Spotkanie w Domu Pomiędzy Dwoma Dzbanami było niesamowite.
Czuję ogromną wdzięczność. Wiem, że to wszystko miało się zdarzyć, ale nie
miałam żadnych oczekiwań, więc to, co się wydarzyło, było cudowne, zaskakujące
i pozostało głęboko w moim sercu…
Nie da się tego wszystkiego opisać Ale chcę się podzielić tym, co dla mnie najważniejsze. Rozmowy z Livią… wypełniające, niedokończone, nieskończone,
dopełniające się, … miłość, przepływ, zrozumienie… uważność i roztańczenie… i
przeskoki kwantowe z tematu na temat… Rozmowy z Jarkiem… podobne, może trochę bardziej
uporządkowane i dotykające mniejszej ilości wątków, ale momentami dogłębnie…
tych zaledwie kilku wątków…
SNY
Z 5.na 6.sierpnia
miałam w Domu Pod Dwoma Dzbanami dwa sny. Oto, co z nich zapamiętałam:
1. Rodzina Livii pokazała mi jakieś dokumenty w foliowej
kopercie. Wśród kilku kartek tych dokumentów, na samym wierzchu było pióro, a w
zasadzie tylko złamana część biało-czarnego pióra. Delikatnie wyjęłam dokumenty
z koperty. Patrzyłam na to złamane w połowie pióro i nagle zobaczyłam, że w
swojej prawej dłoni trzymam jego drugą część. Przyłożyłam ją do tej części
pióra leżącej na dokumentach, a wtedy… obie części połączyły się ze sobą…
Trzymałam teraz w dłoni całe piękne biało-czarne (miejscami tez trochę szare)
pióro. Pióro orła, a może kondora? A może uniwersalne biało-czarne pióro?
2. Małe oczko wodne, nad którym siedziałam późnym wieczorem
i przyglądałam się gwiazdom odbijającym się w jego lustrzanej tafli
przesiąkniętej granatową czernią nocnego nieba, przyśniło mi się w nocy… jako
Wielka Misa Uzdrawiającej Mocy. Wcześniej miałam ten sen o dwóch stawikach
przeciętych groblą u Oliwii i Darka. Zrozumiałam, że każdy zbiornik wodny,
każde oczko wodne, nawet kałuża i każda kropla może być Misa Uzdrawiającej
Mocy, jeśli jesteśmy w stanie zobaczyć w nich nocne niebo z gwiazdami i
zrozumieć ich uzdrawiającą moc…
Przez jedną kroplę wody jesteśmy połączeni z wodami we
wszechświecie… połączeni z CAŁOŚCIĄ. Dlatego pijąc wodę zawsze błogosławię ją
przesyłając jej miłość i prosząc o jej błogosławieństwo.
Wspaniale i coraz precyzyjniej SKŁADAJĄ SIĘ PUZZLE i cząstki
ROZBITEGO KRYSZTAŁOWEGO LUSTRA.
Byłam poruszona tymi snami i jak tylko rano wstałam, od razu
podzieliłam się z Jarkiem i Livią oraz z całą Rodziną.
6.sierpnia
SPOTKANIE Z LIPĄ – JASZCZURĄ na górze Chełm.
Pod górę podjechaliśmy razem z Livią, Jarkiem i
Nadusiem…Nadinkiem. (Nad –Inkiem
Prowadziła mnie Livia. Wyglądała zjawiskowo, jak jakaś jaśniejąca postać
wypełniona ponad brzegi i granice swojego ciała miłością i zrozumieniem. Czułam
też, że jest przejęta i podekscytowana. Ale to może moje uczucia zlewały się z
jej uczuciami…
Szłyśmy z Livią na górę. Słońce już chyba zachodziło. Na
środku drogi leżał duży grzyb. Obie zwróciłyśmy na niego uwagę. Powiedziałam
coś o świętych grzybach…
Przystanęłam przy
leżącym na polance wielkim kamieniu, który mnie zawołał. Przywitałam się z nim,
a on pokazał mi historię zapisaną w wyrzeźbionych w jego strukturze obrazach.
Widziałam orła siedzącego na gałęzi, jaszczurkę, niedźwiedzicę o uzdrawiającej
mocy, która przybyła z konstelacji Siedmiu Sióstr (Wielkiej Niedźwiedzicy). A
potem ujrzałam jeszcze postać jadącą na tej Niedźwiedzicy…
Nagle pojawił się nad nami sokół. Zrobił jeden krąg, a
później drugi. Posłaniec niebios przyniósł pozdrowienie od naszych przodków,
dziadków i babć, i przypomnienie, aby przyjąć dar, jaki na nas czeka na górze.
Przypomniał mi on także o zachowaniu przytomności umysłu w rozczytywaniu znaków
i odpowiedzialności za dar widzenia rzeczy całościowo.
Gdy wyruszyłyśmy dalej, idąc patrzyłam na drogę przede mną i
spostrzegłam trzy kawałki patyków, które mijałam; były różnej wielkości i
różnie ułożone na drodze przed moimi nogami, w tej samej mniej więcej
odległości od siebie, ale jeden za drugim. Te trzy patyczki, gdy złożyłam je
razem w swoim widzeniu, złożyły się w strzałę pokazującą kierunek… Szłyśmy
dalej.
W pewnym momencie spojrzałam na drzewo stojące przy drodze
po prawej stronie. To było podwójne drzewo połączone swoimi dwoma pniami
idealnie prostą, pionową linią. Poczułam, że to drzewo- Strażnik. Podeszłam do
drzewa i przywitałam się. Miało podwójną energię: męską i żeńską w swoich dwóch
pniach. Opowiedziało mi, że w ten sposób doświadcza jedności podwójnego
istnienia jako żeńskość i męskość w pełnej harmonii ze sobą, obie części
wzajemnie się wspierają i dzielącą na bieżąco swoim doświadczeniem. Słuchałam
najuważniej, jak mogłam tej krótkiej opowieści. To Drzewo powiedziało mi
jeszcze, że czas, bym poszła dalej i w tym momencie ruszyłam w kierunku Starej
Lipy. Gdy spojrzałam na drogę, w odległości około 10.metrów przede mną po
prawej stronie, przy Starej Lipie stała promienna Livia, a po lewej stronie
stała Karuna odwrócona tyłem do drogi. Przy Karunie zobaczyłam małego Lisa,
który patrzył na mnie, jakby czekał na mnie. Po krótkiej chwili lis ruszył
głową – jakby mnie zapraszał, abym odważnie poszła dalej. Ruszyłam. Już po
powrocie przypomniałam sobie: Krew przechowuje Vis Vitalis – siłę życia,
energię duszy. Gdy zagęszczona, to tak, jakby zamrożona… może dlatego lodowce
się rozpuszczają?
Vitalis… Wita – lis… WITA(ł) mnie LIS… na górze przed lipą…siła
życia, energia duszy… No tak…
Gdy podchodziłam do Lipy, Livia stała poruszona i czekała na
mnie, aby mnie przedstawić Lipie. Poczułam nawet pewne jej zniecierpliwienie,
ale nie jestem pewna, czy to było zniecierpliwienie Livii Spojrzałam na Lipę i zatkało mnie. W jej
kształcie dostrzegłam końcówkę kosmicznego tunelu, po którym schodziła na
Ziemię wielka Jaszczurka. Tuż przy ziemi w kształcie Lipy zobaczyłam coś jak
jamę – norę łączącą kosmiczny tunel z Ziemią.
Przywitałam się z Lipą całując Jaszczurę w głowę. Poczułam w
tej głowie pulsacje energii, przytuliłam się do tej głowy i położyłam na niej
swoją prawą dłoń. Potem poczułam jeszcze pulsacje energii w jej sercu i
przytuliłam się swoim sercem. Następnie poczułam pulsację w jej brzuchu, na
który położyłam swoją lewą dłoń. Wtedy Lipa zaprosiła mnie do środka, do
„jamy”. Moja głowa „weszła” w jej głowę od wewnątrz (było tam wklęsłe miejsce
na moją głowę). Jedną nogą stanęłam w jednej „komorze”, a drugą w drugiej i
przysiadłam. Lipa-Jaszczura zaczęła swoją opowieść… Wydawałam z siebie dźwięki,
które rozpoznałam jako język Jaszczurki – mówiłam jej językiem, a jednocześnie
słyszałam, co ona mówi do mnie:
Dusza Jaszczury została zaproszona do ciała Lipy wiele lat
temu i w nią weszła.
Jaszczury przybyły na
Ziemię, bo takie było ich kosmiczne zadanie. Przybyły po to, by wykonać swoje
zadanie; podobnie robią to inne istoty w różnych cyklach ziemskich współtworząc
i realizując kosmiczny plan, w którym uczestniczyły także Jaszczurki.
Jaszczury, Krokodyle są z jednej rodziny. A teraz
jest czas powrotu tych istot (a właściwie ich dusz) do Domu i zakończenia ich
ziemskiego zadania. Ale żeby mogło to nastąpić, potrzebne jest zrozumienie
tego, co miały do wykonania na Ziemi. Zrozumienie i wybaczenie tych wszystkich
negatywnych projekcji, którymi niektórzy ludzie w nienawiści wynikającej z ich
nieświadomości i braku zrozumienia przesyłają Jaszczurom.
Intencje Jaszczurek
były czyste: miały podzielić się swoimi darami i przekazać je istotom żyjącym
na Ziemi. Są śniącymi i między innymi śnienia uczyli tych ludzi, którzy chcieli
sobie przypomnieć, kim jesteśmy i po co tu jesteśmy. To one przyniosły ze sobą
w darze także święte rośliny lecznicze [i chyba święte grzyby, ale tego dokładnie nie pamiętam] o kryształowej świadomości. Ich
krew zasiliła energią Ziemię. Ich ciała zasiliły ciało Ziemi. Ziemia potrzebowała tej energii. To były jedne z
wielu darów Jaszczurek dla zasiewu na Ziemi w ostatnim cyklu ziemskim opiewającym
na… nie pamiętam dokładnie, ale chyba jakieś … 130 000 lat.
Potem zaczęły przeze mnie przepływać dźwięki, które Lipa
określiła jako dźwięki Serca – Słońca układu słonecznego, z którego pochodzą
Jaszczurki. Gdy je wydawałam z siebie, były jak pulsacja o kilku zmiennych
częstotliwościach. Słyszałam też (jakby w sobie albo tuż obok) głos, który mi
wtóruje i harmonijnie współbrzmi…
Czułam ogromną
wdzięczność za to SPOTKANIE, rozpierała całe moje ciało i zaczęłam śpiewać
pieśń z jednym słowem: dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję...
Dzień wcześniej Livia, gdy mówiła mi, że chce mnie zaprosić
na spotkanie z Lipą, powiedziała także, że może bym wzięła ze sobą ajahuaskę,
aby te dwa drzewa się spotkały ze sobą. Tak zrobiłam. Wyjęłam buteleczkę z
wywarem z chakruny (jedno drzewo) i ajahuasci (drugie drzewo) z
południowo-amerykańskiej dżungli i pobłogosławiłam Lipę i duszę-ducha Jaszczury
kroplami wywaru. Spotkały się w ten sposób i połączyły ze sobą duszo-duchy
trzech drzew… Wówczas Lipa-Jaszczura powiedziała mi, że te święte rośliny, tak
samo jak i święte grzyby rosnące na całej Ziemi, miały służyć ludziom do
poszerzania świadomości, do uwalniania się z wzorców i ziaren, które przyniosły
nam w darze. To tak, jakbyśmy dostali dwa sposoby doświadczania życia
ziemskiego: ten, który utrzymywał nas w odcięciu od pamięci i podtrzymywał
nasze indywidualne istnienia poprzez które doświadczaliśmy życia na Ziemi oraz
ten, który poszerzał naszą świadomość i dawał przypomnienie połączenia z
Całością…
Teraz te dwa dary skojarzyły mi się z dwoma pigułkami z filmu Matrix: Neo miał do wyboru dwie pigułki. A w tym wypadku wygląda na to, że wzory i ziarna odpowiadają w pewnym sensie jednej pigułce, a święte rośliny drugiej. Spożycie oby naraz daje świadomość doświadczeń, które przeżywała ludzkość w okresie "ostatniego zasiewu".
Mam też do przekazania informację - PRZYPOMNIENIE od duszy Drzewa-Jaszczury, że
święte rośliny, które miały służyć odzyskiwaniu pamięci i świadomości, zaczęły w pewnym momencie być używane i nadal jeszcze są używane przez niektóre osoby oraz szamanów, curranderos - ayahuasceros do utrzymywania ludzi w pewnych systemach, od których ludzie są nadal uzależnieni czyli podtrzymywania pewnych wzorców i systemów przekonań albo transmisji wiedzy podtrzymującej stare struktury "matrixowe".Tacy curranderos leczą, ale także po części uzależniają od siebie innych ludzi. I traktują te rośliny jako narzędzie dające im władzę nad ludźmi, utrzymujące ich w pozycji "mistrzów, guru czy kapłanów" zamiast sprzymierzeńców i pomocników. Czas, aby ludzie zrozumieli, że należy je używać do poszerzania świadomości i uzdrawiania przywiązania do przekonań i wzorców wszystkich ziaren obecnego zasiewu.
Przekazuję także podziękowania od Duszy Drzewa-Jaszczury dla tych uzdrowicieli, którzy działają na całej Ziemi i pracują z medycyną (wywarami ze świętych ziół oraz grzybami) wspierając proces uzdrawiania ducha i uwalniania naszych dusz oraz poszerzania naszej świadomości.
Przypomniałam sobie teraz także, że w dzieciństwie widziałam w
kształtach firanek przykrywających czerń nocnego nieba jaszczurki, węże, żaby …
których bardzo się bałam. Wówczas krzyczałam i prosiłam mamę, żeby zostawiała
zapaloną lampę w moim pokoju. Potem któregoś dnia w wakacje mama wzięła do ręki
małą zieloną żabkę i pokazała mi ją. Opowiadała mi o niej, jaka jest miła w
dotyku i jak ona żyje, czym się żywi, a potem zachęciła mnie do tego, bym
wzięła ją na rękę. Tak zrobiłam. To było bardzo miłe, kiedy żabka nagle
poruszyła się i połaskotała wnętrze mojej dłoni swoją nogą. Od tego czasu
skończyły się moje nocne koszmary. Potem bardzo lubiłam obserwować jaszczurki i
wygrzewające się w słońcu węże. I przestałam się ich bać, a nawet je
pokochałam.
NAD MISĄ UZDRAWIAJĄCEJ MOCY
Późny wieczór, już
było ciemno. Od strony tarasu świeciło mocne jasne światło oświetlające taflę
oczka wodnego. Nie mogłam w nim dojrzeć gwiazd. I z powodu tego światła dziś,
mimo, że gwiazd było pełno na niebie, nie odbijały się one w lustrzanej tafli
wody. Rozmawiałam z Jarkiem. Nachyliłam się nad taflą wody, jakbym chciała
zajrzeć do niej i zobaczyć swoje odbicie. Najpierw dostrzegłam swój wyraźny
cień, dużo ciemniejszy od powierzchni wokół cienia. A w nim dostrzegłam
najpierw jedną jasno świecącą gwiazdę. Zaczęłam się śmiać z radości… I
zwróciłam się do Jarka mówiąc, że zobaczyłam swoje odbicie. Śmialiśmy się
razem. Powiedziałam, że patrząc logicznie na to zdarzenie, mogłam zobaczyć tę
gwiazdę odbitą w Misie Uzdrawiającej Mocy, ponieważ mój cień „rozproszył”
(przesłaniając) światło z tarasu i zamiast swojego odbicia zobaczyłam gwiazdę w
środku swojego ciemnego, prawie czarnego cienia. Moim odbiciem była gwiazda
jasno świecąca na tle mojego cienia… Gdy spojrzałam drugi raz, zobaczyłam
jeszcze kilka innych gwiazd.
——
I jeszcze fragment
rozmowy z Jarkiem:
- Kim jesteś?
- Gdy rozmawiam z
kimś, staram się pamiętać, że rozmawiam z samą sobą przejawiającą się w innej
formie: z innymi darami i doświadczeniami… Słucham uważnie szanując siebie w
sobie i siebie w tobie, w każdym innym „ja”. Tu i teraz jestem, słucham
uważnie, co ta inna „ja” mówię, a potem, jeśli tak czuję, dzielę się swoim
doświadczeniem albo tym, co przepływa przeze mnie… w miłości, harmonii,
zrozumieniu i połączeniu z tą osobą czy istotą.
W tych dniach poczułam głęboko i doświadczyłam w tej
rozmowie i wszystkich rozmowach z Rodziną, co znaczy świadomość słów: „In
Lak’ech Ala K’in” – tłumaczone jako: jestem (inną/innym) tobą, a ty jesteś mną lub... ja
w tobie, a ty we mnie.
Z miłością i zrozumieniem, że JESTEŚMY JEDNYM w
nieskończonej ilości form i przejawów… tulę do serca nas wszystkich.
I jeszcze coś z notki Liviu:
Bujałam się rytmicznie. Fotel stał przy oknie sypialni. Nie chciałam go przesuwać gdzie indziej, by nie obudzić dzieci. Nuciłam więc cicho pieśń… zrozumienia, wybaczenia, miłości i połączenia. Harmonizowałam przepływające przeze mnie dźwięki. Patrzyłam na rozciągający się przede mną cudowny widok.
Wichura zaczęła rozpraszać te piękne, ciężkie chmury, które najpierw pędziły z ogromną prędkością, ale miałam wrażenie, że zataczają ogromne kręgi albo spirale i wracają nad Misę Uzdrawiającej Mocy, jakby chciały do niej powrócić, by przez nią przejść… by w niej się rozpuścić, roztopić…
Ktoś wystawił małego pieska (szczeniaka) Sarki na ganek. Malec wysikał się dzielnie i podszedł do mnie. Próbował niezdarnie wdrapywać się na moje nogi. Wzięłam go na kolana. On wtulił się w koc i zasnął. Nuciłam dalej… chmury powoli rozpraszały się, a niebo stawało się coraz bardziej czyste. Gdy zaczęło wschodzić Słońce, na niebie pozostały jedynie ślady tych gęstych, ciężkich chmur. Te ślady wyglądały jak białe smugi malowane skrzydłami wielkiego Białego Motyla. Teraz już mogłam pójść spać. Zasnęłam głębokim snem i już nic mi się nie śniło. Albo się śniło, ale nic nie zapamiętałam. Albo to wszystko było Pięknym Snem
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję…
I zapiski Livii Flower Dream z naszego spotkania:
oraz
Wszystko też w jakiś sposób powiązane jest z notką Livii: Doświadczenia z Kręgu dla Ziemi (26 lipca 2012).
DODANE 30.LIPCA 2013:
DODANE 30.LIPCA 2013:
Maria_st podała na blogu Livii Ether linka do pięknego opowiadania Ewy Czarkowskiej pt. UKRYTA W TREŚCI, CZARODZIEJSKA PRZYPOWIEŚĆ !
Uświęcona lipa opublikowanej w dniu 21.07.2013. Ta piękna opowieść przypomina moje spotkanie z Lipą z dnia 6. sierpnia 2012 roku…
I send you blessing where you are :)
OdpowiedzUsuńDziekuje i z miloscia odwzajemniam...
OdpowiedzUsuń