wtorek, 28 maja 2013

ZAWOŁAŁA MNIE GÓRA ŚLĘŻA


Nigdy wcześniej nie byłam NA Ślęży. Raz tylko POD. Dopiero teraz, jak mnie zawołała… Kilka dni temu pisałam:

W nocy z 14. na 15. maja przywołała mnie pewna góra, na której mam się znaleźć w dniu najbliższej pełni. Nie rozumiem jeszcze, dlaczego, ale wiem, że tam pojadę. Wiem, co mam ze sobą wziąć… I czuję wielką radość na myśl o tej podróży.

http://tonalinagual.blogspot.com/2013/05/poaczenie-i-powrot-do-tu-i-teraz.html



I POJECHAŁAM... wiedziałam, że mam tam pojechać w majową pełnię Księżycową. I tak się stało. Wzięłam ze sobą przede wszystkim fujarkę i tybetańską misę z wygrawerowaną postacią buddy w środku.
Ta fujarka jest instrumentem starosłowiańskim. (zwana fletem alikwotowym (*) ze środkowej Słowacji). To po prostu wydrążony kijek z drzewa czarnego bzu, bez żadnych dziurek 

http://www.mamuti.cz/admin/foto/koncovka.jpg
źródło zdjęcia:  http://www.mamuti.cz/experimenty/hudba.aspx


http://www.ethnoworld.eu/files/flet.alikwot1.jpg

A oto jak brzmi, gdy na niej gram: (dodane 27.07.2016)




Starzy górale mówią, że ten instrument wydaje "dźwięki duszy".

Ponieważ na Ślęzę jechałam w nocy i bez spania weszłam na górę, to byłam trochę zmęczona. Na samej górze poszłam na skałkę za kościołem po lewej stronie, wdrapałam się na nią i tam znalazłam wąską półkę nad przepaścią. To chyba naturalne (poza budynkami i wieżami) najwyższe miejsce na Ślęży. Coś mnie to miejsce przyciągnęło… Ta półka skalna z jednej strony mogła mieć 50 cm szerokości, a z drugiej prawie metr i jak się położyłam na niej, to trochę jeszcze miałam nad głową – jakieś 30 cm i pod stopami też, więc długość tej półki mogła mieć jakie 2 metry. I ze trzy godziny się na niej przespałam… :-)
Jechałam bez mapy. Intuicyjnie podjechałam na jakiś parking w Przełęczy Tąpadła chyba. I zostawiłam samochód na pustym parkingu i poszłam drogą w górę. Później okazało się, że szłam czarnym szlakiem…

Ciekawy kształt ma ta Ślęża z Radunią...

1. Na Ślęży widziałam czarną kryształową czaszkę...
2. “niedźwiedzica” była leżącym ołtarzem (do uzdrawiania). Nogi (łapy) ma przechylone w bok, i dokleili jej części betonowe, aby “stanęła”.


I zagrałam na misie. A potem zagrałam też na fujarce :-)

Na podbrzuszu Niedźwiedzicy runa GEBO na wysokości pępka…


“runa magnetyczna
runa nieodwracalna
GEBO na skalę kosmiczną to dar samego życia – świadomość istnienia odczuwana na wszystkich poziomach: ludzkim, zwierzęcym, roślinnym i mineralnym.
Gebo oznacza również dar, którego nie da się posiąść w sensie dosłownym – dar czasu dany człowiekowi przez los do zagospodarowania. 

Aby rozpoznać energię runy GEBO, pomyśl o wszystkim co bywa przedmiotem wymiany pomiędzy ludźmi, o rzeczach materialnych i wartościach duchowych – o pieniądzach, wsparciu, gościnności.
Pomyśl o tym, co mogą sobie ofiarować nawzajem człowiek i zwierzę, oraz o wymianie energii pomiędzy człowiekiem a sferą boską [modlitwa lub ofiara w zamian za błogosławieństwo czy opiekę]
Pomyśl jak bezcennym darem dla człowieka jest drugi człowiek w uczuciu miłości – jego bezpośrednia obecność, dzielenie się wszystkim, kroczenie wspólną ścieżką, poczucie jedności wobec transcendencji.
Aby otrzymać prawdziwy dar, często trzeba najpierw przyjąć postawę bezinteresownego dawcy.
Trzeba także umieć przyjąć dar – bez lęku przed zobowiązaniami.
Sens GEBO oddaje indiańska ceremonia braterstwa krwi przez dotknięcie się naciętymi do krwi przegubami rąk. 

Gebo rządzi naszymi relacjami ze światem, z ludźmi oraz innymi organizmami lub istotami.
Bez tej energii czulibyśmy się oddzieleni od świata i samotni.
Przede wszystkim dzięki GEBO możemy znaleźć partnera, który zostanie przyjacielem naszej duszy i będzie sprzyjał jej rozkwitowi.
Medytacyjna Moc Run M. Piasecka”
http://agiczneuny.blox.pl/tagi_b/249403/Gebo.html

[Taki jakby znak Przymierza?]

“Dar, prezent. Harmonia, miłość, zjednoczenie, wymiana. Miłość i wzajemne oddanie. Runa ta przypomina, że pomiędzy dawaniem a braniem powinna być zachowana równowaga, aby brać, trzeba nauczyć się też dawać. Tylko w ten sposób może zostać zachowana równowaga. Znaczenie wróżebne w rozkładach dotyczących uczuć, oznacza zaręczyny, udany związek, miłosne zespolenie. Podarunek, prezent. Harmonijna współpraca. Przestrzega przed skąpstwem i zawiścią.”
I co ciekawe, na podbrzuszu tej ślężańskiej “Niedzwiedzcy” jakby łuski rybie widziałam…
Na innym “artefakcie” stamtąd” też runa Gebo:


i tu, na “postaci z rybą”:

Przez jednych zwana męską, a przez innych kobietą z rybim ogonem.
Więc te łuski na podbrzuszu niedźwiedzicy, com je widziała… też ciekawe. Znak zodiaku Ryb?

i ciekawostka – taki oto obrazeczek:

Jest i znak GEBO na nieboskłonie: KRZYŻ po lewej stronie:
Mała Niedźwiedzica, Wielka Niedźwiedzica, a pomiędzy nimi SMOK (- Wężem przez innych zwany).
Przecież to mogły być rzeźby symbolizujące pradawne (słowiańskie ?) “znaki zodiaku” Na szczycie Ślęży stał Światowid, a wokół były różne figury i coś jak “Ołtarze PRZYMIERZA” (które reprezentują kosmicznych Przodków z różnych stron kosmosu). I przyszło mi, że Ślęża wraz z okolicą była jednocześnie ŚWIĘTYM MIEJSCEM UZDRAWIANIA i “Arką Przymierza” (skąd to skojarzenie? Sama nie wiem).

A na tej starej rycinie... Niedźwiedzica, Waga i Lew - ślężańskie rzeźby:
https://i2.wp.com/fotopolska.eu/foto/209/209194.jpg

Ta rzeźba przedstawia Lwa

“Konstelacja Wielkiej Niedźwiedzicy układa się w jedno ramię Swastyki.


Obserwowana z Ziemi co 6 godzin, gdyby połączyć jej położenia o każdej porze, w ciągu doby da nam pełną Swastykę. stanica-wlkp.blogspot.com”


_________________

Tajemnice Śląskiego Olimpu.

