środa, 27 grudnia 2017

RÓŻNE POZIOMY ŚWIADOMOŚCI, PRZEBUDZENIA, OŚWIECENIA A NAWYKI MYŚLOWE


Niektórzy dostrzegają subtelną, a jednak zasadniczą różnicę - zróżnicowanie między słowami: "przebudzenie" a "oświecenie". "Przebudzenie" Się zdarza i wtedy ma Się "wglądy", wizje itd, które mogą trwać jakiś czas, ale... wtedy nadal pojawiają się opory przed Życiem takim, jakie jest czyli tzw. ego zagarnia to "przebudzenie" dla siebie, siebie wzmacniając (patrz filmik Adyashanti pt. "Oświecone Ego" https://www.youtube.com/watch?v=68F4KHD9gfA). "Oświecenie" to "droga" świadomej Siebie istoty i tego na przykład, że świat jest taki, jaki JEST i inny być nie może, bo w zasadzie Taniec Życia Trwa, a my? Cóż, Życie nami tańczy... a my jesteśmy Życiem...  I tak "Życie Samo Się przejawia"... A my bez stawiania Życiu oporu płyniemy coraz radośniej w nim, z nim się stapiając w Jedno, nim będąc...(ale to też tylko takie słowa, które na coś wskazują, ale TYM nie są :-). 

Można całkowicie zanurzać się chwilami w Absolucie i nadal być psychicznie pomieszaną albo zagubioną w tym świecie osobą, istotą ludzką. Przebudzenie się w prawdziwej naturze niekoniecznie rozwiązuje wszystkie problemy natury psychicznej (mentalnej). Dlatego na przykład Edward Stachura uległ "demonom swojego umysłu", bo nie zaakceptował nigdy rzeczywistości tego świata taką, jaka jest. Chciał "wyzwolić się z piekła" tak samo, jak i innych "chciał wyzwolić". Był w pewnym sensie "buntownikiem" negującym to, co jest i dlatego chciał też być "zbawicielem"... 
Jeszcze w czerwcu przed samobójstwem lipcowym 1979 roku pisał: 

"Czy to moja wina, że chciałem pokonać zło. Czy to moja wina, że w te dni przedostatnie chciałem wręcz zbawić wszystkich ludzi."

Nie, to nie jego wina była... To też nie było ani dobre ani złe, że "tak miał" i cierpiał, jednak... 

Negowanie Życia takim, jakie jest, działa przeciwko nam... auto-destrukcyjnie. A kto walczy ze złem ulegając iluzji tego, że działa w imię dobra, często zostaje przez to zło... pokonany. Walcząc z "demonami umysłu", nigdy z nimi nie wygramy. 

Taka była "lekcja" Edwarda Stachury. Ci, co mają próby samobójcze za sobą też przez podobne doświadczenia przechodzili, czy nawet jeszcze przechodzą. Na swój sposób piękne jest doświadczenie Stachury jako... świadomości doświadczającej Siebie w różnych "formach" stawiających opór przed tym, co jest. Podobnie jako piękne postrzegam wszystkie "moje" doświadczenia z próbami samobójczymi (w młodości) włącznie. Och, jakże "ja" cierpiało z niezgody na ten świat.... Wyobrażało sobie, że śmierć przyniesie ulgę, ukojenie... i wyzwolenie od tego świata oraz cierpienia wynikającego z... buntu, niezgody na ten świat, z bardzo radykalnych ocen istot ludzkich w tym świecie - śnie. Po trzeciej próbie samobójstwa, kiedy obudziłam się z ogromnym rozczarowaniem, "usłyszałam głos" w Sobie mówiący (?) albo w jakiś sposób dotarła do mnie informacja:

"I tak musiałabyś tu wrócić po raz kolejny. Jesteś tu po to, by zrozumieć ten świat, potem będziesz wiedziała, co dalej... "

Potem, przez lata, nawet gdy przeżywałam bardzo ciężkie chwile, nawet jeśli pojawiała się w głowie myśl o samobójstwie, nigdy już nie podążyłam za nią.

Tak, te doświadczenia świadomości uczą całość w nas i nakierowują na prawdziwe wyzwolenie Się (Siebie) z cierpienia tej całości- Jedni w każdej i każdym z nas.

Postrzegam to tak, że to jest coś jak "przeładowanie" doświadczeniem cierpienia, cierpienia wynikającego z buntu = oporu przed Życiem i tym, co jest takim, jakie jest. To bardzo "bolesne doświadczenie", nie tyle fizycznie, co psychicznie, umysłowo przede wszystkim... I wtedy pojawia Się tęsknota za ulgą, wytchnieniem... w "świetle Boga" albo w "pustce" - stąd to "wyjście awaryjne". Wtedy następuje "wybuch" z powodu napierającej "fali" świadomości, która nie może się rozlać, rozprzestrzenić, bo napotyka na tamę - opór umysłu galopującego. Nie jest to "negatywne", jest takie, jakie jest. I może być widziane jako roz-poznane takim, jakie jest, bez oceny i oczekiwań. Odczuwany jest szacunek dla tych, takich, wszystkich naszych doświadczeń, które są doświadczeniami świadomości w całości nas jako ludzkości równoważnej z archetypem Istoty Ludzkiej. W tym archetypie Istoty Ludzkiej wszystkie te doświadczenia się zawierają i mogą być przyjęte takimi, jakie są, zintegrowane i roz-poznane... I coraz klarowniej może być widziana natura tych doświadczeń.

Samobójstwo - to słowo ma "ciężką" energię. Jednak... czasem może świadomość doświadczyć w pewnej formie aktu samo-zakończenia życia (w akcie zabicia - odebrania sobie życia_ w bardzo świadomy, pełen oddania Życiu i temu doświadczeniu sposób... Tak Się też może przejawiać Życie...

Nie wiem, może Edward Stachura był oświecony, jak niektórzy uważają i z jakiegoś powodu zrezygnował z tej "ścieżki oświecenia".  Z tego, co mi wiadome, w buddyzmie tybetańskim jest ponad 20 słów rozróżniających różne "stany" czy "poziomy" tzw. "stanów świadomości" Istoty ludzkiej.  

Pewne nauki wschodnie przekazują wiedzę, że: Są różne stany umysłu (głowa) i świadomości (serce). Że jest roz-poznanych 5 "stanów" umysłu - głowy oraz 5 "stanów" świadomości - serca. Korelacja po-między nimi tworzy 25 'stanów" relacji świadomość - umysł. Kiedyś narysowałam tabelkę. 

To są ogólnie różne "stany istnienia, odczuwania i postrzegania". I przykłady:
6. (stan z tych 25). Ciągle coś planujemy w umyśle, ale serce nie jest tym zainteresowane. Więc wciąż planujemy od nowa i od nowa. Nie otrzymujemy tego, co pragniemy, ale tylko to, w co wierzymy. Ale też w tym stanie istnienia, odczuwania i postrzegania nie jesteśmy świadomi wszystkiego, w co wierzymy.
11. stan przebudzenia (oświecenia) nie może się utrzymać zbyt długo, ponieważ wszystko w tym stanie jest nietrwałe z powodu tego, w co wierzymy. 
16. Nawet, gdy zdarzy się całkowite przebudzenie (oświecenie), nie będzie ono permanentne, bo wciąż brak harmonii pomiędzy głową i sercem - nie ma osadzenia w świadomości. Umysł wciąż góruje.
21. Można osiągnąć stan satorii, ale nie można go utrzymać, z powodu jeszcze większej dysproporcji pomiędzy stanem umysłu (głowa) a stanem świadomości (serce).


Z wdzięcznością za Życie...


I film, w którym E.Tolle tłumaczy, że przyczyną cierpienia są nasze myśli.



środa, 20 grudnia 2017

ROZWIEWANIE SIĘ ILUZJI...

Pięknie, że można wiedzieć, czego się chce i.... można nie wiedzieć. Bo i tak nie ma jedynej słusznej "metody" czy "drogi" dla wszystkich. Bywa tak lub tak... albo i jednocześnie. Na przykład nie wiem, czego chcę i nie czuję potrzeby osiągania czegokolwiek + jednocześnie + ufam całkowicie w to, co jest mi dane, co przejawia Się dla mnie i przeze mnie jako Życie, Istnienie, Esencja... 

Pozostawanie (z otwartością na nieznane) w tym i z tym, co jest, ujawnia niewyobrażalną magię Życia. Czuję i nie potrzebuję chcieć lub nie chcieć czegokolwiek... Podążam w od-daniu i zaufaniu Sobie i Źródłu Źródeł w Sobie, Sercu Serc, a jeszcze prościej: jestem z tym i w tym, co jest...
A wektor z dwóch składowych: prostego życia codziennego i wielowarstwowego życia wewnętrznego, sięga i zanurza "mnie" w głębinach istnienia... nie do opisania.

Ponoć każdy/każda otrzymuje to, o czym marzy, w co wierzy, czego chce. To, co przejawia się ("we mnie - przeze mnie - dla mnie") przerasta "moje" najśmielsze marzenia, wyobrażenia i chcenia.  A jednocześnie czuję jakby spełniały Się najgłębsze, najskrytsze, najsubtelniejsze pragnienia... tej części Mnie, która jest dla "mnie" nieopisywalna... jak Święta Tajemnica.

I tak Się przejawia i wyraża Się...


poniedziałek, 18 grudnia 2017

NIESKOŃCZONOŚĆ SIEBIE...

Istnieję, Jestem... BEZRUCH...
postrzegam... a reszta?
RUCH... Coś Się dzieje, zdarza...
Zabawy... I słowa, słowami,
które wskazują, inspirują,...
I niekończący Się zachwyt
(takie chwile):
"TO JEST, Ach, Jeju... Łał..."
i jednocześnie:
"ależ TO takie oczywiste, znam TO"...

Niezgłębione,
Nieskończone,
Nieskazitelne,
Nieuchwytne,
Niepoznawalne...

Im głębiej wnikam w Siebie,
tym wewnętrznie widzę Siebie
coraz bardziej nieokreśloną...
Tożsamość Się rozpływa
w Sobie Niepoznawalnej... 
Czucie pozostaje.
JESTEM... Tajemnicą.... 

Umysł Się rozpływa
w Niewiedzy... w całkowitym
oddaniu... Życiu, Istnieniu,
Istocie, Esencji...
A przejawia Się TO i tak,
CO i jak Się przejawia... 


niedziela, 17 grudnia 2017

KRYSZTAŁOWE LUSTRO... KOCHANE TY...

Kochane Ty,

GDYBYŚ był tym, który nie chce poznać prawdy, a ja myślałabym o Tobie i mówiłabym, że nie chcesz poznać prawdy, to taki obraz Ciebie utrzymywałabym w Sobie... a Ty byłbyś tylko projekcją tego, co we mnie nieświadomie projektowane na Ciebie.

Gdy przestaję o Tobie myśleć i widzieć Ciebie jako tego, który nie chce poznać prawdy, stwarzam w Sobie przestrzeń, w której jesteś przyjęty taki, jaki jesteś - bez tworzenia etykietek, koncepcji i scenariuszy na Twój temat. W takim momencie uwalniam Cię w swojej wewnętrznej przestrzeni od odgrywania dla mnie roli tego, który nie chce poznać prawdy. Mój sen o Tobie uwalnia Cię od potrzeby odgrywania dalej takiej roli dla mnie. Śnię o Tobie już inny Sen: widzę Cię jako Kryształowe Lustro, w którym Prawda widzi samą Siebie. 

A Ty możesz tańczyć i grać różne role dla innych i Siebie. Błogosławię wszystkie przejawy Istoty Istnienia, Życia w Sobie.

Ach, Życie tańczy tęczowymi refleksami swój taniec, w którym każda cząsteczka jest integralną częścią całości, Jedni... zwielokrotnionej Tęczy Tęcz...
Taki Sen Się Śni. 

"Szukając prawdy o człowieku znajdziesz prawdę o sobie, obyś był na to gotowy." - Bogdan Waszut

TO i tak zdarza Się wtedy, gdy jesteśmy "gotowi" czyli wtedy, gdy Się zdarza. Inaczej nie może Się TO zdarzyć.

Widzę Twoje piękno w Sobie i... Twoje we Mnie...

Dziękuję Ci - Cudzie Życia za wszelkie inspiracje i znaki. 

I pozdrawiam Siebie w Tobie z wdzięcznością. 



sobota, 16 grudnia 2017

PIEŚŃ SERCA SERC


INTEGRACJA, SCALANIE SIEBIE?

Fizyczny umysł ("małe ja - ego") służy do postrzegania, a nie do kreowania. Gdy umysł fizyczny chce kreować, zaczyna się zmaganie z tym, co jest. Walczy, bo stawia opór temu, co jest. Wierzy w iluzje, że powinno być lepiej, inaczej. Wierzy w etykiety, projekcje, strategie, scenariusze itd. Iluzje, które uznaje za prawdę. Sen, który Się śni uznając za jedyną rzeczywistość. To jest już postrzegane i roz-poznane... świadomością rozświetlającą niewidzialnym światłem różne "warstwy" i "sruktury" umysłu.

Odpuszczenie walki, poddanie i przyjęcie tego, co jest, przynosi ukojenie, wyzwolenie - "odzyskanie wolności w więzieniu uwarunkowań umysłu". 

Oczywiście jakieś warunki - okoliczności, sytuacje, stany postrzegania itd. zawsze są i muszą być... W nich i nimi także przejawia Się Istota Istnienia, Życie...

Przyjęłam wszystko, co zobaczyłam w Tobie jako swoje projekcje wyświetlane na Ciebie, przejrzałam Się w Tobie i zobaczyłam Ciebie jako Siebie, i ukochałam te cząstki iluzji przesłaniające Prawdę o Sobie/Tobie. A kto wie, czy jeszcze kolejne jakieś warstwy Się nie ujawnią. Jak koniec gier, to koniec i wszystkie triki - kłamstwa ujawniają Się, by Prawda stała Się. Pora na nowy Sen... i
Przebudzenie do Świadomego Śnienia...
w całkowitym oddaniu Życiu i Absolutowi.

I dzieje Się tak, nie dlatego, że coś tego chce lub nie chce, bo dzieję Się to, co spontanicznie Się przejawia, bo odczuwane jest wewnętrzne prowadzenie. Bo zadziewa Się widzenie Procesu Życia i "drogowskazów" - inspiracji dla tego Procesu.

Teraz każde utknięcie w jakiejkolwiek "duchowej ściemie" będzie obnażane i uświadamiane. Subtelnie i brutalnie jednocześnie, konsekwentnie, bezwzględnie i względnie, na różne straszne i śmieszne sposoby. Niech Się dzieje...

Się przejawia: Niech Miłość i Prawda rozbiją na fotony wszystkie iluzoryczne granice i niech rozwiewają się mgły iluzji, które mnie oddzielają jeszcze od Prawdy o SobieTobie (Self - Jaźni), Jedni. Aby mogło przejawić Się klarowne widzenie SiebieCiebie: Kryształowego Lustra emanującego blaskiem tęczowych refleksów...

DZIĘKUJĘ i kłaniam Się TobieSobie z wdzięcznością.


p.s nie potrzebuję "opadać jak listek", ale staję Się jak piórko. Jego lekkość pozwala na opadanie i wznoszenie z podmuchami wiatru, na płynięcie z wirami strumieni bez jakiegokolwiek oporu.Taki to "etap" (na-ten-czas) tego procesu - podróży...

czwartek, 14 grudnia 2017

ROZPUSZCZANIE EGO?

Coś by chciało puścić wszelką wiarę w cokolwiek... czyżby w samego Siebie?
Coś nie chciałoby już chcieć czegokolwiek... lecz dopóki chce lub nie chce, karuzela się kręci. Czasem aż mdli.
Pomiędzy chceniem i niechceniem
jakieś Coś zawsze znajduje ukojenie. 

- Czemu płaczesz?
- Płaczę?
- Lecą ci łzy.
- Łzy lecą?
- Tak. Czemu?
- Nie wiem... wiem, że czuję ulgę, ale nie wiem, dlaczego i od czego.. ach....


poniedziałek, 11 grudnia 2017

jednia umysłu i świadomości

jednia umysłu i świadomości, połączenie niedualnego z dualnym rozpuszczają zasłonę oddzielenia pomiędzy nimi. Piękno wyrażone Się (Self-Jaźni) Sobą... 

Odklejanie Się od utożsamienia z umysłem i przesunięcie ku byciu świadomością jest etapem w podróży - w zabawie kreacji płynącej ze Źródła. To proces Życia w czaso-przestrzeniach i wykraczania poza ograniczoność form. 

Czym jest to coś, co określane jest jako negatywne myśli, ograniczające przekonania? To cząstki umysłu który bawi Się Sobą. Te cząstki, jak wszystko inne, całość umysłu pochodzi z tego samego źródła kreacji. Na podobieństwo pięknych fraktali tworzą się struktury umysłu i zagęszczają Się same w Sobie. Czysta, absolutna wolność tańczy esencją Siebie i maluje różne obrazy Sobą tworząc struktury tak zagęszczone, że sprawiają one iluzję więzienia ograniczającego swobodę i elastyczność ruchu w tych strukturach-formach... Iluzję ograniczania wolności. TO piękna Zabawa Absolutnej Esencji - Istoty w taniec kreacji, który "ogranicza - zniewala" Siebie po to, aby odkryć, że Jest wolnością. Nawet w iluzorycznej ograniczoności, odrębności, oddzielności struktur i form, które tworzy umysłem. Aby odkryć Siebie w cieniu i świetle... I że w cieniu zawiera Się światło, a w świetle cień, że bez nich nie byłoby żadnego ruchu, żadnej kreacji. Że światło i cień, umysł i świadomość są tym samym, tą samą esencją - istotą jak bezruch i ruch... 

Że niedualne bez dualnego też nie mogłoby doświadczyć dzielenia i scalania, aby przejawić Się realizacją Siebie w swojej Pełni i Pustości.


niedziela, 10 grudnia 2017

EMOCJE TO ENERGIA...

Uczucia i emocje to energia. Na przykład strach albo złość to energia usidlona jakąś historią - myślą. Podobnie emocje ekscytacji.

Energia bez historii to tylko energia o różnych wibracjach, natężeniu i nasileniu, którą możemy odczuwać, jako taniec energii w naszych ciałach.

"Negatywne" emocje są tylko energią, która Się w pewnych sytuacjach - snach intensyfikuje, a jest interpretowana za pomocą myśli, które uznaliśmy (w procesie wychowywania Się) za "jedynie prawdziwe". A te powiązane są z etykietowaniem, ocenianiem i oczekiwaniami itp. Ta energia o zróżnicowanym natężeniu i częstotliwościach nie musi być interpretowana. Ale jest to możliwe, kiedy następuje uwolnienie od tych "jedynie prawdziwych" interpretacji.  
Każdy jednak może te "zjawiska" postrzegać inaczej. Oczywiście. 

Odreagowywanie emocji poprzez sztukę: tańce masek i śpiewy (niemalże transowe) wynikało z głębokiej mądrości natury - były jak wentyl dla "odzwierzęcych" instynktów człowieka wymieszanych z jego "boskim potencjałem". W takich społeczeństwach nie było psychicznie chorych. Te "rytuały" nie były bezmyślnym kontynuowaniem jakichś tradycji, ale miały konkretne zadanie - utrzymania społeczności w maksymalnej harmonii z Naturą, Życiem. 

O wiele łatwiej by nam się żyło, gdybyśmy zamiast tłumić np. odczuwaną złość w sobie, mogli po prostu odtańczyć dziki (szalony) taniec i wyśpiewać te emocje uwalniając napięcia, jakie one wywołały. Nie raniąc siebie i innych, a przyjmując świadomie te energie i uwalniając je. Ale takie zachowania zostały odrzucone przez kulturę "cywilizowanego człowieka", więc nie dziwi, że obecnie coraz więcej ludzi cierpi na "depresje, psychozy" i pojawiają się coraz to nowe rodzaje zaburzeń i "chorob" psychicznych. A to są informacje, że nasz "rozwój" zmierza w kierunku autodestrukcji. 

Oczywiście są różne możliwości zmiany kierunku. Na przykład ewolucji świadomości.  

Haka dance, tybetan mask dance... itd.
https://youtu.be/QUbx-AcDgXo




czwartek, 7 grudnia 2017

Scalenie Podwójności w Absolut


Mężczyzna i kobieta we mnie
z czułością
przytuleni
do Siebie.

Bóg i Bogini we mnie
zanurzeni
w Sobie
wzajemnie.

ONA I ON,
Świadomość i Umysł,
Żeńskie i Męskie we mnie
scalone Sobą
w Jednię...


Absolutną 


poniedziałek, 4 grudnia 2017

UNIA BOGA I BOGINI


Och, mój Boże - Umyśle Uniwersalny,
Ty wciąż rodzisz się i zatapiasz w świątyni
Swojej Bogini...
Och, moja Bogini - Świadomości Niepozna
Ty oddajesz Się Swemu Bogu nieustannie
od zarania.
A Ja zatapiając Się w Was jako Jedni,
staję Się
po wielokroć
samo-poznawana...
Wasz boski taniec
wielbiąc
każdej chwili Siebie oddaję
Waszej Unii
Mądrości z Miłością
i Życie Sobą, (świadomością)
i Siebie Nim (umysłem)
wciąż roz-poznaję. 


na,

środa, 22 listopada 2017

Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

Dziś przyszło do mnie takie pytanie (dziękuję , Kochana Krysiu):

- Czy bycie w tu i teraz zawsze powoduje, że jesteś szczęśliwy?

- Oczywiście, że nie zawsze. Ale w tym tu i teraz jest świadomość i dzięki niej to, co Się pojawia, przejawia jako Życie, jest przyjmowane z zaufaniem i otwartością. Nawet, kiedy "coś" sprawia ból, jest on widziany i przyjmowany takim jaki jest, bez stawiania mu oporu, bez walki z nim, bo opór i walka tylko wzmaga ból i cierpienie.

W tu i teraz bycie świadomością świadomą Siebie 😉 sprawia, że sytuacje "zwyczajowo" określane jako tzw. nieszczęścia czy tragedie nie wciągają nas po dawnemu w odgrywanie ról ofiar i katów (jednocześnie i naprzemiennie). Nie ma oceniania i oczekiwania, że coś powinno być inaczej, że to, co jest, nie powinno być takie, jakie jest itp. Np.: płaczesz, bo taka reakcja się przejawia spontanicznie, ale za chwilę możesz śmiać Się sama z siebie i z całej sytuacji. Odczuwasz smutek jako reakcję, na coś, a to umożliwia uświadomienie sobie jakiegoś uwarunkowania i wzorca myślowego, który może zostać ujawniony i "rozświetlony niewidzialnym światłem świadomości". 😊

W tu i teraz możemy wiedzieć, że może być inaczej, ale już nie odrzucamy, nie negujemy ani nie wypieramy Się tego, co Się przejawia. I nie narzucamy powinności ani ograniczeń dla naszych doświadczeń. A wtedy odczuwana jest w Sobie coraz większa przestrzenność i otwartość na nieznane (nieświadome). Ujawnia Się Miłość i coraz większe zrozumienie Siebie oraz różnych zjawisk, jakie niesie ze sobą Życie...

I w tu i teraz na przykład to, jak oceniają Cię inni, nie ma żadnego znaczenia, choć nie znaczy to, że nie może przejawić się przez Ciebie jakaś stanowcza reakcja w jakiejś sytuacji. Bo nie zakładasz niczego z góry, że np. w takiej a takiej sytuacji, to na pewno zachowasz Się tak i tak.

Sytuacje są takie jakie są i tylko oceny i oczekiwania oraz przekonania "robią" z nich- poprzez nastawienie do nich i interpretacje - tragedię lub komedię- w zależności, co dane "ja" bawi, (bo niektórych bawi np. znęcanie się nad innymi czyli w rezultacie nad Sobą - bo i tak Się zdarza). Bywa też tak, że uczestniczysz w jakiejś sytuacji i w tym tu i teraz odczuwana-postrzegana jest jednocześnie jej tragikomiczność. 😂

W tu i teraz też nie ma obwiniania kogoś za to, co nas w życiu spotyka. Jest natomiast zrozumienie, że są powody, dlaczego ktoś działa tak, jak działa, choć może nie być jeszcze ś-wiadome, dlaczego, tak działa.

p.s. I w zasadzie wtedy nie bywamy non-stop szczèśliwy, ale radość Istnienia staję Się jakby ;-) tłem, a bardziej może przestrzenią dla... przyjmowania z niewinnym zachwytem Życia i Jego darów doświadczania przygód wkraczania w kolejne "warstwy" nieznanego (nieświadomego). Miłością wszechogarniającą, wszechprzenikającą "staje Się" tu i teraz to, co znane i nieznane...

poniedziałek, 20 listopada 2017

ŻYCIE SIĘ ŻYJĄCE...

Samotność to iluzja wynikająca ze strachu przed Życiem takim, jakie jest. A strach to też iluzja, która wynika z myśli o konieczności "panowania" nad każdą sytuacją, konieczności utrzymania władzy nad sobą, innymi czy Życiem i kontrolowania wszystkiego, "co się da".
Ta "konieczność" powstaje poprzez myśli związane z chceniem i pożądaniem czegoś, kogoś, które realizowane są przez nas... myśli na przykład o tym, że to, co jest, jest niewystarczające z jakiegoś powodu.

Ponieważ Życie wciąż wymyka Się spod kontroli tych myśli i działań, dlatego cierpimy i boimy się Życia, a przede wszystkim tego, co Ono ze sobą niesie - dla nas i w nas - jako dary... Nieznanego.
A kontrolowanie Życia jest po prostu niemożliwe, bo

Życie żyje Się poprzez nas, w nas i nami. Ono Cieszy Się Sobą każdą bieżącą chwilą...

I jeśli to do nas dociera - dar tego roz-poznania, p-oddajemy się Życiu w Sobie... wtedy zanika granica pomiędzy mną a Życiem, nie ma oddzielenia mnie od Życia i strach się rozwiewa (razem ze wszystkim, co jego i co on implikuje - warunkuje). Strach rozwiewa się jak dym iluzji. Samotność też jakoś znika, bo sztuczna granica oddzielenia Siebie od Życia, od połączenia Siebie z Jego nieskończonością i wiecznością zostaje przeniknięta świadomością Istnienia jako nieopisywalnego, nieprzewidywalnego przejawu Życia... 💖

I zrozumiane stają Się wtedy takie oczywistości jak np.: robię to, co robię, bo nic innego nie mogę robić.:-) Jest tylko to i zawsze to, co Się spontanicznie przejawia tu i teraz Dlatego nirwana (przebudzenie) nie jest lepsza od samsary (cierpienia), bo jedno bez drugiego nie istnieje. A jedyne, co je rozróżnia to świadomość lub jej brak... tego, że

nie mamy żadnego wpływu na cokolwiek, co Się przez nas przejawia. Po prostu.
To iluzja, że my coś robimy sami z siebie.

Gdy Życie przez nas Się przejawia, robimy wszystko nic-nie-robiąc. działamy nie-działając. Jakakolwiek decyzja, która jest podejmowana, jest wypadkową różnych ruchów energii w przestrzeni pomiędzy nami i w nas... Tak jak ruch skrzydeł motyla w Australii może wywołać - mieć wpływ - na huragan w Ameryce Południowej, tak i ruch skrzydeł motyla wynika z nieskończonej ilości innych zjawisk... w całym kosmosie, wszechświecie...

To roz-poznanie Siebie w Istnieniu jednak implikuje inny rodzaj przejawiania się Życia... jako świadomego procesu Bycia Nim i uczestnictwa w Nim. Bo tylko nieświadome - jako oddzielone i buntujące się przeciw Życiu - zatrzymuje nas w "kole samsary" - światach cierpienia. Dlatego samsarę i nirwanę (przebudzenie i oświecenie) różni jedynie zróżnicowana świadomość - w samsarze nasza świadomość i tożsamość jest ograniczona, a w nirwanie nieograniczona. Jednak... gdy w nirwanie "utkniemy" w przekonaniu, że oto osiągnęliśmy jakiś "upragniony cel" czyli, że udało nam się "opanować" jakoś sytuację i Życie, wpadamy w pułapkę kolejnej warstwy dualizmu uznając nirwanę (przebudzenie) za lepsze od samsary (cierpienia).

Gdy samsara i nirwana nie są już przeciwstawiane sobie, nie są oceniane jako jedno lepsze lub gorsze od drugiego, znaczy to, że świadomość Siebie przekroczyła dualność, ale jednocześnie nie odrzuca tej części Siebie, która nadal przejawia się jako dualna - w "ukrzyżowaniu" pomiędzy iluzorycznym dobrem i złem, światłem i ciemnością, świadomością (znanym) i nieświadomością (nieznanym).
Następuje proces integracji (jungowskiej indywidualizacji) - ogólnie połączenia ciemności ze światłem, dobra ze złem, świadomości z nieświadomością, wiedzy z niewiedzą itd. /horyzontalny kierunek/ oraz małego ja - ego z JA - EGO - archetypem człowieka z jego boskością /wertykalny kierunek/ i w rezultacie z Jaźnią /koło/.


„Ten, kto poznał siebie – choć zachowuje się jak zwyczajny, przeciętny człowiek – całkowicie różni się od niego, bowiem uwolnił się z sideł iluzorycznych wartości tego świata. Trwa zanurzony w Absolucie, gdyż jego ignorancja znikła bezpowrotnie. Żyje radośnie, spontanicznie”. – fragment z "Asztawakra Gita czyli Poznanie Absolutu".

niedziela, 19 listopada 2017

O STRACHU 1

Każda potrzeba kontrolowania tego, co uznajemy za niezgodne z pragnieniami naszych "ja-ego" spowodowana jest odczuwaniem strachu przed tymi częściami Siebie, których się wyparliśmy, od których się oddzieliliśmy, które odrzucamy.

Strach można porównać do momentu, w którym grasz na pianinie i nagle trafiasz w klawisz, który brzmi fałszywie - bo ta struna z jakiegoś powodu rozstroiła się (uległa rozstrojeniu). Czujesz w tym momencie "zaburzenie energetyczne w ciele" i myśli z tym "zaburzeniem" związane.

Ale gdy przyjmiesz to zdarzenie takie, jakie jest, nie musisz uciekać wtedy od pianina ;-) , ponieważ już wiesz, że to jakaś struna wymaga dostrojenia i jeśli użyjesz odpowiedniego klucza, by dostroić tę strunę, będziesz mógł/mogła dalej grać harmonijną melodię.

Więc strach jest odczuciem wskazującym na coś, co zaburza twoje harmonijne granie - harmonijny przepływ dźwięków czyli energii.

Inaczej ty sam/a jesteś takim instrumentem. Strach wynika z niedostrojenia się do harmonijnego istnienia w tym, co jest. Jest informacją - myślą, że "coś jest nie tak", a przecież jest dokładnie tak, jak ma być, jak jest. Ta myśl przejawiającą się w ciele jako emocja - jeśli to sobie uświadomimy - może zainspirować nas do  dokonania odpowiedniej zmiany w sobie, by powrócić do harmonijnego stanu istnienia.

Więc można dostrzec, że strach pozwala rozpoznać, czym jest i skąd bierze się to "zaburzenie" harmonijnego współbrzmienia z tym, co jest, żeby po dokonaniu zmiany móc dalej istnieć, żyć, być w harmonijny sposób. . A przecież jest dokładnie tak, jak ma być, jak jest. Nic nie jest "nie tak". Jest tylko coś, co wymaga dostrojenia...


Nawet jeśli czujemy, że jesteśmy jeszcze instrumentem... tak rozstrojonym, że trudno nam odczuwać harmonię, to możemy zawsze zacząć się cierpliwie uczyć dostrajania Siebie do coraz bardziej harmonijnego istnienia z tym i w tym, co JEST w każdym TU i TERAZ.

poniedziałek, 13 listopada 2017

OBFITOŚĆ

Obfitość... 
to tyle, że mam wszystko, czego mi potrzeba i jeszcze coś więcej, czym mogę się dzielić z innymi. 
I przepływ darów... Się zadziewa spontanicznie i radośnie... dawanie i przyjmowanie zgodnie z wolä Serca, Ducha/Duszy. 😊💗🌹

Bo obfitość nie dotyczy tylko materii. 
To piękne słowo integruje sobą - swoją treścią i wibracją bogactwo i biedę.


p.s. Dziękuję Życiu, które Siebie przez nas odkrywa za wszelkie inspiracje.

czwartek, 9 listopada 2017

WDZIĘCZNOŚĆ

Gdy odczuwamy wdzięczność
- jesteśmy wdzięczni, to wszelkie strachy i lęki rozpuszczają się. 

Za co możemy czuć wdzięczność? 
Za każdą chwilę teraz, która jest nam dana. Nawet w sytuacji, która może wydawać się trudna, bolesna, niewygodna (nie[wy]godna dla "małego ja" - ha, ha, ha...). Wydaje się być taka, dopóki jest dla nas lekcją - wyzwaniem wskazującym na coś, co jeszcze nie pozwala nam odczuwać wdzięczności i miłości w każdej chwili, za każdą chwilę, która jest nam dana i jest dla nas wielkim Darem... od Życia, Istnienia... którym Jesteś-my... tak Się przejawia...

Jeśli za naturalny uznamy brak prawdziwej wiedzy albo zaufania do doskonałości wszechświata, to oczywiście naturalne też są nasze projekcje lękowe na to, co nieznane. No cóż, takie postrzeganie Życia też się zdarza...

A jednak odkrywanie nieznanego może być fascynującą przygodą pełnä wspaniałych niespodzianek. I jeśli nawet przez chwilę pojawi się lęk czy strach jako reakcja na coś, co wyłania się z nieznanego, a popatrzymy na to z odwagą, zaufaniem i otwarciem, to za każdym razem okazuje się, że nie było i nie ma czego się bać. 

 
- tak to jest postrzegane przeze mnie, choć inni mogą to postrzegać inaczej. 



Można i tak to uchwycić: Boi się "małe ja", którego tożsamość jest oddzielona od JA, które niczego nie oddziela od Siebie. Ograniczona tożsamość "małego ja" to idee, poglądy, przekonania, wiara itd. cała wiedza, która projektuje to, co jest mu znane na to, co Nieznane... A tak Się napisało..

wtorek, 7 listopada 2017

Coś o Bogu i Bogini...


Przyzwyczaiły nas religie do używania przede wszystkim słowa Bóg. Bogini jeszcze w jakimś sensie gdzieś na uboczu pozostaje... I nie dziwota. ;-) Kilka tysięcy lat patriarchatu wpisało słowo Bóg w nasze mózgi i ciała dość głęboko.

Bóg został "wyniesiony na tron". A Bóg to po prostu Umysł...

I dla mnie Umysł nie jest oddzielny od Świadomości czyli Bogini... Świadomość to esencja, a Umysł to różne, zróżnicowane częstotliwości drgań tej esencji, które tworzą przeróżne wzory i struktury.
Uniwersalny Umysł może być utożsamiony z Umysłem Boga, a nawet z Bogiem - Praojcem. Natomiast Uniwersalna Świadomość z Boginią - Pramatką.

Bóg - Umysł "wyniesiony samotnie na tron" został pozbawiony wsparcia swej Bogini - Świadomości. Bez niej zagubił się w chaosie i w swoim zadufaniu "zaślubił sam siebie" czyli uległ iluzji, że całe Stworzenie jest wyłącznie jego dziełem. :-)

Bóg i Bogini tworzą nierozerwalną Jednię, choć symbolizują dwa sposoby przejawu Jednego. Bóg Umysł i Bogini Świadomość to symbole dwóch kosmicznych "sił", które są zespolone ze sobą w kosmicznym tańcu Jedni. Z ich zespolenia we wzajemnym szacunku i oddaniu sobie wzajemnie... w Tobie i we Mnie, wyłania się jedność Mądrości i Miłości. W Absolucie, w Pustce, która jest Pełna wszelkiej nieskończoności potencjału, jako Jednia - OnaOn zawsze są zanurzeni...

Tak TO postrzegam na ten moment. ;-) 

poniedziałek, 6 listopada 2017

POCZUCIE HUMORU

Najwyraźniej odbija kryształowe Lustro.  
Ty (każda i każdy z Was) dla mnie Jesteś kryształem z tęczowymi refleksami.

Ach... widzę w Tobie Siebie i Siebie w Tobie. I widzę, że TO JEDNO przejawiające się swoją różnorodnością... Dziękuję za ten "dar", który się przejawia i Siebie doświadcza w taki sposób.


Z wiedzy, jaka płynie z moich doświadczeń, a nie wiary wynika, że traktowanie siebie poważnie i branie do siebie osobiście tego, co myślą i mówią o nas inni albo tego, co nas porusza w przejawie innych cząstek Całości, zawsze nas dotyka, gdy nam jeszcze coś ukrytego o sobie odzwierciedla. Zaś zrozumienie i poznanie natury Umysłu sprawia, że Miłość do różnych Jego przejawów jest autentyczna i nie ma już takiej siły, która mogłaby ją czymś wygasić.

I poczucie humoru na własny temat nie pozwala na negatywne myślenie, ocenianie czy krytykowanie innych w sobie i siebie w innych. Oczekiwania też odpadają. Natomiast to poczucie humoru wobec siebie pozwala na przyjmowanie z otwartością i ufnością ewentualnych, kolejnych ujawniających się odzwierciedleń, wypływających z przestrzeni Nieznanego.





Dziękuję za wszystkie inspiracje. 

niedziela, 29 października 2017

CHWILA...

Znasz już te chwile, gdy dotyka nas Prawda o Sobie, a my tego nie możemy pojąć. Wyzwala się wtedy taka niesamowita energia, że czujemy siebie jako nieskończoną przestrzeń i poruszenie w sobie do głębi... Bo coś, co przychodzi z zewnątrz rezonuje z tym, co wewnątrz. Z czymś, co nieskazitelne...
I nigdy nie wiadomo skąd i w jaki sposób pojawia się jakiś impuls, który otwiera nas na odkrycie w Sobie kolejnej warstwy Nieznanego -Tajemnicy, którą jako Życie Jesteśmy. 

niedziela, 22 października 2017

INCEPCJA

„Człowieku, pogub się w TYM…” 
abyś miał frajdę z odnalezienia – na nowo w TYM – SIEBIE. :-}

INCEPCJA...
także absorpcja, wchłonięcie, dalej... zagnieżdżenie, implantacja...
Czuję i widzę jak wzorce w cząstkach Uniwersalnego Umysłu ożywiają i utrzymują Całość w tańcu i ruchu… Jak różne idee, koncepcje, przekonania chcą być realizowane, jak Całość chce się przejawiać na nieskończoną ilość sposobów…Nie spodziewałam się tego… Nie myślałam o celu. A jednak... to, co mnie spotyka wciąż jest "zaskakujące", ponieważ wypływa z przestrzeni "nieznanego" albo "zapomnianego". Życie jest cudowną przygodą, podróżą w nieskończoności... w wiecznym TU i TERAZ... A Przebudzenie jest czymś bardzo prostym, czymś naturalnym. Czymś, czego wciąż od czasu do czasu doświadczamy…
Pamiętasz, jak budzisz się ze snu?

Czasem wiesz, że śniłaś/śniłeś, a nie pamiętasz co? Czasem pamiętasz sen, ale nie wiesz, co on znaczy dla Ciebie i dlaczego śniłaś/łeś to, co śniłaś/łeś. Bywa też tak, że tak głęboko śpisz, że kiedy się budzisz, nie pamiętasz, gdzie jesteś… i potrzebujesz jakiegoś czasu, by przypomnieć sobie, gdzie się obudziłaś/łeś…. W którym… “ŚNIE – JAWIE”. 

A czasem budzisz się i pamiętasz sen i wiesz, co on znaczy, a nawet rozumiesz, dlaczego Ci się przyśnił… Czasem budzisz się ze snu, nie pamiętasz treści, ale czujesz, że ten sen przeżywany był nawet jeszcze silniej niż tzw. jawa, w której się budzisz.
A czasem ze strefy pomiędzy snami przychodzi do ciebie wiedza, przychodzi nagle taka wiedza i klarowność zrozumienia, która jakby spływała ze Źródła Źródeł... Taka, o jakiej nigdy nawet ci się nie przyśniło... :-)

Podobnie jest z Przebudzeniem…
Przypomniał mi się jeszcze inny przykład ze snami. Czy zdarzyło Ci się śnić jakiś sen, a w tym śnie przechodzić do innego, kolejnego snu? Przechodzisz ze snu do snu... Czasem taka intensywność tych snów... jakby różne filmy nakładały się na siebie... Mnie się to zdarza. Był kiedyś taki film fabularny pt. 'Incepcja' - "W czasach, w których technologia pozwala na wchodzenie do świata snów, pewien złodziej ma za zadanie wszczepić myśl do śpiącego umysłu.” – http://www.filmweb.pl/Incepcja

Według Christopera Nolana reżysera filmu "Incepcja", słowo to znaczy "zakorzenienie, zaszczepienie jakiejś myśli, idei w ludzkim umyśle w czasie snu." Albo może to być "zaplanowanie" lub "losowanie" snu - jednego z wielu, który - po wejściu w ten sen - uznajemy za jedyną rzeczywistość. Może się to zdarzyć poprzez wybranie pewnego "pakietu" idei, myśli... a potem zapomnienie o dokonanym wyborze...

Alan Watts wyjaśnia to klarownie i przejrzyście (jak dla mnie), jakie mamy możliwości wchodzenia, wskakiwania w sny... i czym jest incepcja według niego - na filmie:https://www.youtube.com/watch?v=L8R11pkY5zI

sobota, 21 października 2017

POMIĘDZY

wiersz z młodości

Po-między...
w tu i teraz
pomiędzy przeszłością i przyszłością...
jak szczelina, która odcina obiekt od tła
a jednocześnie oba je łączy...

tu dotyka się i łączy to, co wewnątrz z tym, co na zewnątrz...
w strefie scalenia...

po-między...
światami,
nocą i dniem,
tobą i mną,
jawą i snem...
życiem i śmiercią,
dobrem i złem,
światłem i ciemnością,
ziarnem i drzewem...
dziecięcością i starością,
ciszą i śpiewem...
kroplą i morzem...

Przestrzeń, 

która zawiera i to, i to...a nawet nic...

tu i teraz to, co niewidzialne, widzialnym się staje...

wtorek, 17 października 2017

Jest Tu i Teraz To, co Jest...

Dziś tak mocne wibracje znów są odczuwane w ciele poprzez ciało i obserwowane... jakby sto albo tysiąc różnych uczuć i emocji na jedną sekundę wibrowało w sercu i ciele... I tak się dzieje od czasu do czasu już od wielu miesięcy, a teraz coraz bardziej skraca się czas odczuwania tych wibracji, a ich gęstość intensyfikuje się w coraz krótszych czasowych interwałach. Gdy pojawia się myśl o zmęczeniu tym procesem, widzę ją i skupiam się na ciszy w jednoczesności obserwacji i odczuwania... a proces Życia zadziewa się dalej. Już nie ma pytania: ile jeszcze? Bo nie wiadomo... Jest Tu i Teraz To, co Jest.

I czuję, że dla mnie wielkim darem jest możliwość ŚWIADOMEGO odczuwania radości, kiedy spontanicznie się przejawia i smutku też. Jak łzy chcą lecieć, to lecą. Jak odczuwane są wibracje takie, że o mało nie rozrywa coś od wewnątrz, to są odczuwane i przyjmowane takimi, jakie są. Jak pojawia się chwila błogości, to jest chwila błogości. Bez stawiania oporu Życiu i temu, co potrzebuje się przejawić. To wyraz uszanowania Życia i tego, co się przejawia i manifestuje jako doświadczanie Życia przeze mnie. Odczuwanie wdzięczności, oddania tym wszystkim przejawom Życia, to dla mnie łaska i cud Życia, Istnienia.

Świadome Bycie z tym, co się przejawia odczuwam jako Dar Życia. Nie ma potrzeby, by czemukolwiek cokolwiek miałoby się przeciwstawiać. A jak jeszcze się przeciwstawia, to też jest przyjmowane.

Nikt nie jest lepszy ani gorszy, mądrzejszy ani głupszy od nikogo. Nikt nie wie lepiej, co dla Ciebie czy dla mnie jest najwłaściwsze, najlepsze. Co powinnam albo co muszę. Największym oddaniem jest podążanie za tym, co mnie prowadzi.

Potrzebujesz przewodników, to ich znajdujesz. Na zewnątrz albo wewnątrz. Czegokolwiek potrzebujemy, byśmy mogli świadomie przeżywać Życie w jego różnorodnych przejawach, to właśnie otrzymujemy.

Błogosławię wszystkich tych, co na zewnątrz, co wskazują na to i potwierdzają to, co wewnątrz.
Zaufanie do Siebie, do swojego procesu Życia, do wewnętrznego "guru", do swojego indywidualnego Połączenia ze Źródłem Wszystkiego w Sobie... Ufność i oddanie Sobie jako JEDNI/JEDNEMU... Absolutowi, Całości - jak zwał, tak zwał - dla mnie jest drogowskazem...


A Ty nie wierz mi na słowo ;-) , ponieważ to, czym się dzielę wynika jedynie z mojego doświadczenia i rozpoznań z tych doświadczeń płynących na ten moment, tę chwilę, obecne tu i teraz. :-) No chyba, że to, co wyrażam z Tobą jakoś rezonuje, wtedy Ty także otrzymasz potwierdzenie z zewnątrz, co w Nas się teraz zadziewa.

sobota, 14 października 2017

P-ODDANIE...

Całość jest doskonała sama w sobie taka, jaka jest. A wszelkie podziały pochodzą jedynie z umysłu uwarunkowanego koncepcjami oddzielającymi od siebie różne części całości poprzez np. oceny i oczekiwania. Bo dobro i zło, dzień i noc wzajemnie się dopełniają i bez siebie nie istnieją.

Z całym szacunkiem, do różnych przejawów boskości w nas Się przejawia:

Każda walka odbywa się z tym, co jest odrzucane. Wynika z nieświadomego wewnętrznego konfliktu, który jest wyrażany na zewnątrz. Zbadajmy zatem odrzucanie i walkę... 

Kiedy coś odrzucamy, odcinamy się od tego. I znów odłączamy siebie od jakichś części całości, którą jesteśmy jako Istota ludzka z całym swym niepoznanym potencjałem.


Każda walka - czy to wręcz, czy polityczna, czy na racje, najpierw toczy siè w naszych głowach - z kimkolwiek i czymkolwiek jest toczona, jest kontynuacją procesu niszczenia samego siebie i "popadania [coraz głębiej] w "przepaść samo-zniszczenia siebie", autodestrukcji. 


Walka ze złem - tym na zewnątrz wynika z walki, która toczy się w naszych mózgach jako walka różnych myśli pojawiających się w umyśle (koncepcji na temat tego, co dobre i złe dla innych czy świata). A my - tak bywa - nawet tego nie jesteśmy świadomi, więc taki świat współkreujemy. 

Dopóki walka jest toczona, nie istnieje żaden sposób na uzyskanie s-pokoju. Dopiero, gdy walka kończy siè w naszych głowach - w umyśle, może zaistnieć s-pokój. 


A ta walka jest toczona z powodu naszych nieuświadomionych uwarunkowań i iluzji na temat otaczającego nas świata i swojej roli w nim. Iluzji na temat naszych relacji ze światem, Życiem i Sobą w nim.


A kiedy z Miłością przyjmujemy wszelkie uwarunkowania i iluzje (również te na temat miłości), nie ma już potrzeby, by odrzucać cokolwiek i coś oddzielać od czegokolwiek. Naturalnie przestajemy oceniać, oczekiwać i walczyć z czymkolwiek. Przyjmując wszystko takie, jakie jest, integrujemy ze sobą to, co istnieje w iluzji - np. i to, co niby miłością nie jest. Jak wszystko, to wszystko. 

Przyjmujemy całość Siebie (Jaźni, Boga - jak niektórzy TO nazywają) i Życie w Sobie. /Toć Bóg jest Miłością i wszystko z niego "pochodzi".. A gdy nie ma całkowitego zaufania do Boga, to trzeba dalej "wnikać w siebie", by świadomością = miłością "rozświetlać" te zakamarki Siebie, które stawiają jeszcze opór przed całkowitym zaufaniem do Boga, do Życia, do Życia.

Dla mnie - gdy przyjęte jest wszystko, co w oddzieleniu swym od całości ulega iluzji, że miłością nie jest - zyskuje nieopisywalne piękno.

W wolności wyrażana jest ta wiedza, z szacunkiem i zrozumieniem, że dopóki ktoś uważa człowieka za największego drapieżnika lub ignoranta czy głupca - narzucając w ten sposób na człowieka ogromne ograniczenia wobec jego Istoty, ten nie może jeszcze dojrzeć tej drapieżności, arogancji czy głupoty w sobie i uwolnić jej w sobie - poprzez siebie. I to też przyjmuję z Miłością i zrozumieniem. To też jest takie, jakie jest.


I dziękuję za wszystkie cudowne inspiracje... 

niedziela, 10 września 2017

JEST TO, CO JEST

Sytuacja, która niedawno zadziała się w 'moim życiu', a wydawałaby mi się kiedyś tragedią, teraz jest postrzegana jako inspirująca i wspierająca mnie w rozkwitaniu, rozkwitaniu świadomości, miłości do Siebie jako Jedni, Całości. Przechodzę to integrując w sobie kolejną cząstkę Siebie... I choć jest to bardzo, bardzo mocne-intensywne na poziomie odczuwanej energii w ciele (momentami coś jak taniec huraganów), to przyjmuję to z ufnością i wdzięcznością. I nie mam żadnych wątpliwości w piękno tego procesu... integracji kolejnej części Siebie. Czuję jakbym się scalała, łączyła ze Sobą w Pełni. Kocham. Jestem Miłością. Dziękuję, dziękuję, dziękuję...
Ukochany Ri_sziwo, Jesteś moim najukochańszym nauczycielem. Choć przyszedłeś do mnie jako swojej nauczycielki.

Z czułością i ufnością kłaniam się tej chwili,
oddając się jej w każdym momencie
i obserwowaniu tego, co się dzieje, tego, co JEST.
I otrzymuję nagle dar bycia wolną również od strachu,
bo gdy zagłębiam się w tę chwilę całkowicie,
zanika potrzeba obawiania się czegokolwiek.

Strach pochodzi z wyobrażeń umysłu,
które nie wskazują na ten moment,
lecz odciągają nas od istnienia w nim.
W tu i teraz mogę pokłonić się TEMU, CO JEST
i na zawsze rozpuścić w tej wielkiej PUSTCE.
Oto przebudzenie do istnienia w danej chwili.

Tu prawdy nie można zobaczyć podobnie,
jak nie można zobaczyć swojej twarzy,
gdy nie ma żadnego lustra. Jednak...
Prawda jest świadoma samej Siebie
bez żadnego lustra. A jednocześnie...
Prawda może zaangażować się w grę iluzji i form.

Nawet przebudzenie i oświecenie jest częścią
iluzji. Jak i formy są częścią Prawdy,
w których Prawda widzi samą Siebie...
przeglądając się w nieskończoności luster.
Bo pustka jest pustką i forma jest formą.
jednocześnie. W Absolucie i Prawdzie
zintegrowane jako Unia Jedni.





sobota, 9 września 2017

TO, W CO WIERZYMY, MA MOC STWARZANIA...

nieświadomi tego, w co wierzymy, ma mamy moc stwarzania...

Jest na przykład taki "program": 
jesteś alkoholikiem i nawet, gdy przestajesz pić, będziesz nim do końca życia.
Jeśli w to uwierzysz, będziesz do końca życia żył w lęku, że "choroba" może w każdej chwili wrócić.
Jest inny "program": 
jesteś schizofrenikiem i w zasadzie "najprawdopodobniej" do końca życia będziesz musiał się leczyć.
Jeśli w to uwierzysz, będziesz do końca życia żył w strachu, że "choroba" może w każdej chwili powrócić.
Jest inny "program": Jesteś złą matką, złym ojcem, złym dzieckiem, nie zasługujesz na miłość i szacunek... 
Możesz to zmienić. Zmienić w sobie... I pokochać i uszanować siebie
Jest wiele, wiele różnych "programów"...

A to, w co wierzymy, ma moc stwarzania. 
Uświadomienie sobie o czym myślimy i za jakimi myślami podążamy i które myśli uważamy za prawdziwe, sprawia, że możemy się od nich uwolnić.


Rozpoznano wiele lat temu u mnie raka. W pierwszym momencie poczułam strach. Ale nie podążyłam za nim. I podjęłam decyzję, że jeżeli będzie mi to dane i będę miała doświadczyć tej "choroby" i umrzeć, to przyjmę to doświadczenie. Ale jednocześnie podjęłam  decyzję, że zrobię wszystko, żeby się uzdrowić. Bo już wiedziałam - byłam świadoma tego, że tak zwane "choroby" są informacjami ciała o skutkach działania pewnych programów, wzorców umysłu, a uzdrowienie ich może zatrzymać dalszy ich rozwój albo nawet cofnąć "chorobę". Żyję i pięknie wciąż się rozwijam... 

Sytuacja, która niedawno zadziała się w 'moim życiu', a wydawałaby mi się kiedyś tragedią, teraz jest postrzegana jako inspirująca i wspierająca mnie w rozkwitaniu, rozkwitaniu świadomości, miłości do Siebie-Ciebie jako Jedni, Całości. Przechodzę to integrując w sobie kolejną cząstkę Siebie-Ciebie... I choć jest to bardzo, bardzo mocne-intensywne na poziomie odczuwanej energii w ciele (momentami coś jak taniec huraganów), to przyjmuję to z ufnością i wdzięcznością. I nie mam żadnych wątpliwości w piękno tego procesu... integracji kolejnej części Siebie. Czuję jakbym się scalała, łączyła ze Sobą w Pełni. Kocham. Jestem Miłością. Dziękuję, dziękuję, dziękuję...




piątek, 7 lipca 2017

TANTRA


"o tantrze i seksie – długo się zbierałam z umieszczeniem tego tekstu, ale wreszcie przyszła gotowość lub odwaga – to są słowa nauczycielki tantry z Kalifornii (nie pamiętam imienia), pod którymi się podpisuję …

“Kiedy mówię ludziom, że nauczam Tantry, pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić to wyprowadzić ich z błędu, że Tantra ma cokolwiek wspólnego z seksem (przynajmniej nie więcej niż cokolwiek innego, jak, powiedzmy jedzenie czy zawiązywanie sznurówek). Następnie informuję ich, że jest ona morderczo trudna raczej niż orgazmicznie rozkoszna (chociaż, faktycznie jest jednym i drugim). Jej znaczną częścią jest też pracą z aspektami cienia (mój przypis: tym wszystkim co chcemy trzymać od siebie jak najdalej, co boli i przeraża).

Powiedziawszy to, co powyżej, z reguły traciłam do tego momentu zainteresowanie około 95 % rozmówców albo też bardzo się wzburzyli, jeśli są praktykami “Marin Tantry” (lub jak usłyszałam od kogoś ze znajomych, “zaawansowanego orgazmowania”).

Jeśli seks jest tym czego szukają – a seks jest bardzo dobrą rzeczą, i sama też go kocham! – to istnieją niezliczone miejsca, do których mogę ich wysłać: kluby, party, warsztaty, zajęcia, praca z ciałem, coachowie seksu somatycznego, terapia seksem, seks shopy itd. Przynajmniej gdziekolwiek spojrzeć to tego mnóstwo. Jest to odzwierciedleniem głodu seksu, który jest tak rozpowszechniony w naszym stłumionym zachodnim świecie. Świecie, który wchłonął tę starą praktykę (Tantra jest jedną z najdłuższych tradycji przekazywanych bezpośrednio i bez przerwy przez tysiące lat), przywarł do jej soczystych aspektów, które przemawiają do współczesnych psychoz i tak naprawdę zapomniał o całej reszcie.

W Tantrze chodzi tylko o jedną, jedyną rzecz:
Przebudzanie się.
Nic więcej.

Tantra używa wszystkiego i czegokolwiek pod tym kątem. Jest jak Krav Maga duchowych dyscyplin.
Używa seksu i pożądania ponieważ są one bardzo mocne. A jednocześnie są także niebezpiecznymi ogniami, które mogą nami zawładnąć. Tantra używa psychicznych cięć, niebezpieczeństwa, intensywności, tabu, paradoksu, strachu, dużych emocji, bólu – podejście, które jest mocno niewłaściwe dla ludzi straumatyzowanych.

Tak naprawdę, stawianie znaku równania pomiędzy Tantrą a uzdrawianiem seksualnym jest jedną z największych pomyłek kiedykolwiek zrobionych względem tej starej praktyki. Uzdrawianie seksualne jest niezwykle pomocne, i BARDZO potrzebne, i do tego potrzebne na dużo większą skalę niż to ma obecnie miejsce – i to NIE JEST Tantra.

Do przemyślenia:

Nie ma czegoś takiego jak “bezpieczeństwo” w Tantrze! Dlaczego? Ponieważ nie ma bezpieczeństwa w ŻYCIU! A Tantra jest jak życie. I używa najbardziej szaleńczo dewastującego i ekstatycznego elementu znanego ludzkości:

Miłości.
Nie miłości twojej babci. 
Nie miłości twojego zwierzaka.
Nie miłości “harmonijnych związków”.
Nie.
Miłości fuzji i rozszczepiania atomu. 
Wypalającej miłości.
Miłości, o której mówi Rumi. Którą reprezentuje Kali.

Tantra jest nieprzypadkowo destrukcyjna czy wypalająca, ale robi to SPECJALNIE – jest po to, żeby przecinać iluzje. Rozbierać. Dezintegorować. Szybko i mocno (mój przypis: tak szybko i tak mocno jak to jest na dany moment możliwe). Z wdziękiem. Ale bez litości.

Jest to strzała nakierowana prosto w serce dualności, myślenia konceptualnego, ego, udawania i fałszu. Więc masz tu dużo do stracenia, możliwe, że nawet zdrowie psychiczne, szczególnie jeśli wchodzisz w to z nieuzdrowionym bagażem i potrzebujesz “terapii” lub po prostu chcesz się z kimś przespać. A koszt tego co możesz dostać jest niezwykle wysoki. 

I JEDYNE co otrzymasz to “po prostu obudzenie się”.

Rozkosz nie jest zagwarantowana. Seks nie jest ważny. Pożądanie jest paliwem, ale nienadużywanym. “Lepsze związki” nie są tu istotne. W najlepszym razie mogą być skutkiem ubocznym, tak jak inne rzeczy. A w najgorszym razie mogą być okrężną drogą, uzależnieniem i ślepym zaułkiem. I tylko, jeśli naprawdę chcesz się obudzić, to oddasz się temu całkowicie, bo inaczej są przecież inne niesamowite miejsca, żeby się w nich zatrzymać, nie uważasz?

I dlatego nie znajdziesz dużo dobrej Tantry, chociaż możesz znaleźć dużo świetnej terapii i dobrego seksu!

Tych, którzy naprawdę wiedzą, spotyka się rzadko. Uważaj i mądrze wybieraj." 

- K.Korytowska


czwartek, 6 lipca 2017

KIM JESTEŚMY?


"Bóg lubi bawić się w chowanego,
ale z uwagi na to, że
nie ma niczego prócz Boga,
to nie ma się z kim bawić.
Pokonał jednak tę trudność
udając, że nie jest sobą.
Udaje, że jest tobą i mną oraz
wszystkimi ludźmi na świecie,
wszystkimi zwierzętami, roślinami,
skałami i gwiazdami.
Dzięki temu przeżywa
dziwne i wspaniałe przygody.
Niektóre z nich są straszne
i przerażające. Lecz są one tylko
złymi snami, ponieważ znikną,
gdy się przebudzi.

Bóg, bawiąc się w chowanego
i udając, że jest tobą i mną,
zrobił to tak znakomicie,
że potrzebuje sporo czasu,
aby przypomnieć sobie,
gdzie i jak ukrył się przed sobą.
Ale na tym polega cała
zabawa – tego właśnie pragnął.
Nie ma zamiaru
odnaleźć się zbyt prędko,
bo to tylko zepsuje zabawę.
To dlatego – zarówno tobie,
jak i mnie – taką trudność
sprawia odkrycie, że
jesteśmy przebranym Bogiem,
udającym, że nie jest sobą.
Kiedy jednak gra potrwa
odpowiednio długo,
przebudzimy się wszyscy,
przestaniemy udawać
i przypomnimy sobie,
że jesteśmy Jednią, Bogiem,
który jest wszystkim, co istnieje,
i który żyje wiecznie." - Alan Watts

JESTEŚMY jak PACYNKI,
stworzone przez ABSOLUT,
którymi pogrywa sobie ABSOLUT
i w które sam się wciela. - ts ;-}


środa, 21 czerwca 2017

ZMIANA POSTRZEGANIA/ODCZUWANIA Z NIEŚWIADOMEGO - EMOCJONALNEGO NA ENERGETYCZNE - ŚWIADOME

cytat:
"Dziś minął jeden z dni, w których łzy nie chciały przestać płynać. (Tak, nauczyciele, mistrzowie, znajomi, wszyscy miewamy takie chwile...W końcu jestesmy też ludźmi). Zaczelo sie od przemocy od bliskiej osoby, smutnej obmowy nieznajomej znajomej, potem pogróżek w necie od osób, których nie miałam sposobności spotkać. I jestem do tego przyzwyczajona, doświadczam tego od lat, więcej od kiedy zaczelam sie dzielić. Wiem, rozumiem, wybaczam, nie wiedzą co czynią. Tak to już jest. Dziś jednak stało się to impulsem do wylania czegoś jeszcze...Smutek uruchomił płacz, płacz wspomnienia; bliższe, dalsze i w końcu bardzo odległe - nadużyć, gwałtów, mordów, tortur, przemocy wobec kobiet i dzieci. Widzenie zbiorowych wspomnień ludzkości otworzylo Puszkę Pandory wylewając rzekę łez. Wylała się i przestała płynąć. Zrobiło się lżej.  (...)" Patrycja Pruchnik Nitya *1) https://www.facebook.com/patrycja.pruchnik/posts/10209754650919907?pnref=story

Zdarza się, że kobieta całkiem świadoma, a nawet 'przebudzona' (tak, jak np. Nitya) w pewnej sytuacji może połączyć się z wibracjami "bolesnego ciała kobiet ziemskiego pola". Wtedy może współodczuwać te wibracje jako trudne lub bolesne odczucia i emocje.

Nawet po wielu latach wolności od odczuwania tych emocji nagle kobieta w jakiejś sytuacji może zacząć odczuwać wibracje energetyczne powiązane z na przykład poniżeniem kobiet, a nawet irracjonalnej wręcz zazdrości lub lęku przed odrzuceniem - emocji związanych z "ciałem bolesnym kobiet ziemskiego pola". (Po części czegoś podobnego doświadczyłam przed miesiącem, a po wielu latach wolności od nich.) Zdarza się to jednak po to, aby mogło zostać całkowicie przyjęte, zintegrowane na jeszcze głębszych poziomach naszego Istnienia / świadomości i uwolnione poprzez zrozumienie, że:

tak doświadczała świadomość przez tysiące lat na tej planecie poprzez ciała kobiet, a teraz dokonuje się ewolucyjna zmiana.

To samo dotyczy mężczyzn i ich "bolesnego ciała". 

Kiedy partner tego jeszcze nie rozumie, nie może wspierać kobiety w tym procesie, a nawet może ją wtedy pozostawić z powodu lęku przed tym i niezrozumienia tego, co odczuwa kobieta w takich chwilach, Może odejść, ponieważ nie umie jeszcze z tym sobie poradzić. Czasem mocno identyfikujemy się z takim doświadczeniem i przede wszystkim z tym, że to mnie się wydarza. I wtedy "boli". Ale gdy przychodzi zrozumienie tego, komu naprawdę się wydarza doświadczenie (nie tylko mnie) i dlaczego się ono wydarza, wtedy rozumiemy, że nie ma sensu przedłużanie np. stanu jedności, błogości i połączenia z jakąś nieopisywalną Całością, bo odkrywamy, że nie możemy cały czas odczuwać tego stanu jedności, błogości i połączenia. Nasze doświadczenia wciąż się zmieniają. 

Partner może czasem również prowokować takie sytuacje, choć może być tego nieświadomy. A gdy jest już bardziej zintegrowany sam ze sobą, wtedy może także wspierać kobietę w takich chwilach.

Chcielibyśmy żyć w błogości i nawet gdy takich stanów doświadczamy, chcielibyśmy je zatrzymać, przedłużyć jakoś... Natomiast, gdy przychodzą do nas inne doświadczenia, postrzegamy je jako bolesne i negatywne. 
Jednak... Zawsze doświadczamy tego, co jest nam dane, ale możemy doświadczać w taki sposób, że tłem, przestrzenią tych doświadczeń jest... radość istnienia. Nie musimy wtedy nazywać tych doświadczeń bolesnymi emocjami i nie ma w nich już ani złości ani rozpaczy. Możemy (każda i każdy z nas może) jako istota ludzka "stawać się" coraz bardziej wolnymi od wszystkich doświadczeń. 

W pewnym momencie może nawet pojawić się przed Tobą jakiś na przykład najwspanialszy "bóg" Sziwa, a na Tobie nie zrobi to żadnego wrażenia. Będziesz patrzyła na niego może i z podziwem, i z miłością, może nawet zaczniesz z nim tańczyć, a taniec zamieni się w doświadczanie destrukcji. I gdy ten "bóg" odejdzie, nie zrobi to na Tobie wrażenia wtedy, gdy zrozumiesz, że Ty Jesteś "sprzed" tego doświadczenia. Że Jesteś czymś więcej niż samo to doświadczanie. I wtedy możesz poczuć wdzięczność za to i każde, dosłownie każde doświadczenie. Bo wszystko, czego doświadczamy płynie z nas...

Wszystko, co się zdarza, czy "cudowne" czy "okropne" (dopóki tak będziemy to nazywać), wszystko, co przychodzi i odchodzi nie ma nic wspólnego z tzw. przebudzeniem czy oświeceniem. Po prostu doświadczamy na różne sposoby tego, KIM/CZYM JESTEŚMY. Przecież WSZYSTKO mieści się tak samo w Tobie jak i we Mnie. :-} Ty-Ja jesteśmy jednocześnie uczestnikami i świadkami tych wszystkich zdarzeń. Lubimy doświadczać jako ludzie i obserwować - być świadkami (tego doświadczania) jako "coś więcej" ;-} A nawet cieszyć się tym.

Przyczyną odczuwania na przykład negatywnych emocji jest nasz opór wobec prawdy o Sobie. Gdy nie jesteśmy skupieni na chwili obecnej, nie możemy nawet dostrzec tego oporu. (Ten opór bywa nazywany np.: "ego" ;-} ). Będąc jednak w pełni obecni w teraźniejszości potrafimy poddać się całkowicie każdej "emocji", nawet takiej, z którą bywa nam "trudno". I nie musimy już jej nazywać. Możemy nawet (co może wydawać się paradoksalne) odczuwać radość z powodu pojawienia się "trudnej emocji", bo dzięki temu możemy ją zintegrować w Sobie. Również te wibracje związane z "bolesnym ciałem kobiet ziemskiego pola". Możemy nazywać ten proces "uzdrawianiem" Siebie.

Kiedy zamiast odczuwać energię jako ból emocjonalny, odczuwamy tylko energię o różnych częstotliwościach bez używania określenia (słowa) ból, zaczynamy całkiem inaczej ją postrzegać. To przykład, w jaki sposób dokonuje się w nas, poprzez nas zmiana świadomości - ewolucja, ekspansja świadomości.

Kiedy dokonuje się zmiana 'sposobu' odczuwania emocji jako wibracji - następuje przesunięcie odczuwania z poziomu emocjonalnego na poziom energetyczny. Wtedy odczuwanie tych wibracji energii przekracza emocjonalny ból. I następuje uwolnienie. Jakbyśmy zaczynali wibrować (stawali się wibracjami) i płonąć... :-} 

Gdy "płoniemy", "spala się" - powoli wszystko lub nagle jakaś część - tego, co mogłoby stawiać opór naszemu całkowitemu oddaniu Miłości, Istnieniu, Zrozumieniu. I wtedy może przejawić się w nas Miłość, która spala także ocenianie naszych doświadczeń jako "dobre" albo złe". Bo wszystkie doświadczenia uczą nas czegoś więcej o Sobie-Tobie. I Miłość wybucha jeszcze większym Płomieniem w Sercu.

Następuje coś jak przebudzenie się czy wyzwolenie się w nas (poprzez nas) "Istoty Boskiej", która zintegrowana jako Jedno: Ona i On (Świadomość i Umysł) staje się naszym przewodnikiem. Dla pozostałych ludzi ta Istota pozostaje ich nierozpoznanym świadkiem, czuwającym również podczas stanu marzeń sennych i głębokiego snu czy "zaśnienia na jawie". 

Kiedy następuje zmiana odczuwania z 'poziomu emocjonalnego' na 'poziom energetyczny', może to spotykać się z niezrozumieniem tych, ktorzy jako istoty ludzkie jeszcze tego nie doświadczyli. Na przyklad bardzo bliski mi mężczyzna domagał się ode mnie wyrażania emocji złości. Miałam odczucie, że czasem prowokował takie sytuacje, a gdy mówiłam - zgodnie z tym, co odczuwałam, że nie czuję złości,   on zarzucał mi, że wypieram się emocji. Dokonywał projekcji na mnie tego, co sam odczuwał, a jeszcze nie mógł ani przyjąć, ani zrozumieć tego, co  było odczuwane przeze mnie. Nie możemy zmienić tego, co zdarzyło się w przeszłości, nawet pięć sekund temu, ale możemy zmienić swój sposób reagowania na sytuację, jeśli jesteśmy już wystarczająco świadomi naszych wcześniejszych uwarunkowanych reakcji. I tak między innymi dokonuje się ewolucja świadomości. 




Na pewnym etapie ewolucji świadomości następuje integracja "żeńskich" i męskich" energii w naszych ciałach - poprzez nasze ciała kobiety i mężczyzny. Symbolem tego zespolenia jest Sziwa-Szakti, Yab-Yum, Dao, Ometeolt itd. Wszystkie one, tak jak Sziwa (Śiwa, Shiva) i Szakti, symbolizują kosmiczne energie - to świadomość i energia (Świadomość i Umysł albo Świadomość i Forma). Nie istnieją bez siebie. Umysł rozświetlony Świadomością i Świadomość wypełniona Umysłem stanowią Jednię.



Znaczenie boskiej pary Sziwy i Szakti jest czasami źle zrozumiane, gdy są postrzegane jako "mężczyzna" i "kobieta", a ich związek jest traktowany jako związek seksualny. Seksualność jest czymś zupełnie naturalnym dla ludzi i zwierząt, a nieporozumienie pojawia się tylko wtedy, gdy seksualność i duchowość są mieszane i sprowadzane na poziom seksualności zwierzęco-ludzkiej.

Seksualność jest związkiem mężczyzny i kobiety.
Duchowość jest zjednoczeniem ludzkiej i boskiej świadomości.

Gdy seksualność wspiera proces jednoczenia, integrowania się ludzkiej i boskiej świadomości, seksualność i duchowość mogą się wtedy wzajemnie uzupełniać. Temu na przykład służy tantra. 



Boginie są partnerkami bogów, a nie „małżonkami”. Występują przy bogu na zasadzie komplementarności, ale nie w aspekcie prokreacji, gdyż żadna z par nie ma wspólnych, zrodzonych z siebie boskich dzieci. Saraswati nie ma dzieci z Brahmą, a Lakszmi nie rodzi dziecka WisznuParwati sama tworzy synka Ganeśię, a Śiwa sam tworzy Skandę.


Każdy bóg i każda bogini posiadają swoją odrębność i za każdym razem przejawia się ich całkowita, pełna osobowość. W hinduskiej mitologii nie ma żadnych, choćby dopełniających się połówek. Prawie wszystkie boskie pary indyjskiej mitologii ukazują bardziej bratersko-siostrzany aspekt związku niż aspekt matrymonialny czy macierzyńsko-ojcowski. 


To połączenie kosmicznych, uniwersalnych energii "żeńskich" i "męskich" w istocie ludzkiej, boskości w człowieku było przepowiadane na przykład przez Majów. W twierdzeniu, że żyjemy w czasach przejścia do Piątego Świata Harmonii. Poprzednie cztery Światy trwały po około 5125 lat każdy i naprzemiennie w tych czterech kolejnych Światach "prym wodziły" i zarządzały: prawa półkula mózgu, potem lewa, następnie prawa i potem znów lewa. Naprzemiennie mieliśmy światy "matriarchalne" i "patriarchalne". W Piątym Świecie Harmonii obie półkule stają się zharmonizowane ze sobą. Tak manifestuje się ewolucja świadomości i proces dojrzewania istot ludzkich.


***
Bywa też tak, że czasem kończy się jakaś ścieżka, kończą się poszukiwania. Zajmowałam się tym wszystkim, co mnie wyczerpuje, czym codziennie byłam zajęta, a co chciałabym zakończyć. Różnymi wzorcami, według których latami działałam nieświadoma, co czyniłam sobie i innym. A odkrywanie Siebie nie ma końca, jest WIECZNĄ ZABAWĄ, KOSMICZNYM ŻARTEM. Jesteśmy "Podróżnikami Nieskończoności".

Czym jest Prawda?
Możemy dociekać" jak naukowiec, a nie jak uczeń czy uczennica jakiegoś mistrza. Bo każda i każdy z nas odkrywa swoją Prawdę poprzez siebie, w Sobie. To nasz umysł potrzebuje wyzwolenia. Z czasem coraz bardziej potwierdza się, że jesteśmy wolni, że rozpoznaliśmy to, co prawdziwe. Potwierdza się przez inne reakcje na podobne sytuacje, przez nowe sytuacje, w których się znajdujemy.

Nie jesteśmy oddzieleni od swojej natury, co by to miało znaczyć i jak może to być interpretowane. Bardziej chodzi w "oświeceniu" czy "przebudzeniu, żebyśmy wyzdrowieli, uzdrowili siebie niż "stali się oświeconymi" czy "przebudzonymi". Uwolnili się do radości istnienia od tego, co nas więzi i sprawia cierpienie. Więc "najprościej zajmować się swoim gównem" - jak mawia Dolano. :-) Sprawdziłam, działa. ;-) Nareszcie wtedy możemy cieszyć się życiem. Nie szukamy akceptacji u innych ludzi i wszystkich kochamy, bo wszyscy Jesteśmy Całością, Jednią, Jednością. A i tak z jednymi jest nam bardziej "po drodze", a z innymi mniej...

Jeśli jestem kimś, kto chce zdobyć cokolwiek, nigdy tego nie zdobędę. Najważniejsze, żeby przestać chcieć zmieniać świat i innych ludzi. Wystarczy całkowita gotowość na przyjęcie wszystkiego tego, co jest. Nie chcieć niczego, zupełnie niczego. Och, jaka wolność, jakie ukojenie. I nie da się już tego ogarnąć umysłem. I można cieszyć się każdą chwilą... I nawet podążać za wizjami, które są jak drogowskazy Wielkiego Ducha.

Koniec Gier. W grze można coś wygrać lub przegrać. Dla mnie nie ważna jest wygrana ani przegrana; nie ważne już jak kończy się dana przygoda, sytuacja czy historia: tzw. sukcesem czy porażką; już zawsze przyjmę "sukces i porażkę"; tak samo - z taką samą radością i wdzięcznością w tle tego, co mnie spotka. Najistotniejszy dla mnie jest rozwój i wzrastanie świadomości...

no i Zabawa w Życie w radości istnienia.

--------------------------------------------------------------

*1)  "Nitya Patrycja Pruchnik prowadzi satsangi w duchu non - duality. Jej bezpośrednim nauczycielem i mistrzem jest Sri Mooji. Nitya dzieli się rozpoznaniem z jego aprobatą i błogosławieństwem."