piątek, 28 lutego 2014

MEDYTACJA, ŚNIENIE, ZMIANY WZORCÓW I PRZEBUDZENIE... CZY KONTYNUACJA SNU ?



Skuteczne praktyki, które pomagają nam dokonywać zmian starych, niepotrzebnych nam wzorców (sprawiających na przykład cierpienie) istnieją i kiedy tego potrzebujemy, to docierają one do nas. Jesteśmy różni, więc rożne praktyki, w różnym czasie, dla każdego mogą być bardziej lub mniej skuteczne.

Wiedza płynąca z dzogdzen (pisałam o tym w poprzedniej notce) dotycząca rigpy czyli wiedzenia (rzeczy, zdarzeń, sytuacji takimi, jakie są) kojarzy mi się z wiedzą Tolteków w aspekcie widzenia (trzecim okiem – wewnętrznego widzenia - tzw. "milczącej wiedzy").

A teraz jeszcze znalazłam artykuł świadczący o tym, że nauki Tolteków o śnieniu *) są podobne do nauk dzogdzen. Oto wywiad z Tenzinem Wangyal Rinpoche o jego książce "Tybetańska joga snu i śnienia":




[i nie chodzi tu wcale wyłącznie o umiejętności świadomego sterowania snem - JESTEM]


R: Myślę, że najważniejsze jest, aby nie zaczynać jogi śnienia, dopiero gdy idzie się spać, ale by zacząć ją na jawie. Staraj się być świadomym; zdać sprawę z tego jak czasem jesteś bezradny, gdy ogarniają cię emocje. Gdy zdasz sobie z tego sprawę, ważne jest abyś na jawie próbował wykształcić pewną stabilność umysłu. Stabilność ta może być wspierana doświadczaniem radości, no wiesz, dostrzeganiem piękna życia, czy pozytywnych wydarzeń wokół ciebie. Zwykle wszystkie doświadczenia naszego umysłu i duszy, które zbieramy w ciągu dnia gdzieś się rozpraszają. W jakiś sposób zanim pójdziemy spać stajemy się “pokawałkowani”. Jeśli tacy “pokawałkowani” udamy się na spoczynek, nie będziemy mieć dobrych doświadczeń podczas snu. Należy zatem próbować utrzymywać pewną uważność [umysłu], postarać się zebrać te wszystkie kawałki i stać się jednością.



()


R: Tak, oczywiście. Nie ważne jakiego kto jest wyznania, wszyscy jesteśmy czującymi istotami. Czująca istota, to taka, która ma umysł, a jeśli ktoś ma umysł, zawsze, dopóki będzie w samsarze, będzie miał kłopoty z kontrolą nad nim." [tu dodam od siebie, że kontrola nie jest konieczna, dużo bardziej skuteczne jest zaufanie  oraz świadomość przeżywanych doświadczeń i rozpoznań. Jeśli ktoś ma spore ego, to ma trudności z dokonywaniem rozpoznań i bycia świadomym w swoich doświadczeniach; otwarty i skupiony umysł  w tym nie przeszkadza]. "Powinno się używać takiego wsparcia, które rzeczywiście pomaga skupić umysł. Wszyscy mogą spróbować wykształcić umiejętność nie poddawania się swoim emocjom. Postaraj się codziennie kontrolować swoje emocje. To jest ważne w rozwijaniu praktyk snu i śnienia."

[tu także dodam kilka słów od siebie - bo postrzegam to trochę inaczej. Otóż kontrola emocji nie uwalnia nas od nich - wręcz  odwrotnie - często powoduje tylko ich wyparcie na jakiś czas. Ale gdy tracimy choćby na moment uważność, pojawią się  one nagle jakby z podwojoną siłą - zaskakując nas samych swoją "agresją". Natomiast pozwolenie sobie na przejawianie się naszych emocji jest ważnym elementem - etapem w rozpoznawaniu (uzdrawianiu) siebie. Daje nam możliwość zaobserwowania emocji w sobie i uświadomienia faktu, że nami władają". Dopiero, gdy uświadomimy sobie to, jak one nami "szarpią" i z jakimi wzorcami myślowymi (przekonaniami) są powiązane, dopiero wówczas możemy dokonać wielu ciekawych odkryć i dowiedzieć się ważnych rzeczy o sobie. Po to, by je uświadomić sobie i dokonać decyzji, czy chcemy to zmienić. Gdy podejmiemy taką decyzję o zmianie, wówczas pojawi się metoda, w jaki sposób możemy dokonać tej zmiany. - JESTEM]



Też sobie przypomniałam kiedyś, jak ważne mogą być nasze sny, zwłaszcza te świadome. Ile z nich płynie ku nam informacji o nas samych Z jednej strony możemy się w śnieniu uczyć uważności, docierać do najgłębszych zakamarków siebie, uzdrawiać się czy uwalniać od tego, co nas więzi, a z drugiej strony możemy poprzez śnienie uczyć się dostępu do tzw. wewnętrznej "milczącej wiedzy". Co w dzogdzen zwane jest pustką, która uwalnia nas od wszelkiej iluzji. 

W jednym ze snów otrzymałam na przykład informację - wiedzę, jak mam oddychać, aby uaktywniać połączenia między neuronami w mózgu:

Oddycham wówczas krótkimi oddechami wyobrażając sobie znak nieskończoności, którego jedna część znajduje się wewnątrz ciała  - jakby otacza "czakrę" serca na przykład, a druga część znajduje się na zewnątrz. Punkt centralny tego znaku nieskończoności znajduje się na granicy ciała z przodu. Biorąc wdech "rysuję" swoją skupioną uwagą drogę na znaku nieskończoności od punktu centralnego do wewnątrz i z powrotem do punktu centralnego znaku, a przy wydechu kontynuuję przesuwanie uwagi po zewnętrzej części.

Jeszcze teraz, gdy praktykuję czasem ten oddech, na początku czuję w głowie coś jakby “musujące bąbelki”, które pękają. :-)

Mezamir napisał o pustce:

Na różnych etapach różne metody mogą nas wspierać na ścieżce do 'przebudzenia' :-) Dla mnie medytacja jest wejściem w swoje wnętrze (jakkolwiek każdy może to rozumieć) w ciszy i samo-obserwacji... Można medytować latami, próbując uwalniać się - odrzucając czy omijając wszelkie pojawiające się myśli, koncepcje czy wizje wraz z emocjami. Kiedy jednak stajemy się bardziej świadomi siebie samych, możemy zacząć wyciągać na poziom naszej samo-świadomości różne wzorce "ukryte" przed nami w nieświadomości, a mimo to bardzo  aktywne. Gdy je odkrywamy, wówczas możemy wiele zaskakujących rzeczy dowiedzieć się o sobie samych… a to bywa... trudne. I wymaga sporej odwagi.

I można zastosować takie metody, które pozwalają wyciągnąć te wzorce z nieświadomości, by je: 
1. odrzucić, 
2. uświadomić sobie i przetransformować w sobie
3. przyjąć je w siebie… i uwolnić je w sobie albo siebie od nich - w sobie

Dla mnie na pewnym etapie skuteczna była na przykład metoda LUSTRA. 

Mezamir o medytacji:
"Chodzi o to żeby 100 razy w ciągu dnia zrobić pauzę i to jest najtrudniejsze wbrew pozorom :)
Trzeba niczego nie tworzyć, na niczym się nie skupiać, niczego nie chwytać, im więcej razy przyłapiemy się na rozproszeniu, na tym że znów popędziliśmy za jakąś myślą, tym lepiej :) "

Tak, pędzimy często za myślami kompletnie tego nieświadomi… Fajna ta praktyka. Ale nie wiem, czy nie bardziej trudne jest otwarcie się na uświadomienie sobie naszych nieświadomych wzorców działania. Może być, że różne zadania dla jednych ludzi są bardziej trudne, a inne, dla innych.

Ja na przykład kiedyś stosowałam prostą "praktykę" takie ćwiczonko ;-) pustego umysłu". Wyobrażałam sobie głowę jako wnętrze pustej piłki, a myśli jak kolorowe "świderki", które próbowały przedostać się do wnętrza tej piłki. Kiedy pojawiała się myśl, mówiłam głośno "bip" i oddalałam te "świderki" z wnętrza piłki. Chodziło o to, by utrzymać pustość wnętrza tej "piłki" - umysłu.

Po trzech tygodniach codziennej praktyki (wystarczyło 5 minut dziennie), zaczęłam być coraz bardziej świadoma pojawiających się w umyśle myśli. Wtedy zaczęłam dokonywać wyboru: jednym myślom dziękowałam, odsuwałam je od siebie i one odchodziły, bo mi już nie służyły, a inne przyjmowałam jako "swoje", bo mnie wspierały w dokonywaniu zmian i rozpoznań...

Po kilku następnych tygodniach tej prostej praktyki byłam już świadoma około 90% myśli pojawiających się w moim umyśle (w mózgu). Potem… stawałam się coraz bardziej świadoma i odpowiedzialna za wszystkie myśli, którym "pozwałam" myśleć się w mojej głowie oraz za wypowiadane czy pisane słowa…

Ważna też jest praca z emocjami… Praca z samym umysłem może nie wystarczać, może być 'syzyfową pracą", ponieważ w naszych ciałach też mamy różne zapisy… Ale tu też można znaleźć różne metody, które nam mogą pomóc dokonać zmian… Ja na przykład m.innymi stosowałam niektóre ćwiczenia polecane przez Keitha Sherwooda w książce "Czakroterapia". Stamtąd pochodzi także medytacja "pustego umysłu".

ach, zmiany następują rzeczywiście niesamowite. :-)

Mezamir:
"Trzeba wtedy sprowadzić umysł na miejsce i zwyczajnie być przytomnym, obserwator myśli, nie uczestnik myśli."

Być jednością: z obserwatorem i działającym oraz myślami - to jest niesamowite ;-)

Inny cyt. podany przez Mezamira: "Czasami wydaje się, że świat stawia nam jeszcze większe wyzwania, kiedy jesteśmy na ścieżce, ponieważ duchowa ścieżka nas przebudza. Wymaga od nas, byśmy pozbyli się wszystkiego, co zainwestowaliśmy w iluzję."
I inne cytaty stamtąd:

1. "Nie będziemy kochani przez wszystkich, dlatego że jesteśmy na ścieżce duchowej."

To dla mnie oczywiste i wiem, co te słowa znaczą ;-) Dzieje się tak z wielu powodów, które powoli rozpoznajemy i zaczynamy rozumieć, gdy stajemy się coraz bardziej świadomi siebie.

2. "Nasze relacje ze światem będą dokładnie takie same jak przedtem."

No, nie całkiem. Może zdarzyć się tak, że zostaniemy odrzuceni przez starych przyjaciół… i nasze relacje ze światem zmieniają się radykalnie… Właśnie dlatego, że:

3. "Czasami wydaje się, że świat stawia nam jeszcze większe wyzwania, kiedy jesteśmy na ścieżce, ponieważ duchowa ścieżka nas przebudza. Wymaga od nas, byśmy pozbyli się wszystkiego, co zainwestowaliśmy w iluzję."

Kiedy żyjemy w kłamstwach - iluzji na swój własny temat, kiedy działamy pod wpływem wzorców, których nie jesteśmy świadomi, wtedy żyjemy w iluzji, wciąż w nią inwestujemy i podtrzymujemy ją. W iluzji o sobie samych, a przeto i o innych także. Projektujemy wówczas własne iluzje (przekonania) na innych.

Mezamir o śnieniu:

Słowianie są śniącymi i śnią swój Sen… Niektórzy z nich śnią nawet Sen doskonałego Narodu i Rasy oraz Sen o wyższości Rodzimowierców nad innymi… Obejrzałam wczoraj filmik - o śnieniu właśnie - z wypowiedzią Treblowa, który jest kimś w rodzaju "głównego kapłana", "animatora" czy też twórcy tzw. Kultury Wedyjskiej **). 
Oto cytaty z filmu reklamującego seminarium pt. Świadome śnienie:

“Możemy poznać świat Nawii, świat Slawii, świat Prawii.
Podczas życia w świecie Jawnym mamy możliwość poprzez świadome wyjście z ciała przygotować się do życia w kolejnym świecie, przygotować się do kolejnego etapu naszej ewolucji. Mamy możność poznać, gdzie pójdziemy po utracie naszego fizycznego ciała. Zapomnieć raz na zawsze, czym jest strach przed śmiercią.
I rozpoznać drogę do wyższych światów. Stać się tam nie nowicjuszem, ale stałym bywalcem. Mało tego: Uniwersytety i ukończenie szkół istnieją nie tylko w świecie Jawnym. Istnieją one i w świecie Nawii, być może znajdziecie możliwość uczenia się tam. Gdyż – uwierzcie – tam ma to miejsce. Może wam to potwierdzić dowolny człowiek mający takie doświadczenie “ [no to wam potwierdzam :-) - JESTEM]

“(…) budząc się możecie przenosić całą tą pamięć, wszelkie te wrażenia do świadomości Jawnego ciała” [to też wam potwierdzam :-), a przykładem może być śnienie o ćwiczeniu - sposobie oddychania - JESTEM]. “(…) Ale są na tej drodze dwa warianty. 
Wariant 1. to iść samodzielnie i nabijać sobie guzy na każdym nowym stopniu. A to dlatego, że proces ten nie jest tak prosty, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Jeśliby to było takie proste, to już dawno byście tym władali sami. Być może za 5, 10, 15 lat uda się wam.  [bo to wariant dla odważnych? - JESTEM]
Wariant 2. to pójść na kurs i zdobyć prawdziwe doświadczenie u tych, którzy to już potrafią.” [pójść na kurs, zapłacić nam, choć wcale nie gwarantujemy, że uda wam się to wcześniej niż za 5, 10 lub 15 lat? - JESTEM]

“(…) Poprzez samodzielne nauczanie zdobywacie pewne informacje. One magazynują się w waszej świadomości – powolutku zaczynają dokonywać w niej zmian. Powoli dochodzicie do pewnych odkryć i zrozumienia" [no jakby o mnie pan Treblov opowiadał ;-) - JESTEM] "- na to potrzebne są lata. Jeśli jednak wiedzę przekazują wam ludzie mający osobiste doświadczenia, to możecie uzyskać wszystko w bezpośrednim kontakcie przez biopole. Na poziomie podświadomości, świadomości, nadświadomości. Jest to kontakt nauczyciela z uczniem. Tak na prawdę właśnie w ten sposób nauczali się ludzie w różnych czasach i w różnych narodach. Gdy doświadczenie przekazywane jest w bezpośrednim kontakcie energetycznym.”

I tu mam poważną wątpliwość, ponieważ może i tak było, ale to jest przecież ingerencja w czyjeś pole energetyczne, w czyjąś Istotę, w czyjąś karmę… i to ogromna ingerencja. A – jak mówi Treblov – podobno w ciągu 3-5 dni można zdobyć te umiejętności na seminarium… Wiedzę – może tak, pewnie można dostać na takim 3 dniowym seminarium, ale nie znaczy to, że uczestnicy seminarium nie będą i tak  potem potrzebowali przejść przez długi okres osobistej praktyki i treningów.

cyt. z filmu ciąg dalszy:
“(…) Świadomego śnienia można nauczyć się z pomocą ezoteryki, ale można i z pomocą Kultury Wedyjskiej. Różnica jest ogromna, gdyż tylko Wedyjska Kultura i te Przykazania, jakie dali nam Bogowie i Przodkowie wraz z Najwyższym Prarodzicem pozwolą wam otrzymać ich błogosławieństwo, wsparcie i ochronę. Mało tego – znając podstawy kultury Wedyjskiej nie macie szans popaść w niebezpieczeństwo" [samodzielnej drogi? - JESTEM], gdyż działać będziecie tylko dla dobra swojego Rodu. I naszego wspólnego Niebiańskiego Rodu. Właśnie dlatego celu przeznaczone jest świadome śnienie.”

Czyli co? Także nauki tolteckie czy dzogdzen i joga śnienia, a także wiedza tybetańska o bardo dla Treblowa są ezoteryką? Albo śnienie Aborygenów - to też ezoteryka? Bo są "uczone" - przekazywane w ramach innych systemów albo całkowicie poza systemami, w każdym razie poza "jedynym i wyjątkowym  systemem" - systemem kultury wedyjskiej - “naszej Rasy”?

Otóż, ja - wygląda na to, że się “uczę” w takim “Uniwersytecie”, o którym Treblov wspomina i każdy może się tam uczyć, ale nie musi stawać się od razu wyznawcą jakiejś religii czy też systemu duchowo-religijno-społecznego. No chyba, że woli czuć się "zabezpieczony" lub "zabezpieczona". Choć nie wiadomo dokładnie przed kim lub przed czym.

I jeszcze cyt. z początku filmu:
“Cokolwiek byście nie czytali i nie słyszeli odnośnie poziomów świadomego śnienia, przeniknięcia za ich pomocą do rozmaitych światów, wszystko to będzie w taki czy inny sposób kłamstwem”.

Czy to dotyczy także wiedzy przekazywanej przez Treblowa? A jeśli nie, to jest to spore "przegięcie". Bo co? Bo tylko “my” – “nasza czysta Rasa” – mamy monopol na prawdę? 
… łoł, łoł, łoł czyli ojejuniu…

Tu cały film, z którego zaczerpnęłam cytaty: http://youtu.be/LHw8PWlyy5Y

I dodam od siebie, że według mnie ta cała wiedza, którą także Treblow dzieli się z ludźmi, znajduje się w POLU UNIWERSALNEGO UMYSŁU Ziemi, dostępna dla wszystkich ludzi, tyle że różni ludzie robią z niej różny “pożytek” i na różne sposoby z niej korzystają oraz na różne sposoby ją rozumieją i interpretują (podobnie jak np. nauki Chrystusa czy Buddy).

Co na temat świadomego snu mówią inni, na przykład Bashar?
Proszę: Życie jako świadomy sen https://www.youtube.com/watch?v=hJpApB3YEEg

Tak poczułam, by w tym kontekście zacytować słowa Jiddu Krishnamurtiego:


Oczywiście, jeśli ktoś chce tworzyć nowe religie, niechaj sobie tworzy. Ja piszę po to, by pokazać różne perspektywy i możliwości. Jestem… "w służbie" Jedni ;-D 

i drugi cytat J.K.:

A ja szukam sobie wspólnych korzeni w tych wszystkich religiach i różnych "liniach przekazu" oraz JESTEM otwarta na nową wiedzę, która prowadzi do "Piątego Świata Harmonii" ;-)

_____________________________________________________

*) Świetny artykuł o Czterech Umowach Tolteków tutaj: http://zenforest.wordpress.com/2008/02/17/cztery-umowy-toltekow/

Tu cytaty z innego artykułu:
Stary sen się opiera, to oczywiste. I reakcją jest wzrastające napięcie w ludziach i społeczeństwach. Uczniowie, z którymi pracuję, często doświadczają tych tarć w swoich własnych umysłach -walka starego snu z nowym snem. Odkrywają Pasożyta w swoich umysłach: Sędziego, Ofiarę i ich cały system przekonań pochodzący ze starego snu, zjadający ich energię i czyniący ich nieszczęśliwymi. Odkrywają również, że jest realna możliwość bycia szczęśliwym. Jednak stary sen nie daje za wygraną. Sabotuje ich szczęście. Ponieważ stary sen czuje się bezpiecznie z cierpieniem, czuje się bezpiecznie będąc ofiarą. Uczeń musi więc odnaleźć w sobie Duchowego Wojownika, który będzie walczył z Pasożytem, który zaakceptuje i podda się Nie-wiedzeniu i zrobi miejsce na nowy sen. [ albo otworzy się na "wewnętrzną, milczacą wiedzę"]
()

**)  Wiedza Treblowa, chyba głównego "kapłana" tzw. Kultury Słowiańsko - Wedyjskiej jest imponująca. Oto przykłady: 
1.Treblow o włosach 

2. I o czystej Rasie:

p.s. Na filmach należy uaktywnić opcję napisów.



piątek, 21 lutego 2014

DZOGDZEN - ścieżka samo-wyzwolenia...

 „Dzogczen nie winno rozpatrywać się jako religię, i by pytać kogokolwiek by uwierzył w cokolwiek. Wręcz przeciwnie, to nakierowuje, by każdy indywidualnie widział siebie i rozpoznał swój rzeczywisty stan."

Bardzo mnie zainteresował Dzogczen jako ścieżka samo-wyzwolenia…

Wydaje się bardzo bliski wiedzy, która do mnie przychodziła przez ostatnie lata…
Podążam "swoją ścieżką wolności", ale wiedza płynąca z tradycji Dzogdzen oraz Diamentowej Ścieżki jest wspaniała i bardzo inspirująca dla mnie. Ta wiedza, choć nie w całości - i bardzo dobrze, ponieważ wiem i rozumiem, dlaczego nie w całości :-) - potwierdza wiele z moich "osobistych" odkryć dokonywanych na drodze... poszukiwania wspólnego korzenia wszystkich tradycji, kultur czy nawet religii - korzenia uniwersalnej mądrości pozwalającej na bycie samo-świadomą, wolną istotą… Mojemu rozwojowi wewnętrznemu jako jednostki sprzyjało poznawanie wielu różnych kultur. Choć rozumiem, że “Sama kultura nie jest jednak tożsama z naukami.”… Dlatego interesowały mnie różne kultury, ale nie ich zewnętrzne przejawy, lecz treści zawarte w nich… korzenie…

"Wszystkie "czujące istoty" mają nieograniczone możliwości, aż do osiągnięcia stanu Buddy."

Według niektórych nauk Budda to nie jest tylko historyczna postać, ale przede wszystkim trzy ciała, trzy postacie Buddha, jako że istoty oświecone także mają trójdzielność przejawienia.

budda…  stan buddham = oświecenie…

"Buddha to w skt. buddha – przebudzony, oświecony, iluminowany; chiń. fo, fotuo; kor. bul, pult'a; jap. butsu, budsuda lub hotoke; wiet. phât, phât-ba; tyb. sangdzie (sangs.rgyas): sang – oczyszczony z negatywnych emocji, dzie – z rozwiniętymi w pełni doskonałymi właściwościami umysłu. Buddha to istota oświecona; ktoś kto przebudził się ze stanu niewiedzy, wykroczył poza cierpienie ludzkiej egzystencji, posiadł najwyższą mądrość i zerwał z wszelkim przywiązaniem. W tym sensie doszedł on dalej niż bodhisattwa, który odradza się, aby móc przynosić pożytek wszystkim czującym istotom. Budda zerwał już nawet z tym przywiązaniem, a zatem po śmierci zamiast kolejnego wcielenia czeka go stan nirwany." A może w każdym kolejnym wcieleniu osiąga albo utrzymuje stan zwany także "rigpa" w dzogdzen czyli "pierwotnej obecności" albo… świadomością przenikającą iluzje (to "moje" sformułowanie tego stanu :-)."

Dwanaście ogniw współzależnego powstawania opisuje proces istnienia w Samsarze i współzależność wszystkich zjawisk. Więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dwanaście_ogniw_współzależnego_powstawania oraz http://mahajana.net/teksty/thrangu_12_ogniw.html#r4-3

"Rigpa (skt. widja; tyb.: རིག་པ, Wylie: rig pa) – termin tybetański tłumaczony jako "pierwotna obecność" stosowany na użytek praktyk buddyzmu tybetańskiego związanych w szczególności z dzogczen.

Termin rigpa można tłumaczyć jako "pierwotną obecność". Oznacza dosłownie "wiedzieć" w sensie "wglądu w jednej chwili", "wglądu na wskroś", "aha, rozumiem!". Jest używany w szerokim zakresie począwszy od zwykłego wiedzenia, aż do terminologii dzogczen systemu trekciö. System trekciö nadal słowo rigpa używa w sensie "wiedzieć".
(…)
Termin rigpy jest związany z buddyjskimi pojęciami natura buddy oraz siunjata stosowanymi powszechnie w Mahajanie, która są potocznie rozumiane jako natura umysłu. Jednak nie jest to ścisłe rozumienie, gdyż należałoby wtedy zrównać "naturę umysłu" z "naturą buddy", co przez to oznaczałoby, że umysł jest buddą i nawiązywało do nauk filozofii czittamatra, która jest krytykowana przez madhjamakę. Nauki dzogczen jednak podkreślają, że to jest rozpoznanie naturalnie wrodzonego stanu obecności, który jest poza umysłem, poza wszelkimi konceptualnymi, dualistycznymi wytworami, kontynuowanego nieprzerwanie nawet po śmierci (ciała) poprzez kolejne odrodzenia. Rigpa totalnie posiada w sobie wszystkie manifestacje, takie jak trzy ciała Buddy, uwzględniając całą samsarę i nirwanę. Pewne podobieństwo do rigpy wykazuje termin Przejrzyste Światło stosowany w naukach tantr jogi najwyższej. "Przejrzyste Światło" odnosi się jednak to stanu dharmakai, tylko jednego z trzech ciał Buddy (sanskryt. kai). Padmasambhava, wielki mahasiddha, który wprowadził buddyzm do Tybetu, opisuje to tak:

"w rigpie trzy kaje są nierozdzielne i w pełni obecne jak jedna: pusta, przez nikogo nie stworzona – jest więc dharmakają, jej świetlista jasność reprezentuje właściwą pustce Przejrzystą promienność – jest więc sambhogakają, jej pojawianiu się nic nie może przeszkodzić – jest więc nirmanakają."

Trzy kaje - coś jak święta trójca...

W terminologii dzogczen według nauk nintik odpowiada to potrójnej istocie rigpy: pier­wot­nie czystej (Wyl. Ka-dak) Esen­cji (Wyl. Ngo-bo), spon­tanicz­nie zrealizowanej (Wyl. Lhun-Grub) Naturze (Wyl. Rang bZhin), wszechobecnej Mocy (Wyl. Rtsal) współodczucia (Wylie. Thugs rje) dla nieprzebranych manifestacji samsary i nirvany.

Pierwotnie Czysta Esencja Spontanicznie Zrealizowana Natura Wszechobecnej Mocy Współodczucia dla nieprzebranych manifestacji samsary i nirvany...

Nauki dzogczen opisują, że w czasie procesu umierania rigpa, "pierwotna obecność", jest na krótko odsłonięta w pełni, dając każdemu możliwość osiągnięcia wyzwolenia, gdy się ją rozpozna. Rigpę można rozpoznać, już nawet za życia, jeżeli zrealizowało się praktyki związane z dzogczen tj. trekciö (tyb.. ཁྲེགས་ཆོད་, Wylie. khregs-chod) i tögal (tyb.. ཐོད་རྒལ་, Wylie. thod-rgal).

Zgodnie z terminologią dzogczen tam, gdzie jest umysł (Wyl. Sems) nie ma oświecenia (Wyl. Ma-Rig-pa), a gdy pierwotna obecność (Wyl. Rig-pa) wyzwoli się z umysłu (Wyl. Sems), używana jest do praktyki.*) Termin rigpa związany jest z dogłębnym “przedarciem się” (Wyl. Khregs chod) przez Umysł **) (Wyl. Sems) w celu odsłonięcia poglądu "pierwotnej czystości" (Wyl. Ka-dak), który wykracza poza konceptualność.

Oprócz tego termin rigpa związany jest również ze spontanicznym zrealizowaniem (Wyl. Lhun-Grub). Zgodnie z procesem reinkarnacji według dwunastu ogniw współzależnego powstawania, każda czująca istota zanim narodzi się w świecie cierpień samsary musi najpierw ulec niewiedzy w czasie śmierci poprzedniego życia oraz w czasie stanu pośredniego bardo przed narodzinami. Według dzogczen niewiedza to marigpa (Wyl. Ma-Rig-pa) - przeciwieństwo rigpy, które uniemożliwia rozpoznanie pierwotnej czystości (Wyl. Ka-dak) w czasie śmierci lub nie rozpoznanie spontanicznego zrealizowania (Wyl. Lhun-Grub) zjawisk w czasie stanu bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do); chodzi o pierwszy, świetlisty stan bardo pomiędzy śmiercią a następnym odrodzeniem. Dopiero po owych nierozpoznaniach manifestuje się stopniowo Umysł (Wyl. Sems), który zaczyna doświadczać zjawisk jako dualistycznie oddzielonych od niego i w wyniku tego następuje przekształcenie się zjawisk w samsaryczne formy pięciu żywiołów (przestrzeni, wiatru, oginia, wody, ziemi) w czasie drugiego stanu przejściowego bardo (Wyl. Sidpai bardo), aż do odrodzenia po stanie bardo w świecie, a po odrodzeniu życie w świecie dualności i konceptualności, kiedy aktywny jest Umysł."

Dzogdzen i jego podstawy.

"umysł -  trzy tantry w tym Majestatyczna Moc Wszechświata
przestrzeń - tantry z główną: Król [?] Nieskończenie Rozległej Przestrzeni
tajemne pouczenia -  17. tantr, wśród których główną jest Wszystko Przewyższający Dźwięk.

W praktyce dzogczen „punktem wyjścia jest inicjacja w stan rigpy zwana rigpé tsel łang, poglądem jest bycie obecnym w tym stanie, gdzie trzy kaje są nierozdzielne, medytacją jest rozpoznanie pierwotnej czystości (Wylie. Kad-ak) poprzez „przedarcie się” (Wylie. Khregs chod) poza Umysł (Wylie. Sems) poprzez praktykę trekciö oraz rozpoznanie spontanicznego urzeczywistnienia (Wylie. Lhun-Grub) zjawisk poprzez praktykę tögal, właściwym (etycznym) prowadzeniem się jest bycie poza nadzieją i strachem, utrzymywaniem i porzucaniem, rezultatem jest stan Samantabhadry, „pierwotnego buddy”.

Dzogczen a mechanika kwantowa

"Dzogczen można próbować rozumieć z perspektywy mechaniki kwantowej. Mechanika kwantowa jest obecnie najbardziej precyzyjną nauką, której zasady pozwalają obliczać zachowania cząstek elementarnych i świata składającego się z nich. W mechanice tej dekoherencja kwantowa zakłada oddziaływanie obiektu z otoczeniem w sposób nieodwracalny eliminujące splątanie kwantowe. Stan kwantowy jest stanem nie zdeterminowanej superpozycji i zgodnie z wynikami badań nie ma żadnych cząstek elementarnych, ani innych obiektów składających się z nich, póki nie nastąpi ich obserwacja eliminująca tą superpozycję. Obecnie mechanikę kwantową stosuje się w urządzeniach masowego użytku, typu komputery i lasery napędów optycznych i w nowych przełomowych doświadczeniach, np. kwantowej teleportacji na duże odległości przy pomocy splątania kwantowego.

W dzogczen natomiast rozpoznanie pierwotnej czystości (Wylie. Ka-dak) i spontanicznego urzeczywistnienia (Wylie. Lhun-Grub) wszelkich zjawisk jest możliwe za życia praktykującego podczas praktyk tögal (Wylie. thod-rgal). „Cztery Wizje” (Wylie. snang ba bzhi) z tych praktyk nie są w żaden sposób zdeterminowane dopóki Umysł (Wylie. Sems) nie dokona obserwacji ich jako dualistycznie oddzielonych od niego form z pięciu żywiołów (tj. przestrzeni, wiatru, ognia, wody, ziemi). Sogjal Rinpocze w „Tybetańskiej księdze życia i umierania” opisuje „Cztery Wizje"."


"Obrazek przedstawiający tikle (Wylie. thig le) z wizerunkiem Karmapy Rangdziung Dordże (Wylie. rang byung rdo rje; 1284-1339). Tikle jest symbolem kompletności w dzogczen i przedstawia pojedynczą totalną sferę świateł tögalu.



więcej:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzogczen oraz http://www.seremet.org/dzogczen.html

"Gdy poznajemy nauki dzogczen, pytamy: – Czym jest dzogczen? Z intelektualnego punktu widzenia odpowiemy, dzogczen jest naszą prawdziwą naturą. Czym jest nasza prawdziwa natura? Intelektualna odpowiedź będzie brzmiała: to niedualność kadag i lhundrub. Znaczy to, że są one nierozdzielne – tym jest prawdziwy stan i to zwie się dzogczen. To nie jest książka lub tradycja, to nasz stan. Nie tylko ludzi, ale wszelkich czujących istot, prawdziwą naturą jest dzogczen. Oczywiście, że jako ludzkie istoty mówimy, sądzimy, myślimy, uważamy się za istoty bardziej inteligentne i rozwinięte niż zwierzęta, czy inne czujące stworzenia. Ale wciąż jesteśmy nieświadomi tego, że naszą prawdziwą naturą jest dzogczen, faktycznie tego nie wiemy. Pozostałe istoty są daleko bardziej tego nieświadome, co oczywiste. Dlatego podlegamy nieskończonej transmigracji w samsarze."

„Dzogczen nie powinno rozpatrywać się jako religię, i [nie istnieje po to], by namawiać kogokolwiek by uwierzył w cokolwiek. Wręcz przeciwnie, on nakierowuje, by każdy indywidualnie widział siebie i rozpoznał swój rzeczywisty stan.”


Mezamir napisał:

“Czogjal NN wielokrotnie powtarza że nauki Dzogczen
znane są i praktykowane w trzynastu różnych systemach słonecznych (wyr. JESTEM)
wiec jak można uważać Dzogczen za Tybetański i nie Słowiański
skoro Dzogczen nawet nie jest ziemski?”

trzynaście systemów słonecznych?
Miałam wizję o “układzie – unii” 13 galaktyk i 13. Słońc i 13. Układów Słonecznych w naszej Galaktyce… przedstawiłam to tutaj: http://tonalinagual.blogspot.com/2012/07/krysztaowa-trzynastka.html
I napisałam: Z tego UKŁADU 13. GALAKTYK w Galaktyce Drogi Mlecznej zostało umieszczonych w różnych czaso-przestrzeniach 12. Słońc - Gwiazd reprezentujących, będących manifestacjami w naszej Galaktyce owych 12. CENTRALNYCH SŁOŃC z każdej z pozostałych 12. Galaktyk. 13. Słońce reprezentuję CENTRALNE SŁOŃCE naszej Galaktyki.  Te Słońca - Gwiazdy tworzą obecnie 12. różnych Układów Słonecznych w naszej Galaktyce. Plus nasz Układ Słoneczny.

Dzogdzen podobno “przejawił” na drodze “przekazu umysłu istot oświeconych”…

Ponadto obok „zasłyszanego bezpośredniego prywatnego przekazu” wyróżnia się 2 szczególne źródła przekazów Ningma:
„przekaz symboliczny Vidyadharów”, w szczególności nauk Atijogi, czyli Dzogczen, od niebiańskiego dziecka Semlhagchen do Garaba Dordże, Mandziuśrimitry, Shri Simgha, Padmasabhavy i Wimalamitry, który objawiał się ukazywaniem symboli w celu nagłego oświecenia
oraz
“przekaz umysłu istot oświeconych” od pierwotnego Buddy Samantabhadry do wielkich bodhisattwów, który objawiał się spontanicznymi naukami mądrości przekazywanymi od umysłu do umysłu w celu nagłego oświecenia.”

Podobno przekazy te mogą także pojawiać się w trakcie “Czystych Wizji”
Więc w zasadzie możliwe jest również to, że jacyś ludzie, w różnych zakątkach Ziemi, także mogą mieć takie przekazy czy wizje… bo nie są one związane ani z narodowością ani z geografią, lecz pewnym stanem otwartości/gotowości na tego typu przekazy

_________________________________________________________________________

Dialog z Mezamirem:

MEZAMIR:
"Nazwą Zógqen, która oznacza "Wielką Doskonałość", odnosi się do stanu doskonałego samego z siebie. Stan ten jest fundamentalnie czysty od samego początku, dlatego niczego nie trzeba w nim odrzucać, ani niczego przyjmować. 
Aby zrozumieć i wejść w pierwotny stan, nie potrzeba żadnej intelektualnej, kulturowej czy historycznej wiedzy. Jest on z samej swej istoty czymś, co przekracza intelekt. Kiedy jednak ludzie słyszą naukę, której dotąd nie słyszeli, jedną z pierwszych rzeczy, jakiej chcieliby się dowiedzieć jest to, gdzie ta nauka powstała, od czego się wywodzi, kto jej nauczał, itp. 
Jest to zrozumiałe, tym niemniej o Zógqen nie da się powiedzieć, że należy do jakiejś kultury, czy jakiegoś kraju.

Istnieje na przykład tantra Zógqen "Drą Talgur Zavai Gyud", 
która mówi, że nauki te można znaleźć w trzynastu systemach słonecznych, różnych od naszego. 


Toteż nie możemy nawet powiedzieć, że nauka ta należy do tej planety Ziemi, a tym bardziej do jakiejś szczególnej kultury etnicznej. 
Chociaż jest prawdą, że tradycja Zógqen, o której mówimy, była przekazywana w kulturze tybetańskiej, która przygarnęła ją od samego początku swej historii pisanej, jednak nie możemy przez to powiedzieć, że Zógqen jest czymś tybetańskim, ponieważ pierwotny stan sam w sobie nie posiada żadnej narodowości, jest wszechobecny." http://www.samadi.republika.pl/rart05.htm

Dzięki Mezamirze za ten wpis.

Wiem już (bo jakiś czas temu sobie o tym przypomniałam i uświadomiłam sobie), że wszystko jest doskonałe. Że jeśli zmieniam się, to nie dlatego, by stać się doskonałą, lecz na przykład po to, by uwolnić się od cierpienia, wewnętrznego konfliktu (walki) czy ignorancji… Albo by "wyzerować" tzw. karmę...

Był czas, że "uzdrawiałam" siebie. Potem rozpoznałam, że nie muszę siebie uzdrawiać, ale że potrzebuję zmian. Potem rozpoznałam, że ważne stało się poszerzanie świadomości… etapy… Przychodziła do mnie wiedza poprzez wizje, sny i olśnienia, której nie rozumiałam do końca. Czasem były to niesamowicie wyraźne przebłyski zrozumienia poza umysłem. Jak jakieś głębokie i nagłe wglądy, a potem mi umykały...

Owa "Wielką Doskonałość", która odnosi się do stanu doskonałego samego z siebie. bywa jednak zakryta przed nami, z pewnych powodów :-)

"Stan ten jest fundamentalnie czysty od samego początku, dlatego niczego nie trzeba w nim odrzucać, ani niczego przyjmować."

Tak, dlaczego jednak potrzebne są pewne praktyki, by do tego stanu "powrócić", przypomnieć go sobie albo rozpoznać?

"Aby zrozumieć i wejść w pierwotny stan, nie potrzeba żadnej intelektualnej, kulturowej czy historycznej wiedzy. "

To fakt. Ale skoro trzeba wejść w ten stan… to znaczy, że wcześniej jakoś się z niego wyszło ;-)

"Zógqen [nie] jest czymś tybetańskim, ponieważ pierwotny stan sam w sobie nie posiada żadnej narodowości, jest wszechobecny. " 

Dla mnie to oczywiste. Tak samo, jak i to, że Dzogdzen podobno “przejawił” na drodze “przekazu umysłu istot oświeconych”… I nadal się tak prawdopodobnie może przejawiać poprzez ludzi gotowych na tego typu przekazy… I może być przyjmowany taki przekaz przez osoby gotowe na przyjęcie takich przekazów… nie tylko od nauczycieli - osób fizycznych.  I nie tylko od umysłu do umysłu. ;-D Bo od świadomości do świadomości :-D

Podobno przekazy te mogą także pojawiać się w trakcie “Czystych Wizji”.
Więc w zasadzie możliwe jest również to, że jacyś ludzie, w różnych zakątkach Ziemi, także mogą mieć takie przekazy czy wizje… bo nie są one związane ani z narodowością ani z geografią, lecz pewnym stanem otwartości/gotowości na tego typu przekazy… prowadzące do stanu "wglądu na wskroś".

cyt.:
"w rigpie trzy kaje są nierozdzielne i w pełni obecne jak jedna: pusta, przez nikogo nie stworzona – jest więc dharmakają, jej świetlista jasność reprezentuje właściwą pustce Przejrzystą promienność – jest więc sambhogakają, jej pojawianiu się nic nie może przeszkodzić – jest więc nirmanakają." (Trzy ciała buddy)

dharmakają - "świetlista jasność właściwa pustce" to w zasadzie piękna ciemność :-)
sambhogakaja jako "przejrzysta promienność" kojarzy mi się… ze światłem kryształowym… przejrzystym… przenikającym ciemność pustki.
a nimnakaja jako "ciało przejawienia, emanacji" jest jak światło słońc -gwiazd…

I przypomniał mi się piękny sen (a może to była wizja) o ciemności i świetle kryształowym i wiedza z niego płynąca…
Znalazłam się w kompletnej ciemności. Początkowo była jak gęsta, czarna i nieprzenikniona, ciężka mgła. Kojarzyła mi się z lawą. Zaczęłam spokojnie oddychać, coraz spokojniej... I powoli coś się zaczęło zmieniać... Najpierw bardziej to czułam niż cokolwiek widziałam.... w ciemności gdzieniegdzie zaczęłam dostrzegać kształty, kształty, które oświetlało, a właściwie je muskało i przenikało delikatne, jakby tęczowe światło. To światło - wiedziałam - było światłem krystalicznym albo kryształowym.

Nie widziałam wtedy tak, jakbym weszła do ciemnej jaskini z latarką na głowie, która oświetla tylko pewne części-fragmenty tej jaskini, ale widziałam tak, jakby delikatne… hmmm… ledwo widzialne smugi mieniącego się kolorami światła wyłaniały wszystkie kształty w tej jaskini, ale żadnego z tych kształtów nie odcinały od TŁA.
A gdzieniegdzie pojawiały się rozbłyski jak maleńkich gwiazd...

_________________________________________________________________________

*) Umysł (LOGOS) rozpuszcza się w Świadomości (SOFIA). Duch rozdzielony na formy roztapia się w Duszy… Bajka o Rybaku - Umyśle wyławiającym formy z Oceanu Świadomości...

**)

To doświadczenie skojarzyło mi się teraz z… Kołem Samsary:



6. Światów i 12. Ogniw… dualizm (biel i czerń) i centrum z 3. "truciznami"…

Dzogdzen i Diamentowa Ścieżka:


Musimy wyjaśnić sobie, co chcemy wyrazić, używając pojęcia „uczucie” lub „emocja”. Często używamy tych słów, by opisać przeżycie zachodzące umyśle, które popycha nas do działania, będąc jednocześnie reakcją na coś. To stan, którego doświadczamy, kiedy umysł funkcjonuje w sposób dualistyczny. W przypadku zwykłych ludzi jego działanie rozpoczyna się na długo, zanim to sobie jeszcze uświadomią. Uczucia są nawykowym lgnięciem, które sprawia, że odruchowo porządkujemy nasze doświadczenia w zależności od tego, co nasze ego uzna za potrzebne (pożądanie), niepotrzebne (gniew) lub obojętne (niewiedza). Im silniejsze jest to lgnięcie, tym silniejsza reakcja, aż wreszcie pojawia się ona w naszej świadomości w postaci znanych nam dobrze emocji. Powyższe reakcje nazywamy „trzema truciznami umysłu”. Do tych trucizn można także zaliczyć nadmierne przywiązywanie wagi do świata własnych przeżyć (duma), a także ocenianie naszej własnej pozycji przez porównywanie się do innych (zazdrość). Na określenie tych uczuć używamy słowa „trucizna”, ponieważ działają na umysł paraliżująco i tym samym uniemożliwiają pojawienie się wewnętrznej mądrości. 
Jeśli uda nam się dostrzec prawdziwą naturę pięciu przeszkadzających emocji, zrozumiemy, że nie różnią się one niczym od pięciu oświeconych mądrości. W truciźnie gniewu i nienawiści ujrzymy mądrość podobną zwierciadłu, która ma związek z Diamentowym Umysłem. Widząc esencję dumy, odnajdziemy mądrość równości i Buddę Ratnasambawę. Badając naturę pożądania, odkryjemy mądrość rozróżniającą i Buddę Nieograniczonego Światła, Amitabę. Patrząc na zazdrość, zobaczymy mądrość wszystko spełniającą i Buddę Amogasidhi. Z kolei obserwacja niewiedzy zaprowadzi nas do odkrycia mądrości dharmadatu, czyli rzeczywistości samej w sobie i Buddy Wajroczany. Wszyscy ci buddowie mają związek z podstawowymi energiami w naszym ciele, a każda z tych energii łączy się z odpowiadającym jej uczuciem. Dlatego obserwacja natury danego uczucia nie tylko powoduje urzeczywistnienie właściwego mu aspektu mądrości, ale też przekształca jeden z elementów, z których składa się nasze ciało, w jednego z pięciu buddów. Podążając tą ścieżką, nie staramy się unikać przeżywania emocji, ale bezpośrednio przyglądać się ich istocie, co sprawia, że samoistnie przemieniają się one w pięć mądrości i w ten sposób rozwijamy oświecone właściwości. Ten rodzaj praktyki używany jest przez medytujących w tradycji Wielkiej Pieczęci oraz w Dzogczen – Wielkiej Doskonałości."

Dzogdzen, joga śnienia i bardo:
http://www.seremet.org/dzogczen02.html
cyt.: "W momencie śmierci docieracie do granicy między samsarą, a nirwaną, czyli do stanu pośredniego - słynnego bardo. Pojedyncza esencja jest waszym paszportem do nirwany. Bez tego paszportu nie można opuścić samsary. Jeśli ktoś nigdy nie doświadczył wizji przejrzystego światła podczas snu, będzie mu bardzo trudno przedostać się z samsary do bardo. Jeżeli ktoś potrafi połączyć się z przejrzystym światłem snu, będzie umiał połączyć się z przejrzystym światłem śmierci. Wszystkie istoty, które osiągnęły oświecenie i stały się Buddami, przekroczyły t ę granicę i połączyły się z przejrzystym światłem. My także dzięki ogromnej determinacji i radosnej pracy mamy tę możliwość."

"Buddowie przeszłości osiągnęli Oświecenie podążając ścieżką ciągłej obecności bez rozproszenia i w ten sam sposób osiągną Oświecenie Buddowie przyszłości. Ci, którzy osiągają je teraz, robią to dzięki ugruntowaniu się w obecności, ponieważ nie istnieje inny sposób osiągnięcia Oświecenia. Rozpoznanie naszego prawdziwego Stanu i kontynuacja jego obecności są faktycznie esencją wszystkich ścieżek, podstawą wszelkiej medytacji, spełnieniem wszystkich praktyk, istotą wszystkich tajemnych metod i kluczem do wszystkich najgłębszych nauk. Dlatego właśnie musimy próbować utrzymywać ciągłą obecność bez rozproszenia. " - fragment książki "Lustro: Rady dotyczące obecności i świadomości" - Czögjal Namkhai Norbu Rinpocze.

http://nnka.wordpress.com/2014/01/30/druga-polowka-blizniacza-dusza/#comment-25765

POMOSTY:

p.s. Dziękuję Mezamirowi za zwrócenie uwagi na Dzogdzen poprzez wpisy na Mistyce Życia oraz w komentarzach na moim blogu pod notką http://tonalinagual.blogspot.com/2012/07/krysztaowa-trzynastka.html.

རྫོགས་པ་ཆེན་པོ་ 
________________________________________________________________________


Tikle (thig le) z Chin


_________________________________________________________________



Unia Księżyca i Słońca:



Dharma Wheel - "Koło Dharmy – jest ważnym symbolem buddyzmu. Odnosi się ono zarówno do koła życia składającego się z sześciu sfer egzystencji, czyli samsary (kręgu narodzin i śmierci, świata cierpienia dukkha) jak i do nauczania (ośmiorakiej ścieżki) Buddy Siakjamuniego, o którym mówi się, że puścił w ruch Koło Dharmy.":



http://www.123rf.com/photo_9491122_stone-dharma-wheel.html

http://www.stormjewelsgifts.com/en/26-Briar-Dharma-Charms

http://www.flickriver.com/photos/naromoyu/2877682359/

Gwiazda ośmioramienna...


Unia Słońca i Księżyca:





Sztuka Huicholi
unia Słońca i Księżyca:






Tesseract

:


"Symbole kwiatu lotosu lub kwiatu róży oraz wadźry czyli krzyża znane są w rozlicznych szkołach duchowych i mistycznych, jak ruch suficki, szkoła arcanum, związek wolnomularski, zakon templariuszy czy ruch różokrzyżowy." 

c.d.n….


rozwój umysłu:



http://rywiki.tsadra.org/index.php/Longchen_Nyingtik

The Heart Essence of the Great Expanse


czwartek, 20 lutego 2014

BARDO

art. przedrukowany art. z http://poszerzanieswiadomosci.blogspot.com/2013/10/bardo-i-tybetanska-ksiega-smierci.html

Secret Tibetan Book of the Dead | History Channel Documentary



BARDO


1.









2.


Tekstów będących scenariuszami inicjacyjnymi znają wszak dość dużo zarówno dzieje religii, jak i dzieła literackie różnych narodów i epok, by wspomnieć bodaj najsławniejsze z nich - Boską Komedię. Bar-do Thos-grol wyraźnie jednak różni się od nich wszystkich. Niżej postaram się jak najkrócej przedstawić główną osobliwość tej księgi, z zastrzeżeniem, że z braku miejsca muszę to uczynić pobieżnie i upraszczając wiele spraw zasługujących na znacznie głębsze i wszechstronniejsze oświetlenie, co może będę miał sposobność zrobić przy innej okazji. Tutaj lukę tę częściowo staram się wypełnić w przypisach. Zakładam przy tym u Czytelnika minimum ogólnej wiedzy o buddyzmie. Tybetańskie słowo bar-do (lub bar-ma-do) znaczy "to, co jest między (dwoma)", "przestrzeń pośrednia" i w literaturze tybetańskiego buddyzmu pełni funkcję odpowiednika terminu sanskryckiego antarabhawa, dosłownie: "między-byt". Termin ten oznacza sytuację kogoś, kto rozstał się z tym życiem, a nie wszedł jeszcze w nową formę istnienia; stoi przed nim otworem sześć sfer samsary, ale także możliwość ostatecznego uwolnienia się od kołowrotu egzystencji - czyli możliwość nirwany. To, gdzie się w końcu znajdzie, zależy w dużej mierze od jego dobrego i złego karmana (uczynków w poprzednich żywotach), ale również od własnego wyboru; ten zaś zdeterminowany jest zdolnością przebrnięcia przez próby, które polegają na rozpoznawaniu właściwej istoty pojawiających się w bar-do gniewnych i spokojnych postaci różnych bóstw tantrycznych oraz światłości. Zdolność tę nazywa się w Bar-do Thos-grol (roz)poznawaniem, rozumieniem, wiedzą; pełni ona funkcję soteriologiczną. 





3.
Wszystkie istoty, zarówno zwierzęta, jak i ludzie, w ciągu życia poruszają się pomiędzy wymienionymi wyżej trzema bardo: jawą, snem i marzeniem sennym. W momencie śmierci pojawiają się ich trzy kolejne rodzaje. Najpierw przechodzimy przez proces samego umierania. Bez względu na to, czy śmierć jest szybka czy wolna, w jej trakcie następuje pewna transformacja. Potem nadchodzi czas, w którym umysł podejmuje swe nawyki z przeszłości. Kiedy rozpoznajemy, że jesteśmy już martwi, zależnie od dominującego przyzwyczajenia, umysł wkracza w jedną z sześciu sfer egzystencji. Wydarza się to od zawsze. Tak, jak nie ma początku przestrzeni, tak też nie ma początku umysłu. Na poziomie zewnętrznym i wewnętrznym zawsze swobodnie i samoistnie się manifestował, doświadczając swego bogactwa i wyrażając je na niezliczone sposoby. Podobnie sześć rodzajów bardo zawsze przejawiało się w ciągłej wymianie jako trzy zwyczajne (znane nam na co dzień stany pośrednie) i trzy szczególne (doświadczane przez niewyzwolone istoty, kierujące się ku następnemu życiu).
Aby zrozumieć, co się dzieje po śmierci, musimy najpierw przyjrzeć się umysłowi. W swej esencji pozostaje on przestrzenią. Nie ma koloru, wagi, zapachu ani rozmiaru. Nie został z niczego zrobiony, nie narodził się i nigdy nie umrze. Znikąd nie przybył, więc też nigdzie nie odejdzie. Przestrzeń, o której mowa, nie oznacza nieistnienia, czarnej dziury, w której można zniknąć. Jej natura jest bogata, pozwala zjawiskom się rozgrywać, a potem znów je w sobie rozpuszcza. Ma wielką moc, a jednocześnie pozostaje nieograniczona. Gdziekolwiek się kierujemy, nie kończy się – zawsze może wydarzyć się jeszcze więcej. Kiedy takie zrozumienie zaczyna nam świtać, nie dorówna mu już żadne uwarunkowane uczucie, a nieustraszoność, spontaniczna radość i aktywne, niesentymentalne, dalekosiężne współczucie przychodzą naturalnie. Gdyby było to naturalnym stanem istot, gdybyśmy zawsze byli świadomi natury samego umysłu, wszystko byłoby łatwe. Umieranie i odradzanie się przypominałoby zmianę ubrania. Przejrzyste światło umysłu, jego promienna świadomość, radość i moc działania nie miałyby końca. Bez rozproszenia, postrzegając zawsze nasze ciała i mowę jako zręczne, przynoszące pożytek narzędzia, sami bez trudu wybieralibyśmy miejsce odrodzenia, w którym stanowilibyśmy największą pomoc dla innych.
Oczywiście taki stan odbiega dość daleko od naszych codziennych doświadczeń. Jeżeli nie medytujemy, rzadko dostrzegamy esencję umysłu. Przydarza się nam to tylko w sposób niezamierzony, w czasie kochania się lub swobodnego spadania przed otwarciem spadochronu. Bez względu jednak na to, czy nasza naturalna świeżość manifestuje się przez cały czas, czy przypadkowo, całkowita pewność i głęboka radość pojawiają się, gdy tylko zapominamy o nadziejach, strachu lub oczekiwaniach. Umysł wyraża się wówczas jako miłość, której nie towarzyszą koncepcje. Tymczasem, zamiast identyfikować się z tym jasnym światłem albo nawet wglądami w jego naturę, nieoświecone istoty utożsamiają się ze strumieniem swoich wrażeń. Trwałej esencji szukają w zmieniającym się doświadczeniu, powiązanym z doznaniami zmysłowymi i aktywnością mentalną. Sytuacje, które przeżywamy i uczucia, których doznajemy, nie mogą jednak trwać wiecznie. Swoją naturą przypominają rzekę – jej tok pozostaje ten sam, ale wciąż napływa do niej nowa woda. Tak więc, większość z nas określa się przez ciągłość strumienia własnej świadomości. Najważniejszy jest dla nas wówczas ciąg przyczynowy pomiędzy siedmioletnim dzieckiem a siedemdziesięcioletnim starcem, ponieważ bez pierwszego nie mogłoby być drugiego. Nie bierzemy jednak pod uwagę tego, że każda cząsteczka, każdy atom w ich ciałach są nowe. W pewnym momencie jednak strumień ten nie może już przepływać w tym samym ciele. Wówczas następuje śmierć. Jeżeli umiera się wolno, jak w przypadku AIDS lub raka, zewnętrznie wygląda to oczywiście inaczej, niż kiedy zostajemy rozerwani na strzępy przez minę lub giniemy w wypadku samochodowym. Jednakże zachodzące w nas wtedy procesy przebiegają tak samo – energia, która zwykle jest rozproszona po całym ciele, porusza się ku jego centralnej osi."- http://www.diamentowadroga.pl/dd40/bardo_smierci_i_odrodzenia

4.
Zgodnie z procesem reinkarnacji według dwunastu ogniw współzależnego powstawania, każda czująca istota zanim narodzi się w świecie cierpień samsary musi najpierw ulec niewiedzy w czasie śmierci poprzedniego życia oraz w czasie stanu pośredniego bardo przed narodzinami. Według dzogczen niewiedza to marigpa - brak wyzwolenia, która uniemożliwia rozpoznanie pierwotnej czystości (Wyl. Ka-dak) w czasie śmierci lub nie rozpoznanie spontanicznego urzeczywistnienia (Wyl. Lhun-Grub) zjawisk stanu bardo dharmaty. Dopiero po owych nierozpoznaniach manifestuje się stopniowo Umysł (Wyl. Sems), który zaczyna się doświadczać subiektywnie zjawisk jako dualistycznie oddzielonych od niego. W wyniku tego następuje przekształcenie się zjawisk bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do) w samsaryczne formy pięciu żywiołów (przestrzeni, wiatru, ognia, wody, ziemi) drugiego bardo (Wyl. Sidpai bardo), aż do odrodzenia po stanie bardo, a po odrodzeniu życie w świecie cierpień, kiedy aktywny jest Umysł dualności "subiekt-obiekt" i konceptualności.

Tybetańska Księga Umarłych opisuje, że niezwykle trudno być obecnym w pierwszym świetlistym bardo dharmaty (Wyl. Chos-nyid Bar-do), gdzie manifestuje się naturalnie całe bogactwo oświecenia (np. mandale buddów), gdyż nawykowo następuje owe nierozpoznanie marigpa, przekształcenie zjawisk i przechodzi się natychmiast do drugiego stanu bardo (Wyl. Sidpai bardo) w celu odrodzenia się po nim w świecie, więcej patrz artykuł o sześciu stanach bardo. Księga dzieli doświadczenia bardo dharmaty na dni... poza ograniczeniami czasu i przestrzeni. W kolejnych dniach pojawiaja się odpowiednio gniewnie bądź spokojnie przejawiający się buddowie sambhogakai. Bez stabilności w praktyce (thogal) dni te mogą być nieprawdopodobnie krótkie. Łagodne i gniewne "bóstwa" znikną tak szybko, że nawet nie zauważymy. Wszystkie zjawiska "pośmiertne" są wyrazem samego zmarłego, nie powinno się więc ich bać czy pożądać, należy rozpoznać je jako pozbawione wrodzonej natury zgodnie z teorią siunjata i jako przejaw stanu rigpa, który w buddyzmie odnosi się do stanu dharmakai i który można rozpoznać np. poprzez praktykę dzogczen" - http://pl.wikipedia.org/wiki/Tybetańska_Księga_Umarłych

5. 



O bardo pisałam także tutaj:
http://tonalinagual.blogspot.com/2012/02/czasowy-punkt-zero-jako-przestrzennie.html


W tym kontekście interesujące są możliwości szyszynki i jej aktywacja w ekstremalnych sytuacjach, a także w chwili śmierci. Szyszynka (zwana także "trzecim okiem") ma związek ze stanami poszerzonej świadomości a także z przeżyciami zwanymi mistycznymi.  I o tym między innymi jest ten film:


I ten film:


Dzogdzen, joga śnienia i bardo:

http://www.seremet.org/dzogczen02.html
cyt.: "W momencie śmierci docieracie do granicy między samsarą, a nirwaną, czyli do stanu pośredniego - słynnego bardo. Pojedyncza esencja jest waszym paszportem do nirwany. Bez tego paszportu nie można opuścić samsary. Jeśli ktoś nigdy nie doświadczył wizji przejrzystego światła podczas snu, będzie mu bardzo trudno przedostać się z samsary do bardo. Jeżeli ktoś potrafi połączyć się z przejrzystym światłem snu, będzie umiał połączyć się z przejrzystym światłem śmierci. Wszystkie istoty, które osiągnęły oświecenie i stały się Buddami, przekroczyły tę granicę i połączyły się z przejrzystym światłem. My także dzięki ogromnej determinacji i radosnej pracy mamy tę możliwość."


"Mantra, Yantra. Tantra -  tantra dosłownie znaczy „sieć”, „tkać” i odnosi się do najsubtelniejszego stanu obecności zwanego Przejrzystym Światłem, którego kontynuacja trwa po śmierci tkając kolejno ze sobą reinkarnacje odrodzeń w samsarze a nieprzerwana zostanie nawet po zrealizowaniu nirwany.

etymologicznie, słowo tantra wywodzi się od słowa wątek tkaniny, nici która biegnie nieprzerwanie tworząc utkaną całość materiału. Po tybetańsku słowo oznacza "kontynuację". Oba te słowa odnoszą się zgodnie z perspektywą (wadżrajany) jakoby obecność była w swojej esencji zawsze pierwotna, nigdy nie stworzona, niezniszczalna, poza wszelkimi odniesieniami istnienia bądź nie istnienia czy dualizmu subiekt - obiekt."

O cyklach czasoprzestrzennych i podróżach świadomości: http://tonalinagual.blogspot.de/2011/11/cykle-czasoprzestrzenne.html