poniedziałek, 29 kwietnia 2013

PRACA ZE SOBĄ, Z ENERGIAMI, ENERGETYCZNYMI KULAMI, SYNCHRONIE I DZIELENIE SIĘ DOŚWIADCZENIAMI część 2

część pierwsza tutaj:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-energia-i-bablami.html


Widziałam, że wszystkie żywe istoty emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające – o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych bąbli odpowiadają różnym emocjom i uczuciom. To są drgające bąble emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi.
(…)
Któregoś dnia też miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo – opiszę, że “gęstą” i ‘trudną” częstotliwość. “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie “głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, ale nie dotykając go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite.

Przypomniało mi się jeszcze jedno doświadczenie z kulami, które miało miejsce dwa albo trzy lata temu. Było bardzo mocne, intensywne, odczywałam je na wszystkich poziomach ciała: fizycznym, emocjonalnym, uczuciowym, mentalnym i energetycznym pewnie też :-)


Byłam w lesie z dwojgiem znajomych. Mieliśmy tam spędzić noc. Coś się ze mną stało i poczułam, że muszę się uziemić, bo byłam atakowana przez jakieś kule... Przyklękłam na kolana, rękoma oparłam się o ziemię... moja pozycja mogła przypominać stojącą niedzwiedzicę (nie wiem, skąd to skojarzenie?). Czułam, że swoje energetyczne dłonie muszę wydłużyć i wniknąć nimi do środka Ziemi, jak najgłębiej, aż do samego centrum - serca Ziemi. Podobnie "wypuściłam" takie energetyczne korzenie ze stóp. I one także wniknęły głęboko do środka Ziemi. Byłam atakowana kulami bardzo "ciężkich energi" jakby "najstraszniejszymi zdarzeniami i historiami ludzi." Te kule uderzały z wielkim impetem w moje ciało, rozciągały je, jakby moje ciało było niesamowicie elestyczne... Te kule rozciągały moje ciało tak bardzo, że gdy uderzały, to leciały wraz z "włóknami mojego ciała" hen w niebo, w kosmos, jakby chciały to moje ciało rozerwać na strzępy. 


Te kule atakowały mnie raz po raz z ogromną siłą. Wiedziałam, że jedyne, co mogłam zrobić w tej sytuacji było utrzymywanie umysłu i uczuć w jednej intencji, którą powtarzałam jak mantrę: Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce, Czysty Umysł i Czyste Serce... Ta sytuacja trwała chyba ze dwie godziny albo i dłużej. W pewnym momencie poczułam, że kule atakują mnie z coraz mniejszą siłą. Nie zaprzestałam jednak utrzymywania intencji i powtarzania owej "mantry". Wreszcie kule przestały mnie atakować. Wszystko wokół uspokoilo się, a ja przysiadłam na Ziemi. Czułam ogromne zmęczenie. Fizyczne także. Ale czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że przeszłam przez jakieś ogromnie ważne dla mnie doświadczenie. To była mocna lekcja, przede wszystkim utrzymywania czystej intencji.
Napisałam także na blogu Livii Ether:
cyt. z przesłania Hatorów, który przytoczyła kiedyś Livia Ether, a za nią Ania:
cyt.:. “Nie trzeba opuszczać Ziemi, żeby powrócić do “Domu”, ponieważ Dom jest stanem świadomości, stanem jedności wytworzonym w sobie.”


W poprzednich notkach pisałam o pamięci swoich doświadczeń związanych z Atlantydą i o "moich odkryciach" związanych z energetycznymi bąblami oraz pracą z nimi. 

Livia Ether na swoim blogu od dawna dzieli się swoimi doświadczeniami i między innymi wiele pisała o swoich doświadczeniach jeszcze od dzieciństwa związanych z pracą z energiami, a także z jedną wysepką na Bahamach. Livia Ether pracuje nad rozwiązaniem swojej "zagadki" życia tak, jak wiele z nas to robi. :-)

Livia Ether:
28 Kwiecień 2013 at 17:46
"Zauważyłam, że również piszesz u siebie o Bahamach: http://www.tonalinagual.blogspot.com.es/ i że na Mistyce Życia też się o nich mówi.. Hmm, jak widać więcej osób coś wyczuwa w związku z tym tematem…  mam wrażenie, że ma z tym jakiś związek WESAK, choć on w tym roku wypada dość późno, ale może jest jakiś związek…
Piszesz też o energetycznych bąblach/kulach i tak mi się przypomniało “Doświadczeniem z medytacji z delfinami.. Usłyszałam ich głos i szum fal oceanu i podążyłam za tym sygnałem… W wodzie czekało na mnie już wiele tych cudownych istotek a z każdą chwilą było ich jeszcze więcej i więcej.. Wszystkie przybyły po to, aby pomóc ludzkim dzieciom.. ‘Usłyszałam’, że będą przesyłać swoją uzdrawiającą energię tam gdzie jest najbardziej potrzebna za pomocą energetycznych baniek i ujrzałam jak znad wody unosi się coraz więcej takich pięknych kolorowych i bardzo transparentnych kul.. jak płyną w świat..
Wówczas na moment pojawił się pewien obraz.. zobaczyłam ciężko chorego i bardzo smutnego chłopczyka.. leżał sam, po ciemku… to było hospicjum.. w pewnym momencie przed jego oczami pojawiła się ta cudowna banieczka i chłopczyk się rozpromienił.. podążył za tą wizją, za tą energią w niej zawartą.. a potem jeszcze drugi obraz.. inne dziecko, mała śpiąca dziewczynka.. również ciężko chora.. zobaczyłam jak na moment się budzi i również zauważa tę kulkę i zasypia ponownie, ale w śnie zaczyna śnić piękny sen o delfinach, o tym jak z nimi pływa, jak się bawi, jak jest radosna.. Czuję, że tę metodą można naprawdę uzdrawiać ludzi, szczególnie dzieci.. póki co nie potrafię tego w żaden sposób potwierdzić, ale czuję, że już wkrótce stanie się to możliwe slonko.gif (zapisek z dnia 2007-12-09 16:15)
później niejeden raz przesyłałam podobne uzdrawiające banieczki… tam gdzie moim zdaniem ktoś ich naprawdę potrzebował i bez naruszania wolnej woli… tak przynajmniej to postrzegam..
Pisałam też o innych doświadczeniach z kulami, o spotkaniu z dziwną energetyczną kulą w dzieciństwie: http://between.salon24.pl/116755,spotkanie-ze-soba-z-przyszlosci

a także o niefizycznych podróżach pod postacią kuli: http://liviaspace.com/2012/09/27/medytacja-podroz-w-glab-serca/ ".
Maria_st
29 Kwiecień 2013 at 05:20
"Livio alez mamy podobne doswiadczenia….
Ja w podobnym wieku miałam doswiadczenie z pomarańczowo-niebieska kulą….wirująca wokol wlasnej osi, skladajacej sie jakby z wielu kwadracikow , swiecaca i jakby zywa / takie odnioslam wtedy wrazenie /…tez znalazła sie w pokoju znikąd, z tym ze telepatycznie ze mna sie skontaktowała….pamietam, ze zawisla nad moimi stopami, znizyła lot / ja sie wtedy schowałam pod kołdra —to było po 22 / i ostatnie co pamietam..to błogie cieplo od stóp do serca płynace……u mnie ta kula była wielkości piłki plażowej…..
Miałam wrazenie taj jak napisałam wyzej..że żyje……
Ocean….piekna czysta rozległa plaza i ja w białej przewiewnej sukni w dlugich jasnych wlosach / cos jak siwo–białe/…..to tez czesty u mnie motyw (...)


Anilalah
I dalszy DIALOG Z LIVIĄ ETHER:

Livia Ether: “Twoim zdaniem straszy mnie to jednak, bo sama to stworzylam??"

Liviu Eter, nie wiem, jak jest u Ciebie, ale u mnie tak było. Wybacz, ale dzielę się swoimi “odkryciami”, przypomnieniem i rozpoznaniem. Chciałabym bardzo, żebyś mnie zrozumiała, bo nie mam zamiaru nikogo o nic posądzać ani obwiniać. Nie mam zamiaru nikomu nic narzucać ani sugerować. Piszę o tym, co dotyczy mnie i mojej pamięci. Twoje doświadczenie i Twoja pamięć może być inna. (Tak, jak i Klanowych Matek). 

Livia Ether: 
"Nie potrafie sobie tego nawet wyobrazic, ale rozumiem, ze kazda z nas moze mieć inne doświadczenia:)"

Tak, właśnie tak.


Livia Ether: 

“I tak jeszcze do mnie przyszło, że takie mówienie, że to my sami tworzymy to całe zło które do nas wraca może być świetną zagrywką ‘ciemnych’, którzy w ten sposób skutecznie zrzucają z siebie odpowiedzialność za własne czyny na nas i skutecznie nas zajmują niekończącym się oczyszczaniem siebie i niekończącym się uwalnianiem… “

Rozumiem. Możesz nawet myśleć, że jestem pod wpływem “zagrywek” owych ‘ciemnych’. Jeśli nawet, to w porządku. Ale ja właśnie nie zrzucam odpowiedzialności na nikogo innego za to, jak ten świat wygląda, a robią to czasami zarówno “świetliści” jak i “ciemni”. Być może to świetliści mają racje, bo nie mają nic wspólnego z tym światem, tylko do niego z jakichś powodów “wpadli”. To nie jest łatwe, ale wiem, że w jakiś sposób, w jakiejś części ponoszę odpowiedzialność albo współodpowiedzialność za ten świat. Trudno to wytłumaczyć… Jeśli jesteśmy wszyscy cząstkami całości, to taka całość obejmuje światło i ciemność – według mnie. Ja w Tobie, a Ty we mnie albo Ja jestem Tobą Ty jesteś mną. Może to też jest zagrywka ‘ciemnych’?


Ja wiem, być może prawie każdy ma swoją “strefę cienia” albo “puszkę Pandory”, którą potrzebuje indywidualnie rozpoznać, przyjąć z odwagą i pokorą i przetransformować. [ a jak to się uda,] wtedy pojawia się zrozumienie i miłość wszechogarniająca. Ale moja wiedza, nie musi być wiedzą “uniwersalną”.


Livia Ether: 

“wiesz.. kiedy byłam małym dzieckiem z jednej strony bardzo kochałam ten świat, choć z drugiej czułam się tutaj obco… dużo bólu sprawiało mi to co tutaj widziałam, wojny, przemoc wobec ludzi i zwierząt, cierpienie…. “

Wiem, ja nawet próbowałam z tego powodu popełnić samobójstwo, ale kiedyś usłyszałam głos wewnętrzny: Jesteś tu po to, żeby zrozumieć. I zrozumiałam, że dopiero wtedy będę mogła pójść dalej.


Livia Ether: 

“Popatrz też na swoje wspomnienia z Atlantydy… Czy masz poczucie, że przyczyniłaś się do jej zniszczenia, bo podjełaś niewłaściwą decyzję??”

Czuję się w jakiś sposób odpowiedzialna. Ale wiem, tak zrozumiałam tamtą lekcję, że innej decyzji nie umieliśmy wówczas podjąć. Teraz postąpiłabym inaczej. Wtedy mieliśmy intencję, by nasza energia nie została przetworzona i użyta do zniewolenia ludzi. Nasza intencja była sformułowana jako “sprzeciw” wobec działań “strony ciemnej”. I tak wówczas sformułowana intencja tylko zasiliła owe działania “strony ciemnej”…


I jak pisałam, wyciągnęłam wniosek z tamtej lekcji:


KAŻDY SPRZECIW WOBEC DZIAŁANIA, KTÓRE OCENIAMY JAKO “ZŁE”, ZAWSZE ZASILA TO DZIAŁANIE, PRZECIWKO KTÓREMU PROTESTUJEMY…


Dlatego teraz, nawet, gdyby zaistniała podobna sytuacja, moją intencją jest i byłoby: utrzymanie się w energii harmonii i pokoju oraz… zasilenie lub wsparcie tą energią miłości wszystkich istot, którym ta energia może się przydać, aby mogły się uwolnić., jeśli tego pragną.


Livia Ether: 

“slyszalam o Braminach ktorzy mowili zeby nie pomagac glodnym ludziom, bo ci zasluzyli sobie na swoj los i niech umra z glodu… zreszta cala kastowosc tu sie klania… kojarzy mi sie to z podejsciem ciemnego kaplanstwa z atlanu.. i z ciemna strona oriona… ot takie skojarzenie, pewnie jedno z wielu…”

Z tego, co ja rozumiem ze słów o tym, by “nie pomagać głodnym ludziom” na przykład, to tu chodzi o nieingerencję w czyjąś karmę. Bo każda taka ingerencja wciąga “głębiej” w karmę. Ale to jest jedno z wielu UOGÓLNIEŃ, KONCEPCJI, jak należy postępować wobec innych ludzi. A ponieważ tak naprawdę, jeśli moją intencją jest miłość i harmonia, to kiedy jestem połączona ze Źródłem, nie kieruję się żadną koncepcją lub przekonaniem typu : “nie należy karmić głodnych” albo ” należy nakarmić głodnego”, lecz w danej sytuacji słyszę głos serca i robię to, co mam do zrobienia. Nic więcej. Bo każde moje spotkanie w tu i teraz jest indywidualnym spotkaniem ze sobą w innej formie czy” kondycji”. Bo pamiętam, że wszyscy jesteśmy cząstkami Całości.


Livia Ether: 

“mysle tez, ze mam w sobie naprawde sporo zrozumienia dla innych i potrafie wszystko, a w kazdym badz razie wiele wybaczyc, ale naprawde chcialabym juz zyc w swiecie wolnym od tak ciezkich wibracji jak te, ktore emanuja chocby z rzezni…. “

Wiem, o czym piszesz, bo miałam kiedyś spotkanie w lesie z sarną, która mi opowiedziała o ogromnym cierpieniu zwierząt. Drzewa opowiadały mi o cierpieniu innych istot, w tym kobiet także…


Rozumiem Cię kochana. Z całego serce życzę, by pragnienia Twojego serca czy Twojej duszy się spełniły. Wiem, przecież, że ani nie zabijasz ani nie przyczyniasz się do zabijania i cierpienia innych istot. Ale teraz sama odczuwasz coś w rodzaju cierpienia, gdy masz do czynienia z takimi ciężkimi wibracjami… z jakiegoś powodu. Tylko Tobie znanego.


Według mojego doświadczenia i zrozumienia wyjście jest takie: jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego “matrixa”, to może przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać się z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. Dlatego ja nie chcę więcej przerzucać odpowiedzialności na innych czy obwiniać innych za “zło, które czynią”. Szukam sposobu, jak uwolnić siebie i jak mogę wesprzeć innych, którzy pragną takiego uwolnienia od “cIężkich wibracji”. [Dlatego na przykład] u siebie napisałam:


Te bąble miały bardzo – opiszę, że “gęstą” i ‘trudną” częstotliwość. “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie “głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, ale nie dotykając go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite.


(...)

A może chodzi o to, by wybaczyć nie tylko wiele, ale naprawdę wszystko, sobie i innym?

***


Teraz zobaczyłam na poniższym obrazku kryształowe serce i otaczający je kolorowy dym iluzji...



I takie skojarzenie się pojawiło: dlaczego matka Buddy miała (ma) na imię Maja, tak samo, jak pewien lud z Ameryki? Czy to przypadek? Niemożliwe. 


sobota, 27 kwietnia 2013

PRACA Z ENERGIĄ I "BĄBLAMI" część 1.


kiedyś dziwiłam się, skąd u mnie czasami pojawiał się np. “irracjonalny smutek”. Teraz już rozumiem. I wiem, jak z tym można pracować. Dzielę się tu swoją metodą, może komuś się przyda, może kogoś natchnie :) by znalazł swoją...


Kilka miesięcy temu zobaczyłam coś niesamowitego. Potem to się powtórzyło kilka razy. Widziałam, że wszystkie żywe istoty emanują z siebie coś jak… bąble energetyczne różnie drgające – o różnych częstotliwościach. Różne częstotliwości tych bąbli odpowiadają różnym myślom, emocjom i uczuciom. To są drgające bąble myśli, emocji i uczuć… Jest ich pełno w środowisku Ziemi. (Może to coś ludzie nazywają duchami? albo duchy są konglomeratem takich bąbli?) Wielkość bąbli zależy od zawartości energii – jakby siły pomyślanego i nieświadomie emitowanego danego uczucia lub emocji. W ten sposób też ludzie pozbawiają się nieświadomie swojej energii z własnego, indywidualnego pola, a potem – dla zrównoważenia tej energii nieświadomie próbują ją "kraść" innym (na różne sposoby). Miałam wiele snów na ten temat, ale jeden był o świecie kradzieży energii.*)
Kiedyś przypomniałam sobie o „czwartej Parce” (bo oficjalnie są tylko trzy: ta co przędzie nici żywota, ta co je podtrzymuje i ta, co je przecina). A czwarta… pruje sieci… :-)


Wracając do drgających bąbli (myśli, emocji i uczuć) o różnych częstotliwościach (wibracjach), to miałam takie doświadczenia i widziałam, że jak człowiek myśli o kimś źle,  to nieświadomie wysyła taki bąbel energetyczny (emocji i myśli) w kierunku tej innej osoby, o której źle myśli (bez względu na odległość). Taki bąbel “przykleja się” do nieskończonych i cieniusieńkich jakby “niteczeki”, którymi na Ziemi (i nie tylko) wszystko jest połączone ze sobą. Jak sieciami i siatkami. Taki bąbel jak kropelka energii o danej częstotliwości (o danej wibracji) leci „torami” tych „nici”, z których utkane są sieci w przestrzeni…
I często taki bąbel dolatuje do adresata. Mnóstwo takich bąbli lata sobie po tych energetycznych „sieciach”… Widziałam wielu ludzi w ten sposób działających i zrozumiałam ten mechanizm wzajemnego oddziaływania na poziomach energetycznych ludzi.

A potem… prędzej czy później, do takich osób wysyłających do innych te bąble z „trudnymi” czy „negatywnymi” energiami wracają one jak bumerang… Zaraz wyjaśnię, jak to się dzieje (a co wynika z tego, co rozpoznałam):

Otóż, jeśli na linii “drogi” tego “bąbla” skierowanego do jakiegoś konkretnego adresata “przypadkowo” pojawi się inna osoba, to… jeśli ta osoba ma – że tak powiem – pewne “predyspozycje”, aby bąble o takich, a nie innych częstotliwościach przyjmować w siebie, to taki bąbel może przykleić się do takiej osoby, która nie jest adresatem.

Czasami wysyłamy energie silnych emocji byle gdzie i jesteśmy tego nieświadomi. Czasem czujemy złość i ego podpowiada nam „adresata”, choć ta osoba niekoniecznie bezpośrednio ani pośrednio ma tak naprawdę z naszą złością coś wspólnego. Bo bywa, że coś sobie o danej osobie myślimy, a to są na przykład tylko nasze iluzje, w które wierzymy jako prawdziwe obrazy i wtedy projektujemy je na innych.

Najważniejsze (z tego, co sobie przypomniałam), jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego „matrixa”, to najlepiej przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać siebie z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. (Na pewnym etapie pomagają w tym kryształy i minerały, i różne kamienie… a i tak każdy może znaleźć swoją metodę, jeśli tego będzie potrzebować.)

Z mojego doświadczenia wynika, że najpierw najlepiej świadomie “uzdrowić” swoją kulę energetyczną – ciało energetyczne. Mnie pomagały różne praktyki, między innymi wdzięczności… i miłości do samej siebie i wszystkiego, z czym jestem połączona i transformacja „starych wzorców”. Ale jeśli ktoś zdecyduje się na takie zmiany, na pewno znajdzie sposób najlepszy dla siebie.

Przede wszystkim zajęłam się odblokowywaniem swojego połączenia z duszą i przez nią ze Źródłem (inaczej nie umiem tego opisać).
 Chodzi też o to, by przede wszystkim zacząć uświadamiać sobie swoje własne “negatywne” myśli i przestać odrzucać je, a zacząć je transformować. Warto też przestać walczyć z nimi, lecz przyjąć je świadomie z pokorą i zrozumieniem – obdarzyć akceptacją i zrozumieniem (no i miłością). Następnie można zacząć je przekształcać w sobie na takie, które nam służą (miłość, ufność, wdzięczność, harmonia, pokój… co kto chce). W ten sposób przestaniemy wysyłać innym takie “negatywne” emocje w formie myśli, a tak naprawdę w formie “bąbli” energetycznych, które z kolei jak po torach lecą po niewidzialnych niciach sieci o „stałej” strukturze.

Widziałam, że te przetransformowane częstotliwości „bąbli” myśli i emocji rozluźniają „stałą” strukturę owych sieci. W rezultacie możemy stać się uwolnieni z tych „sieci” – jak przedstawia to wizja św.Faustyny – tak, że nawet otoczeni mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku nam wielka nienawiścią, z których ust wychodzić będą różne groźby, fałszywe pomówienia, oskarżenia itp. już nas nie dotkną.

Mało tego, jeśli zmienimy „wibracje” swoich pól – osobistych bąbli, staniemy się jeszcze bardziej uwrażliwieni na zmiany swojego pola energetycznego spowodowane “atakami” bąbli od innych osób lub ze środowiska… i będziemy mogli je przyjmować w swoje pole i przetransformowywać je w sobie, poprzez siebie, a potem, już przetransformowane, odsyłać je do środowiska Ziemi. Powoduje to rozluźnianie wcześniej sztywnej i „stałej” struktury owych „sieci”.

Jak widzicie, nasza wrażliwość naprawdę wzrasta i możemy zaobserwować takie zmiany energetyczne w naszych ciałach, które postrzegamy jako na przykład „dziwne odczucia”, wręcz „irracjonalne”, bez powodu pojawiające się odczucia: strachu, smutku, nawet przerażenia, ale też radości i innych. Przyklejają się do nas różne bąble, o różnych częstotliwościach, zwłaszcza kiedy mamy ubytki energetyczne w swoich własnych polach. A możemy przyglądać się tym “znikąd” pojawiającym się emocjom i uczuciom, nawet możemy świadomie się oczyszczać z tych niesprzyjającym nam energii na dwa podstawowe sposoby:

1. odsyłając do nadawcy – tu istnieje ryzyko, że do niego lub do niej ta energia nie dotrze i przyklei się do innej “przypadkowej” osoby napotkanej po drodze, która ma takie „predyspozycje” do „wychwytywania” takich, a nie innych częstotliwości (wibracji).


2. transformując tę energię w sobie poprzez przyjęcie i intencję zmiany oraz przemianę jej częstotliwości na przykład na najczystszą miłość (wszechogarniającą). Nie wydaje mi się, że należy odsyłać tak przetransformowaną energię (na częstotliwości miłości wszechogarniającej, harmonii, pokoju) do nadawcy, ponieważ nadawcy wysyłający bąble o częstotliwościach “negatywnych” emocji zazwyczaj nie są w stanie przyjąć bąbli o częstotliwościach miłości bezwarunkowej, pokoju, harmonii itp. jeśli ich ciała są na te częstotliwości nadal zablokowane. A zmienić to może wyłącznie ich własna intencja gotowości na dokonanie zmian w sobie. Więc i tak bąble miłości wszechogarniającej jeśli do nich docierają, to „odbijają się od nich”. Ale takie bąble mogą docierać do tych, których ciała są częściowo chociaż odblokowane na takie częstotliwości (podjęli intencję zmiany) i będą ich potrzebować do swojej transformacji.

Tak też może wyglądać nasza pomoc w transformacji energetycznej naszych pól i całego pola Ziemi oraz poluzowywaniu struktury „sieci”. Nawet jeśli bąble miłości wysłane do innych nie dotrą do ich serc, jeśli pozostają w przestrzeni środowiska ziemskiego, to mogą dać wsparcie w odpowiednim momencie osobom, które będą tego potrzebowały, by uwalniać się z „sieci”. Dlaczego tak myślę? Ponieważ któregoś dnia miałam takie doświadczenie, że zobaczyłam takie bąble latające przede mną. W sali było kilkadziesiąt osób. Te bąble miały bardzo „gęstą” i ‚trudną” częstotliwość (mocno negatywną). “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie „głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, wyciągnęłam dłoń jakby z zaproszeniem w kierunku bąbla, ale nie dotknęłam go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite. Ten bąbel sam się zbliżył do mojej energetycznej dłoni i „wybuchł”, jakby to był wybuch wielkiej radości, szczęśliwości z powodu… „powrotu do źródła” po tysiącach lat albo i więcej, bo połączył się on z wibracją wszechogarniającej miłości, która jest podstawową wibracją eteru, naszą esencją (- tak to widziałam)… A takie bąble energii (emocji), które ludzie nieświadomie wysyłają albo których się wypierają… nazwałabym „bąblami ze strefy cienia”.

Według mnie takimi bąblami jest jeszcze wypełnione całe środowisko Ziemi, oczywiście nie tylko takimi, więc możliwe, że latają one także wokół każdej i każdego z nas. To one utrzymują sieci w ich „stałej” strukturze o pewnym określonym, ograniczonym zakresie częstotliwości.

Jedni już wyczuwają te zmiany w swoim własnym polu energetycznym, inni jeszcze nie. Ale bądźmy cierpliwi, jeszcze wiele wspaniałych odkryć przed nami.

I przytoczę jeszcze to, co napisałam w poprzedniej notce: 


Wiem, że chociaż myślę, to nie jestem właścicielką “moich” myśli, lecz moje ciało jest tak “nastrojone” – trochę jak “biologiczno-duchowo-emocjonalno-energetyczny radioodbiornik”, że odbieram te, a nie inne myśli jako “swoje”. Gdy zmienia się “zakres” odbioru częstotliwości tego mojego cielesno-duchowo-energetycznego “radioodbiornika”, wtedy potrafię wyłapywać inne myśli i otwieram się na nową wiedzę i informacje. Och, jak one czasem mnie zaskakują…


Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myśłały...

Jesteśmy też jak cudowne instrumenty, na których Wszechświat wygrywa piękne symfonie... Niektóre współbrzmią ze sobą, inne wpadają w dysonanse, a jeszcze inne "harmonijnie fałszują". :) Tak, czasem pieśni i dźwięki , fale i energie, które wzmacniamy tworzą kakofonię, a bywa, że sprawiają cierpienie i ból... Chociaż jest jeszcze coś takiego, jak karma, która powoduje, że nieświadomie wydajemy takie, a nie inne "dźwięki"... Ale o tym następnym razem.



Część druga tutaj:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2013/04/praca-ze-soba-z-energiami.html


*) O kradzieżach energii więcej:
http://tonalinagual.blogspot.com/2013/03/ziemski-matrix-jako-swiat-kradziezy.html