sobota, 29 listopada 2014

JAWA I SEN PRZENIKAJĄ I HARMONIZUJĄ SIĘ...

W poprzednich notkach pisałam:
1.


I Michaela zapytała mnie pośrednio o to, jak mogę wytłumaczyć to, że ludzie doświadczają porwań, eksperymentów itp. przez tzw. UFO. I napisała: "PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu? Myślę, że to jest klasyczne „screen memory”, za którym KRYJĄ się PRAWDZIWE Twoje przeżycia".

Oto moja odpowiedź:

Jest w człowieku nieuświadomiony lęk związany z jakiś „karmicznymi sytuacjami”, które czekają na uwolnienie (zerowanie). Ale póki ich nie jesteśmy świadomi, to nie mogą być one zrozumiane i uwolnione, więc manifestują się one – ku naszemu zaskoczeniu (i czasem przerażeniu) – w materii, w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości).

I wtedy zaczynamy „sobie uświadamiać, że wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy świadome czy nieświadome, są jedynie mentalnymi iluzjami.” Które jednak w rezultacie manifestują się w świecie materialnym, w „Rzeczy Istności”, w naszym działaniu i współtworzeniu (…) (mniej lub bardziej świadomym) tego świata, tej czasoprzestrzeni, w której obecnie żyjemy.

Materializują się te myśli, poprzez które np. ujawniają się nasze nieświadome lęki. I materializują się sny, różne „koszmary”, których znaczenia nie rozumiemy, a moglibyśmy je „przerobić w sobie”. Bo pewne sytuacje w snach mogą być tak samo „lekcjami do odrobienia” jak i pewne sytuacje w życiu na jawie. Jeszcze dużo do odkrycia mają ludzie, choćby to, jak głęboko sny i jawa są ze sobą powiązane…


„Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu?”

Zrobiłam to we ŚNIE. to fakt, bo we śnie było to możliwe, ale…
Napisałam:
//W tych snach przejawił się mój strach przed czymś – dla mnie nieznanym wówczas, a co ludzie nazywają na przykład ufo. Ale miałam tyle odwagi w sobie, że powyjmowałam z głowy te chipy.
Przyjęłam to takie, jakie było w tych snach i zaakceptowałam. I już nie wracałam więcej do tych tematów, nie zasilałam ich, nie zawiesiłam się wówczas na „dociekaniu prawdy”, bo nie chciałam swoją uwagą, swoimi myślami i emocjami podtrzymywać taką „rzeczy istność” (- jak pisze Margo0307). :-) W innym przypadku, gdyby pozostała przy tym lęku, dałabym się wciągnąć w konflikt z jakimiś konceptami umysłu na temat różnych ufo. //

Być może, gdybym we śnie przestraszyła się tego czipa w głowie i obudziła się zlana potem i zaczęła bać się kosmitów, to przeżyłabym później taką (lub podobną) historię, jak ta kobieta z filmu. Ponieważ zrobiłam to we śnie, nie musiałam tego robić w tym życiu :-)

Dlatego uważam, że sny są bardzo ważnym elementem naszego życia. Miałam kiedyś sny, ale nie doceniałam ich wagi. Jeden sen powtarzał się kilka razy w różnej scenerii: współczesnej, bajkowej, średniowiecznej itp., ale historia była ta sama. Temat: poznawałam wspaniałego, pięknego mężczyznę, który mnie wprost uwielbiał. Byłam zadziwiona, ponieważ działo się to w czasie, kiedy byłam mężatką i byłam w „depresji”, a o żadnej zdradzie męża nigdy nie myślałam. I byłam zadziwiona, gdy ta historia przydarzyła się w moim życiu. Po moim rozwodzie i wyjściu z tamtej „depresji” znów pojawił się inny sen, z inną historią i znów powtarzał się w różnej scenerii kilka razy. Temat: byłam zdradzana przez ukochanego. W realu rzeczywiście mój nowy ukochany, ten wspaniały, piękny mężczyzna nosił mnie na rękach. A po jakimś czasie ta historia ze snu znów przydarzyła się w moim życiu. Zostałam zdradzona. I nagle (jakbym dostała czymś w głowę ) „olśniło mnie” i zdałam sobie sprawę, że jeśli nie „przepracuję” trudnych tematów, które pojawiają się w snach, to mogą się one zamanifestować w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości ). Dlatego zaczęłam pracę ze snami.

W snach często przejawiają się także nasze strachy. Wszystkie sny są związane z tzw. karmą (coś, co mamy do "wyzerowania" czyli „przepracowania” i uwolnienia w sobie) oraz mamy także sny przejrzyste, w których przychodzi do nas odpowiednia wiedza.
Sny związane z karmą mogą przejawiać się także we współczesnej „scenografii” lub „historycznej” jako epizody z tzw. poprzednich wcieleń, z wcześniejszych okresów obecnego życia lub są odreagowaniem naszych przeżyć w dniu poprzedzającym śnienie.

Sny mogą się manifestować w rzeczywistości. W Tybecie ponoć było wiele kobiet, które miały dzieci po stosunkach z jakimiś niefizycznymi istotami. Podobnie, jak Matka Boska.
To świadczy tylko :-) o mocy naszych umysłów.

A jeśli Ty chcesz współtworzyć taką rzeczywistość, w której istoty z kosmosu porywają ludzi, robią na nich eksperymenty, znęcają się nad nimi itp., to z jakiegoś powodu tak robisz. Ja wiem, że to możliwe, ale nie chcę współtworzyć – utrzymywać i zasilać swoimi myślami i emocjami takiego świata. Ani dawać się wciągnąć w konflikty z jakimiś konceptami umysłu (nawet manifestującymi się w rzeczywistości) na temat różnych ufo.

Dlatego… tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myślały… :-D Mało tego, kiedyś nawet przestałam marzyć… Tekst o tym jest również umieszczony na pasku bocznym mojego bloga.

Czasem mam wrażenie, że i tak istniejemy w różnych, równoległych światach – rzeczywistościach, które od czasu do czasu wzajemnie się przenikają. Być może teraz to przenikanie staje się coraz bardziej intensywne?

p.s. I dodam: całkiem możliwe, że na Ziemi może zacząć pojawiać się coraz więcej coraz bardziej „nieprawdopodobnych” do zaistnienia wcześniej zjawisk. I może wszystko, co myślimy, kreujemy zacznie się „manifestować” w przyśpieszonym tempie…? Pisałam o tym kiedyś, ale nie będę już tego przytaczać. Może innym razem. ;-)

Dodane 04,12,2014
Kiedyś W 2009 roku miałam wizję...  byłam w lesie na trzydniowym "odosobnieniu" - medytacji i siedziałam tam bez jedzenia i picia. Zadałam pytanie: skąd pochodzę?

Dowiedziałam się, że nie otrzymam odpowiedzi na to pytanie, ponieważ gdybym otrzymała jakąś konkretną odpowiedź na przykład, że pochodzę z Plejad albo z Syriusza czy z innego miejsca w kosmosie, to przywiązałabym się do tego miejsca i do tego przekonania. Odpowiedź zatem brzmiała: pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie.

Potem z kolei przyszła informacja, że czas jest względny i jest to narzędzie, które "przywiązuje" nas do danej "rzeczywistości", do danego świata ograniczając w ten sposób naszą percepcję i świadomość.

Następnie zobaczyłam wyraźnie, że wszystkie istoty z wyższej wymiarowości (tak zwanej "wyższej gęstości") są nami z innych czasoprzestrzeni. Mogą się z nami 'tutaj' komunikować, gdy nie przywiązujemy się zbytnio do pojęcia czasu liniowego.


"Taoistyczny mędrzec przebywający w 10 000 światów."

Dodane 05.12.2014

Z UMYSŁU:
Nie twierdzę, że nie istnieją istoty nazywane "obcymi", "alienami" czy kosmitami, które mają cywilizacje bardziej rozwinięte niż obecna ludzkość. Wiem, że na Ziemi wcześniej istniała ludzkość czy istoty humanoidalne o bardzo rozwiniętej tzw. cywilizacji i technologiach.

Dla mnie wszystkie istoty z wyższej wymiarowości (tak zwanej "wyższej gęstości") są nami z innych czasoprzestrzeni. I my możemy się z nimi komunikować. Mamy taki potencjał...

Z tego, co wiem istnieje coś takiego jak Układ 13 Galaktyk. Jeśli istnieje Układ 13 Galaktyk :-), to całkiem naturalne, że w jakiś sposób poprzez "bramy" czyli ich centra oraz Słońca - gwiazdy centralne układów słoneczno-planetarnych, wciąż następuje przepływ informacji. Tak, jak przez nasze Słońce.

Wiem, że istnieją różne światy, równoległe, które przenikają się wzajemnie, a my możemy przechodzić z jednego w drugi, a nawet je przenikać (jak ten chiński mędrzec na rysunku powyżej.)

Pisałam już kiedyś i może kiedyś, w przyszłości ten wątek rozwinę: to, co dzieje się w różnych Światach na Ziemi, w różnych Układach Słonecznych w naszej Galaktyce, a także w różnych galaktykach, może na siebie wzajemnie oddziaływać. I oddziałuje poprzez nasze Słońce i planety naszego Układu Słonecznego. Wiem, że możliwości ludzkiego umysłu są ogromne.

Wiem, że na Ziemi istniały cywilizacje dużo bardziej rozwinięte i mogły istnieć istoty "humanoidalne" pięć albo i dziesięć razy większe od współczesnego człowieka i mogły posługiwać się techniką, której przeciętny współczesny człowiek nawet wyobrazić sobie nie może.

Z SERCA:
Czy taka wiedza zmienia cokolwiek w kondycji współczesnego człowieka? Czy ta wiedza pomaga Ci być bardziej radosną/radosnym, bardziej szczęśliwą/szczęśliwym w codziennym życiu i mieć lepsze relacje z innymi ludźmi? Nie martwić się o przyszłość? Nie każda wiedza służy naszemu rozwojowi i poszerzaniu swojej świadomości czy rozwojowi. Co z tego, że wiemy, iż istnieje technologia, która mogłaby nam dostarczać darmową energię?

Jest wiele odkryć, które mogłyby usprawnić życie ludzi na Ziemi, ale tzw. karma nie pozwala na to, bo nadal istnieją wzorce działania, które po prostu powstrzymują np.rozwój darmowej energii, produkcję pralki bez detergentów i leków nie zatruwających ludzkich organizmów. Wiesz doskonale, że gdyby kiedyś wcześniej ktoś zabroniłby Ci kupowania leków w aptece, poczułabyś/poczułbyś oburzenie. Ale pewnego dnia możesz przestać faszerować się lekami. Gdy będzie to Twój świadomy wybór.(Już od wielu lat nie kupuję ani nie zażywam takich leków.) Ale nie zmusisz innych do tego, by zaczęli robić to, co Ty, bo wtedy trzeba używać metod manipulacji lub nacisku czyli takich, które blokują możliwość podejmowania świadomych decyzji przez innych. Bo każdy potrzebuje dojrzeć sam, każdy indywidualnie potrzebuje dojrzeć do takiej decyzji. I podobnie jest z całością ludzkości... Gdyby wszyscy przestali sami z siebie np. kupować leki, firmy - wielkie koncerny farmaceutyczne padłyby. Oto przykład, jak my zasilamy i utrzymujemy rzeczywistość taką, jaka jest. (Choć dla każdego z nas może być ta rzeczywistość trochę inna.) A moglibyśmy wszyscy sami siebie uzdrawiać. Tak, moglibyśmy, gdybyśmy... zechcieli.

Dlatego od każdego z nas indywidualnie zależy, jaka nas przyszłość czeka. I być może kiedyś będziemy mieć na Ziemi dostęp do darmowej energii (bo kiedyś już mieliśmy :-), ale... najpierw potrzebujemy do tego dojrzeć znaczy to - uwolnić się od przekonań i takich wzorców działania, które nam to uniemożliwiają. Być może... w następnym wcieleniu. ;-)

Ogólnie:

Wiem, że naszymi myślami tworzymy rzeczywistość. Jeśli ktoś będzie wierzył, że Ziemia jest płaska (a pojawiają się osoby mające takie przekonania :-)), to po śmierci, w następnym wcieleniu taka osoba może trafić do takiej czasoprzestrzeni - takiego świata, w którym Ziemia jest rzeczywiście płaska (w historii Ziemi ponoć były już takie okresy :-)). Jeśli ktoś uwierzy, że dostęp do darmowej energii jest możliwy, to tak może się stać.

Więc jeśli uwierzymy, że technologicznie będziemy się rozwijać, to będziemy się rozwijać, a nawet możemy spotkać istoty z innych Układów Słonecznych, które latają statkami kosmicznymi... - jeśli zaczniemy coraz intensywniej o tym myśleć i dawać energię i uwagę takim myślom. Wszystko jest możliwe. (Ja tylko nieśmiało ;-) przypominam o tym, że człowiek może się zaplątać w takich podróżach albo w tej technologii tak, że zatraci sam siebie, jeśli nie będzie na nią gotowy. Tak, jak podobno pewne istoty, które musiały korzystać z DNA ludzkości, by siebie "odtworzyć"...)

Jak będziesz miał/a ochotę, to obejrzyj ten filmik do końca:
https://www.youtube.com/watch?v=KjwAiirf3Wg Nie mogę go wkleić.
Ten filmik po prostu jest przykładem na to, w jaki sposób swoimi myślami możemy wpływać na tzw. rzeczywistość. Dlatego dałam do niego link :-) Nie dlatego, żebym uważała, że powinniśmy robić to, co "podpowiada" Bashar ;-), ale po to, żeby wiedzieć i z-rozumieć, jakie metody są/mogą być używane do kreacji "rzeczywistości" za pomocą odpowiednich myśli i utrzymywania energii naszej uwagi (marzenia) na danym "obiekcie" lub sytuacji (intencji).

Wiem, że pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie. :-D

A tu inny, równie ciekawy, jak dla mnie film:


16 komentarzy:

  1. Witaj "Jestem "
    odezwę się ,gdyż ty jedna wyrażasz swą postawą to co świadczy o dojrzałości psyche .
    Obecnie mam bliższe ciała potrzeby , zapomnieć o tych rozmowach wysokiego lotu które obejrzałem i żegnać się częścią mnie samego - ukochanym stworzeniem.
    pozdrawiam
    marek

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam czas więc piszę .

    Komentarzem do projekcji wszelkich osobowości przejawionych w dyskusjach na stronach MŻ jest z mej strony jedno :zostaję przy swoim gdyż przekraczam każdy zakres pojmowania rzeczywistości tam wyrażonych i postawę władania sobą w warunkach niekomfortowych .
    Nie oskarżam tych ludzi ani nie odbieram im czci jednak obcowanie z nimi przekracza mą odporność - mam na im podobnych swoje określenia i wolę ich nie upubliczniać .
    Cechą znamienną ludzkich istot jest łączenie się w grupy , by ich ryk, lub wycie , albo zdolność do zdobycia pożywienia skutkiem zabijania stały się skuteczniejsze.
    Jestem samotnikiem /zapewne świeżo poznającym ten obszar przestrzeni / jednak na dzisiaj / mego tu życia / już mi wystarczy ..
    Z uwagi na Twe wycentrowanie odczuwam Cię jako bratnią duszę i pozwalam sobie zwrócić Ci uwagę na to co ja noszę w sobie jako wiedzę o tym polu.

    Ta rzeczywistość która była reżyserowana przez długi okres czasu przez syntetyczne źródło inteligencji , którego koncepcje stoją w sprzeczności z organiczną konstrukcją życia tworzoną przez Centrum Wszechświata , odcisnęła swe piętno na tym co zwie się współczesny Ziemski humanoid. Stopień uwarunkowań istnienia w ludzkiej istocie oraz rozumienia tego terminu ,/ istnienie / jest wypadkową wpływów między owym syntetykiem, a orgniką .Temat ingerencji w tworzenie osobowości indywidualnej jak i zbiorowej zaszedł , tak daleko ,że ten gatunek jest poza ludzki . Jest to projekcja dwóch pojęć , dwóch programów.
    Twierdzenia za i przeciw organicznej przewadze nie mają sensu , ponieważ nikt z nas nie jest autorytetem w temacie,
    Pozostaje równanie do rozwiązania : organika plus odpad , syntetyczność plus odpad i trzecia :kompozycja syntetyki /logiki / z organiczną świadomością w jednostce . Czas pokaże.
    Sprowadziłaś na mnie Ciszę . Ślę błogosławieństwo .

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Marku.
      dziękuję za odwiedziny i za podzielenie się cząstką siebie i swoim postrzeganiem, swoimi przekonaniami czy koncepcjami, które uznajesz za prawdziwe.

      "Ta rzeczywistość która była reżyserowana przez długi okres czasu przez syntetyczne źródło inteligencji , którego koncepcje stoją w sprzeczności z organiczną konstrukcją życia tworzoną przez Centrum Wszechświata , odcisnęła swe piętno na tym co zwie się współczesny Ziemski humanoid. "

      Szczerość za szczerość:

      Rozumiem taki sposób postrzegania, jednak...
      "syntetyczne źródło inteligencji"- to coś "doprawdy" ;-) dla mnie dziwnego. Jakby by umysł albo ego nazwać syntetykiem...
      "organiczna konstrukcja życia" - rozumiem, że to "specyficzne" (naukowe?) określenie natury.
      I są one przedstawione jako sprzeczne ze sobą.
      I znowu mamy coś jak czarne i białe "ustawione" jako "sprzeczne" ze sobą. Walczące...?

      I do tego podajesz jeszcze pojęcie "ludzki humanoid". Dziwoląg jakiś... człowieko-android?
      Wolę pojęcie "istota ludzka".

      Używam takich pojęć jak ego - rodzaj soczewki umysłu, natury, która jest przejawem świadomości ujętej w formy (materialne i niematerialne) i istotę ludzką, która jest centrum scalającym, łączącym w sobie te dwie cząstki współdziałające ze sobą. Bo walczą i są przeciwstawne wobec siebie jedynie różne cząstki umysłu soczewkowane poprzez ega uznające różne idee, koncepcje za jedyne prawdy.

      Wiesz już chyba, że jestem za harmonizowaniem, a nie stawianiem do walki przeciwko sobie czegokolwiek.

      Mamy jakieś słowa, pojęcia... możemy dać im wiarę. I wtedy one stają się dla nas rzeczywiste. Stają się prawdą. Gotowi jesteśmy (nasze ego-ja) uznać je za jedyną prawdę. Zamiast dać sobie odetchnąć...;-)
      A tych niby prawd jest tyle samo, co różnych idei, koncepcji, a nawet słów i pojęć. Wiem, czym jest PRAWDA dla mnie, a każdy niech szuka tej, w którą chce wierzyć jako jedynie słuszną. Dla mnie jednak to nie jest PRAWDA, co najwyżej "prawdusia".

      "Temat ingerencji w tworzenie osobowości indywidualnej jak i zbiorowej zaszedł , tak daleko ,że ten gatunek jest poza ludzki."

      Jeżeli gatunek ludzki jest poza ludzki, to dla mnie ten prawdopodobny odchył następować może (co najwyżej) w kierunku pewnego "zezwierzęcenia" lub zbytniej "technizacji". Ale nawet, jeśli to się zadziewa, to już nie moja bajka.

      Dziękuję za Twoje błogosławieństwo.
      Błogosławię Przestrzeń w nas i pomiędzy nami :-)

      Usuń
  3. Witaj „ Jestem”
    Przeglądając Twojego bloga w artykule : Przypowieść o mężczyźnie jako „udoskonalonej „ wersji kobiety trafiłem na takie „ tematy „.
    Cyt:
    KAŻDY SPRZECIW WOBEC DZIAŁANIA, KTÓRE OCENIAMY JAKO “ZŁE”, ZAWSZE ZASILA TO DZIAŁANIE, PRZECIWKO KTÓREMU PROTESTUJEMY.

    A oto, co na temat rozwiązania sytuacji i dramatu z Atlantydy wyraził niejaki Maitreya (to imię buddyjskiego bodhisattwy):
    “Tego dramatu nie możecie uratować przenosząc na następny – wyższy poziom bytu. Już dłużej nie możecie grać roli ofiar, ale też nie zmienicie reguł gry, kiedy zidentyfikujecie oprawców posyłając ich „do diabła”, ponieważ wtedy odwrócicie role i sami staniecie się katami.
 Chodzi o wyzwolenie świadomości. Jesteście 100 procentami. Jesteście Wszystkim Co Jest. Chodzi o podniesienie świadomości ponad dualność. I to stanowi decydujący krok dla ludzkości.
Serce Lemurii ma własną sygnaturę Jedności, która odzwierciedla całość Bytu i jest mono-polarna. Boskie Siły postrzegajcie jako energię bez wartościowania – bez podziału na dwie połowy.
(…)
 Dlatego, jeśli chcecie, wykonajcie krok w kierunku nie-dualności swoich serc. A może zdacie się ponownie na strach? Powrócicie do swojej dawnej roli? Ponownie jesteście dobrzy albo źli? Poddajecie się temu?
(…)
Nosiciele pochodni. Rozpalcie ogień w swoim sercu. Wiedzcie, że jesteście wieczną częścią Praźródła, i że WSZYSTKO, co istnieje na waszym świecie jest częścią waszej historii, którą współtworzyliście i w której odgrywaliście wszystkie role, jakie miała do zaoferowania dualność. Przestańcie stać po którejś stronie i zacznijcie służyć swojemu sercu.
 Zawrzyjcie pokój. Ujrzyjcie siebie we wszystkich rzeczach i istotach. Zobaczcie siebie w każdym drzewie, w każdej pszczole – zauważcie swoje połączenie ze Wszystkim Co Jest i zakończcie gry dobra i zła. To iluzja – bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej – nawet, kiedy wydaje się taka rzeczywista. Zakończcie to.” - http://krystal28.wordpress.com/2012/07/11/obecna-sytuacja-i-rozwiazanie

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje mi się iż musiałem pociąć treść aby blog ją przyjął.

    W połowie czytania pierwszego akapitu błysnęła mi myśl oto motto charakteryzujące „ Jestem” co potwierdziłaś następnym zdaniem .
    Kończąc ten artykuł pomyślałem wreszcie zrozumiałem całość „ tła „ Twojej Osoby oraz pojęcia i związki przez Ciebie wyrażane.
    Piszę te słowa pozostając w głębokim poczuciu szacunku dla Ciebie i Twoich osiągnięć i właśnie ta postawa obliguje mnie do pełnej szczerości w stosunku do Ciebie .
    Proszę wspomnij iż wzruszenie jakiego doznałem skutkiem zapoznania się z Twą twórczością kojarzyłem w swych przyczynach z wspomnieniem samego siebie z przed blisko trzydziestu lat .
    Jednak mimo owego szoku i nadziei ,że poprzez poznanie metod jakimi utrwaliłaś swój wzrost dający Ci to co sobą obecnie wyrażasz , odczuwałem również niepokój że w atrakcyjności Twego uzewnętrznienia może istnieć dla mnie jakaś pułapka .
    Owe rozpoznanie / jak rozumiem / zaplecza Twego postępu w rozwoju Atlantyda , niestety dla mnie jest zupełnie „ martwym „ terminem . Nie mam w kierunku tamtego okresu jakichkolwiek emocjonalnych inklinacji ani zainteresowań choć tematów do niej się odnoszących poznałem bardzo dużo .
    Mój okres owego komfortu wewnętrznej ciszy wypracowałem różnorakimi medytacjami jak i komunikacją z istotą Jezusa Chrystusa . I choć obecnie dopuszczam różne możliwości interpretowania tej historycznej postaci to jednak nie zmienia faktu iż jako czynnik mego duchowego rozwoju była znaczącą .
    Zerwałem / bardziej należy stwierdzić / unormowałem ten kontakt , gdy dostrzegłem że popadam w jakąś paranoję na której końcu widzę zatracenie samego siebie.
    Będę nadal poznawał przedstawione przez Ciebie treści choćby po to by sprawdzić czy dobrze rozumiem pojmowane przez Ciebie Twoje pochodzenie z „ Jedni „ Atlantydzkiej , gdyż w tym artykule jest napisane że „ Jednia „ Lemurska była czy jest odrębną od Atlantydzkiej , a to wydaje mi się sprzeczne w określeniu słowem - jednia – dwóch odrębnych podmiotów.
    W temacie użycia przeze mnie wczoraj na MŻ owego niekomfortowego określenia tyczyło to wyłącznie tych osób które by się do niego przyznały , jednakże i tak poczuwam się do słowa „ przepraszam „ za tą irytację w twej obecności i osób które na to nie zasługiwały . Proszę o przyjęcie owych przeprosin.
    Ponieważ zdecydowałem że nie będę już dokonywał wpisów na MŻ a dostrzegam iż Jesteś tam w bliskich stosunkach z niektórymi osobami wyjaśniam moje krytyczne uwagi o pozycjonowaniu wpisu z myślą że jeżeli uznasz za słuszne to przekażesz te informacje zarządzającym stroną .
    Temat dotyczył opóźnień czasowych z publikowaniem wpisu co robiło go nieadekwatnym do miejsca w którym został zamieszczony. Wystarczy spojrzeć na sekwencje czasu przed i po moich wpisach aby zrozumieć że miały służyć wyciszeniu rozmówców a wstawione w inne miejsce wyglądały na bez sensu.
    Nie jest to list pożegnalny , bo wierzę że znajdę jeszcze wiele pytań do Ciebie a odpowiedzenie mi na nie , nie będzie Ci ciężarem.
    Mając nadzieję ,że zrozumiałem właściwie Twe błogosławieństwo
    Błogosławię pustkę w Tobie i między nami
    jednak pozostając nadal w swym świecie Błogosławię i Ciebie.

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marku.
      Dziękuję Ci za Twoje wpisy.
      Ten teks, który przytoczyłeś z - http://krystal28.wordpress.com/2012/07/11/obecna-sytuacja-i-rozwiazaniet rzeczywiście "brzmi " dla mnie jakoś znajomo. Tak, bardzo mi bliski w swoim przekazie.
      A propos tego:
      "Będę nadal poznawał przedstawione przez Ciebie treści choćby po to by sprawdzić czy dobrze rozumiem pojmowane przez Ciebie Twoje pochodzenie z „ Jedni „ Atlantydzkiej , gdyż w tym artykule jest napisane że „ Jednia „ Lemurska była czy jest odrębną od Atlantydzkiej , a to wydaje mi się sprzeczne w określeniu słowem - jednia – dwóch odrębnych podmiotów. "
      Nie bardzo rozumiem. W jakim artykule tak jest napisane?
      Nie mam pamięci z Lemurii - z tego okresu najprawdopodobniej dlatego, że nie jest mi potrzebna. Być może. Może pamiętamy to, co jest ważne w naszej osobistej historii do przypomnienia lub rozpoznania... by móc wrócić do Jedni? A każdy z nas ma swoje historie...
      Z czasów Atlantydy, które pamiętam: był to schyłek jakiejś "epoki". Ta tragedia, która miała się wydarzyć, tak przeraziła ludzi z którymi współpracowałam, że postąpili tak, jak postąpili. Nie wiem, czy wszyscy, którzy pracowaliśmy przy kryształach byliśmy Z Prawa Jedni czy ja byłam. Pamiętam, że pierwsza informacja, jaka dotarła do mnie z "mroków zapomnienia" to było zdanie - przypomnienie, że: Jestem z Tych, którzy są z Prawa Jedni.
      'Owe rozpoznanie / jak rozumiem / zaplecza Twego postępu w rozwoju Atlantyda , niestety dla mnie jest zupełnie „ martwym „ terminem . Nie mam w kierunku tamtego okresu jakichkolwiek emocjonalnych inklinacji ani zainteresowań choć tematów do niej się odnoszących poznałem bardzo dużo ."
      Nie dziwi mnie, ponieważ tak naprawdę ta historia może mieć znaczenie tylko dla mnie. A że zdarzyła się w Atlantydzie, cóż... Jesteśmy "podróżnikami w nieskończoności", czyż nie?
      Nie każda wiedza jest potrzebna… gdy chcę na przykład przypomnieć sobie i zrozumieć… siebie. W moim osobistym doświadczeniu jest tak, że gdy w sobie ‘na głębokim poziomie świadomości’ uwalniam się od dawnych przekonań i koncepcji, robi się miejsce na coraz większe przypomnienie i zrozumienie. Gdy zaczynam sobie przypominać siebie, to okazuje się, że nie jestem tym, kim kiedyś sobie wyobrażałam, że jestem, ani tym, z czym kiedyś się utożsamiałam.
      Na przykład zakres wolności czy zakres świadomości zależy od tego, do jakiego rodzaju wiedzy mamy dostęp. Odpowiednia wiedza stale poszerza świadomość. Takie jest moje ‘doświadczenie'. Ale wiedza ta musi być zmienna w czasie, jeśli świadomość ma się poszerzać. - link
      I jak kiedyś pisałam, wyciągnęłam wniosek z tamtej lekcji:

      KAŻDY SPRZECIW WOBEC DZIAŁANIA, KTÓRE OCENIAMY JAKO “ZŁE”, ZAWSZE ZASILA TO DZIAŁANIE, PRZECIWKO KTÓREMU PROTESTUJEMY…

      c.d.n.

      Usuń
    2. I wiesz co? Bardzo Ci dziękuje, że poruszyłeś ten temat. Ponieważ dziś wróciłam do notek, w których zapisywałam tę historię. I zauważyłam coś... Nie pamiętam, czy wszyscy, którzy współpracowali przy tych kryształach byli z "Prawa Jedni". Tak napisałam, ale być może to była moja projekcja... Ponieważ potem przyszło do mnie jeszcze coś... Inny szczegół:

      /// Intencja zastosowana wówczas (w opisanej przeze mnie sytuacji na Atlantydzie) NIE BYŁA CZYSTA, NIESKAZITELNA. Emocje i uczucie strachu przed kataklizmem kilku osób nie pozwoliły na utrzymanie czystej intencji i spowodowały skupienie oraz przekierowanie energii w takie częstotliwości, które zasiliły wzorce walki. I nawet jeśli była tam jedna lub kilka osób, które próbowały zachować swoją indywidualną czystą intencję, katastrofa i tak stała się nieunikniona. Powodem zaistniałej wówczas KATASTROFY była - moim zdaniem – "KOLIZJA" INTENCJI.

      TU nie chodzi o to, ŻEBY SIĘ ZGADZAĆ czy NIE ZGADZAĆ. Chodzi o to, by się tym NIE ZAJMOWAĆ, by tym nie "zaśmiecać" swojego umysłu; by skupić się na tym, czego pragnie Twoje Serce albo Twoja Dusza. W ten sposób przestajesz zaśmiecać Umysł jakimiś myślami, które pochodzą z" matrixa" i z programów WALKI.

      Wtedy napisałam:
      ///Dlatego teraz, nawet, gdyby zaistniała podobna sytuacja, moją intencją jest i byłoby: utrzymanie się w energii harmonii i pokoju oraz… zasilenie lub wsparcie tą energią miłości wszystkich istot, którym ta energia może się przydać, aby mogły się uwolnić., jeśli tego pragną.///
      A ponieważ sama zmieniam się wciąż, więc może jutro moja intencja będzie jeszcze inna.

      Według mojego doświadczenia i zrozumienia wyjście jest takie: jeśli ktoś pragnie na przykład uwolnić się z uzależnienia od destrukcyjnych wzorców tego “matrixa”, to może przestać myśleć o innych w taki sposób, jaki może uczynić krzywdę innym i nam oraz uwalniać się z emocji, które mogą zaatakować innych. W ten sposób wzmacniamy swoje indywidualne pola energetyczne. Dlatego ja nie chcę więcej przerzucać odpowiedzialności na innych czy obwiniać innych za “zło, które czynią”. Szukam sposobu, jak uwolnić siebie i jak mogę wesprzeć innych, którzy pragną takiego uwolnienia od “ciężkich wibracji”. [Dlatego na przykład] u kiedyś napisałam:

      Te bąble miały bardzo – opiszę, że “gęstą” i ‘trudną” częstotliwość. “Usłyszałam” jakimś wewnętrznym zmysłem zaproszenie “głos mojej duszy”, żeby wyciągnąć swoją energetyczną dłoń w kierunku takiego bąbla skupiając się na najczystszej energii miłości wszechogarniającej. Tak zrobiłam, ale nie dotykając go. To, co się wtedy zdarzyło, było wprost niesamowite.

      c.d.n.

      Usuń
    3. I jeszcze coś... jestem w "podróży". A więc wciąż zmieniam się. Jestem dziś w całkiem innym "miejscu" niż byłam tydzień, miesiąc, rok, a tym bardziej kilka lat temu. I być może wkrótce zakończę pisanie tego bloga, który opisuje pewną historię... Nie wiem. Kiedyś "przyszło" do mnie, że mam stworzyć tego bloga i dzielić się swoim doświadczeniem. Ale, gdy "przyjdzi"e, że mam zakończyć, tak się stanie. :-)

      "W temacie użycia przeze mnie wczoraj na MŻ owego niekomfortowego określenia tyczyło to wyłącznie tych osób które by się do niego przyznały , jednakże i tak poczuwam się do słowa „ przepraszam „ za tą irytację w twej obecności i osób które na to nie zasługiwały . Proszę o przyjęcie owych przeprosin."

      Oczywiście, że nie wzięłam tego do siebie - osobiście. Jednak mam zrozumienie dla tych, co "nie wiedzą, co czynią.

      Na pasku bocznym tego bloga umieściłam takie słowa:

      To, że staję się coraz bardziej świadoma i sobie wiele PRZYPOMINAM nie znaczy, że mam ZAPOMINAĆ o tym, kim w różnych częściach, nieświadomie także NADAL... JESTEM.

      I kiedyś zapomniałam, a potem… przypomniałam sobie, że każdy z nas jest Jedną i Tą Samą Istotą - Istotą przejawioną w niezliczonych, nieskończonych i zróżnicowanych między sobą wersjach samej SIEBIE.

      "Ponieważ zdecydowałem że nie będę już dokonywał wpisów na MŻ a dostrzegam iż Jesteś tam w bliskich stosunkach z niektórymi osobami wyjaśniam moje krytyczne uwagi o pozycjonowaniu wpisu z myślą że jeżeli uznasz za słuszne to przekażesz te informacje zarządzającym stroną .
      Temat dotyczył opóźnień czasowych z publikowaniem wpisu co robiło go nieadekwatnym do miejsca w którym został zamieszczony. Wystarczy spojrzeć na sekwencje czasu przed i po moich wpisach aby zrozumieć że miały służyć wyciszeniu rozmówców a wstawione w inne miejsce wyglądały na bez sensu."

      Nikt przy tym nie manipulował świadomie ze strony zarządzających blogiem. Po prostu tam jest "metoda gałązkowa" wpisywania komentarzy. Ponieważ część najbardziej wulgarnych komentarzy wówczas została usunięta, mogło to wprowadzić jakieś zaburzenie. Przy okazji zniknął także mój jeden wpis, ale nie mam o to do nikogo żalu. I z tego, co wiem, jesteś tam mile widziany i szanowany przez administratorów MŻ, choć nie znam ich osobiście.

      I być może Ty, kochany Marku, pojawiłeś się tutaj, abym mogła dostrzec jeszcze pewne nieścisłości w moich rozpoznaniach i zrozumieniu swoich doświadczeń , których do tej pory jeszcze nie dostrzegłam. Aby "puzzle" moich doświadczeń i historii mogły się poukładać w harmonijną Całość.

      Dziękuję i Błogosławię Ciebie.

      Usuń
    4. Witaj "Jestem"

      Można powiedzieć, że zamiast uciekać na pustynię lub do celi klasztornej powracali oni z osamotnienia by służyć ludziom poprzez zrywanie masek, wyśmiewanie pozoranctwa, rytualizmów i próżności.
      By wstrząsnąć, poprzez demaskowanie pozornej „mądrości ludzkiej”.

      to z Twojego bloga o "szaleńcach bożych ".

      Wczoraj się śmiałem czytając opis ich funkcjonowania i motywów działania , gdyż pomyślałem że to pasuje jak ulał do mnie , dzisiaj już się nie śmieję , bo echa takiej egzystencji są we mnie zbyt mocno przejawione , abym traktował to żartobliwie .

      Poznając za sprawą Twych tekstów jak na przestrzeni lat konstruowałaś / odzyskiwałaś / siebie doszedłem do wniosku iż ja koresponduję z opisem ludzi z nieistniejącej obecnie w naszym układzie w trzeciej gęstości planety Kantek ./ może stąd ów brak rezonansu z Atlantydą /.

      Proszę byś nie odebrała mej wypowiedzi jako próby dostosowania się " do towarzystwa " ,lecz jako zainteresowanie się swą " historią " skutkiem zapoznania się z Twą twórczością .

      Dlaczego Kantek , bo opis tej planety , charakterystyka zamieszkujących ją ludzi są niezwykle zbieżne z cechami mnie samego . Pewną kropkę nad " i " stanowi dla mnie w tym pozycjonowaniu siebie sen z przed kilkunastu lat . Opisując go wspomnę iż mam dość " dobre ucho " -grałem na instrumentach .-

      W tym śnie byłem zawieszony w przestrzeni kosmicznej i śpiewałem pieśń . Pieśń tak piękną że żadna istota ludzka tak pięknie niczego nie śpiewała z tego co poznałem w trakcie swego życia . I na koniec by było jeszcze dziwniej , miałem potężne skrzydła lecz , ani czarne , ani białe , były w różnych odcieniach czerwieni i brązu . Żonie rano zrelacjonowałem ten sen żartem , że ma brązowego koguta .

      Te skrzydła pasują do tej planety , a cała litania niewyrażonych drżeń wnętrza mówi mi że może naprawdę odkrywam swą historię .

      Kantek , klasztor , echa szaleńca ..., tworzą jakąś spójną całość ,do której szczegółów poszerzających jej uwiarygodnienie mam dostęp poprzez wgląd w swe wnętrze.

      Noszę pewne deterministyczne przekonania iż Ziemia zbliża się do punktu " 0" być może są one wzmacniane obawą o ponowne przeżycie traumy związanej z utratę planety / jak w przeszłości owej Kantek . Noszę również przekonanie że ewentualne "przebiegunowanie " , to nie jedyny problem do załatwienia dla ludzkości , lecz o tym przy innej okazji .
      "Jestem " pozwalam sobie ponownie poprosić Cię o próbę odtworzenia w pamięci swego snu o pająkach i ewentualne poszukanie odpowiedzi czy odczucia płynące z tego snu wchodzą w jakiś rezonans z tym co określiłem we wcześniejszej wypowiedzi Wielkim Atraktorem .

      pozdrawiam

      marek

      Usuń
    5. Witaj Marku.
      "Poznając za sprawą Twych tekstów jak na przestrzeni lat konstruowałaś / odzyskiwałaś / siebie doszedłem do wniosku iż ja koresponduję z opisem ludzi z nieistniejącej obecnie w naszym układzie w trzeciej gęstości planety Kantek ./ może stąd ów brak rezonansu z Atlantydą /."

      No widzisz, a ja nic nie wiem o istnieniu planety Kantek :-)
      Dla mnie był istotny ten epizod, sytuacja, historia z Atlantydy i rozpoznanie jego. Zdarzyło się, że w snach bywałam też na innych planetach. Ale miałam także wizję, gdy byłam w lesie na trzydniowym "odosobnieniu" - medytacji i siedziałam tam bez jedzenia i picia. W 2009 roku, miałam wizję i otrzymałam "odpowiedź" na pytanie: skąd pochodzę?

      Dowiedziałam się, że nie otrzymam odpowiedzi na to pytanie, ponieważ gdybym otrzymała jakąś konkretną odpowiedź na przykład, że pochodzę z Plejad albo z Syriusza czy z innego miejsca w kosmosie, to przywiązałabym się do tego miejsca i do tego przekonania. Odpowiedź zatem brzmiała: pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie.

      Potem z kolei przyszła informacja, że czas jest względny i jest to narzędzie, które "przywiązuje" nas do danej "rzeczywistości", do danego świata ograniczając w ten sposób naszą percepcję i świadomość.
      Następnie zobaczyłam wyraźnie, że wszystkie istoty z wyższej wymiarowości (tak zwanej "wyższej gęstości") są nami z innych czasoprzestrzeni. Mogą się z nami 'tutaj' komunikować, gdy nie przywiązujemy się zbytnio do pojęcia czasu liniowego.

      "W tym śnie byłem zawieszony w przestrzeni kosmicznej i śpiewałem pieśń . Pieśń tak piękną że żadna istota ludzka tak pięknie niczego nie śpiewała z tego co poznałem w trakcie swego życia ."

      Miałam kiedyś podobny sen :-) A nawet dwa.

      1. 03. wrzesień 2005
      Spacerowałam za kulisami jakiejś sceny wśród gospodarczych budynków i bardzo dziwnej architektury, pięknych pejzaży. Płynęłam statkiem po wodzie i leciałam samolotem nad ziemią. Wróciłam na koncert. Na scenę wyszła cala grupa chórzystów. Ja razem z nimi Śpiewaliśmy pieśń, której nie znam, a którą improwizowałam – śpiewałam z serca. W pewnym momencie chór zamilkł i dalszą część śpiewałam sama. Scena stała się wyżyną, po której szłam do przodu i śpiewałam. To była pieśń wszechogarniającej miłości. Przede mną rozciągał się piękny krajobraz z dolinami, górami, wodą, nad którą unosiła się poranna mgła, Chwila przed wschodem Słońca. Świt.

      Drugiego nie mogę teraz znaleźć.

      Usuń
    6. "Te skrzydła pasują do tej planety , a cała litania niewyrażonych drżeń wnętrza mówi mi że może naprawdę odkrywam swą historię ."
      Możliwe. Pytanie tylko się nasuwa: w jakim celu powraca to przypomnienie?
      Żeby wybaczyć tamtą destrukcję?
      Może jakaś istotna część Ciebie została przy tym "cmentarzysku" na górze. I może to jest do "uzdrowienia", uwolnienia w Tobie? A tak mnie natchnęło... Ty sam znajdziesz odpowiedź.

      "Noszę pewne deterministyczne przekonania iż Ziemia zbliża się do punktu " 0" być może są one wzmacniane obawą o ponowne przeżycie traumy związanej z utratę planety / jak w przeszłości owej Kantek . "

      To bardzo ciekawe. Czyż nie byłoby wyzwalającym przeżyciem uwolnienie siebie z "tamtej traumy"? Żeby nie musiała się powtórzyć?
      Wiele "lekcji" powtarzamy w tym życiu (wiele ich wariantów i scenariuszy), dopóki ich nie zrozumiemy, nie "odrobimy", ale być może także te "nieodrobione kiedyś lekcje" powtarzają się także w wielu kolejnych wcieleniach... Albo weszliśmy w taką "czaso-przestrzeń", w której to wszystko się ujawnia?

      ""Jestem " pozwalam sobie ponownie poprosić Cię o próbę odtworzenia w pamięci swego snu o pająkach i ewentualne poszukanie odpowiedzi czy odczucia płynące z tego snu wchodzą w jakiś rezonans z tym co określiłem we wcześniejszej wypowiedzi Wielkim Atraktorem ."

      Zrobię to. Potrzebuję wrócić do tamtego snu. Ale chciałabym wiedzieć, czym ten Wielki Atraktor jest dla Ciebie, żeby się do niego odnieść. Napiszesz?

      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Witaj "Jestem"

    Dziękuję za odpowiedź.

    Może jakaś istotna część Ciebie została przy tym "cmentarzysku" na górze. I może to jest do "uzdrowienia", uwolnienia w Tobie? A tak mnie natchnęło... Ty sam znajdziesz odpowiedź.

    Możliwe że Twoje " natchnęło " jest kluczem dla mnie do zrozumienia i zrzucenia pewnych determinizmów które w sobie dostrzegam . Sprawdzę to.

    Wielki Atraktor - Bóg uzurpator , ale to żadne określenie , Ezoterycy spod grup Bławatskiej określali Go Bogiem Stwarzającym się . Przypuszczalnie stanowi sumę życiowych doświadczeń , różnych cywilizacji naszego wycinka wszechświata . Swe istnienie przejawia w obszarach od trzeciej gęstości do połowy szóstej . Jak na razie na przestrzeni milionów lat nie udało się Go usunąć z obszaru Drogi Mlecznej .

    Wielki Atraktor - oglądany z gęstości siódmej i wyższej przypomina z grubsza pająka z rozpostartą pajęczyną na całej galaktyce,Wspominałem już ,że jego odnóża to owe pośmiertne kanały morficzne - tunele ze światłem na końcu kuszące nim zmarłych do podążania do niego .
    Jest determinantem wszelkich powrotów karmicznych w ciało trzeciej gęstości . W stanach pośmiertnego otępienia w enklawach do których został skuszony zmarły jest blokowane spektrum poszczególnych barw jego aury , blokowana jest pamięć a wdrukowywane są określone determinant na następną inkarnację , Myślę że Księga Urantii odnosi się w opisach do tego kombinatu .
    Przyszło mi w tej chwili do głowy że to syntetyczny odpowiednik z tym że w skali kosmicznej -naszego ego.
    Wszelcy nauczyciele duchowi , aniołowie , to projekcje stwarzane przez niego.
    Gdy rozmyślam jak Go opisać to określiłbym Go w przenośni " opiekunem istot z gęstości trzeciej do szóstej ,który
    zagubił empatię do podopiecznych , przyjął rolę nieczułego arbitra bardziej gnębiącego niż wspierającego rozwój kontrolowanego życia.
    Zarzutem stawianym owemu Wielkiemu Atraktorowi jest to że zaburza spontaniczny / organiczny / rozwój jednostki wtłaczając ją w ograniczający tematyczny zakres nakazów i zakazów , czyniąc jej egzystencję bliską ptaka w klatce.
    Myślę ,że może coś z tego opisu będzie Ci użyteczne do dokonania owej analizy.

    pozdrawiam

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marku.
      Dziękuję.
      Dzielę się Z tobą tym, co wiem...

      "Wielki Atraktor - Bóg uzurpator , ale to żadne określenie , Ezoterycy spod grup Bławatskiej określali Go Bogiem Stwarzającym się . Przypuszczalnie stanowi sumę życiowych doświadczeń , różnych cywilizacji naszego wycinka wszechświata . Swe istnienie przejawia w obszarach od trzeciej gęstości do połowy szóstej . Jak na razie na przestrzeni milionów lat nie udało się Go usunąć z obszaru Drogi Mlecznej .

      Dla mnie każdy tzw, Bóg to jakaś część Uniwersalnego Umysłu. Powiedzmy, że jest to coś w rodzaju części Umysłu Galaktycznego i to jest część Umysłu Nieprzebudzonego. Tu możesz poczytać, com napisała o Umyśle nieprzebudzonym i przebudzonym: http://tonalinagual.blogspot.com/2014/10/co-znaczy-kochac-siebie.html

      Owego Atraktora, którego tu rozumiem jako Umysł Nieprzebudzony, NIE DA SIĘ USUNĄĆ, gdyż jest on integralną częścią "tego" świata. Można natomiast ZMIENIĆ, PRZETRANSFORMOWAĆ.

      Porównanie: wyobraź sobie, że jesteś jak galaktyka i chciałbyś usunąć ze swojego ciała część mózgu zwaną "gadzim móżdżkiem" przez operację. Nie da się. Umarłbyś.
      Dlaczego chciałbyś usunąć tę część siebie? No dlatego, że anatomicznie: "podwzgórze, ze szczególnie wyróżnionymi gruczołami przysadki, szyszynki i migdałowatymi, rdzeniem przedłużonym i móżdżkiem, odpowiedzialne są za odczuwanie i generację stanów emocjonalnych, "podświadomych, prelogicznych, rządzących się własnymi prawami", w dużym stopniu niezależnych od świadomości i poza jej kontrolą, to jest część najsilniej aktywna i dominująca w chwilach stresu, zagrożenia życia.
      Ty wolałbyś być świadomym, nie chciałbyś być zbyt emocjonalnym (np. zbyt dzikim) itp. A nie możesz tego zrobić. Nie możesz tej dziwnej części usunąć z siebie, bo byś umarł, to byłoby samobójstwo...
      Ale... poprzez pewne działania można diametralnie zmienić sposób działania i funkcje owego "gadziego móżdżka" w swoim ciele. Zmienić, przetransformować... Może nawet nie wiesz, jak ogromne są jego możliwości...


      Podobnie, gdyby chcieć zniszczyć owego Atraktora, doprowadziłoby to do zniszczenia tego świata. A nie masz pojęcia, jak wielkie są jego możliwości. Natomiast tak, jak umysł (wraz z częścią "gadziego mózgu" ) człowieka może stać się przebudzony, tak i ów Atraktor - Umysł może zostać Przebudzony.

      Bo część zwana "gadzim mózgiem" to "część mózgu najsilniej pracująca i aktywowana w procesie wewnętrznej transformacji i inicjacji Kundalini, daoistycznych praktykach alchemii wewnętrznej, szczególnie w formułach Kan Li;
      "wewnętrzny smok" budzi się, gdy przetransformowana energia seksualna dochodzi wzdłuż kręgosłupa do gadziego kompleksu i zaczyna go zasilać, związane są z tym niezmiernie silne doświadczenia mistyczne, transpersonalne, transcendencji, a także wzmocnienie wszystkich psychicznych procesów, doświadczania i wyrażania emocji - z tego powodu osoby doświadczające go są obiektem zdystansowanych badań psychologów, obiektem bardzo ścisłej kontroli dla teologów i organizacji religijnych, oraz obiektem naśladownictwa dla gorliwych poszukiwaczy swojej wewnętrznej prawdy i sensu życia."

      c.d.n.

      Usuń


    2. A teraz nawiązanie do moich snów z pajęczyną...

      1. Wiedziałam, że gdzieś czai się jadowity pająk Szłam ostrożnie. Wreszcie go zobaczyłam. Ekipa ludzi, żołnierzy czarnych mundurach otaczała jadowitego pająka. Mieli go zlikwidować.

      Dlaczego żołnierze mieli go zlikwidować?
      Bałam się tego pająka... teraz mi się skojarzył z "gadzim móżdżkiem" :-)

      Przechodziłam dalej przyglądając się pięknej pajęczynie, która wyglądała jak utkana ze skrzydeł różnych owadów. I wpadłam na inną pajęczynę. Jej nitki były bardzo mocne, szarpałam się, ale nie byłam w stanie ich zerwać.
      Jedna pajęczyna była jakby ze skrzydeł owadów, a druga z mocnych nitek...

      No tak, pierwsza to sieć przebudzonego umysłu, a druga nieprzebudzonego.

      Wyjęłam z kieszeni zapalniczkę i przepaliłam pajęczynę ogniem. Wydobyłam się z tej pajęczyny.

      W ogniu transformacji przepaliłam pajęczynę nieprzebudzonego umysłu... :-)

      ale poczułam, że mam coś na głowie. Wtedy z obrzydzeniem zrzuciłam to coś, co było kokonem ni to pajęczyny ni to lepkiej substancji, w której – przestraszyłam się, że może być ukryty jadowity pająk. Uciekłam z tej przestrzeni pajęczyn.

      W snach czasu się mieszają ze sobą. Strach przed jadowitym pająkiem, który co mógł mi zrobić? Nawet nie wiedziałam, po prostu bałam się, że to MOŻE BYĆ jadowity pająk.

      2.Spacerowałam w pięknym lesie i natknęłam się na wielką pułapkę z pajęczyn utkaną przez wiele różnych jadowitych pająków. We śnie zamykałam te pająki w kokonach ich własnej sieci. Patykiem rozrywałam pajęczyny i owijałam je wokół pająka. Potem przechodziłam do następnego… Chciałam się wydobyć się z tej pułapki Wiedziałam, że nie wystarczy poprzerywać pajęczyny. Musiał zamknąć każdego pająka osobno. Dopiero wtedy mogłam wyjść z pułapki.

      Teraz dla mnie oczywiste. Choć sny śniły mi się 10 lat temu... Te pająki to jak wzorce myślowe, przekonania. Każdego pająka musiałam zamknąć osobno. Każdy wzorzec, który utrzymywał mnie przyklejoną do owej sieci, potrzebowałam z osobna dostrzec, zamknąć, domknąć i w rezultacie... przetransformować.
      Chciałam się wydobyć się z tej pułapki Wiedziałam, że nie wystarczy poprzerywać pajęczyny.

      Tak, ten Atraktor, o którym piszesz, to jest coś jak ta pajęczyna... Zamykałam pająki w swoich kokonach... jakbym wzorce myślowe zatrzymywała w "kokonach"... Natomiast, jak są kokony, to i "owady"... na przykład motyle z nich mogą się narodzić w procesie transformacji... A motyl to piękny symbol... I z kokonu wydostaje się np. motyl - postać dojrzała i pełna i... wolna, bo latająca swobodnie. Bo w pierwszym śnie były dwie pajęczyny.. jedna z nich utkana ze skrzydeł owadów...

      Dziękuję Marku, dzięki Tobie wróciłam do moich snów sprzed 10 laty i teraz w pełni zrozumiałam ich "przesłanie".

      Dziękuję, dziękuję, dziękuję...

      I pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. I jeśli kiedyś miałeś skrzydła, a dom został zniszczony, to i tak możesz wkrótce znowu mieć skrzydła i wrócić do domu... jeśli zechcesz.
      Jeśli uwierzysz to możliwe. możesz nawet wrócić do DOMU, który JEST W TOBIE od zawsze, tylko o nim... zapomniałeś
      albo
      z powodu snu o tym, że został Twój DOM zniszczony
      (uwierzyłeś w tę bajkę jako prawdę)
      myślałeś, że już nigdy tam nie będziesz mógł wrócić.

      Usuń
    4. cytat "ciekawy wpadł mi w oko:

      "natura boska jest naturą Logosu – Syna odwiecznie rodzonego przez Ojca" - Tomasz z Akwinu

      Logos - Umysł - "Syn odwiecznie rodzony przez Ojca" = "Wielki Atraktor"?

      Marku, toć napisałeś:
      "Wielki Atraktor - Bóg uzurpator , ale to żadne określenie , Ezoterycy spod grup Bławatskiej określali Go Bogiem Stwarzającym się."

      Usuń