We wszystkich mitologiach istnieje motyw ”świętej góry”,która znajduje się w środku świata.Powstała Ona na skrzyżowaniu czterech wiatrów, jest punktem przejścia do rajskiej szczęśliwości,pragnieniem do powrotu praczasów.Tutaj leży ukryty święty kamień. Arabski historyk z IX wieku At-Tabari przekazał interesującą wiadomość o tajemnicach ”szmaragdowej ziemi”,która rozciąga się za ”szmaragdową górą”.Jest to arabska wersja irańskiej opowieści o północnej krainie z kosmicznym centrum,wyniosłym szczytem sięgającym gwiazd.Wyznaczał on granicę między dwoma światami: widzialnym i niewidzialnym. Zielonkawa poświata owej góry skrywała wejście do miasta ”wiecznej szczęśliwości”.Pielgrzym aby do niego wejść musiał przekroczyć granicę tego co było mu znane i widzialne. pokonać demony własnego wnętrza i swojej własnej wyobraźni. Ta północna kraina z tajemniczym szczytem, budziła zatem respekt i strach. Wyprawy do niej wymagały od śmiałków wielkiej odwagi. Mimo to kusiła ona swym pięknem i skarbami ponoć tutaj ukrytymi. Na oświetlonej zielonkawą poświatą ”szmaragdowej górze” rosło ”Drzewo Nieśmiertelności”,zasilane wodą z gwiazdy Wenus. Tutaj toczyła się również walka Słońca letniego z zimowym oraz śmierci z odrodzeniem. Życie bowiem jest konsekwencją istnienia dwoistości,walki dwóch sił opozycyjnych. Wokół tego miejsca krążyły kozłouche diabły,pragnąc przedostać się do centrum największej mocy a zarazem źródła życia czyli biegunowej gwiazdy polarnej. Wejscia do tego wymiaru wyższej rzeczywistości pilnował na niebie gwiazdozbiór ”Wielkiej Niedźwiedzicy”- konstelacja uważana za znak pomyślności,działający dobroczynnie. Może tym mistycznym biegunem gdzie spotyka się niebo i ziemia, który jest łącznikiem ze światem bogów jest nasza ”Święta Góra”.

__________


“J.W. – A postać z rybą ?- (pytam szybko wykorzystując moment milczenia).
T.J. – Jak mówiłam wcześniej to bóstwo płodności. Młoda dziewczyna, pól ryba pól kobieta, coś w typie rusałki. Kobieta wychodząca z wody. To, co się zachowało to tylko część. Brakuje góry i dołu. W miejscu stóp miała rybi ogon. Na rzeźbie można zobaczyć co prawda fałdy sukni, ale one przechodziły w płetwę ogonową. Symbolizowała życie, które wyszło z wody, boginię, która wyszła z oceanu. Mam wrażenie, że ją tu przyniosło… Tutejsi ludzie odebrali ją jako dar dla nich symbolizujący płodność i urodzaj. Wykonano ją z monolitycznego kawałka skały. Ale nie wycięto go z większej całości. Ten blok był samorodkiem. Trzeba by sprawdzić, co za typ skały pozostawia takie „wolne” kawałki. Postać miała prawie cztery metry wysokości. Cały czas mam ciągłe wrażenie, że ją wyrzuciła woda, że przyniesiona była przez wodę, albo przywieziona, i wyrzucona na brzeg. Może woda ją odkryła, wypłukała z piasków? Nie wiem. Widziałam wodę i jej figurę, która z niej jakby wychodziła. Stała niżej, na płaskim terenie, w dole na polanie. W wizji widziałam ją oświetloną słońcem a troje zarośniętych ludzi z długimi włosami w długich koszulach klęczało na kolanach i modliło do niej. Potem także na kolanach wycofali się. Gdy ta rzeźba przybyła, cały teren był przykryty wodą. Dookoła masywu było dużo wody, wyglądała jak morze. W promieniu trzydziestu kilometrów od centrum góry było w miarę sucho. Dalej wszystko było zalane. W miejscu Wrocławia była woda….I ta rzeźba, mam wrażenie, że ma coś wspólnego ze północą…jakby nie powstała tu na miejscu… Ona przypłynęła, może ją woda wyrzuciła na brzeg lub woda ją odsłoniła… Stala na płaskim terenie… ”
http://www.instytutbadan.com.pl/slepy.php?id=16
4. Widziałam na Ślęży skałę… gdy spojrzałam na nią aż mnie zatkało z wrażenia, bo zobaczyłam czarną czaszkę.