źródło grafiki: http://diewithdignity.wordpress.com/tag/patti-redd/
Wiele lat temu byłam na pierwszym warsztacie – kręgu kobiet, prowadząca poprowadziła medytację. Każda z nas miała się spotkać z wewnętrzną Starą, Mądrą Kobietą. Wchodziłyśmy do świata Podziemnego przez dziurę w starym drzewie. Ja znalazłam dąb, który między korzeniami ponad ziemią miał malutką jamę… Potem leciałam tunelami, a w jednym z nich nabrałam niesamowitego przyśpieszenia, aż mnie wystrzeliło i znalazłam się…
jakby na afrykańskiej sawannie w samo południe. Było tam dużo “kotowatych”: lamparty, pumy… skakały, biegały wokół mnie jakby chciały zwrócić na siebie moją uwagę, Zrozumiałam. One prowadziły mnie przez wysoką trawę gdzieniegdzie okraszoną niskimi drzewami. Było gorąco. Słońce przyjemnie prażyło i dodawało energii. Czułam wielką radość i podniecenie. Zwierzęta mnie prowadziły przez jakiś czas, aż nagle zobaczyłam, że rozbiegają się na boki. Zatrzymałam się, a gdy spojrzałam przed siebie… stałam na wprost wielkiego słonia. No tak – pomyślałam sobie – pewnie jestem w Afryce i tu spotkam swoją Starą Mądrą Kobietę.
Słoń patrzył mi oczy, po czym odwrócił się tyłem. Widziałam tylko jego zad z ogonkiem
Nie wiedziałam, co dalej. Słoń odwrócił się do mnie i przysiadł. Przyjęłam to jako zaproszenie, bym na niego wsiadła. Udało mi się wdrapać na tę małą skałkę
Słoń szedł przed siebie w kierunku gór. To był kierunek zachodzącego słońca, które cały czas podczas naszej wędrówki widziałam przed sobą. W pewnym momencie skręciliśmy na północ i weszliśmy pomiędzy pierwsze wzniesienia. Słoń zatrzymał się na ścieżce pomiędzy dwiema górami; ścieżka dalej bardzo się zwężała, a na końcu zamykała ją mała skała. Wiedziałam, że dalej mam iść sama. Zsiadłam ze słonia, pogłaskałam go czule, podziękowałam i poszłam dalej za tę małą skałę. Była tam szczelina, przez którą udało mi się przecisnąć. Było już ciemno. Słońce zaszło, wiec szłam w mroku. Jednak za tą małą skałą pojawiła się przestrzeń z małym oczkiem wodnym, a za nim zobaczyłam kolejną skalistą ścianę z wejściem do jaskini, które oświetlało światło płonącego przed wejściem ogniska.
Podchodziłam wolno do ogniska. Dostrzegłam za nim siedzącą w postaci lotosu postać o bardzo długich siwych włosach. Te siwe włosy sięgały do ziemi… Pomyślałam, że oto spotkam się za chwilę ze Starą Mądrą Kobietą, najprawdopodobniej Murzynką…
Podeszłam bliżej do ogniska i stanęłam jak wryta, ponieważ to nie była kobieta, lecz bardzo stary mężczyzna. Gdy przyjrzałam mu się, zobaczyłam, że to stary Hindus. Światło ogniska tańczyło na jego twarzy, więc był taki moment, że wyglądał także na kobietę, ale miał nagi męski tors. A na nim coś… połyskującego.
Lekko uśmiechnął się do mnie. Podeszłam bliżej i stanęłam przy nim. Nie odzywał się, a jednak wiedziałam, że mam usiąść obok. Usiadłam. Miał na klatce piersiowej zawieszony przedziwny talizman. Wydawało mi się, że to być może jakiś kamień, ale nie wiem czemu, nie mogłam dokładnie go widzieć.
Hindus zdjął bardzo powoli ten talizman i trzymając cieniutki sznurek albo rzemień w obu dłoniach podał mi go. Wtedy zobaczyłam… że na sznurze wisiało coś dziwnego… to nie był kamień, ale coś jak kula – miniaturka… kosmosu. Widziałam w niej galaktyki, gwiazdy, planety, a wszystko poruszało się, drgało, pulsowało i było ŻYWE.
Delikatnie wzięłam w palce ten sznurek z tym CZYMŚ i założyłam ten “talizman” na szyję. Usłyszałam wtedy słowo "chaos", gdy ta kula znalazła się na wysokości mojego serca. A w momencie, kiedy tylko dotknęła mojego ciała, natychmiast wniknęła do serca.
I znów usłyszałam słowa: Z chaosu wyłoni się harmonia… albo: W tym chaosie odnajdziesz harmonię.
I wtedy wszystko znikło.
I wtedy wszystko znikło.
Leciałam znów przez tunel i wyskoczyłam na zieloną polanę koło dębu. Wtedy otworzyłam oczy. Medytacja zakończyła się.
----------------------------------------------------------
i jeszcze coś mi się przypomniało. Kiedy byłam nastolatką, w
jakimś czasopiśmie zobaczyłam zdjęcie twarzy starego Hindusa. Jego twarz była
bardzo poryta zmarszczkami. miał on bardzo długie, ciemne włosy przetykane siwymi
pasmami. I pamiętam, bardzo dobrze pamiętam, jak poczułam wtedy ogromne piękno
tej twarzy. Miałam nawet takie wrażenie, że inne nastolatki za pięknych uważają
różnych młodych mężczyzn, a ja nie rozumiałam, dlaczego dla mnie piękna była właśnie taka właśnie twarz - niemalże starego człowieka...
One who
knows the secret of that love finds the world itself full of universal love
źródło obrazka: https://www.facebook.com/astrolosophy
WIEDŹMINKA!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!!! Dziękuję i pozdrawiam:):):)
STAN.
Dziękuję kochany Stan i serdecznie pozdrawiam :-D
UsuńNo, bo ten chaos jest taki specyficzny. Jak juz sie z jego przyczyny ta harmonia objawi, a raczej zadziala, to w znaku 7 i (8).
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dlaczego w tym znaku 7 i (8)?
Usuń