Proces doświadczania Świadomości Całości poprzez indywidualne istoty polega na tym, że ze Źródła wyłaniają się indywidualne istoty w różnych formach, które zaczynają siebie widzieć jako oddzielne. Doświadczają one iluzji oddzielenia i wracają z powrotem do miejsca początku, do Źródła. Wynikiem tej podróży jest doświadczenie, które jest rozpoznaniem, czym iluzja oddzielenia jest. I jak smakuje... Takie doświadczenie nie zatrzymuje już w świecie iluzji istoty, która przeszła tę szkołę. Ale taka istota może świadomie ponownie wejść do tego świata lub na nowo doświadczać go w różnych formach.
W innym miejscu:
znalazłam „PRZEKAZ ARCHANIOLA MATATRONA: LUTY 2009
(Poprzez JAMES’A
TYBERON’A)”, a tam czytam:
Czy tę dualność wybraliśmy sami czy ktoś nam ją narzucił?
Czy rzeczywiście ktoś jest w stanie nam narzucić coś
takiego?
Z jednej strony tak, z drugiej nie, a to czy "tak" czy "nie" zależy od perspektywy, jaką przyjmiemy obserwując różne zdarzenia w czasoprzestrzeniach i siebie samych jako" istoty wielowymiarowe".
Jest prawo kosmiczne, które mówi o tym, że doświadczam tylko
tego, na co się godzę na poziomie duszy. Więc z poziomu świadomości ludzkiej
mogę czuć się „wykorzystywana” i „zmuszana”, ale z poziomu świadomości duszy
mogę zrozumieć, że podział na „męskie” i „żeńskie” miał być aktem, ktory pozwolił duszom na doświadczanie dualności.
I tak się zastanawiam… Czy to „złe”, że np. istoty androginiczne
oddzieliły się od siebie lub też zostały rozdzielone. Przecież dzięki temu
zaistniała możliwość doświadczania rodziny, flirtu, rywalizacji, uwodzenia (i wszelkich z tym związanych gier i zabaw)
oraz idącego za tym bólu, iluzji tworzenia i cierpienia, rozkoszy seksualnej,
macierzyństwa, ojcostwa itp. itd.
Mam takie odczucie, że sami tworzymy na jakimś wyższym
(„wielowymiarowym”) poziomie kolejne
projekty i wcielamy się, by doświadczać tego, co "zaplanowaliśmy" (wchodząc w
kolejne cykle - światy)…
Kiedyś doświadczyłam, w młodości dziwnej przygody.
Namalowałam obraz, powiesiłam go na ścianie. Na obrazie był staw z płaczącymi
wierzbami, a na dole obrazu znajdował się zanikający wąski paseczek ziemi. I
kiedyś jako młoda kobieta raz w życiu zapaliłam marihuanę. I po wypaleniu
marihuany miałam wizję – weszłam do tego obrazu. Tak, weszłam do obrazu, który
namalowałam. To było coś jak OOBE (wyjście poza własne ciało). Było to jak sen,
ale to nie był sen, nie do końca. Byłam w świecie, który namalowałam! Stałam na
tym wąziutkim brzegu stawu (na obrazie u dołu). Był on tak wąski, że utrzymanie
równowagi było dla mnie bardzo trudne. Więc stałam na tym pasku i próbowałam
utrzymać równowagę, by nie wpaść do stawu. Doświadczyłam niemalże fizycznie
-poprzez moje uczucia – świata, który sama stworzyłam. Było to bardzo trudne i
traumatyczne doświadczenie.
Myślicie, że zmusiły mnie do tego jakieś „jaszczury”?
A teraz widzę tamtą moją wizję z młodości jako symboliczną:
to utrzymywanie równowagi – to jedno. Dlaczego bałam się wpaść do stawu? Może
przeszłabym „na drugą stronę”? No nie mogłam. Wtedy nie byłam jeszcze na coś
takiego gotowa – to drugie. Potem „wpadłam do stawu”, a właściwie zaczęłam
wydobywać z nieświadomości wiedzę o sobie, zaczęłam poszerzać swoją świadomość…..
Teraz wiem, jak ważne i trudne jest utrzymanie wewnętrznej harmonii oraz
utrzymywanie harmonijnych relacji z innymi. Ale wiem, że to możliwe.
Odpowiedzialność to świadoma reakcja na sytuacje. (Don Juan Matus)
Dodane 23 czerwca 2012
W trakcie aktu seksualnego kobieta przekazuje energię mężczyźnie. I zasila w zasadzie to, co reprezentuje sobą ten mężczyzna; to, kim jest ten mężczyzna. W rezultacie energia, którą kobieta w trakcie aktu seksualnego przekazuje mężczyźnie, wraca do niej [przejawiając się] poprzez tego danego mężczyznę i jego przekonania manifestowane w jego działaniach. O tym kobiety prawie zupełnie zapomniały. Z tego powodu w tym świecie kładziony jest tak ogromny nacisk na seksualność poza prokreacyjną. Kobieta, która nie uprawia seksu jest uznana za niemal całkowicie nieużyteczną dla systemu patriarchalnego.
Czym jest seksualność w tym świecie Matrixa poza aktem prokreacji?
W trakcie aktu seksualnego kobieta przekazuje energię mężczyźnie. Kobieta ma bezpośrednie połączenie z Ziemią i energią kosmiczną poprzez macicę. I zasila w zasadzie to, co reprezentuje sobą ten mężczyzna; to, kim jest ten mężczyzna (wzorce, idee, przekonania, według których on działa). W rezultacie energia, którą kobieta w trakcie aktu seksualnego przekazuje mężczyźnie, wraca do niej [przejawiając się] poprzez tego danego mężczyznę i jego przekonania manifestowane w jego działaniach. O tym kobiety prawie zupełnie zapomniały. Z tego powodu w tym świecie kładziony jest tak ogromny nacisk na seksualność poza prokreacyjną. Kobieta, która nie uprawia seksu jest uznana za niemal całkowicie nieużyteczną dla systemu patriarchalnego.
Obejrzałam sobie zalinkowany u Nnki filmik z "wykładem" Tadeusza Owsianko http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=LlD51_fGX8M#! i takie ciekawostki znalazłam:
"Każdy, kto tworzy istość, rzeczywistość niezgodną z wzorcem Matrixa, to zasila swoją rzeczywistość", [a nie Matrix]. (...) "Istnienie całego wszechświata Ojciec bierze na swój rachunek". (...) "Wielki Ojciec zaś zasila istoty ludzkie, gdy zdarzenia są wzorcowe, zgodne z jego zamysłem. Ale nie zasila, gdy nie są zgodne z wzorcem. Te inne zasilają ci, co tworzą istość, rzeczywistość niezgodną z wzorcem Ojca. (...) Kiedy ci, co przeszli na tworzenie niewzorcowe, to Ojciec, który gra ze wszystkimi w grę - życie, uruchomił i zastosował nowy wariant: zamiast energii macierzyńskich uruchomił energie monadyczne. To znaczy, że według klucza Ankh, wszystkie świadomości są w siebie nawzajem wpojone w strefie wolnej woli [czyli jest to tak zwana umownie wolna wola, która musi być zgodna z wzorcami gry Ojca - przyp. JESTEM] i każda [indywidualna świadomość - przyp. JESTEM] występuje ze swoją energią neutralną monady. Mniejsze wpojone są w większe i korzystają z energii tych większych. Jak ruskie Matrioszki. (...) Taka jest rzeczywistość Matrixa. Nie było zasilania innymi energiami. Trzeba było energie pozyskiwać "od sąsiada".
Moje spostrzeżenia:
1. Co to znaczy, że ta rzeczywistość jest sztuczna? Bo niewzorcowa? Czy jest wzorcowa, bo - gdy jest "grą - życiem wykreowanym przez Ojca"? Czyżby jednak kreacja Ojca była tutaj tożsama z samym Matrixem? Matrix zaś jest systemem kosmicznym z przewagą męskiej energii - męskich wzorców organizujących struktury Matrixa. Jest jednobiegunową strukturą z ograniczonym dostępem do szerszych zakresów świadomości*.
2. Struktury nie tyle zasilają, lecz są utrzymywane przez energię ludzi, więc w zasadzie są także zasilane przez istoty ludzkie. Matrix bez zasilania przez istoty ludzkie mógłby się rozpaść. Gra, którą prowadzi Ojciec jest utrzymywana i kontynuowana przez istoty ludzkie.
3. Każda istota ludzka ma swój własny zasób energii. Większość ludzi ma podobny zasób, ale wśród istot ludzkich występuje także duże zróżnicowanie "bazowego pojemnika energii" każdej istoty ludzkiej. Jednakże zdecydowana część tej energii jest zużywana na utrzymywanie struktur (wiara, przekonania, wzorce myślowe, wzorce zachowań itp.).
W takim przypadku kanał bezpośredniego dostępu do "kosmicznej żeńskiej energii" jest zablokowany. Kiedy istota ludzka uwalnia się od tych wzorcowych zachowań, odzyskuje swoją własną, indywidualną energię, która pozwala jej/jemu na połączenie bezpośrednie ze Źródłem i stałe używanie własnego "bazowego pojemnika energii" połączonego ze Źródłem. W tym przypadku Źródłem jest "kosmiczna żeńska energia". I w rezultacie świat Matrixa, świat "wzorcowy" Boga Ojca jest zasilany przez energie męskie i żeńskie. Natomiast dostęp do kosmicznej ŚWIADOMOŚCI został zablokowany. Ojciec "zamiast energii macierzyńskich uruchomił energie monadyczne". I w ten sposób zablokował i ograniczył świadomość kosmiczną, która jest energią żeńską (matczyną czy macierzyńską).
