sobota, 13 grudnia 2014

GDY KSIĄŻĘ KŁAMSTWA STAJE SIĘ KRÓLEM - PODDANYM PRAWDY



„Tym, który żyje naszym życiem, jest wielki oszczerca, Książe Kłamstwa – głos w naszym umyśle. Głos głodu wiedzy (…)” – Miguel Ruiz

Książe Kłamstwa mówi, że prawdę odnajdziemy w wiedzy i będzie podsuwał nam zagadkę za zagadką…

cyt.
„- Jak można dojść do prawdy?
(...) mój dziadek odpowiedział:
– Prawdy trzeba doświadczyć. Ludzie odczuwają potrzebę opisywania, wyjaśniania i wyrażania tego, co widzą, ale kiedy doświadczamy prawdy, nie ma słów, aby ją opisać.

Możemy odbierać prawdę za pośrednictwem naszych uczuć, ale jeśli tylko spróbujemy opisać ten stan słowami, rozmywamy jej znaczenie. Prawda znika. To zaczyna być częścią naszej historii! Jest to projekcja oparta na rzeczywistości, która jest prawdziwa tylko dla nas, ale wciąż staramy się przełożyć nasze doświadczenie na słowa. I w gruncie rzeczy jest to coś wspaniałego. Jest to największa sztuka, jakiej może dokonać człowiek.” – „Głos wiedzy” Miguel Ruiz

…Tworząc historie zniekształcamy prawdę… Ale gdy mamy świadomość, że historie to historie, które zniekształcają prawdę, a prawda jest nie do opisania, to już wiele się może zmienić w naszym życiu… Możemy nauczyć się np. cierpliwości i zrozumienia dla historii swoich i historii opowiadanych przez innych. I możemy nauczyć się wypowiedzi każdego czytać sercem…  Możemy cieszyć się z tej całej twórczości... Możemy też oczyścić swoje historie z kłamstw...

Ów "Książe Kłamstwa" podsuwa nam takie pomysły na przykład, że istnieją jakieś "siły destrukcyjne" czy "negatywne wibracje", które "produkują", "emitują" i wysyłają do nas inny, aby nami manipulować. Nie wiem, czy to kłamstwo czy prawda. To zależy od tego, czy Ty uznasz to za prawdę czy kłamstwo, ale... Jeśli ktokolwiek z nas "reprezentuje" jakiekolwiek „siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje”, jeżeli widzimy to u innych, to można:

1. unikać takich ludzi, bo poruszają tzw. „niższe (negatywne) wibracje” czy „siły destrukcyjne” w nas samych. Ale i tak będą one na nas wciąż oddziaływać... Jeśli jesteśmy ich nieświadomi, będziemy się ich wypierać w sobie, bo tego tzw. ego boi się bardzo… żebyśmy przypadkiem nie uświadomili ich sobie i nie zobaczyli w sobie. Bo a nuż zechcemy uwolnić się od tego, a wtedy „Książe Kłamstwa” poprzez swoje narzędzia - nasze piękne ego nie byłby zasilany i już nie mógłby nami dłużej rządzić… A najskuteczniej rządzi nami, gdy pozostaje w ukryciu przed nami samymi – blokując wciąż nasze tzw. „wyższe Ja” i naszą samo-świadomość. 

2. sprawdzić, co z nami robią te „”siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje” i uświadomić sobie, że jednak one pobrzmiewają w nas . Dopiero wtedy, gdy je uświadomimy w sobie, możemy je zintegrować i przetransformować w sobie, a w ten sposób uwolnić się od ich działania w sobie. I uwolnić się od poddania rządom „Księcia Kłamstwa”. Wtedy moglibyśmy zobaczyć, kim jest ów "Książe Kłamstwa". Obnażony, traci swą moc i przestaje być "Księciem Kłamstwa". Staje się Królem  - choć jednocześnie poddanym Prawdy.

Póki prawdy nie doświadczymy w bezpośrednim, indywidualnym, intymnym przeżyciu jej, to wszystko, co o niej myślimy, czytamy, piszemy jest tylko próbą uchwycenia czegoś, co jest nieuchwytne dla „nieprzebudzonego umysłu” czyli takiego, którym rządzi (poprzez tzw. ego) ów "Książe Kłamstwa".

"Książe Kłamstwa" to wspaniały odtwórca, a nie twórca... zawiadujący naszymi "nieprzebudzonymi umysłami", swoiście pięknymi ego - ja ograniczonymi przywiązaniem do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i o sobie samych. (*)

Dlaczego wierzymy w nieprawdę? Bo to, w co Ty wierzysz, jedynie dla Ciebie jest prawdą, a dla innych może być/ jest kłamstwem. Tak działa ego służące "Księciu Kłamstwa" - ten głos w naszych głowach, który nami rządzi i podpowiada:

– „Tylko to, co wiem ja, jest prawdą. Ale to, co wiesz ty, jest kłamstwem.”

