18.lipca
CZAS PRZYPOMNIENIA I PUŁAPKI BLOKUJĄCE PRZYPOMNIENIE
Żyjemy w czasoprzestrzeni PRZYPOMNIENIA. Każdy może sobie
przypomnieć siebie z przeszłości, a nawet z przyszłości - tyle, na ile pozwala
mu jego „karma” oraz „czystość” umysłu i serca. Pojęcie karma rozumiem tu jako
istnienie przyczyn wiążących ludzi nićmi powiązań - skutkami przejawiającymi
się przywiązaniem do… wzorców tego świata ograniczających nasze przypomnienie. Przyczyny to wzorce działania, myśli i emocje oraz wiara według których działamy i nie ma znaczenia czy świadomie czy nieświadomie. Natomiast uświadamianie sobie tych nieświadomych wzorców umożliwia zmianę sposobów działania, oczyszcza "karmę" - uwalnia od tzw. karmy, poszerza samoświadomość. W ten sposób dokonuje się "transformacja" czy też "ewolucja" świadomości.
Przypominamy sobie nie po to, by rozpoznawać pewne wzorce w
strachu i ocenach, lecz po to, by z odwagą i uczciwością wobec siebie poszerzać
naszą ŚWIADOMOŚĆ poprzez ZROZUMIENIE przyczyn i skutków działania „karmy” – wzorców,
które uznajemy za prawdę. Często działamy według tych wzorców nieświadomie.
Na ile zdołamy poszerzyć naszą świadomość, na tyle jesteśmy
w stanie zrozumieć i ogarnąć wszechogarniającą miłością te części STWORZENIA - te części SIEBIE,
które sobie przypominamy.
Niektórzy skupiają się na poznawaniu i przypominaniu
wyłącznie poprzez umysł, ale to pułapka, która może prowadzić do obłędu.
Zwłaszcza kiedy mamy w sobie nieuwolnione wszystkie wzorce i przekonania blokujące
dostęp do wiedzy o innych częstotliwościach niż te, w których zapisana jest obecna wiedza.
To umysł tworzy pułapki, w które sam wpada. Natura jest
taka, jak jest, pełna paradoksów. Umysł, póki nie zintegruje w sobie tych
paradoksów, będzie wpadał we własne pułapki. A może być naszym sprzymierzeńcem.
Do tego jednak potrzebne jest wsparcie mądrości płynącej z serca.
Niektórzy twierdzą, że są ofiarami systemów lub działań INNYCH "Ciemnych Mocy" i że zostaliśmy tu, na Ziemię wrzuceni „za karę”. A są nawet tacy, którzy
twierdzą, że obecnie na Ziemi znajdujemy się w „kolonii karnej”. Te wszystkie
koncepcje pochodzą z umysłu wspieranego przez nieświadome emocje i ogromny
strach: że wzorce i prawa według których działa ten „matrix” zostały nam
podstępnie zaimplementowane.
Zostały nam „zaimplementowane”, to fakt, ale czy podstępnie,
to sprawa „dyskusyjna”. To chyba my sami jesteśmy najbardziej podstępni wobec siebie i to jest podstępność niemalże perfekcyjna, ponieważ trudno nam samym
ją dostrzec... Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, więc jaką mamy pewność –
operując percepcją z 3D (trójwymiarowości) - że jako istoty wielowymiarowe sami
nie przygotowaliśmy dla siebie tej „GRY”?
Tutejsza czyli ziemska intensywność doświadczeń jest
wyjątkowa i atrakcyjna, więc aby można tę intensywność odczuć i emocji, tę wyjątkowość doświadczyć, musimy
"nasz fraktal" mocno zagęścić do stanu bardzo gęstej materii... A to
nas odcina od pamięci i połączenia z naszą wielowymiarowością, z naszym istnieniem
w innych światach i czasoprzestrzeniach oraz formach. Oczywiście takie odcięcie na jakiś
czas jest konieczne, aby móc doświadczać tej wyjątkowej intensywności, w tym ziemskim
świecie - tej gęstej "materii". To odcięcie jest przyczyną
zapomnienia tych części nas, które istnieją w innych czasoprzestrzeniach,
innych gęstościach czy częstotliwościach – w innych wymiarach.
Ta wiedza pochodzi także ze świadomego śnienia. Czasem śnię
sen i "przebudzam się w nim", co znaczy, że jestem całkiem świadoma,
co śnię. I łączę ze sobą różne części siebie z różnych światów i
czasoprzestrzeni. Albo doświadczam różnych form energii i rozumiem, dlaczego z
poziomu ludzkiego są nazywane w taki, a nie inny sposób...
Jesteśmy podróżnikami w nieskończoności.. Pamiętam taki
moment, kiedy przypomniałam sobie i uświadomiłam, co znaczy słowo
nieskończoność. Przez dłuższą chwilę czułam się jakbym stała nad przepaścią,
która mnie woła i wciąga, żebym skoczyła i rzuciła się w dół... w niepoznane, nieznane.
Jestem tutaj, żeby zrozumieć ten świat i zintegrować, zharmonizować
siebie stąd ze sobą istniejącą także "poza tym światem".
Historię są różne, ale jakże podobne do siebie. Czasy są
różne, ale cyklicznie powtarzamy podobne sytuacje i tylko od naszej świadomości
zależy, czy będziemy wciąż kręcili się na tej samej karuzeli (cykle po okręgu),
czy w podróży popłyniemy do przodu w czasie i przestrzeni (cykle po helisach –
sprężynach, a nie spiralach) czy też cofniemy się w czasie spadając w jeszcze
„gęstszą materię… (zejście po spirali w dół). Możemy też podróżować w cyklach
spiralnych (w dół i w górę) lub poszerzyć naszą świadomość i istnieć w
przestrzeni poza czasem…
Owszem, byliśmy „wciągani” i „podpinani” do różnych systemów
i z poziomu naszej trójwymiarowości możemy postrzegać ten rodzaj działań jako
wymuszanie, zastraszanie lub manipulacje łącznie z używaniem magii ("ciemnych mocy"). To się działo, dzieje i całkiem
możliwe, że w kołowym kontinuum czasoprzestrzennym tego świata, będzie działo
się nadal. Dlatego, że jesteśmy nieświadomi zasad tych „gier” i reguł światów i sposobów
kosmicznego istnienia w nich.
Takie podpinania odbywały się i odbywają nadal przez
uwodzenie i kuszenie władzą, mocą, bogactwem i wyjątkowością (wybraństwem)
łączącym się z ogromnymi możliwościami, które ZOSTAJĄ NAM PRZEKAZANE PRZEZ KOGOŚ
Z ZEWNĄTRZ. W takim przypadku z własnej woli podejmujemy zobowiązania,
ślubowania i przyjmujemy inicjacje (w tym także na przykład kapłańskie,
mistrzowskie itp.) współtworząc w ten sposób różnego rodzaju struktury
piramidowe. Możemy jednak tych zobowiązań nie pamiętać, ponieważ zawieraliśmy
je w przeszłych swoich wcielenia, a teraz powtarzamy to samo, lecz
nieświadomie.
Nie tylko podpinano dusze ludzkie energetycznie poprzez
ślubowania i inicjacje kapłańskie (podobnie jak w każdym systemie “JEDYNEGO BOGA”),
ale na przykład NA ATLANTYDZIE istniała grupa ludzi zwana "starszyzną" albo "Tymi z Prawa Jedni", którzy zajmowali się pracą z energiami i kryształami dla dobra całej społeczności na Atlantydzie, ale którzy nie zgodzili się na używanie energii jako broni przeciwko innym istotom na Ziemi. Pewnego dnia na Walnym Zgromadzeniu część kapłanów reprezentujących "nową władzę" poddała pod głosowanie konieczność użycia tej energii i pewnych części aparatury, która służyła zasilaniu całej infrastruktury, jako broni przeciw innym istotom. Wówczas nie udało im się przegłosować tej propozycji, więc zaraz po głosowaniu, wyłapano przy wyjściu z budynku wszystkich tych ze "starszyzny" - z prawa Jedni czyli tych, którzy pracowali z energią i kryształami, a nie zgodzili się na użycie mocy energii kryształów przeciwko jakimkolwiek istotom żyjącym na Ziemi. Wówczas umieszczono ich ciała w metalowych kleszczach – obejmach, w których zazwyczaj umieszczano kryształy wielkości człowieka. Te obejmy przebiły ich ciała i unieruchomiły. W ten sposób “ukrzyżowano” tych, którzy sprzeciwili się na Walnym Zgromadzeniu użyciu energii kryształów jako broni przeciwko innym istotom. Ich ciała umieszczone zamiast kryształów w urządzeniu wytwarzającym energię, miały posłużyć jako wzmacniacze przy odpaleniu urządzenia o ogromnej energii.
Pamiętam, że ci z Prawa Jedni porozumieli się wówczas ze
sobą telepatycznie i podjęli decyzję, że ich osobista energia nie zostanie
użyta do celów wytyczonych przez kapłanów.
Wówczas po podłączeniu aparatury ta ogromna energia
posłużyła także otwarciu portali dla nowych “bogów”. więcej tutaj: http://tonalinagual.blogspot.com/2012/12/lekcje-utrzymywania-czystej.html
Późniejsze metody “podpinania do systemu” były podobne, ale
jeszcze bardziej uzależniające i mające na celu wzbudzanie lub może
przypominanie o strachu przed PANAMI (JEDYNYMI bogami). Podobnie jak w przypadku
ukrzyżowania Jezusa Chrystusa. Były przykłady prób podpinania do systemu związane z poświęcaniem dzieci w ogniu i dorosłych na stosach
inkwizycji lub kamienowanie. Oczywiście te metody „podpinania do systemów”
nie zawsze były skuteczne. Nie działały na dusze i ludzi, którzy pamiętali siebie z innych czasoprzestrzeni lub przestrzeni spoza czasu.
Większość ludzkości była jeszcze kilka lat temu podpięta do
tego „matrixa”. Przykład? Religie z JEDYNYM bogiem: judaizm i katolicyzm oraz
pokrewne. I społeczności, w których prawa tych religii działają na ludzi, a ludzie
przyjmują je niekoniecznie jako swoją “wiarę”, ale jako przekonania (często
nawet nieświadome). To są równie skuteczne systemy podpięcia – nie przez
ślubowania i inicjacje, ale przez nieświadomość – np. chrzest w kościele
katolickim udziela się osobie nieświadomej – maleńkim dzieciom. Dlaczego? Są w
ten sposób poza ich świadomością podpinane do systemu wiary jako katolicy.
W niektórych sektach jest tak, że mistrz siada sobie na
tronie (może to być i astralny tron). I stamtąd prowadzi gry, które
“udoskonala”. Im większe “dobro” ma obejmować działania takiego mistrza, tym
większe “zło” pojawia się po „drugiej stronie lustra”, z którym mistrz wraz z
jego ziemskimi przedstawicielami musi walczyć… (to może być także nieświadoma
produkcja “dobrego mistrza” z zaświatów, który zapomniał o swoim połączeniu z
CAŁOŚCIĄ, JEDNIĄ i WSZYSTKIM, CO JEST).
dodane, znalezione w internecie:
dodane, znalezione w internecie:
Ciemnej strony Boskiego Stworzenia nie warto poddawać ocenie
z ludzkiej perspektywy, bo dla umysłu jest to strefa chaosu, ale to umysł
poprzez „ego- ja” tak to postrzega… Najpierw potrzeba oczyścić i uwolnić się od
przekonań, poszerzyć swoją świadomość, by zacząć rozumieć, czym ta „ciemna strona Boskiego Stworzenia" jest. Oczywiście, że takie zrozumienie jest możliwe
dla każdego, ale… nie w każdej chwili.
I upadniemy do “jeszcze niższego świata”? Zgodnie z "umownie wolną" wolą prawda? No cóż…
Podejmowałam te tematy (kata i ofiary, dobra i zła, światła
i ciemności oraz wolnej woli) wielokrotnie w swoich notkach. Upadek świadomości
polega jednak na ograniczaniu obszaru WOLI, którą – paradoksalnie – nazywa się
„wolną”. (patrz notka pt.: OBSZARY WOLNEJ WOLI).
A jeśli po jednej stronie lustra stoisz Ty jako osoba o
czystym sercu, a po drugiej stronie lustra… stoisz Ty…. jako atlantydzki kapłan
na przykład? To czy możesz jesteś już gotowy/a te części siebie połączyć tęczowym mostem pojednania?
Nikt z nas w oddzieleniu od CAŁOŚCI, JEDNI, nie ma monopolu na PRAWDĘ. Ale każdy może JEJ
doświadczyć jedynie poprzez swój indywidualny byt. Ot, taki paradoks. Prawdy
podstawowe są ułożone w pozornie sprzeczne ze sobą pary. Na przykład, abyśmy
stali się bardziej świadomi, musimy być ludźmi metodycznymi, racjonalnymi, o
trzeźwym umyśle, a jednocześnie musimy wyzbyć się tych wszystkich cech – być
wolnymi od przywiązywania się do nich, by móc otworzyć swoje serce i mieć
dostęp do wiedzy
płynącej
z serca. Jednak potrzeba sporej trzeźwości umysłu,
by połączyć ze sobą przeciwieństwa. Tak "wielkiej", że umysł staje się wówczas
czystym, pustym, krystalicznym naczyniem…
Bo WYJŚCIE Z TEGO Matrixa wymaga poszerzenia zakresu
świadomości i odzyskiwania swojej energii (mocy – nie bardzo mi to słowo
odpowiada, bo służyło przez tysiące lat do manipulacji, nadużywania i
prowadzenia walk oraz wojen i walk). Koniec walki… Z nikim wtedy nie musimy walczyć o energię ani o
“moc”.
Przypomnę, że przynależność do struktury matrixowej
powoduje, że człowiek dysponuje “umownie” wolną wolą (taką z mocno ograniczoną
świadomością albo samoświadomością). Zasila system, na co zużywa ogromną część
swojej własnej energii. Gdy jej brakuje, zaczyna kraść. Samotna droga powoduje,
że człowiek zaczyna coraz sprawniej dysponować swoją wolną wolą. Rzeczywiście
podejmuje decyzje i wybory w coraz większej niezależności od reguł i zasad
matrixowych. Ale ta droga – wiem to z kilku książek [:-)] i potwierdziłam
własnym doświadczeniem – “kończy się”… pozbyciem się – całkowitym uwolnieniem…
owej umownej wolności woli… chcenia czegoś dla innych czy dla siebie… Wtedy
istota ludzka łączy się z wolą CAŁOŚCI, JEDNI, ze WSZYSTKIM, CO ISTNIEJE. Taki
mały paradoks. Kolejny.
Tak, z mojego doświadczenia wynika, że ta „wolna” wola w pewnym momencie staje się po prostu WOLĄ czyli zostaje połączona z… WOLĄ CAŁOŚCI, JEDNI, która wykracza poza Matrix.
Dzięki tym i innym przypomnieniom zrozumiałam, że każdy
sprzeciw jest formą walki. Każda ocena wartościująca czyjeś działania jako
„dobre” lub „złe” jest zasileniem tego, co oceniamy. W tych ocenach lokujemy
swoją energię. *) Dla mnie ważne stało się zrozumienie, że nasz strach np: o
dzieci lub o bliskie osoby jest energią, która może zasilać i wzmacniać strach
w tych osobach. Podobnie nasze modlitwy o dobro i radość dla innych mogą
zasilać tę radość w innych. Kiedy opiekujemy się osobą chorą, która wcale nie
pragnie wyzdrowienia, ponieważ jej strach przed śmiercią blokuje to
wyzdrowienie, wówczas zasilamy swoją energią ten strach i chorobę. Skuteczne
działanie w takiej sytuacji polega na dzieleniu się wiedzą o tym, że śmierć
jest wyłącznie bramą do innej formy istnienia. Ale nie możemy żądać od tej
osoby, aby naszą wiedzę i doświadczenie uznała za swoją. Działania wbrew jej
woli, (nawet tej "umownie wolnej"), zawsze będzie manipulowaniem i tworzeniem kolejnej
karmy. Gdy taka osoba sama podejmie decyzje zmian swoich przekonań i przestanie
bać się śmierci, wówczas jest szansa, że zacznie się jej uzdrowienie.
Wiem, że istnieją różne “rasy” i różne “wzorce”... W tym sensie dla mnie człowiek jest wyjątkową istotą,
ponieważ został stworzony jako kompilacja wielu “kosmicznych
ras”, które nie były w stanie ani współżyć ani współtworzyć
ze sobą w sposób pokojowy. Bo jak na przykład mogą porozumieć
się choćby orzeł, lew, krokodyl, koliber i jakiś byt – istota,
która jest na przykład ciągiem matematycznym ale jest także…
wibracją, która dla innych "kosmicznych ras” jest czymś w
rodzaju kwintesencji złości? Bo tak (jako emocje złości na
przykład w swoich ciałach psychicznych i fizycznych) mogą odczuwać
tę istotę istoty z innych “ras kosmicznych”.
I wszystkie wzorce, jakie mamy zapisane w sobie jako ludzie, mogą się w nas integrować, harmonizować i wtedy zaczynają współbrzmieć ze sobą.
A
kiedy człowiek harmonizuje w sobie te “cechy”, wzorce, wtedy i te inne
“rasy” mogą wiele skorzystać z takiego procesu “transformacji”.
W taki sposób teraz rozumiem to połączenie i tak zwane
“wznoszenie” (ewolucję świadomości przede wszystkim) człowieka
i całego wszechświata z istotami z “innych części kosmosu”.
Ale wiem, że to jest moje rozpoznanie – przypomnienie, a inni mogą
mieć inne
Co
to by była za frajda z podróży, gdybyśmy wiedzieli, co nas w
niej czeka?
Na tym to polega, że nie
przypadkowo mamy połączenie i jesteśmy cząstkami tej HISTORII,
którą nie dość, że każda i każdy z nas składa osobno, to jeszcze
wzajemnie możemy się inspirować. Czasem to połączenie tracimy tak, jak i pamięć, ale potem odzyskujemy i możemy zacząć dalszą podróż...
*) Można to sobie wyobrazić w ten sposób, że myśli na dany
temat lecą do miejsca w czasoprzestrzeni do danej sytuacji (albo nawet idei w
świecie astralnym) jak haczyk na wędce, która zarzucamy. Zarzucamy taki haczyk,
on się zaczepia i nasza energia tam zostaje uwięziona. Naszymi myślami łączymy
się przy pomocy takich haczyków z różnymi sytuacjami z przeszłości.
W niektórych momentach mam wrażenie że czytam samego siebie - tylko nie tak poplątane słownictwo jak moje:)- no ale dobrze wiedzieć ze nie jest się samemu tutaj :)
OdpowiedzUsuńps
Gdybyś miała ochotę to zapraszam do dyskusji.
http://davidicke.pl/forum/dyskusje-nie-z-tej-ziemi-t9296-60.html#p145448
pozdrawiam
Witaj.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie,
pozdrawiam :-)
To co piszesz jest ciekawe ale odjechanie maksymalnie... :), ale wiem o czym piszesz i rozumiem to, tylko jest jeszcze coś..., i tego nie znajdziesz w pamięci, bo tam tego niema, bo to ma się dopiero wydarzyć by zapisało się w pamięci. Z tego powodu takie informacje są bezużyteczne dla większości ludzi, i dlatego ich nie pamiętają. Kolejny świat..., kolejny żywot..., to kolejne podejście do rozwiązania pewnego zadania. Jeśli poruszę kwestię tego "czegoś" to oczywiście wzbudzę falę dyskusji, a na tym mi nie zależy. Pozdrawiam z głębi swojego istnienia.
OdpowiedzUsuńWitaj Andrzeju.
OdpowiedzUsuńpiszesz:
"wiem o czym piszesz i rozumiem to, tylko jest jeszcze coś..., i tego nie znajdziesz w pamięci, bo tam tego niema, bo to ma się dopiero wydarzyć by zapisało się w pamięci. Z tego powodu takie informacje są bezużyteczne dla większości ludzi, i dlatego ich nie pamiętają."
Z tego, czego doświadczam wynika, że WSZYSTKO poza czasem ISTNIEJE, więc było ALBO jest ALBO będzie w przestrzeniach wytyczanych czasem. To jest ten kolejny paradoks, który - gdy obejmiemy świadomością, staje się oczywisty i zrozumiany.
Zapraszam Cię do przeczytania mojej wizji o Wielkiej Ceremonii Kosmicznej
http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2012/06/wielka-ceremonia-kosmiczna.html
Takie ceremonie zdarzają się cyklicznie, ale... zdarzają się cyklicznie dla istot, które istnieją w różnych czaso-przestrzeniach. Natomiast istnieje taka "czaso-przetrzeń", która właśnie bardziej jest STANEM ŚWIADOMOSCI, w którym takie połączenie jest stałe... Czyli jest taki STAN w przestrzeni, w wiecznym TERAZ rozciągniętym w nieskończoność w przestrzeni i obejmującym wszystkie wymiary czasu, w którym to STANIE WSZYSTKO jako CAŁOŚĆ, JEDNIA...JEDNOCZEŚNIE ISTNIEJE jako: JEST, BYŁO I BĘDZIE :-)
To, co WYPRAWIA ŚWIADOMOŚĆ we wszechświecie we wszelkich możliwych przejawach jest wprost nie do opisania :-))))), ale jest do doświadczania na nieskończoną ilość sposobów :-) I tu rozumiem to, co piszesz, że "tego nie znajdziesz w pamięci". Pamięć jest związana z umysłem, ale świadomość łączy działania naszych różnych zmysłów poza tymi "fizycznymi", których zazwyczaj używamy. Te "fizyczne" i dodatkowe zmysły działają na poziomie naszego umysłu, serca, naszych ciał, ducha i duszy... Świadomość integruje działanie tych zmysłów zmieniając naszą percepcję i umożliwiając łączenie "siebie" z innymi, coraz bardziej odmiennymi częściami swojej tożsamości. Te części są nieprawdopodobnie zróznicowane... od cząstek eteru przez atomy, bakterie, minerały, rosliny, ludzi, duchy, anioły, diabły, boginie i bogów, różne byty nieznane, do gwiazd i galaktyk.... to tylko przykłady tych "naszych" różnych części...
Tak, to mocno odleciane, wiem :-)))
Dziękuję pięknie za pozdrowienia z głębi Twojego istnienia. Odwzajemniam je i przesyłam do Ciebie.