W każdej nauce (religii, kulturze) jest zawarta część Prawdy. W żadnej Całość. Wszystkie nauki „tutejsze” służą do utrzymania struktur tej czasoprzestrzeni lub im podobnych. Dlatego tak ważne jest indywidualne studiowanie istniejącej wiedzy-nauki.
W notce o Wolnych Duszach napisałam:
Cytat w WIkipedii:
„Celem Jaźni jest własne urzeczywistnienie w procesie teleologicznym (celowościowym), ale w trakcie rozwoju jednostki elementem pośredniczącym na tej drodze jest wytworzenie „ja” ( czyli ego ). „
A co z odwrotnym procesem?
JAŹŃ pośredniczy między świadomością i nieświadomością – w tym jednym kierunku – ‘wcielania’. Ale nie rozumiem, dlaczego jest symbolem wiedzy? Chyba, że w ograniczonym jej obszarze, to tak. Jest wiedza związana z Materią i czasoprzestrzenią, ale jest też inna wiedza pochodząca z przestrzeni „bezczasu”. Więc gdzie jest wiedza, która jest symbolem Świadomości?
Nnka napisała, że Symbolem Wiedzy jest JAŹŃ. To ja pytam: jakiej wiedzy, skoro „JAŹŃ jest "Materią zaprogramowaną lub też zakodowaną"? Nnka pisze: ” Symbolem też owej Wiedzy jest Da’at (Materia może być świadoma bądż nie ale NIE JEST ŚWIADOMOŚCIĄ! ).”
No to pytam: co się stanie, jak odprogramujemy Materię? Uważasz, że musi się rozpaść?
Pewne nauki „nauczają”, że osiągniecie świadomości atmana jest niemożliwe w Materii. Te nauki są także wyznacznikiem pewnej koncepcji, struktury… Nie dają wiedzy o wolności czy ‘wyższej’ świadomości inaczej jak przez zanegowanie Materii. Stąd też biorą się nauki i koncepcje o UPADKACH na przykład. To trochę tak, jakby zanegować całe Dzieło Stworzenia… hmmm… Na podobnej zasadzie neguje się także światy „pozamaterialne”.
Jeśli muszę wybierać albo – albo, ciągle tkwię w dualizmie: albo po jednej stronie albo po drugiej. I bez względu na to, po której stronie jestem np.: „Światła” lub „Ciemności” albo „dobra” lub „zła”, zawsze uważam, że tu, gdzie jestem jest „racja” i „prawda”. Dlatego nie mogę wyjść poza (dusza jest przytrzymywana) i tkwię w kolejnych wcieleniach, a może nawet i cyklach w Matrixie ( w Materii). ‘Jestem’ do niego przytroczona „na wieki wieków amen”. Albo, jak już wychodzę, to pozostawiam Materię „z obrzydzeniem” znów „na wieki wieki amen”. A ponieważ nie mam szacunku do Dzieła Stworzenia i Całości, to znów „muszę” zejść w Materię...w kolejne cykle karmiczne.
Wiem, że gdy wzrasta „indywidualna” świadomość, przestajemy oceniać z poziomu własnego ego, a zaczynamy ‘widzieć’ – postrzegać rzeczy i sytuacje oraz tę część rzeczywistości (czasoprzestrzeni), do której się „przywiązaliśmy” – taką, jaka jest, w połączeniu z Całością – Jednią. Rozumiem, że wszystkie dusze tutaj wcielone mogą być ze sobą połączone na poziomie (świadomości) dźiwy czyli dusz wcielonych oraz na poziomie (świadomości) atmana – wolnych dusz. To zrozumienie pozwala na zmianę (poszerzenie) świadomości każdej dźiwy – duszy wcielonej i umożliwia zmianę percepcji aż do zbliżenia się do stanu (świadomości) ‘wcielonego’ atmana.
„Celem Jaźni jest własne urzeczywistnienie w procesie teleologicznym (celowościowym), ale w trakcie rozwoju jednostki elementem pośredniczącym na tej drodze jest wytworzenie „ja” ( czyli ego ). „
A co z odwrotnym procesem?
JAŹŃ pośredniczy między świadomością i nieświadomością – w tym jednym kierunku – ‘wcielania’. Ale nie rozumiem, dlaczego jest symbolem wiedzy? Chyba, że w ograniczonym jej obszarze, to tak. Jest wiedza związana z Materią i czasoprzestrzenią, ale jest też inna wiedza pochodząca z przestrzeni „bezczasu”. Więc gdzie jest wiedza, która jest symbolem Świadomości?
Nnka napisała, że Symbolem Wiedzy jest JAŹŃ. To ja pytam: jakiej wiedzy, skoro „JAŹŃ jest "Materią zaprogramowaną lub też zakodowaną"? Nnka pisze: ” Symbolem też owej Wiedzy jest Da’at (Materia może być świadoma bądż nie ale NIE JEST ŚWIADOMOŚCIĄ! ).”
No to pytam: co się stanie, jak odprogramujemy Materię? Uważasz, że musi się rozpaść?
Pewne nauki „nauczają”, że osiągniecie świadomości atmana jest niemożliwe w Materii. Te nauki są także wyznacznikiem pewnej koncepcji, struktury… Nie dają wiedzy o wolności czy ‘wyższej’ świadomości inaczej jak przez zanegowanie Materii. Stąd też biorą się nauki i koncepcje o UPADKACH na przykład. To trochę tak, jakby zanegować całe Dzieło Stworzenia… hmmm… Na podobnej zasadzie neguje się także światy „pozamaterialne”.
Jeśli muszę wybierać albo – albo, ciągle tkwię w dualizmie: albo po jednej stronie albo po drugiej. I bez względu na to, po której stronie jestem np.: „Światła” lub „Ciemności” albo „dobra” lub „zła”, zawsze uważam, że tu, gdzie jestem jest „racja” i „prawda”. Dlatego nie mogę wyjść poza (dusza jest przytrzymywana) i tkwię w kolejnych wcieleniach, a może nawet i cyklach w Matrixie ( w Materii). ‘Jestem’ do niego przytroczona „na wieki wieków amen”. Albo, jak już wychodzę, to pozostawiam Materię „z obrzydzeniem” znów „na wieki wieki amen”. A ponieważ nie mam szacunku do Dzieła Stworzenia i Całości, to znów „muszę” zejść w Materię...w kolejne cykle karmiczne.
Wiem, że gdy wzrasta „indywidualna” świadomość, przestajemy oceniać z poziomu własnego ego, a zaczynamy ‘widzieć’ – postrzegać rzeczy i sytuacje oraz tę część rzeczywistości (czasoprzestrzeni), do której się „przywiązaliśmy” – taką, jaka jest, w połączeniu z Całością – Jednią. Rozumiem, że wszystkie dusze tutaj wcielone mogą być ze sobą połączone na poziomie (świadomości) dźiwy czyli dusz wcielonych oraz na poziomie (świadomości) atmana – wolnych dusz. To zrozumienie pozwala na zmianę (poszerzenie) świadomości każdej dźiwy – duszy wcielonej i umożliwia zmianę percepcji aż do zbliżenia się do stanu (świadomości) ‘wcielonego’ atmana.
Wielu z nas wie, że śmierć fizyczna nie uwalnia nas od Materii. Ale Materia może istnieć bez względu na nasze przekonania i koncepcje. Gdyby z powierzchni Ziemi znikli wszyscy ludzie, ziemia mogłaby istnieć dalej. tak samo istnieją inne planety i inne słońca. A nawet Galaktyki. Czy galaktykę też stworzył jakiś bóg albo bogini? Nie utworzyli jej bogowie. Jest jakaś większa siła, która tworzy Materię.
Jestem nieskończoną smugą, „wyrywam kawałek” nieskończoności i nazywam: to jest korpuskuła, ciało, obiekt… To są koncepty – nazwane, uchwycone i zatrzymane dla danej czasoprzestrzeni.
Istnieje wiedza, która bez doświadczenia jest niczym. Nie każda wiedza jest potrzebna… gdy chcę się na przykład przypomnieć sobie i zrozumieć… siebie. W moim osobistym doświadczeniu jest tak, że gdy w sobie ‘na głębokim poziomie świadomości’ uwalniam się od dawnych przekonań i koncepcji, robi się miejsce na coraz większe przypomnienie i zrozumienie. Gdy zaczynam sobie przypominać siebie, to okazuje się, że nie jestem tym, kim kiedyś sobie wyobrażałam, że jestem, ani tym, z czym kiedyś się utożsamiałam.
Na przykład zakres wolności czy zakres świadomości zależy od tego, do jakiego rodzaju wiedzy mamy dostęp. Odpowiednia wiedza stale poszerza świadomość. Takie jest moje ‘doświadczenie'. Ale wiedza ta musi być zmienna w czasie, jeśli świadomość ma się poszerzać.
W KAbale i w ‘tamtejszym” Drzewie Życia też mi brakuje kilku elementów…
Przywrócone części pamięci...
Byłam rudowłosą młodą dziewczyną. Spłonęłam na stosie za przekonania. Najpierw jednak, zanim spłonęłam, byłam nieźle torturowana.
Byłam też zabita przez własnego ojca, ponieważ nie chciałam się podporządkować „prawu” według którego miałam wyjść za mąż za obcego mi mężczyznę, a pokochałam innego.
Byłam zabita przez kobietę, ponieważ nie chciałam się podporządkować „nowym” zasadom wprowadzanym przez mężczyzn, którzy świeżo objęli władzę. Ta stara kobieta popierała tamten ‘nowy’ porządek i spełniała ważną w nim funkcje.
Ale również jako mężczyzna zostałam pozbawiona „męskości”.
A także jako mężczyzna zostałam poćwiartowana w ofierze bogom.
Byłam też kobietą, która uratowała się z tonącego statku. Dopłynęłam do jakiejś wyspy. Ale tam pojawili się mężczyźni – strażnicy. Było ich czterech. I powiedzieli, że pozwolą mi dołączyć do społeczności żyjącej na wyspie, jeśli się im oddam – pozwolę wykorzystać seksualnie. Wtedy wybrałam życie.
Sporo tego było…
Nie mówiąc już o innych światach; też trochę pamiętam.
Te doświadczenia jednak były mi potrzebne. Żebym mogła zrozumieć...
Jednak szanuję te wszystkie doświadczenia. I już nie nazywam je ‘złymi’.
Oczyściłam te karmiczne powiązania. Inne również.
Póki tkwiłam po uszy w dualizmie, nic się nie zmieniało; cierpiałam, a zwłaszcza z powodu wojen, zabijania, zmuszania jednych do wykonywania poleceń, pomysłów, programów wymyślonych przez drugich: panowie i poddani, kaci i ofiary, czasem wymiennie, bo to kwestia względnego czasu i karmy. Kiedy zaczęłam rozumieć te mechanizmy, kiedy zaczęłam wybaczać i obdarzać wszystkie części Całości miłością i zrozumieniem, zmieniła mi się perspektywa, percepcja i świadomość tego, co "tu", w tej czasoprzestrzeni, w tym świecie się zadziewa.
Nnka podsumowała moje wypowiedzi:
"Mozesz sobie to korygować jesli uwazasz ze opisałas cos innego niz Akasze...
Czyli dowiedziałam się od Nnki, że to co opisałam, to Akasza.
A tutaj link do postu:
Kronika Akashy i „fruwające” Kryształy – gruszki na wierzbie.
Nnka podsumowała moje wypowiedzi:
"Mozesz sobie to korygować jesli uwazasz ze opisałas cos innego niz Akasze...
Czyli dowiedziałam się od Nnki, że to co opisałam, to Akasza.
A tutaj link do postu:
Kronika Akashy i „fruwające” Kryształy – gruszki na wierzbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz