środa, 27 czerwca 2012

INNE POCZĄTKI "ZŁEGO I DOBREGO", A ZROZUMIENIE TEGO...


Archont - z greckiego Archai znaczy "początki, początek czegoś, rzeczy, które od których coś się zaczęło" albo „każda religijna lub rządowa organizacja”.

I takie skojarzenia: αράχνη - Arachne - znaczy pająk i pajęczyna. Czyżby Archonci byli twórcami naszego "Matrixa"?  ARCHAi… ARKAi… ARKA ARKAim (kolebka aryjskiej cywilizacji)
i ARKAdia… – fikcyjna kraina, uważana przez poetów za krainę wiecznego szczęścia – ziemski raj, symbol wyidealizowanej krainy spokoju, ładu, sielankowej, wiecznej szczęśliwości i beztroski. W literaturze nowożytnej symbol Arkadii często sprowadzał się do domu, w którym panuje spokój i harmonia. O Archontach i powrocie do harmonii (między innymi) opowiada ten filmik:




Obejrzałam, bardzo ciekawy. Mam jedno ważne zastrzeżenie:
"W tym filmie zakradł się chyba pewien błąd pojęciowy. Przedstawiany na filmie system Archontów nie tyle  bazuje na dualności , lecz na rozbiciu jedności dualnej." DWA W JEDNYM, które współdziała w harmonii jest czymś innym niż DWA ustawione przeciwko sobie jako PRZECIWIEŃSTWA. Albo ŚWIATŁO albo CIEMNOŚĆ albo DOBRO albo ZŁO: i zmuszanie do: WYBIERAJ! Wolna wola jako konieczność wyboru jednej z dwóch opcji, jednej z dwóch drużyn, a nawet jednej z dwóch płci PRZECIWSTAWIONYCH w GRZE PRZECIWKO SOBIE. (Jakże popularne: kogo kochasz bardziej: mamę czy tatę?)  Czyli rozdarcie istoty ludzkiej w dualizmie… Ukrzyżowanie…

I takie stereotypy królują... Co wolisz: fizyczność czy duchowość? Matkę Ziemię czy Ojca Niebo? Ale pamiętaj, MUSISZ wybrać tylko JEDNO (nie można łapać dwóch srok za ogon), bo  wszak nie da rady być zdrową istotą, radosną i pełną życia fizycznie, a do tego w pełni świadomą i rozwiniętą duchowo... Nie można kochać matki i ojca tak samo! Nie można zharmonizować Animy i Animusa w sobie, bo staniesz się babochłopem, a może nawet transwestytą! (chociaż wiadomo, że to patologia) Co za iluzja. Ha, ha, ha...

I zastanawiam się, czy takie artykuły nie sieją ziaren strachu przed - na przykład - jakimiś Archontami i nie służą podsycaniu nienawiści, by w ten sposób nadal ludzi utrzymywać w podziałach…? No cóż… Każdy z nas może wybrać zgodnie ze swoją wolną wolą, czy się PRZESTRASZY takimi informacjami, czy wzbogaci swoją WIEDZĘ na temat reguł "GIER", jakie tu, na Ziemi się toczą.

Pisałam kiedyś w 2009 roku:
Znam wiele osób, które działają dla dobra ludzkości. Znam kilka osób, które działają dla dobra Ziemi. A żadna z nich nie jest szczęśliwa ani zharmonizowana…Każda zresztą ma swój własny sposób na naprawę ludzkości i Ziemi. Niektóre, a w zasadzie zdecydowana większość z tych pomysłów są po prostu sprzeczne ze sobą. Dziwiło mnie to, ponieważ te wszystkie osoby uważają, że to ogólne dobro nimi kieruje. W takiej sytuacji i straszno i śmieszno się robi, no bo kto zatem ma rację? I tu widzę pułapki.

I przypomniałam sobie słowa Livii Ether, która wówczas mi odpowiedziała:

"(...) ale w którymś momencie dotarło do mnie z całą mocą, że jeżeli kogokolwiek nienawidzę to żyje we mnie ta nienawiść i oddziałuje na całą moją istotę, a poprzez mnie także i na innych.. wiedziałam, ze ta nienawiść tylko potęguję nienawiść, tak jak ogień potęguje ogień.. widziałam to od strony energetycznej, w jaki sposób oddziałuje na mój organizm, itd.. i dotarło do mnie, że to właśnie niezła pułapka, w którą się dałam złapać.. chciałam pokoju, a tworzyłam wojnę…"

Każda trauma jest związana ze strachem. Czasem ktoś się boi ognia albo wody, a nie wie dlaczego. Ów strach jest spowodowany traumą, o której się nie pamięta… Albo... z wiedzy, która usłyszeliśmy od kogoś i przyjęliśmy za swoją wiarę czy przekonanie... Często boimy się samych siebie, a najczęściej SWEGO WŁASNEGO CIENIA… którego się wyparliśmy. Czyli integralnej części SIEBIE. I boimy się Archontów na przykład, bo zapomnieliśmy, że jesteśmy z nimi JEDNYM. Czasem warto zastosować metodę LUSTRA…, by się UWOLNIĆ z rozdarcia w DUALIZMIE.



“Witamy w grze, o której nie zdajemy sobie sprawy, że w niej uczestniczymy i to za sprawą Archontów lub “panów” tego wszechświata lubiących w to grać”. (cytat z powyższego filmu)

Zapomnieliśmy, że uczestniczymy w różnych GRACH, ponieważ nasze dusze na poziomie “wielowymiarowym” zgodziły się na uczestnictwo w tych grach… Często utrzymujemy się w tym zapomnieniu, ponieważ na jakimś poziomie sprawia nam przyjemność pławienie się w cierpieniu, w niezgodzie, w nieustannym obwinianiu innych za różne rzeczy i nasze niepowodzenia (w różnej skali). Z jednej strony odrabiamy swoje karmiczne lekcje, ale z drugiej strony przywiązanie do ego i przekonań albo pragnienie poszerzania wiedzy; albo konieczność udowadniania innym swoich racji są tak silne, bo… lubimy te gry. Pisałam w notce pt. BOGOWIE Z RÓŻNYCH STRON ŚWIATA czyli NOWA CZY STARA PIEŚŃ ZIEMI?  o zasilaniu systemów i różnych bogów, o GRACH, o walce i o tym, że tych bogów możemy W SOBIE “UZDROWIĆ” i UWOLNIĆ.  

