by przede wszystkim zacząć uświadamiać sobie swoje własne “negatywne” myśli i przestać odrzucać je, a zacząć je transformować. Warto też przestać walczyć z nimi, lecz przyjąć je świadomie z pokorą i zrozumieniem – obdarzyć akceptacją i zrozumieniem (no i miłością). Następnie można zacząć je przekształcać w sobie na takie, które nam służą (miłość, ufność, wdzięczność, harmonia, pokój… co kto chce). W ten sposób przestaniemy wysyłać innym takie “negatywne” emocje w formie myśli, a tak naprawdę w formie “bąbli” energetycznych, które z kolei jak po torach lecą po niewidzialnych niciach sieci o „stałej” strukturze.
Widziałam, że te przetransformowane częstotliwości „bąbli” myśli i emocji rozluźniają „stałą” strukturę owych sieci. W rezultacie możemy stać się uwolnieni z tych „sieci” – jak przedstawia to wizja św.Faustyny – tak, że nawet otoczeni mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku nam wielka nienawiścią, z których ust wychodzić będą różne groźby, fałszywe pomówienia, oskarżenia itp. już nas nie dotkną.
Mało tego, jeśli zmienimy „wibracje” swoich pól – osobistych bąbli, staniemy się jeszcze bardziej uwrażliwieni na zmiany swojego pola energetycznego spowodowane “atakami” bąbli od innych osób lub ze środowiska… i będziemy mogli je przyjmować w swoje pole i przetransformowywać je w sobie, poprzez siebie, a potem, już przetransformowane, odsyłać je do środowiska Ziemi. Powoduje to rozluźnianie wcześniej sztywnej i „stałej” struktury owych „sieci”.
Jak widzicie, nasza wrażliwość naprawdę wzrasta i możemy zaobserwować takie zmiany energetyczne w naszych ciałach, które postrzegamy jako na przykład „dziwne odczucia”, wręcz „irracjonalne”, bez powodu pojawiające się odczucia: strachu, smutku, nawet przerażenia, ale też radości i innych. Przyklejają się do nas różne bąble, o różnych częstotliwościach, zwłaszcza kiedy mamy ubytki energetyczne w swoich własnych polach. A możemy przyglądać się tym “znikąd” pojawiającym się emocjom i uczuciom, nawet możemy świadomie się oczyszczać z tych niesprzyjającym nam energii na dwa podstawowe sposoby:
1. odsyłając do nadawcy – tu istnieje ryzyko, że do niego lub do niej ta energia nie dotrze i przyklei się do innej “przypadkowej” osoby napotkanej po drodze, która ma takie „predyspozycje” do „wychwytywania” takich, a nie innych częstotliwości (wibracji).
2. transformując tę energię w sobie poprzez przyjęcie i intencję zmiany oraz przemianę jej częstotliwości na przykład na najczystszą miłość (wszechogarniającą). Nie wydaje mi się, że należy odsyłać tak przetransformowaną energię (na częstotliwości miłości wszechogarniającej, harmonii, pokoju) do nadawcy, ponieważ nadawcy wysyłający bąble o częstotliwościach “negatywnych” emocji zazwyczaj nie są w stanie przyjąć bąbli o częstotliwościach miłości bezwarunkowej, pokoju, harmonii itp. jeśli ich ciała są na te częstotliwości nadal zablokowane. A zmienić to może wyłącznie ich własna intencja gotowości na dokonanie zmian w sobie. Więc i tak bąble miłości wszechogarniającej jeśli do nich docierają, to „odbijają się od nich”. Ale takie bąble mogą docierać do tych, których ciała są częściowo chociaż odblokowane na takie częstotliwości (podjęli intencję zmiany) i będą ich potrzebować do swojej transformacji.