4. Kobiety zgodnie ze swoją naturą mają bezpośredni dostęp do żeńskiej "kosmicznej energii świadomości", ale ponieważ tkwią w strukturach "wykreowanych" przez Ojca, bardzo często kanał bezpośredniego dostępu do "kosmicznej żeńskiej energii" także mają zablokowany. Zatem, gdy część swojej energii z własnego "bazowego pojemnika energii" oddają mężczyznom w trakcie aktu seksualnego, potem muszą "kraść" tę energię od innych, często się zdarza, że nawet od własnych dzieci... Tu napiszę coś, co może zbulwersować wielu i wiele: uwodzenie jest cechą "męską", a nie "kobiecą". Kobiety, które uwodzą, są świetnie zakorzenione w systemie patriarchalnym i działają według wzorców tego systemu. Zasilają wzorcowy Matrix stworzony przez Ojca. Kobiety nauczyły się uwodzenia od mężczyzn. I wiele z nich stało się w tym mistrzyniami. "Niemożliwe!" - wielu może pomyśleć. A jednak... Mężczyźni jednak stosują wiele technik (świadomie i/lub nieświadomie), które mają na celu uaktywnianie męskiej oraz kobiecej seksualności, dzięki której kobiety jakoby "z własnej woli" oddają swoją energię w akcie seksualnym mężczyznom.
5. Każda istota ludzka oprócz ciała biologicznego jest podwójna, ma w sobie Animę i Animusa czyli potencjalnie ma dostęp do "kosmicznej męskiej i kosmicznej żeńskiej energii". Mężczyźni jednak w zdecydowanej większości korzystają ze swojej męskiej energii (Animusa) zawartej w "bazowych pojemnikach energii", lecz nie umieją korzystać z "kosmicznej energii żeńskiej", ponieważ dostęp do niej został w Matixie zablokowany. Dlatego otrzymują oni od kobiet zasilenie dodatkową żeńską energią (Animy). A ponieważ w świecie patriarchalnym dostęp do "kosmicznej żeńskiej energii" został mocno zablokowany, dlatego mężczyźni mogą korzystać wyłącznie z żeńskiej energii znajdującej się w "bazowym pojemniku energii" poszczególnych kobiet.
6. Mężczyźni oprócz czerpania energii z aktu seksualnego z kobietą również dokonują kradzieży energii między sobą. W systemie patriarchalnym - Ojca obowiązuje system piramidowy, w którym mężczyźni znajdujący się na niższych szczeblach zasilają mężczyzn na wyższych "szczeblach". Wszyscy jednak zasilają cały system Ojca. Nie tylko popierając dany system, ale także poprzez walkę z innymi wersjami tego samego matrixowego czyli wzorcowego systemu.
7. Zasilanie czy przekazywanie energii następuje nie tylko poprzez akty seksualne, ale również przez utrzymywanie przekonań, wiary zgodnych z systemami matrixowymi i działaniami zasilającymi wzorcowe struktury Matrixa.
8. Zatem jeśli chodzi o wspieranie i zasilanie zachowań wzorcowych Ojca (matrixowych), to te mają następujące "źródła zasilania":
- kradzież, wyłudzanie oraz dobrowolne - zgodne z "wolną wolą" - przekazywanie energii męskiej z "bazowych pojemników energii" mężczyzn i kobiet
- kradzież, wyłudzanie i dobrowolne - zgodne z "wolną wolą" - przekazywanie energii żeńskiej z "bazowych pojemników energii" kobiet.
Natomiast dodatkowa "kosmiczna żeńska energia" (pochodząca z kosmosu, ze Źródła) zasila zachowania niewzorcowe dla tego patriarchalnego systemu Ojca. Większy dostęp do tej energii mógłby zaburzyć konstrukcję wzorcowego Matrixa stworzonego przez Ojca.
ŚWIAT KRADZIEŻY ENERGII ŻYCIA I WYJŚCIE Z MATRIXA. ŻEŃSKA ENERGIA i MĘSKA ENERGIA mogły zresztą w ten sposób współpracować nad utrzymywaniem świata “obecnej kreacji” Boga- Ojca.
* świadomość jest "żeńską"energią.
Oczywiście kobieta może otworzyć swój kanał bezpośredniego połączenia
zarówno z “kosmiczną męską energią” jak i z “kosmiczną żeńską energią”.
Mężczyzna tak samo. I nie potrzeba do tego aktu seksualnego. Kobieta może
zasilać mężczyznę, a mężczyzna może zasilać kobietę na różne sposoby z aktem
seksualnym włącznie. Najważniejsze jest tu dla mnie świadome działanie czyli w
połączeniu z Wyższym Ja, co powoduje “wznoszenie” świadomości. Takie działanie
jednak nie wynika z “wolnej woli”, lecz z połączenia się z WOLĄ Źródła
(Całości). Ewolucja i “wznoszenie” polega przede wszystkim na wyjściu ze świata
walki i kradzieży energii, wówczas następuje Naturalny Przepływ…
Nnka napisała:
Monada jest androgeniczna tak jak człowiek przed
"podziałem". Człowiek mimo podziału na płcie nadal posiada w sobie
cechy zarówno żeńskie co i męskie, które możemy określać jako Animę i
Animusa. Podział androgenicznej istoty
ludzkiej na kobietę i mężczyznę kiedyś pewnie nastąpił (choćby mit stworzenia
Adama i Ewy), ale widać że albo ten podział nie nastąpił "do końca"
(pozostały nam może nie do końce w pełni sprawne, ale jednak dwie półkule
mózgowe) albo człowiek już na tyle przeszedł na ewolucyjnej drodze do Źródła,
że zbliża się do punktu pełnej harmonii Animy i Animusa.
Monada nie ma płci, ale kobieta ma, podobnie jak mężczyzna.
(No chyba, że ma problemy ze swoją tożsamością płciową). Jednak kobieta nie
odzyskuje najczęściej swojej energii, którą przekazała mężczyźnie w akcie
seksualnym, poprzez akt seksualny (zwłaszcza z kochanką), tylko odzyskuje
energię na inne sposoby. W każdym razie przekazywanie energii, kradzieże czy
walka o energie nie odbywa się przecież wyłącznie przez seks. Ale seks jest
specyficzną formą transferu energii i to bardzo spopularyzowaną w tutejszym
świecie.
Kult pierwiastka męskiego obejmujący rytuały, ujawniający się w sztuce eksponującej fallusa – symbol sił rozrodczych w naturze i przewagi mężczyzny nad kobietą. Wiele kultów fallicznych opiera się na obserwacji świata zwierząt, w którym erekcja członka wyraża pozycję samca w stadzie, jest wyrazem groźby, dominacji. W niektórych kulturach praktykowało się wydłużanie oraz poszerzanie obwodu członka, stosowano “fallusową przysięgę”, polegającą na tym, że dotknięcie okolicy genitalnej było wyrazem posłuszeństwa oraz lojalności wobec danej osoby. Niektórzy władcy nakazywali mumifikację swoich członków. W tak zwanych kulturach prymitywnych oraz starożytności rzeźby przedstawiające fallusa (czasem wyobrażenia olbrzymich rozmiarów) były przedmiotem kultu.
“W przyczynowym Planie Stworzenia nasz “upadek” był przewidziany albo zaplanowany, a potem to już nawet konieczny, bo tylko w ten sposób samoistnie rozwijający się Byt ludzki mógł odkryć i docenić swoją boskość.”
Toż to kreacja Ojca, który poprzez “monady” doświadcza swojej kreacji aż do momentu, w którym monady doświadczą swojej boskości? Niechby to były "monady ludzkie".
Tu autor utożsamia Tao, Dao z Bogiem. Z dostępnej wiedzy i doświadczenia wynika, że TAO nie jest Bogiem. Co najwyżej jest OBRAZEM ISTOTY BOSKIEJ.
“W zależności od autora i szkoły terminowi Dao przypisywane są bardzo różne znaczenia, od „uniwersalnej zasady kierującej wszechświatem” po „metodę postępowania [danej osoby] (…)
“W zależności od autora i szkoły terminowi Dao przypisywane są bardzo różne znaczenia, od „uniwersalnej zasady kierującej wszechświatem” po „metodę postępowania [danej osoby] (…)
Zasada leżąca u podstawy wszechświata, ciągle się zmieniająca. Nie można jej zdefiniować, gdyż każda definicja byłaby jedynie przybliżeniem, ponadto jej wprowadzenie spowodowałoby zmianę wszechświata, a więc i definiowanego dao. Mówią o tym pierwsze słowa księgi Daodejing: „Dao, które mogłoby zostać wypowiedziane nie jest wiecznym dao”. Po chińsku dao oznacza także powiedzieć, tak więc wers ten w oryginale brzmi szczególnie paradoksalnie – „Dao, które można dao, nie jest wiecznym dao” (chiń. 道可道非常道). Harmonia z dao (utożsamiana czasem ze znanym w innych wschodnich filozofiach oświeceniem) jest ostatecznym celem taoisty.” - http://pl.wikipedia.org/wiki/Dao
W języku chińskim TAO znaczy “droga”, “ścieżka”, “szlak” lub “zasady”.
Tu nie ma nic o Bogu. Nazywając Tao, Dao Bogiem próbuje się dokonać zmiany wszechświata, a więc niedefiniowanego Tao, Dao, by wcisnąć zmieniające się w zdefiniowaną formę – w niezmienne. kto wie, być może dawno, dawno temu, w czasach matriarchatu istniał pogląd, że Tao, Dao oznacza Boginię?
Pamiętam, że dosyć wcześnie podjęłam decyzję, że nie będę przynależeć do żadnej grupy religijnej czy tym podobnej, ponieważ wtedy musiałabym jakiegoś boga lub system wywyższyć nad innymi. Ta pamięć mi została nie tylko z poprzednich wcieleń ludzkich. Nie mam pewności jednak, czy w jakichś wcześniejszych wcieleniach nie byłam w jakimś systemie religijnym w sensie takim, że go współ-zasilałam. Byłam na Atlantydzie „tą z Prawa Jedni”, to fakt… Chociaż, co dziwne, raczej z tego, co pamiętam – i teraz to sobie uświadomiłam – kilka razy w snach i sennych wizjach (raz w autohipnozie) uciekałam z różnych światów, podejmowałam decyzję wyjścia ze światów gier (polowań) i ze dwa razy (co najmniej) wydłubywałam sobie chipy z głowy.
No cóż, zajrzałam na stronę http://priveee.dyndns.org/Kippin/!a-czkr/czkr-07.htm, na której jest opis ciała atmicznego, oraz czakry POKORY, a tam czytam:
“Ciało boskie – poziom emocjonalny. Czakra z tylu głowy, nazywana czakrą dewocjonalną lub czakrą pokory. Związana jest z okazywaniem szacunku i czci. Czakrą ta otwiera się w czasie płynącej z serca modlitwy, a także, gdy kłaniamy i się z czcią przed szacownymi osobami lub przed samym Stwórcą. Niebezpieczną kombinację psychoenergetyczną stanowi nadmiernie otwarta czakrą pokory przy jednoczesnym zablokowaniu czakry korony (ciało boskie – poziom boski). Prowadzi to do samoubóstwienia lub do skrajnego fanatyzmu religijnego, politycznego, narodowego. Zablokowanie czakry pokory związane jest z negacją Boga i jakiejkolwiek świętości, a także z niezdolnością pochylenia czoła przed jakąkolwiek osobą czy wartością. Często blokada tej czakry – związana z narastającym poczuciem własnej wszechwiedzy i wszechmocy – prowadzi do stanów paranoidalnych, które mogą być przezwyciężone jedynie przez pokłon przed jakkolwiek pojmowaną Silą Wyższą, pokłon otwierający ową czakrę. W buddyzmie tantrycznym praktyka pełnych pokłonów, od pozycji stojącej do płaskiego leżenia na ziemi, traktowana jest jako pierwszy stopień duchowego oczyszczenia, albowiem każdy z nas skażony jest w większym lub mniejszym stopniu samoubóstwieniem i fanatyzmem, które powstrzymują nas od pracy nad własnym rozwojem (bo jak można udoskonalić coś, co wszak jest już doskonałe? Czy to nie inni powinni się zmienić i dostosować do nas?).”
Pamiętam, że dosyć wcześnie podjęłam decyzję, że nie będę przynależeć do żadnej grupy religijnej czy tym podobnej, ponieważ wtedy musiałabym jakiegoś boga lub system wywyższyć nad innymi. Ta pamięć mi została nie tylko z poprzednich wcieleń ludzkich. Nie mam pewności jednak, czy w jakichś wcześniejszych wcieleniach nie byłam w jakimś systemie religijnym w sensie takim, że go współ-zasilałam. Byłam na Atlantydzie „tą z Prawa Jedni”, to fakt… Chociaż, co dziwne, raczej z tego, co pamiętam – i teraz to sobie uświadomiłam – kilka razy w snach i sennych wizjach (raz w autohipnozie) uciekałam z różnych światów, podejmowałam decyzję wyjścia ze światów gier (polowań) i ze dwa razy (co najmniej) wydłubywałam sobie chipy z głowy.
No cóż, zajrzałam na stronę http://priveee.dyndns.org/Kippin/!a-czkr/czkr-07.htm, na której jest opis ciała atmicznego, oraz czakry POKORY, a tam czytam:
“Ciało boskie – poziom emocjonalny. Czakra z tylu głowy, nazywana czakrą dewocjonalną lub czakrą pokory. Związana jest z okazywaniem szacunku i czci. Czakrą ta otwiera się w czasie płynącej z serca modlitwy, a także, gdy kłaniamy i się z czcią przed szacownymi osobami lub przed samym Stwórcą. Niebezpieczną kombinację psychoenergetyczną stanowi nadmiernie otwarta czakrą pokory przy jednoczesnym zablokowaniu czakry korony (ciało boskie – poziom boski). Prowadzi to do samoubóstwienia lub do skrajnego fanatyzmu religijnego, politycznego, narodowego. Zablokowanie czakry pokory związane jest z negacją Boga i jakiejkolwiek świętości, a także z niezdolnością pochylenia czoła przed jakąkolwiek osobą czy wartością. Często blokada tej czakry – związana z narastającym poczuciem własnej wszechwiedzy i wszechmocy – prowadzi do stanów paranoidalnych, które mogą być przezwyciężone jedynie przez pokłon przed jakkolwiek pojmowaną Silą Wyższą, pokłon otwierający ową czakrę. W buddyzmie tantrycznym praktyka pełnych pokłonów, od pozycji stojącej do płaskiego leżenia na ziemi, traktowana jest jako pierwszy stopień duchowego oczyszczenia, albowiem każdy z nas skażony jest w większym lub mniejszym stopniu samoubóstwieniem i fanatyzmem, które powstrzymują nas od pracy nad własnym rozwojem (bo jak można udoskonalić coś, co wszak jest już doskonałe? Czy to nie inni powinni się zmienić i dostosować do nas?).”
No cóż, według mnie ta czakra POKORY jest czakrą CNOTY, świętości związaną z okazywaniem szacunku (z powodu świętości) każdej istocie
(z bogami i bakteriami włącznie). I ta czakra jest związana jeszcze z
wdzięcznością. Nie neguję Boga ani Bogini, ani podwójnej Istoty
Boskiej, ale nie utożsamiam TAO (Dao) z Bogiem. Jednak szanuję tych i chylę
czoła czyli kłaniam się przed tymi, którzy utożsamiają TAO z Bogiem. Pracuję
nad własnym rozwojem i nie uważam, że inni powinni się zmienić i dostosować do
mnie. Rozumiem inność i różnorodność, rozumiem – po “swojemu” – czym jest
JEDNIA. Na przykład wiem, że istnieje jeden Bóg i jedna Bogini połączeni w
JEDNO. Bóg i Bogini w JEDNYM to dla mnie coś jak… Święta Trójca. A wszystkie inne boginie i
bogowie to tylko obrazy Boga i Bogini – iluzje na temat Boga czy Bogini z
różnych czasoprzestrzeni różnicujących postrzeganie i rozumienie poprzez FORMĘ
świętości czy boskości ISTOTY BOSKIEJ - istoty androgenicznej. Ale dzięki temu
rozdzieleniu PODWÓJNEJ ISTOTY BOSKIEJ możemy doświadczać tego, co istnieje,
istniało i istnieć będzie przetransformowane w formę.
Dalej czytam także:
Hmmm… tu z kolei został włączony wątek żydowskiej religii? Ciekawe. Ale wracam do meritum: przypomniała mi się moja wizja z dzieciństwa:
…Byłam TAM najmniejszą z możliwych drobinek. Otaczał mnie olbrzymi wszechświat, nieskończony... A jednak ten cały, nieskończony wszechświat zawierał się jednocześnie we mnie, najmniejszej z możliwych drobinek. Czułam to, wiedziałam to. Byłam w DOMU. Jakiś czas temu w czasie medytacji znów TAM wróciłam. I przypomniałam sobie. Dlatego dla mnie istnieją różne światy. Jest ich wiele. Pochodzę z różnych stron wszechświata, ale to już nieistotne. W tym tutaj świecie teraz jestem przede wszystkim. W tym tutaj świecie istnieje "dobro" i "zło", ale wiem też, że nie na całej Ziemi istnieje jeden jedyny Bóg i szatan. Istnieje wiele bogów i bogiń "dobrych" i "złych".. …
Nie było tam ani dobra, ani zła, ani światła ani ciemności,
nie było tam podziału na jakiekolwiek “przeciwieństwa”. Była całkowita
harmonia, współbrzmienie.. No tak, znów przypomniała mi się wizja, jaką miałam
kilka lat temu w czasie medytacji:
W pewnym momencie razem z przewodnikiem prowadzącym mnie we
śnie trafiliśmy do pola wypełnionego energią. Było to pole przestrzeni – jak
ocean bez brzegów (nie widziałam, żeby był tam jakiś brzeg) wypełnione
energetycznymi „vortexami”, które drgały z różnymi częstotliwościami. Jedne
tworzyły niższe, a inne wyższe stożki. Pulsowały one dźwiękami i jakby
„szukały” współbrzmienia ze sobą (jak orkiestra, która nastraja instrumenty). A
potem powstawały tam kosmiczne symfonie. Zapytałam przewodnika, co to za
miejsce? Odpowiedział mi:
- Przecież doskonale wiesz. Przypomnij sobie.
Przypomniałam sobie. To było Pole Świadomości Buddy… W nim
lub z niego właśnie w ten sposób powstawały różne światy, a może nawet wersje
wszechświata...
Znalazłam jeszcze ciekawe wytłumaczenie, dlaczego Anioły zeszły z Nieba, aby obcować z ziemskimi córkami:
"Aniołom seks ludzki zdawał się być bardziej efektywny, wydawał się on im być bardziej satysfakcjonujący i dający znacznie więcej ciekawych wrażeń. Przeżywanie ludzkiego orgazmu było dla nich obce tak jak i pożądanie, pragnienie i podniecenie, bo jak tu pożądać czy pragnąć czegoś w sytuacji, kiedy z założenia wszystko jest jakby w zasięgu ręki i dostępne w każdej chwili. Zachowanie człowieka w czasie gry wstępnej przed stosunkiem przypominało aniołom ów akt miłosny w ekstazie, typowy dla nich, dlatego podejrzewały, iż ludzie w czasie samego orgazmu doświadczają czegoś znacznie lepszego, o czym może świadczyć zachowanie człowieka, który orgazm stawia sobie za cel, a w trakcie doświadczania go sprawia wrażenie bardziej szczęśliwego niż w czasie gry wstępnej. Sądzę, iż w czasie owej gry wstępnej ludzie czasem doświadczają uniesienia erotycznego typowego dla anielskiego seksu, jednak nie zawsze, a nawet rzekłbym bardzo rzadko. Wygasa on niestety natychmiast, kiedy u człowieka włącza się instynkt samozachowawczy i dążenie do orgazmu – wytrysku.
Dlatego to właśnie anioły były zachłanne na przeżywanie seksualnych uniesień w ludzkiej formie, jednak szukały czegoś, co raczej nie istnieje. Rozczarowane, ciągle więc poszukują, uciekając się do bardziej wymyślnych form pożycia, próbując wzbudzać w sobie większe emocje np. poprzez różne formy perwersji, ciągle jednak nie znajdują tego, co wydawało im się, że przeżywają ludzie w czasie stosunku. Często przy tym zakłamują się, że taka forma od owej anielskiej bardziej ich satysfakcjonuje, ale to już chyba dlatego, iż o niej dawno zapomniały. To, co człowieka zazwyczaj wprowadza w euforię podczas stosunku i czego zazdrościły mu anioły, to był instynkt samozachowawczy, w który człowiek, jako istota nie w pełni świadoma, został wyposażony, a który dla anioła był zupełnie niezrozumiały, gdyż aniołowi, jako istocie bardziej od człowieka świadomej, jest on niepotrzebny.
Pożądanie jest właśnie niczym innym, jak tylko pozostałością po instynkcie samozachowawczym z czasów, kiedy człowiek przejawiał jeszcze świadomość zwierzęcą, może trochę inną, zmienioną, ale ciągle bazującą na instynkcie samozachowawczym. Pożądanie było częścią owego instynktu, który zapewnia zachowanie danego gatunku i raczej niczym więcej.
Anioły mogły mieć więc seks, można by nazwać, typowo ludzki, bazujący na instynkcie samozachowawczym, ale wydaje mi się, iż nie znalazły w tym satysfakcji i spełnienia. Okazuje się, że tak samo ludzie mogą w ludzkim ciele doświadczać uniesień seksualnych typowych dla aniołów, jest to jednak zupełnie inne doświadczenie od typowego dla człowieka instynktu do zachowania gatunku."
"Aniołom seks ludzki zdawał się być bardziej efektywny, wydawał się on im być bardziej satysfakcjonujący i dający znacznie więcej ciekawych wrażeń. Przeżywanie ludzkiego orgazmu było dla nich obce tak jak i pożądanie, pragnienie i podniecenie, bo jak tu pożądać czy pragnąć czegoś w sytuacji, kiedy z założenia wszystko jest jakby w zasięgu ręki i dostępne w każdej chwili. Zachowanie człowieka w czasie gry wstępnej przed stosunkiem przypominało aniołom ów akt miłosny w ekstazie, typowy dla nich, dlatego podejrzewały, iż ludzie w czasie samego orgazmu doświadczają czegoś znacznie lepszego, o czym może świadczyć zachowanie człowieka, który orgazm stawia sobie za cel, a w trakcie doświadczania go sprawia wrażenie bardziej szczęśliwego niż w czasie gry wstępnej. Sądzę, iż w czasie owej gry wstępnej ludzie czasem doświadczają uniesienia erotycznego typowego dla anielskiego seksu, jednak nie zawsze, a nawet rzekłbym bardzo rzadko. Wygasa on niestety natychmiast, kiedy u człowieka włącza się instynkt samozachowawczy i dążenie do orgazmu – wytrysku.
Dlatego to właśnie anioły były zachłanne na przeżywanie seksualnych uniesień w ludzkiej formie, jednak szukały czegoś, co raczej nie istnieje. Rozczarowane, ciągle więc poszukują, uciekając się do bardziej wymyślnych form pożycia, próbując wzbudzać w sobie większe emocje np. poprzez różne formy perwersji, ciągle jednak nie znajdują tego, co wydawało im się, że przeżywają ludzie w czasie stosunku. Często przy tym zakłamują się, że taka forma od owej anielskiej bardziej ich satysfakcjonuje, ale to już chyba dlatego, iż o niej dawno zapomniały. To, co człowieka zazwyczaj wprowadza w euforię podczas stosunku i czego zazdrościły mu anioły, to był instynkt samozachowawczy, w który człowiek, jako istota nie w pełni świadoma, został wyposażony, a który dla anioła był zupełnie niezrozumiały, gdyż aniołowi, jako istocie bardziej od człowieka świadomej, jest on niepotrzebny.
Pożądanie jest właśnie niczym innym, jak tylko pozostałością po instynkcie samozachowawczym z czasów, kiedy człowiek przejawiał jeszcze świadomość zwierzęcą, może trochę inną, zmienioną, ale ciągle bazującą na instynkcie samozachowawczym. Pożądanie było częścią owego instynktu, który zapewnia zachowanie danego gatunku i raczej niczym więcej.
Anioły mogły mieć więc seks, można by nazwać, typowo ludzki, bazujący na instynkcie samozachowawczym, ale wydaje mi się, iż nie znalazły w tym satysfakcji i spełnienia. Okazuje się, że tak samo ludzie mogą w ludzkim ciele doświadczać uniesień seksualnych typowych dla aniołów, jest to jednak zupełnie inne doświadczenie od typowego dla człowieka instynktu do zachowania gatunku."
No tak, teraz rozumiem pewne swoje doświadczenie. Kiedyś mój
chłopak chciał użyczyć swojego ciała jakiejś istocie, nie pamiętam czy z Plejad
czy z Syriusza, a może jeszcze skądś inąś, ale mnie o tym nie uprzedził, więc
gdy rozpoczął grę wstępną, nagle zobaczyłam coś jakby szaraka i nie
zastanawiając się zbyt długo, odepchnęłam tego szaraka z całej siły od swojego
ciała tak, że walnął z hukiem o ścianę. Ale okazało się, że obolałe ciało miał
mój ówczesny narzeczony, a nie ten astralny. Potem mój ówczesny narzeczony mnie
przepraszał za to, że mnie nie uprzedził o swojej umowie z tą istotą z astralu. No
cóż, to chyba była próba nawiązania kontaktu poprzez “seks astralny” (tak
podobno to się nazywa, gdy zamiast partnera fizycznego, pojawia się astralny),
ale w trochę urozmaiconej formie.
Ciekawe, czy w ten sposób także następuje kradzież jakiejś energii przez astralne istoty?
Ciekawe, czy w ten sposób także następuje kradzież jakiejś energii przez astralne istoty?
Świat kradzieży energii i walka o energie pojawiły się w jednym z moich snów z 13 GRUDNIA 2009:
http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2009/12/swiat-kradziezy-energii-zycia-i-wyjscie.html
Możliwe, że równowaga w Kosmosie JEST, ale na większym PLANIE, że tak powiem: ponadlokalnie. I gdybyśmy mieli możliwość spojrzenia z innej perspektywy, to moglibyśmy to dostrzec. Być może jest to zależne od poszerzonej świadomości. Miałam takie doświadczenie. Ale ponieważ większość z nas ogląda ten TU świat, a nawet wszechświat wyłącznie z perspektywy lokalnej, to widzimy, że TU jeszcze mamy do czynienia z Patriarchatem, ale być może gdzieś TAM, inne istoty mają do czynienia z Matriarchatem. A dzięki “prawu wielkich cykli”, TU lada moment skończy się Patriarchat, a gdzieś TAM Matriarchat, abyśmy TU i TAM w WIELKIEJ CEREMONII, która odbywa się raz na około 26 000 lat mogli doświadczyć pełnej HARMONII Całości i Jedni świadomości w TAO, DAO.
Możliwe, że równowaga w Kosmosie JEST, ale na większym PLANIE, że tak powiem: ponadlokalnie. I gdybyśmy mieli możliwość spojrzenia z innej perspektywy, to moglibyśmy to dostrzec. Być może jest to zależne od poszerzonej świadomości. Miałam takie doświadczenie. Ale ponieważ większość z nas ogląda ten TU świat, a nawet wszechświat wyłącznie z perspektywy lokalnej, to widzimy, że TU jeszcze mamy do czynienia z Patriarchatem, ale być może gdzieś TAM, inne istoty mają do czynienia z Matriarchatem. A dzięki “prawu wielkich cykli”, TU lada moment skończy się Patriarchat, a gdzieś TAM Matriarchat, abyśmy TU i TAM w WIELKIEJ CEREMONII, która odbywa się raz na około 26 000 lat mogli doświadczyć pełnej HARMONII Całości i Jedni świadomości w TAO, DAO.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz