niedziela, 31 marca 2013

ZADYMIONE ROZBITE LUSTRO









Zadymione Rozbite Lustro jest symbolem... CAŁOŚCI... rozbitej na nieskończoną ilość odrębnych części...

Pisałam o ROZBITYM LUSTRZE i ZADYMIONYM LUSTRZE.  A teraz jeszcze kilka słów dodam...

Nie dość, że Lustro zostało rozbite na nieskończoną ilość kawałków, to jeszcze przestrzeń pomiędzy nimi wypełnia dym iluzji.

Nie widzimy swoich wzajemnych odbić, ponieważ zasłania je nam dym iluzji.
Gdy patrzymy wówczas na siebie wzajem, widzimy coś, co nie jest "mną". Czasem widzimy to "coś" jako "ktoś": on albo ona, albo oni, czasem my, ale nigdy jako " ja"... To "coś" oceniamy, mamy oczekiwania wobec tego "czegoś", czasem chcemy kochać, ale nie potrafimy (bo nikt nie nauczył nas, czym jest miłość, a nie iluzje na jej temat), więc albo próbujemy od siebie uzależnić i przywiązać do siebie kogoś albo odrzucamy ze złością i nienawiścią - jeśli nie odwzajemnia naszych uczuć. Takie uczucie to NIE JEST MIŁOŚĆ, to fascynacja, uwielbienie, adoracja, która z łatwością zamienia się w złość, nienawiść, odrzucenie... tak czy siak WALCZYMY z innymi (częściami samych siebie), wciąż walczymy... Różnymi dostępnymi nam narzędziami. Na argumenty, na racje, na co się da... narzędzi do walki istnieje cała masa... w każdej dziedzinie życia.

Gdy dym iluzji rozwiewa się, w każdym, nawet w najdrobniejszym albo "najczarniejszym", nawet w najbardziej "powykrzywianym" kawałku Lustra porozbijanego na niezliczoną ilość części, możemy dostrzec siebie... Im więcej kawałków widzimy jako siebie, tym większa staje się nasza świadomość (samoświadomość). Im więcej tych kawałków siebie akceptujemy w sobie i przyjmujemy z wszechogarniającą miłością jako części siebie, tym bardziej zbliżamy się do Źródła, a poprzez nie - łączac te kawałki siebie w całość, stajemy się jednym z Całością. 


Polecam film pt."The Living Matrix":

Tu część pierwsza z 6.części:



KIEDY ostatnio wydarzyła się w moim życiu tak zwana trudna sytuacja, przyglądałam się różnym działaniom innych ludzi wobec mnie i jak to we mnie rezonuje, co ze mną się dzieje w wyniku działań innych. Przyjęłam tę sytuację jako trudną lekcję. Już od jakiegoś czasu przyglądam się w takich sytuacjach, co "mówią" o mnie, ale nie ludzie, lecz przede wszystkim sytuacje. Co jeszcze dzięki nim mogę odkryć w sobie, co do tej pory ukrywałam przed sobą albo czego nie byłam jeszcze świadoma. 

Otwieram się na zrozumienie i ono przychodzi. Łączy ze sobą różne cząstki Prawdy (wyglądające na kłamstwa, gdy "występują" przeciwko sobie) o sobie samej w innych i innych w sobie w jedno. To jeden ze sposobów transformacji i uwalniania ("uzdrawiania") siebie samej z iluzji. Dzięki temu coraz więcej rozumiem i przyjmuję z miłością.

I - co samą mnie jeszcze trochę dziwi - odczuwam potem wdzięczność do tych, poprzez których przychodzą do mnie te trudne sytuacje - życiowe lekcje umożliwiające poszerzanie świadomości i przyjmowanie ze zrozumieniem i wszechogarniającą miłością działania innych...

  








czwartek, 14 marca 2013

PROTESTY, DEMONSTRACJE I FRUSTRACJE - CZEMU SŁUŻĄ?



CZWARTEK, 14 MARCA 2013

Jeśli mamy w sobie na przykład poczucie wyższości, to będzie ono nam “lustrzyło” nasze ja z zewnątrz... Podobnie z poczuciem niższości i wszelkimi naszymi przekonaniami, których nie jesteśmy świadomi...