Znam osoby, których wiedza jest ogromna, ale nie umieją tej wiedzy zastosować w praktyce i cierpią, ale nadal powadzą wojny (w różnej skali) i prowokują, i manipulują…i obwiniają innych o swoje nieszczęścia pławiąc się w tych nieszczęściach, złości, zazdrości a nawet nienawiści...Czym innym jest wiedza, a czym innym świadomość. I – jak się okazuje – nie każda wiedza nam sprzyja w rozwoju i życiu w harmonii, zrozumieniu i miłości; nie każda wiedza pozwala na życie w pokoju i harmonii ze sobą i z innymi…

“Archonci utrzymywali swoją kontrolę poprzez specjalną technologię, która tworzyła swoistego rodzaju Zasłonę. Jest to elektromagnetyczne ogrodzenie na niższych wibracjach astralu, a zwłaszcza na eterycznym planie, sięgając maksymalnie 8,6 mil w górę i w dół od poziomu terenu naszej planety, które w dużym stopniu zapobiega dopływowi Światła do kwarantanny Ziemi.”

Hm... Pisałam kiedyś o siatkach kryształowych:



A w artykule o Archontach dalej czytam:
"W przeszłości jedynym sposobem, aby człowiek mógł uciec od kwarantanny, był proces wznoszenia, podczas którego musiał uwolnić się od wszystkich więzów na fizycznym, eterycznym, astralnym i mentalnym planie, gdzie Archonci mogli działać. Alternatywną opcją zdobywania wolności jest podróżowanie do innych systemów gwiezdnych, które szybko będą możliwe dla ludzkości, jak kwarantanna się zakończy."

Według mnie to nie tylko w przeszłości miało to miejsce, bo ma i teraz. Taka możliwość istniała i istnieje ZAWSZE, ponieważ jest to sposób na WYJŚCIE z GRY, a tak na prawdę na jej ZAKOŃCZENIE. W takim przypadku nie ma zwycięzców ani zwyciężonych, można tylko WYJŚĆ z GRY bez WYGRANEJ czy PRZEGRANEJ, ponieważ przede wszystkim trzeba zrezygnować z walki. Ci, co walczą i nie zrezygnują z walki, pozostają W GRZE. Takie są "zasady tej gry".

A ci, co próbują szukać dróg na skróty… w rezultacie na przykład marzą o ucieczce z tej “GRY” na jakimś statku kosmicznym jakichś przyjaciół; marzą o zbawcy-wybawicielu albo o apokalipsie, która przyniesie kres ich cierpieniom, ale tak w zasadzie to w ten sposób nadal zasilają różne opcje, koncepty, idee i “programy” – różnych graczy w świecie rozdarcia w dualizmie.    

Pajęczynowa sieć                                     geometryczna pajęczyna






   





 













pajęczyna-sieć-tunel...


21 komentarzy:

  1. Mnie też zastanawiają kwestie poruszone w tym wpisie. Spędziłem ładnych parę lat nad rozgryzieniem tej łamigłówki i teraz mogę w zasadzie powiedzieć że Życie to gra i poza grą nie ma "nic". Wszystkie istoty wplecione są w tą grę zwaną życiem, ale niektóre są tego świadome, a inne nie. Ta różnica stwarza pewnego rodzaju okoliczność do tego że istoty które uświadomiły sobie tą prawdę o życiu jako grze, wykorzystują nieświadomość innych istot i tym sposobem próbują rozgrywać swoją grę kosztem tych nieświadomych. Gra, to gra jeśli nie znam zasad to jestem skazany na to co wykombinują "Ci cwańsi" ode mnie ale kiedy poznam prawa gry to moje szanse się wyrównują. Wszyscy uczestniczący w tej grze są na równych prawach, to znaczy że gra i zasady nikogo nie faworyzują, a skutkiem czego wynikiem optymalnym tej gry jest remis, ale odstępstwem od tej zasady jest to jeśli ja popełnię błąd to jest to automatycznie punkt dla strony przeciwnej, ale kiedy poznaję reguły i doskonalę swoje siebie i swoje możliwości to gra zmienia swoje oblicze. Jednak kiedy do głosu dochodzą niskie pobudki to gra zaczyna być udręką, niektórzy dążą do tego by osiągnąć wygraną jak najmniejszym wysiłkiem, dążąc do tego by wykorzystać i utrzymywać nieświadomość przeciwnika bo to w ostateczności gwarantuje zwycięski wynik. cdn

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli są jacys przeciwnicy i "inni" gracze to pozostajemy oddzieleni. Jeżeli traktujemy całą swoją rzeczywitość jako jedność, całość to nie ma z kim w co grać, po co grać samemu ze sobą w cokolwiek, skoro wynik i tak już jest wtedy znany i oczywisty, nie można wygrać ze sobą, ani ze soba przegrać.. Czasami jednak pewnie zachodzi potrzeba tej "zabawy w chowanego z samym sobą" dlatego to się dzieje, dlatego ludzie podtrzymują cały ten poligon i wciąż walczą. Może to część lekcji, ostatecznie i tak jesteśmy na zawsze czyści i wolni :D i nic nie jest w stanie tego zmienić, może tylko pozostaje kwestią "czasu" az w pełni to sobie uświadomimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ciekawe co piszesz, to mi pokazuje że sięgnęłaś wysoko swoim umysłem, dużo wiesz o sobie, ale prawda jest taka że nie jesteśmy tu dla zabawy, ani na wczasach, dookoła toczy się od dawna wojna to część tej gry zwanej życiem. I zasada jest taka jeśli ustąpisz przeciwnikowi pola to jest jego wygrana to on będzie decydował o tym wszystkim co się będzie działo w tym świecie i ustalał zasady, jeśli jest remis to strony muszą iść na kompromisy i to jest cel. Prawdopodobnie żyjesz w swoim świecie nie zdając sobie do końca sprawy z tego co się dzieje wokół ciebie, i w zasadzie nie musisz..., i nie chcę..., i nie będę do niczego Cię namawiać ale wiedz że stawka jest wysoka i nic co "tu" się dzieje nie jest bez znaczenia. Pozdrwiam

      Usuń
    2. "To ciekawe co piszesz, to mi pokazuje że sięgnęłaś wysoko swoim umysłem, dużo wiesz o sobie, ale prawda jest taka że nie jesteśmy tu dla zabawy, ani na wczasach, dookoła toczy się od dawna wojna to część tej gry zwanej życiem. I zasada jest taka jeśli ustąpisz przeciwnikowi pola to jest jego wygrana to on będzie decydował o tym wszystkim co się będzie działo w tym świecie i ustalał zasady, jeśli jest remis to strony muszą iść na kompromisy i to jest cel."

      To jest TWÓJ pukt widzenia. Jesteś nadal uwikłany w GRY i walkę.

      "Prawdopodobnie żyjesz w swoim świecie nie zdając sobie do końca sprawy z tego co się dzieje wokół ciebie, i w zasadzie nie musisz..., i nie chcę..., i nie będę do niczego Cię namawiać ale wiedz że stawka jest wysoka i nic co "tu" się dzieje nie jest bez znaczenia."

      Drogi Andrzeju, Dama z Łysiczką ma zdecydowanie większy ogląd i poszerzoną świadomość, która umożliwia jej zrozumienie tego, co się dzieje wokół niej i że GRA toczy się o wysoką stawkę dla tych, co chcą przejąć władzę. Pisałam o tym w notce pt. BOGOWIE Z RÓŻNYCH STRON ŚWIATA czyli NOWA CZY STARA PIEŚŃ ZIEMI?
      http://tonalinagual.blogspot.com/2011/11/nowa-czy-stara-piesn-ziemi.html

      Rozumiem, że różni bogowie chcą utrzymać swoje wpływy na Ziemi z sobie wiadomych powodów. Rozumiem również, że wygląda na to, że interesy tych bogów mogą być różne. Ale owi bogowie także uczestniczą w ewolucji kosmicznej. Po części również poprzez ludzkość. Możliwe, że w powstrzymywaniu ICH ewolucji mają swój udział te części ludzkości (a przede wszystkim jednostki oczywiście), które zasilają ICH swoją energią i swoją "umownie wolną wolą".

      Czy rzeczywiście ludzie są świadomi, kogo i co – jakie systemy, wzorce zasilają swoimi przekonaniami? Jeśli chcą być prowadzeni przez Mędrców i nauczycieli lub "wyższe istoty”, to przyjmą od nich wszystko za ‘najprawdziwszą prawdę’, za którą będą podążać? Niektórzy są tak "rozwinięci duchowo", co w zasadzie znaczy "zaślepieni" w swoich przewodników duchowych, że mogą nawet oddać życie za „swoje” przekonania. Poprzez uwielbienie (adorację) albo nienawiść - w każdym razie chodzi o PRZYWIĄZANIE DO PRZEKONANIA zasilamy i utrzymujemy te stare, wciąż "udoskonalane" systemy i powstrzymujemy PRZEPŁYW oraz ewolucję nie tylko na Ziemi. Pułapki duchowe istnieją tak samo, jak te „matrixowe”. W zależności od preferencji i jedne i drugie mogą być niezwykle atrakcyjne.


      Jedni bogowie boją się utracić władzę, którą mają w swoich rękach. Żywią się energią ludzi pochodzącą z ich adoracji i uwielbienia lub strachu, lęku, nienawiści. Ktoś w pewnym momencie w dziejach ludzkości dokonał (bardzo inteligentnego) oszustwa nazywając uwielbienie i adorację miłością ograniczając w ten sposób znaczenie miłości i znalazł wspaniałe narzędzie do manipulowania ludzką energią. Ci bogowie za wszelką cenę chcą utrzymać systemy, które stworzyli i boją się - być może tak samo, jak ich „wyznawcy” - skoro wciąż tkwią w dualizmie przeciwieństw. Tak, to trudna lekcja…

      Ale jak zechcesz, to przeczytaj całość tej notki.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. p.s.
      A ci, co próbują szukać dróg na skróty… w rezultacie na przykład marzą o ucieczce z tej “GRY” na jakimś statku kosmicznym, jakichś "przyjaciół"; marzą o zbawcy-wybawicielu albo o apokalipsie, która przyniesie kres ich cierpieniom. ale tak w zasadzie to zasilają różne opcje, koncepty, idee i “programy” – różnych graczy-bogów.

      Usuń
    4. Hmmm... Twoja wypowiedź zrobiła na mnie duże wrażenie, aż mnie korci o dalszą polemikę z Tobą, bo to co wiesz jest intrygujące, ale też zastanawiające. Poziom wiedzy który prezentujesz jest wysoki jak na zwykłego człowieka, więc mogą być dwie możliwości prezentujesz wiedzę zaczerpniętą gdzieś z jakiś źródeł, lub jest ona czymś co było już w Tobie i pracujesz nad tym. To rozróżnienie jest decydujące jeśli chodzi o polemikę bo nie przepadam dyskutować z kimś co tylko powtarza informacje. Sam swoje poglądy kształtuję na drodze wieloletnich rozważań i dyskusji, zdaję sobie sprawę że mogą być rzeczy które postawią moje przekonania w takim świetle że będę musiał je zmienić, co zresztą jestem gotów zrobić z przyjemnością.

      Z tego co udało mi się zrozumieć, to jest pewne uniwersalne prawo wszechświata, które mówi o tym że wszystko co zaprzecza jego doskonałej naturze zmuszone jest przeminąć, umrzeć. Jest jednak wyjątek od tej reguły, taka swoista droga na skróty..., którą zresztą wybrali Ci których określa się bogami różnego rodzaju. Polega ona na tym że istota która wie o tej furtce, pojawia się w miejscu takim jak Ziemia i wykorzystując obszary nieświadomości istot ludzkich przekazuje pewną wiedzę która staje się podstawą do stworzenia świadomości zbiorowej. Tak powstały wszelkiego rodzaju religie. Taka struktura zyskuje pewną trwałość na przemijanie. Kiedy struktura osiągnie odpowiednie rozmiary to jej twórca zyskuje status ucieleśnia boskości na drodze awansu w tej strukturze. Wydawać by się mogło że nic w tym takiego złego, ale okazuje się że taka struktura gwarantuje przywileje bardzo wąskiej grupie istot w niej funkcjonujących, bo to taka swoista "piramida ekonomiczna". Problemem takiej piramidy jest to że jej trwałość zależy od dopływu świeżej energii a dokładnie nowych istot które zasilą niższe warstwy tej piramidy, bo w przypadku braku nowych istot cała struktura zaczyna obumierać, przechodząc w stan hibernacji. Takie sytuacje miały miejsce kiedy na Ziemi dochodziło do różnego rodzaju kataklizmów. Po takim zdarzeniu bogowie zmuszeni byli do ponownego zejścia i odrodzenia ludzkości by odnowić żywotność swojej struktury. Tu też pojawia się aspekt walki o wpływy nad planetą, a dokładnie nad Człowiekiem, którego istnienie zostało zredukowane do bycia "bateryjką". Wszelka wiedza dostępna człowiekowi została tak przefiltrowana by nigdy nie był wstanie odkryć tego spisku za jego plecami. Jednak coś zostało w ludzkiej naturze, co nie pozwala człowiekowi na całkowite podporządkowanie się najeźdźcom, ale to wymaga wręcz nie wiarygodnego wysiłku woli by wyrwać się z tej niewoli. W tym rozumowaniu jest coś co daje nadzieję, ale niczego nie gwarantuje. Nic co starałem się pisać nie jest kwestią oceny, dobre czy złe są to naturalne zjawiska we wszechświecie. Kluczem do wydostania się z tejże niewoli jest to co opisałem na początku, czyli doskonałość, a dokładnie dążenie do doskonałości, bo tylko ona daje możliwość uniknięcia prawa przemijania. Owa doskonałość nie jest kwestią osiągnięcia, ale uświadomienia, jednak dla człowieka - istoty pogrążonej w nieświadomości to niewielka różnica, dlatego nawet gra samego z samym sobą ma sens bo daje możliwość pokonania czego co w człowieku jest, a może wydaje się niemożliwe, osiągnięcie tego daje poczucie siły, by w ostateczności jego własna egzystencja była podtrzymywana jego własną wolą życia. Człowiek jako istota ma wybór jaką drogą pójdzie czy drogą przynależności do struktury, czy tą samotną, by na jej końcu osiągnąć coś co można określić wolnością polegającą na wolnej woli. To wręcz telegraficzny skrót historii wszechświata, ma ona jeszcze kilka wątków bardzo ciekawych zresztą ale o nich innym razem.

      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    5. Doczytałem link
      http://tonalinagual.blogspot.com/2011/11/nowa-czy-stara-piesn-ziemi.html

      Uśmiechnąłem się w duchu kiedy pisałaś o stopach i skarpetkach..., ten wpis powiedział mi o tym że przekazy dostajesz od Ziemi, ona jest istotą żywą, ludzkość i inne istoty są jej dziećmi dla których jako matka jest wstanie zrobić wiele, jej świadomość jest połączona z człowiekiem, na zasadzie matki z dzieckiem. Ewolucja świadomości dziecka w tym przypadku jest ewolucją świadomości matki. Dlatego Ziemia troszczy się o swoje dzieci, ale kiedy one odwracają się od niej to i ona tym samym się odwdzięcza. Wszystkie istoty na Ziemi gromadzą doświadczenia które ona przechowuje w swojej pamięci. Ludzkość jest jej oczkiem w głowie bo to ona - ludzkość ma możliwość rozwoju świadomości swojej a jednocześnie Ziemi i to jest nasz wspólny interes. Owi bogowie kradną energie świadomości człowieka używając jej do zasilania swoich struktur, tym samym okradają Ziemię z jej skarbów. Dlatego we wszechświecie jest organizowana ekspedycja do przywracania równowagi w niektórych obszarach i takim obszarem jest Ziemia. Rodzą się tu istoty mające za cel podniesienie świadomości Ziemi bo ludzkość jako taka nie jest wstanie tego zrobić z racji swoich uzależnień. Bo w przypadku kiedy Ziemia nie dostanie tego czego oczekuje doprowadza do kataklizmu w którym pozbywa się istot które biorą nic nie dając w zamian. Utrzymanie równowagi w tym obszarze gwarantuje ludzkości dopływ energii życiodajnej z obfitości Ziemi. Aż korci mnie napisać coś jeszcze, ale nie wszystko na raz... :) Masz wątpliwości zapytaj Ziemi :)

      Usuń
    6. Podążam ścieżką wolności i poszerzania świadomości :-) Wiedza, która do mnie przychodzi jest przypominaniem sobie SIEBIE, KIM JESTEM.

      "Z tego co udało mi się zrozumieć, to jest pewne uniwersalne prawo wszechświata, które mówi o tym że wszystko co zaprzecza jego doskonałej naturze zmuszone jest przeminąć, umrzeć."

      Skąd to wiesz? Ja wiem, że wszystko jest doskonałe, nawet iluzja niedoskonałości wszechświata. To, co zaprzecza jego doskonałej naturze jest formą, która "zapomniała" o tej doskonałości, niejako "odłączyła się" od niej czyli ILUZJĄ. To, co zaprzecza doskonałości natury wszechświata nie przemija, nie umiera, ponieważ ILUZJA jest doskonałą częścią natury wszechświata. Jedynie to, co doświadcza owej ILUZJI niedoskonałości natury tego wszechświata, jest zmienne.

      "Jest jednak wyjątek od tej reguły, taka swoista droga na skróty..., którą zresztą wybrali Ci których określa się bogami różnego rodzaju. Polega ona na tym że istota która wie o tej furtce, pojawia się w miejscu takim jak Ziemia i wykorzystując obszary nieświadomości istot ludzkich przekazuje pewną wiedzę która staje się podstawą do stworzenia świadomości zbiorowej. Tak powstały wszelkiego rodzaju religie."

      Powiedzmy, że wszechświat cały to ŚWIADOMOŚĆ. A każdy indywidualny przejaw jest cząstką całości obdarzoną świadomością. Czasem jest ona tak ograniczona, że przypomina latarenkę na czole małej rybki żyjącej w głębinach kosmicznego oceanu ;-) Te istoty, które mają trochę większą świadomość - większy zakres świadomość (mają latarki o większej energii)mogą sterować świadomością małych rybek. Obdarowują małe rybki cząstką swojej świadomości, ale tylko tyle, by móc tworzyć ławice, którymi będą kierować :-)

      " Tu też pojawia się aspekt walki o wpływy nad planetą, a dokładnie nad Człowiekiem, którego istnienie zostało zredukowane do bycia "bateryjką". Wszelka wiedza dostępna człowiekowi została tak przefiltrowana by nigdy nie był wstanie odkryć tego spisku za jego plecami."

      Nie do końca. To trochę sprawa karmy czyli uwikłania... Owe "bateryjki" także można zasilać na różne sposoby. Wyobraź sobie, że taka "bateryjka" ma swoją własną energię stałą, a nie tak jak alkaliczna, która się łatwo wyczerpuje i do wyrzucenia jest). Część mocy jest zużywana na podtrzymywanie systemów przekonań, dlatego "bateryjki" kradną od siebie nawzajem energie, ponieważ zapomniały, że mogą się doładowywać same, bez kradzieży energii.

      Usuń
    7. "Jednak coś zostało w ludzkiej naturze, co nie pozwala człowiekowi na całkowite podporządkowanie się najeźdźcom, ale to wymaga wręcz nie wiarygodnego wysiłku woli by wyrwać się z tej niewoli."

      Nnka niedawno napisała:
      //Swoją „paczkę”- kwant świadomości, aby przenieść wyżej trzeba być ubogim w treści pochodzące z interpretacji .”//

      NO WŁAŚNIE. Polega to uwolnieniu się od przywiązania do “treści pochodzących z interpretacji” czyli od przywiązania do nieświadomych wzorców na przykład. to proces, który rzeczywiście wymaga użycia woli.

      Wiesz, że siatka, która "zamyka" ten nasz "matrixowy świat" jest po to, by utrzymywać… paradoksalnie… UMYSŁ czyli matrix jako OBSZAR tak zwanej WOLNEJ WOLI. Mamy coś takiego “zaprogramowanego” w umysłach, że wciąż szukamy autorytetów, bogów, przewodników, wiedzy, nauki itp. A wolności boimy się najbardziej. Nie mówiąc już od wolności od przekonań… Zajrzeć do swojego wnętrza i rozpoznać wzorce nieświadomości i przetransformować ich energię to wymaga dużo wysiłku i potrzeba na to wiele energii, ale nie tej kradzionej od innych (bo ta utrzymuje zależności karmiczne), ale przede wszystkim tej "odzyskiwanej" z podtrzymywania systemów przekonań.

      Teraz jest czas, że żadna OBCA cywilizacja, ani żadni bogowie nie mogą już wedrzeć się tutaj siłą, jedynie przez wyznawców danej idei, programu… planu… Dlatego odbywa się taka bezpardonowa walka o “rządy nad duszami”.

      "W tym rozumowaniu jest coś co daje nadzieję, ale niczego nie gwarantuje. Nic co starałem się pisać nie jest kwestią oceny, dobre czy złe są to naturalne zjawiska we wszechświecie. Kluczem do wydostania się z tejże niewoli jest to co opisałem na początku, czyli doskonałość, a dokładnie dążenie do doskonałości, bo tylko ona daje możliwość uniknięcia prawa przemijania."

      Uznanie doskonałości wszystkiego, zrozumienie sposobów działania danych struktur i wzorców, uwolnienie się od nich i użycie wolnej woli bez przywiązania. Wyjście jest możliwe, ale wymaga… powiedzmy, “zbyt wiele poświęcenia”, bo boimy się “utracić to, co mamy” zwłaszcza, że nie wiemy, co w ten sposób moglibyśmy “zyskać”. Wyjście wymaga poszerzenia zakresu świadomości i odzyskiwania energii (mocy).

      "Owa doskonałość nie jest kwestią osiągnięcia, ale uświadomienia, jednak dla człowieka - istoty pogrążonej w nieświadomości to niewielka różnica, dlatego nawet gra samego z samym sobą ma sens bo daje możliwość pokonania czego co w człowieku jest, a może wydaje się niemożliwe, osiągnięcie tego daje poczucie siły, by w ostateczności jego własna egzystencja była podtrzymywana jego własną wolą życia."

      I własną energią :-)

      "Człowiek jako istota ma wybór jaką drogą pójdzie czy drogą przynależności do struktury, czy tą samotną, by na jej końcu osiągnąć coś co można określić wolnością polegającą na wolnej woli. "

      Przynależność do struktury powoduje, że człowiek dysponuje "umownie" wolną wolą. Samotna droga powoduje, że człowiek zaczyna dysponować wolną wolą, ale ta droga "kończy się"... pozbyciem się wolności woli... Taki mały paradoks :-) Z mojego doświadczenia wynika, że ta "wolna wola" staje się WOLĄ czyli zostaje połączona z... hmmm WOLĄ CAŁOŚCI.

      Usuń
    8. "Uśmiechnąłem się w duchu kiedy pisałaś o stopach i skarpetkach..."

      :-)))))

      "ten wpis powiedział mi o tym że przekazy dostajesz od Ziemi, ona jest istotą żywą, ludzkość i inne istoty są jej dziećmi dla których jako matka jest wstanie zrobić wiele, jej świadomość jest połączona z człowiekiem, na zasadzie matki z dzieckiem. Ewolucja świadomości dziecka w tym przypadku jest ewolucją świadomości matki."

      Też. Zajrzyj tutaj: http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2012/05/medytacja-w-centrum-sonca.html

      Moja wiedza pochodzi z różnych stron, przestrzeni i wymiarów. Trzeba być tylko uważna/uważnym. Przychodzi w medytacjach, w snach... trochę z książek, ale te są tylko inspiracjami :-)

      Nawiązałam także kontakt ze swoją duszą. Być może jeszcze nie taki, jaki może byc, ale i tak "kanał połączenia" został otwarty :-)

      Niektórzy myślą, że wyjście z "matrixa" jest możliwe jedynie przez śmierć. Ale przecież śmierć nie gwarantuje wyjścia z "matrixa" (Umysłu zapełnionego różnymi wzorcami, programami itp.). Po śmierci tez można trafić do innych części "matrixa" (- patrz tybetańskie bardo).

      Wyjście jest możliwe, ale wymaga… powiedzmy, “zbyt wiele poświęcenia”, bo boimy się “utracić to, co mamy” zwłaszcza, że nie wiemy, co w ten sposób moglibyśmy “zyskać”. Wyjście wymaga poszerzenia zakresu świadomości.

      “Dusza jest naszym prawdziwym, nieśmiertelnym … jedynym prawdziwym JA”.
      Połączenie się z duszą poszerza zakres świadomości (samoświadomości). i to połączenie nazywam umownie "wertykalnym" :-) poszerzaniem świadomości.
      To wiem i doświadczam tego. Dusza ma połączenie ze wszystkimi duszami jako JA-CAŁOŚCI. Z pewnymi udaje mi się nawiązać połączenie i to nazywam umownie "horyzontalnym" :-)poszerzaniem świadomości.

      “Dusza nadaje świadomość formie.” Dusza może się porozumiewać z innymi duszami, stąd możliwość łączenia się czy poszerzania zakresu świadomości indywidualnego ja.

      “W medytacji tylko dusza podróżuje”. Można to tak określić. Dusza łączy się z innymi, neutralnymi (czyli bez formy) duszami, które tworzą połączenia – tunele w całym wszechświecie… dzięki temu może podróżować.

      cytaty pochodzą z filmu http://youtu.be/FPGEULrtuow, który zalinkowała Nnka u siebie. I do nich odniosłam się przy okazji dialogu z Nnką, a teraz przytoczyłam w rozmowie z Tobą :-)

      Masz wątpliwości zapytaj Ziemi :)

      Ziemi nie muszę pytać, ona sama gada, jak chce coś mi powiedzieć :-) Podobnie jak Słońce :-)
      Wszystko może z nami być w dialogu, nawet zwierzęta, rośliny, kamienie, przedmioty, ciała, tak zwane choroby... wszystko :-)

      Usuń
  3. Cyt" zasada jest taka jeśli ustąpisz przeciwnikowi pola to jest jego wygrana to on będzie decydował o tym wszystkim co się będzie działo w tym świecie i ustalał zasady, jeśli jest remis to strony muszą iść na kompromisy i to jest cel."...

    Technika chaotów = Magia chaosu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ma piernik do wiatraka? Ale jeśli tylko tyle miała Pani do powiedzenia w tej sprawie to jestem zawiedziony i zaskoczony jednocześnie. Pozdrawiam

      Usuń
  4. Andrzej Raczkiewicz:
    " ale prawda jest taka że nie jesteśmy tu dla zabawy, ani na wczasach, dookoła toczy się od dawna wojna to część tej gry zwanej życiem."

    Nie wiem "jaka jest prawda", ale wiem, ze nie jestem tu ani dla zabawy ani dla toczenia wojen o stawki większe niż mi sie wydaje, lecz jestem tu obecna dla Wszystkiego co się wydarza i co jest Mną czyli wszystkiego czego "tu" doświadczam nieustannie. Nie muszę wiedzieć więcej niż wiem, nie muszę chcieć czegoś więcej niż to co mam, nie muszę widzieć więcej niż widzę, a i tak to co jest potrzebne przychodzi nieustannie a ja mogę tego doświadczyć, zobaczyć, otrzymać, stracić i wiedzieć, że wciąz przychodzi nowe i nowe i nic nie jest ostateczne. Bardzo możliwe, że nie jestem w pełni świadoma tego co się "rzeczywiście dzieje" (chociaż to zawsze bedzie zależne od punktu widzenia ) ale akceptuję swoją niewiedzę jako część siebie na tu i teraz , jak i swoją wiedzę. Jakby to wyrazić - nie mogę być kimś innym niż jestem i mieć innej rzeczywistości niż te ktorą mam- moje "zadanie" to poznać siebie, zrozumieć siebie ponieważ odkrywanie tej prawdy prowadzi do dosyć zaskakujących wniosków ;) Ale nie mozna sie raczej nimi dzielić słowami , albo mozna ale nie trzeba :) Mozna się dzielić obecnością, byciem i poprzez to dzielić się z pozostałymi cząstkami siebie światem który JUŻ nie musi podtrzymywać stanu walki i gier.

    "Sam swoje poglądy kształtuję na drodze wieloletnich rozważań i dyskusji, zdaję sobie sprawę że mogą być rzeczy które postawią moje przekonania w takim świetle że będę musiał je zmienić, co zresztą jestem gotów zrobić z przyjemnością."

    To jest właśnie piękne. Odkryłam, że przekonania mają naturę baniek mydlanych, tworzą pozornie bardzo trwałe struktury, wewnątrz których materialuzuje się nam cała szczegółowa rzeczywistość, nie widzimy czasami nic poza bańką, ale potrafią pryskać w momencie i znikać całkowicie, mimo ze tworzyły jakies bardzo trwałe materialne konstrukty przez lata :) I to jest powiedziałabym owa przemijalność, wszystko co sie przejawia przemija, po prostu. Wszystko jest zywe i w ciągłym ruchu, tańcu. Doświadzając bez przywiązywania się, czyli zamykania się w kolejnych bańkach, możemy uwalniać się od cierpienia w materii i tylko poprzez samouwalnianie się możemy pomagać "innym". Ale to jest trudna i żmudna praca, dlatego tymbardziej warta podejmowania. Nie z egoistycznych pobudek- dla siebie - lecz dla Całości, dlatego, ze często projektujemy swoje przekonania na innych i podtrzymujemy stan walki i stan trwania w bańkach,iluzjach.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Wszelka wiedza dostępna człowiekowi została tak przefiltrowana by nigdy nie był wstanie odkryć tego spisku za jego plecami. Jednak coś zostało w ludzkiej naturze, co nie pozwala człowiekowi na całkowite podporządkowanie się najeźdźcom, ale to wymaga wręcz nie wiarygodnego wysiłku woli by wyrwać się z tej niewoli."

    Został zamkniety w bańce mydlanej ;) Czasem są małe przekonania, które już potrafią powiedzmy wpędzić człowieka w chorobę,a tu taki spisek to spory budowany w strukturach umysłu kod, program stwarzany i udoskonalany od wieków, dlatego tymbardziej trudno się wyzwolić. Ale natura tego kodu jest taka sama jak wszystkich inncyh. Pstryk i nie ma, nie ma sensu z tym programem walczyć skoro on jest nietrwały :) Wystarczy to po prostu odkryć, odkryć naszą prawdziwą naturę i wolność w nas. Jeżeli ktoś pozostaje w programie i za wszelką cenę nie wychodzi z niego to nie wyrwiemy go na siłę, może go potrzebuje na teraz.

    "Kluczem do wydostania się z tejże niewoli jest to co opisałem na początku, czyli doskonałość, a dokładnie dążenie do doskonałości, bo tylko ona daje możliwość uniknięcia prawa przemijania."

    Właśnie, tylko co jest nie tak z prawem przemijania? To jest natura wszechswiata i jest tez w tej przemijalnosci coś bardzo doskonałego - nieskonczoność i wieczność. Jesteśmy nieskończeni i wieczni uwalniając się z przekonań, które przemijają. Możemy być pozornie oddzieleni, pozornie uwięzieni ale to i tak nie zmienia faktu, ze jesteśmy cząstką nieustającego tańca życia i tak jak przemija euforia, przemija tez poczucie uwięzienia, wszystko znajduje tylko dogodny czas i miejsce aby się zamanifestować.

    Jestem:
    "Niektórzy myślą, że wyjście z "matrixa" jest możliwe jedynie przez śmierć. Ale przecież śmierć nie gwarantuje wyjścia z "matrixa" (Umysłu zapełnionego różnymi wzorcami, programami itp.). Po śmierci tez można trafić do innych części "matrixa" (- patrz tybetańskie bardo)."

    Doświadczenie prawdy- wyjscie z matrixa- wyzwolenie- to w moim odczuciu właśnie śmierć która budzi do życia. Nie będąca przeciwieństwem życia ale częścią naturalnego przepływu, to umieranie przekonań budujacych "pozornie" trwałą rzeczywistość, to tysiące małych i dużych śmierci , umieranie które jest doświadczeniem wkraczania w nowe a nie końcem czegoś co jest z natury nieskończone. Ta świadomośc , w której zawiera się poniękąd całe nasze istnienie włącznie ze śmierciami które były, które trwają i które nastąpią... a może nie potrafię wyrazić, ale czuję, że właśnie tak jak napisałaś- śmierć fizyczna - wydaje się pozornie wyzwoleniem a wyzwolenie jest tak czy inaczej "poza śmiercią", ale może to dla mnie temat na inny czas bo trudno wyrazić :)

    Pozdrawiam serdecznie rozmówców :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie to wyraziłaś Damo z Łysiczką....

    "Doświadczenie prawdy- wyjscie z matrixa- wyzwolenie- to w moim odczuciu właśnie śmierć która budzi do życia. Nie będąca przeciwieństwem życia ale częścią naturalnego przepływu, to umieranie przekonań budujacych "pozornie" trwałą rzeczywistość, to tysiące małych i dużych śmierci , umieranie które jest doświadczeniem wkraczania w nowe a nie końcem czegoś co jest z natury nieskończone. Ta świadomośc , w której zawiera się poniękąd całe nasze istnienie włącznie ze śmierciami które były, które trwają i które nastąpią... "

    Wiedza i mądrość "przychodzą i odchodzą", przejawiają się, ukrywają lub są ukrywane, a potem odkrywają lub są odkrywane... Gdzie prawda, a gdzie kłamstwo? Kto ma o tym rozstrzygać? Autorytety?


    Kosmiczny OCEAN “współtworzą Dusze”, które tworzą “pływającego w nim ducha”, a Duch się wyodrębnia jako indywidualny przejaw OCEANU. Potem ON łowi kolejne dusze lepiąc z nich formy i nazywa je swoim Stworzeniem. Kosmiczny RYBAK i kosmiczny OCEAN to JEDNIA. Z tym, że OCEAN jest ŚWIADOMOŚCIĄ, a RYBAK jest UMYSŁEM.


    Każda DUSZA jest przejawem ŚWIADOMOŚCI, a DUCH jest przejawem UMYSŁU. DUSZA BEZ DUCHA JEST JAK TREŚĆ BEZ FORMY, A DUCH BEZ DUSZY JEST JAK FORMA BEZ TREŚCI. Powielone DUSZE I powielony DUCH TWORZĄ CAŁOŚĆ, JEDNIĘ.


    ŚWIADOMOŚĆ jest CAŁOŚCIĄ i OBEJMUJE WSZYSTKO, natomiast UMYSŁ jest FORMĄ, w jakiej ŚWIADOMOŚĆ może się PRZEJAWIAĆ, dlatego UMYSŁ nie jest WSZYSTKIM. UMYSŁ jest CZĘŚCIĄ ŚWIADOMOŚCI, z niej powstaje, ale nie jest z nią identyczny.