Tak też może wyglądać nasza pomoc w transformacji energetycznej naszych pól i całego pola Ziemi oraz poluzowywaniu struktury „sieci”. Nawet jeśli bąble miłości wysłane do innych nie dotrą do ich serc, jeśli pozostają w przestrzeni środowiska ziemskiego, to mogą dać wsparcie w odpowiednim momencie osobom, które będą tego potrzebowały, by uwalniać się z „sieci”. Dlaczego tak myślę? Ponieważ któregoś dnia miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo „gęstą” i ‚trudną” częstotliwość (mocno negatywną). “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie „głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, wyciągnęłam dłoń jakby z zaproszeniem w kierunku bąbla, ale nie dotknęłam go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite. Ten bąbel sam się zbliżył do mojej energetycznej dłoni i „wybuchł”, jakby to był wybuch wielkiej radości, szczęśliwości z powodu… „powrotu do źródła” po tysiącach lat albo i więcej, bo połączył się on z wibracją wszechogarniającej miłości, która jest podstawową wibracją eteru, naszą esencją (- tak to widziałam)… A takie bąble energii (emocji), które ludzie nieświadomie wysyłają albo których się wypierają… nazwałabym „bąblami ze strefy cienia”.
Według mnie takimi bąblami jest jeszcze wypełnione całe środowisko Ziemi, oczywiście nie tylko takimi, więc możliwe, że latają one także wokół każdej i każdego z nas. To one utrzymują sieci w ich „stałej” strukturze o pewnym określonym, ograniczonym zakresie częstotliwości.
Jedni już wyczuwają te zmiany w swoim własnym polu energetycznym, inni jeszcze nie. Ale bądźmy cierpliwi, jeszcze wiele wspaniałych odkryć przed nami.
Wracając do drgających bąbli (myśli, emocji i uczuć) o różnych częstotliwościach (wibracjach), to miałam takie doświadczenia i widziałam, że jak człowiek myśli o kimś źle, to nieświadomie wysyła taki bąbel energetyczny (emocji i myśli) w kierunku tej innej osoby, o której źle myśli (bez względu na odległość). Taki bąbel “przykleja się” do nieskończonych i cieniusieńkich jakby “niteczeki”, którymi na Ziemi (i nie tylko) wszystko jest połączone ze sobą. Jak sieciami i siatkami. Taki bąbel jak kropelka energii o danej częstotliwości (o danej wibracji) leci „torami” tych „nici”, z których utkane są sieci w przestrzeni… I często taki bąbel dolatuje do adresata. Mnóstwo takich bąbli lata sobie po tych energetycznych „sieciach”… Widziałam wielu ludzi w ten sposób działających i zrozumiałam ten mechanizm wzajemnego oddziaływania na poziomach energetycznych ludzi.
A potem… prędzej czy później, do takich osób wysyłających do innych te bąble z „trudnymi” czy „negatywnymi” energiami wracają one jak bumerang… Zaraz wyjaśnię, jak to się dzieje (a co wynika z tego, co rozpoznałam):
Otóż, jeśli na linii “drogi” tego “bąbla” skierowanego do jakiegoś konkretnego adresata “przypadkowo” pojawi się inna osoba, to… jeśli ta osoba ma – że tak powiem – pewne “predyspozycje”, aby bąble o takich, a nie innych częstotliwościach przyjmować w siebie, to taki bąbel może przykleić się do takiej osoby, która nie jest adresatem.
Czasami wysyłamy energie silnych emocji byle gdzie i jesteśmy tego nieświadomi. Czasem czujemy złość i ego podpowiada nam „adresata”, choć ta osoba niekoniecznie bezpośrednio ani pośrednio ma tak naprawdę z naszą złością coś wspólnego. Bo bywa, że coś sobie o danej osobie myślimy, a to są na przykład tylko nasze iluzje, w które wierzymy jako prawdziwe obrazy i wtedy projektujemy je na innych.
Najważniejsze (z tego, co sobie przypomniałam), jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego „matrixa”, to najlepiej przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać siebie z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. (Na pewnym etapie pomagają w tym kryształy i minerały, i różne kamienie… a i tak każdy może znaleźć swoją metodę, jeśli tego będzie potrzebować.)
Z mojego doświadczenia wynika, że najpierw najlepiej świadomie “uzdrowić” swoją kulę energetyczną – ciało energetyczne. Mnie pomagały różne praktyki, między innymi wdzięczności… i miłości do samej siebie i wszystkiego, z czym jestem połączona i transformacja „starych wzorców”. Ale jeśli ktoś zdecyduje się na takie zmiany, na pewno znajdzie sposób najlepszy dla siebie.
Przede wszystkim zajęłam się odblokowywaniem swojego połączenia z duszą i przez nią ze Źródłem (inaczej nie umiem tego opisać). Chodzi też o to, by przede wszystkim zacząć uświadamiać sobie swoje własne “negatywne” myśli i przestać odrzucać je, a zacząć je transformować. Warto też przestać walczyć z nimi, lecz przyjąć je świadomie z pokorą i zrozumieniem – obdarzyć akceptacją i zrozumieniem (no i miłością). Następnie można zacząć je przekształcać w sobie na takie, które nam służą (miłość, ufność, wdzięczność, harmonia, pokój… co kto chce). W ten sposób przestaniemy wysyłać innym takie “negatywne” emocje w formie myśli, a tak naprawdę w formie “bąbli” energetycznych, które z kolei jak po torach lecą po niewidzialnych niciach sieci o „stałej” strukturze.
Widziałam, że te przetransformowane częstotliwości „bąbli” myśli i emocji rozluźniają „stałą” strukturę owych sieci. W rezultacie możemy stać się uwolnieni z tych „sieci” – jak przedstawia to wizja św.Faustyny – tak, że nawet otoczeni mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku nam wielka nienawiścią, z których ust wychodzić będą różne groźby, fałszywe pomówienia, oskarżenia itp. już nas nie dotkną.
Mało tego, jeśli zmienimy „wibracje” swoich pól – osobistych bąbli, staniemy się jeszcze bardziej uwrażliwieni na zmiany swojego pola energetycznego spowodowane “atakami” bąbli od innych osób lub ze środowiska… i będziemy mogli je przyjmować w swoje pole i przetransformowywać je w sobie, poprzez siebie, a potem, już przetransformowane, odsyłać je do środowiska Ziemi. Powoduje to rozluźnianie wcześniej sztywnej i „stałej” struktury owych „sieci”.
Jak widzicie, nasza wrażliwość naprawdę wzrasta i możemy zaobserwować takie zmiany energetyczne w naszych ciałach, które postrzegamy jako na przykład „dziwne odczucia”, wręcz „irracjonalne”, bez powodu pojawiające się odczucia: strachu, smutku, nawet przerażenia, ale też radości i innych. Przyklejają się do nas różne bąble, o różnych częstotliwościach, zwłaszcza kiedy mamy ubytki energetyczne w swoich własnych polach. A możemy przyglądać się tym “znikąd” pojawiającym się emocjom i uczuciom, nawet możemy świadomie się oczyszczać z tych niesprzyjającym nam energii na dwa podstawowe sposoby:
1. odsyłając do nadawcy – tu istnieje ryzyko, że do niego lub do niej ta energia nie dotrze i przyklei się do innej “przypadkowej” osoby napotkanej po drodze, która ma takie „predyspozycje” do „wychwytywania” takich, a nie innych częstotliwości (wibracji).
2. transformując tę energię w sobie poprzez przyjęcie i intencję zmiany oraz przemianę jej częstotliwości na przykład na najczystszą miłość (wszechogarniającą). Nie wydaje mi się, że należy odsyłać tak przetransformowaną energię (na częstotliwości miłości wszechogarniającej, harmonii, pokoju) do nadawcy, ponieważ nadawcy wysyłający bąble o częstotliwościach “negatywnych” emocji zazwyczaj nie są w stanie przyjąć bąbli o częstotliwościach miłości bezwarunkowej, pokoju, harmonii itp. jeśli ich ciała są na te częstotliwości nadal zablokowane. A zmienić to może wyłącznie ich własna intencja gotowości na dokonanie zmian w sobie. Więc i tak bąble miłości wszechogarniającej jeśli do nich docierają, to „odbijają się od nich”. Ale takie bąble mogą docierać do tych, których ciała są częściowo chociaż odblokowane na takie częstotliwości (podjęli intencję zmiany) i będą ich potrzebować do swojej transformacji.
Tak też może wyglądać nasza pomoc w transformacji energetycznej naszych pól i całego pola Ziemi oraz poluzowywaniu struktury „sieci”. Nawet jeśli bąble miłości wysłane do innych nie dotrą do ich serc, jeśli pozostają w przestrzeni środowiska ziemskiego, to mogą dać wsparcie w odpowiednim momencie osobom, które będą tego potrzebowały, by uwalniać się z „sieci”. Dlaczego tak myślę? Ponieważ któregoś dnia miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo „gęstą” i ‚trudną” częstotliwość (mocno negatywną). “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie „głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, wyciągnęłam dłoń jakby z zaproszeniem w kierunku bąbla, ale nie dotknęłam go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite. Ten bąbel sam się zbliżył do mojej energetycznej dłoni i „wybuchł”, jakby to był wybuch wielkiej radości, szczęśliwości z powodu… „powrotu do źródła” po tysiącach lat albo i więcej, bo połączył się on z wibracją wszechogarniającej miłości, która jest podstawową wibracją eteru, naszą esencją (- tak to widziałam)… A takie bąble energii (emocji), które ludzie nieświadomie wysyłają albo których się wypierają… nazwałabym „bąblami ze strefy cienia”.
Według mnie takimi bąblami jest jeszcze wypełnione całe środowisko Ziemi, oczywiście nie tylko takimi, więc możliwe, że latają one także wokół każdej i każdego z nas. To one utrzymują sieci w ich „stałej” strukturze o pewnym określonym, ograniczonym zakresie częstotliwości.
Jedni już wyczuwają te zmiany w swoim własnym polu energetycznym, inni jeszcze nie. Ale bądźmy cierpliwi, jeszcze wiele wspaniałych odkryć przed nami.
I przytoczę jeszcze to, co napisałam w poprzedniej notce:
Wiem, że chociaż myślę, to nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak “biologiczno-duchowo-emocjonalno-energetyczny radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują…
Ponieważ
zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego
matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym
pozwalam, by się w moim umyśle myśłały...
Jesteśmy też jak cudowne instrumenty, na których Wszechświat wygrywa piękne symfonie... Niektóre współbrzmią ze sobą, inne wpadają w dysonanse, a jeszcze inne "harmonijnie fałszują". Tak, czasem pieśni i dźwięki , fale i energie, które wzmacniamy tworzą kakofonię, a bywa, że sprawiają cierpienie i ból... Chociaż jest jeszcze coś takiego, jak karma, która powoduje, że nieświadomie wydajemy takie, a nie inne "dźwięki"... Ale o tym następnym razem.
Część druga tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-z-energiami.html
*) O kradzieżach energii więcej:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/03/ziemski-matrix-jako-swiat-kradziezy.html
Jesteśmy też jak cudowne instrumenty, na których Wszechświat wygrywa piękne symfonie... Niektóre współbrzmią ze sobą, inne wpadają w dysonanse, a jeszcze inne "harmonijnie fałszują". Tak, czasem pieśni i dźwięki , fale i energie, które wzmacniamy tworzą kakofonię, a bywa, że sprawiają cierpienie i ból... Chociaż jest jeszcze coś takiego, jak karma, która powoduje, że nieświadomie wydajemy takie, a nie inne "dźwięki"... Ale o tym następnym razem.
Część druga tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-z-energiami.html
*) O kradzieżach energii więcej:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/03/ziemski-matrix-jako-swiat-kradziezy.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz