Kiedy nie ma pytań, są tylko odpowiedzi.
Nie
bałam się śmierci. Od dzieciństwa. Za to bałam się kręcenia na karuzeli, bo chciało mi się wymiotować. Kiedyś, gdy byłam młoda, próbowałam kilka
razy popełnić samobójstwo. Nie chciało mi się żyć... Z
niezgody na to... "całe zło", kłamstwa,
niesprawiedliwość, okrucieństwo itd. itp.... I raz, prawie mi się udało...
Prawie. Ponieważ jednak się nie udało, czułam wtedy ogromne rozczarowanie. Ale nagle usłyszałam
głos w sobie, który powiedział, że
gdybym umarła i tak musiałabym tu wrócić. Bo jestem tu po to, by zrozumieć ten świat. A potem będę wiedziała, co dalej...
gdybym umarła i tak musiałabym tu wrócić. Bo jestem tu po to, by zrozumieć ten świat. A potem będę wiedziała, co dalej...
Dawid56
wstawił na Mistyce Życia notkę między innymi o obchodach "Święta Shivaratri poświęconemu jednemu z najważniejszych bogów hinduskich Shivie.
Po
pierwsze... owa trójca kojarzy mi się oczywiście z trzema Parkami,
Mojrami: jedna przędzie nić żywota, druga podtrzymuje, a trzecia
przecina… (Wiem, że była jeszcze czwarta, co pruła… ;-) Kiedyś sama prułam
skomplikowane wzory tych nici "starych" wzorków...).
Po
drugie... robiłam kiedyś warsztaty Dramy Snów. Ludzie przerabiali
na nich swoje trudne, traumatyczne sny. I czuli się potem
fantastycznie – uwolnieni i zrelaksowani. Stąd wiem, jaką moc ma
sztuka i “odgrywanie” pewnych sytuacji – “Rytuały dawały uczestnikom świadomość ich wnętrza i zapobiegały tłumieniu treści psychologicznych.”
W
tradycji pewnego plemienia (mogę znaleźć nazwę, jeśli ktoś
byłby tym zainteresowany *), na porządku dziennym było spotykanie
się i odgrywanie sytuacji ze snów członków tego plemienia w celu
uwalniania tworzących się na poziomie nieświadomości napięć
pomiędzy członkami tej społeczności. Oczywiście wśród członków
tego społeczeństwa nie było tak zwanego zakłamania. Dlatego każdy potrafił
odważnie i szczerze dzielić się z innymi swoimi najbardziej
dziwacznymi snami. Potem wszyscy członkowie odgrywali taki sen. W pewnych przypadkach czasem na życzenie “bohatera”, zakończenie snu na jawie mogło
zostać zmienione. I ważne było wtedy też odegranie tej zmiany na
jawie.
Wyobraź
sobie, że przyśniło ci się, że miałeś romans z żoną swojego
przyjaciela. Potem w niedzielę (zamiast na przykład iść do kościoła ;-))
spotykasz się ze swoimi współplemieńcami. Jest oczywiście wśród
nich Twój przyjaciel i jego żona. Opowiadasz swój sen, a potem
razem odgrywacie “spektakl” zgodnie z treścią “scenariusza”
Twojego snu. Towarzyszą temu dźwięki bębnów, grzechotek i innych
prostych instrumentów. A Ty “publicznie”, na oczach wszystkich,
odgrywasz wraz z żoną przyjaciela taniec uwodzenia, romansowania, a
nawet – jeśli było tak w Twoim śnie – akt seksualny.
ODGRYWACIE tę sytuację za pomocą TAŃCA. W trakcie tego
“spektaklu” możliwe są improwizacje, więc na przykład Twój
przyjaciel może odegrać scenę zazdrości i złości. Ale nie może
Ciebie atakować, jeśli nie było takiego ataku w Twoim śnie.
Wszyscy
uczestnicy takiego “spektaklu” – rytuału są świadomi tego,
że w snach przejawia się nasza nieświadomość i że odgrywanie
snów na jawie służy uwalnianiu napięć pojawiających się
(nieświadomie) w trakcie śnienia. Więc na koniec wszyscy są
szczęśliwi, że wszystkie napięcia (i wewnętrzne "demony")
w trakcie rytuału odgrywania snu zostały uwolnione. I “spektakl”
się kończy…
Teraz
twój przyjaciel dziękuję Tobie za uwolnienie siebie i jego, a
także jego żony. I nie odczuwasz wstydu nawet sam przed sobą, że
miałeś taki głupi i dziwny sen. Bo przecież żona twojego
przyjaciela jest co prawda ładna i sympatyczna, ale przecież nigdy
“normalnie” do głowy by ci nie przyszło, że chciałbyś
przeżyć z nią romans. Inna wersja jest taka, że nieświadomie
chciałbyś z nią przeżyć coś takiego, ale wypierałeś się tych
uczuć sam przed sobą i dlatego miałeś ów sen. Ale w trakcie
odgrywania tego snu wszystkie napięcia z tym związane po pierwsze
zostają “upublicznione”, więc wywleczone niejako na poziom
świadomości i poprzez odegranie ich w “bezpieczny sposób” –
poprzez “spektakl”, taniec, rytuał, ogólnie sztukę – zostają
uwolnione.
W
innym przypaku taki nieświadomy "wzorek" powoli rozwijałby się w
Tobie jako nieświadomiony wewnętrzny "demon", "pasożyt",
który być może pewnego dnia zacząłby flirt z żoną twego
przyjaciela. Aż w końcu doprowadziłby Cię tym samym do Twojej zdrady… przede wszystkim siebie
samego (bo nieświadomego, dlaczego tak się stało) oraz Twojego przyjaciela... w
końcu zniszczyłbyś nieświadomie waszą przyjaźń Bo czym innym jest świadome rozstanie z przyjacielem, ponieważ z jakichś powodów kończy się wasza wspólna droga, a czym innym nieświadome zniszczenie relacji.
Spróbuj
sobie przypomnieć jakiś sen, w którym robiłeś/robiłaś “coś złego” (społecznie lub moralnie nie akceptowalnego) i wyobraź sobie, że odgrywasz ten sen jako “spektakl” – rytuał
mający na celu uwolnienie nieświadomych napięć w Tobie, które
przejawiły się poprzez ten sen…
Cyt.
z art na Mistyce Życia:
Teraz
mnie "oświeciło", ponieważ nagle zdałam sobie sprawę,
że owa statuetka Sziwy może mieć bardzo ważne symboliczne znaczenie -
"ochronne" albo uświadamiające... W kontekście tego, co napisałam powyżej o
"odgrywaniu" snów, pojawiło mi się zrozumienie, że
statuetka ta jest formą "tańczącego Sziwy", który na
podobieństwo rytualnego tańca ma po pierwsze: uświadamiać nam
symbolikę tego tańca i wzorcowego archetypu "Niszczyciela".
A po drugie ma w rezultacie ochronić nas przed nieświadomymi siłami
destrukcji naszych własnych "demonów". W jaki sposób
taka statuetka może nas ochronić przed nieświadomymi siłami
destrukcji naszych własnych “demonów”? Ano poprzez
uświadomienie sobie tego w wzorca w sobie i uwolnienie się od niego
(od strachu przed zniszczeniem też). I można wtedy podziękować Sziwie za to
przypomnienie...
Istnieje
wiele opowieści związanych ze świętem Shivaratri i jego początków. "Siły niszczycielskie"… możemy postrzegać jako "złe" albo jako "dobre: "oczyszczające" - jako naturalny proces "transformacji"… Podobne
legendy krążą o bogini Kali i
przedstawiają ją jako krwiożerczego, seksualnie rozbuchanego
potwora. A to interpretacje wynikające z lęku
przed nieznanym, zapomnianym jej aspektem.... Te interpretacje wynikają z
niezrozumienia albo z umyślnego wypaczenia znaczenia tych wzorców i
archetypu, który ona reprezentuje – symbolizuje. Podobnie
w kościele katolickim – przez odpowiednie interpretacje –
z nauk Chrystusa pozostało niewiele z tego, czego on nauczał.
Ale
jeśli ktoś potrzebuje się obawiać czegoś i zamartwiać tym, że na przykład “są
czynione niebezpieczne eksperymenty w CERN”, to już wybór tej osoby…
co chce zasilać swoimi myślami i obawami. Ja tam szanuję czyjeś wybory.
Ten
taniec jest symbolem narodzin, istnienia i umierania (śmierci). A
śmierć ciała fizycznego jest tutaj bramą, przejściem z formy do
formy…
Podobny
taniec odtańczył kiedyś Krisznana grzbiecie naga Kaliya…
Podobną
funkcję miała do spełnienia Kali, która pochłonęła demona Raktabiję…
(no cóż, i znowu mamy "uwarunkowanie" religijne… :-) Ale niech będzie. Jak ktoś tak chce, to tak ma…)
Margo0307
napisała:
Postrzegam
to podobnie jak Margo0307. Ale
rozumiem, że ktoś może bać się śmierci i zniszczenia, a nawet
traktować to bardzo emocjonalnie i osobiście. Tylko skąd te lęki i po
co? Czy one coś zmienią? Czy wprowadzą harmonię, czy raczej
utrzymują wewnętrzny chaos?
Trudno być odpowiedzialnym, gdy nie wie się za co… gdy większość naszych myśli jest myślana nieświadomie i
większość czynów jest wykonywana nieświadomie. I
na przykład tłuczemy się (niektórzy z nas) w serce w kościele klepiąc bezmyślnie: “moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…” nie mając często pojęcia w
CZYM zawiniliśmy. Zamiast to serce uszanować i zacząć go słuchać…
I zacząć przyglądać się, zacząć obserwować samych siebie…
swoje myśli, swoje czyny, uczyć się odpowiedzialności za nie i
bycia świadomymi, co i dlaczego: myślimy i robimy ?
I
jeszcze kilka cytatów potwierdzających sens poznawania swojej
"strefy cienia", uznania jej w sobie i "uzdrawiania":
1.
“Poznanie naszej własnej mrocznej strony to najlepszy sposób
radzenia sobie z mroczną stroną innych.” C.C.Jung
2.
“To nie przypadek, że ekspresja artystyczna i rytuały stały u
podstaw starożytnych cywilizacji. Sztuka stanowiła osobistą metodę
wyrażania ciemnej strony psychiki człowieka i uświadamiania jej
sobie. Spełniała funkcję psychoterapii. (…) Rytuały dawały
uczestnikom świadomość ich wnętrza i zapobiegały tłumieniu
treści psychologicznych. Dopóki ludzie w ten sposób “stawiali
czoła” czy też pozwalali w ten sposób przejawiać się własnym,
wewnętrznym “demonom” i akceptowali je w sobie jako swoje, nie
projektowali ich na świat fizyczny ani na innych. Mieli ich
świadomość.”
W
ten sposób ludzie oczyszczali siebie świadomie pozwalając na
przejawienie się wewnętrznych demonów poprzez taniec “rytualny”
lub ogólnie poprzez sztukę.
Projekcja
swoich nieświadomych aspektów “ciemnej strony – naszej strefy
cienia” na innych odbywa się tylko wtedy, gdy owe własne “demony”
są wyparte do nieświadomości, odrzucone i odepchnięte do owej
“strefy cienia”.
3.
” Jeśli wydobędziesz na wierzch, co jest w tobie, wówczas to, co
wydobędziesz, ocali cię. Jeśli nie wydobędziesz tego, co jest w
tobie, wtedy to, czego nie wydobędziesz, zniszczy cię.” –
Chrystus ze Zwojów z Morza Martwego.
4.”Wszyscy
mamy swoje wewnętrzne “demony”, ale (…) często tymi naszymi
demonami są dla nas codziennie spotykani ludzie. Ludzie, z którymi
się sprzeczamy, ludzie którym zazdrościmy, lub których
nienawidzimy [także ci, których posądzamy o różne straszne
rzeczy...] Ci, których krzywdzimy fizycznie i emocjonalnie. I nie
tylko dlatego, że im zazdrościmy albo nienawidzimy czegoś w tych
ludziach, ale dlatego, że nienawidzimy tego, iż nam przypominają o
nas samych [te części nas, których się wyparliśmy]. Inni
odzwierciedlają te nasze cechy, których chcielibyśmy mieć więcej
albo te, których nie chcielibyśmy mieć wcale. Więc co robimy?
Łagodzimy
ból nie przez zmianę czy rozpoznanie własnych demonów, ale przez
walkę z osobami, które nam o nich przypominają… poprzez
krzywdzenie ludzi przypominających nam cechy, ktorych u siebie nie
lubimy. A gdy – nie wiedząc czemu – stajemy się sfrustrowani
tak, że nie panujemy nad emocjami, obwiniamy za to innych, winimy za
to dosłownie wszystko, co może być katalizatorem naszej
nienawiści. ”
Właśnie
przypomniałam dziś w nowej notce o prostej metodzie pracy
wyciągania na poziom świadomości tych części nas samych, które
ukryte przed nami zepchnięte zostały do nieświadomości –
metodzie LUSTRA.
5.
“Pojawienie się systemów, które zmusiły człowieka do wyparcia
się jednego z biegunów ludzkiej dualistycznej natury, powoduje
życie w ciągłym napięciu, lękach, strachu i wewnętrznej walce.
Obniża się w ten sposób odporność ludzi i całych społeczeństw.
Dlaczego wciąż są niszczone plemiona szamańskie żyjące w
harmonii z całą naturą, w tym także w harmonii z dualnością
ludzkiej natury? Ponieważ zatraciliśmy swoje korzenie.
Ego
stale czuje się niepewne i ma potrzebę kontrolowania. Ego jest w
nas czymś podrzędnym, ale zachowuje się, jakby było
najważniejsze. Stąd ten rozłam pomiędzy ego a nieświadomością
czy jażnią. Działa tu też rodzaj kompleksu Mesjasza, gdy
projektujemy ideały (rolę) zbawiciela na kogoś oczekując, że nas
ocali, bo sami nie chcemy się z tym zmierzyć i zrozumieć. I
dlatego czujemy się wciąż niepewnie i dlatego czujemy, że nie
mamy wystarczającej siły, by kierować swoim życiem.”
p.s.
Pięc powyższych cytatów pochodzi z filmu p.t. KINEMATYKA, o którym
pisałam:
http://www.tonalinagual.blogspot.com/2014/01/kinematyka.html
Wiem,
że my (prawie wszyscy) jesteśmy jeszcze nieświadomi swoich własnych,
wewnętrznych demonów, dlatego tak cierpimy. A przecież sami
możemy się "uzdrowić" czy uwolnić z wpływu wszelkich "demonów" i "złych duchów" przede wszystkich uświadamiając sobie ich wyparcie i odepchnięcie ich do "strefy cienia", Także tych "duchów i demonów czyhających na nas w Astralu". (O tym między
innymi traktuje na przykład joga śnienia albo bardo czy tolteckie śnienie.) Oczywiście to wymaga
sporego wysiłku. Ale jest to możliwe tylko dla tych, którzy tego
potrzebują, którzy są na to gotowi… w swojej podróży w
nieskończoności.
Jeszcze a propos walki i pięknej przypowieści Margo0307, którą przedstawiłam w poprzedniej notce.
Miałam kiedyś śnienie o kobiecie w bieli walczącej z czarnym smokiem: http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2004/06/kobieta-walczaca-ze-smokiem.html Walkę tę przerwała postać olbrzymiej kobiety, która jak skała wyłoniła się z wód morza… I pamiętam swoje zdziwienie, kiedy w
jednej ze swoich wewnętrznych podróży spotkałam (zamiast starej
mądrej kobiety – bo taki miała cel medytacja według prowadzącej)
starego hindusa, od którego dostałam piękny, żywy talizman…
Dlaczego
niektórzy ludzie chcą koniecznie zwalczać choćby "miłością" nienawiść, dobrem zło, światłem ciemność, zamiast szukać
sposobów na dokonanie odpowiednich zmian, które doprowadzą do
pokoju i harmonii… przede wszystkim w sobie? No chyba, że po
prostu nie zależy im na tym. Walka to walka. Oczywiście, jeśli ktoś jej potrzebuje, to ją ma. Z wewnętrzną i nieświadomie kontynuowaną włącznie...
MIŁOŚĆ NIE JEST BIEGUNOWA WZGLĘDEM NIENAWIŚCI. Biegunowym pojęciem wobec NIENAWIŚCI jest UWIELBIENIE, gdyż zarówno nienawiść jak i uwielbienie zawierają w sobie ten sam „potencjał energetyczny o przeciwnej polaryzacji".
MIŁOŚĆ NIE JEST BIEGUNOWA WZGLĘDEM NIENAWIŚCI. Biegunowym pojęciem wobec NIENAWIŚCI jest UWIELBIENIE, gdyż zarówno nienawiść jak i uwielbienie zawierają w sobie ten sam „potencjał energetyczny o przeciwnej polaryzacji".
Kto
wie, może są tacy ludzie, którzy nawet nieświadomie pragną pozostać w tym
wewnętrznym konflikcie? Dlatego ich ego-ja z takim zainteresowaniem "przykleja się" do myśli o różnego typu zagrożeniach i sytuacji konfliktowych w życiu osobistym, na
świecie albo nawet w astralu?
Skąd to wiem? Bo sama tak kiedyś robiłam. Z doświadczenia to znam, ale uświadomiłam to sobie i dokonałam zmian. I wiem, że to możliwe. Dlatego teraz tym dzielę się w wolności od rezultatów, jakie moja pisanina może mieć lub nie mieć.
Rozpoznawanie
sposobów działania naszych umysłów w tym świecie może być…
wprost fascynujące… Jakie misternie utkane konstrukcje tworzy
ego-ja, by tylko utrzymać nas w nieświadomości tego, co naprawdę
sobie myślimy o sobie i innych, i o całym naszym świecie “Dobra
i Zła”; jaki świat współtworzymy naszymi nieświadomymi
myślami, przekonaniami i czynami…wraz z innymi; jakie iluzje
podtrzymujemy…
p.s. Pół-żartem, pół-serio ostrzegam: jeśli jesteś nieświadomy/nieświadoma swoich wewnętrznych demonów,
możesz je zawsze dostrzec we mnie - jak je na mnie
nieświadomie sobie zaprojektujesz. ;-)
_____
*) Znalazłam jeden przykład:
""Irokezi
(według mnicha Fremina, który opisywał ich zwyczaje w XVIII
wieku), czcili sen jako bóstwo. Wyrażnie rozróżniali pomiędzy świadomością i podświadomością, i uważali, że ukryta lub
podświadoma [nieświadoma] część psyche wyraża swoje pragnienia
poprzez sny. Jeśli owe pragnienia nie zostaną zaspokojone,
podświadomość wpada w gniew. Irokezi praktykowali
"teatr snu". (...) Podczas takich rytuałów dozwolone było
przekraczanie przyjętych zasad społecznych. Miało to na celu
wyrażenie podświadomych pragnień i ochronę przed chorobą ciala lub
umysłu. Niezrealizowane, ukryte pragnienia uważano bowiem za
podstawową przyczynę zaburzeń osobistych i społecznych.(…)
Niezwykły tekst.
OdpowiedzUsuńO tym plemieniu gdzieś czytałam. Nie mam pojęcia gdzie, ale zapamiętałam ten fakt i teraz wróciło - w świetnym, Twoim opracowaniu.
Dziękuję.
UsuńBycie zrozumianą sprawią... sporą radość. :-D
"...5. “Pojawienie się systemów, które zmusiły człowieka do wyparcia się jednego z biegunów ludzkiej dualistycznej natury, powoduje życie w ciągłym napięciu, lękach, strachu i wewnętrznej walce.
OdpowiedzUsuńObniża się w ten sposób odporność ludzi i całych społeczeństw..."
Bardzo dziękuję Kochana JESTEM za ten wspaniały art :)
Czytając Twoje słowa, które zacytowałam, przyszło mi na myśl to, co opisałam w notce nr 40...
..Ziemia od początku była poligonem doświadczalnym ścierania się wolnej woli i praw uniwersalnych..., a ponieważ
Ziemia ma częstotliwość energii czerwonej - Prawa Przyczyny i Skutku..., więc wypełnia również Zasadę Gromadzenia i Pomnażania Wiedzy całego wszechświata, co w zamyśle Jedni może oznaczać, że Ziemia ma za zadanie gromadzić skutki manipulacji prawami z całego wszechświata i następnie je neutralizować poprzez wyciągnięcie wniosków i pomnożenie Wiedzy...
Stąd na naszą planetę zostały przeszczepione wszystkie programy manipulacyjne z całego wszechświata oraz inkarnowały się tutaj najbardziej przesterowane dusze z innych planet...
Przeróbka energetyczna zwana przez Gurdżijewa Kundabufor – spowodowała, że energia wolnej woli zasila rozwój świadomości zewnętrznej i intelektu, kosztem świadomości wewnętrznej... W ten sposób zrodziła się wiedza materialistyczna, oparta na dowodach, pamięci, negująca istnienie energetycznego aspektu rzeczywistości.
Jest to wiedza zewnętrzna podlegająca ciągłym podziałom i specjalizacjom, kreowana przez autorytety...
Na początku, zgodnie z Zasadą Opieki nad Duszą (zbiornikiem 12 praw) człowiek inicjuje doświadczenie dla swoich narzędzi – osobowości i ciała, aby poznać siebie.
Impuls (srebrny) idzie z Jedni za pośrednictwem energii ciemnozielonej – Prawa Odbicia.
Doświadczenie inicjowane jest przez człowieka, który odbiera impuls.
Jednocześnie doświadczenia, na które nie mamy wpływu – inicjowane przez naszych Mistrzów Skrajności - może to ten osławiony Szatan ? ;) i uderzają w nasze słabe punkty, nieprzepracowane cechy, reakcje wystawiając na próbę naszą zgodność z prawami.
Mistrzowie Skrajności mogą ingerować w człowieka, wystawiając na próbę jego ego.
Następnie jeśli człowiek nie zapanuje się nad reakcjami narzędzi – osobowości i ciała – Prawo Przyczyny i Skutku - łamie prawa i ponosi tego konsekwencje zgodnie z Zasadą Podziału Środków i Narzędzi.
Skutki dotykające człowieka wynikają z jego wcześniejszych decyzji i doświadczeń przygotowanych dla niego przez świadomość...
Po Zdrówka ;)
Margo kochana, dziękuję za wpis. I odpowiem, ale tak mnie zainspirowałaś, że potrzebuję chwili, by zapisać to, co się we mnie pojawiło.
UsuńDziękuję i serdeczności przesyłam ;-)
Zdrówka ;-)
Jestem ciekawy Waszej opinii w następującej kwestii:
OdpowiedzUsuńO czym może świadczyć pewna zależność ,według której
jeśli staram się zagłębiać w duchowość i mistykę
życie wokół mnie staje się trudniejsze.
Im głębiej wchodzę w jakiś temat,tym więcej przeciwności losu pojawia się w życiu
Kiedy żyję jak prymitywny materialista ,życie łagodnieje
im mniej duchowości tym mniej przeszkód...
Czemu tak się dzieje???
"... pewna zależność ,według której jeśli staram się zagłębiać w duchowość i mistykę życie wokół mnie staje się trudniejsze...
OdpowiedzUsuńKiedy żyję jak prymitywny materialista ,życie łagodnieje...
Czemu tak się dzieje? "
Może powiem jak ja to rozumię na podstawie swych własnych doświadczeń i odczuć ;)
Nasze myśli, wyobrażenia, postrzegania czy nasza wiara .., oddziaływują na świat wokół nas tworząc pewnego rodzaju formy, których ślad odciska się w naszej rzeczywistości...
Zdanie, które wyraziłeś powyżej - " prymitywny materialista " mówi jednoznacznie o Twoim wyobrażeniu dotyczącym materii ;) a przecież materia to nic innego jak 'silnie zagęszczona' energia, z której tak naprawdę wszystko się składa... my także :D
Dlatego też mówi się, że "wiara przenosi góry" ale... też "niech ci się stanie wg. twojej wiary" ;)
Jeśli więc 'zakodowałeś' sobie w mózgownicy, że... "jeśli staram się zagłębiać w duchowość i mistykę
życie wokół mnie staje się trudniejsze..." to tak właśnie będzie się dla Ciebie zadziewać...
Innym, nie mniej ważnym aspektem jest fakt, że nasza Ziemia wkracza obecnie w niematerialną sferę kosmosu, co jest - dla mnie przynajmniej - jednoznaczne ze zmianą sposobu myślenia i postrzegania świata wokół siebie, co związane jest ze zmianą mentalności, to z kolei - pociąga za sobą całkowite 'przewartościowanie' wyznawanych dotychczas poglądów, co jak wiadomo - nie jest łatwe... widać to wszędzie wokół nas :D bo nie jest łatwo wyrwać się z głębokich kolein, które pieczołowicie ryliśmy przez wiele, wiele lat...
Jeśli więc 'zakodowałeś' sobie w mózgownicy, że... "jeśli staram się zagłębiać w duchowość i mistykę
Usuńżycie wokół mnie staje się trudniejsze..." to tak właśnie będzie się dla Ciebie zadziewać...
A jeśli niczego takiego sobie nie zakodowałem?
To dlaczego tak się dzieje?
A może materialne zdobycze są prostsze?
OdpowiedzUsuńA co znaczy dla Ciebie "żyć jak prymitywny materialista"
i że "życie łagodnieje?
Niewolnik pożadań jest zbyt przywiązany do swych kajdan.
Pożądając oświecenia skazujemy się na takie same cierpienia jak pożądając innych rzeczy. dlatego na ścieżce duchowej jest sporo pułapek… Gdy pożądanie jest spełniane, niewolnik odczuwa pozorny spokój i ulgę chwilowego zaspokojenia. By za chwilę znów poczuć głód jeszcze większego pożądania… A ścieżka duchowego rozwoju jest jednak... ścieżką "wyrzeczeń", bo trzeba zrezygnować z pewnych przyzwyczajeń, nawyków czy uzależnień...
A czy potrafiłbyś zrezygnować na przykład z orgazmów, gdybyś wiedział, że jest to jeden z warunków uwolnienia się od cierpienia?
Takie dwa cytaty właśnie mi się "nawinęły" być może nie przez przypadek :-):
"Through the abandonment of desire, the deathless state is realized."