Wszystko, w co wierzysz staje się dla Ciebie prawdą, a w co wierzą inni, staje się prawdą dla nich. A to są tylko historie, w które ktoś wierzy, a ktoś inny nie wierzy. (Pisałam o tym w bajce o Rozbitym Lustrze ;-) ) On z jednej strony wzmacnia pewne struktury - systemy, a z drugiej różnicuje je między sobą tak, by musiały prowadzić ze sobą walkę, by konkurowały i współzawodniczyły ze sobą. Walka, walka, walka w wielu różnych formach. (O walce pisałam między innymi tutaj) .

Dlatego ja… nie muszę mieć racji … wolę (choć nie wiem czy to "moja wolna wola" :-)) czuć w sercu radość życia. I wolność od przekonań na temat innych i siebie. I widzieć rzeczy, sytuacje i działania jako historie, i widzieć je takimi, jakie są, bez oceniania, oczekiwań... I robić to, co mam do zrobienia. W wolności... I bez przywiązania nawet do tej wolności...

Życie może być piękne. Jak fascynująca podróż... To zależy tylko od nas. Od nikogo więcej… 

W zasadzie są dwie drogi – ścieżki, którymi podążają ludzie: ścieżka kłamstwa i ścieżka prawdy. Ten, kto znalazł się na ścieżce prawdy, wie, że żadna z tych dróg nie jest lepsza ani gorsza od tej drugiej. Jednak...

Na ścieżce kłamstwa cierpimy i o swoje cierpienie oskarżamy innych, okłamujemy nieświadomie samych siebie, a o kłamstwa oskarżamy innych, ale nie jesteśmy tego świadomi, bo prawda z kłamstwem jest „doskonale” w nas wymieszana. Mamy niby wolną wolę, ale jest ona iluzoryczna, bo rządzi nami przywiązanie do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i wiedzy (koncepcji i przekonań) na swój temat oraz… pożądanie z tego wynikające.

Na ścieżce prawdy stajemy się odpowiedzialni za siebie, za swoje myśli, słowa, czyny, stajemy się samoświadomi działając w całkowitej ufności w to, co przejawia się przez nas i co nas spotyka na naszej drodze. Nasza wola łączy się z Wolą Całości, Jedni, Wszystkiego, Co istnieje. Stajemy się wolni od wiedzy, pożądania, przywiązań, ocen, oczekiwań, a dzięki temu zawsze mamy dostęp do takiej wiedzy (mądrości), która potrzebna jest nam w danym momencie, w danej sytuacji, w każdym tu i teraz. I jest ona zmienna...

To ego pcha nas na ścieżkę kłamstwa. Ono jest bardzo „kreatywne” (cudzysłów zastosowałam dla zaznaczenia iluzji owej kreatywności). A wtedy działamy i zachowujemy się jak marionetki, „bio-roboty”, którym wydaje się, że coś „tworzą”, a tylko poprzez ego podporządkowane "Księciu Kłamstwa" - Umysłu nieprzebudzonego , wykonują jego wolę ,

Na ścieżce prawdy nie stajemy się „bez-emocjonalnymi kukłami”, ale dopiero wtedy zaczynamy wiedzieć to, co mamy wiedzieć (w wolności od konieczności wiedzenia czegoś), rozumieć siebie i innych (w wolności od konieczności rozumienia) i współ-odczuwać, dzięki doświadczeniu wszechogarniającej miłości. Bo przypominamy ją sobie poprzez doświadczenie jej w najprostszy sposób: bez-pośredni(ków), w sobie, poprzez siebie. 


Dodane 17.12.14
Dziś znalazłam taki obrazek...

 I zachwycił mnie, między innymi dlatego, że coś sobie przypomniałam...  :-). Wiele lat temu widziałam (w poszerzonym stanie świadomości) podobny obraz... na drzewie stworzony na korze orzecha włoskiego. Ale postać kobieca i męska, a właściwie ich głowy, były ustawione profilami, jedna za drugą: z tyłu kobieca, a przed nią męska. Głowa kobiety była umieszczona twarzą do tyłu głowy mężczyzny. I ta kobieta bardzo delikatnie "wdmuchiwała" ŚWIADOMOŚĆ" w głowę mężczyzny - tak na wysokości szyszynki. (Wtedy nie wiedziałam, że na tej wysokości znajduje się szyszynka). 

