piątek, 22 maja 2015

STRACH PRZED PUSTKĄ, "CZARNĄ DZIURĄ" I "TUNELAMI"...

11.05.2015, 00:20

Miałam pewne 'doświadczenie' - przypomnienie, z którego dla mnie płynie wniosek, że nawet jeśli wpadamy do czegoś, co podobne jest do „czarnej dziury” albo „bezkresnej pustki", (która w zasadzie nie jest pusta) czy „wpadamy do jakiegoś tunelu” itp. nie istnieje „tam” nieistnienie. Istniejemy natomiast w całkiem inny sposób" niż istniejemy jako istoty ludzkie utożsamione wyłącznie z myślami, emocjami i ciałem... Ten inny "sposób" istnienia jest trudny nawet do wyobrażenia dla naszych oddzielnych ja-ego... To dla naszych oddzielnych ja-ego istnieje zapomnienie… po to, by "nasza podróż była ... przygodą". A nasze zapomnienie tego innego sposobu istnienia jest iluzją, dzięki której nasze umysły - naszych oddzielonych od Całości ja-ego - postrzegają ową pustkę jako niebyt, nicość... z powodu zapomnienia...

Oto moje 'doświadczenie' - przypomnienie:


A potem o tym zapomniałam na jakiś czas. Stąd mój wniosek, że niebyt całkowity nie istnieje… To  tylko świadomość istnienia... coś jak "istnienie poza umysłem". Nie da się tego dokładnie opisać słowami, bo to... nie do opisania dla umysłu, skoro to "istnieje poza umysłem". ;-) W każdym razie próby opisu nie mogą uchwycić natury, esencji tego "istnienia poza umysłem".

To 'doświadczenie', jak dla mnie, potwierdza fakt, że zmieniając miejsce pobytu i formę w naszych 'podróżach świadomości', w których zmieniamy od czasu do czasu swoje 'formy', przechodzimy zawsze przez rodzaj „bramy”, która jest czymś jak „czarna dziura”, "ciemna przestrzeń pustki", z której „wylatujemy”... przez rodzaj „tunelu” (np. tunel rodny) do 'następnego życia' w kolejnej 'formie'. Jeśli boimy się, że nas pochłonie owa „czarna dziura”, lecimy do "światła" i tracimy wtedy świadomość kontinuum istnienia, i wchodzimy/wlatujemy przez owe „tunele” w inną lub podobną formę. I tracimy świadomość kontynuacji istnienia w różnych 'formach' istnienia. Jeśli się nie boimy – ponieważ jesteśmy świadomi, że życie w „pojeździe fizycznym” jest jedynie przygodą w naszej podróży, to wiemy, pamiętamy, że gdy stracimy tę 'formę', będziemy "podróżować" dalej... Wówczas przechodząc przez ową „bramę” podobną „czarnej dziurze” nie odczuwamy już lęku przed unicestwieniem.

Gdy wchodzimy w ten świat, energia zostaje zagęszczona do stanu materii do tego stopnia, że w pewnym momencie istniejąc w tej materii zaczynamy wierzyć, że jesteśmy tylko materialni, że np. istniejemy tylko w tzw. 3D albo 4D (3 wymiary przestrzenne + czas), a inne „wymiary”, światy są nam niedostępne, bo utożsamiamy się całkowicie z naszymi ciałami, myślami i emocjami.  ALE…  Jak można mieć dostęp do informacji z innych „wymiarów” czy „gęstości", jeśli się istnieje tylko w 3D albo 4D? To oczywiste (dla mnie), że jakąś częścią siebie trzeba istnieć w tych innych „wymiarach”, światach, by móc się z nimi „kontaktować”, by móc mieć „dostęp” do nich, by „stamtąd otrzymywać informacje”, by następowała wymiana i łączenie... Możemy sobie jednak o tym przypomnieć i to świadomość jest owym pomostem z tymi cząstkami nas istniejącymi w innej "wymiarowości".

Dla mnie to tylko przykład na to, jak skomplikowane są konstrukcje UMYSŁU, z którego korzystamy, a jak przy tym nieświadomi jesteśmy "GRY" albo może "ZABAWY", w jakiej uczestniczymy. Ponieważ wzorce tego świata także ograniczają naszą świadomość połączenia z Całością, Jednią tego, kim jesteśmy...

Istniejemy (z tego, co rozpoznałam ;-)) we wszystkich "wymiarach", światach jakie tylko są możliwe, ale odcinamy się od nich wierząc w to (uznając za prawdę), że istniejemy tylko w tych, a nie innych „wymiarach”, że istniejemy tylko w tym jako jedynym świecie. I oczywiście można wierzyć w to na przykład, że ktoś nam „ukradł” np. "wymiar" 8. i te od 12. wzwyż… (o takiej historii czytałam). A to są "gry i zabawy" ego, umysłu odciętego od innych części Całości. Mogą te "gry i zabawy" być fascynujące – to fakt. Zatem dobrej zabawy życzę...

