środa, 21 czerwca 2017

ZMIANA POSTRZEGANIA/ODCZUWANIA Z NIEŚWIADOMEGO - EMOCJONALNEGO NA ENERGETYCZNE - ŚWIADOME

cytat:
"Dziś minął jeden z dni, w których łzy nie chciały przestać płynać. (Tak, nauczyciele, mistrzowie, znajomi, wszyscy miewamy takie chwile...W końcu jestesmy też ludźmi). Zaczelo sie od przemocy od bliskiej osoby, smutnej obmowy nieznajomej znajomej, potem pogróżek w necie od osób, których nie miałam sposobności spotkać. I jestem do tego przyzwyczajona, doświadczam tego od lat, więcej od kiedy zaczelam sie dzielić. Wiem, rozumiem, wybaczam, nie wiedzą co czynią. Tak to już jest. Dziś jednak stało się to impulsem do wylania czegoś jeszcze...Smutek uruchomił płacz, płacz wspomnienia; bliższe, dalsze i w końcu bardzo odległe - nadużyć, gwałtów, mordów, tortur, przemocy wobec kobiet i dzieci. Widzenie zbiorowych wspomnień ludzkości otworzylo Puszkę Pandory wylewając rzekę łez. Wylała się i przestała płynąć. Zrobiło się lżej.  (...)" Patrycja Pruchnik Nitya *1) https://www.facebook.com/patrycja.pruchnik/posts/10209754650919907?pnref=story

Zdarza się, że kobieta całkiem świadoma, a nawet 'przebudzona' (tak, jak np. Nitya) w pewnej sytuacji może połączyć się z wibracjami "bolesnego ciała kobiet ziemskiego pola". Wtedy może współodczuwać te wibracje jako trudne lub bolesne odczucia i emocje.

Nawet po wielu latach wolności od odczuwania tych emocji nagle kobieta w jakiejś sytuacji może zacząć odczuwać wibracje energetyczne powiązane z na przykład poniżeniem kobiet, a nawet irracjonalnej wręcz zazdrości lub lęku przed odrzuceniem - emocji związanych z "ciałem bolesnym kobiet ziemskiego pola". (Po części czegoś podobnego doświadczyłam przed miesiącem, a po wielu latach wolności od nich.) Zdarza się to jednak po to, aby mogło zostać całkowicie przyjęte, zintegrowane na jeszcze głębszych poziomach naszego Istnienia / świadomości i uwolnione poprzez zrozumienie, że:

tak doświadczała świadomość przez tysiące lat na tej planecie poprzez ciała kobiet, a teraz dokonuje się ewolucyjna zmiana.

To samo dotyczy mężczyzn i ich "bolesnego ciała". 

Kiedy partner tego jeszcze nie rozumie, nie może wspierać kobiety w tym procesie, a nawet może ją wtedy pozostawić z powodu lęku przed tym i niezrozumienia tego, co odczuwa kobieta w takich chwilach, Może odejść, ponieważ nie umie jeszcze z tym sobie poradzić. Czasem mocno identyfikujemy się z takim doświadczeniem i przede wszystkim z tym, że to mnie się wydarza. I wtedy "boli". Ale gdy przychodzi zrozumienie tego, komu naprawdę się wydarza doświadczenie (nie tylko mnie) i dlaczego się ono wydarza, wtedy rozumiemy, że nie ma sensu przedłużanie np. stanu jedności, błogości i połączenia z jakąś nieopisywalną Całością, bo odkrywamy, że nie możemy cały czas odczuwać tego stanu jedności, błogości i połączenia. Nasze doświadczenia wciąż się zmieniają. 

Partner może czasem również prowokować takie sytuacje, choć może być tego nieświadomy. A gdy jest już bardziej zintegrowany sam ze sobą, wtedy może także wspierać kobietę w takich chwilach.

Chcielibyśmy żyć w błogości i nawet gdy takich stanów doświadczamy, chcielibyśmy je zatrzymać, przedłużyć jakoś... Natomiast, gdy przychodzą do nas inne doświadczenia, postrzegamy je jako bolesne i negatywne. 
Jednak... Zawsze doświadczamy tego, co jest nam dane, ale możemy doświadczać w taki sposób, że tłem, przestrzenią tych doświadczeń jest... radość istnienia. Nie musimy wtedy nazywać tych doświadczeń bolesnymi emocjami i nie ma w nich już ani złości ani rozpaczy. Możemy (każda i każdy z nas może) jako istota ludzka "stawać się" coraz bardziej wolnymi od wszystkich doświadczeń. 

W pewnym momencie może nawet pojawić się przed Tobą jakiś na przykład najwspanialszy "bóg" Sziwa, a na Tobie nie zrobi to żadnego wrażenia. Będziesz patrzyła na niego może i z podziwem, i z miłością, może nawet zaczniesz z nim tańczyć, a taniec zamieni się w doświadczanie destrukcji. I gdy ten "bóg" odejdzie, nie zrobi to na Tobie wrażenia wtedy, gdy zrozumiesz, że Ty Jesteś "sprzed" tego doświadczenia. Że Jesteś czymś więcej niż samo to doświadczanie. I wtedy możesz poczuć wdzięczność za to i każde, dosłownie każde doświadczenie. Bo wszystko, czego doświadczamy płynie z nas...

Wszystko, co się zdarza, czy "cudowne" czy "okropne" (dopóki tak będziemy to nazywać), wszystko, co przychodzi i odchodzi nie ma nic wspólnego z tzw. przebudzeniem czy oświeceniem. Po prostu doświadczamy na różne sposoby tego, KIM/CZYM JESTEŚMY. Przecież WSZYSTKO mieści się tak samo w Tobie jak i we Mnie. :-} Ty-Ja jesteśmy jednocześnie uczestnikami i świadkami tych wszystkich zdarzeń. Lubimy doświadczać jako ludzie i obserwować - być świadkami (tego doświadczania) jako "coś więcej" ;-} A nawet cieszyć się tym.

Przyczyną odczuwania na przykład negatywnych emocji jest nasz opór wobec prawdy o Sobie. Gdy nie jesteśmy skupieni na chwili obecnej, nie możemy nawet dostrzec tego oporu. (Ten opór bywa nazywany np.: "ego" ;-} ). Będąc jednak w pełni obecni w teraźniejszości potrafimy poddać się całkowicie każdej "emocji", nawet takiej, z którą bywa nam "trudno". I nie musimy już jej nazywać. Możemy nawet (co może wydawać się paradoksalne) odczuwać radość z powodu pojawienia się "trudnej emocji", bo dzięki temu możemy ją zintegrować w Sobie. Również te wibracje związane z "bolesnym ciałem kobiet ziemskiego pola". Możemy nazywać ten proces "uzdrawianiem" Siebie.

Kiedy zamiast odczuwać energię jako ból emocjonalny, odczuwamy tylko energię o różnych częstotliwościach bez używania określenia (słowa) ból, zaczynamy całkiem inaczej ją postrzegać. To przykład, w jaki sposób dokonuje się w nas, poprzez nas zmiana świadomości - ewolucja, ekspansja świadomości.

Kiedy dokonuje się zmiana 'sposobu' odczuwania emocji jako wibracji - następuje przesunięcie odczuwania z poziomu emocjonalnego na poziom energetyczny. Wtedy odczuwanie tych wibracji energii przekracza emocjonalny ból. I następuje uwolnienie. Jakbyśmy zaczynali wibrować (stawali się wibracjami) i płonąć... :-} 

Gdy "płoniemy", "spala się" - powoli wszystko lub nagle jakaś część - tego, co mogłoby stawiać opór naszemu całkowitemu oddaniu Miłości, Istnieniu, Zrozumieniu. I wtedy może przejawić się w nas Miłość, która spala także ocenianie naszych doświadczeń jako "dobre" albo złe". Bo wszystkie doświadczenia uczą nas czegoś więcej o Sobie-Tobie. I Miłość wybucha jeszcze większym Płomieniem w Sercu.

Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez nas) "Istoty Boskiej", która zintegrowana jako Jedno: Ona i On (Świadomość i Umysł) staje się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i głębokiego snu czy "zaśnienia na jawie". 

Kiedy następuje zmiana odczuwania z 'poziomu emocjonalnego' na 'poziom energetyczny', może to spotykać się z niezrozumieniem tych, ktorzy jako istoty ludzkie jeszcze tego nie doświadczyli. Na przyklad bardzo bliski mi mężczyzna domagał się ode mnie wyrażania emocji złości. Miałam odczucie, że czasem prowokował takie sytuacje, a gdy mówiłam - zgodnie z tym, co odczuwałam, że nie czuję złości,   on zarzucał mi, że wypieram się emocji. Dokonywał projekcji na mnie tego, co sam odczuwał, a jeszcze nie mógł ani przyjąć, ani zrozumieć tego, co  było odczuwane przeze mnie. Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy już wystarczająco świadomi naszych wcześniejszych uwarunkowanych reakcji. I tak między innymi dokonuje się ewolucja świadomości. 




Na pewnym etapie ewolucji świadomości następuje integracja "żeńskich" i męskich" energii w naszych ciałach - poprzez nasze ciała kobiety i mężczyzny. Symbolem tego zespolenia jest Sziwa-Szakti, Yab-Yum, Dao, Ometeolt itd. Wszystkie one, tak jak Sziwa (Śiwa, Shiva) i Szakti, symbolizują kosmiczne energie - to świadomość i energia (Świadomość i Umysł albo Świadomość i Forma). Nie istnieją bez siebie. Umysł rozświetlony Świadomością i Świadomość wypełniona Umysłem stanowią Jednię.



Znaczenie boskiej pary Sziwy i Szakti jest czasami źle zrozumiane, gdy są postrzegane jako "mężczyzna" i "kobieta", a ich związek jest traktowany jako związek seksualny. Seksualność jest czymś zupełnie naturalnym dla ludzi i zwierząt, a nieporozumienie pojawia się tylko wtedy, gdy seksualność i duchowość są mieszane i sprowadzane na poziom seksualności zwierzęco-ludzkiej.

Seksualność jest związkiem mężczyzny i kobiety.
Duchowość jest zjednoczeniem ludzkiej i boskiej świadomości.

Gdy seksualność wspiera proces jednoczenia, integrowania się ludzkiej i boskiej świadomości, seksualność i duchowość mogą się wtedy wzajemnie uzupełniać. Temu na przykład służy tantra. 



Boginie są partnerkami bogów, a nie „małżonkami”. Występują przy bogu na zasadzie komplementarności, ale nie w aspekcie prokreacji, gdyż żadna z par nie ma wspólnych, zrodzonych z siebie boskich dzieci. Saraswati nie ma dzieci z Brahmą, a Lakszmi nie rodzi dziecka WisznuParwati sama tworzy synka Ganeśię, a Śiwa sam tworzy Skandę.


Każdy bóg i każda bogini posiadają swoją odrębność i za każdym razem przejawia się ich całkowita, pełna osobowość. W hinduskiej mitologii nie ma żadnych, choćby dopełniających się połówek. Prawie wszystkie boskie pary indyjskiej mitologii ukazują bardziej bratersko-siostrzany aspekt związku niż aspekt matrymonialny czy macierzyńsko-ojcowski. 


To połączenie kosmicznych, uniwersalnych energii "żeńskich" i "męskich" w istocie ludzkiej, boskości w człowieku było przepowiadane na przykład przez Majów. W twierdzeniu, że żyjemy w czasach przejścia do Piątego Świata Harmonii. Poprzednie cztery Światy trwały po około 5125 lat każdy i naprzemiennie w tych czterech kolejnych Światach "prym wodziły" i zarządzały: prawa półkula mózgu, potem lewa, następnie prawa i potem znów lewa. Naprzemiennie mieliśmy światy "matriarchalne" i "patriarchalne". W Piątym Świecie Harmonii obie półkule stają się zharmonizowane ze sobą. Tak manifestuje się ewolucja świadomości i proces dojrzewania istot ludzkich.


***
Bywa też tak, że czasem kończy się jakaś ścieżka, kończą się poszukiwania. Zajmowałam się tym wszystkim, co mnie wyczerpuje, czym codziennie byłam zajęta, a co chciałabym zakończyć. Różnymi wzorcami, według których latami działałam nieświadoma, co czyniłam sobie i innym. A odkrywanie Siebie nie ma końca, jest WIECZNĄ ZABAWĄ, KOSMICZNYM ŻARTEM. Jesteśmy "Podróżnikami Nieskończoności".

Czym jest Prawda?
Możemy dociekać" jak naukowiec, a nie jak uczeń czy uczennica jakiegoś mistrza. Bo każda i każdy z nas odkrywa swoją Prawdę poprzez siebie, w Sobie. To nasz umysł potrzebuje wyzwolenia. Z czasem coraz bardziej potwierdza się, że jesteśmy wolni, że rozpoznaliśmy to, co prawdziwe. Potwierdza się przez inne reakcje na podobne sytuacje, przez nowe sytuacje, w których się znajdujemy.

Nie jesteśmy oddzieleni od swojej natury, co by to miało znaczyć i jak może to być interpretowane. Bardziej chodzi w "oświeceniu" czy "przebudzeniu, żebyśmy wyzdrowieli, uzdrowili siebie niż "stali się oświeconymi" czy "przebudzonymi". Uwolnili się do radości istnienia od tego, co nas więzi i sprawia cierpienie. Więc "najprościej zajmować się swoim gównem" - jak mawia Dolano. :-) Sprawdziłam, działa. ;-) Nareszcie wtedy możemy cieszyć się życiem. Nie szukamy akceptacji u innych ludzi i wszystkich kochamy, bo wszyscy Jesteśmy Całością, Jednią, Jednością. A i tak z jednymi jest nam bardziej "po drodze", a z innymi mniej...

Jeśli jestem kimś, kto chce zdobyć cokolwiek, nigdy tego nie zdobędę. Najważniejsze, żeby przestać chcieć zmieniać świat i innych ludzi. Wystarczy całkowita gotowość na przyjęcie wszystkiego tego, co jest. Nie chcieć niczego, zupełnie niczego. Och, jaka wolność, jakie ukojenie. I nie da się już tego ogarnąć umysłem. I można cieszyć się każdą chwilą... I nawet podążać za wizjami, które są jak drogowskazy Wielkiego Ducha.

Koniec Gier. W grze można coś wygrać lub przegrać. Dla mnie nie ważna jest wygrana ani przegrana; nie ważne już jak kończy się dana przygoda, sytuacja czy historia: tzw. sukcesem czy porażką; już zawsze przyjmę "sukces i porażkę"; tak samo - z taką samą radością i wdzięcznością w tle tego, co mnie spotka. Najistotniejszy dla mnie jest rozwój i wzrastanie świadomości...

no i Zabawa w Życie w radości istnienia.

--------------------------------------------------------------

*1)  "Nitya Patrycja Pruchnik prowadzi satsangi w duchu non - duality. Jej bezpośrednim nauczycielem i mistrzem jest Sri Mooji. Nitya dzieli się rozpoznaniem z jego aprobatą i błogosławieństwem."

poniedziałek, 19 czerwca 2017

POLNY KWIATEK

Jedno nas łączy, cudowny polny kwiatku: istniejemy w formie, ktora przemija...
a jednak przez nią doświadczać SIEBIE możemy w radości istnienia...
bez wzgledu na to, czy ktoś zachwyca się nami, czy łamie, czy depcze...
Ach, to nie ma już znaczenia...
Przejawilo się rozpoznanie:
Wolność w Miłości...
Dziekuje Ci, mój ukochany 'nauczycielu' ;)

wtorek, 13 czerwca 2017

MIŁOŚĆ ODWZAJEMNIONA


miałam ostatnio piękne, choć jednocześnie w tamtym momencie bardzo trudne doświadczenie - wyzwanie. ( taka historia :-} ) Zrozumiałam, że dopóki nie dostrzegę Shivy (Wielkiego Ducha, Tęczowego Buddy, Chrystusa, Źródła - nazwij TO, jak chcesz) w każdej istocie ludzkiej, we wszystkim, co się zdarza, we wszystkim, co mnie otacza, we Wszystkim, Co Jest, moja miłość do Siebie-Ciebie nie będzie wystarczająca, by poczuć Twoją wzajemność w sobie i połączenie z Tobą. 

Kiedy osoba, z którą odczuwałam "nieprawdopodobne", wręcz "wielowymiarowe" ;-) połączenie, nagle odeszła i "zdmuchnęła mnie jak świeczkę", wreszcie "olśniło mnie" i dostrzegłam, że

poprzez tę osobę nikt inny jak Shiva (Wielki Duch...) zatańczył dla mnie "taniec iluzji odrzucenia"

I kiedy przyjęłam to z wdzięcznością i pokorą, nie poczułam już żadnej negatywnej emocji wobec tej osoby, nie pojawiła się żadna negatywna myśl o niej, Za to przejawiło się pełne zrozumienie, że inaczej nie mogło się zdarzyć. Że to doświadczenie było mi potrzebne. I wtedy poczułam jeszcze większą Miłość do tej osoby niż kiedykolwiek wcześniej. Dostrzegłam, jak Cudowny i "Tęczowy" jest Shiva (Wielki Duch, Budda...), jak wiele przejawów ma Jego Taniec. I poczułam ogromną wdzięczność, która wybuchła we mnie gorącym płomieniem z serca i objęła całe ciało rozprzestrzeniając się na wszystko wokół. Poczułam ogień Miłości i wdzięczności do Shivy (Wielkiego Ducha, Chrystusa, Tęczowego Buddy...) za ten dar, dzięki któremu mogłam poczuć jeszcze większą Miłość do Ciebie-Siebie w sobie. Mogłam pokochać kolejną cząstkę Siebie, którą odzwierciedla dla mnie - symbolizuje ta osoba.

"Odkryłam", że

Miłość to stan istnienia, do którego prowadzi nas... zrozumienie, które uwalnia nas - przekraczając i prześwietlając niewidzialnym światłem świadomości nasze "ja"-  do takiego stanu, "momentu", w którym wreszcie możemy poczuć wzajemność Shivy (Wielkiego Ducha...). [Dla mężczyzny może być to wzajemność Shakti - Bogini].

Gdy płoniemy, spala się powoli lub nagle wszystko, co mogłoby stawiać opór naszemu całkowitemu oddaniu Miłości. Ta Miłość odczuwana w sercu staje się bramą, która otwiera się... I wtedy może przejawić się Jego/Jej wzajemność w nas. I Miłość naszej wzajemności wybucha jeszcze większym Płomieniem w Sercu.

"TO JAKBY PATRZYŁO 
OCZAMI MIŁOŚCI NA KAŻDEGO
TAK SAMO...
JAKBY PATRZYŁO NA SIEBIE"

JAKO WSZYSTKO, CO JEST.

Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez nas) Istoty Boskiej, która zintegrowana jako Jedno: Ona i On staje się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i głębokiego snu (zaśnienia).


I teraz przypomniałam sobie, że wielokrotnie ten stan odczuwałam. Bywało też i tak, że trwał on kilka dni a nawet tygodni... I wygląda na to, że to, co zdarza się nam jako trudne sytuacje i doświadczenia, to są wyzwania, które umożliwiają nam dokonanie takiej zmiany w Sobie, aby ten stan w nas mógł się "pogłębiać", osadzać w nas, a my w nim...

Kiedy szłam ulicą i tak odczuwałam ten ogień i "rozmyślałam' o tym, zobaczyłam na ziemi mały kamyk, który "zawołał" mnie, więc podniosłam go. Był w kształcie podobnym do serca. I poczułam (usłyszałam w sobie), że to Shiva (Wielki Duch...) przesłał mi ten znak swojej wzajemnej Miłości do mnie. 
Przytulam Cię do Serca.

W młodości napisałam wiersz, który kończył się słowami:

Moje serce Twoim 
kamyczkiem 
do puszczania 
kaczek na wodzie

Dopiero teraz zrozumiałam ich sens. :-} 💖
Kłaniam się Tobie-Sobie w Sobie i w Tobie. :-} 💖




"Ludzie na tym świecie są jak trzy motyle latające wokół świecy.

Pierwszy podlatuje blisko i mówi: wiem co to miłość.
Drugi dotyka płomienia leciutko skrzydełkiem i mówi: wiem jak pali ogień miłości.
Trzeci rzuca się w płomień i płonie…
Tylko on wie – czym jest prawdziwa miłość.

- cytat z filmu "Bab'Aziz Ojciec Drogi (napisy pl) |Sufizm|" - youtube.com - Bab'Aziz ojciec Drogi (napisy pl) |Sufizm|

sobota, 10 czerwca 2017

CO TO JEST PRAWDA?



Prawda jest Świadoma 
Samej Siebie, 
nawet gdy 
nie przegląda się 
w formach.

Prawda w bezruchu
widzi 
Samą Siebie 
przeglądając się 
w formach, 
które są jej cząstkami.

Cząstki zaś wciąż 
przeglądając się 
w sobie 
wzajemnie 
nie widzą Prawdy, 

ulegają iluzji oddzielenia,
ale zawsze mogą 
nagle stać się 
świadome
Jej w Sobie.


Prawda w ruchu 
przejawia się
jako Wieczny Taniec
zwany
 grą iluzji.


Tikali Siunjata

piątek, 9 czerwca 2017

KIM JESTEM?


Bywamy oddzieleni od siebie 
strukturami swoich umysłów 
"siedząc" w swoich umysłach 
jak w osobnych pokoikach, 
każdy w swoim. 
I wyobrażamy sobie, że jesteśmy 
w jakiejś rzeczywistości, 
w której są inni ludzie. 
I postrzegamy ich takimi, 
jakich sobie wyobrażamy. 

A oni są wyłącznie projekcją... 
bo i tak "siedzą" w swoich pokoikach, 
w swoich umysłach, 
każdy w swoim, 
ze swoimi wyobrażeniami 
na temat rzeczywistości, 
a nawet ze swoją wersją 
mnie, ciebie i siebie.
Kłaniam się tej cząstce 
Ciebie w Sobie-Tobie.

Te indywidualne struktury umysłu
są jak kolory tęczy postrzegane 
jako oddzielone od siebie.
A każda i każdy z nas może
połączyć je w SOBIE.
Wtedy nasz umysł staje się 
wolny i przejrzysty.
I... "wracamy do Domu" 
odzyskując naszą prymarną naturę
istnienia w Prawdzie i radości Życia.

Kłaniam się tej cząstce 
Ciebie w Sobie-Tobie.
I w błogości sławię NAS
jako Jedną, Nieskończoną
ISTOTĘ-JESTEM MIŁOŚCIĄ. 
:-)

Tikali Siunjata




środa, 7 czerwca 2017

MĄDROŚĆ MIŁOŚCI

Przez wiele lat żyłam sama, bez żadnego związku, w wolności od jakiejkolwiek relacji seksualnej, ponieważ taką decyzję świadomie podjęłam kilka lat temu.  I czułam się w swojej samotności pełną, radosną, harmonijną, szczęśliwą istotą ludzką. Odczuwałam coraz większą miłość do wszystkich i wszystkiego, co mnie otaczało, coraz większy wewnętrzny spokój. Moje (jako indywidualnej istoty) relacje z innymi ludźmi w mojej wewnętrznej przestrzeni stawały się coraz bardziej harmonijne i odczuwałam coraz silniejszą miłość wszechogarniającą... wciąż także rozwijałam się i stawałam coraz bardziej samoświadoma, "aż tu nagle"...

W moim życiu pojawił się mężczyzna i to dużo, dużo młodszy ode mnie. To, co zaczęło się między nami zadziewać było dla mnie wcześniej nieznanym. Stawało się dla mnie z dnia na dzień coraz bardziej zaskakujące, niesamowite, cudowne, piękne, nigdy wcześniej niedoświadczane, ale także pełne wielu wyzwań wymagających ode mnie uwolnienia siebie od różnych koncepcji i przekonań wyznaczających tzw. kulturowe, społeczne i obyczajowe "normy". Poczułam, że jestem gotowa podjąć te "wyzwania", gotowa odważnie iść dalej swoją Ścieżką Piękna, Wolności i Prawdy... podążając za swoim "przeznaczeniem" , a przede wszystkim za Głosem Serca. Wiedziałam, że z całkowitym oddaniem i ufnością mam wejść w tę relację. Dostrzegłam w Sobie na ten moment otwartość na bardzo "nietypową", bo niekonwencjonalną relację partnerską z mężczyzną, bardzo inną niż wszystkie wcześniejsze moje relacje, które kiedykolwiek miałam z mężczyznami w tym życiu. 

To spotkanie skończyło się rozstaniem. Jednak uświadomiło mi, że idea relacji partnerskiej, którą zobaczyłam w Sobie i na którą się otworzyłam, może się rozwijać tylko w jednym "kierunku", bo inaczej zostanie zniszczona jak wszystkie poprzednie... jakimiś koncepcjami, oczekiwaniami, lękami, ograniczeniami czy projekcjami itp. Ten "kierunek" rozwoju mojej relacji z mężczyzną wyznacza to, co spisane poniżej. Może dane będzie mi kiedyś takiej wolności w relacji doświadczyć. Fragmenty poniższego tekstu były zainspirowane innymi tekstami, które znalazłam kiedyś w internecie, niestety nie pamiętam gdzie.

Jestem szczęśliwą istotą ludzką niezależnie od tego, czy mam partnera czy nie mam.

Jestem otwarta na monogamiczną, partnerską relacje z mężczyzną, mam całkowite zaufanie do tego wyboru i w każdej chwili, w dowolnym momencie mogę zmienić tę decyzję.

Nasza relacja z partnerem trwa dopóty, dopóki służy naszemu rozwojowi, ewolucji naszej świadomości, wspiera nas, inspiruje, pozwala nam na "uzdrawianie" tego, co jeszcze możemy w sobie uwolnić, pozwala nam też na radosne współdziałanie i współtworzenie oraz wypełnia nas radością wspólnej podróży w Nieznane bez względy na przydarzające się nam okoliczności.

Wszystkie nasze relacje z innymi ludźmi wspierają i wzbogacają naszą relacje z partnerem oraz nasza relacja wspiera i wzbogaca wszystkie nasze relacje z innymi ludźmi i wszystkim, co nas otacza. Służy poszerzaniu naszej świadomości Siebie-Ciebie.

Intymność naszej relacji pozwala nam rozluźniać wszelkie napięcia, które jeszcze mogą odcinać nas od bezpośredniego połączenia ze źródłem naszej energii życiowej (świadomości). Nasza intymność wspiera naszą radość istnienia, pozwala nam odkrywać nieodkryte jeszcze dary, umiejętności, talenty i rozwijać je.  

Nasza relacja rozwija naszą mądrość, pogłębia miłość wszechogarniającą i coraz bardziej harmonizuje nas w Sobie - Tobie jako Jedni. A energia wytwarzana w naszej relacji daje nam siłę na wchodzenie coraz głębiej, z coraz większą z ufnością, w kolejne strefy Nieznanego.

Kiedy widzę mojego partnera z kimś innym, cieszę się, że przebywanie z innymi sprawia jemu radość i mnie sprawia radość, że gdzie indziej, z kimś innym jemu może być tak miło i radośnie jak ze mną.

Gdy spędzam czas z różnymi osobami tak długo, jak zechcę, mój partner cieszy się tym, bo moja radość powiększa jego radość, a moja miłość do innych powiększa jego miłość do innych. I kiedy mój partner spędza czas z różnymi osobami tak długo, jak zechce, cieszę się tym, ponieważ jego radość powiększa moją radość, a jego miłość do innych powiększa moją miłość do innych.

Jestem wolna od jakichkolwiek lęków, że ktoś inny mógłby mnie zastąpić jako jego partnerka lub partner. Jestem także wolna od lęku, że mogę zostać sama. Mam do siebie i do partnera całkowite zaufanie, że zawsze zdarza się w naszym życiu to, co jest nam dane.

Byłam już sama ze sobą i mogę być lub zostać - jeśli zajdzie taka potrzeba - sama ze sobą, bez partnera i czuć się szczęśliwą, pełną, całkowitą, zharmonizowaną i radosną istotą ludzką.

Mój partner jest wolny od jakichkolwiek lęków, że ktoś inny mógłby go zastąpić jako mój partner lub partnerka. Jest także wolny od lęków, że może zostać sam. Ma do siebie i do mnie całkowite zaufanie, że zawsze zdarza się w naszym życiu to, co jest nam dane. On także może być sam ze sobą i może być lub zostać - jeśli zajdzie taka potrzeba - sam ze sobą bez partnerki i czuć się szczęśliwym, pełnym, całkowitym, zharmonizowanym i radosnym.

Oboje ze swobodą i radością obdarzamy miłością: siebie samych, siebie wzajemnie oraz innych, bez  jakichkolwiek oczekiwań wobec innych i siebie wzajemnie.

Nasza relacja pozwala nam inspirować się wzajemnie, wspólnie działać, odkrywać i tworzyć 'nowy świat', a także razem podróżować po różnych światach, krainach, snach czyli coraz bardziej Świadomie Śnić wspólny Sen i poznawać Siebie... w Przepływie, zmienności, w spontanicznym Tańcu Radości Istnienia.

Każdy człowiek może być szczęśliwy widząc, jak jego ukochana lub ukochany obdarza innych coraz większą, coraz prawdziwszą, czystą, wszechogarniającą miłością, wolną od wszelkich oczekiwań i projekcji zatruwających tę miłość. Wolną od wszelkich gier związanych z tymi projekcjami i  iluzjami na temat Miłości.

Każdy człowiek może być także szczęśliwy widząc, jak jego ukochana lub jej ukochany podejmuje decyzję rozstania i odchodzi, by doświadczać tego, co potrzebne jej/jemu na Drodze Życia.



niedziela, 4 czerwca 2017

WYZNANIE WIECZNEJ MIŁOŚCI


Witaj Ukochany,
poczułam, że chcę się z Tobą podzielić różnymi moimi odczuciami i rozpoznaniami, moim postrzeganiem naszej relacji. W wolności się dzielę, a Ty zrobisz z tym, co zechcesz.

Kochany, co i dlaczego dzieje się z człowiekiem, który jednego dnia mówi: "kocham Cię", "jesteś przepiękna" i "poszedłbym za tobą w ogień", a następnego dnia pakuje się, wyprowadza i przestaje myśleć o tej niby kochanej, za którą "poszedłby w ogień" i całkiem zrywa z nią kontakt? 

Czy chwile napięć i nieporozumień mogą zniszczyć prawdziwą Miłość?  

Zniszczyć jej nie mogą, ale mogą ją całkowicie stłumić

- tyle już rozpoznałam i jestem tego świadoma.

