niedziela, 13 kwietnia 2014

DESTRUKCJA I ZNISZCZENIE JAKO ZAKOŃCZENIE STAREGO CYKLU?


Zapiski z dnia 7. marca 2014


BĄDŹ TĄ ZMIANĄ, KTÓREJ PRAGNIESZ W ŚWIECIE - MAHATMA GHANDI

UNIWERSALNE, KRYSZTAŁOWE ZWIERCIADŁO NIE POSIADA SWOJEGO WŁASNEGO UMYSŁU. NIE MA TAM NIC INNEGO NIŻ ODBICIE TEGO, CO POKAZUJEMY... SOBIE w INNYCH i INNYM w SOBIE.

Wybrałam świadomie świadome życie w harmonii, wolności, ufności i obfitości, w pełnym zrozumieniu i miłości do wszystkiego, co istnieje. I mogę po prostu czuć wdzięczność. Widzę wokół odzwierciedlenie tego, co we mnie: harmonii, wolności, ufności i obfitości. Jeśli ktoś chce warunkować swoje szczęście i decyduje się na to, to ma prawo dokonać takich wyborów dla siebie. Ja wybrałam świadome życie w miłości, harmonii, wolności, ufności i obfitości. Jest jeden "warunek" - zero jakichkolwiek oczekiwań. Po prostu tu i teraz już jestem wdzięczna i szczęśliwa. Wystarczy utrzymać się w czystości serca i czystości umysłu - to ten tak zwany punkt centrum, punkt zero... w tu i teraz. W prawdziwej niewiadomej… ;-)


1. DESTRUKCJA

“Ta siła w końcu prowadzi nas do wolności zamiast zabijać.” - cytat z książki p.t. "Magiczna Podróż" Taishy Abelar.

Miałam sen… Przebudziłam się z tego śnienia w nocy zastanawiając, jaka dla mnie informacja z niego płynie? I przypomniałam sobie, że wczoraj opublikowałam notkę http://tonalinagual.blogspot.com/2014/03/siy-niszczycielskie-w-nas.html, w której odniosłam się do tego, co napisał Dawid56 na Mistyce Życia. Wspomniał tam o święcie Shivaratri, które jest poświęcone jednemu z najważniejszych bogów hinduskich Shivie. Shiva jest jednym z trzech bóstw z triady Brahma, Wishnu i Shiva. Shiva jest „odpowiedzialny” za proces zmiany poprzez niszczenie. Są ludzie, którzy oczekują tego zniszczenia na zewnątrz. Zapowiadają apokalipsę Ale to projekcja która dla nich może się kiedyś zrealizuje. 

Zainspirowało mnie to do przypomnienia, czym są takie "rytuały" jak ów taniec Sziwy Niszczyciela, jak możemy poszerzać swoją świadomość poprzez rozpoznanie swoich własnych, nieświadomych "demonów", które przejawiają się... także przez nasze sny. Przypomniałam o pracy z LUSTREM (poszerzaniu świadomości czy też samo-świadomości), która oparta jest o wiedzę według której każda istota ludzka, każda sytuacja może być dla nas odbiciem tego, co w nas nieuświadomione; w ten sposób, uznając innych jako cząstki siebie (całości, Jedni). Dzięki temu możemy poszerzać swoją świadomość uwalniając siebie od wpływu nieświadomych "wzorców" myślenia i działania.


2. ZAGADKA ŚMIERCI

Kilka dni temu czytając notki na blogu MARTY Mnatrafiłam na art pt. ŚMIERĆ JAK MALOWANA, a w nim na zdjęcie obrazu Gustawa Klimta "Życie i śmierć": 

Napisałam tam krótki komentarz. Oto fragment:

"nieuchronna śmierć.”


Tu skojarzenie mam z naukami Tolteków (np. Don Juana z książek C.Castanedy), według których śmierć zawsze nam towarzyszy i znajduje się tuż obok, po lewej stronie. Zawsze można zadać jej pytanie – gdy zajdzie taka potrzeba i uzyskać odpowiedź…

“a śmierć czeka w bezruchu na dogodny moment by zaatakować.”

Przeleciało mi przez głowę pytanie: czy ona atakuje? Chyba nie musi. To być może jakieś nasze wyobrażenia wynikające z lęku przed nią. Postrzegam ją inaczej: cierpliwa podąża za nami, zawsze gotowa, zawsze obecna, cierpliwie czeka na odpowiedni moment. Wtedy, gdy on nadchodzi, śmierć robi to, co ma do zrobienia; ona wie, kiedy działać i jak… Ale, coś mnie zaskoczyło? Na tym obrazie Klimta “Życie i śmierć”, śmierć ma wyjątkowo “piękny uśmiech”. Nikt z ludzi przedstawionych na tym obrazie nie ma takiego. Dziwne.

Z Alteą z gwiazd http://alteazgwiazd.wordpress.com/2014/03/05/wywiad-z-carlosem-castaneda/ prowadziłam dialog na jej blogu dotyczący m. innymi nauk tolteckich, tradycji "linii przekazu", "ostatnim" nagualu, "ostatnim" dalajlamie... zakończeniu "starych linii przekazu"... A także o "abstrakcyjnym locie" i "przesuwaniu punktu scalającego świadomość", o dakiniach i czarownicach... Tym tematom poświęcona jest też moja notka http://tonalinagual.blogspot.com/2014/03/tradycje-i-linie-przekazu-wiedzy.html "Abstrakcyjny lot" jest związany z uniknięciem pożarcia przez Orła Świadomości, który zazwyczaj pożera ową świadomość ludzi w momencie śmierci... A wczoraj jeszcze przed zasypianiem przeczytałam w książce Taishy Abelar:

"Umieramy, ponieważ nie bierzemy pod uwagę możliwości przemiany".

Z kolei dziś rano przypomniało mi się śnienie o klanie czarownic i śmierci 


3. ŚMIERĆ JAKO CZĄSTKA MOJEJ TOŻSAMOŚCI

I nagle zdałam sobie sprawę, że wyparłam kiedyś tę część siebie samej, swojej tożsamości, która uśmierca samą siebie... Moje myśli o śmierci do tej pory powiązane były z tym, że śmierć jest czymś... całkowicie naturalnym, jest integralną częścią życia, istnienia, ale jednocześnie postrzegałam śmierć jako "ją"... Myśli typu: "Śmierć to ona. To ona nas uśmierca. To ona mnie uśmierca"... wydałały się być takie oczywiste. A przecież to wzorzec taki sam, jak inne. I taki wzorzec też można zmienić, przetransformować w sobie, uwolnić się od niego albo ten wzorzec uwolnić od siebie ;-)

Zazwyczaj, aby poszerzać swoją świadomość (świadomość siebie), stosowałam metodę PRACY Z LUSTREMStosowałam ją skutecznie wówczas, gdy coś mnie denerwowało lub drażniło w innych. Pisałam wtedy np.: ona jest złośliwa. Następnie pisałam: ja jestem złośliwa. W ten sposób wyciągałam ze swojej nieświadomości cząstkę swojej tożsamości i przyjmowałam tę wypartą część siebie (część swojej tożsamości) na poziom świadomości. I szukałam w sobie, w swojej pamięci takich swoich zachowań, w których bywałam złośliwa. Przyznanie się przed sobą nie bywa łatwe, ale robiłam to z coraz większą odwagą. Potem ten wzorzec zmieniałam, "transformowałam w sobie" przyjmując do świadomości i "uwalniając się" od niego.

Teraz inni ludzie już mnie nie denerwują ani nie drażnią Co najwyżej mogę czuć się poruszona. Mam dla nich wiele zrozumienia, współodczuwania i miłości. Lecz nagle poczułam, by znów zastosować tę metodę LUSTRA tym razem wobec… śmierci… Sama byłam zaskoczona. Przecież nie poczułam żadnej złości, irytacji czy jakichkolwiek negatywnych emocji względem śmierci. Po prostu poczułam, że mam przejrzeć się w niej jak w lustrze, by uświadomić sobie to, czego może jeszcze nie jestem świadoma... Tak więc zrobiłam i napisałam:

ona jest śmiercią. Ona uśmierca mnie i innych.

A następnie napisałam:

Ja jestem śmiercią. Ja uśmiercam siebie i innych.

Nagle dogłębnie zdałam sobie sprawę, że śmierć także jest cząstką mnie samej; cząstką "mojej" ekspandującej świadomości (wyższego Ja? Jaźni? ). Jakże trudne było pomyśleć, napisać: śmierć to ja, to ja uśmiercam siebie i innych Ale gdy to zrobiłam, okazało się, że to ja uśmiercam samą siebie poddając się nieświadomie pewnym wzorcom myślenia i działania, które do tego prowadzą...

Stosując dalej metodę LUSTRA mogłam teraz napisać: 

wyciągam ze strefy cienia, z nieświadomości tę część mojej tożsamości, która jest śmiercią, która uśmierca innych, mnie i... siebie. (Innych, ponieważ inni są częścią mnie na poziomie wielowymiarowym jako cząstki Jedni, a tym samym uśmiercam także samą siebie... na wielu poziomach.) 

Dalej napisałam:

Przyjmuję na poziom świadomości tę część siebie, która jest śmiercią, która uśmierca innych i siebie... z akceptacją, zrozumieniem i miłością.

To spowodowało, że nagle zaczęłam sobie przypominać wiele sytuacji, w których do tej pory nieświadomie uśmiercałam. Przez wieki, tysiące lat albo i znacznie, znacznie dłużej. Na wielu różnych poziomach świadomości (tożsamości) np. jako osoba, kobieta i mężczyzna, jako ludzkość, jako istota w różnych formach energetycznych i materialnych, jako żywioły itd Przelewały się przeze mnie obrazy jak z filmu z tysiącami nakładających się na siebie, przenikających się wzajemnie "scen" śmierci i umierania I mogłam wreszcie przyjąć to wszystko do świadomości i uwolnić w sobie - osobie. I zdałam sobie sprawę, że to wszystko było, że to wszystko skądś znam, pamiętam… 


4. UWOLNIENIE ŚMIERCI OD SIEBIE

Teraz mogłam podjąć decyzję zmiany tego wzorca. Ale na co? Wiem, że na przykład istnienie "w nieskończoności" w jednej, stałej formie fizycznej może stać się okrutną pułapką ego. Wtedy wciąż żyjesz, a inni starzeją się i umierają, a ty wciąż żyjesz w jednym i tym samym ciele, w jednej i tej samej formie albo podobnych. To wybujałe ego-ja chce tak trwać i próbuje naginać do swoich zachcianek prawa natury. Chyba że można całkowicie uwolnić się od wszelkiego przywiązania do obecności fizycznej ludzi, których spotykasz przez wieki. Ale wtedy, jeśli uwalniasz się od przywiązania do innych, uwalniasz się także od swojego przywiązania do istnienia w jednej formie fizycznej. W każdym razie, nie wiem skąd, ale to doświadczenie też jest mi znane...

Następnie napisałam: 

Mam wolną wolę i na najgłębszym poziomie świadomości podejmuję decyzję zmiany tego wzorca bycia śmiercią i uśmiercania siebie i innych. A energię tego wzorca zmieniam na... otwartość na zmiany formy istnienia.

Podjęłam tę decyzję płynącą z serca - na najgłębszym poziomie swojej świadomości - zgodnie z Wolą Całości i przetransformowałam w sobie energię tego wzorca. Pozwoli mi to odzyskać energię, którą "pochłaniał" ów stary, nieświadomy dotąd wzorzec uśmiercania siebie i innych. I nagle przyszło głębokie zrozumienie i stałam się świadoma, że 

umierają tylko te części Całości, które są od niej oddzielone. Bo istnieją w iluzji oddzielenia. I boją się albo śmierci albo życia (to dwa skrajne bieguny tego samego). Życie w iluzji oddzielenia przynosi chaos, walkę, cierpienie i śmierć, które są... iluzją wynikającą z zapomnienia. Podziały są tylko iluzją. Umysł ograniczony ego-ja dzieli, ocenia, oczekuje, wartościuje itd., itp., a sam jest... iluzją. Sam jest podzielony, oddzielony jako wyłoniony z Jedni. Pisałam o Jedni wielokrotnie :-)

Chociaż widzę też, że umysł jest także wspaniałą, aktywną i niezmiernie atrakcyjną grą światła i cienia, dobra i zła oraz wszelkiej polaryzacji, biegunowości... I wiem, że wszystkie części Całości zawsze są częściami Całości, więc poczucie bycia oddzielną częścią jest tylko iluzją stworzoną przez ego-ja.
Ego-ja też nie jest ani dobre ani złe. Ma swoje przeznaczenie, funkcję, zadanie do spełnienia… Poczucie oddzielenia dzięki ego-ja o ograniczonej tożsamości pozwala na głębokie doświadczenie poprzez ciało fizyczne (biologia, psychika, mentalność, emocjonalność itp.) istnienia w materialnej formie. 

Ponowne połączenie z Całością daje radość istnienia i przynosi coraz większe zrozumienie, spokój dla umysłu, harmonię, pokój, wypełnia miłością wszechogarniającą... a świadomość niemalże ekspanduje.

Te części Całości, które łączą się na powrót z Całością, istnieją wiecznie. Mogą zmieniać swoje formy istnienia jako energetycznych bytów, istot, mogą zmieniać także swoje materialne formy; są zmienne, wciąż żywe i istnieją w nieskończoności przejawów i potencjalnych zmian. Dla nich śmierć jest tylko doświadczeniem przejścia z formy do formy, jest bramą przejścia. Z formy energetycznej do innej energetycznej,  z formy energetycznej do materialnej, z formy materialnej do innej formy materialnej, z formy materialnej do innej formy energetycznej  Energia Całości wypełniająca formę i sama forma to Dusza, Świadomość. Forma wyodrębniona z całości… to Duch, Umysł. Duch, Umysł określa i ogranicza do "bytów samych w sobie" różne części Całości i w ten sposób oddziela, po pierwsze - od Całości, a po drugie - od siebie wzajemnie - różne cząstki Całości.

Rysunek pt. "podróże świadomości" z notki pt. CYKLE CZASOPRZESTRZENNE I ŚWIADOMOŚĆ:



I mimo, że to wszystko już sobie przypomniałam, to teraz po prostu poczułam to głęboko w sobie. Doświadczyłam tego świadomie w swojej... wewnętrznej przestrzeni Świadomości.


4. POSTRZEGANIE ŚMIERCI

Mamy wiele możliwości postrzegania procesów umierania, transformacji, zmiany form czy istnienia w nieskończoności:

1. Możemy wierzyć, że nasze życie, nasze istnienie kończy się ze śmiercią fizycznego ciała, bo potem nie ma nic, co ludzki umysł mógłby pojąć coś, co przekracza jego możliwości percepcyjne (z powodu mocno ograniczonej świadomości - tożsamości ego-ja).

2. Możemy wierzyć, że ciało jest materialną, fizyczną maszyną, biologicznym pojazdem dla duszy.
I że to ciało jako forma biologiczna umrze, ulegnie degradacji, a dusza uda się w dalszą podróż... do "nieba", "piekła", 'czyśca"... w każdym razie do jakiejś innej "czaso-przestrzeni" lub "wymiarowości".

3. Możemy wierzy, że ciało jako fizyczna, materialna forma może być nieśmiertelne.

4. Możemy wierzyć, że będziemy wciąż i wciąż odradzać się nieświadomie w różnych formach - ciałach, w różnych światach... na przykład wędrując (zgodnie z prawem karmy) po Kole Życia - samsary.

5. Możemy wierzyć, że świadomie będziemy mogli zmieniać swoją formę fizyczną i podróżować po różnych światach.

6. Możemy wierzyć, że ciało jako fizyczna, materialna forma może ulec transformacji w energię np. w "tęczowe ciało" jak u buddy.

7. Możemy uwierzyć, że któregoś dnia wykonamy "abstrakcyjny lot" i polecimy tym “abstrakcyjnym lotem" znikając z całością swej istoty w nieskończoności” (o czym pisał na przykład C.Castaneda w swoich książkach).


Możemy wierzyć, uwierzyć albo po prostu… WIEDZIEĆ. Gdy jesteśmy połączeni z Duszą, a poprzez nią z Całością, zawsze w tu i teraz spływają do nas informacje, które prowadzą nas zgodnie z Wolą Całości z czystego umysłu - od Ducha. Tak zwane 'urzeczywistnienie' to stan istnienia, w którym osoba nie ma już własnej woli, lecz jej wola połączona jest z wolą Całości albo - jak nazywają niektórzy Źródła. To nie jest Bóg. To COŚ można nazwać PODWÓJNĄ Istotą boską (o żeńskim i męskim aspekcie).

Każdy ma prawo wybierać dla siebie (świadomie albo nieświadomie) to, w co chce wierzyć, co chce uznawać za swoją "prawdę", choć te "prawdy" to tylko cząsteczki, które są cząstkami Całości. I tylko Całość jest Prawdą. Każdy może postrzegać siły destrukcyjne, niszczycielskie czy śmierć jako "złe" lub "dobre". A może także wyjść poza to przywiązanie do rozdzielania wszystkiego na "dobre i złe". Wszystkie sposoby postrzegania wynikające z naszej "wiary" zgodnej z nabytymi wzorcami i przekonaniami lub "wiedzy" czy "widzenia" są równoprawne. Te świadome i nieświadome. To są przejawy naszej "wolnej woli" ego - ja oddzielonego od Całości przez ograniczoną tożsamość (świadomość siebie).

Ale gdy nasza wola łączy się z Wolą Całości, zmiany, jakie w nas jako istotach ludzkich zachodzą, stają się wprost... niewyobrażalne... wcześniej. Wszystko, co możemy sobie wyobrazić, już istnieje jako przejawione, ale to, czego nie możemy sobie wyobrazić, a przejawia się, świadczy o znacznej zmianie naszej świadomości. Nie zmieniałam się zbytnio przez około 40 lat swojego życia. Pomijając zmiany fizyczne, oczywiście. Ale kiedyś nie byłabym w stanie ani wymarzyć ani wyobrazić sobie tych zmian, jakie się we mnie dokonały przez ostatnie dziesięć lat.

Napisałam kiedyś: (na banerze bocznym tego bloga): pamiętam, że moje marzenia ogranicza moja wyobraźnia, a moją wyobraźnię ograniczają moje: programy, nawyki, wierzenia, przekonania, przywiązania i... mój strach. Dlatego wolę sobie nie wyobrażać już niczego (…) Teraz wolę już nie marzyć

Jak można przestać marzyć? - wielu zapyta. Można. Dopiero wtedy zaczynają zdarzać się cuda, bo nie oczekuję od innych i całego wszechświata, by naginał rzeczywistość do "mojej woli" wynikającej z chcenia małego ego-ja. Teraz wystarczają mi intencję, które nie narzucają tego, w jaki sposób są one realizowane. Zamiast marzeń mam intencje, które mnie prowadzą. Intencje dla mnie to… drogowskazy DUSZY, które łączą moją wolę z Wolą Całości.

Jesteśmy ciałem i świadomoscią. Gdy ciało "umiera" - zmienia swoją formę materialną, powraca do większej części całości np. do ciała Ziemi). A świadomość jako treść wypełniająca tę dotychczasową formę wraca do większej części Całości - Świadomości… (Stąd symboliczne "połykanie" świadomości ludzi, którzy umierają przez Orła Świadomości - w tradycji Tolteków *). "Wracamy"… "zlewamy się", łączymy się ze sobą jako Jednia, Całość… ŚWIADOMOŚĆ w sobie. Potem znów jako różne cząstki (cząstkowe świadomości) dostajemy różne formy - "kiecki", "maski"…

Istnieją cykle przejścia przez bramę śmierci, które można opisać jako:
- cykle z "utratą" świadomości połączenia - wtedy za każdym razem, gdy się rodzimy, nie pamiętamy swoich wcześniejszych form i "wcieleń" to samsara - Koło Karmy
- cykle z zachowaniem świadomości połączenia - wtedy przychodząc na świat pamiętamy swoje wcześniejsze formy i "wcielenia".

Czasem zdarza się, że część życia przeżywamy nieświadomi połączenia z Całością, Jednią - nie pamiętając, po co tu jesteśmy. Wtedy po prostu realizujemy "oprogramowanie" wzorcami dla ego-ja, a potem odzyskujemy pamięć połączenia i samo-świadomość (świadomość siebie jako czegoś znacznie większego od ja-ego naszych "małych" tożsamości oddzielonych od innych części Całości).





“Niestety, całość napisów widoczna jest tylko w trybie pełnoekranowym. W zwykłym trybie część napisów jest “zjadana”, ponieważ filmik po załadowaniu przestał być panoramiczny.”
_________________________________________________________




Sat Nam oznacza: Sat – prawda, Nam – tożsamość (prawdziwa tożsamość). Inni mówią, że słowo to znaczy… uwolnienie… albo urzeczywistnienie… "Prawda jako Tożsamość, lub Tożsamość Wszelkiego Bytu".


POMOSTY:
http://tonalinagual.blogspot.com/2011/11/cykle-czasoprzestrzenne.html
 7 kwietnia 2012 o śmierci wątek...
http://tonalinagual.blogspot.com/2012/05/jestem.html
Śmierć jest także w pewnym sensie iluzją, ponieważ zmienność i płynność jest kosmiczną zasadą istnienia.  To Transformacja, a śmierć jest bramą takiej transformacji, w której zachodzi zmiana formy istnienia. Oczywiście mogę siedzieć w miejscu i podróżować, ale najistotniejszymi podróżami są “podróże świadomości” czyli zmienność "zakresu - spektrum częstotliwości" świadomości…

4 komentarze:

  1. I kolejny raz dziękuję, jak za każdy wpis. Bardzo mi pomagasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wdzięcznością kochana Bajarko za Twoje słowa :-)
      Z wzajemnością…
      I z miłością...

      Usuń
  2. "..Ego-ja też nie jest ani dobre ani złe.
    Ma swoje przeznaczenie, funkcję, zadanie do spełnienia…
    Poczucie oddzielenia dzięki ego-ja o ograniczonej tożsamości pozwala na głębokie doświadczenie poprzez ciało fizyczne (biologia, psychika, mentalność, emocjonalność itp.) istnienia w materialnej formie. .."

    No tak, może się wydawać, że ego-ja stoi w opozycji do istoty duchowej, jaką bezsprzecznie jesteśmy ale... gdyby nie było nam potrzebne to po prostu by go nie było :D
    Chyba właśnie dzięki rozwiniętemu ego-ja posiadamy potencjał do samoświadomości oraz dojrzałej relacji ze Stwórcą, Bogiem....
    Bez tego rozwiniętego ego-ja, ta relacja przypomina relacje dziecka z rodzicem, czyli jest ograniczona, mimo, że wspaniała i niewinna...
    Oczywiście nie mówimy tu o nadmiernie "rozbuchanym" ego-ja ... ;)

    OdpowiedzUsuń