Z tego co wiem (co sobie przypomniałam), możemy "podróżować" ze świata do świata świadomie lub nieświadomie. O tym może następnym razem coś więcej napiszę. Dla mnie – jak wynika z opisanego przez mnie doświadczenia  oraz innych moich 'doświadczeń'...

niebyt nie istnieje, natomiast istnieje coś takiego jak „pozorna pustka”, w której nie istniejemy w żadnej formie, a w której świadomość istnienia jest zachowana.  

Nie miałam tej wiedzy-świadomości, gdy istniałam w tamtym "świecie kradzieży energii". W tamtym świecie wszystkie istoty istniały z „zapisem”, „programem”, że

albo dasz się wchłonąć przez inne istoty, formy albo wchłoniesz innych, w innym przypadku wpadniesz w niebyt. Taki był "żart"... albo "ściema", w którą "wierzyły wszystkie istniejące w tym świecie istoty. Musiała to być jakaś "szkoła" z potrzebnym doświadczeniem takim, a nie innym albo coś jak "trening", ponieważ musiał istnieć jakiś powód, że wówczas poczułam nagle potrzebę zmiany... nawet za cenę "wpadnięcia w niebyt".

A wszystkie istoty istniały tam w wielkim strachu przed owym niebytem, bo miały zakodowaną informację, że po śmierci formy nic nie istnieje. A ja poczułam impuls, że mam stamtąd wyjść… A nawet "nie wiadomo skąd i dlaczego" wiedziałam, jak to zrobić.

W pewnym sensie jako konsekwencję tamtej decyzji otrzymałam obecne życie - tak wynikało z mojego snu.  Z tego tutaj świata chciałam także w młodości „wyjść", ale wtedy nie widziałam innej możliwości jak wyjście poprzez samobójstwo. A chciałam z tego świata „wyjść”, ponieważ ten świat „strasznie mi się nie podobał” i z tego powodu „strasznie cierpiałam”… I z powodu (nad)wrażliwości, jaką miałam w młodości, próbowałam popełnić samobójstwo.


No więc nie bałam się śmierci… –  teraz już to wiem ;-) – ponieważ "kiedyś" ;-) przeszłam przez „niebyt, który nie jest niebytem”, ale wchodząc do tego świata zapomniałam również i o tym. Czułam jednak intuicyjnie, że nie boję się śmierci. Bardziej „bałam się” życia tutaj… Potrzebowałam „oswoić się” z tymi lękami i poznać  ten świat, by go zrozumieć…

Teraz jestem na etapie rozumienia tego świata. Poznaję go (albo „przypominam” sobie) i SIEBIE w nim. Oczywiście moje zrozumienie może być inne od zrozumienia innych. I już wiem, jak można ze świata cierpienia „wyjść”.  Jednak jeszcze nie wiem, co przede mną i to jest piękne. Miałam pewne wizje, które są jak drogowskazy, ale jestem cierpliwa i ufna; nigdzie mi się nie śpieszy.

Wiem, że w pewnej części SIEBIE jestem „podróżniczką w nieskończoności”, która podróżuje przejawiając się w najróżniejszych formach energetycznych i materialnych w różnych światach… Choć z drugiej strony wiem też, że żadnej "podróży" nie ma - tak, jak nie ma żadnego "poszukiwania"...

Pisałam już o "księciu kłamstwa". Dla mnie to inna nazwa dla Ego (Ja) czyli Umysłu, który jest odcięty od ŚWIADOMOŚCI (skąd „pochodzi”) - tak to w skrócie ujmę ( - umysł nieprzebudzony). To Ego, Ja - to Umysł zanurzony całkowicie we ŚNIE, w iluzji, w której mamy ograniczoną świadomość tego, kim jesteśmy. Dlatego właśnie ludzie wciąż toczą wewnętrzne walki, które przejawiają się oczywiście na zewnątrz… czyli Umysł odcięty od Świadomości Wszystkiego, Co Jest, Całości to dla mnie  Umysł, który „kreuje” światy… iluzji – „fantomowe światy", po których jednak... możemy podróżować.

Każda i każdy, kto uczestniczy w "grach ego" jest „zaprogramowany” w pewnym sensie pewnymi wzorcami.  Mamy swoje "role" do odegrania. Czasem gramy ich wiele, w zależności od sytuacji. 

Niełatwo jest tu wejść i nie ulec tutejszym grom, ponieważ wchodząc tutaj otrzymujemy (choćby poprzez formę, ciała) pewną część zapisów związanych z tymi „grami ego”. Inaczej nie moglibyśmy pojawić się TU, jeśli pojawiamy się jako zrodzeni z ciała. 

Z pewnych powodów (jako konsekwencji jakiś wcześniejszych zdarzeń, które można umownie nazwać karmą) tutaj się znajdujemy. Przyczyny tego, dlaczego znaleźliśmy się w tym świecie mogą być różne. Twoje mogą być inne niż moje. Ty możesz nawet uważać, że znaleźliśmy się tutaj z powodu jakichś "manipulacji" albo "wojen" toczonych na innych poziomach istnienia. Ty możesz istnieć w innym świecie niż ja czy inne istoty ludzkie. I "współtworzymy" w ten sposób "wieloświat". :-)

Nawet, kiedy już wiele wiemy, to możemy wpaść w pułapkę takiej wiedzy, która podsyca nasze ja-ego i iluzję tego świata wciąż postępując według tych samych, "starych" wzorców powodujących cierpienie. Zazwyczaj jesteśmy nieświadomi tego… kiedy kierują nami nieuświadomione wzorce "gier ego" wciąż uaktywniające nasze emocje i ograniczające nasz dostęp do coraz większego "zakresu" czy "przestrzeni" naszej samo-świadomości.

I w pewnym sensie „zabawne” jest to, że owe 'doświadczenie', a właściwiej: 'przypomnienie' istnienia i wyjścia z tamtego "świata kradzieży energii", które powyżej opisałam, jest tylko jednym z wielu 'doświadczeń' - przypomnień, jakie miałam, jakie sobie 'przypomniałam'. Teraz one się scalają ze sobą we mnie – jakbym scalała siebie istniejącą w różnych „wcześniejszych”, a nawet „przyszłych” wcieleniach i światach… :-) I odzyskiwała w ten sposób SIEBIE jako (samo)świadomość jakiejś większej... Całości, Jedni i przypominała sobie... np, że

niebyt nie istnieje, natomiast istnieje coś takiego jak „pozorna pustka”, w której nie istniejemy w żadnej formie, ale świadomość istnienia jest zachowana …

to doświadczenie przyniosło mi także przypomnienie, że z tamtego świata chciałam wyjść, ponieważ niczego nowego w nim już bym nie mogła się "nauczyć"… o sobie samej. Rozpoznałam „zasadę” tam panującą, także „wyjście” z tamtego świata nie było dla mnie samobójstwem, choć z perspektywy tutejszych „wzorców” może to tak wyglądać. To była świadoma decyzja zakończenia „tamtej gry” i podjęcia ryzyka, choćby za cenę „unicestwienia” – przejścia w „niebyt”, którego wszystkie istoty żyjące w tamtym świecie strasznie się bały, więc z powodu tego strachu tam tkwiły.

Dlaczego nie było we mnie strachu przed owym „unicestwieniem”, „niebytem”? Coś jak „intuicja”i ufność pozwoliły mi na podjęcie decyzji wyjścia z tamtego "świata kradzieży energii" i to… trzykrotnie…
(Potem - w obecnym życiu - też trzykrotnie podejmowałam decyzję o uwolnieniu się z przywiązania od „gier ego”. ;-))

Tamten świat nie był tak „materialny” jak ten, bo miał inną „formę” jakby bardziej energetyczną. W tamtym świecie wszystkie istoty istniały z „zapisem”, „programem”, że albo dasz się wchłonąć przez inne istoty albo wchłoniesz innych, w innym przypadku wpadniesz w niebyt. I wszystkie istoty tam istniały w wielkim strachu przed owym niebytem, bo miały zakodowaną informację, że po śmierci formy nic nie istnieje. A ja chciałam stamtąd wyjść, bo nie chciałam dłużej (w nieskończoność) w taki sposób w nim istnieć…

W tym świecie w młodości chciałam popełnić samobójstwo z niezgody na „zło” tego świata. Ale nie wiedziałam, nie byłam świadoma, że sama tym „złem” zostałam „zainfekowana” w sensie takim, jak już pisałam:

Nie łatwo jest tu wejść i nie ulec tutejszym grom, ponieważ wchodząc tutaj otrzymujemy pewną część zapisów związanych z tymi „grami ego”. Inaczej nie moglibyśmy pojawić się TU, jeśli pojawiamy się jako zrodzeni z ciała.  

Bywałam w swoich snach w bardzo różnych "światach". Bywałam także w takich, w których np. dzieci rodziły się w kwiatach. I nie było tam żadnego cierpienia, żadnych walk ani "gier ego". Bogactwo tych 'doświadczeń' i różnorodność światów, o jakich sobie przypominałam, mogą świadczyć o tym, że "pochodzę" z różnych miejsc we wszechświecie (zresztą i taką wizję kiedyś miałam) i "dróg", które mnie "doprowadziły" do życia na Ziemi w obecnym czasie jest bardzo, bardzo wiele.

Ostatnio kiedy zasypiam, pełna ufności otwieram się na pustkę, „nicość”… Poddaję się... Zanikam... Tak jakbym umierała...  Zanikam, ale istnieję... "na różne sposoby" i pojawiam się... przejawiam "na różne sposoby"... Czasem mam jakieś sny, ostatnio zazwyczaj jakby chwilę przed przebudzeniem.
Często w śnieniu łączyłam i harmonizowałam ze sobą bardzo różne światy z różnych czasoprzestrzeni. Budziłam się - przechodząc płynnie "granicę" między tzw. snem i jawą, a odczucie ogromnej harmonii, miłości 'pozostały we mnie'. I kontynuowały się...

I miałam także ostatnio po raz kolejny takie doświadczenie, że tuż przed przebudzeniem byłam bardzo świadoma tego, że wnikam w pewną formę fizyczną – „moje” ciało, a kiedy w nie tak wnikałam, odczuwałam, że „rekonstruuje się” w tym momencie pewne kontinuum związane z tym konkretnym fizycznym ciałem, ale także z jego wszystkimi innymi poziomami (ciałami). Czułam jakbym jako... świadomość zakładała „kieckę” ludzkiej formy (osoby) – istoty ludzkiej. W tym 'doświadczeniu', w tym, co się zadziewało... czułam, że 'zmieniałam' swoją 'formę' albo raczej... świadomość przybierała 'nową-starą' formę. I czułam, widziałam, wiedziałam. że wszyscy po śnie (kiedy "budzimy sie w fizycznych ciałach) w ten sposób "wracamy" do "naszych" ciał, ponieważ wszyscy jesteśmy... jednym ludzkim ciałem (choć nie tylko ludzkim) w wielu wersjach (w różnych stanach) o zróżnicowanej pamięci kontinuum... historii uznawanych za osobiste doświadczenie. I wiedziałam, że wszyscy budząc się ze snu robimy to samo… tylko nie wszyscy jesteśmy tego świadomi... więcej tutaj: http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2015/04/kiecka-fizycznego-przejawu-istoty.html

Oczywiście to, dokąd „zawędrujemy” w naszych 'podróżach świadomości' może być niezależne lub zależne od nas. Ale o tym może innym razem coś więcej napiszę. Tu kiedyś już o tym wspominałam: http://tonalinagual.blogspot.com/2014/01/wewnetrzne-zmiany-i-zewnetrzne-przejawy.html



_____________________________

I dodam coś jeszcze:
o RÓŻNYCH PRZESTRZENIACH
1 luty 2007
Dziwny sen – trochę metafizyczny.

Nie wiem, jak go opisać… Wynikało z tego snu, że każdą sytuację można rozpatrywać co najmniej na trzy sposoby w trzech różnych przestrzeniach (o innej wymiarowości) i z różnych płaszczyzn odniesienia.
– Jeden wynika z uwzględnienia pojęcia linearnego czasu względem danej przestrzeni.
– Drugi wynika z kwantowego podejścia, w którym nie widać czasowych powiązań skutków z przyczyną, a bardziej widoczne są powiązania (relacje) przestrzenne.
– Trzeci jest wielopłaszczyznowy, w którym można dostrzec powiązania struktur sytuacji, zdarzeń pozornie w ogóle ze sobą niesprzężonych, a jednak mających ze sobą ścisły związek. W takim przypadku czasoprzestrzeń musi być zatrzymana.

_______________________________

DODANE 03.06.2015

Zainspirowana dialogiem z markiem pod ta notką napisałam:
Dzięki Twojej inspiracji coś się jednak dla mnie wyklarowało... :-)

[ Nastąpiło przejrzyste rozpoznanie :-) ]

W świecie ze SNU istniała jedna alternatywa (dualizm):
NICOŚĆ lub KONTYNUACJA ...
istnienia w "Grze" o niezmiennych regułach. Kontynuacja w jednej formie... w nieskończoność...?

Strach przed nicością powodował kontynuację "utkwienie" w tamtym świecie "pochłaniania" jednych istot przed drugie. Co i tak w rezultacie prowadziło do "kolapsu" tamtego świata... W taki sposób, że jedne istoty, które pochłaniały coraz więcej innych w pewnym momencie nie miałyby już co pochłaniać, więc i tak rozpadały się nieświadomie w "nicość". I "Gra" zaczynała się od nowa... rozdrobnieniem na wiele części... (możliwe, że "kiedyś" właśnie tę wersję "przerabiałam" wielokrotnie :-) ).

Tamten świat ze SNU kojarzy mi się z czymś jak "matryca" dla tego świata... "pole akaszy" z jednym głównym wzorcem: NICOŚĆ lub KONTYNUACJA... ?

Wyszłam z "tamtego świata", świadomie wybierając nicość,
która jednak okazała się nie być nicością, a raczej "pustką", w której istnieje wyłącznie
ŚWIADOMOŚĆ ISTNIENIA
poza jakąkolwiek formą, poza jakimkolwiek utożsamieniem z czymkolwiek.

Stamtąd "wyruszyłam" w dalszą "podróż" i trafiłam do tego świata.
W tym świecie także "dualizmy" w dużo bardziej zróżnicowanych formach:
dobro - zło
oprawca - ofiara
zwycięzcy - pokonani
itp., itd...

Najpierw kiedyś, w dzieciństwie pojawiła się wizja z powrotem do DOMU, gdzie byłam maleńką drobinką, cząstką, którą otaczał nieskończenie wielki wszechświat, a jednocześnie ten nieskończenie ogromny wszechświat zawierał się we mnie - najmniejszej drobince... i nie było tam żadnej dualności...
Potem w młodości pojawiła się niezgoda na "ten świat dualizmu", ponieważ weszłam w te dualistyczne wzorce...
I wtedy pojawiły się myśli o samobójstwie, poczucie bycia ofiarą itp. i nastąpiła próba samobójstwa... Nieudana.
A potem pojawiła się decyzja o pozostaniu w tym świecie - po przyjęciu informacji ze środka siebie, że mam tu zostać, bo mam tu coś do zrobienia, bo i tak będę musiała tu wrócić, by ten świat zrozumieć, a potem będę wiedziała, co dalej... czyli, że miałam tu się czegoś "nauczyć", coś rozpoznać, zrozumieć...

