niedziela, 3 kwietnia 2016

JESZCZE COŚ O NASZYCH KŁAMSTWACH NIEUŚWIADOMIONYCH I ZMIANACH ŚWIADOMOŚCI

Notka ta jest kontynuacją poprzednich:
1. PRZYPOWIASTKA O KŁAMSTWIE
2. SUMIENIE A PRZEBUDZENIE SERCA

O kłamstwach jako wzorcu myślenia i działania "starego świata", który możemy zmienić... w sobie.

Kiedy denerwujemy się na przykład na to, co ktoś mówi albo wypisuje wiedząc, że to są czyjeś kłamstwa (bezzasadne oskarżenia, pomówienia itp.), to tylko świadczy o tym, że sami działamy jeszcze podobnie. Całkiem możliwe, że nie tak samo jak ten ktoś, ale jednak... podobnie - co znaczy, że okłamujemy sami siebie i sami generujemy jakieś kłamstwa. Lecz tak samo jak ten inny ktoś, kto kłamie, wciąż jesteśmy tego nieświadomi, że sami kłamiemy.

Bywa, że nie jesteśmy tego świadomi, że kłamiemy. Dlatego złościmy się na to, gdy ktoś inny nas okłamuje, a w skrajnych przypadkach, nawet gdy ktoś nas nie okłamuje, to i tak stajemy się na przykład podejrzliwi i doszukujemy się kłamstw tam, gdzie ich nie ma.

Kiedy sami kłamiemy, wtedy zawsze odczuwamy złość na innych, którzy kłamią, ponieważ to, co wysyłamy, wraca do nas.  Ale my nie jesteśmy tego świadomi, że kłamiemy. Dlatego złościmy się na to, gdy ktoś inny nas okłamuje. 

Kiedy zaś stajemy się świadomi tego, że sami kłamiemy, możemy świadomie dokonać zmiany tego sposobu działania (tego wzorca, "oprogramowania") i możemy przestać okłamywać siebie i innych. Oczywiście wymaga to "praktyki" oduczania się kłamania, ponieważ z powodu nieświadomej tendencji wytworzonej przez lata "praktykowania" kłamania i oszukiwania, mamy większą łatwość w okłamywaniu i oszukiwaniu siebie i innych niż w powstrzymywaniu się przed okłamywaniem i oszukiwaniem. Choć kłamstwa mogą mieć bardzo różny "kaliber", mimo to, kłamstwo, nawet takie pozornie "niewinne", zawsze pozostaje kłamstwem.

Kiedy udaje nam się dokonać tej zmiany w sobie i przestajemy kłamać, wówczas - gdy zostaniemy okłamani przez kogoś, mamy zrozumienie tego, że ten ktoś nie umie, nie może działać inaczej, ponieważ działa według pewnych wzorców (myślowych i działania), które sprawiają, że "musi" nadal kłamać. (Tak jak i my kiedyś to robiliśmy). I nawet teraz możemy czuć miłość do tej osoby i współodczuwać z nią... z powodu naszego uwolnienia od tego starego wzorca, a także zrozumienia, dlaczego ta osoba nadal tak działa (jak i my kiedyś także działaliśmy). 

I teraz zaczynamy wysyłać (generować z siebie) nowe wibracje - miłości, zrozumienia. Nowa wibracja, którą wysyłamy (generujemy z siebie) wobec starych okoliczności, sytuacji, utrwala naszą nową preferencję do istnienia w nowym stanie istnienia.  W ten sposób wyzwala się potencjał - możliwość, że także okoliczności świata zewnętrznego będą ulegały zmianie pod wpływem naszych "nowych" wibracji - zgodnie z zasadą, że to, co wysyłamy, powraca do nas. 


Nawet jeśli już wiemy, że to, co wysyłamy, wraca do nas oraz że to, w co wierzymy, ma moc kreowaniato i tak możemy być nieświadomi tego, co faktycznie wysyłamy (generujemy z siebie) i w co faktycznie wierzymy, a nie w co tylko - wydaje nam się, że wierzymy. Bo mamy jakieś wyobrażenia o sobie, jakieś iluzje na swój temat.

Kiedy już na jakiekolwiek czyjeś kłamstwo nie reagujemy złością i  jesteśmy świadomi, kiedy ktoś próbuje nas okłamać i przyjmujemy to kłamstwo ze zrozumieniem i miłością, w pewnym momencie przestajemy być okłamywani, ponieważ już nie czujemy się okłamywani i w ten sposób otrzymujemy potwierdzenie z zewnątrz, że zmiana (prawdziwa, radykalna) w nas dokonała się. Bo jeśli ktoś nadal  kłamie, to czyjeś kłamstwo nas już nie dotyka, po prostu ono nas już nie dotyczy. Jesteśmy świadome/świadomi, że ten ktoś okłamuje... siebie.

Dopiero, kiedy zaczniemy na te same okoliczności, sytuacje, zdarzenia reagować w nowy sposób, jest to sygnał, że dokonuje się w nas zmiana świadomości.

I pojawia się klarowne, przejrzyste rozpoznanie:

Czym są kłamstwa? Historiami zniekształcającymi obraz Rzeczy w Swej Istocie - rzeczy-w-istości. Po co kłamiemy? Po to, byśmy nie widzieli siebie takimi, jacy jesteśmy na prawdę, abyśmy mogli unikać odpowiedzialności za to, co myślimy, za czym podążamy i co robimy -co tworzymy, kreujemy, generujemy z siebie.

Prosty przykład: pożyczyliśmy od kogoś pieniądze, zbliża się termin oddania, a my nie mamy pieniędzy, żeby oddać, więc wymyślamy różne historie, aby siebie usprawiedliwić. Pożyczając pieniądze zawarliśmy umowę, nie tylko z tym, od kogo pożyczyliśmy, ale przede wszystkim ze sobą. 

Kiedy "zawaliliśmy jakąś sprawę" i nie możemy się wywiązać z umowy, oszukujemy siebie i innych stwarzając jakąś historię, która ma nas usprawiedliwić z naszego braku odpowiedzialności, z naszej ignorancji. Oczywiście moglibyśmy przyznać się do tego, że nie udało nam się wywiązać z umowy, jaką zawarliśmy, ale to wymaga odwagi przyznania się przed sobą i poniesienia konsekwencji. Dlatego za swój brak odpowiedzialności często „zwalamy winę” na kogoś innego lub na zewnętrzne okoliczności. A te zewnętrzne okoliczności są odzwierciedleniem tego, co w nas – na przykład naszej ignorancji i braku szacunku do siebie i do innych. Oszukujemy siebie i innych stwarzając jakąś historię, która ma usprawiedliwić nasz brak odpowiedzialności, naszą ignorancję.

W ten sposób doświadczamy naszego systemu wierzeń - to, co na zewnątrz dokładnie odzwierciedla to, co w nas. Ale okoliczności nie określają, nie determinują naszego stanu istnienia, lecz stan istnienia odzwierciedla, determinuje okoliczności zewnętrzne i to, czego doświadczamy. 

A kiedy zaczynamy uświadamiać sobie swoje kłamstwa, zdzieramy zasłonę iluzji, "dym iluzji rozwiewa się". Zobaczenie prawdy o sobie może być szokujące.


Całkiem możliwe, że gdybyśmy wszyscy przestali reagować w jakikolwiek sposób na to, co mówią czy piszą inni, a co odczuwamy jako destrukcyjne (gdybyśmy przestali innych pouczać, traktować innych z wyższością nie negując czyichś wypowiedzi i działań, nie próbując udowadniać innym swojej racji), a zamiast tego przyjęli to, co inni z siebie generują takim, jakie to jest, wówczas przestalibyśmy zasilać w jakikolwiek sposób to, co ktoś inny z siebie generuje czyli to wszystko, co inni w ten sposób zasilają i współtworzą.

Przede wszystkim można przestać tak poważnie traktować to, co inni mówią, piszą, a co my uważamy za nieprawdziwe albo wręcz kłamliwe. 


Marek:
„A ja przestaję wierzyć w to, że wszystko jest projekcją naszego umysłu, bo w takim wypadku byłbym sam jeden w świecie, jak ten przysłowiowy ” kołek w płocie”.”

Oczywiście, że nie wszystko jest projekcją umysłu, zwłaszcza twojego.:-) Z twojego umysłu-mózgu nie pochodzi wszystko. Z twojego umysłu - mózgu pochodzi tylko to, czego ty (jako indywidualne ja) doświadczasz. To, co cię otacza i czego doświadczasz jest odzwierciedleniem tego, co pochodzi z twojego mózgu-umysłu. Z mojego mózgu-umysłu pochodzi to, czego doświadczam ja. Twoje doświadczenie, moje doświadczenie jak i doświadczenie każdej i każdego z nas pochodzi z naszych umysłów. A nasze umysły są cząstkami Umysłu Uniwersalnego. Doświadczenie twoje, moje, jej, jego, wszystkich ludzi pochodzi z naszych głów - mózgów - umysłów.  

To, co pochodzi z naszych umysłów, pochodzi z Umysłu Uniwersalnego. (jako przejaw DUCHA – JA - {BOGA})

Okoliczności zewnętrzne odzwierciedlają nam to, co pochodzi z nas, z naszych mózgów-umysłów. Jeśli mózg-umysł dominuje nad sercem - świadomością, nasze postrzeganie rzeczywistości i tego, co nas otacza, (a co jest odzwierciedleniem tego, co w nas), nasze postrzeganie (zwane percepcją) jest bardziej ograniczone niż wtedy, gdy nasz mózg-umysł zaczyna współdziałać z naszym sercem-świadomością.

Subtelne odczucia z naszych serc pochodzą z Uniwersalnej Świadomości (jako przejaw DUSZY – JESTEM {BOGINI}).

Gdy ignorujemy nasze subtelne odczucia ze strefy serca, to nie jesteśmy w stanie dostrzec tego, jak i dlaczego – w jaki sposób postrzegamy rzeczywistość, która jest odzwierciedleniem i doświadczaniem tego, co w nas. To dzięki temu odzwierciedleniu doświadczamy wszystkich naszych przekonań, często i przede wszystkim tych, których nie jesteśmy świadomi  - gdy umysł-mózg pan-uje nad świadomością-sercem.

Jeśli w coś wierzymy, uznajemy za prawdę, to doświadczamy tego, w co wierzymy, co uznajemy za prawdę. Kiedy zmienia się to, w co wierzymy, co uznajemy za prawdę, zmienia się nasz stan istnienia. I wtedy powoli (względnie ;-)) okoliczności zewnętrzne zaczynają odzwierciedlać nam te zmiany, których dokonaliśmy w sobie.


Dlatego zobaczenie prawdy o sobie może być… nawet bolesne i szokujące. Więc wolimy przed sobą ukrywać prawdę o sobie (zagłuszając głos serca-świadomości) pozwalając różnym przekonaniom, koncepcjom, historiom (pochodzącymi z mózgu-umysłu), zniekształcać Rzeczy-w-Istość. Dopóty, dopóki nie podejmiemy świadomej decyzji zmiany i uwolnienia się od tego typu "starych" wzorców. Czego nam wszystkim z serca życzę. Ale wiem, że uwalniamy się wtedy, kiedy i jeśli tego potrzebujemy. ❤

Jeśli zaś ktoś jest w takich "programach", że musi, potrzebuje kłamać, to tak będzie robić. Aż w pewnym momencie zacznie dostrzegać i uświadamiać sobie te kłamstwa... poznając SIEBIE.

6 komentarzy:

  1. Hej Kochana :-) - jaki jest Bóg/Źródło? Jaka to jest Osobowość/Usposobienie? :-) Czy miano najlepszego Przyjaciela pasuje tutaj?
    Będąc na Ziemi żyjemy w iluzji oddzielenia - czy to prawda, że będąc w "oddaleniu" po powrocie będziemy odczuwać to PIĘKNO jakby Głębiej, gdyż znamy inne mniej przyjemne smaki rzeczywistości?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochany Poszukiwaczu Prawdy.
    Wyjeżdżałam i nie miałam kontaktu z internetem.
    Na swoje powyższe pytania... znasz odpowiedzi. :-) ❤
    Pozdrawiam cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Jestem

    odebrałem myśl , obniż częstotliwość wypowiedzi na MŻ i zastosowałem się do tego . Myślę ,że wyszło mi to na dobre.

    Te wolne chwile pomogły mi uporządkować swe treści i zsyntezować puentę.

    Teraz dostrzegłem ,że nie różnimy się tak bardzo w rozumieniu wszechrzeczy.

    Być może różnią nas nasze motywacje , Ty dużo wskazujesz na różnorodność rozumienia współrozmówców i błędy w szczegółach . Ja choć w tym uczestniczyłem , nie rozumiałem ,że szukam " kondensatu " syntezy swego istnienia.

    Znalazłem , a ponieważ dużo szlifów odebrałem dzięki dialogom z Tobą pragnę się nim podzielić:

    Ja jestem w Bogu, a Bóg we mnie.

    Ta sentencja w mym odczuciu prostuje wszelkie błędne teorie . Uzupełnia braki osobowości i rozumienia jak żyć. Wystarczy ją przyjąć za swoją w pełnym rozumieniu wynikających z niej treści .

    Wierzę też że jest ukoronowaniem edukacji religijnej , społecznej , etycznej. Niesie wolność dla siebie i innych , otwiera człowieka na nową jakość istnienia.

    Posyłam serdeczne całusy.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  4. "Ja jestem w Bogu, a Bóg we mnie.
    (...)
    Wierzę też że jest ukoronowaniem edukacji religijnej , społecznej , etycznej. Niesie wolność dla siebie i innych , otwiera człowieka na nową jakość istnienia.
    "

    -------------------
    Wspaniale. Dziękuję, że się ze mną podzieliłeś znalezieniem "kondensatu" syntezy swego istnienia". Możliwe, że jest to dla ciebie "ukoronowaniem edukacji religijnej, społecznej , etycznej". :-)

    "„Pozwól nam kochać się wzajemnie, bo Miłość pochodzi od Boga. I każdy, kto kocha, narodzony jest w Bogu i zna go. Ten, kto nie kocha, nie zna Boga, bo Bóg jest Miłością. Kto spoczywa w Miłości, spoczywa w Bogu, a Bóg jest w nim.
    (..)
    Ja jestem Bogiem, mówi Miłość, bo Miłość jest Bogiem, a Bóg jest Miłością, więc dusza zanurzona w Miłości jest Bogiem. Jestem Bogiem, bo moja Dusza ma boską naturę, i mogła stać się Bogiem pod warunkiem, że rozpłynęła się w Miłości. Miłość jest moim nauczycielem i przewodnikiem, moim boskim pokarmem.
    (...)
    Skoro Bóg nie czyni zła i nie grzeszy, to Nieśmiertelna Dusza w idealnym z nim zespoleniu, także nie jest już zdolna do zła ani grzechu”
    - Margo Perete

    :-) <3

    Odczuwam jednak, że to słowo "Bóg" przynależy do tego świata, który dla mnie powoli staje się "starym światem", ponieważ... dlaczego nie Bogini? :-D Bogini jako cząstka TEGO SAMEGO, co i Bóg, wciąż pozostaje pomijana, gdy używamy wyłącznie słowa "Bóg" na opisanie choćby Miłości i Jedni, Całości, Wszystkiego, Co Jest... :-)

    Za serdeczne całusy dziękuję.
    I pozdrawiam ciebie serdecznie, i przytulam do Serca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma w naszym pojmowaniu rozdźwięku , tradycja - słowo Bóg jest zrozumiałe dla większości ludzi i dlatego go stosuję .
    Dla mej psyche zanurzonej w tradycji ono również jest bardziej przystawalne , co nie zmieni faktu że rozumiem pod nim Ojca-Matkę względnie Uniwersum .

    Myślę że każdy w swym czasie dojdzie do właściwego rozumienia Boga w sobie - tym się nie martwię.


    no to mamy dwa przytulone serduszka
    z wzajemnością .

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  6. "Myślę że każdy w swym czasie dojdzie do właściwego rozumienia Boga w sobie - tym się nie martwię."

    Bo w rzeczy samej, kochany Marku, nie ma czym się martwić. :-)


    OdpowiedzUsuń