Być może najprościej byłoby, gdyby każdy z nas “pozbył się” swoich “demonów” osobiście. Przyjmując je i uwalniając w sobie. Tylko że ludzie nie wiedzą jak. Nie znają innej metody niż przy pomocy walki i chęci zabicia “demonów”, zwłaszcza w innych. Ludzie nie znają innej metody niż walka? Zazwyczaj nie chcą słyszeć o innych metodach. Bo tak jest wygodniej… 
Zmaganie się i walka “wyższych i “niższych” ras, zmaganie się i walka “dobra” i “zła”, “oczyszczanie”, “zaprowadzanie porządku”… nie w SOBIE, ale w INNYCH i wokół, to przyczyny ludzkich tragedii. Tak to działa…

Żeby nie wiem jak “uduchowieni” chcieliby być wszelkiej maści “naprawiacze” świata, ich działania zawsze prowadzą do tragedii. Dlatego W OBECNYM CZASIE być może ważne jest, by zacząć od siebie. I nie tylko zacząć, ale kontynuować, a innych zostawić w spokoju. Inni są tylko naszymi lustrami. I jeśli nas np.: denerwują, to znaczy, że pokazują nam to, co mamy do uzdrowienia, uwolnienia w sobie. 
I co z tego, że ludzie demonstrują swoje niezadowolenie, swoje oburzenie postępowaniem innych? Oskarżają innych o całe zło? Najchętniej zmusiliby tych innych do uległości, bo sami są przekonani o słuszności swoich racji, przekonań, idei…

No i co z tych “demonstracji’ i "protestów" wynika? Łatwiej jest demonstrować swoją wyższość i lepszość zwalając winę za “całe zło” na innych, prawda? Uwielbiamy hodować sobie “kozły ofiarne”. Nadal jesteśmy wyznawcami tej samej starej “religii”. Nieświadomie. W udoskonalonej formie. Dużo trudniej niby jest wziąć się za siebie i zająć się “uzdrawianiem” i uwalnianiem swoich własnych demonów i kłamstw. Najpierw jednak trzeba je dostrzec. A jak je dostrzec, skoro wybujałe ego twierdzi, że jest wyłącznie “świetliste”, “dobre” i “mądrzejsze” od innych? Potrzeba dużo odwagi i uczciwości wobec siebie, by móc zajrzeć w swoją własną “Strefę Cienia”. Przypomnę o metodzie LUSTRA. Jest bardzo prosta. Używają jej jednak tylko ci, którzy są na nią gotowi, gotowi na głębokie zmiany i poszerzenie świadomości. To proste, ale i trudne jednocześnie.

A jak widać, wiele ludzi nadal krytykuje postępowanie i działania innych dopatrując się zła i potworności w tej drugiej stronie, w innych. I co z tego? Tak, to też jest doskonałe.  Są tacy, co wciąż jeszcze się oburzają. Ale skoro to oburzenie do szczęścia im jest potrzebne, to jest w porządku… Część ludzi po prostu obserwuje i komentuje… I to też jest doskonałe.

Czym innym jednak jest widzieć i rozumieć różne sytuacje i działania takimi, jakie one są w swej istocie, a czym innym jest krytykowanie, ocenianie tych sytuacji i działań oraz oczekiwanie, że zmienią się inni.

J.P. Sartre napisał kiedyś ironicznie: “Piekło to inni”. Jakie to wygodne rozumieć te słowa wprost. “Cytat ten, na pierwszy rzut oka, wygląda jak przykład czystej mizantropii, jednak są to tylko wnioski z obserwacji dokonanych przez autora odnośnie tendencji ludzi do braku wiedzy o samym sobie. Staramy się przerzucić swoje osobiste lęki i antypatie na innych ludzi zamiast zmierzyć się z nimi osobiście. Często więc patrząc na innych ludzi dostrzegamy w nich najgorsze cechy naszej osobowości.”
 

Wiem, że wszyscy to "Piekło" współtworzymy do momentu, kiedy nie uświadomimy tego sobie. Dopiero wtedy mamy szansę zaprzestania zasilania tego Piekła swoją energią: swoimi iluzjami, projekcjami… oczekiwaniami, ocenami, krytykowaniem, złością, nienawiścią itp. Ale też wcale nie namawiam nikogo, by myślał tak, jak ja.  

Wiem, że "demony", "potwory" i wszystkie "Gady", które nas straszą, najpierw potrzeba uwolnić... Przede wszystkim w SOBIE. Wybaczyć im w sobie i pozwolić im odejść albo rozpuścić się w Miłości. W ten sposób możemy je uwolnić w sobie. One wtedy odchodzą z naszego świata. Taką miałam wizję, kiedy byłam razem  z Livią Ether na spotkaniu ze Starą Lipą koło Jaszczurowej. 


Nie neguję ani protestów ani demonstracji. Po prostu patrzę na to z innego punktu... "stanu" świadomości  Ani lepszego, ani gorszego… po prostu innego. Z tej perspektywy widzę to, co widzę i rozumiem to, co rozumiem. Po prostu pokazuję możliwość uwolnienia się od cierpienia i uczuć złości i nienawiści. Po prostu protestując wyrażamy potrzebę walki z… tymi, których uważamy z jakichś względów za gorszych od siebie. I jeśli taki Twój wybór, szanuję to, nawet jeśli Ty w to nie możesz z powodu swoich przekonań uwierzyć. To też rozumiem i szanuję.


TY MOŻESZ MIEĆ ODMIENNY OGLĄD RZECZYWISTOŚCI I INNĄ WIEDZĘ. JA zakończyłam walkę z innymi. 


POMOSTY: