piątek, 14 grudnia 2012

ZESTAW KILKUNASTU SNÓW I WIZJI



15 czerwca 2012
To nie był sen. To była wizja na jawie w środku nocy. Siedzieliśmy przy ogniu z przyjaciółmi. Siedzieliśmy w ciszy. To było jak medytacja. Ta wizja trwała bardzo długo i miała swoje różne etapy.

Wszyscy przygotowujemy się do wielkiej kosmicznej ceremonii. Do tej ceremonii przygotowują się wszystkie planety i księżyce naszego układ słonecznego, wszystkie słońca, cała galaktyka, a może i wszystkie galaktyki... To będzie ceremonia połączenia ŚWIADOMOŚCI. Wszystko ze wszystkim się połączy, a każda istota w kosmosie, w tym również każda istota ludzka będzie mogła doświadczyć tego połączenia ŚWIADOMOŚCI. Wszystkie nasze dusze, w każdym ciele, w każdej formie połączą się ze sobą i będą miały możliwość wymienić się "swoimi doświadczeniami" z CAŁOŚCIĄ. To będzie coś, jak jeden ogromny akt kosmicznego połączenia i zanurzenia Całości wraz ze wszystkimi jej najdrobniejszymi częściami w KOSMICZNYM OCEANIE WSZECHOGARNIAJĄCEJ MIŁOŚCI...


I wiem, że będzie to czas, kiedy wszystkie istoty będą mogły przypomnieć sobie wszystko, co zakryte jest przed nimi zasłoną NIE-ŚWIADOMOŚCI. Nie wiem, czy wszyscy tego doznają, wiem, że nie wszyscy to zapamiętają.

... i jeszcze coś kojarzyło mi się, że to nastąpi po Powrocie Bogini...

W trakcie tej wizji zaczęły wydobywać się ze mnie dziwne dźwięki. Czułam, że płyną z mojego serca i wypełniają całe moje ciało i wypływają we wszystkich kierunkach gdzieś w kosmos. Mój przyjaciel zaczął grać na mandolinie. Wiedziałam, że dźwięki ze sobą cudownie zaczynają współbrzmieć, te tutaj i te w kosmosie. Poczułam ogromny przepływ energii. Byłam skupiona i skoncentrowana maksymalnie na tych dźwiękach, ich wibracji. Czułam je całą sobą. Słyszałam dźwięki bębnów płynące i odbijające się echem z głębi kosmosu...

Nad ranem dowiedziałam się, że mój przyjaciel w pewnym momencie, kiedy zaczął grać na mandolinie, zaczął stroić struny w mandolinie próbując dostroić jej brzmienie do dźwięków, które wydawałam z siebie albo które raczej przeze mnie przepływały.



19 czerwca 2012
Znalazłam się w kompletnej ciemności. Początkowo była jak gęsta, czarna i nieprzenikniona, ciężka mgła. Kojarzyła mi się z lawą. Zaczęłam spokojnie oddychać, coraz spokojniej... I powoli coś się zaczęło zmieniać... Najpierw bardziej to czułam niż cokolwiek widziałam.... w ciemności gdzieniegdzie zaczęłam dostrzegać kształty, kształty, które oświetlało, a właściwie je muskało i przenikało delikatne, jakby tęczowe światło. To światło - wiedziałam - było światłem krystalicznym albo kryształowym.


Nie widziałam wtedy tak, jakbym weszła do ciemnej jaskini z latarką na głowie, która oświetla tylko pewne części-fragmenty tej jaskini, ale widziałam tak, jakby delikatne… hmmm… ledwo widzialne smugi mieniącego się kolorami światła wyłaniały wszystkie kształty w tej jaskini, ale żadnego z tych kształtów nie odcinały od TŁA.


25 czerwca 2012
SEN
Byłam w głębokiej, ciemnej jaskini. Światła w niej było bardzo mało. Na ścianach tańczyły jakieś cienie. Razem ze mną w jaskini było kilka kobiet. Stałam przed naturalnie wyżłobiona półką skalną, która w pionie rozciągała się na kilka metrów. Wszystko było zatopione w głębokiej, wilgotnej zieleni w różnych odcieniach. Na skalnej półce leżały jaja wielkości piłek golfowych. Były o konsystencji galaretowatej, także oliwkowo zielone. Razem z innymi kobietami zdejmowałyśmy te jaja z półki i rzucałyśmy do ognia płonącego za nami ogniska. Były to jaja jakiegoś węża...

JAWA
Rano na śniadanie gotowałam jajka. Wyszłam do pracy i zapomniałam, że jedno zostawiłam w garnku. Gdy wróciłam z pracy, w domu był smród spalonego białka. Weszłam do kuchni. Garnek stał na kuchence, a pod nim płonął gaz. W garnku jajo było pęknięte na pół, a jego wnętrze spalone. Na dnie zaczernionego garnka, prócz białych skorup została czarnobrązowa mała grudka wielkości małego paznokcia. To spalone jajo przypomniało mi sen o jajach.

Pół sen, pół jawa. Miałam wrażenie, że w trakcie snu przebudziłam się i wszystko działo się w tej rzeczywistości, ale jakby poszerzonej i bez granic. W każdym razie te granice byłe dla mnie nie do określenia. Przyglądałam się ruchom intensywnych energii o bardzo zróżnicowanym spektrum częstotliwości drgań. Słyszałam dziwne dźwięki, podobne do tych, które już kilka lat temu pojawiły się w wizji z Polem Świadomości Buddy... Te energetyczne wibracje zbiegały się w czymś w rodzaju świadomego kulistego "radioodbiornika", organicznego i pięknego "radioodbiornika" w kształcie kuli. Był jakby z ciekłego kryształu, ale nie umiem tego dokładniej opisać. Obserwuję, jak poszerzają się możliwości odbioru zróżnicowanych częstotliwości tego "radioodbiornika". Tak, jakby wcześniej był dostrojony do tylko kilku stacji radiowych, a teraz dostraja się do coraz większego spektrum - zakresu częstotliwości fal. Może odbierać sygnały z coraz większej ilości "stacji nadawczych". Ale na razie jeszcze odbiera te sygnały w taki sposób, że musi sam "przesuwać swój punkt " odbioru tych fal (jak kręcenie gałką w radiu przy zmianie zakresu fal). Pomiędzy odbieranym "stacjami nadawczymi" są jeszcze trzaski i zakłócenia... Nagle ten "radioodbiornik" zaczyna odbierać sygnały z coraz większej ilości stacji nadawczych... Ta świetlista kula początkową wpada w bardzo silne wibracje.... Wyglądało to tak, jakby za moment miała się rozpaść. Jednak wcale się nie rozpada... I jest w stanie objąć te wszystkie zakresy częstotliwości fal, energii... I jest świadoma wszystkich treści, które przez nią przepływają. I w pewnym momencie zdaję sobie sprawę z tego, że na tym polega poszerzenie świadomości istot ludzkich...

5. ŁĄCZENIE CZĘŚCI TOŻSAMOŚCI

23. sierpnia

Wcześniej, od kilku lat, w wielu snach i wizjach „uzdrawiałam” i uwalniałam różne części siebie, które były moimi „karmicznymi wcieleniami” czyli pochodziły ze światów umieszczonych - ogólnie mówiąc - w jakiejś przeszłości. Przyjmowałam te części siebie jako części „mojej” tożsamości. Rozpoznawałam różne wzorce, których wcześniej byłam nieświadoma, a które powodowały sporo cierpienia tamtej mnie samej. W tamtych wcieleniach bywałam zarówno kobietą jak i mężczyzną.

Później śniłam często, że łączę różne części siebie, swojej tożsamości istniejące w różnych światach: z przeszłości i przyszłości oraz teraźniejszości – w światach równoległych… Szczegółów często nie pamiętałam. Po przebudzeniu pamiętałam jedynie, że pracowałam w śnieniu nad rozwiązywaniem supłów utworzonych z poplątanych NICI, które łączyły moje różne części z różnych światów. Ale te supły do tej pory blokowały przepływ pomiędzy wieloma częściami mnie.

Sen
Dzisiaj trafiłam do takiego świata albo raczej takiej przestrzeni, w której rozpoczął się świadomy proces łączenia różnych części siebie istniejących w tych różnych równoległych światach.

6. KRYSZTAŁOWE CIAŁO

25.sierpnia
We śnie powróciło przypomnienie o kryształowej czaszce, która zintegrowała się z kryształowym ciałem, a w żyłach płynęła tęczowa krew. Ten obraz żył, przekształcał się pulsował... Czułam, jakbym całą noc śniła świadomie tylko to POŁĄCZENIE.




7. PRZENIKANIE :-)

5.września
Gęste sny. Nie pamiętam wiele, tylko tyle, że wnikałam w głębię jestestwa innych ludzi i widziałam – wiedziałam, kim są, z jakich wzorców i energii (częstotliwości) utworzone są ich tożsamości. Ale nie miałam tego zapamiętać. Wiedziałam, że tylko przepływam, mam dostęp do tych informacji tylko na tu i teraz, a nie po to by pamiętać. Czułam wzajemne PRZENIKANIE, PRZEPŁYW, POŁĄCZENIE. Ale wiele z tych istot ludzkich nie miało pojęcia, że moglibyśmy wzajemnie tego doświadczać.

Nie ważne było zapamiętywanie tych wszystkich informacji, ponieważ one wszystkie są zapisane w naszych sercach. Poprzez serca albo coś, co jest umieszczone w sercach wszystkich istot. mamy dostęp do tej wiedzy, ale nie poprzez umysł (w mózgu).


8. WDZIĘCZNOŚĆ

7.września
Świadomy sen o wdzięczności. Dziękowałam za wszystkie formy, za wszystkie idee, za wszystkie koncepcje, struktury, wszystkich mistrzów, kapłanów, za religie, wojny religijne, za przemoc, walkę o racje, zmuszanie innych do wiary w jakiekolwiek idee. Dziękowałam za to wszystko, obdarzałam miłością i zrozumieniem. A potem uwalniałam to wszystko w sobie i widziałam, jak wielkie poplątane węzły, które miały zróżnicowane częstotliwości drgań i rytmy, które ze sobą wciąż „walczyły”, teraz rozwijają się i drgają z różną częstotliwościami, ale w coraz większej harmonii. Uwalniałam to WSZYSTKO, co mogłam POJĄĆ łącząc się z całym STWORZENIEM we wszelkich ideach, formach, energiach oraz bytach materialnych i pozamaterialnych.

Wybaczałam WSZYSTKO SOBIE jako CAŁOŚCI (?!) Akceptowałam, rozumiałam cały swój CIEŃ i przyjęłam z miłością. Wypełniłam CIEŃ miłością. Dzięki temu stałam się uzdrowiona, uwolniona i połączona. Stałam się uzdrowioną uzdrowicielką (?) Czułam wszystkie części siebie połączone Miłością. Wszystkie czyli także te, które doprowadzały mnie wielokrotnie do zniszczenia oraz te, które próbowały mnie doprowadzać do zniszczenia.

Kocham i rozumiem wszystkie istoty. Wybaczam sobie wszystkie „muszę” i „powinnam”. Kocham siebie samą i każde odbicie tego kim i czym jestem. Kocham siebie samą i każde odbicie tego kim i czym jestem…. Z taką „mantrą” na ustach obudziłam się.

9. CEREMONIA Z ABORYGENAMI

9.września
Byłam w Australii na spotkaniu i CEREMONII z Aborygenami (przodkami i obecnie żyjącymi gdzieś w dżungli (?) Noc, ognie, tańce, śpiewy, maski, kolory… Tańczyłam i śpiewałam razem z nimi, unosiliśmy się w tym tańcu nad ziemią i ponad Ziemią. Czułam, jak przepływają przeze mnie niesamowicie piękne i intensywne energie. Wszystkie dźwięki i tańce były jedną wielką modlitwą… ponieważ intencją ceremonii było poszerzanie świadomości całej ludzkości.


10. KOSMICZNA SZCZELINA

13.września
Śniła mi się jakaś ceremonia. Robiłam to, co zwykle miałam do zrobienia. Po ceremonii jedna starsza kobieta podeszła do mnie i podziękowała mi, że przeprowadziłam ją do SZCZELINY… i z powrotem. Potem jeszcze jeden mężczyzna za to samo mi podziękował.

Znaczy się, że dotarli do SZCZELINY, ale przez nią jeszcze nie przeszli.
 Ta szczelina to dla mnie coś w rodzaju Kosmicznego Okna.

20/21.września
Śniłam, że z palców u prawej mojej nogi wydobywa się energia – promieniowała energia w kształcie wachlarza. Widziałam kolory tej energii. Moja noga również była pokryta jakimiś pięknymi wzorami energetycznymi, które się zmieniały i pulsowały.

Świadome śnienie - medytacja
Doświadczyłam stanu, w którym zrozumiałam, że energia, którą nagle poczułam w splocie słonecznym, w zależności od tego, jaką wersję wybierze umysł, mogę nazwać albo lękiem albo radością. (Co ciekawe, nie było to zróżnicowanie między smutkiem i radością, ale właśnie lękiem i radością.) Po chwili zdałam sobie sprawę, że to chodzi nie o radość, ale wręcz o szczęśliwość. Zrozumiałam i uświadomiłam sobie, że to jest energia, która w zasadzie ma jedną i tą samą częstotliwość i może być - jako umownie ujemna – odbierana przez umysł jako lęk/strach, albo może być – jako umownie dodatnia – odbierana przez ciało jako szczęśliwość. Wyjście poza tę biegunową dualność: starach i szczęście, pozwala zrozumieć, że energia może istnieć jako nieokreślona w kategoriach biegunowych. Jest wówczas doświadczeniem przepływu przez ciała energii o pewnej zintensyfikowanej częstotliwości, która jest jedną z wielu form przejawu Miłości. Potem jeszcze poczułam, jakbym przestała myśleć umysłem, a „myślałam” sercem połączonym z całym ciałem.


30.września
Znów wiele snów, w których spotykam w równoległych światach (o zupełnie innej, niespotykanej TUTAJ architekturze) mężczyzn oraz kobiety i rozpoznawałam jako części siebie, o których dawno zapomniałam. Teraz przypominam je sobie i powoli z nimi się zapoznaję. Wiem, że mam te wszystkie części siebie uzdrowić w sobie, połączyć i uwolnić. Jednak nie mogę ingerować w ich sposób istnienia. Zrozumiałam, że jeśli tworzę relacje, to nitki połączenia z tymi istotami już nie są posplatanymi supłami, ale są zawiązane na małe kokardki. Kokardka taka – jak kwiat energetyczny, na którym siedzi mały, delikatny motyl – symbolizuje lekkość i wolność tych połączeń. Gdy motyle ulatują, kokardki się rozwiązują i następuje czyste POŁĄCZENIE.

Tego lata, gdy BĘDZIE MIAŁO TO nastąpić, będzie wysyp mnóstwa motyli... 

13. BŁOGOSŁAWIONE EKSKREMENTY :-) 

20/21 października
Dziś w nocy patrzyłam na gwiazdy i własnym oczom nie wierzyłam… widziałam wiele gwiazd pulsujących światłem. Jak nigdy wcześniej. Prawie każda gwiazda, na którą patrzyłam , pulsowała. Ich pulsacje miały różne rytmy. Wcześniej czegoś takiego nie zaobserwowałam na taką skalę. Więc albo ja nie byłam w stanie tego wcześniej zobaczyć albo… coś się dzieje w kosmosie.

A gdy położyłam się do łóżka po "spotkaniu z gwiazdami", cały czas czułam z nimi połączenie. Leżałam przykryta cała kołdrą i przepływała przeze mnie pieśń połączenia; i czułam wielki przepływ miłości. Co prawda byłam już pod dachem i nie leciały do mnie te gwiazdy, ale miałam jakieś głębokie połączenie ze wszystkimi gwiazdami.

A w nocy miałam sen... Wszystko się ułożyło zupełnie inaczej niż jest teraz. Przyjechali do mnie moi bliscy znajomi, którzy nagle byli zupełnie inni - pogodni, uzdrowieni, uwolnieni od swoich wcześniejszych przekonań, które sprawiały im cierpienie i rozdarcie pomiędzy ich wiedzą, a działaniami, które różniły się od tej ich pięknej wiedzy, bo ich działania często wypływały z nieuzdrowionych (nie przepracowanych) wzorców karmicznych. A ja siedziałam sobie gdzieś w kąciku na stołeczku przy drewnianych schodach, a na kolanach, na talerzyku miałam... jakieś gówno ustrojone żółtymi płatkami kwiatków i chyba zielonymi listkami... i modliłam się w intencji oczyszczenia tego gówna :-) A to był tylko symbol :-) Przeczytałam sobie: 'Ekskrementy, odchody, zbędne składniki pożywienia lub szkodliwe produkty przemiany materii wydalane z organizmu ..." Hmmm... Po spotkaniu i połączeniu z gwiazdami, błogosławiłam nasze ekskrementy :-)


13 listopada 2012
Miałam dziś piękne sny. Działo się w nich z jednej strony bardzo wiele, ale z drugiej strony widziałam to w bardzo prosty sposób. Zmieniały się wzorce – takie kolorowe “mandalki”; wcześniej były chaotycznie poukładane, jedne przykrywały drugie…

potem z wielkiego bałaganu, chaosu wyłaniały się cząstki puzzli mandalowych i przemieniały się w gwiazdy wyglądające jak kryształowe, mieniące się kolorami i pulsujące różnymi dźwiękami kwiaty… i układały się harmonijnie w jeden ogromny, kosmiczny obraz…



Czułam wielką radość i obudziłam się… w błogostanie.


Wieczorem z 28. na 29. listopada czułam jakby ktoś, coś nałożył na mnie jakąś wielką czapę szarej, ciężkiej mgły... czułam jakby ktoś, coś chciał mnie wtłoczyć, zamknąć w czymś, co było mi obce i jakieś takie... ograniczające...
W nocy   miałam strasznie trudne sny. Pierwszy raz od wielu lat śniły mi się jakieś koszmary -dziwne wnętrza – podziemia czy pałace… i rytuały czarnej magii prowadzone w celu manipulowania innymi istotami, w celu kradzieży ich energii, z okrutnym tworzeniem “pułapek”, a nawet zabijaniem istot ludzkich… Widziałam, że w te pułapki wpadają ludzie, którzy sami chcą zdobyć jakieś magiczne moce i tym są uwodzeni, i przyciągani jak muchy na lep…są uwodzeni, manipulowani... Poczułam, że to także potrzebuję uwolnić w sobie, poprzez siebie…

TU WSTAWIĘ KOMENTARZ NNKI z jej bloga z dnia 9 grudnia 2012 , umieszczony co prawda w innym kontekście, ale ciekawie współbrzmiący z tym moim snem: 



To już ani nie sen, ani wizja, ani śnienie...

W nocy 3.na 4.grudnia, pierwszy raz po kilku dniach, zaśpiewałam wieczorem pełnym głosem. A potem położyłam się. O północy, leżałam już w łóżku i poczułam nagle, że mam wstać, zebrać wszystkie kryształy, które są u mnie, i... przytulić je. Tak zrobiłam. Każdy po kolei brałam do ręki. Przykładałam do serca, głowy i brzucha, tuliłam i słuchałam. Potem, łączyłam się z każdym po kolei i śpiewałam jakąś pieśń. A to wolności, a to miłości, a z innym - harmonii. Jeden nie chciał śpiewać, chciał pomilczeć. I wtedy usłyszałam dźwięki - jakby pobrzmiewały w moim ciele - grzechotki wypełnionej kryształkami. Następne dwa kryształy: jeden duży, a drugi mały, ale długi, chciały, żeby na nich zagrać. Zagrałam, a one śpiewały. Miałam odczucie połączenia ze wszystkimi kryształami na Ziemi. A te przytulone do mnie, były jak moje dzieci. Wiem, że to dziwne, ale tak to czułam.


Jedna z cudownych kompozycji ANILALAH...

Wszystkie zacytowane tu sny i wizje są zapisane na blogu pt. MOJE SNY I WIZJE


***