Dodane 18.12.14 (z komentarza pod notką - dzięki Marku za inspirację):

Tu chodzi nie tylko o mężczyzn, ale i o kobiety. Chodzi o umysł w mężczyznach i kobietach... Fakt, przedstawiam aspekt żeński świadomości usytuowany względem męskiego umysłu, ale jako wzajemnie się dopełniające, a nie "biegunowe". :-) Są kobiety, które także są bardzo przywiązane do pewnej wiedzy i wzorców umysłu... sama byłam, to wiem.  Jednakże... przyrost świadomości jest możliwy, kiedy "uelastyczniane" są owe "nici pajęcze" struktury umysłu ograniczające nasze postrzeganie... 

Powiedzmy, że nasz fizyczny umysł (nieprzebudzony) jest uwarunkowany przywiązaniem do pewnych przekonań. Te przekonania tworzą "stabilną" strukturę - sieć. Taki fizyczny umysł otrzymuje informacje od tzw. Wyższego Umysłu ("Wyższego JA" czy "wyższej jaźni" - umysłuprzebudzonego).

Powiedzmy, że widzimy jakiś symboliczny obraz, w którym przekazywana nam jest pewna informacja. Fizyczny umysł (nieprzebudzony) postrzega ten obraz. Ale postrzega wyłącznie to, co jest w stanie "zinterpretować" - z-rozumieć. W rzeczy samej w tym obrazie może być zawartych znacznie więcej informacji lub nawet inne informacje niż jesteśmy w stanie rozczytać, przyjąć fizycznym umysłem (nieprzebudzonym), z-rozumieć czy "zinterpretować".

Po prostu, kiedy nasz umysł fizyczny nie jest przebudzony, to nie możemy doświadczyć całości wiedzy zawartej w takim obrazie i nie wiemy, nie rozumiemy tego, co taki obraz reprezentuje, ponieważ taki obraz zawiera dane"pochodzące" z "Wyższego Umysłu" (przebudzonego). Dopóki nasz fizyczny umysł nie zostanie przebudzony czyli zharmonizowany z Wyższym Umysłem jest to niemożliwe. A w "procesie" - harmonizowania naszego fizycznego umysłu z Wyższym Umysłem - pomocna i niezbędna jest poszerzająca się samoświadomość... to dzięki niej struktury fizycznego umysłu (owe sieci) stają się mniej "skrystalizowane" (materialne), zmieniają swój stan i stają się coraz bardziej "elastyczne" (płynne) - tu porównanie do stanów kryształów: stałe, płynne i energetycznie swobodne (gaz albo nawet tzw. plazma :-) ).



14 komentarzy:

  1. No i pięknie / już się dzisiaj witałem /
    życie z moją Ukochaną wdmuchało mi trochę świadomości ,ona sama również , a może nawet więcej niż trochę , ale "Jestem " - bój się Boga ,pozbawiasz nas mężczyzn nadziei , że uporządkowane myślenie i czucie również da nam jakiś przyrost świadomości .
    Proszę potraktuj jako żart to co poniżej : gdy przeczytałem na MŻ Stos nieprawości to w spotkaniach na forum pod tym artykułem ze śmiechem spostrzegłem coś przypominającego sabat czarownic z pomocnikami / i nie chce mi to wylecieć z głowy / .
    To jest z mej strony komplement w Waszą stronę ,a nie epitet jak któraś z pań pisze , bo pod słowem " czarownica " zamykam wszelkie skarby kobiecej subtelności i mądrości , których męska racjonalność nie jest w stanie sięgnąć swym poznaniem .
    Myślę że dobrze spostrzegłem w tej chwili ,że Twój wiersz ACH jest puentą do tego artykułu . Razem czynią mi bardziej zrozumiały temat Twego przesłania .

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Witaj Marku.
      "ale "Jestem " - bój się Boga ,pozbawiasz nas mężczyzn nadziei , że uporządkowane myślenie i czucie również da nam jakiś przyrost świadomości ."

      ??? Nie boję się już :-D

      Czyż nie żyjemy jeszcze... niektórzy już tylko jedną nogą albo pietą "zamoczoną" - w epoce "patriarchalnej"?
      Nie chcę pozbawiać mężczyzn nadziei, że uporządkowane myślenie i czucie da wam jakiś przyrost świadomości. Ponieważ tu chodzi nie tylko o mężczyzn, ale i o kobiety. Fakt, przedstawiam aspekt żeński świadomości usytuowany wzlędem męskiego umysłu, ale jako wzajemnie się dopełniające, a nie "biegunowe". :-)
      Są kobiety, które także są bardzo przywiązane do pewnej wiedzy i wzorców umusłu... sama byłam, to wiem.
      Jednakże... przyrost świadomości jest możliwy, kiedy "uelastyczniane" są owe "nici pajęcze" struktury umysłu ograniczające nasze postrzeganie...