Buddyzm,Samywita Nikaya
"desire is never satisfied
by the enjoyment of lust
just as fire surely increases
the more one gives it fuel."
co znaczy dla Ciebie "żyć jak prymitywny materialista"
OdpowiedzUsuńi że "życie łagodnieje?
Tzn,w ogóle nie myśleć o czymś głębszym niż jedzenie i spanie.
Nie zastanawiać się nad sensem życia ,niczego nie robić,nie praktykować żadnych medytacji,modlitw,kontemplacji,rytuałów,nic kompletne zero jeśli chodzi o duchowość.
W nic nie wierzę,nic mnie nie interesuje tylko jedzenie i spanie,jakaś prymitywna rozrywka w stylu głupi serial albo muzyczka pop o niczym...
To jest prymitywna forma materializmu i co ciekawe,przyjmując taką postawę
życie łagodnieje.
Tzn że staje się bardziej znośne,prostsze,nic się na łeb nie wali,problemów ubywa zamiast przybywać,atmosfera z nerwowej i napiętej zamienia się na spokojną,rozluźnioną ,wraca chęć do życia.
Wraca zainteresowanie duchowością a kiedy się za nią zabieramy w praktyce a nie tylko w teorii
wtedy chęć życia zamienia się w apatię,napięcie rośnie ,problemy się mnożą itd itp...
A czy potrafiłbyś zrezygnować na przykład z orgazmów, gdybyś wiedział, że jest to jeden z warunków uwolnienia się od cierpienia?
OdpowiedzUsuń:D
Żyję sobie w celibacie od 13 lat...jedyne co osiągnąłem w ten sposób to nerwica ;p
Oprócz pożądań i chciajstw,jest jeszcze coś takiego jak pasja,czyli entuzjazm.
Nikt nigdy nie mówił i nie pisał o tym (chodzi o różnych mistrzów duchowych)
że praktyka jest czymś do czego należy się zmuszać
albo że radość z praktyki należy zamienić na dręczącą nas konieczność.
Przykładowo,ja nie mam z tym problemu że żyję sobie skromnie i nie jestem modny.
Nie walczę z niczym,w sposób naturalny nie dbam o mody,bogactwa itd.
Żyję sobie w warunkach,które dla osób zbyt uzależnionych od rzeczy,mogą wydawać się skrajnym ubóstwem
ale mnie jest dobrze bez nowej plazmy,drogiego samochodu i super nowoczesnego telefonu.
Nie okłamuję sam siebie,nie jestem świętoszkiem,nie jestem uduchowiony na pokaz.
...i co ciekawe,kiedy udaję materialistę,gdy jestem materialistą na pokaz,wtedy zyje mi się łatwiej...to jest jakiś absurdalny nonsens którego nie ogarniam.
"Oprócz pożądań i chciajstw,jest jeszcze coś takiego jak pasja,czyli entuzjazm."
Usuńjest. I co z tego?
"Nikt nigdy nie mówił i nie pisał o tym (chodzi o różnych mistrzów duchowych)
że praktyka jest czymś do czego należy się zmuszać
albo że radość z praktyki należy zamienić na dręczącą nas konieczność."
Do niczego nie należy się zmuszać, ale czasem, gdy jest nam źle to sygnał, że warto coś zmienić. Oczywiście wtedy warto wiedzieć, co potrzebujemy zmienić. No i żeby coś zmienić trzeba podjąć decyzję zmiany… i za nią konsekwentnie podążać ( w miarę możliwości) :-)
A my lubimy sobie pobłażać… bośmy się do tego przyzwyczaili. :-)
"Przykładowo,ja nie mam z tym problemu że żyję sobie skromnie i nie jestem modny.
Nie walczę z niczym,w sposób naturalny nie dbam o mody,bogactwa itd.
Żyję sobie w warunkach,które dla osób zbyt uzależnionych od rzeczy,mogą wydawać się skrajnym ubóstwem
ale mnie jest dobrze bez nowej plazmy,drogiego samochodu i super nowoczesnego telefonu.
Nie okłamuję sam siebie,nie jestem świętoszkiem,nie jestem uduchowiony na pokaz."
???? Jesteś pewny, że nie walczysz z niczym? hm… Masz w sobie pewien konflikt wewnętrzny i to jest rodzaj walki nieuświadomionej…
Widzisz, to nie chodzi o to, by być ubogim, bo gdy nie masz plazmy, drogiego samochodu to od razu jesteś lepszy od tych, co mają. Możesz mieć to i jeszcze więcej, lecz "duchowo rozwinięta" osoba jest po prostu wolna od tego, co ma… czujesz wdzięczność, niczego ci nie brak, a jak stracisz, to nie będziesz rozpaczał…
"...i co ciekawe,kiedy udaję materialistę,gdy jestem materialistą na pokaz,wtedy zyje mi się łatwiej…"
Może właśnie to byłoby dobrą praktyką dla Ciebie - nie tyle być materialistą na pokaz, ale zacząć żyć w obfitości. Szanować materię, a nie chełpić się raz tym, że żyjesz w ubóstwie, a raz tym, że jesteś materialistą na pokaz… To też jest "rozdwojenie jaźni" i skakanie z jednego bieguna na drugi, czyż nie?
Nie musisz mieć telewizora, ale może potrzebujesz mieć co innego, co może być jednak potrzebne do tego, byś się … realizował. Wtedy nie byłbyś tym, który żyje w ubóstwie, a udaje, że jest materialistą na pokaz. Może gdybyś zadbał o pewne materialne potrzeby, uszanował je i umiał się cieszyć obfitością i jako takim bogactwem, a jednocześnie był wolny czyli nie uzależniony od tego bogactwa, które do Ciebie przyjdzie… może poczułbyś się pełniejszy, bardziej zrealizowany, bardziej autentycznym sobą?
Widzisz, gdybyśmy się spotkali, nasza rozmowa na pewno byłaby inna ;-)
p.s. Mógłbyś szczerze odpowiedzieć, co Cię najbardziej denerwuje u innych?
Czasami zbytnie przywiązanie do pewnych przekonań, także tych - na swój własny temat jest tym, co nas więzi i powoduje, że nie jesteśmy świadomi, że coś walczy w nas… różne cząstki nas samych...
UsuńMargo napisała:
"Od czasu do czasu musimy więc przedsięwziąć podobne środki, aby usunąć "wirusy" z naszego osobistego otoczenia i naszego wnętrza, które przeważnie niepostrzeżenie - czyli nieświadomie do siebie wpuszczamy..., co jest jednoznaczne z tym, że jeśli wpuszczamy je nieświadomie to... nie mamy świadomości ich istnienia w nas.. :D"
"Żyję sobie w celibacie od 13 lat...jedyne co osiągnąłem w ten sposób to nerwica ;p"
UsuńJa nie oceniam, czy życie w celibacie jest dobre czy złe, bo każdy może mieć różne "preferencje", piszę, co wiem.
Oczywiście nie wiem, jak to jest w Twoim przypadku, ale wiem, że jeśli "życie w celibacie" byłoby świadomym wyborem, to nie nabawiłbyś się nerwicy z tego powodu. A jeśli nabawiłeś się nerwicy, to po pierwsze: możliwe, że z całkiem innego powodu, a po drugie: jeśli z powodu celibatu, to znaczy, że ów "celibat" nie jest/był Twoim świadomym wyborem (albo za wcześnie).
Można też żyć w celibacie i onanizować się. I przez to można nabawić się nerwicy. jeśli celibat nie jest świadomym wyborem, wówczas potrzeba onanizowania się jest o tyle naturalna, że wynika z nieuświadomionych pragnień, a te z nieuświadomionych wzorców, myśli i emocji.
Szanować materię, a nie chełpić się "-Niczym się nie chełpię :)
Usuń"ale wiem, że jeśli "życie w celibacie" byłoby świadomym wyborem, to nie nabawiłbyś się nerwicy z tego powodu."-Musisz poczytać więcej o biologii i psychologii.Biologii nie da się oszukać,świadome wybory to jedno a ciało i jego potrzeby to drugie,nie da się żyć w celibacie ponieważ orgazm służy do tego by organizm dotlenić i rozluźnić.Celibat jest równie naturalny co posty,krótkotrwale działają oczyszczająco ale na dłuższą metę stają się szkodliwe.
p.s. Mógłbyś szczerze odpowiedzieć, co Cię najbardziej denerwuje u innych?
UsuńMógłbym :) szczerze mówiąc to jestem zbyt apatyczny żeby się denerwować czymkolwiek u innych.
Myślę że najwięcej konfliktów wynika z tego że ludzie sami sobie definiują dobro i zło wg własnych wygód.
To tak jak w bajce o małpie i rybie.
Małpa postanowiła uratować rybę przed utonięciem i wyłowiła ją z wody.
Trucizna dla jednych jest lekarstwem dla drugich.
Ludzie tego nie rozumieją i będąc małpą ratują rybę przed utonięciem.
Ryba protestuje czyli ryba jest zła,należy jej pomóc siłą...ale czy to mnie denerwuje?
Nie,nie mam ochoty na zdenerwowanie.
"-Musisz poczytać więcej o biologii i psychologii."
UsuńNo cóż, ja nic nie muszę :-) Mogę.
Sam decydujesz, skąd czerpiesz wiedzę. Ja też :-)
"Biologii nie da się oszukać,świadome wybory to jedno a ciało i jego potrzeby to drugie,"
Tak, tak… A jaką masz pewność, że biologiczne potrzeby ciała są głównym imperatywem ludzkich działań?
Z jednej strony piszesz, że żyjesz sobie w celibacie od 13 lat, a z drugiej, że
"nie da się żyć w celibacie ponieważ orgazm służy do tego by organizm dotlenić i rozluźnić"
Bla, bla, bla… ;-D I nie dostrzegasz tego "rozdarcia" w sobie? Dlaczego zatem żyjesz w celibacie? I czy to prawda, że rzeczywiście jest to celibat czy tylko "udawany" celibat?
"Celibat jest równie naturalny co posty,krótkotrwale działają oczyszczająco ale na dłuższą metę stają się szkodliwe."
To są Twoje przekonania. Ty w to wierzysz. Oczywiście, możesz sobie w to wierzyć. Polecam ;-) zatem ciekawy film do obejrzenia: https://www.youtube.com/watch?v=2jRUBzyFzbU
Nie uważam, że musisz go obejrzeć i zaraz wszystkiemu, co w nim dawać wiarę, ale… informacje w nim przekazane mogą poszerzyć wiedzę na temat ludzkiej seksualności. ;-)
"Szanować materię, a nie chełpić się "-Niczym się nie chełpię :)
UsuńTo całkiem możliwe. ;-)
"szczerze mówiąc to jestem zbyt apatyczny żeby się denerwować czymkolwiek u innych."
Może jesteś zbyt apatyczny i może dlatego, że głęboko wyparłeś się swoich prawdziwych emocji i uczuć…? Nie wiem… ;-) Nawet Ty sam też możesz tego nie wiedzieć. ;-)
"Myślę że najwięcej konfliktów wynika z tego że ludzie sami sobie definiują dobro i zło wg własnych wygód."
Wybierają, co chcą postrzegać jako dobre, a co jako złe. "Wolny" wybór - "wolna" wola… Ty robisz dokładnie to samo, czyż nie? Nawet, jeśli słuchasz jakichś autorytetów, to i tak Ty sam wybierasz sobie owe autorytety (zgodnie ze swoimi"1. przekonaniami, 2. nieświadomymi wzorcami czy…3. tendencjami lub 4. intuicją. Nie wiem, z jakiego (z tych czterech) poziomu wybierasz te autorytety. Możliwe, że i Ty sam nie wiesz. :-)
""Celibat jest równie naturalny co posty,krótkotrwale działają oczyszczająco ale na dłuższą metę stają się szkodliwe.""
UsuńCzy powiedziałbyś coś takiego np. Dalajlamie?
Dlaczego zatem żyjesz w celibacie? I czy to prawda, że rzeczywiście jest to celibat czy tylko "udawany" celibat?
UsuńŻeby sprawdzić co ma wspólnego celibat ze świętością i jakimkolwiek duchowym rozwojem.
Otóż nie ma żadnego :) 13 lat to wystarczający okres żeby stwierdzić czy coś jest na rzeczy czy nie.
Celibat nie zapewnia świętości ani rozwoju tzn natężenia mistycznych doznań itp historii.
Jedyne co gwarantuje celibat to nerwica.
Związku ;p nie ma związku między celibatem a pogłębiającą się duchowością.
Usuń"Celibat nie zapewnia świętości ani rozwoju tzn natężenia mistycznych doznań itp historii."
UsuńŚwiętości może nie zapewnia. Rezygnacja z seksu może, ale nie musi, dać rozpoznanie czym jest seks, jaka rolę pełni seksualność w życiu człowieka nie tylko na poziomie biologii, psychologii, lecz również w świecie energii. Takie rozpoznanie może wzbogacić człowieka i poszerzyć jego samo-świadomość… Może, ale nie musi, bo na przykład...
Twoje rozpoznanie brzmi:
"Jedyne co gwarantuje celibat to nerwica."
W Twoim przypadku - na to wynika.
Czy uważasz, że to samo dotyczy np. Dalajlamy?
p.s. może za mało masz energii, by utrzymać się w celibacie? A może ten Twój celibat jednak nie pojawił się ze świadomego wyboru, lecz z jakiegoś innego powodu…?
UsuńSą kobiety, które po rozstaniu z jakimś kolejnym partnerem zostają same przez lata i są z tego powodu nieszczęśliwe. Marzą o spotkaniu odpowiedniego partnera. Kompensują sobie te tęsknoty np. w snach (uprawiając seks z różnymi mężczyznami albo Michałem Archaniołem albo... Jezusem… - tak, słyszałam i takie opowieści). Te kobiety są w celibacie" nie z powodu dokonania świadomego wyboru, lecz z nie możności znalezienia partnera. Podobnie wielu księży wybiera ten" zawód" dla "prestiżu" na przykład nie będąc w pełni świadomymi, czym naprawdę jest celibat. Tę decyzję - aby rzeczywiście celibat mógł spełnić swoją funkcję jako "narzędzie poznawcze" - warto jest podejmować świadomie. Bo oczywiście w innym przypadku można nabawić się porządnej nerwicy albo nawet jakiejś "psychozy" ;-)
"..Żyję sobie w warunkach,które dla osób zbyt uzależnionych od rzeczy,mogą wydawać się skrajnym ubóstwem
OdpowiedzUsuńale mnie jest dobrze ..."
W czym więc widzisz problem ? bo ja takowego nie zauważam :D
"..kiedy udaję materialistę,gdy jestem materialistą na pokaz,wtedy zyje mi się łatwiej...to jest jakiś absurdalny nonsens którego nie ogarniam."
Pozwól, że użyję w tym miejscu pewnego porównania ;)
Otóż nas - ludzi, można porównać do ... komputera...
Wiadomo, że komputer wymaga czasami całkowitego oczyszczenia, bywa że nawet formatowania od początku, bo jest tak zawirusowany, że doraźne środki nie wystarczają ...
Podobnie bywa też z nami... Dlatego w poprzedniej odpowiedzi użyłam określenia "zakodowania w mózgownicy" co można przetłumaczyć jako "wprowadzony program"...
Od czasu do czasu musimy więc przedsięwziąć podobne środki, aby usunąć "wirusy" z naszego osobistego otoczenia i naszego wnętrza, które przeważnie niepostrzeżenie - czyli nieświadomie do siebie wpuszczamy..., co jest jednoznaczne z tym, że jeśli wpuszczamy je nieświadomie to... nie mamy świadomości ich istnienia w nas.. :D
Aby więc "oczyścić" nasze wnętrze trzeba wprowadzić "nowy program antywirusowy" i nowe elementy kodu do naszego "twardego dysku"
Np.
"Czuję się doskonale z tym, jaka/jaki jestem"
albo ...
"Zasługuję na powodzenie we wszystkich sferach mojego życia".
Efekt jest zdumiewający i bywa podobny do tego, jaki osiąga się po zastosowaniu mega-potężnego analizatora danych wobec wszystkich systemów i super anty-wirusa... :D
Tyle tylko, że nowy, wzorcowy kod niejednokrotnie może się kłócić z większością starego kodu... :D
Trzeba więc znaleźć logiczny sposób usunięcia tej rozbieżności...
Nie wystarczy wiedzieć co robić,trzeba wiedzieć JAK to robić.
OdpowiedzUsuńCo chciałbyś konkretnie zmienić w sobie, wiesz?
UsuńMoże wtedy przyjdzie do Ciebie odpowiedź, jak to zmienić? :-)
Tak, jak Margo to napisała.
Polecam film i serial o tym samym tytule
OdpowiedzUsuńSaint Onii-San
Budda zstąpił na Ziemię, ale nie był sam. Towarzyszył mu Jezus.
Obaj postanowili bliżej przyjrzeć się współczesnemu światu i zwyczajom jego mieszkańców. Wspólnie wynajęli mieszkanie w Japonii i rozpoczęli wielkie zwiedzanie.
http://www.pinoyanime.tv/saint-young-men-episode-1/
02:31 hahaaa
Bardzo ładna aluzja do tego kto komu knebluje usta na przestrzeni wieków :D
" Nie wystarczy wiedzieć co robić,trzeba wiedzieć JAK to robić."
OdpowiedzUsuńMhm, może to i prawda ale..., wydaje mi się, że jeśli wie się - CO - trzeba zrobić, to sposób - JAK TO ZROBIĆ - można prędzej czy później znaleźć..., chociażby metodą "prób i błędów" tak, jak obecnie się zadziewa z większością nas...
Szukamy i sprawdzamy...
Kiedy "nie wychodzi" mówimy "ups" to szukamy i sprawdzamy nadal... :D
chociażby metodą "prób i błędów"
UsuńSaper myli się tylko raz,metodą prób i błędów można dojść do kalectwa :)
"Saper myli się tylko raz,metodą prób i błędów można dojść do kalectwa :)"
UsuńA Ty jesteś saperem?
margo0307! Napisałaś:"Innym, nie mniej ważnym aspektem jest fakt, że nasza Ziemia wkracza obecnie w niematerialną sferę kosmosu,"
OdpowiedzUsuńMożna prosić o bardziej szczegółowe uzasadnienie tego twierdzenia. Czym np. aktualna sfera kosmosu różni się od tej z przed 100 lub 1000 lat???
JESTEM! Napisałaś:" A czy potrafiłbyś zrezygnować na przykład z orgazmów, gdybyś wiedział, że jest to jeden z warunków uwolnienia się od cierpienia?" Trudne i ciekawe pytanie. A czy realizacja tego postulatu nie spowoduje przerwania rozwoju ludzkości? Czy uwolnienie od cierpienia jest MOŻLIWE???
Nieustanne wyrazy miłości - bez cierpienia - TOBIE przesyłam:):):)
STAN.
Dziękuję STAN.
UsuńJESTEM! Napisałaś:" A czy potrafiłbyś zrezygnować na przykład z orgazmów, gdybyś wiedział, że jest to jeden z warunków uwolnienia się od cierpienia?" Trudne i ciekawe pytanie. A czy realizacja tego postulatu nie spowoduje przerwania rozwoju ludzkości? Czy uwolnienie od cierpienia jest MOŻLIWE???
1 pytanie: A czy realizacja tego postulatu nie spowoduje przerwania rozwoju ludzkości?
Czy uważasz, że teraz ludzkość rozwija się przez rodzenie dzieci - płodzenie kolejnych pokoleń albo przez uprawianie seksu, który nie prowadzi do prokreacji?
Jeśli nawet realizacja tego postulatu spowodowałaby przerwanie kontynuacji ludzkości w takim wydaniu, jak teraz, to co by się stało? Gdyby cała ludzkość była gotowa "wrócić do Raju", to czy przerwałoby to jej rozwój czy świadczyłoby o jej rozwoju? Słyszałeś coś o tym, że dzieci w Raju się rodziły? Być może ludzkość wtedy nie rozwijała się… w taki sposób, jak teraz to się dzieje :-D Ale może rozwijałaby się inaczej?
Porównaj, ile energii "idzie z dymem" gdy kobieta i mężczyzna uprawiają seks, który nie prowadzi do prokreacji. Być może wystarczyłoby jedno lub dwa zbliżenia na kilka lat męża i żony, by spłodzić jedno lub dwoje dzieci (przykładowo). A co z resztą "aktów"? Ludzie się uzależnili od takiego seksu… jako konieczności spełnienia pożądania. Ale głód taki zostaje zaspokojony tylko na chwilę. Tracimy ogromne ilości w akcie seksualnym na podtrzymywanie pewnych nieuświadomionych wzorców… A to nas oddziela od... duszy… i jak niektórzy nazywają to COŚ - "od Boga".
"Czy uwolnienie od cierpienia jest MOŻLIWE???"
TAK. A Ty uważasz, że nie jest?
Z MIŁOŚCIĄ...
"margo0307! Napisałaś:... Można prosić o bardziej szczegółowe uzasadnienie tego twierdzenia."
UsuńOdpowiedź zawarłam w notce 52 :D
http://margo0307.wordpress.com/
Dziękuję Margo.
Usuń"Cykl materialny to cykl utożsamiania się z formą, z ciałem…
Cykl niematerialny to cykl rozwijania indywidualnej świadomości, to czas, w którym nasze ego staje z boku, ustępując miejsca wyższemu duchowi w nas, płynącemu przez silne i zdecydowane pole naszego serca energetycznego :D
To wielkie wydarzenie w jakim obecnie uczestniczymy, nigdy wcześniej nie miało miejsca w tej rzeczywistości, ponieważ jest to jedyna rzeczywistość, w której istnieje śmierć…"
A moje odpowiedzi są także pod notką Margo0307:
http://margo0307.wordpress.com/
Ponieważ zdecydowana większość myśli znajduje się we wzorcowym polu tego matrixa, tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myśłały… :-D
Czy uważasz, że to samo dotyczy np. Dalajlamy?
OdpowiedzUsuńOn jest inicjowany,ma przekaz,dostęp do wielu praktyk które wykonuje każdego dnia.
Gdybym miał dostęp do tej samej wiedzy i miał te same możliwości,wtedy mógłbym się porównywać z lamami.
Gdyby lamowie mieli tyle co ja,wtedy jestem pewien że rezultaty celibatu byłyby dla nich takie same jak dla mnie.
"On jest inicjowany,ma przekaz,dostęp do wielu praktyk które wykonuje każdego dnia."
OdpowiedzUsuńTy nie jesteś inicjowany? Skoro uważasz, że konieczne jest inicjowanie, to nie mógłbyś być, gdybyś zechciał?
Nie masz dostępu do wielu praktyk? A sam pisałeś niedawno o kilku prostych, wspaniałych praktykach z dzogdzen. Zacząłeś tę praktykę? Nie służy Ci taka praktyka czy nie masz na nią czasu, bo Twój umysł ma mnóstwo innych ważnych spraw "do załatwienia"?
"Gdybym miał dostęp do tej samej wiedzy"
W zasadzie masz.
" i miał te same możliwości,"
Możesz mieć, jeśli je sobie stworzysz…
"wtedy mógłbym się porównywać z lamami."
Warunkowanie, prawda? ;-D No tak, rozumiem, tak… z jakiegoś powodu tak wygodniej? ;-) Ale przecież Ty wybierasz. A dlaczego miałbyś się porównywać z lamami? Jesteś sobą ;-)
I pozdrawiam Cię serdecznie ;-)
Co Ty mówisz :) nikt mnie nie wyświęci na mnicha,nie mam nawet takich aspiracji
UsuńMnich to mnich a nie osoba świecka,mnisi mają swoje praktyki o których świeccy ludzie nie są nawet informowani,bo i po co?
Są praktyki dla wszystkich,są praktyki wymagające inicjacji,są praktyki dla nielicznych(nie wymagające inicjacji) np dla mnichów i wreszcie sekretne praktyki dla mnichów o których mnich rozmawia tylko z nauczycielem.
To co jest dostępne dla wszystkich to zupełnie inny poziom niż to do czego mają dostęp Lamowie.
"Co Ty mówisz :) nikt mnie nie wyświęci na mnicha,nie mam nawet takich aspiracji"
UsuńNie mówię. Napisałam wyraźnie:
A dlaczego miałbyś się porównywać z lamami? Jesteś sobą ;-)
To po co tyle o tych mnichach i lamach piszesz?
UsuńMi wystarczy taki pan:
Eckhart Tolle (PL) - Co się dzieje w chwili śmierci
https://www.youtube.com/watch?v=ah1SaG09Ifc
Nikt nie nazywa go ani mistrzem ani nie nadaje mu żadnych tytułów… Nikt go nie inicjował.. A jaki mądry?! :-D
"Nakazem natury jest trwanie gatunku. (…) ponieważ nie możemy widzieć przepływu energii, możemy bez końca powtarzać wzorce zachowań i interpretacji emocjonalnych zgodnych z ukrytym procesem. (…) Jednak istoty ludzkie są dostatecznie inteligentne, by dążyć do celów innych niż biologiczna reprodukcja. (…) rozwój osobisty jest czymś tak samo ważnym, jeśli nie ważniejszym niż reprodukcja." Taisha Abelar
OdpowiedzUsuń"Biologii nie da się oszukać,świadome wybory to jedno a ciało i jego potrzeby to drugie,"
"Imperatyw biologiczny" nie jest jedynym i najważniejszym. Może dla kogoś być, ale dla innych nie musi...
A jeśli chodzi o tak zwaną biologię… Jedni uważają, że nie przeżyją kilku dni bez wody, a mnie się udało. Bez problemu. Może to być kwestią wiary, wiedzy, ale póki czegoś nie spróbujemy, nie doświadczymy sami, to trudno nam uwierzyć, że to możliwe. I oczywiście możemy - twierdząc, że to niemożliwe - pozostawać nawet w lęku przed podjęciem takiej próby.
Wiedza bez praktyki jest niczym. Służy wyłącznie do podtrzymywania naszych przekonań (nawet tych nieświadomych), a nie rozwijaniu (poszerzaniu) świadomości (siebie).
"Wszyscy mamy szansę na osiągnięcie wolności, ale to zależy od każdego z nas, czy ją osiągniemy i przekształcimy w rzeczywistość." - T.A.
https://www.youtube.com/watch?v=KOO-VOPxK4U
OdpowiedzUsuńEckhart Tolle PL - Wydostać się ze strumienia myśli