    UMYSŁ tworzy nakładając na ŚWIADOMOŚĆ formy - sieci, aby mógł pewne jej obszary UCHWYCIĆ. Wtedy ONA przejawia się w FORMIE. I dzięki temu może być poznawana. Ale ceną tego jest OGRANICZENIE ŚWIADOMOŚCI w danej FORMIE.


    Powiedzmy, że jest to JEDNIA, ale także PODWÓJNA BOSKA ISTOTA, która musi się podzielić, by poznawać samą siebie.


    Pozdrawiam także Ciebie Damo i Ciebie Andrzeju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to że wszyscy powiedzieli już sobie wszystko..., ale czy się zrozumieliśmy się tak jak było to celem naszych wypowiedzi? To jest pytanie na które nikt nie zna odpowiedzi, choć wszyscy są przekonani że rozumieją i są rozumiani. Kiedy z kimś rozmawiam przyświeca mi taka myśl że możemy się nie rozumieć, nawet mając sobie wiele do powiedzenia, a już regułą się staje że w takich sytuacjach dochodzi przeważnie do nieporozumień konfliktów racji a to w ostateczności podważa sens całej rozmowy. Dlatego nie kontynuuję swoich wypowiedzi z tych powodów bo nie mam tej pewności że się rozumiemy właściwie. Temat jest tak subtelny że wymaga uściślenia wielu pojęć a tego zabrakło i to uniemożliwia komunikację, ale niemniej było mi przyjemnie poznawać wasze bogate doświadczenia, przekonania :) i Was. Pozdrawiam i wracam do swojej bańki mydlanej z nadzieją że nie pryśnie :)

      Usuń
  7. Masz rację, tego czy się w pełni rozumiemy - nie wiadomo :) W moim odczuciu w jakichs częściach wypowiedzi napewno tak, a inne pozostają mgliste i niejasne... Tak to już jest, patrzymy z różnych punktów widzenia, każdy ma inną wiedzę, możemy sie nią dzielić i jest to sposobność na danie swiatu jakiejś cząstki wiedzy, ale nie da się ostatecznie rozstrzygnąć jak jest naprawdę.

    A to co piszesz o powróceniu do swojej bańki- to akurat rozumiem i sama powracam do świata swoich przekonań zawsze pozwalając sobie, aby trwały dopóki moje własne doświadczenie ich nie zweryfikuje, zmieni bądź nie, na dany czas. Może nie przywiązuje się do nich wiedząc o ich naturze, ale pozwalam aby były kiedy mają swój czas :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Masz rację, tego czy się w pełni rozumiemy - nie wiadomo :) W moim odczuciu w jakichs częściach wypowiedzi napewno tak, a inne pozostają mgliste i niejasne... Tak to już jest, patrzymy z różnych punktów widzenia, każdy ma inną wiedzę, możemy sie nią dzielić i jest to sposobność na danie swiatu jakiejś cząstki wiedzy, ale nie da się ostatecznie rozstrzygnąć jak jest naprawdę."

      To ustalenie jest pierwszym krokiem do merytorycznej rozmowy, następne kroki to zrozumienie faktu że wszyscy mamy rację (to eliminuje negowanie racji rozmówców), ale też możemy się mylić (zrozumienie faktu szczątkowego postrzegania rzeczywistości co może skutkować mylnym przeświadczeniem). Kiedy mamy te ustalenia uwzględniane są w rozmowie to nigdy rozmowa nie skończy się krokiem wstecz. Umiejętność posługiwania się tymi trzema zasadami umożliwia prowadzenie rozmowy nawet z trudnymi rozmówcami, w taki sposób by rozmowa nie nabrała agresywnego charakteru. Te zasady są jednocześnie furtką do ewentualnej weryfikacji poglądów. Nasze przekonania, poglądy to są narzędzia umożliwiające funkcjonowanie w określonych obszarach. Ludzie o zbliżonych przekonaniach są w stanie sprawnie działać, a różnice w poglądach najczęściej stanowią przyczynę konfliktów, choć nie tylko. Różnice w poglądach rozmówców dają możliwość wyjścia poza obszar własnych poglądów i zapoznania się z odmiennościami. Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Zgadzam się z moimi "przedmówcami", mało tego, rozumiem, z czym się zgadzam :-)
    I co dalej?

    Pozdrawiam serdecznie :-)

    p.s. Andrzeju, masz piękne oczy, widziałam na zdjęciu :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem:
    "DUSZA BEZ DUCHA JEST JAK TREŚĆ BEZ FORMY, A DUCH BEZ DUSZY JEST JAK FORMA BEZ TREŚCI."

    Zainterygowało mnie to w jaki sposób dusza może "egzystować" bądź przejawiać się bez ducha, a z kolei jak duch może manifestować się bez duszy w tym co JEST. Czy to ma związek z zapomnieniem?
    Skoro to co jest, jest przejawem ducha kreowanym przez dusze to czy istnieje jakaś inna forma wyrażenia się ducha bez duszy czy duszy bez ducha.. Sama odpowiadam sobie, że nie :) ze jest tylko to co JEST i to się manifestuje w postaci projekcji rzeczywistości, ale może nie potrafię tego "objąć". Mimo wszystko odkrywanie tego jest piękne, nawet jeśli płacimy pewną cenę - czyli ograniczenie swiadomości w danej formie to jednak jest ona warta zapłacenia abyśmy mogli siebie doświadczać. Można powiedzieć tylko "wow" i podziękować :)
    Pozdrawiam gorąco :):)

    OdpowiedzUsuń
  10. No cóż, czasem dusz jest traktowana jako "poddana duchowi",. mimo, że niektórzy uważali, że DYSZA jest Najwyższym Duchem, a potem gdzieś pamięć o tym gubili z zapomnieniu...

    "Mimo wszystko odkrywanie tego jest piękne, nawet jeśli płacimy pewną cenę - czyli ograniczenie świadomości w danej formie to jednak jest ona warta zapłacenia abyśmy mogli siebie doświadczać. Można powiedzieć tylko "wow" i podziękować :)"

    Ano. Dlatego nieustannie dziękuję,dziękuję,dziękuję,dziękuję... :-)

    I Serdeczności MOC przesyłam :-)

    OdpowiedzUsuń