W "zasadzie lustra" nie tyle chodzi o
"przepracowywanie swoich prześladowców", co integrowanie swojego
"cienia", który "zakotwiczony" jest w nieświadomości
zbiorowej . Czyli o proces stawania się coraz bardziej samo-świadomą Istotą
ludzką. Jak? No poprzez uświadamiane tego, co nieświadome w naszych myślach, emocjach i
działaniach. Na przykład:
kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieświadome kłamstwa i przestajemy siebie
okłamywać (i innych), kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieuświadomione
jeszcze manipulacje i przestajemy manipulować, wtedy... będziemy jeszcze (przez
jakiś czas) spotykać nadal w swoim życiu kłamców i manipulatorów, oczywiście.
Ale gdy te części Siebie mamy zintegrowane i uwolnione w sobie, czyjeś kłamstwa
czy manipulacje nie robią już na nas żadnego wrażenia, nie dotykają nas, bo po
prostu są widziane, a nawet rozumiane. I w każdej sytuacji, gdy z czyimś
kłamstwem czy manipulacją mamy do czynienia, nie działamy już wtedy
konwencjonalnie według jakichś koncepcji, lecz działamy spontanicznie,
świadomie z przestrzeni Serca, z Miłością i współczuciem (współodczuwaniem), bo
jesteśmy Jednym. Do momentu aż... dokona Się transformacja=transcendencja.
Wtedy "kłamcy" i "manipulatorzy" znikają...
Jeśli zaś wciąż coś nas denerwuje w innych i drażni, wyzwala
jakieś negatywne emocje, znaczy to, że ta część Siebie, naszego "cienia
zakotwiczonego" w nieświadomości zbiorowej nie została jeszcze
uświadomiona i zintegrowana w nas. Każda taka negatywna reakcja - emocja jest
informacją o tym, co jeszcze możemy sobie uświadomić i zintegrować, co jest
jednoznaczne z uwolnieniem. Ale i przebijanie się przez warstwy nieświadomości
bywa dla niektórych sporym wyzwaniem.
Ostatecznym "efektem" tego procesu jest połączenie
z tzw. jaźnią będącą punktem centralnym, a przy tym podłożem naszego
(psychicznego) istnienia, a niektórzy mówią, że to "cel naszej duszy"
w tym świecie-śnie. Ten proces bywa bardzo trudny, chociaż wszyscy mamy
wystarczające ku temu możliwości, by ten proces poznawczy przechodzić. I to
jest tym, do czego wszyscy podświadomie zdążamy. Poznanie swojego
"cienia" jest poznaniem prawdy o sobie, która nas wyzwala.
Gdy znika kłamstwo, w całej krasie i blasku, pojawia
się prawda. Kłamstwo zauważone zanika. I nie chodzi tu o jakieś
"dążenie" do prawdy czy "poszukiwanie" prawdy albo
"drążenie" kłamstw, lecz otwarcie na odkrycie kłamstw i przyjrzenie
Się im. Ujrzenie kłamstwa i uświadomienie go sobie to... jego koniec - rozwiewa
się jak dym iluzji.