Wtedy na przykład w swoim "zaśnieniu" po prostu uważamy, że "coś z tą drugą osobą jest nie tak", bynajmniej nie z nami. Mamy żal, odczuwamy złość i gniew, a czasem nawet nienawiść albo... obojętność. I "kończy się miłość". No to "odwracamy się na pięcie" i zaczynamy szukać kolejnej osoby (atrakcji), żeby móc spróbować doświadczyć szczęścia z kim innym, kolejny raz. Pośpiesznie "fastrygujemy" swoje rany, które i tak przy najbliższej okazji znów się otworzą. I ruszamy  w nową przygodę. A gdy po pierwszych chwilach fascynacji z nową osobą pojawiają się napięcia i konflikty, znów następuje znużenie, zmęczenie, frustracja, żal, złość, gniew itd., bo

nie jesteśmy świadomi tego, że po raz kolejny otrzymujemy to, co jest w nas, a jeszcze jest przez nas nieuświadomione.

I znów zaczynamy szukać nowej osoby albo... odpuszczamy sobie poszukiwania. Niesamowite. W zasadzie to bardzo prosty schemat - wzorzec. Tak to działa.

Zdarza się, że kiedy zatrzymujemy się i uwalniamy się od  konieczności dalszych poszukiwań tej osoby, która ma nas "dopełnić", wtedy  może pojawić się "bliźniaczy płomień" *) - osoba, która może pomóc nam ten schemat - wzorzec (tworzenia związków w dualistycznym świecie walki, gier uwodzenia i cierpienia) przełamać, a nawet zintegrować i uwolnić go w sobie.

Stajemy się wtedy wzajemnie dla siebie nauczycielami i uczniami jednocześnie.

Pamiętasz, mówiliśmy o tantrze i zaczęliśmy od tantry - zaproponowałam Ci tantrę, bo mi się wyśniła w świadomym śnieniu. Przyjąłeś moją propozycję z odwagą, otwartością i zaufaniem. Na bieżąco zaczęła pojawiać się wiedza, czym jest tantra.

Tantra to przede wszystkim wnoszenie świadomości do codziennego życia i relacji z Ukochaną Osobą, a w rezultacie do naszej relacji Siebie-Ciebie z Życiem. 

I nie dotyczy to tylko seksualności. Tantra na poziomie seksualnym może prowadzić obie osoby będące w intymnej relacji do rozpoznania (wyciągania na poziom świadomości) wszystkich wzorców (myślowych i działania), a nawet całej gamy różnych napięć, traum, które nami powodowały wcześniej w naszej seksualności i miały destrukcyjny wpływ na nasze wcześniejsze związki. Takie destrukcyjne związki tworzymy często jako ludzie "nieświadomi tego, co sobie i innym czynią". 

Dzięki tantrze czy tego typu "praktyce" możemy stawać się coraz bardziej świadomymi i poznawać Siebie-Ciebie wspierając się w naszym rozwoju wzajemnie. Po to, by tworzyć coraz bardziej harmonijną relację przede wszystkim ze Sobą-Tobą. Na początku był to "proces", w którym razem działaliśmy z uważnością (maksymalną, na jaką nas było stać) na to, co wypływało, a nawet momentami "wywalało" się z Ciebie.

Są tacy, co twierdzą, że żadna praktyka nam do niczego nie jest potrzebna, "wystarczy opaść jak listek" albo "wystarczy BYĆ" - mówią. I tak i nie. Tak, bo "opadnięcie daje inna perspektywę i spokój. Ale życie toczy się dalej. Gdyby tak było, że "opadnięcie było wystarczające, to wskakując do wody pływalibyśmy, a nie tonęli. Więc pływania trzeba się nauczyć przy wsparciu kogoś albo samemu. Wybór jest sprawą indywidualnej potrzeby danej osoby. Podobnie jest z naszymi związkami i relacjami. Kiedy są trudne i destrukcyjne, możemy to zmieniać dokonując rozpoznania tego, co sobie i innym czynimy, gdy działamy nieświadomi tego, jakie wzorce myślowe i zachowań nami powodują. I na tym polega dojrzewanie istot ludzkich - na wzrastaniu świadomości wypełniającej każdą chwilę, wnoszonej do każdej chwili naszego istnienia.

Tak samo nasze Bycie ze sobą było rodzajem tantry intymnej bliskości. Nasze wspólne działania, rozmowy, wspólne posiłki, praca w ogrodzie, dbanie o dom, dźwiękowanie itp. były tego pięknymi przejawami. Wspólne Bycie mogłoby dalej służyć nam obojgu do tego, by umożliwiać nam coraz bardziej uważne bycie w tu i teraz. Moglibyśmy wzajemnie się w tym wspierać. Oczywiście, że rozpoznawanie swojej "strefy cienia" nie należy do przyjemnych doświadczeń.  Ale przy wzajemnym wsparciu może być piękną przygodą, podróżą, w której wzloty i upadki się zdarzają, aby pomagały nam w naszym rozwoju duchowym, w ekspansji świadomości. Potrzebna jednak do tego wzajemność. Gdy jej brak, staje się to niemożliwe. To oczywiste.

Pod seksualnością, która za cel obiera aktywność prowadzącą do orgazmu, a pomijającą celebrację (świadomą) maksymalnie każdej chwili, ukrywają się silne, negatywne emocje, których nie jesteśmy  świadomi, a które wciąż nas ranią i utrzymują w "zaśnieniu".  Kiedy nie zwracamy uwagi na nie, one zaczynają nami powodować, nie tylko w chwili zespolenia, ale w całej relacji.  Przeżywamy wtedy złudną rozkosz, która i tak nigdy nie daje zaspokojenia. Działamy jak marionetki szarpane za sznurki. I wtedy zaczyna "wywalać" nam to, co sami przed sobą ukrywamy, bo nasze "małe ja" nie chcą zobaczyć prawdy o Sobie-Tobie, więc harmonia relacji zostaje zaburzona. I znów może pojawić się znudzenie, znużenie, przemęczenie albo frustracja, żal, złość, gniew lub zobojętnienie i kolejna tęsknota/potrzeba doświadczenia na nowo z kimś innym kolejnego  "miodowego miesiąca", który z powodu nadal nieuświadomionych jeszcze wzorców, które nami powodują, skończy się tak samo albo podobnie jak poprzednie nie dając nam zaspokojenia "wiecznego głodu oddzielenia".

Wiem, że "praktyka" tantry może uczyć bycia obecnymi w każdym momencie, w każdej sytuacji, żeby cieszyć się każdą chwilą i odczuwać wdzięczność - gdy następują wglądy i rozpoznania, w tym także w momentach intymnego zbliżenia. Tego można właśnie poprzez  tantrę się uczyć. Znaczy, że tantra umożliwia nam transformację: "tkanie" nowej struktury - kanwy istnienia  poprzez transformację, integrację, scalanie Siebie-Ciebie. **) Tantrę można "praktykować" we dwoje i samemu ze sobą. Czasem potrzebujemy zintegrować w sobie to, co ujawnia się we wspólnym przebywaniu, więc samotność i "osobność" czasem jest także nam potrzebna.

Kochany, wiesz, że niektóre procesy uzdrawiające (psychologiczne też) mogą czasem trwać latami. Mój "proces" trwał tyle, ile miał trwać. Tak, jak i Twoje, również moje "procesy życiowe" trwają i zawsze będą trwały tyle, ile trzeba. :-)

Czasem zdarza się, że...

'w drodze do niebios
rozdeptujemy
rajskie kwiaty' - ao

Moje uczucia do Ciebie nie uległy zmianie, a właściwie uległy, ponieważ kocham pełniej: bez oczekiwań, bez ocen, bezwarunkowo, bezgranicznie. I nadal jestem otwarta na Ciebie i oczywiście będziemy mieć taką relację, jaka będzie nam obojgu potrzebna i jaka będzie się przez nas oboje przejawiać. Może to być także brak bezpośredniej relacji. Nie oczekuję od Ciebie wzajemności. Nadal jestem otwarta zarówno na Ciebie jak i na Nieznane.

Niesamowite jest to, że kiedy przyjęłam to z wdzięcznością i pokorą, nie poczułam nawet przez moment żadnej negatywnej emocji wobec Ciebie, nie pojawiła się żadna negatywna myśl o Tobie, Za to przejawiło się pełne zrozumienie, że inaczej nie mogło się zdarzyć. I nagle poczułam jeszcze większą Miłość do Ciebie niż kiedykolwiek wcześniej. Okryłam za to, że

Miłość, którą poczułam w sobie do Ciebie przekracza wszystkie słowa, wzorce, sytuacje, zdarzenia, historie itd.

Dzięki naszemu rozstaniu mogłam jeszcze bardziej pokochać Siebie-Ciebie.
Dziękuję.
Kłaniam się Tobie z szacunkiem i wdzięcznością,
dziękuję za naszą wspaniałą wspólną podróż,
mój Ukochany nauczycielu. :-)
Pięknej podróży do Siebie-Ciebie 
i wielu inspirujących spotkań ze Sobą-Tobą
życzę Tobie i Sobie.

Kocham Cię 



---------------------------------

*) "bliźniacze płomienie" - "These relationships are rare, to begin with if only because recognizing your twin flame is a challenge in itself. This will entail vast differences in age, culture, and upbringing among others.  Because you (one Soul) meet on the physical plane (in two bodys), all these differences might prove to be a challenge. However, it is important to realize that You are meant to achieve elevated consciousness. While the connection is palpable, one of the twin flames may let fear get in the way and deny the connection. As a more mature twin flame, your job at this time is to be patient and understanding. Be present in his or her life but do not force the issue. You will eventually find yourselves more prepared in the future. "



**) "Tantra is not well understood in the western world, but is a key to healthy living and awareness that can transform you into the person you were meant to be.
The Sanskrit word Tantra is related to the concept of weaving and expansion - it derives from 'tan', meaning to expand, spin out, and weave. We weave the strands of our nature into a unified whole. Tantra takes the approach that one should not only not reject the body and its desires, but actually embrace them on the road to enlightenment. Tantra shares the view that sexual itercourse can be a sacrament and a means of spiritual transformation. Tantra is the transformatin of vital energy in all its permutations ultimately toward the goal of spiritual attundement and enlightenment. In this context sexual relations become sacred.
The common view by most western men regarding sex is that you become stimulated, erect and ejacualte all in a short time for the relief of tension and for pleasure sake. It is a narrow point of view and leaves a lot to be desired for the powerful erotic energy that has the power to heal and transform. In tantra, ejaculation control is cultivated and you go beyond sex into a new realm of awareness."

Ogólnie chodzi o to, że tantra daje nam możliwość scalania Siebie... :-)