      Powiedzmy, że nasz fizyczny umysł (nieprzebudzony) jest uwarunkowany przywiązaniem do pewnych przekonań. Te przekonania tworzą "stabilną" strukturę - sieć. Taki fizyczny umysł otrzymuje informacje od tzw. Wyższego Umysłu ("Wyższego JA" czy "wyższej jaźni" - umysłu przebudzonego).

      Powiedzmy, że widzimy jakiś symboliczny obraz, w którym przekazywana nam jest pewna informacja. Fizyczny umysł (nieprzebudzony) postrzega ten obraz. Ale postrzega wyłącznie to, co jest w stanie "zinterpretować" - z-rozumieć. W rzeczy samej w tym obrazie może być zawartych znacznie więcej informacji lub nawet inne informacje niż jesteśmy w stanie rozczytać, przyjąć fizycznym umysłem (nieprzebudzonym), z-rozumieć czy "zinterpretować".

      Po prostu nie możemy doświadczyć całości wiedzy zawartej w takim obrazie i nie wiemy, nie rozumiemy tego, co taki obraz reprezentuje, ponieważ ten obraz zawiera dane"pochodzące" z "Wyższego Umysłu" (przebudzonego). Dopóki nasz fizyczny umysł nie zostanie przebudzony czyli zharmonizowany z Wyższym Umysłem.
      A w tym "procesie" - zharmonizowania naszego fizycznego umysłu z Wyższym Umysłem - pomocna jest poszerzająca się samoświadomość... to dzięki niej struktury fizycznego umysłu (owe sieci) stają się mniej "skrystalizowane" (materialne), zmieniają swój stan i stają się coraz bardziej "elastyczne" (płynne) - tu porównanie do stanów kryształów: stałe, płynne i energetycznie swobodne (gaz albo nawet tzw. plazma :-) ).

      Usuń
    2. "Proszę potraktuj jako żart to co poniżej : gdy przeczytałem na MŻ Stos nieprawości to w spotkaniach na forum pod tym artykułem ze śmiechem spostrzegłem coś przypominającego sabat czarownic z pomocnikami / i nie chce mi to wylecieć z głowy / . "

      Nie wzięłam udziału w tej rozmowie na temat "stosu nieprawości". Nie czułam potrzeby, by wypowiadać się w tym temacie. Może ten "etap" - "sabatowania" mam już za sobą? ;-)
      Po prostu.

      Błogosławieństwa przesyłam Tobie.

      Usuń
    3. "pozbawiasz nas mężczyzn nadziei , że uporządkowane myślenie i czucie również da nam jakiś przyrost świadomości ."

      "Tutaj z nadzieją rzecz ma się tak, jak z tańcem. Prawdę powiedziawszy, taniec nigdy nie ma końca; ważne jest tylko to, z kim się tańczy." - Józef Tischner
      ;-)

      Usuń
  2. Witaj " Jestem "

    piszesz :

    A w tym "procesie" - zharmonizowania naszego fizycznego umysłu z Wyższym Umysłem - pomocna jest poszerzająca się samoświadomość... to dzięki niej struktury fizycznego umysłu (owe sieci) stają się mniej "skrystalizowane" (materialne), zmieniają swój stan i stają się coraz bardziej "elastyczne" (płynne) - tu porównanie do stanów kryształów: stałe, płynne i energetycznie swobodne (gaz albo nawet tzw. plazma :-) )

    i tu po zaistnieniu owego " mostu " między górą , a dołem umysłu " często zdarza się ,że coraz bardziej stajemy się nieprzystawalni do otaczającej nas rzeczywistości w mowie , czynach , i trwaniu ... Lubię określenia mówiące o życiu Jezusa / przechodził mimo / czyli był i go nie było . Jest to charakterystyczne dla trwania z uruchomionym mostem jednak aby to utrzymać wymaga to odosobnienia , mimo życia wśród bliźnich .
    Często początki owego bycia w kontakcie zagłusza bujność zewnętrznych bodźców , jak but depcze sadzonki młodej rośliny, tak owe bodźce niszczą zaistnienie człowieka..
    Gdyby był na tym naszym świecie Uniwersytet Człowieczeństwa , głosowałbym za katedrą dla Ciebie .
    Ale jako męski oportunista zostawiłbym sobie kącik słuchacza, by tłumaczyć owe wykłady z polskiego na nasze i czasem z sensem lub nie próbować coś zmienić.

    Choć wielu ludzi cenię ,to wolę siebie .
    Na temat tańca jako takiego mam swoje stwierdzenie .
    W tańcu nie wolno się ......, bo się nogi plątają .

    z uśmiechem chochlika


    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Marku.

      "i tu po zaistnieniu owego " mostu " między górą , a dołem umysłu " często zdarza się ,że coraz bardziej stajemy się nieprzystawalni do otaczającej nas rzeczywistości w mowie , czynach , i trwaniu ... "

      To zależy... trochę tak, a trochę nie... ponieważ możliwości jest wiele.

      "Lubię określenia mówiące o życiu Jezusa / przechodził mimo / czyli był i go nie było ."

      Ale nie masz pewności... tak to możesz postrzegać, a może być tak, że Jezus był tak dogłębnie, jak inny nie wokół nie był... :-) Tego nie wiemy. Musielibyśmy w jakimś sensie stać się nim, aby wiedzieć, co on czuł... będąc tym, kim był.

      Przechodzić mimo, to przechodzić obok i niewzruszenie, bez angażowania się. Czy on się nigdy nie angażował czy zawsze był zaangażowany? - oto jest pytanie, ha, ha, ha... :-D

      Taak… to bardzo ciekawe… Cząstka Lustra-Marek widzi inną część Lustra-Jezusa jako "przechodzącego mimo, jakby był i go nie było". Choć cząstka -Jezus nigdy nie przechodził mimo, bo zawsze był w tu i teraz tak bardzo, tak głęboko, jak nikt wokół niego, jednak…
      ponieważ cząstka Lustra-Jezus widzi w cząstce-Marek cząstkę SIEBIE, więc rozumie i przyjmuje to, że jego „odbicie” w cząstce-Marek postrzega go jako przechodzącego mimo".

      Czy postrzeganie np. Jezusa jako "przechodzącego mimo" jest tylko iluzją, projekcją tego, który to postrzega, czy jest tym samym, co jest - istnieniem Jezusa w każdej sytuacji, w każdym tu i teraz, w jakim był/jest całkowitym i dogłębnym, całym sobą wielowymiarowym?

      Tak sobie żartuję, bo lubię żarty.

      "Często początki owego bycia w kontakcie zagłusza bujność zewnętrznych bodźców , jak but depcze sadzonki młodej rośliny, tak owe bodźce niszczą zaistnienie człowieka.."

      Na tak, zdarza się i tak.

      "Gdyby był na tym naszym świecie Uniwersytet Człowieczeństwa , głosowałbym za katedrą dla Ciebie ."

      Dziękuję. :-) Nawet gdybym nie kandydowała? ;-)

      'Ale jako męski oportunista zostawiłbym sobie kącik słuchacza, by tłumaczyć owe wykłady z polskiego na nasze i czasem z sensem lub nie próbować coś zmienić."

      Przypomniałam sobie na świeżo słowo oportunizm...
      "postawa życiowa charakteryzująca się rezygnacją ze stałych zasad moralnych lub przekonań dla osiągnięcia doraźnych korzyści, wybieranie zawsze tego, co jest w danej sytuacji bezpieczne i korzystne; wygodnictwo życiowe. Wiele wspólnego z oportunizmem ma konformizm, różniący się jednak brakiem indywidualizmu."

      Ależ rozumiem. Masz prawo wyboru, kochany,"męski oportunisto" - jeśli za takiego się postrzegasz. :-)

      Wiesz, szczerze pisząc, moja wiedza częściowo wciąż się zmienia, ale jakaś jej cząstka wcale. Pozorny paradoks.

      "Choć wielu ludzi cenię ,to wolę siebie ."
      No cóż, każdy z nas jest centrum, "pępkiem", a nawet początkiem i końcem wszechświata... To też tylko pozorny paradoks, że tyle ile nas wszystkich - istot indywidualnych, tyle centrów, "pępków" wszechświata.

      "W tańcu nie wolno się ......, bo się nogi plątają ."

      No to się poplączą. Dla mnie to żaden wstyd, jeśli się poplączą... czasem. A powody poplątania mogą być różne.

