czwartek, 1 stycznia 2015

JESZCZE O PRAWDZIE COŚ... I PRZYJMOWANIU SIEBIE W SIEBIE...

Na pożegnanie roku 2014.



"Są trzy prawdy: świento prowda, tys prowda i gówno prowda." - Józef Tischner.
 Z pozdrowieniami (specjalnymi dla Marka, który przypomniał mi o tych "trzech prawdach")... 


Wolność zaczęłam w pewnym momencie postrzegać jako bycie poza wszelkimi punktami widzenia, myślami, pomysłami, ideami, koncepcjami, doświadczeniami... a i tak przekonałam się, że to była pewna idea, której musiałam doświadczyć poprzez... "wejście w pustkę". To było zaskakująco piękne doświadczenie, a ponieważ dojrzewałam do niego, to stało się... łatwe. 

I teraz wiem, że wszystko, co kiedykolwiek pomyślę, zrobię, doświadczę, będzie właśnie tą myślą, tym działaniem, tym doświadczeniem. Nie ma ucieczki od doświadczenia, nie ma stanu poza stanem. Jest życie, istnienie i zawsze jest jakiś stan, w którym się znajduję, w którym JESTEM jako jakieś, (czasem nawet może i bliżej nieokreślone) JA. Dynamika zmian stanów raz może być mniejsza, raz większa, nie ma to znaczenia. Jak już zaczynamy zauważać życie takie, jakie jest, staje się ono łatwe i przejrzyste. Nawet, gdy doświadczamy tzw. trudnych sytuacji.

Bywa, że wiele, bardzo wiele przychodzi do nas z powrotem z tego, co "na-wysyłaliśmy się" do innych kiedyś. Dokładnie dwa lata temu, potem rok temu, a także teraz (przez ostatnie trzy lata zawsze przed i w okresie świątecznym mniej więcej, choć wcześniej bywało różnie) mam procesy "przyjmowania z powrotem tego, co kiedyś wysłałam"... Za każdym razem trochę inaczej, coraz bardziej świadomie, z coraz większym zrozumieniem i miłością... W ubiegłym roku bardzo trudny był to proces. Ale i piękny. Opisałam go tutaj:

W tym roku już nie tak bardzo trudny był. Chociaż zaczęłam źle się czuć przed wigilią i do wczoraj miałam z jednej strony ciężki energetycznie proces, ale piękny jeśli chodzi o rozwój świadomości i zrozumienia... I nie tak bolesny, jak w ubiegłym roku. Mimo niefajnego samopoczucia (zapalenie pęcherza, coś z nerkami i oskrzelami - jakiś wirus), w sercu cały czas odczuwałam radość istnienia. Takie subtelne odczucie, trudne do opisania. W śnieniu natomiast wszystko jest takie przejrzyste, takie zrozumiałe, oczywiste. Jestem tego świadoma, gdy śnię. Zaczynam postrzegać jakbym miała całkiem inny mózg - inaczej pracujący. I umysł czysty i przejrzysty... A czasem stan pustki i ufności bez granic. Och, dzieje się, pięknie się dzieje. trudno to opisać. A może i nie trzeba.

Co roku mniej więcej w tym samym czasie od trzech lat, ale za każdym razem inaczej... To trzeci rok. Czuję, że w przyszłym roku w tym samym czasie będzie już bardzo... inaczej.

To "przyjmowanie z powrotem" to tak naprawdę poznawanie siebie w wewnętrznej przestrzeni naszej samo-świadomości. Powoli przypominamy sobie w ten sposób, kim jesteśmy. I zaczynamy coraz więcej rozumieć... To ma związek z tym, co napisała do mnie Margo0307:

"Ja wiem jedno - że prawie wszyscy z nas byli obecni we wszystkich cywilizacjach, które odcisnęły swój ślad na Ziemi i teraz znowu powróciliśmy, by zrealizować różne indywidualne i zbiorowe cele..., aby połączyć - być może - jakieś wzorce duchowego rozwoju w naszej ludzkiej świadomości... Z tego też powodu zostaliśmy zapewne obdarowani różnymi, specyficznymi sposobami zachowania, różnymi darami wspomagającymi nas w naszych obranych celach i zadaniach..."

Tak. I niektórzy z nas będą obejmować coraz więcej i więcej w sobie, w swojej wewnętrznej Przestrzeni Miłości - że tak to nazwę - będą obejmować swoją samoświadomością...  i przenikać... i łączyć w sobie... i harmonizować... różne cząstki siebie z różnych "królestw, światów, równoległych rzeczywistości, epok" itd, itp... różne cząstki Siebie, coraz więcej i więcej cząstek coraz większej Całości, Jedni.

Jeśli myśli, koncepcje, które uznajemy za prawdę limitują, separują, segregują i dzielą, jest to bardzo ograniczona prawda w sensie wiedza (choć w swej strukturze może być nawet bardzo efektowna i skomplikowana lub uwodząca swoją prostotą). Prawdą wtedy jest to, co jednostka uznaje za prawdę. Kiedy jednak ludzie uznają za prawdę jakieś idee, myśli czy koncepcje, które ludzi skłócają ze sobą i ustawiają ich przeciwko sobie, potęga Księcia Kłamstwa wzrasta, bo ci, co wybierają takie właśnie idee, przekonania i myśli, są jego sługami. Grają w jego gry (są przez niego grani) i są gotowi złożyć na ołtarzu tych "własnych idei - prawd", innych ludzi. A czasem nawet siebie. Bywa, że nieświadomie... ulegając np. procesowi autodestrukcji. (Uwaga na marginesie: Książę Kłamstwa jest tak samo doskonały jak każda inna idea czy koncepcja.)

Każdy rozwija wiedzę tylko do takiego stopnia, do jakiego pragnie i pozwala sobie rozwinąć. Podobnie ze świadomością. W tym świecie w zdecydowanej większości wiedza była/jest oparta przede wszystkim na strachu (np. przed jakimiś siłami ciemności) i zrozumieniu opartym na polaryzacji. Była/jest oparta na sądach, etykietowaniu i segregacji ludzi. To się zmienia. To może się zmienić...

Każda istota w swoim marzeniu - śnieniu tworzy różne prawdy, które w zgodzie z jej własnymi doświadczeniami, pragnieniami, przekonaniami (i w celu spełnienia własnego indywidualnego ja) są jej potrzebne na drodze ewolucji... w mądrość. Aby to osiągnąć, każda istota będzie szukała takich źródeł prawdy, które potwierdzają to, w co ona chce wierzyć. Jest zatem tyle prawd, ile istnieje istot, które posiadają wolną wolę i potrzebę, aby tworzyć prawdę inaczej niż inni. A którąkolwiek ideę, koncepcję, nawet myśl uznasz za prawdziwą i ją zaakceptujesz, ona przekształci się w doświadczalną rzeczywistość w Twoim życiu. A zawsze jakaś część owej idei, koncepcji, obrazu, a nawet myśli... jest ukryta w innych "wymiarach" i czeka... gotowa do rozpoznawania jej poprzez... nasze indywidualne doświadczenia. I może nas mocno zaskoczyć i zadziwić wielce, kiedy ją wreszcie odkryjemy...

Opinie różnych osób na dany temat różnią się od siebie czasami w dużym stopniu, ponieważ zostały sformułowane w oparciu o indywidualne doświadczenia, porozumienia i nieporozumienia zgromadzone w duszy i to nie tylko w czasie tego życia, ale także wszystkich poprzednich. Zatem jedna osoba może być przekonana, że coś jest prawdą, a inna nie dostrzega tych przekonań jako prawdy. Te obie osoby nie będą w stanie zrozumieć siebie wzajemnie, ponieważ nigdy nie były sobą wzajemnie i nie dysponują zestawem takich samych doświadczeń, ani nie mają takiej empatii, by "zrozumieć" tę drugą osobę np. przez zobaczenie jej jako SIEBIE - swoje "lustrzane odbicie". Tylko Ci, którzy są w stanie zobaczyć siebie w drugiej osobie, uwalniają siebie i transformują, poprzez doświadczenie absorbują wnioski ze swoich "lekcji" w ziemskiej "szkole życia".

Tylko Ty wiesz, a właściwie może zgrabniej byłoby napisać, że tylko Twoja dusza wie, co jest dla Ciebie najlepsze i najprawdziwsze. I tylko ja wiem, a właściwie moja dusza wie, co jest dla mnie najlepsze. Natomiast, jeśli zechcemy dojrzeć jako istota ludzka w tym świecie, to potrzebujemy postarać się znaleźć taką prawdę, która nie będzie nam "kazała" oceniać, etykietować i segregować ludzi albo próbować ich straszyć, szantażować, oczekiwać od nich, że będą nam posłuszni itp. Ale... ponieważ mamy wolną wolę, to i tak robimy, jak, a przede wszystkim to, co niby chcemy i możemy... z powodu przywiązania do pewnych myśli, idei, koncepcji - ogólnie różnego rodzaju przekonań, które uznajemy za prawdę. To możemy nazwać iluzjami prawdy. Każdy ma swoją i niektóre z nich są sprzeczne ze sobą. Każdy dokonuje swoich wyborów...

Wspaniały stan jest wtedy, gdy można czuć coraz większą wolność od wyborów innych, prawda? Niektóre doświadczenia są już nam niepotrzebne. Czasem wystarczy, że patrzymy na innych (słuchamy, czytamy) i mamy pełne zrozumienie dla tego typu sposobów myślenia, postrzegania, działań i emocji. A to stąd, że już takie "lekcje" mamy "odrobione" i wnioski wyciągnięte, i wzorce rozpoznane i uświadomione (gdzieś, kiedyś... bo skądś to znamy). Ale czegokolwiek zapragniemy w naszych myślach i tak otrzymamy to zawsze prędzej czy później, abyśmy mogli tego doświadczyć. I... "zrozumieć" siebie... i swoją nieograniczoność...

Jedynie poszerzona świadomość jest istotnie wolna od ograniczeń wynikających z ocen, sądów, wyroków i przekonań. Kiedy rozwijamy się w swojej prawdzie do takiego stopnia, który pozwoli objąć to nieograniczone "zrozumienie", wtedy jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć miłość, radość i kontinuum, którym w swej Istocie i boskości naprawdę JESTEŚMY jako indywidualne JA, które łączy w sobie poprzez samo-świadomość WSZYSTKO, CO ISTNIEJE w JEDNO-ISTNOŚĆ. Tak, podoba mi się teraz to nowe dla mnie słowo: JEDNO-ISTNOŚĆ  ;-).

I polecam do obejrzenia... o śnieniu... i możliwościach, jakie nam daje świadome śnienie... o tym własnie dzieli się swoją wiedzą niejaki Bashar:







   I "moja"- " tys pikna" prawda: warto przede wszystkim ufać sobie, swojemu sercu, swojej intuicji, potrzebom swojej duszy jako wielowymiarowej części siebie… aby móc obserwować wyczyny swojego ducha...  a tak mi się dziwnie napisało...

8 komentarzy:

  1. DROGA WIEDŹMINKO!
    Aby mądrość, prawda i szczęście były nieustannie Twym udziałem w Nowym 2015 Roku. Nieskończoną ilość wyrazów miłości - Tobie przesyłam:):):)
    STAN..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, kochany STANie.
      Dziękuję za tę nieskończoność... ;-) i wyrazy miłości... dziękuję i odwzajemniam. Z serca, serdecznie... i z miłością...
      :-D

      Usuń
  2. Komentarz Margo0307, który się nie wkleił wcześniej:

    Margo pisze...
    "...Nie ma ucieczki od doświadczenia, nie ma stanu poza stanem.
    Jest życie, istnienie i zawsze jest jakiś stan, w którym się znajduję, w którym JESTEM..."

    To prawda kochana JESTEM...
    Tak mi przyszło, że... można chyba dzisiaj pokusić się o próbę podsumowania pewnego etapu, jaki mamy chyba już za sobą jako ludzkość i powiedzieć, że...skończył się jeden etap - etap klasztorów, zamykania się w grotach czy na szczytach gór i siedzenia w jaskiniach, aby móc osiągnąć pożądany stan - stan skupienia się na sobie, na własnym wnętrzu...
    Obecnie już coraz więcej z nas nabywa wewnętrznych umiejętności bycia po prostu sobą i utrzymania stanu czystości myśli i intencji nawet wówczas kiedy znajdzie się w samym środku chaosu emocjonalnego :)
    Wbrew pozorom, wcale nie jest to takie łatwe i trzeba się sporo "nagimnastykować" by się tego naumieć – umiejętności docierania do siebie, nietracenia pod wpływem jakichkolwiek zewnętrznych okoliczności poczucia tego, kim się jest... i przeżywania wszystkich emocji w taki sposób, by nie stracić równowagi pomiędzy - euforią i głębią depresji...
    Coraz więcej z nas, zdaje sobie już sprawę z faktu, że WSZYSTKO na nas oddziałuje, ale NIC nie może nas definiować wbrew naszej wizji siebie... :)

    Dziękuję za wspaniały art :)

    2 stycznia 2015 12:25

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana Margo0307 za Twój wpis.
      Bardzo ciekawe, tak, wygląda na to, że można dokonać pewnego "podsumowania". Czuję podobnie.
      Pisząc ostatnio różne artykuły czuję jakbym "coś podsumowywała" w tym sensie, że widzę to, co się ze mną zadziało przez ostatnie lata coraz bardziej przejrzyście, z coraz większym "zrozumieniem", że ogarniam świadomością coraz więcej...
      To, co napisałaś jest mi bardzo bliskie.
      Dziękuję.

      Usuń
  3. Witaj " Jestem "

    Wczoraj opadło mnie osamotnienie , wprawdzie " nikt nie umarł " ale co próbowałem zalogować się na Twego bloga ,komputer informował , blog nie istnieje . Wreszcie pomyślałem spełniła swą obietnicę ,zlikwidowała go , jak wspominała przy jakiś w niego domniemanych zewnętrznych interwencjach . Pomyślałem ,po co ; czy nie rozumie ,że należy zostawiać potomnym informację o swej drodze do człowieczeństwa . Było mi smutno tyle z jej myśli nie poznałem /przeczytałem /. - koniec wstępu .

    Myślący uczeń , jakością swego rozumienia , potwierdza wielkość MISTRZA - wśród nas - uczeń to ja.

    Nie ma już uczni ani mistrzów w tej przestrzeni ,jest tylko emocjonalny ślad tej zależności w jestestwach niektórych Istnień .

    Uczeń przerósł mistrza , choć to przeszłość , jest sprawą codzienną , jednak cel jest jeden -ten o który MISTRZ się stara " - więcej istnień osiągających swą świadomość Jestem ".

    Kilkanaście lat temu znalazłem jakieś ćwiczenie które wymagało lustra ,obrotów wokół osi swego ciała z odpowiednim ułożeniem rąk i prowadziło do uzyskania informacji o swym autentycznym imieniu .

    Odpowiedzią w umyśle po wykonaniu owego ćwiczenia było u mnie słowo : Jestem.

    Zbaraniałem , choć byłem taki mądry na ten czas w swych oczach ,nic nie rozumiałem , dlaczego nie - Ja Jestem ...

    Czas w głowie przyniósł mi zapomnienie tego doświadczenia bo było mi wówczas obce -brakowało Ja.

    Teraz z tym imieniem się godzę ,jednak nie jest ono w pełni moje , nie siedzę dokładnie w nim ,nie umiem nim zarządzać.

    Błogosławię Cię , - nieraz oglądając wstecz swe wypowiedzi myślę , mają cię za idiotę ..pewnie tak ,lecz niektórzy wiedzą iż w zdrowym ciele , każda jego komórka , nieustannie błogosławi sąsiednie ,by to ciało wraz z nią było wiecznie zdrowe .

    W tym krótkim czasie 2000 lat , tzch ostatnich form jakie zasiedlamy ,warto pamiętać iż pośród wielu przekłamań łącznie z stworzeniem religii , istota Jezus Chrystus spełnia swymi naukami rolę kompasu wyznaczającego nam azymut wędrówki przez życie .

    Cześć mu i chwała za Jego i Jego pobratymców ze świata ducha ,za staranie o nasze wybudzenie pośród skrywającej nas nocy.
    Jestem jego bratem i opoką ,zarazem dłużnikiem , za ten sznur światła który spuścił w ten mój dom otchłani .

    Błogosławię Cię " Jestem "

    choć tak intensywnie szukam co jest rdem owego Jestem , czy ono jest jedno , na końcu pewnie tak /ale końcu czego - jeżeli tego końca nie ma / ,Tam gdzie dom mój , tam jest serce moje . A więc jestem -zawsze w drodze -tu i teraz , wedrowiec wđd teray

    Jeszcze raz Błogosławię.

    i nie strasz przyjaciół .

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marku.
      Dziękuję i cieszę się, że udało CI się umieścić swój wpis.
      Twoje odwiedziny zawsze sprawiają mi radość.

      "Wczoraj opadło mnie osamotnienie , wprawdzie " nikt nie umarł " ale co próbowałem zalogować się na Twego bloga ,komputer informował , blog nie istnieje . Wreszcie pomyślałem spełniła swą obietnicę ,zlikwidowała go , jak wspominała przy jakiś w niego domniemanych zewnętrznych interwencjach . Pomyślałem ,po co ; czy nie rozumie ,że należy zostawiać potomnym informację o swej drodze do człowieczeństwa . Było mi smutno tyle z jej myśli nie poznałem /przeczytałem /. - koniec wstępu ."

      Rzeczywiście wyłączyłam (zamknęłam blogi) na kilka godzin. Zapoznałam się z taką możliwością.
      Dlaczego uważasz, że należy pozostawiać "informację o swej drodze do człowieczeństwa"? Jakie to ma znaczenie?

      "Myślący uczeń , jakością swego rozumienia , potwierdza wielkość MISTRZA - wśród nas - uczeń to ja."

      Pięknie to uchwyciłeś. Jesteś Mistrzem i Uczniem... Wszyscy jesteśmy Mistrzami/Mistrzyniami i Uczniami/Uczennicami. Zawsze od kogoś czegoś możemy się "nauczyć" - przypomnieć sobie - rozpoznać siebie i zawsze ktoś czegoś od nas może się "nauczyć" - "rozpoznać siebie... I zawsze coś w nas podpowiada nam... i to ten nasz wewnętrzny MISTRZYNIO-MISTRZ. :-)
      Jesteśmy cząstką, kroplą oceanu, która dzięki świadomości może objąć cały, nieskończony ocean w sobie. Pierwszy raz o tym przypomniałam sobie jako nastolatka. Ale wtedy nie mogłam pojąć tego, co doświadczyłam z powodu "nieodpowiedniej jakości zrozumienia". ;-)

      " jednak cel jest jeden -ten o który MISTRZ się stara " - więcej istnień osiągających swą świadomość Jestem ".

      To mi przypomina... 4 ślubowania bodhisattwy:
      1.Niezliczone istoty ślubuję wyzwolić.
      2.Nieskończone ślepe namiętności ślubuję wykorzenić.
      3.Niezmierzone Bramy Dharmy ślubuję przeniknąć.
      4.Wielką Drogę Buddy ślubuję osiągnąć.

      Hm... czegoś w tym jeszcze chyba nie rozumiem...może brak mi "emocjonalnego zrozumienia"? Bo jeśli istnieje wszystko, co istnieje, to jak może przestać istnieć coś, co istnieje zawsze, wiecznie w nieskończoności... My tylko możemy zmieniać stan. I tak na przykład z istoty trójwymiarowej możemy stać się czterowymiarową... Z istoty "wyłącznie" fizycznej możemy stać się istotą fizyczną i niefizyczną (i dzięki świadomości np. zmieniamy swój stan istnienia)...

      c.d.n.

      Usuń


    2. Nie ma już uczni ani mistrzów w tej przestrzeni ,jest tylko emocjonalny ślad tej zależności w jestestwach niektórych Istnień ."

      Tak...można w ten sposób to też "uchwycić"... czytałam coś o "emocjonalnym zrozumieniu", które pozostawia w nas ślad na zawsze.
      Nawet, jak już nie mamy fizycznych ciał.

      "Kilkanaście lat temu znalazłem jakieś ćwiczenie które wymagało lustra ,obrotów wokół osi swego ciała z odpowiednim ułożeniem rąk i prowadziło do uzyskania informacji o swym autentycznym imieniu .

      Odpowiedzią w umyśle po wykonaniu owego ćwiczenia było u mnie słowo : Jestem. "


      A to niespodzianka...

      "Zbaraniałem , choć byłem taki mądry na ten czas w swych oczach ,nic nie rozumiałem , dlaczego nie - Ja Jestem ...

      Czas w głowie przyniósł mi zapomnienie tego doświadczenia bo było mi wówczas obce -brakowało Ja."


      Brakowało JA...? Tak... też czasem przychodziło do mnie: "No, ale, gdzie jest JA?. Nie mogło przyjść, ponieważ jeszcze królowało sobie owo ograniczone "ja" - to coś, co się utożsamiało z ciałem, inieniem i nazwiskiem, zawodem, myślami, przekonaniami, emocjami, a było tego wszystkiego nieświadome. Możena powiedzieć, że poprzez JESTEM mogłam wrócić do JA... Tak jak poprzez "pustkę" mogłam spojrzeć na "próżnię" i uaktywniający się w niej "potencjał". Poprzez Przestrzeń Świadomości mogłam "zobaczyć"... Uniwersalny Umysł... takie doświadczenie, w którym poprzez JESTEM "zobaczyłam" JA. A w zasadzie to JA mogło zobaczyć siebie poprzez JESTEM...

      Dziękuję za Twoje błogosławieństwa.

      "i nie strasz przyjaciół ."

      Wiem, że mi wybaczyłeś. :-)
      I Błogosławię Ciebie.

      Usuń
    3. Zrozumiałam, że mogę w ten sposób "obserwować" UMYSŁ, ponieważ to ŚWIADOMOŚĆ PRZENIKA UMYSŁ, a UMYSŁ dzięki temu rozpoznaje swoją naturę.

      Usuń