czwartek, 7 czerwca 2018

O SZEŚCIU ŚWIATACH KOŁA SAMSARY I NIRWANIE, O SYMBOLICE TĘCZY I UWOLNIENIU Z KOŁA CIERPIENIA

O podróży świadomości bardo po śmierci przekazuje informacje Księga zwana Tybetańską Księga Zmarłych inaczej zwaną Bardo Thodol, którą czyta się po śmierci istoty ludzkiej, człowieka… W dużym skrócie napiszę, co przekazuje ta księga:

„Pierwsza część uspokaja świadomość zmarłego, powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Wyjaśnia mu, co się dzieje w danej chwili. Jak żywioły w jego dawnym ciele się zapadają (ziemia w wodzie, woda w ogniu, ogień w powietrzu, a powietrze w eterze - świadomości). Następnie wyjaśnia, że ma się opanować, skupić, być uważnym, gdy jego świadomość się „poszerzy”, bo wtedy doświadczy wiele głębokich emocji, itd. Doradza, co powinien robić, w którym kierunku podążać – za jakim światłem… Bo pojawiać się będą różne kolory światła, które przyciągają świadomość zmarłego do różnych światów samsary… Jednak różne źródła podają różną symbolikę kolorów. 
Gdy cząstka świadomości zmarłego zrezygnuje z podążania za różnymi kolorami, skupi się na swojej świadomości w stanie krystalicznie czystego umysłu i serca, wtedy ma inną możliwość podążyć za… tu różne tradycje podają różnie, ale chodzi o światło buddy - światło Nirvany. Tam znajduje się Budda. Księga poleca wybór tej „opcji”. 

🙂
Gdy cząstka świadomości wybiera ten świat Buddy zostaje zaatakowana przez największego Demona. (Ten sam strażnik – demon, który atakował Buddę Siakjamuniego, gdy ten medytował pod drzewem Bodhi.) Czyli taka osoba cząstka świadomości doświadczy wielu ataków, które tak naprawdę powstają w polu świadomości – z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie życia. Tej cząstce świadomości może jeszcze wydawać się, że jest istotą ludzką, więc potrzebuje pojąć, że to tylko jej świadomość jest testowana, aby mogła puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwolnić się od nawyków i tendencji, których nabyła podczas ostatniego życia. Ostatnim przystankiem w pośmiertnej podróży świadomości jest odrodzenie lub tzw. Nirvana/ Nibbana.
Tyle info z Tybetańskiej Księgi Umarłych. ❤️
Dla mnie ten przekaz z Tybetańskiej Księgi Umarłych łączy się z wiedzą o sześciu światach Koła Samsary - Koła cierpienia i dotyczy także życia na Ziemi. Samsara czy Sansara dosłownie oznacza nieustanne wędrowanie, czyli kołowrót narodzin i śmierci, cykl reinkarnacji, któremu od niezmierzonego okresu podlegają wszystkie żywe istoty włącznie z istotami boskimi. Po każdym kolejnym wcieleniu jest wybierane następne wcielenie - w zależności od nagromadzonej karmy.  Sansara oznacza również cykl przemian, któremu podlegają wszelkie byty i zjawiska włącznie z naszymi myślami, uczuciami i ciałami. Jest to powtarzany w nieskończoność proces tworzenia i upadku. Buddyzm wyróżnia sześć głównych światów samsary, jako możliwych do odrodzenia po własnej śmierci:

Świat bogów
Świat aśurów (półbogów)
Świat ludzi
Świat zwierząt
Świat głodnych duchów
Świat istot piekielnych

Do każdego z tych światów po śmierci ciała przyciąga cząstkę świadomości odpowiedni kolor (rózne tradycje podają różne kolory). Powiedzmy jednak, że do świata bogów przyciąga na przykład kolor żółty, a głównym wzorcem - "splamieniem", które przyciąga do doświadczeń w tym świecie jest duma. Do świata półbogów przyciąga np. kolor niebieski, a głównym wzorcem - "splamieniem tego świata jest gniew. Do świata ludzi przyciąga pożądanie. W świecie zwierząt wzorcem głównym do doświadczania i transformacji jest głupota = ignorancja = niewiedza.  W świecie głodnych duchów - zazdrość. A w świecie istot piekielnych - nienawiść. Jednak te splamienia są bardziej stanami konceptualnymi niż emocjami. Emocje wynikają z tych konceptualnych stanów - wiary w pewne myślo-koncepty czyli przywiązania do nich. Ostateczną naturą "splamień" jest mądrość.

Dla mnie te wszystkie światy bogów, półbogów, ludzi, zwierząt, głodnych duchów i istot piekielnych są światami przejawiającymi się swoimi wzorcami w świecie ludzi, poprzez ludzi i dla ludzi w tym świecie, na Ziemi. Ponieważ każda istota ludzka ma w sobie te wszystkie wzorce (splamienia charakteryzujące każdy z tych światów) i doświadcza ich w różnym natężeniu. Ponadto potancjalnie każda istota ludzka ma każdy ze tych sześciu światów Samsary do zintegrowania i uwolnienia w sobie poprzez transformację owych "splamień" w mądrości. I może to wszystko harmonijnie zsynchronizować, przetransformować w sobie i zakończyć swoją wędrówkę z formy do formy w… Kole Samsary.

Dla mnie na przykład alkoholicy, narkomani to „głodne duchy” – ludzie, którzy żyją „w świecie głodnych duchów”. A sadyści i masochiści,  to „istoty piekielne”. Całym biznesem kasyn i hazardu oraz światem związanym z prostytucją itd. kierują i zawiadują „półbogowie”. Najbogatsi lub najwyżej postawieni w hierarchii władzy ludzie na Ziemi to „bogowie” (mogą być też nieznani, ukryci). Ludzcy bogowie doświadczają dumy, ale w cieniu mają ukryte poniżenie, dlatego poniżają innych ludzi nieświadomie. A zwierzęta i świat zwierząt symbolizują „odzwierzęcą” część istoty ludzkiej. W ich cieniu ukryta jest wszechprzenikająca mądrość rzeczywistości, natury. Te wszystkie światy są do zintegrowania i uwolnienia w sobie, ponieważ każda istota ludzka jest wszystkim i niczym jednocześnie. I każda jest buddą. Zaś wszystkie "splamienia" - wzorce, które przyciągają cząstki świadomości do tych różnych światów, są do zintegrowania i przetworzenia w mądrości. Wtedy może zakończyć się nieświadoma wędrówka po różnych światach w owym Kole Samsary.

Dla mnie w Księdze Tybetańskiej w sposób symboliczny przekazana jest pewna wiedza jako zawierająca pewien potencjał – za pomocą kolorów symbolicznie  opisane są pewne wzorce, które nas przyciągają do danego doświadczenia. Wzorce, które są doświadczane jako "splamienia", lecz które mogą być przetworzone, przetransformowane w mądrości:
duma w mądrość tożsamości,
gniew może zostać przekształcony w mądrość lustrzaną,
pożądanie w przenikliwą mądrość rozróżniania,
ignorancja w wszechprzenikającą mądrość rzeczywistości - urzeczywistnienia,
zazdrość w mądrość realizacji
nienawiść we współczucie, współodczuwanie

Gdy przyciąga nas jakiś "kolor" symbolizujący pewne wibracje energii - częstotliwości energii, to po to, byśmy wiedzę płynącą z doświadczenia wibracji danego "koloru" światła, które nas "przyciągnęło" przetransformowali na mądrość…
W buddyzmie dzogczen występują wizerunki tęczowego buddy, podobnie jak w chrześcijaństwie tęcza jest symbolem Przymierza. Symbolizuje taki stan świadomości, w którym następuje zrealizowanie tzw. ciała tęczowego lub ciała świetlistego symbolizującego stan pełnego wyzwolenia z koła karmy, Koła Samsary (stan wyzerowania karmy). Odtąd istota (cząstka świadomości) może odbywać podróże świadoma kontinuum swojej podróży. (Rodzimy się w kwiecie lotosu w Czystej Krainie  - Przestrzeni wewnętrznej i stąd nasze dalsze podróże wyglądają całkiem inaczej niż wcześniejsze poprzez kolejne wcielenia w Kole Samsary.

Tęcza to połączenie tych wszystkich wszystkich mądrości w Całość, w „Tęczowe Ciało”. „Ciało tęczowe” symbolizuje przebudzenie wewnętrznej jaźni, jest to stan, który jest etapem umożliwiającym „uzyskanie dostępu” do stanu Nirvany. Jest symbolem realizacji osiąganej już za życia.

Pewne teksty buddyjskie przekazują także info, że z każdego z tych sześciu światów samsary, które przedstawiane są na tankach Koła Życia, jest możliwe wyjście z koła samsary. Jednak ponoć Budda przekazywał, że najskuteczniejsze czy najpełniejsze wyjście dokonuje się poprzez i w ludzkiej formie. I znalazłam kiedyś na tance przedstawiającej Koło Życia z sześcioma światami, niteczkę białą (poniżej), po której jakby świadomość wysnuwa się z Koła Samsary poza Koło Samsary i prowadzi do postaci tęczowego buddy umieszczonego poza kołem. Piszę tu słowo budda małą literą, ponieważ buddą jest każdy człowiek, każda istota, która osiągnęła tzw. oświecenie, Nirwanę, Nibbanę, Przebudziła się czyli osiągnęła stan świadomości wyzwolenia z życia w cierpieniu i ignorancji (w zapomnieniu i odcięciu od tego, czym jest).
Teksty Księgi Bardo Thodol są w rzeczy samej napisane dla ludzi żyjących i czytane są dla żyjących, choć przy okazji czyjejś śmierci i dla „duszy”, która przechodzi proces pośmiertnego bardo także. (To tak jak śpiewanie pieśni przez szamanki i szamanów – jak się zagubisz, to cię sprowadzą do uważności swoim śpiewem płynącym z natchnienia Wielkiego Ducha. ;-) Ta Księga czytana jest po to, by – jeśli ktoś jest „gotowy”, to usłyszy przekazywaną treść i poczuje się zainspirowany, a wtedy może zacznie… swoje rozpoznawanie i transformację – wyzwalanie się…

Możemy tej transformacji dokonywać w trakcie życia, ponieważ po śmierci cząstka świadomości (tzw. dusza) już nic nie może zmienić z powodu nawyków i tendencji umysłu, które zostały utrwalone w czasie ostatniego życia, wcielenia albo i przez wiele wcieleń. Cząstka świadomości jest jak energetyczna wiązka strun o różnie wibrujących częstotliwościach, ale jeśli są jakieś częstotliwości (wibracje) dominujące, to podąża ona w kierunku takiego "koloru" światła (takich wzorków), jaki ją przyciąga. I w zasadzie nic już nie może zrobić. Ta wędrówka może być nieświadoma albo świadoma.

Każda cząstka świadomości w formie ludzkiej, której wydaje się, że jest wyłącznie istotą ludzką,  potrzebuje pojąć i zrozumieć, że to tylko jej samoświadomość jest testowana, aby mogła puścić swoje przywiązanie do starej formy. Uwalnianie się od nawyków i tendencji zachodzi w czasie wcielenia – życia. Bardo pośmiertne to jest etap podróży cząstki świadomości przez pole różnych wibracji-„atrakcji”. A cząstkę świadomości przyciąga to, z czym ona rezonuje i "tam" się wciela w następnej formie, gdzie została przyciągnięta.

Kiedyś miałam sen świadomy, w którym różne „magnesy” przyciągały mnie jak maleńki „opiłek”, ale ja się do nich nie przyklejałam. I leciałam pomiędzy nimi jak w slalomie, choć nieprzyklejanie się do tych „słupków” ustawionych na trasie „slalomu” wymagało sporego wysiłku (energii) i uważności - samoświadomości.



środa, 6 czerwca 2018

O RÓŻNYCH DROGACH, SPOSOBACH ISTNIENIA ORAZ... SEKSUALNOŚCI

z wdzięcznością za inspiracje Się przejawia w wolności...

X: "Celibat nie zapewnia świętości ani rozwoju tzn. natężenia mistycznych doznań itp. historii."

Tikali: "Świętości" może i nie zapewnia. Ale co i komu ze "świętości"? Rezygnacja z seksu może, (chociaż nie musi), dać rozpoznanie czym jest seks, jaką rolę pełni seksualność w życiu człowieka nie tylko "na poziomie" biologii, psychologii, lecz również energii. Takie rozpoznanie może wzbogacić człowieka i poszerzyć jego samoświadomość… Może, ale nie musi, bo na przykład:

Są kobiety, które po rozstaniu z jakimś kolejnym partnerem zostają same przez lata (albo i krócej) i są z tego powodu nieszczęśliwe. Marzą o spotkaniu odpowiedniego partnera. Kompensują sobie te tęsknoty np. w snach (uprawiając seks z różnymi mężczyznami albo Michałem Archaniołem albo... Jezusem… - tak, słyszałam i takie opowieści). Te kobiety są w "celibacie", nie z powodu dokonania świadomego wyboru, lecz z niemożności znalezienia "odpowiedniego" partnera. Podobnie wielu księży wybiera ten" zawód" dla "prestiżu" na przykład nie będąc w pełni świadomymi, czym naprawdę jest "celibat". Tę decyzję - aby rzeczywiście "celibat" mógł spełnić swoją funkcję jako "narzędzie poznawcze" - warto podejmować świadomie. I tylko wtedy, kiedy przejawia się to w nas i czujemy, że to Serce, nasza wyższa JaŻń nas ku takiemu doświadczeniu nakierowuje. Bo oczywiście w innym przypadku można nabawić się np. "nerwicy" albo nawet jakiejś "psychozy".

X: "Celibat jest równie naturalny co posty, krótkotrwale działają oczyszczająco, ale na dłuższą metę stają się szkodliwe."

Tikali: Czy powiedziałbyś coś takiego np. Dalajlamie? Albo Buddzie?

Nie ma "właściwej czy niewłaściwej, mądrej czy głupiej" drogi ani sposobu przeżywania Życia w jego wszelkich przejawach. Najważniejsza dla Ciebie jest Twoja droga - droga wytyczana drogowskazami malowanymi "wizjami" pochodzącymi z przestrzeni Twojej świadomości i umysłu, Twojego samozrozumienia Siebie - Twojej tożsamości, Twoich wyobrażeń o Sobie. Jednakże ;-) ....
Im więcej koncepcji odpada - co i jak-ie powinno być, tym większe zrozumienie Siebie (jako JaŹni) oraz naszych indywidualnych dróg - na różne sposoby zróżnicowanych pomiędzy sobą przejawów Jedni.

Najważniejsza dla Ciebie jest Twoja relacja ze Sobą - tym, co "wewnątrz i na zewnątrz". Nawet jeśli w "zaśnieniu" zapomnisz, że iluzją jest to, co "wewnątrz i na zewnątrz" jako oddzielne. Zawsze możesz sobie przypomnieć, że Jest Jedno Ja - JednJa - Jednia. I w tej Jedni jesteśmy także doskonali, niewinni i wolni... tacy, jacy Jesteśmy.

Jeśli Twoja tożsamość jest ograniczona do bycia kobietą lub mężczyzną, Twoja seksualność będzie dotyczyła relacji z "osobami płciowymi". Na przykład z powodu przywiązania do ciała (utożsamienia/uwarunkowania), z powodu strachu przed śmiercią pojawia się konieczność "przedłużania swojego istnienia w ludzkiej formie" stąd "imperatyw biologiczny". Ponieważ - zgodnie z naturą - nasze ciała obumierają, to "z biologicznego punktu widzenia podstawowym celem zachowań seksualnych jest prokreacja" prowadząca do powstania nowej istoty - potomka. Tak jak kwiaty i drzewa rozsiewamy się...

Energia seksualna - na poziomie naszej (Istoty ludzkiej) boskości - to przede wszystkim część energii twórczej. Jednak nasza najgłębsza, najbardziej intymna relacja ze Sobą i innymi cząstkami Jedni przekracza seksualność czyli płciowość oraz wszelką twórczość... ujawniając głębię Źródła Źródeł naszego Istnienia...

"Nakazem" natury jest trwanie gatunku dopóki ma on trwać, a ponieważ nie możemy widzieć ani odczuwać świadomie przepływu energii, możemy bez końca powtarzać wzorce zachowań i interpretacji emocjonalnych zgodnych z ukrytym procesem - zapisami. Jednak niektóre istoty ludzkie czasem czują intuicyjnie lub nawet mają "wizje", że ich droga nie prowadzi do "biologicznej reprodukcji". Albo po spełnieniu "nakazu reprodukcyjnego", podążając za "głosem Serca" zaprzestają "uprawiania seksu", który biologicznie służy prokreacji a czynności i zachowania zwane seksualnymi nadal mają "odcień i zabarwienie" wzorców służących wyłącznie "przetrwaniu gatunku" i to w taki sposób, jakiego zostaliśmy nauczeniu zgodnie z programem tego świata - snu. I wszelkie działania ze strefy seksualno-twórczej wykonywane są zgodnie z tymi wzorcami. 

Są jednak istoty ludzkie, które odkrywają, że dla nich rozwój świadomości Siebie staje się z jakiegoś powodu ważniejszy niż "reprodukcja", "utrzymanie gatunku" itp. i wszystkie działania  oparte o te wzorce - koncepcje - idee 'szczęśliwości". Te istoty nie oceniają, że jeden sposób istnienia jest lepszy czy gorszy od drugiego. Po prostu: podążają świadomie i w zaufaniu za tym, co się przez nich przejawia.

X: "Biologii nie da się oszukać, świadome wybory to jedno, a ciało i jego potrzeby to drugie,"

Tikali: "Imperatyw biologiczny" nie jest jedynym i najistotniejszym. Może dla kogoś być, a dla innych nie musi. Bo jeśli chodzi o "biologię i potrzeby", to… Są tacy, co uważają, że nie przeżyją kilku dni bez wody, a innym się udaje. Bez problemu. Są tacy, co twierdzą, że nie mogą nie jeść mięsa, a inni, że będą chorzy albo mniej doskonali, jak będą jeść mięso itd. A jeszcze inni żyją jedząc tylko owoce itp.. Ale i tak póki czegoś nie spróbujemy, nie doświadczymy sami (najważniejsze tu jest świadome "wewnętrzne" doświadczenie w relacji z tym, co "na zewnątrz"), to trudno nam uwierzyć, że to, co wydaje się niemożliwe, jest możliwe. I oczywiście możemy - twierdząc, że to niemożliwe - pozostawać nawet w lęku przed podjęciem takiej próby. A możemy także przyjąć to, co jest takim, jakie jest wraz z naszymi odczuciami na ten temat. I widzieć to, co jest takim, jakie jest bez oczekiwań i oceniania. 

Wiedza bez praktyki jest niczym. Służy wyłącznie do podtrzymywania naszych przekonań (nawet tych nieświadomych), a nie rozwijaniu (poszerzaniu) świadomości (Siebie).

Gdy uaktywniają się tzw. dodatkowe zmysły, "stare" sposoby doznań zmysłowych ulegają "rozpuszczeniu", następuje ich transformacja. A "odzyskana" energia wspiera rozwój dodatkowych, "nowych" zmysłów i uaktywnia się nasza "wielowymiarowość"... Wszyscy mamy szansę na osiągnięcie wolności, ale to zależy od każdej i każdego z nas, czy ją osiągniemy i przekształcimy w rzeczywistość.

Pożądanie zanika, namiętność pozostaje... namiętność, pasja = radości Istnienia i podążania (zamiast pożądania 😉) za Sercem Serc Źródła Źródeł.

sobota, 24 marca 2018

JESTEM-JESTEŚ-JESTEŚMY MIŁOŚCIĄ


Jestem/Jesteś/Jesteśmy Miłością, Esencją, Świadomością, która odczuwa SIEBIE (SELF,JAŹŃ).
Z Miłości, Esencji wszystko... każda forma... energetyczna, materialna...
Miłość wypełnia każdą formę. Miłość w działaniu Kocha.
Miłość i Kochanie to odczuwanie Się Esencji, Świadomości...w SOBIE. Miłowanie...
Miłość w formie formą oddzielona od reszty, całości, jedni SIEBIE, z formą utożsamiona, bawi się w iluzje siebie. 

Gdy łączy się ze SOBĄ z poza formy, Kocha SIEBIE w formie, Kocha formę pozaforemnością i Kocha wszystkie swoje przejawy w formach i pomiędzy nimi...

Miłość to odczuwanie SIEBIE także w swojej różnorodności... Kochanie to łączenie Się SIEBIE ze sobą w różnych cząstkach w formach...

Miłość, Świadomość... odczuwanie wibracji przestrzeni o nieskończenie różnych zakresach częstotliwości... 
Taniec w Bezruchu Pustki... Pełnej nieskończoności transformacji form...
Taniec Esencji...
Cud Życia...
Święta Tajemnica...
Kosmiczna Symfonia Jedni...

"Widziane" jest, że jakiekolwiek granice są wyłącznie umowne, iluzoryczne. I służą jedynie zabawie Jedni Całości... różnorodnością przejawów SIEBIE (SELF-JAŹNI). Zabawie w rozdzielanie i łączenie SIEBIE.

Tak Się przejawia też. 

poniedziałek, 12 marca 2018

CISZA


Ach, magia Życia (dla mnie) tak Się przejawia: 
nasza pozafizyczna współobecność i cisza pomiędzy nami... 
wyłania trwające w niej wieczne, harmonijne nasze połączenie w Jedno...

ONO JEST ZAWSZE
w tu i teraz
naszą PEŁNIĄ...

sobota, 10 marca 2018

Do kochanego umysłu uwarunkowanego... z przestrzeni Serca


Kochany, 

udając mądrzejszego i sprytniejszego od innych stwarzasz pułapki, w które sam wpadasz. Chcesz kontrolować i mieć władzę nad innymi, nad sytuacjami, więc animujesz nami utrzymując nas w ograniczeniach swojej struktury przekonań, koncepcji, scenariuszy itd. Zawsze jednak możesz już odpuścić to udawanie, napinanie się i pozorną stałość tej struktury przekonań poluzować. Zawsze możesz to zrobić. 

Tocząc walkę z innymi (przede wszystkim w swoich głowach) toczymy walkę sami ze Sobą. Prowadzi to wręcz do "szaleństwa" - chaotycznego, spazmatycznego "tańca wojennego" myśli walczących ze sobą w naszych mózgach o pierwszeństwo, o słuszność, prawdziwość, lepszość, racje itp... A to - tylko i aż - myśli, które stwarzają złudzenie bycia "mądrzejszymi", "sprytniejszymi" czy "bardziej inteligentnymi" od innych. Toć to iluzja. 


Nasza moc nie polega na byciu "sprytniejszymi" czy "mądrzejszymi" od innych na poziomie intelektualnym. To właśnie iluzja. Także gdy ulegamy iluzji, że jesteśmy w stanie przechytrzyć innych, a nawet Życie, wtedy zmagamy się z Życiem, walczymy i w rezultacie... dostajemy takie "lekcje" i doświadczenia, że... wciąż zmagamy się z czymś i... cierpimy.


Mamy także możliwość obserwowania wszystkich myśli i niepodążania za tymi, które nas ograniczają i utrzymują w wewnętrznym konflikcie. A wtedy one tracą moc. Przestają animować nami jak bezwolnymi marionetkami. Przestają nas wciągać w "koło tortur i cierpienia" - w wiry ciągłego zmagania się z Życiem, stawiania oporów i barier Życiu i Temu, Co Jest.

Nasz rozwój, dojrzewanie jako Istot ludzkich polega na uwolnieniu się od wierzenia w te myśli i utożsamiania się z tymi myślami, które nas ograniczają i utrzymują w wewnętrznym konflikcie. Nasze dojrzewanie i wzrastanie polega na rozwoju samo-świadomości poprzez samo-refleksję i poznawanie Siebie - naszej Istoty w procesie harmonizowania naszej relacji z Życiem. W ten sposób odzyskujemy swoją energię (moc), która była wcześniej używana do: podtrzymywania granic i ograniczeń, toczenia różnych walk, prowokowania napięć i konfliktów itp. czyli ogólnie: do stawiania oporów wobec Życia.

Mądrość płynie z Serca i pojawia Się spontanicznie. Gdy zadajemy myślami pytanie w głowie, zawsze z przestrzeni serca natychmiast pojawia Się odpowiedź, zanim jeszcze takie pytanie zostanie "wypowiedziane" do końca... Inteligencja serca, choć subtelna, to jednak jest szybsza od intelektu ograniczonego umysłu, bo działa natychmiastowo. Słuchając serca stajemy się zintegrowani ze swoją Istotą, ze Źródłem i z Życiem. A natłok myśli i wynikająca z nich nad-emocjonalność zagłuszają te od- i pod-powiedzi serca. Gdy czujemy przesyt i chaos procesów myślowych w głowie, warto zacząć słuchać "głosu" serca.

Druga sprawa to... nauka odpowiedzialności za to, co myślimy, co generujemy z siebie i co robimy innym i sobie: "Co zasiejesz, to zbierzesz", więc...

Możemy bać się konsekwencji swoich działań, gdy uświadamiamy sobie to, co w nieświadomości robiliśmy innym i sobie, ale i tak prędzej czy później pewne konsekwencje tych działań poniesiemy. Lecz - to ważne - niekoniecznie w taki sposób, w jaki sobie to wyobrażamy z poziomu uwarunkowanego umysłu (tworzącego kolejne scenariusze na podstawie starych, ograniczających przekonań). Bo to też iluzja. Czy nie prościej i... mądrzej jest świadomie otworzyć się na przyjęcie tych konsekwencji z niewiedzą, jakie one będą, z otwartością na nieznane, zamiast nadal podążać za uwarunkowanym umysłem stosującym różne tricki - myki i uniki, byle utrzymać nas w stanie wewnętrznych napięć, konfliktów i walki? A nieznane bywa zaskakujące.


Samo odpuszczenie snucia wszelkich scenariuszy stwarza przestrzeń na takie sytuacje, które mogą przynieść ze sobą niekonwencjonalne, nieprzewidywalne i zaskakujące rozwiązania. Wystarczy przestać w swojej głowie snuć wszelkie scenariusze na podstawie dawnych przekonań oraz przestać wierzyć w czyjeś scenariusze. Wystarczy zaufać Sercu, Życiu, Istnieniu, Duszy/Duchowi, Absolutowi, Wszechświatowi, Źródłu... i przestać wierzyć ograniczonemu, uwarunkowanemu umysłowi.

Ukochany, uwarunkowany, możesz zaufać swojemu Ojcu - Uniwersalnemu Umysłowi, którego Mądrość wypływa z Jego wiecznej Unii z Twoją Matką - Nieskończonym Oceanem Świadomości otulającej Jego i Ciebie wszechprzenikającą Miłością. Otwarcie Się na nieznane i zaufanie do tej Unii Umysłu (Boga Ojca) i Świadomości (Bogini Matki) jako Jedni umożliwia nam dojrzewanie jako Istot ludzkich (z całą naszą potencjalnością i wielowymiarowością) oraz "powrót do Domu". Możesz uwolnić się, ukochany i stać Się nieuwarunkowanym poprzez otwarcie na integrację swojej boskości: żeńskości i męskości jako Jedni w Sobie...

A tak Się przejawia... 

i to z wdzięcznością za wszystkie doświadczenia przeżyte w nieświadomości "pod rządami"... umysłu uwarunkowanego, obecnie już ukochanego, bo i z- rozumianego. 
A wzajemność jednak ma moc... nieskończoną... 




sobota, 3 marca 2018

Colin P. Sisson - ,,Wewnętrzne przebudzenie"



"MECHANIZMY OBRONNE 
Ludzie boją się odczuwać swój lęk, ponieważ myślą, że to ich zrani. (...) Jeśli zaakceptujemy swój gniew, pochodzący z przekonania, że ktoś źle postąpił, i eksplodujemy, uwolni to tylko zgromadzoną na powierzchni energię, ale możemy być pewni, że w przyszłości znowu zezłościmy się na to samo. Nie nastąpiło żadne realne uzdrowienie. Gdy skupiamy się na sytuacji i na innych, traktując ich jako przyczynę naszych uczuć, ego odwodzi nas od prawdziwego uczucia, jakim jest lęk. Dlatego wszystkie reakcje są mechanizmami obronnymi. Po pierwsze, formujemy nawykową reakcję, by obronić się przed innymi ludźmi, stwierdziwszy uprzednio, że zagraża nam fizyczne lub emocjonalne niebezpieczeństwo. Po drugie, ego (czyli aktualnie rządzący minister) broni się przed wystawieniem na lęk. Gdyby się wystawiło, znalazłoby się tu i teraz i zostałoby unicestwione, gdyż w chwili obecnej nie ma nic – żadnego ministra ani lęku. Okazałoby się, że wszystko było iluzją.


Przyglądaliśmy się już sobie pod różnymi kątami. Teraz spójrzmy na swoją nieświadomość w nowy sposób, by odkryć bezcenny skarb. Tym skarbem jest wolność. Nikt nie może być wolny, żyjąc w lęku. Wolność zaczyna się wówczas, gdy skontaktujemy się ze swym lękiem i zdamy sobie sprawę ze swych uwarunkowanych reakcji (głównych narzędzi premiera służących mu do trzymania nas w uśpieniu). Za każdym razem, gdy pojawia się lęk, zostaje on natychmiast przetransformowany w reakcję uwarunkowaną i do krwi wydzielają się hormony, które mają utrzymywać nas w stanie nieświadomości i oddzielenia od lęku. Dlaczego tak trudno przebudzić się z reakcji uwarunkowanych? Ponieważ jesteśmy przekonani, że są one prawdziwymi uczuciami. Ale tak nie jest – są one tylko osądami. Osąd zawsze każe skupiać uwagę na sytuacji lub wydarzeniu i przekonuje nas, że coś jest złe lub nie takie, jak "powinno" być. Istnieje wiele reakcji uwarunkowanych.
(...)


CZYM SĄ STŁUMIENIA?
Stłumienia są węzłami stresu i napięcia – ich przyczyną jest konflikt w umyśle. Konflikt następuje wówczas, gdy staramy się uniknąć tzw. traumatycznych doświadczeń, ponieważ postrzegamy je jako złe, bolesne lub nieprzyjemne.
Nasze "ego" (zbiór wyuczonych, uwarunkowanych nawyków), chcąc poradzić sobie z trudnościami, działa jak mechanizm bezpieczeństwa i wycofuje naszą świadomość z pewnych doświadczeń, byśmy się lepiej poczuli. Ale, w rzeczywistości, nigdy niczego nie da się uniknąć. Jeśli próbujemy to uczynić, tylko tłumimy te doświadczenia. Stłumienia stanowią bloki energetyczne dla swobodnego, naturalnego przepływu życia. Dotyczy to każdego negatywnie osądzonego przeżycia, oceny różnych części nas samych ("za dużo ważę, mam nie taką budowę, wzrost, kolor skóry, niewłaściwe uczucia, słabe zdolności intelektualne") oraz osądzania innych ludzi.


Głęboko w bankach pamięci naszego mózgu tkwią wspomnienia wszystkich życiowych doświadczeń. Doświadczenia postrzegane Jako nieprzyjemne lub traumatyczne stłumiliśmy, aby poradzić sobie z sytuacją w danym momencie. Gdy coś stłumimy, staje się to nieświadome i my stajemy się nieświadomi. Tłumić – to kontrolować, hamować, powściągać, "trzymać". Bloki wymagają ciągłego strumienia energii, niezbędnego do utrzymania stłumienia w ciele lub umyśle – ten wysiłek energetyczny prowadzi do zmęczenia, przedwczesnego starzenia się, psychoz i chorób.
Ale odrzucone części naszej osobowości nie mogą pozostać w zamknięciu na zawsze. Podobnie jak pole energetyczne, zbierają one wokół siebie energię – tworzą uzależnienia, obsesje, kompulsje, nie kontrolowane myśli i emocje. Takie pole energetyczne przyciąga pewnych ludzi i pewne sytuacje do naszego życia, dając nam okazję do znalezienia równowagi i uzdrowienia. Lecz związane z nimi emocje znowu traktujemy jako zbyt trudne i ponownie je tłumimy, zamiast się nimi zająć i Je rozwiązać. I znowu przyciągamy pewnych ludzi i pewne sytuacje...

INTEGRACJA
Integracja jest wynikiem integracji oddechem. Określamy ją jako scalenie i harmonijne działanie wszystkich naszych części: intelektu, emocji, fizyczności i duchowości. Gdy są w nas bloki i zahamowania, te różne strony naszej osobowości (będące częściami jednej funkcji) działają niezależnie od siebie; prowadzi to do dysharmonii. Brak równowagi wpływa na każdą dziedzinę naszego życia. Gdy zintegrujemy wszystkie te aspekty, znikają nasze ograniczenia i wszystkie nasze części wspierają naszą żywotność, efektywność i przyjemność. Większość praktyków woli używać słowa i n t e g r a c j a, a nie u w o l n i e n i e, gdyż to ostatnie sugeruje pozbycie się czegoś niewłaściwego i niedoskonałego. A przecież nie ma nic złego i niewłaściwego w nas i w naszym doświadczeniu; przekonanie, że tak jest, było przyczyną wszystkich naszych stłumień.

Wszystko zależy od tego, jak coś postrzegamy. Jeśli postrzegamy to Jako coś złego i niewłaściwego, wówczas najprawdopodobniej zareagujemy odrzuceniem i zwężeniem świadomości. Osądzanie oparte na lęku rozpoczyna proces tłumienia. Kontrolowanie i powstrzymywanie oddechu kończy go na poziomie fizycznym. To ludzkie osądy nadają wartość rzeczom. A rzeczy po prostu s ą!

Myśl Jest twórcza w takim sensie, że doświadczamy czegoś, co po prostu jest, i decydujemy, iż jest to złe lub niewłaściwe – to tworzy w nas reakcję objawiającą się określoną emocją i fizycznym stresem. Integracja jest procesem rozwoju świadomości – polega on na tym, że to, co osądziliśmy kiedyś negatywnie, przyjmujemy teraz takim, jakie jest. Pozwalamy b y ć doskonałości! Nasze podejście to ogarnięcie świadomością siebie oraz rzeczy, o których kiedyś postanowiliśmy źle myśleć.


STŁUMIENIE A INTEGRACJA

Jeśli stłumienie oznacza powstrzymywanie i kontrolowanie, integracja jest jego przeciwieństwem. Wszystko, co istnieje, można postrzegać jako przyjemne lub nieprzyjemne, złe lub dobre, wzbudzające miłość lub nienawiść. Nie ma to nic wspólnego z rzeczami samymi w sobie, lecz z naszymi decyzjami na ich temat. Przekonanie, że coś jest złe i niewłaściwe, stwarza dualizm i separuje nas od tego, co jest rzeczywiste. Nie ma nic złego w egzystencji, tylko w percepcji uzależnionej od naszej decyzji postrzegania rzeczy. Rodzina, która wybrała się na wycieczkę na wieś, złości się, bo pada deszcz. Ale rolnicy bardzo się z tego cieszą, gdyż roślinom, po dłuższej słonecznej pogodzie, potrzebna jest woda. Ten drobny przykład wskazuje, że wszystko zależy od punktu widzenia, który z kolei zależy od naszego wyboru i wolnej decyzji. Dotyczy to także naszych uczuć i doznań zmysłowych.


Prawda jest doskonała. Wszystko jest prawdziwe, a więc doskonałe. Gdy postrzegamy to, co doskonałe, jako niedoskonałe, znaczy to, że negatywnie to osądziliśmy. Iluzją jest myśl, a nie uczucie lub działanie, które z niej wynika. Jedynymi iluzjami są punkty widzenia. Nasz ograniczony sposób postrzegania rzeczy oparty jest na ego, czyli na indywidualnym uwarunkowaniu lub programowaniu.

Jeśli decydujemy się nie lubić jabłecznika, postanawiamy tym samym mieć nieprzyjemne odczucia, gdy go jemy lub nawet wtedy, gdy o nim pomyślimy. Nie zależy to od jabłecznika; jest on zawsze taki sam, czy lubimy go, czy nie. Jabłecznik po prostu jest. Jeśli kiedyś zdecydujemy się go polubić, jedzenie jego będzie nam sprawiać przyjemność. To samo dotyczy wszystkiego – sprzeczek rodzinnych, partii politycznych, różnych religii, bólu fizycznego, lęku itp. Wszystko jest sprawą decyzji, jak reagować na rzecz, a nie rzeczy samej w sobie. Gdy postanowimy kochać i czuć się dobrze, będziemy kochać i czuć się dobrze. Zawsze mamy tę możliwość.

PROCES TŁUMIENIA- to podjęcie decyzji, że coś postrzegamy jako złe lub nieprzyjemne, a następnie wycofanie świadomości z tak postrzeganego zjawiska, w celu osiągnięcia dobrego samopoczucia.

PROCES INTEGRACJI – to pozwolenie sobie na pełną świadomość czegoś, czego kiedyś unikaliśmy przez tłumienie, a także postanowienie, że teraz cieszymy się tym.
Jak możemy postanowić pokochać coś, czego nienawidzimy?

Musimy w pełni sobie to uświadomić, wejść z tym w intymną relację, a nie odpychać tego bez przerwy od siebie. Lęk rodzi się z niezrozumienia. Gdy tłumimy uczucie, wypieramy także myśl lub przekonanie kryjące się za tym uczuciem. Wyparte przekonanie lub myśl tkwią w podświadomości i nie traktujemy ich jako myśli, lecz doświadczamy jako swej rzeczywistości. Gdy ludzie twierdzą, że rzeczywistość jest trudna, a życie jest walką, oznacza to, że coś w sobie tłumią oraz żywią ograniczające ich przekonania – wskazuje na to ich punkt widzenia. To tak jakby ktoś patrzył przez okno w czasie deszczu i wierzył, że zamazany świat za oknami jest prawdziwą rzeczywistością.


SIŁA ŻYCIOWA
Stłumienie możemy także opisać w kategoriach związku między ciałem fizycznym a siłą życiową. Siła życiowa jest taką formą świadomości, którą najlepiej opisują słowa "samoświadomość" lub "wyższa świadomość". Siła życiowa jest mechanizmem, który porządkuje molekuły tak, by przybrały one formę ciała fizycznego. Świadoma świadomość jest energetyzującym punktem skupienia siły życiowej. Stłumienie polega na wycofywaniu przez dłuższy czas świadomości z pewnych części fizycznego ciała po to, aby uniknąć określonych doświadczeń.


A więc wycofywanie świadomości z tzw. przykrego doświadczenia jest, w istocie, wycofywaniem siły życiowej z części naszego jestestwa. Zamknięcie pewnej części ciała przerywa swobodny dopływ siły życiowej do tej części. W rezultacie molekuły dezorganizują się i szybciej się starzejemy lub częściej chorujemy. "Nieprzyjemne" wzorce energii, którymi nie zajmiemy się odpowiednio lub ich nie wyrazimy, tkwią w mięśniach ciała i dają o sobie znać jako stres i napięcie. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, pozostają w naszym organizmie przez lata, jeśli nie przez całe życie. Najbardziej chorzy ludzie – to ci, którzy mają w sobie wiele napięcia, ale nic nie czują. Bloki energetyczne oddziałują na resztę ciała, powodując więcej bloków, czego wynikiem jest ogólny stan zmniejszonej wrażliwości, zmniejszonej świadomości, zmniejszonej żywotności, lecz zwiększonego stłumienia. Jedno stłumienie jest więc początkiem gromadzenia się wielu warstw stresu i zmniejszania się zapasu siły życiowej w całym ciele fizycznym. Śmierć jest wynikłem całkowitego stłumienia organizmu. Wydaje się, że w przypadku większości ludzi proces tłumienia zaczyna się przy narodzinach. Jeśli nie pamiętasz swych narodzin, prawdopodobnie już wtedy zacząłeś tłumić swoje przeżycia. W miarę jak rozwija się świadomość i wzrasta naturalny przepływ energii, siła życiowa dodaje wigoru całemu naszemu jestestwu.

Termin "aktywacja" oznacza stopniowe uświadamianie sobie stłumionych wzorców energetycznych, czyli negatywnych osądów z przeszłości. Nie jest jednak konieczne cofanie się do dawnych, negatywnie osądzonych sytuacji i przypominanie ich sobie. Czasami pojawiają się wspomnienia, gdy stłumienie "wyjdzie na wierzch" przez aktywację, ale nie jest to takie istotne. Najważniejsze jest to, że pobudzone wzorce energetyczne dają o sobie znać w naszym ciele i umyśle, a my jesteśmy ich świadomi. Ta świadomość poszerza świadomy umysł i przyspiesza proces integracji. Łatwiej integrować doświadczenia, niż Je tłumić. Na przykład, jeśli mocno ściskamy długopis w ręce, spalamy energię. Wystarczy rozluźnić mięśnie palców, by długopis wypadł z ręki. By coś zintegrować, wystarczy przestać negatywnie to osądzać. Dotyczy to wszystkiego w życiu. Łatwiej odnieść sukces, niż ponieść porażkę. Łatwiej być szczęśliwym niż nieszczęśliwym. Łatwiej kochać, niż nienawidzić. Nie musimy nic robić, by żyć, kochać i cieszyć się. Ale musimy włożyć wiele wysiłku w niechęć i odrzucanie życia. Jednocześnie odcinamy się przez to od siły życiowej. Tak więc, w teorii, łatwo wszystko zintegrować z chwilą, gdy zostanie zaktywowane. W praktyce nie jest to takie proste. Dlaczego? Dlatego, że po mistrzowsku opanowaliśmy sztukę tłumienia przez negatywne osądzanie i jesteśmy ekspertami od zmieniania rzeczywistości, nawet jej nie rozumiejąc.

Trudność wynika z głęboko zakorzenionych, zaprogramowanych nawyków. Postępujemy automatycznie, ponieważ rządzi nami uwarunkowana, poddana "praniu mózgów" podświadomość. To właśnie podświadomości nie możemy doświadczać, ponieważ jest ona stłumiona, a więc podświadoma oraz nieświadoma.

SPOŁECZEŃSTWO OPIERA SIĘ NA STŁUMIENIACH
Wszyscy coś kiedyś stłumiliśmy. Boli nas coś i idziemy do lekarza po tabletkę, która usuwa symptom, czyli tłumi go. Integracja oddechem dotyczy przyczyn, a nie objawów. Bierzemy aspirynę przeciwko przeziębieniu i tym samym tłumimy je. Na poziomie psychicznym stłumienie i napięcie pozostaje, ponieważ nie jesteśmy ich świadomi. Czasami czujemy niepokój, lęk, urazę, smutek, samotność, ale winimy za to innych ludzi i sytuacje. Natomiast przyczyną emocji, które odczuwamy, jest stawianie oporu temu, co doskonałe. Trzymamy się swych stłumień dlatego, że nasze ego uważa, iż rozładowanie ich oznacza utratę części siebie. A więc utożsamiamy się z naszymi uczuciami, zapominając, że one tylko należą do nas, ale nie są nami. Paradoksalnie, utożsamianie z nimi jest powodem ich tłumienia i ukrywania. Jednak ciało i umysł, przepełnione stłumieniami i napięciami, mogą w końcu odmówić nam posłuszeństwa i nie stłumią niczego więcej. Wtedy emocje, takie jak strach, złość, smutek, zaczną pojawiać się przy najmniejszej prowokacji. Aktywowane stłumienia innych ludzi z łatwością będą nas pobudzać, a negatywne emocje jednych z reguły "nakręcają" negatywne emocje drugich – powstaje dysharmonia, konflikty wewnętrzne i zewnętrzne. Szukamy wtedy pomocy, by utrzymać swe stłumienia na wodzy i uciekamy się do nałogów, znowu tłumiąc swe uczucia i ból fizyczny.

Duże zapotrzebowanie na tabletki uspokajające i nasenne wskazuje na ogromny problem tłumienia występujący w naszym społeczeństwie. Narkoza stosowana w szpitalach i u dentysty tłumi ból fizyczny. Nałogi, takie jak alkohol, nikotyna, kofeina, marihuana, tłumią emocje. Zwykle alkohol tłumi lęk. Gdy ktoś doświadcza lęku, kurczą się naczynia krwionośne. Alkohol je rozszerza, tymczasowo poprawiając samopoczucie. Niektórzy wolą zapić się na śmierć, niż czuć swój lęk.


Nikotyna zwykle tłumi złość. Złość rozszerza naczynia krwionośne, wywołując zaczerwienienie twarzy, a nikotyna tłumi tę emocję na poziomie fizycznym, powodując kurczenie się naczyń.

Powszechna jest także konsumpcja kawy. Kofeina tłumi rezultaty narkozy i podtrzymuje inne stłumienia. Wymaga to dużej energii, a więc ludzie bardzo stłumieni potrzebują regularnych dawek kofeiny.

Marihuana zwykle tłumi smutek. Substancje psychodeliczne, takie jak LSD, działają jako "superstymulatory" i tłumią same stłumienia. Stymulatory są najbardziej tłumiącymi używkami. Zażywanie ich wyniszcza umysł i ciało. Faktycznie każda używka niszczy ciało i umysł, tłumiąc siłę życiową.

Jeśli zażywanie którejś z tych substancji jest częścią twojego życia, spróbuj z niej zrezygnować na jakiś czas, aby przekonać się, co tłumisz. Każde uzależnienie tłumi siłę życiową i wszystko może stać się uzależnieniem, odciągającym naszą uwagę od doświadczania życia. By wymienić kilka, wspomnę o oglądaniu telewizji, przejadaniu się, spaniu, joggingu, ciągłym mówieniu, chodzeniu na imprezy itd.

Ktoś, kto czasem pozwoli sobie na wypicie kieliszka wina, wypali papierosa w święta, a nawet zapali czasem marihuanę, nie używa tych środków jako formy stłumienia, a więc nie należy uznawać go za człowieka uzależnionego. Mamy tu na myśli nawykowe zażywanie rozmaitych substancji lub nawykowe czynności, które, siłą rzeczy, prowadzą do unikania i tłumienia uczuć."



sobota, 3 lutego 2018

CHAOS I HARMONIA

Bywa, że to, co harmonijne, zakrytym pozostaje, ponieważ jest wielowymiarowe, ponadlokalne.
A lokalnie obserwowane efekty takich zjawisk, zdarzeń mogą wyglądać na chaotyczne.

Iluzja chaosu powstaje lokalnie, gdy całe zjawiska, zdarzenia pozostają w wielowymiarowości, inaczej w "ciemności", nieświadomości jako zakryte. Przenikają one lokalne przestrzenie, także różne "ekrany" postrzegania w "świetle"... o "niższej" (mniejszej liczbowo) wymiarowości. Poniższy rysunek przedstawia to w sposób symboliczny:

1. jasna przestrzeń to ekran 2D (dwuwymiarowej) lokalnej percepcji (przestrzeń światła)

2. ciemna przestrzeń to przestrzeń potencjału wielowymiarowości naszego postrzegania (przestrzeń ciemności).

3. w ciemnej przestrzeni "ukryte są" dwie figury przestrzenne, symbolizujące harmonijne zjawiska, które przenikają ekran "jasnej" 2D percepcji - na rysunku z lewej strony. Efekty tego przenikania - widoczne na rysunku po prawej stronie - wyglądają na chaotyczne, ale poza ograniczoną do 2D przestrzenią wcale takie nie są. Analogicznie możemy rozpoznać, że percepcja 3D także jest zanurzona w kolejnej - 4D itd...


Harmonia w chaosie i chaos w harmonii. Wszystko w wiecznym, kosmicznym tańcu doskonałego istnienia... Tańcu przejawiającym Się jako wszechatrakcyjne widowisko, gra "światła i ciemności", Zabawa w "oddzielanie i łączenie", "ukrywanie i odkrywanie"... itd. itp..... cudowna Zabawa (Lila) Istnienia, Esencji, Życia...  Sobą (i) S-nami... 

piątek, 2 lutego 2018

wtorek, 30 stycznia 2018

W TAŃCU Z CAŁOŚCIĄ...



POZNAWANIE NATURY UMYSŁU...

Mamy niesamowite możliwości poznawania "natury umysłu". 

Jill Bolte Taylor, neuroanatom na podstawie przeprowadzonych badań twierdzi, że myśl, której nie stawia się oporu, przechodzi przez nasz umysł w 90 sekund. Mamy zatem 1 i 1/2 minuty aby:


1. przykleić się do myśli i za nią podążyć nieświadomie czyli ulec iluzji jej "prawdziwości". Jesteśmy wtedy animowani przez taką myśl jak marionetki lub pacynki nieświadomie odgrywające "swoje role". 

2. stawiać opór myślom i w rezultacie ulegać wewnętrznemu konfliktowi. W umyśle toczymy dialog sami ze sobą, choć też możemy nie być świadomi tego sporu toczącego się w głowie. 

3. obserwować myśl świadomie i... "widzieć" jak się "rozpływają... dymki czy chmurki iluzji".

4. Bywa, że już pewne myśli obserwujemy, a innych nie. I te nie wychwycone , nieuświadomione nas nadal "wciągają". 

5. Bywa, że przyglądając się myślom możemy wyczuwać (intuicyjnie lub na zasadzie rezonansu - odczuwania energii), które myśli są dla nas jak drogowskazy ku naszej ewolucji, ku nowemu postrzeganiu, zrozumieniu, a które nadal nas ściągają do starych, konwencjonalnych sposobów myślenia i zachowania. Świadome obserwowanie myśli uwalnia nas od wewnętrznych konfliktów. 

6. Bywa, że świadomie możemy za jakąś myślą podążyć - jak podróżnik, który wyruszył w nieznane tereny podążając za przewodnikiem... Pozostając obserwatorem tego, dokąd nas ta myśl zaprowadzi, doświadczamy świadomie skutków takiej myśli... rozpoznajemy na przykład jej wpływ na nasze uczucia i emocje czyli na przykład działanie w naszym ciele albo... w znacznie szerszym planie, zakresie. 

7. Zdarza Się, że jakaś myśl może zaprowadzić nas do odkrycia kolejnej części Siebie, której wcześniej nie byliśmy świadomi. 

I umysł integruje Się ze świadomością... Świadomość rozświetla niewidzialnym światłem kolejne obszary umysłu i integruje je ze Sobą... Ach... Jak odkrywcy, radośni badacze z zachwytem, zaciekawieniem niewinnego dziecka odkrywamy, badamy przeróżne zjawiska i przestrzenie Życia, Istnienia. 

Obserwowanie myśli umożliwia nam badanie i zrozumienie, dokąd nas myśli mogą zaprowadzić; w ten sposób uświadomione stają się wszelkie wcześniejsze nasze nieświadome myśli, powiązane z nimi emocje i działania oraz ich skutki. Oczywiście najpierw warto ;-) uaktywnić uważność - świadomość umożliwiającą nam obserwowanie procesu myślenia.

I obrazek Się narysował taki:








piątek, 26 stycznia 2018

CZY TO JAWA CZY SEN?




Istnienie, Życie jest Snem, a nasze sny są życiem. 
Lecz ani jedno ani drugie nie jest tym, co sobie o nich myślimy i wyobrażamy w oddzieleniu od Siebie... granicami pomiędzy nazwami, formami tworzonymi przez Umysł. 

Scala je... Świadomość...Jedni.


czwartek, 25 stycznia 2018

FRAGMENT SNU O ŁODZI I BURZY...

Dziś śniło Się, że wyruszam sama w podróż żaglówką. Ledwo wypłynęłam, rozpętała się burza. Na wodzie znalazłam dryfujące w moim kierunku wiosło, więc wyciągnęłam je i machając nim raz z jednej, raz z drugiej strony łodzi jakoś dopłynęłam do brzegu. Łódź płynęła rysując na tafli wody zabawne zygzaki. Dobiłam do drewnianej szopy na pomoście i zacumowałam łódź, by tę burzę przeczekać.

I taki obrazek Się narysował:


środa, 24 stycznia 2018

O INNYCH JAKO NASZYCH LUSTRACH...




W "zasadzie lustra" nie tyle chodzi o "przepracowywanie swoich prześladowców", co integrowanie swojego "cienia", który "zakotwiczony" jest w nieświadomości zbiorowej . Czyli o proces stawania się coraz bardziej samo-świadomą Istotą ludzką. Jak? No poprzez uświadamiane tego, co nieświadome w naszych myślach, emocjach i działaniach. Na przykład: 

kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieświadome kłamstwa i przestajemy siebie okłamywać (i innych), kiedy uświadamiamy sobie swoje własne nieuświadomione jeszcze manipulacje i przestajemy manipulować, wtedy... będziemy jeszcze (przez jakiś czas) spotykać nadal w swoim życiu kłamców i manipulatorów, oczywiście. Ale gdy te części Siebie mamy zintegrowane i uwolnione w sobie, czyjeś kłamstwa czy manipulacje nie robią już na nas żadnego wrażenia, nie dotykają nas, bo po prostu są widziane, a nawet rozumiane. I w każdej sytuacji, gdy z czyimś kłamstwem czy manipulacją mamy do czynienia, nie działamy już wtedy konwencjonalnie według jakichś koncepcji, lecz działamy spontanicznie, świadomie z przestrzeni Serca, z Miłością i współczuciem (współodczuwaniem), bo jesteśmy Jednym. Do momentu aż... dokona Się transformacja=transcendencja. Wtedy "kłamcy" i "manipulatorzy" znikają... 


Jeśli zaś wciąż coś nas denerwuje w innych i drażni, wyzwala jakieś negatywne emocje, znaczy to, że ta część Siebie, naszego "cienia zakotwiczonego" w nieświadomości zbiorowej nie została jeszcze uświadomiona i zintegrowana w nas. Każda taka negatywna reakcja - emocja jest informacją o tym, co jeszcze możemy sobie uświadomić i zintegrować, co jest jednoznaczne z uwolnieniem. Ale i przebijanie się przez warstwy nieświadomości bywa dla niektórych sporym wyzwaniem.

Ostatecznym "efektem" tego procesu jest połączenie z tzw. jaźnią będącą punktem centralnym, a przy tym podłożem naszego (psychicznego) istnienia, a niektórzy mówią, że to "cel naszej duszy" w tym świecie-śnie. Ten proces bywa bardzo trudny, chociaż wszyscy mamy wystarczające ku temu możliwości, by ten proces poznawczy przechodzić. I to jest tym, do czego wszyscy podświadomie zdążamy. Poznanie swojego "cienia" jest poznaniem prawdy o sobie, która nas wyzwala. 

Gdy znika kłamstwo, w całej krasie i blasku, pojawia się prawda. Kłamstwo zauważone zanika. I nie chodzi tu o jakieś "dążenie" do prawdy czy "poszukiwanie" prawdy albo "drążenie" kłamstw, lecz otwarcie na odkrycie kłamstw i przyjrzenie Się im. Ujrzenie kłamstwa i uświadomienie go sobie to... jego koniec - rozwiewa się jak dym iluzji. 


czwartek, 18 stycznia 2018

CZY CIERPIENIE USZLACHETNIA CZY NIE?


"czy cierpienie uszlachetnia czy nie?

Jeżeli przyjmiesz odpowiedzialność za [tą] trudną sytuację, którą współtworzyłaś[łeś], to już zrobiłaś[łeś] krok w kierunku Miłości.... Uświęćmy te nasze wszystkie tarapaty i rozczarowania na drodze do czegoś, co już w nas jest, ale w gąszczu projekcji i oczekiwań od życia nie umiemy tej subtelności zidentyfikować... Dlaczego ma mnie cierpienie nie uszlachetniać? 


- chyba tylko wtedy, kiedy nie jestem gotowy się przez nie uczyć, a jeżeli jestem, to nie będę musiał tyle cierpieć...i będę uszlachetniony.


Dla mnie podstawą odkrywania łaski Miłości jest mój własny stosunek do niej samej we mnie - i to właśnie ta niezwykła afera miłosna pozwala mi dostrzec jej działanie i chęć rozlewania się jej na całość mojego Życia... - to Miłość uświęca spotkanie z drugim człowiekiem, partnerem...a nie druga osoba.
Niech każda sytuacja nas wzmacnia i odnawia, a nie tylko cierpienie...
- nie mniej nie tylko moje życie, ale również moja praca z ludźmi - oni sami jasno potwierdzają, że postawienie nowych kroków w kierunku transformacji, a więc nowego poziomu samo-przeżycia, spowodowało samo cierpienie i rzetelna chęć wyjścia z niego...." - Adam Zabłocki


Cierpienie po prostu jest "etapem" albo "doświadczaniem" Istoty ludzkiej nasycania Się nim i tym, co je sprawia, a gdy następuje nasycenie do stopnia przesycenia, pojawia się gorące pragnienie (Serca, duszy - tego, kim, czym już Jesteśmy), by zakończył się spektakl "życia w cierpieniu". No i pojawia się decyzja: koniec. I rozpoczyna się, następuje wtedy kolejny "etap"...

Teraz, nawet, gdy w ciele odczuwany jest ból - tzw. fizyczny, nie powoduje on już cierpienia, nie odbiera błogości istnienia. Nawet taki ból może być... u-kochany. Tak to działa - wiem , bo doświadcza Się tak przeze mnie. 

czwartek, 11 stycznia 2018

INTEGRACJA.... Unio mystica

INTEGRACJA.... Unio mystica...
"(...) 
Oto czas spotkania dualizmów życia doznawanych wcześniej. Zamiast nocy przeciwstawiającej się dniu, czy ciemności dławiącej światło, widzimy, jak dualizmy współistnieją, tworząc jednolitą całość, nieskończenie przemieniając się w siebie, a każdy z nich w swej głębi zawiera nasienie tego, co jest jego przeciwieństwem. Orzeł i łabędź są istotami Latającymi, pełnymi majestatu. Orzeł jest ucieleśnieniem siły i samotności. Łabędź ucieleśnienia przestrzeń i czystość, płynie spokojnie, zanurza się w uczuciach, w pełni spełniony i kompletny w swej doskonałości i pięknie.

Jesteśmy połączeniem orła z łabędziem: mężczyzny i kobiety, ognia i wody, życia i śmierci. Karta Integracja jest symbolem samo-tworzenia, nowego życia i mistycznego zjednoczenia, znanego też jako alchemia.
(...)
W człowieku jest konflikt. Jeśli nie zostanie on rozwiązany w nim, nigdzie nie może zostać rozwiązany. 
Polityka jest w tobie, między dwiema częściami umysłu.
Istnieje bardzo mały pomost. Jeśli ten pomost zostanie zerwany w wyniku jakiegoś wypadku, wady fizjologicznej czy czegoś innego, człowiek dzieli się wewnętrznie, staje się dwiema osobami; znane jest to jako schizofrenia, rozdwojenie osobowości. Jeśli ten pomost zostanie zniszczony, a jest on bardzo delikatny... rozdwoisz się, będziesz się zachowywać jak dwie różne osoby. Rano jesteś bardzo kochający, bardzo piękny, wieczorem jesteś bardzo rozzłoszczony, zupełnie inny. Nie pamiętasz tego, czym byłeś rano... jak możesz pamiętać? Wtedy działał inny umysł, a jedna osoba stała się dwiema. Gdy ten pomost zostanie wzmocniony na tyle, by dwa umysły przestały istnieć jako dwa i połączyły się w jedność, nastąpi Integracja, krystalizacja. To, co George Gurdjieff nazywał krystalizacją istnienia, to nic innego jak tylko te dwa umysły stające się jednym, wewnętrzne spotkanie aspektu męskiego z aspektem żeńskim, spotkanie yin z yang, lewego z prawym, logiki z nie-logiką, Platona z Arystotelesem."
(z Osho "Ancient Music in the Pines"1)





piątek, 5 stycznia 2018

O MODLITWACH I INTENCJACH

z wdzięcznością za nieustające inspiracje. 

"Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. (...) Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę" - z książki Gregga Bradena „Tajemnice zagubionej modlitwy" *).

Modlitwy o miłość nie przyniosą miłości.  
Kiedy modliłam się o harmonię między animą i animusem, nic się nie działo, a kiedy przestałam, proces Się uaktywnił.  
Kiedy modliłam Się o pokój i harmonię, nie mogły one dla mnie zaistnieć do momentu aż zaczęłam je odczuwać w sobie, Sobą.  
Jakie to proste. Wejść, wniknąć w to, co przejawia Się jako pragnienie Serca... oddać Się temu, stać się Tym... świadomie.

A jeszcze dalej... Odczuwanie tego, co Się przejawia, bycie z tym, co Jest... toć to... bycie świadomie - bycie świadomością w różnych stanach: sytuacjach - snach - światach... bez chcenia czy niechcenia, bez marzeń, oczekiwań czy stawiania oporu temu, co autentyczne i spontaniczne... To integracja, scalenie siebie ze Sobą -Życiem, esencją, istnieniem, istotą, Absolutem... 
To nie jest bierne, to jest bierne i aktywne jednocześnie
jak taniec w bezruchu; abstrakcyjny lot... 
niepoznawalnego pomiędzy (oraz w) 
znanym i nieznanym... 

To, czego oczekuje ja (ego), nie zawsze jest tym, co jest nam potrzebne do naszego rozwoju, a czasem to, co ja sobie wyobraża, że potrzebuje, nawet ten rozwój hamuje i stawia opór temu, co naturalnie "potrzebuje" Się przejawić, zadziać. A wtedy ten opór ... sprawia ból, bo jeszcze ważniejsze są oczekiwania - potrzeby ja, a ignorowane jest, to, co otrzymujemy, bo potrzebujemy... co nasza Dusza/Duch nam daje "w prezencie". Bywa, że chcenia, potrzeby i pożądania naszych ja różnią się od pragnień/intencji Duszy/Ducha. 

Podąża Się za pragnieniami/intencjami Duszy/Ducha, gdy prowadzi "wołanie Duszy" albo "pukanie Ducha"... I te pragnienia/intencje zaskakujące bardzo często bywają dla naszych ja i jednocześnie odczuwane są jako oczywiste dla Ducha/Duszy. Taka zabawna jednoczesność jest odczuwana. Gdy tego potrzebujemy. To nas zbliża do "stawania" Się przejawami pragnień/intencji Serca Serc, integrowania Się z Życiem, naszą Istotą Istnienia.  

____________________________
*).
"Pewnego dnia David, znajomy tubylec, zaprosił mnie na wyprawę do starożytnego kamiennego kręgu, żeby tam wymodlić deszcz. Nie padało już od wielu tygodni i na wielkich obszarach Nowego Meksyku panowała skrajna susza.
– Sam krąg nie ma żadnej mocy. Służy jedynie za miejsce skupienia dla tego, kto zanosi modlitwy – wyjaśnił mi, gdy przybyliśmy na miejsce. 
Uważnie przyglądałem się, jak David zdjął buty, wszedł do kręgu i pozdrawił cztery kierunki świata i wszystkich swoich przodków. Potem złożył dłonie jak do modlitwy, zamknął oczy i znieruchomiał. Spowolnił oddech, który stał się ledwo zauważalny, a następnie, po kilku chwilach, odetchnął głęboko. Otworzył oczy, spojrzał na mnie i powiedział:
– Chodźmy, sprawa załatwiona. (...)
– Już? – spytałem. – Myślałem, że miałeś zamiar modlić się o deszcz.
– Nie – odparł. – Powiedziałem, że wymodlę deszcz. Gdybym modlił się o deszcz, mógłby nigdy nie zacząć padać... (...) Wywołałem w sobie uczucie, jakie wywołuje padający deszcz. Poczułem, jak spływa po moim ciele i co czuję, stojąc na placu w mojej wiosce z bosymi stopami zanurzonymi w błocie powstałym od obfitych opadów. Poczułem zapach deszczu na glinianych ścianach domów i doświadczyłem uczucia jak podczas spaceru przez pola kukurydzy, która sięga mi aż po pierś, bo bujnie wyrosła dzięki rzęsistemu deszczowi. Najważniejsze w modlitwie jest to, by nie prosić o coś, lecz poczuć, że to już się stało. Gdy prosimy, by coś się zdarzyło, przyznajemy, że tego nie mamy. I dajemy temu moc. Ciągłe prośby zasilają jedynie to, czego nam brak. Modlitwy o uzdrowienie wzmacniają chorobę. Modlitwy o deszcz wzmacniają suszę. 
Odpowiedź Davida była kluczem, który wielu osobom pomógł zrozumieć ten rodzaj modlitwy" – pisze Braden.