      "z uśmiechem chochlika"

      Rozczulają mnie uśmiechy chochlików.
      Właśnie w swoim świecie utworzyłam na Uniwersytecie Człowieczeństwa katedrę dla Chochlika
      http://chochlikdrukarski.com.pl/wp-content/uploads/2012/09/ekspert_maly.jpg
      Uśmiech (jakby co) możesz sobie dorysować taki, jaki pasuje Tobie. ;-)

      Usuń
  3. Przed kobietą która potrafi wyartykułować swą wewnętrzną mądrość – odruchowo chylę czoła gdyż uwzględniam ,że swą prawdę którą się dzieli „utkała „ nie tylko z fundamentalnych pojęć , ale ukonstytuowała ją w oparciu o subtelności charakteryzujące w odbiorze otaczającej nas rzeczywistości głównie kobiety.
    Wyrażając w powyższym pewną analizę kobiety-mężczyźni, widzę to w przenośni jako różnice w zakresie „odbioru spektrum barw życia „ mężczyzn jako zubożonych o owe umiejętności w stosunku do kobiet.
    Uwzględniam również że po stronie kobiet leży przewaga w dotarciu do obiektywnych ocen i wniosków z racji braku piętna jakie wycisnął na mężczyznach okres patriarchatu ze szczególnym uwzględnieniem wdrukowywania w osobowość mężczyzn wszelkich szorstkości i toporności zwanych potocznie męskością – zabezpieczonych w trwaniu poprzez specyficzne hormony.

    Czy postrzeganie np. Jezusa jako "przechodzącego mimo" jest tylko iluzją, projekcją tego, który to postrzega, czy jest tym samym, co jest - istnieniem Jezusa w każdej sytuacji, w każdym tu i teraz, w jakim był/jest całkowitym i dogłębnym, całym sobą wielowymiarowym?

    Jezus wielowymiarowy jest w moich pojęciach dopiero jako Jezus Chrystus. Jego postać jest mi pomocą w podejmowanych próbach zrozumienia jakimi mechanizmami i za sprawą jakich czynników ,człowiek jest w stanie przemianować się w CZŁOWIEKA / nie o technikę mi chodzi / a o wpasowanie się swą samoświadomością w określanie siebie gdzieś w rejonach - Twego Jestem .
    Stwierdzenie „ przechodził mimo „ używam z uwagi na osobiste doznania podobne temu byciu . Aby całość dookreślić miałem również senne projekcje owej postaci i prowadziłem z Nią , skromne ale jednak budujące konwersacje.
    Największym problemem w odniesieniu do Jezusa jest określenie do jakiej postaci odnosi się rozmowa , tej z biblii z Księgi Urantii ,tej z materiałów apokryficznych ,czy stworzonej we własnym umyśle jako kompilacja cech wielu być może opisywanych postaci.
    W temacie „mimo” odwołuję się w większości do owego biblijnego Jezusa Chrystusa w przedziale 30-33 roku Jego życia .
    W moim pojęciu Jezus to człowiek przejawiający energię Chrystusową ,a więc to za czym większość nas tęskni / świat przyjaźni , szczęśliwości ,harmonii – Eden stworzony przez ludzi / .Jednak aby być transmiterem owej energii w naszej 3-ej gęstości trzeba soczewkę świadomości mieć nieustannie nakierowaną na obszar owej energii , a więc poza przestrzeń w której przebywa fizyczne ciało.
    Można by to nazwać nogi na ziemia głowa w chmurach jednak –mnie to nie pasuje.
    To na co zwracam tym swoim spostrzeżeniem uwagę nie zawiera informacji iż Jezus nie był tu i teraz był lecz jak to jest wspominane nie w tym królestwie ,które go otaczało ,a u Ojca Swego /cokolwiek by to miało oznaczać /.
    W moim przekonaniu Jezus Chrystus , był zawsze perfekcyjnie skupiony na tu i teraz jednak u Niego był to obszar poza naszą gęstością ,a na otoczenie fizycznego ciała zwracał uwagę po wyraźnym bodźcu skierowanym w jego stronę ,a stan jego skupienia pozostawał niezmienny.
    Tak sobie
    przed Bożym Narodzeniem

    marek


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marku.
      Dziękuję. Jestem pełna podziwu dla tego, czym się dzielisz ze mną.

      'Wyrażając w powyższym pewną analizę kobiety-mężczyźni, widzę to w przenośni jako różnice w zakresie „odbioru spektrum barw życia „ mężczyzn jako zubożonych o owe umiejętności w stosunku do kobiet."

      Mam pewną wątpliwość, co do tego słowa: "zubożonych" w stosunku do kobiet. Raczej chodziło mi o to, że w tym okresie patriarchatu proporcje czy też równowaga pomiędzy tym, co żeńskie i męskie została mocno "zaburzona". Jako zjawisko nie tyle jest "negatywne", co może być "interesujące" w rozpoznawaniu skutków tegoż "zaburzenia" harmonii.

      "Uwzględniam również że po stronie kobiet leży przewaga w dotarciu do obiektywnych ocen i wniosków z racji braku piętna jakie wycisnął na mężczyznach okres patriarchatu ze szczególnym uwzględnieniem wdrukowywania w osobowość mężczyzn wszelkich szorstkości i toporności zwanych potocznie męskością – zabezpieczonych w trwaniu poprzez specyficzne hormony."

      Zauważam, że także kobietom zostało utrudnione docieranie do obiektywnych ocen i wniosków z racji piętna jakie wycisnął na nich okres patriarchatu...

      "W moim przekonaniu Jezus Chrystus , był zawsze perfekcyjnie skupiony na tu i teraz jednak u Niego był to obszar poza naszą gęstością ,a na otoczenie fizycznego ciała zwracał uwagę po wyraźnym bodźcu skierowanym w jego stronę ,a stan jego skupienia pozostawał niezmienny."

      Chyba rozumiem. :-) Dziękuję.

      Usuń
  4. Przepraszam za brak powitania u góry ale wklejałem tekst w pośpiechu i nie dostrzegłem ,że go nie przeniosłem .

    Witam teraz " Jestem "

    Fajnie się określiłem ,miało być szowinista a wyszło oportunista ,widać do grzechów ciężko mi się przyznawać ,albo to ten chochlik .

    cyt :Wiesz, szczerze pisząc, moja wiedza częściowo wciąż się zmienia, ale jakaś jej cząstka wcale. Pozorny paradoks....

    Często w swoich stwierdzeniach jestem bardziej niż radykalny ,bo taka moja natura na tą egzystencję i pewnie jej już nie zmienię.
    Uważam ,że wiele rodzai istot chodzi w ludzkich ciałach po tej Ziemi ,a rozrzut ich posadowienia w człowieczeństwie jest czasem bardzo znaczny .
    Od dawna już przestałem głosić i powtarzać prawdy / nie zweryfikowane / że człowiek ma duszę ,śmiertelną czy nie , daną ,czy swym istnieniem tworzoną .

    Wolę w stosunku do rozumienia człowieka stosować obraz zbierania waty cukrowej na patyku .

    Albo ktoś ma ten patyk i ma na czym te swoje doświadczenia owijać , tworząc tym w kolejnych procesach przyrost swojej świadomości ,albo tego rdzenia nie ma więc tworzy kłębki które wiatr rozwiewa.

    Okupacją Ziemi nazywam między innymi uniemożliwianie opuszczenia tej planety po wyjściu z ciała fizycznego.
    Rdzeń Twój , mój cyt .... moja wiedza częściowo wciąż się zmienia, ale jakaś jej cząstka wcale...., mógł zostać ukształtowany eony czasu temu w oparciu o autentyczną wiedzę o prawdziwej naturze jedni i praw obowiązujących w niej zindywidualizowaną świadomość . Obecnie odkopujemy go tylko z zapomnienia
    .
    Przyjacielowi Świadkowi Jechowy powiedziałem kiedyś tak na jego religijne poglądy na wieczne życie na Ziemi .
    Chłopie przecież kiedyś byś się powtarzalnością tego życia porzygał , stawał byś na głowie by się zabić bo w stosunku do wiecznego istnienia twoje życie na tej planecie przypominało by zbiór zamknięty , czyli ze skończoną w tym wypadku ilością kombinacji ,Istniałbyś w wiecznej powtórce.

    Niektórzy z nas są popiołem z maluteńką iskierką żaru aby powstać jak Feniks i być może ten żar jest tym czymś co mimo nawijanych nań z sensem lub nie kłębków waty jest tym co się w nas nigdy nie zmienia.

    z błogosławieństwem starań

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Niektórzy z nas są popiołem z maluteńką iskierką żaru aby powstać jak Feniks i być może ten żar jest tym czymś co mimo nawijanych nań z sensem lub nie kłębków waty jest tym co się w nas nigdy nie zmienia."

      Pięknie to uchwyciłeś. Dziękuję za ten dar. :-)

      Usuń
    2. 'Fajnie się określiłem ,miało być szowinista a wyszło oportunista ,widać do grzechów ciężko mi się przyznawać ,albo to ten chochlik ."

      Chochlik, który coś wyciąga z nie(pod)świadomości?
      No proszę, jaka synchronia. Ja właśnie zostałam uznana przez pewną kobietę za "męskiego szowinistę". Ciekawe, ciekawe...

      "Często w swoich stwierdzeniach jestem bardziej niż radykalny ,bo taka moja natura na tą egzystencję i pewnie jej już nie zmienię."

      Taka "natura"- mam na myśli Twój "radykalizm" - czasem się przydaje i wspiera w naszym... tzw.rozwoju. Ja podobno bywam... bezwzględna.

      "Uważam ,że wiele rodzai istot chodzi w ludzkich ciałach po tej Ziemi ,a rozrzut ich posadowienia w człowieczeństwie jest czasem bardzo znaczny ."

      Coś w tym jest. Jakbyśmy byli, istnieli w różnych rzeczywistościach, o różnej wymiarowości albo nawet różnych "światach", które jakoś... przenikają się ze sobą.

      "Wolę w stosunku do rozumienia człowieka stosować obraz zbierania waty cukrowej na patyku .
      Albo ktoś ma ten patyk i ma na czym te swoje doświadczenia owijać , tworząc tym w kolejnych procesach przyrost swojej świadomości ,albo tego rdzenia nie ma więc tworzy kłębki które wiatr rozwiewa."

      Bardzo trafne porównanie... Podoba mi się. Jest w nim - jak dla mnie - siła przekazu. :-)
      Mało tego," konsumowanie" tej waty - po udanych zbiorach tego, co się nazbierało w procesie "przyrastania" świadomości, też może być... nie tylko symboliczne.

      c.d.n.

      Usuń
    3. "Okupacją Ziemi nazywam między innymi uniemożliwianie opuszczenia tej planety po wyjściu z ciała fizycznego."

      Ja to postrzegam trochę inaczej... jako pewną płaszczyznę "gry"...
      Jaką masz pewność, że niemożliwe jest opuszczenie tej planety po wyjściu z ciała?
      W tej „grze” wybieramy to, co jest najbliższe naszym przekonaniom – wzorcom, które z jakichś powodów mamy w sobie, jakbyśmy – w pewnym sensie – byli „zaprogramowani”. I działamy według nich, i powtarzamy nieświadomie do momentu, kiedy zaczniemy je rozpoznawać. ( nie mamy patyka, na który moglibyśmy nawijać watę. Wiatr ją rozwiewa. Podejmujemy próby zbierania jej, ale nie mamy "patyka".)

      I dlatego – jeśli chce się wyjść z tej „gry”, warto zacząć rozpoznawać te wzorce, by się „od-programować”, by spojrzeć z „szerszej perspektywy” na swoją sytuację, na to, co sobie sami stwarzamy, co współtworzymy z innymi… Na tę "zaczarowaną karuzelę", która ogranicza istnienie do/ ciągłej powtórki /w ciągłej powtórce...

      A można zejść z tej „zaczarowanej karuzeli”. Ale trzeba ze-CHCIEĆ. Inny przykład: można powiedzieć sobie: Mam tego już dość, Jestem gotowa to zmienić… I można zacząć zmieniać… Zaczynając od siebie. W ten sposób można nauczyć się odpowiedzialności za siebie i za to, co się współtworzy z innymi. I wtedy nagle pojawia się w ręku... ów "patyk"... I zaczyna się... "nawijanie waty". Po nawinięciu odpowiedniej ilości, która jest maksymalna do uzyskania w tym świecie, możemy ją "skonsumować", a dzięki temu... Mamy odpowiednią energię, by przenieść się po wyjściu z ciała np. do innego świata (to moje "takie tam" natenczas).

      "Rdzeń Twój , mój cyt .... moja wiedza częściowo wciąż się zmienia, ale jakaś jej cząstka wcale...., mógł zostać ukształtowany eony czasu temu w oparciu o autentyczną wiedzę o prawdziwej naturze jedni i praw obowiązujących w niej zindywidualizowaną świadomość . Obecnie odkopujemy go tylko z zapomnienia "

      Na to wygląda.

      "Przyjacielowi Świadkowi Jechowy powiedziałem kiedyś tak na jego religijne poglądy na wieczne życie na Ziemi .
      Chłopie przecież kiedyś byś się powtarzalnością tego życia porzygał , stawał byś na głowie by się zabić bo w stosunku do wiecznego istnienia twoje życie na tej planecie przypominało by zbiór zamknięty , czyli ze skończoną w tym wypadku ilością kombinacji ,Istniałbyś w wiecznej powtórce."

      Jak dla mnie, mądrze mu odpowiedziałeś.

      Dziękuję.

      Moc błogosławieństw dla Cię.

      Usuń
  5. Witaj '' Jestem '

    Zdrowych Szczęśliwych Wesołych

    życzy

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...
      Tego, co potrzebne w Twoim Życiu
      życzę Tobie
      i radości ISTNIENIA...


      Usuń