Trzykrotna rezygnacja z tamtego świata we śnie, a potem trzykrotna rezygnacja z ego w tym życiu, w tym świecie... to nie przypadek... :-)

Ego dokładnie tak właśnie postrzega ekspandującą obecnie ŚWIADOMOŚĆ - jako "sztuczną czarną dziurę" jako jakiś "sztuczny twór, rozdrabniacz, niszczarkę", która wciąż się powiększa... "fantomowy stwór"...
Ego się boi takiego rozdrobnienia, "unicestwienia", bo nie może pojąć, że istnieje coś więcej, czego objąć nie może, nie jest w stanie.

Inny symbol ekspandującej obecnie ŚWIADOMOŚCI to... czarna Kali ucinającą głowy demona Raktabiji...
Mądry umysł, poddany Świadomości jako Sziwa leżący pod stopą Kali w pełnym oddaniu, Sziwa, który poddaje się Kali - ŚWIADOMOŚCI, przeżywa. Jego głowa nie zostaje ścięta.
Ego postrzega jednak Kali jako "krwiożerczą", a to Raktabija - Ego jest demonem krwiożerczym, który nazywając ją "krwiożerczą" dokonuje na Kali projekcji siebie...

Ale numer! :-)

A Sziwa na tym "obrazku" to symbol tego, co Ty nazywasz Wyższą Jaźnią, a ja Umysłem Przebudzonym ze Snu.

Zresztą sam zobacz, jaki on spokojny na tym obrazku :-) :
http://cache2.artprintimages.com/LRG/29/2924/CA7RD00Z.jpg

Notka o KALI

_____________________________________

UMYSŁ I ŚWIADOMOŚĆ jako JEDNIA, CAŁOŚĆ i ŹRÓDŁO... :-)

I dziękuję raz jeszcze, kochany marku, za inspirację.


p.s. Świat "kradzieży energii" ze snu kojarzy mi się z tzw. "polem akaszy". Czym różni się energia "pola akaszy" od energii tzw. prany?

22 komentarze:

  1. Witaj Jestem !

    Może te Twoje rozważania o tunelach lękach i czarnych dziurach są dla mnie , może dla Ciebie , jednak rodzi się we mnie przekonanie że muszę spróbować skłonić Cię do jeszcze wnikliwszej analizy tematu . Zrobię to pytaniami . Może one uwypuklą te miejsca które we mnie przekonanie o niekompletności owej analizy .

    Byłam bardziej eteryczna , motywacją do mordowania był - strach przed niebytem , jaka jest relacja miedzy zasobami ego osobowości a eterycznością ciała i środowiska ?

    Ukrycie rozpuszczanie czy to nie samobójstwo w tamtej rzeczywistości ?

    Czy życie na Ziemi było nagrodą , czy karą ? a tamto czego było konsekwencją ? samej ciekawości ?
    Jak rozumieć powroty i wydzielania ze źródła – obszaru nicości ?

    przechodząc przez ową „bramę” podobną „czarnej dziurze” nie odczuwamy już lęku przed unicestwieniem.
    To porównanie jest nieprzystające do potężnej czarnej dziury która jest wciąż powiększającym się sztucznie zainicjowanym tworem z cz.dz jaką opisujesz jako tunel .Rozdrabniaczem , najlepiej zrozumianym jako totalną niszczarkę , łącznie z rozdrabnianiem owej samoświadomości tworzącej jednostkowe istnienie.



    Jak można mieć dostęp do informacji z innych „wymiarów” czy „gęstości", jeśli się istnieje tylko w 3D albo 4D? To oczywiste (dla mnie), że jakąś częścią siebie trzeba istnieć w tych innych „wymiarach”
    Dokładny opis wzorca człowieka mówi o jego czakrach sięgających głębin Drogi Mlecznej zablokowanych sieciami energetycznymi wokół planety i pieczęciami na kodzie DNA
    GRY albo może ZABAWY, czy to zabijanie zasługuje na takie określenie ?
    Szkoła trening , wyjscie ,” nagroda- kara – konsekwencja „- to życie , też chciałam wyjść , samobójstwo …..coś tu zgrzyta w tym ciągu – ewolucyjnym? A może rehabilitacyjnym ? coś nie jest tak z tym rozszyfrowywaniem tych informacji ?


    Wiem, że w pewnej części SIEBIE jestem „podróżniczką w nieskończoności”, a może pszczołą znoszącą informacje do owej pustki ?

    Ty możesz nawet uważać, że znaleźliśmy się tutaj z powodu jakichś "manipulacji" albo "wojen" toczonych na innych poziomach istnienia.

    Wystarczy popatrzeć na powiedzenie „raz zdobytej władzy nie oddamy „i można założyć że niektóre przestrzenie egzystencji mogą być zdegenerowane i to bynajmniej nie za sprawą źródła , a wychodzenie z owej niechcianej „zabawy „ jest koszmarem taj jak i tkwienie w niej , czy to temat wart umniejszenia jego wagi i pomijania w drodze samozadowolenia ?


    Rozpoznałam „zasadę” tam panującą, także „wyjście” z tamtego świata nie było dla mnie samobójstwem, choć z perspektywy tutejszych „wzorców” może to tak wyglądać. To była świadoma decyzja zakończenia „tamtej gry” i podjęcia ryzyka, choćby za cenę „unicestwienia” – przejścia w „niebyt”, którego wszystkie istoty żyjące w tamtym świecie strasznie się bały, więc z powodu tego strachu tam tkwiły.
    Więc ile taki teatr życia może trwać , po co takie ekstrema w tak długich jednostkach czasu ,może mimo wszystko trzeba uwzględniać możliwość patologi przejawienia formy i procesu jej neutralizacji aż po totalne wypranie z treści jednostki ducha tworzącej tą formę , a jeżeli tego ducha trzeba pokawałkować bo bycie jednostkowym kształtuje go w jakąś formę ducha to..?

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. marek:
      cd.


      dróg", które mnie "doprowadziły" do życia na Ziemi w obecnym czasie jest bardzo, bardzo wiele. Co przez to rozumiesz

      Czułam jakbym jako... świadomość zakładała „kieckę” ludzkiej formy (osoby) – istoty ludzkiej. W tym 'doświadczeniu', w tym, co się zadziewało... czułam, że 'zmieniałam' swoją 'formę' albo raczej... świadomość przybierała 'nową-starą' formę.
      Rozważałaś możliwość , że fałszywą pustkę mogą również stworzyć poszczególni lub zbiorowo Bogowie/istoty/ a wtedy Ci którzy w tej grze pozostają są w stałym recyklingu być może aż po „ trzy razy nie „ być może że nawet to nie jest skuteczne by się uwolnić z obecności na Ziemi .?

      Oczywiście to, dokąd „zawędrujemy” w naszych 'podróżach świadomości' może być niezależne lub zależne od nas. Ale o tym może innym razem coś więcej napiszę.
      Może tam Twój dom , gdzie serce Twoje , w jakimś zakresie określa te wybory ?
      Stawiając te pytania , przyszło mi do głowy pewne wyjaśnienie Twoich losów , lecz podzielę się z Tobą nim później . Nie chcę Ci nic sugerować w tej chwili mając nadzieję że przemyślisz moje pytania .

      marek

      Usuń
  2. Jestem wymaż sobie uwagi o hamburgerach - błąd w sztuce..

    marek

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie chcę Ci nic sugerować w tej chwili mając nadzieję że przemyślisz moje pytania ."

    Szczerze, jak zwykle: nie czuję w tej chwili takiej potrzeby, by jakoś specjalnie przemyśliwać Twoje pytania. Ale dziękuję za nie i za Twoje wpisy.

    To, co przedstawiłeś to są Twoje pytania i Twoje wątpliwości.

    Zadałeś mi różne pytania... Ale wygląda na to, że to Ty na nie potrzebujesz sam sobie odpowiedzieć. Ponieważ moje odpowiedzi, które zawarłam w notce po prostu odrzucasz i najprawdopodobniej odczuwasz potrzebę, by mnie "zachęcić", bym na zjawiska i historie, które opisałam "spojrzała Twoimi oczami". :-)

    A wyobrażasz sobie spokój, jaki zapanowałby na tym świecie, gdyby wszyscy ludzie mogli wybaczyć sobie wzajemnie wszystkie krzywdy kiedykolwiek popełnione, wszystkie błędy i pomyłki? Wyobrażasz sobie, co by się stało, gdybyśmy wszyscy zaniechali oskarżania, osądzania, oczekiwania, że zmienią się inni, "bo to inni są tacy, jacy nie powinni, lecz nie ja"... bo to, co się stało w jakiejś przeszłości ciągnie się za nami przez tysiąclecia, a może (jak twierdzą niektórzy) miliony czy miliardy lat. Rozciąganie tego w czasie w jakąś głęboką przeszłość to dla mnie wielka abstrakcja. A wyobrażasz sobie, co by się stało, gdyby nagle, w jednej chwili wszyscy zakończyli walki i konflikty ciągnące się od tysięcy, tysięcy, a może i miliony lat? Gdyby każdy w sobie zakończył tę walkę? Może sobie tego nie wyobrażasz... Ja widzę jako jeden z wielu możliwych "scenariuszy". I stąd wiem, że to możliwe, ale każdy musiałby to zrobić w sobie. KAŻDA IISTOTA LUDZKA. Dlatego wiem, że trzeba zacząć od siebie. To wiem. I wiem, że to "działa".

    Wiem jednak także i to, że każda i każdy z nas ma, otrzymuje dokładnie to, czego na swojej drodze, w swojej podróży potrzebuje...

    Odpowiem Ci jeszcze tak, jak czuję, że mam odpowiedzieć.

    /// kiedyś zapomniałam, a potem… przypomniałam sobie, że każdy z nas jest Jedną i Tą Samą Istotą - Istotą przejawioną w niezliczonych, nieskończonych i zróżnicowanych między sobą wersjach samej SIEBIE.

    Z całego spektrum możliwości i form istnienia, które oferuje nam wszechświat, mogę wybrać to, co sobie wymarzę, wyśnię, zaprojektuję... Jednak pamiętam, że moje marzenia ogranicza moja wyobraźnia, a moją wyobraźnię ograniczają moje: programy, nawyki, wierzenia, przekonania, przywiązania i... mój strach. Dlatego wolę sobie nie wyobrażać już niczego, dlatego wolę być odważna wchodząc do łona, w którym jest cały kosmos, a ja się w nim roztapiam... Wszystkie możliwe do roztopienia stare nawyki, przesądy i przekonania, które już nie są do niczego potrzebne.

    Gdy pozbywam się tych ograniczeń, wtedy mogę dostrzec o wiele więcej możliwości niż "wcześniej" czy "przedtem". Wtedy przychodzi do mnie wiedza, której nigdy wcześniej nawet wyobrazić bym sobie nie mogła. Wtedy z radością mogę nawet pozostać w tej formie istnienia, w której JESTEM. Gdy osiągam wolność, przestaje mieć znaczenie forma i miejsce istnienia. Wówczas po prostu jestem, tu i teraz, i przejawiam się w całkowitej harmonii z całym stworzeniem, ze wszystkimi formami istnienia w całym wszechświecie, który istniał, istnieje i będzie istnieć. A ja mogę podróżować w jego różnych obszarach czasoprzestrzennych.

    Ja w tobie, a ty we mnie. Ja JESTEM JA i Ty JESTEŚ JA. Jestem "inną tobą". Jesteśmy swoimi lustrzanymi odbiciami. Jestem w PRA-DOMU.

    I wiem, że pochodzę z różnych miejsc i różnego czasu we wszechświecie...
    Ze wszystkich miejsc w kosmosie i na Ziemi... :-D

    "Może tam Twój dom , gdzie serce Twoje , w jakimś zakresie określa te wybory ?"

    Możliwe...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nic z tych rzeczy w tych pytaniach oskarżania, osądzania, oczekiwania, jedynie oczekiwanie ,że doszlifujesz swe przemyślenia ...poczekam..
    a to czego mi komputer nie przyjął to podzielenie się z Tobą przekonaniem ,że treści wyrażane na blogu mogła byś przemienić na wartościową książkę . I nie traktuj tego inaczej jako moją szczerą opinię .

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nic z tych rzeczy w tych pytaniach oskarżania, osądzania, oczekiwania, jedynie oczekiwanie ,że doszlifujesz swe przemyślenia ...poczekam.."

      :-) Nie ma oczekiwania w Twoich pytaniach, ale jednocześnie jest oczekiwanie, że...
      Jesteś świadomy tego, co napisałeś?

      "a to czego mi komputer nie przyjął to podzielenie się z Tobą przekonaniem ,że treści wyrażane na blogu mogła byś przemienić na wartościową książkę ."

      Możliwe, ale chyba jeszcze nie czas, ponieważ jeszcze nie czuję "natchnienia". Kiedyś przyszło "natchnienie" na temat pisania blogu i podążyłam za tym.

      "I nie traktuj tego inaczej jako moją szczerą opinię ."

      Tak traktuję - jako Twoją szczerą opinię. I dziękuję.
      ----------------

      "Ukrycie rozpuszczanie czy to nie samobójstwo w tamtej rzeczywistości ?"

      Na to pytanie moja odpowiedź jest zawarta w notce i na inne Twoje pytania również, ale możliwe, że Ty masz wątpliwości czyli najprawdopodobniej postrzegasz to inaczej niż ja. Jeśli tak, to masz ku temu swoje powody...

      Miałabym prośbę do Ciebie: czy mógłbyś przeczytać moją notkę jeszcze raz z największą uważnością na jaką możesz sobie pozwolić? Oczywiście, jeśli zechcesz. ;-)

      Usuń
  5. Witaj Jestem

    mógłbym się czuć speszony , bo użyłem owe " oczekiwania " raz za razem jakbym przeczył sam sobie , jednak gdy pod jednym oczekiwaniem kryje się " inna treść " niż pod drugim /a tak zapewne to w głowie miałem /, to już nie muszę się tak samooskarżać , a jedynie wyjaśnić ,że w pośpiechu nie zmieniłem jednego słowa na inne o podobnym znaczeniu .

    Podobnie jest z Twą prośbą o ponowne czytanie . Zanim napisałem do Ciebie , przeczytałem Twoją notkę , trzy razy . Obiecuję że zrobię to jeszcze raz , jednak wiem ,że nie zmieni to mojego odbioru tych treści .

    Zapewne sprawiam wrażenie dyskutanta z potrzeby własnego ego , narzucenia własnej opini . Mozliwe że tak jest jednak jak rozumiem Ciebie , Ty sama szukasz, odpowiedzi na fundamentalne pytania , nurtujące wielu z nas .
    I to jest moją głowną motywacją wyrażania swej opini w tematach przez ciebie podjętych .

    Moja intuicja znajduje w nich drugie dno , tyczące Twych losów /oprócz pośrednio tworzonej informacji o naszej mikro Wszechrzeczy / a w Twej interpretacji dostrzegam pewne / niespójności czy błędne interpretacje ./

    Z mej strony być może w całej palecie motywów mną kierujących , głownym jest jednak chęć pomocy w celu ułatwienia wyciągnięcia przez Ciebie autentycznie klarownych wniosków z przeżytych doświadczeń.

    Być może tą chęć pomocy wyraziłem niezgrabnie , pisząc przemyśl to jeszcze raz " doszlifuj " ale motywowała mnie intuicja , a nie pragnienie " gry w odbiajnego ". Więc ? Ja na pewno przeczytam .

    m

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj marku.
    Dziękuję za Twoją troskę o moją prawidłową ;-) interpretację moich snów, wizji, doświadczeń. :-)

    "Moja intuicja znajduje w nich drugie dno , tyczące Twych losów /oprócz pośrednio tworzonej informacji o naszej mikro Wszechrzeczy / a w Twej interpretacji dostrzegam pewne / niespójności czy błędne interpretacje ./

    Może to Twoja intuicja, a może to nadal Twój umysł, który przywiązał się do pewnych koncepcji, które nie mogą być styczne z moimi wnioskami z moich snów, wizji i doświadczeń? Przyjmuję, że kieruje Tobą chęć pomocy i czuję wdzięczność, jednak moje błędy - jeśli takie są - są moimi błędami i to ja za nie ponoszę odpowiedzialność, a Twoje są Twoimi i Ty sam ponosisz za nie odpowiedzialność.

    "przechodząc przez ową „bramę” podobną „czarnej dziurze” nie odczuwamy już lęku przed unicestwieniem.
    To porównanie jest nieprzystające do potężnej czarnej dziury która jest wciąż powiększającym się sztucznie zainicjowanym tworem z cz.dz jaką opisujesz jako tunel .Rozdrabniaczem , najlepiej zrozumianym jako totalną niszczarkę , łącznie z rozdrabnianiem owej samoświadomości tworzącej jednostkowe istnienie."

    Ty wierzysz w tę "sztuczną czarną dziurę" jako jakiś "sztuczny twór, rozdrabniacz, niszczarkę", która wciąż się powiększa. Rozumiem i przyjmuję do wiadomości. Ja w nic takiego nie wierzę. Zwłaszcza w "sztuczne twory", bo kto wie, czy nie są one "fantomowe". :-) Ale... może czyjeś ego tak właśnie zaczęło postrzegać ekspandującą obecnie ŚWIADOMOŚĆ? To możliwe. Możliwe, że ego się boi takiego rozdrobnienia, "unicestwienia", bo nie może pojąć, że istnieje coś więcej, czego objąć nie może, nie jest w stanie? A kim jest indywidualne ego wobec ... na przykład tzw. absolutu?
    Nie ma już we mnie lęku przed unicestwieniem. Nawet rozdrobnieniem tej samo-świadomości, która mam obecnie. Jestem coraz bardziej pełna ufności. :-) Możliwe, że dlatego, iż po tym ŚNIE, jeszcze wiele razy w swoim życiu (w trakcie medytacji -wglądów w swoje wnętrze) wchodziłam w "stan pustki". To dla mnie coś jak "stan pomiędzy" jedną forma, a następną, jedną myślą i następną... I wiem, że w Tybecie nazywane jest to "stanem bardo".

    Wiem też, że różne koncepcje są tak samo równoprawne. Więc i ta koncepcja "sztucznej czarnej dziury" istniejącej jako jakiś "sztuczny twór, rozdrabniacz, niszczarka", która wciąż się powiększa. " jest na swój sposób tak samo prawdziwa jak wszystkie inne koncepcje. Ale to jest jednak koncepcja, którą możesz uznać za prawdziwą lub nie. Możliwe, że póki nie doświadczysz tego, co niesie ze sobą ta koncepcja, która uważasz za prawdziwą, nie dowiesz się, że to kolejna "fantomowa" koncepcja, która ma za zadanie trzymać ludzi w strachu i podziałach? Utrzymywać struktury ego, które ogranicza rozwój naszej samo-świadomości?
    c.d.n.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dokładny opis wzorca człowieka mówi o jego czakrach sięgających głębin Drogi Mlecznej zablokowanych sieciami energetycznymi wokół planety i pieczęciami na kodzie DNA"

      Dla Ciebie może jest jeszcze nadal zablokowany, dla mnie nie jest. Wybór należy do Ciebie. Zrób może eksperyment ;-): spróbuj zmienić swoje myśli i powiedz sobie, że "kod jest odblokowany" albo że "właśnie się odblokowuje", uwierz w to, a zobaczysz, co się stanie. :-) Zawsze przecież możemy zmienić wzorzec myślowy, który jest naszym przekonaniem. Po co trzymać się przekonań, które powodują, że cierpimy? Po to, że nie jesteśmy gotowi, by to odkryć, że możemy przestać walczyć i cierpieć? Ową zmianę wzorców myślowych/przekonań opisałam kiedyś na przykładzie zmiany jednego wzorca: " jestem głupia" na inny "jestem mądra", a potem uwolnienia się od obu tych wzorców, "etykietek". :-)

      Możesz oczywiście nadal tkwić w programie, że coś jest zablokowane i niemożliwe jest odblokowanie. Dla mnie to nie jest ani dobre ani złe, ponieważ są powody, że "utknąłeś" w takim programie, tak samo, jak były powody, bym ja np. doświadczyła we śnie tego świata walki i wzajemnego "pochłaniania się" na poziomach bardziej energetycznych niż w tzw. 3D. Poza wszystkim dla mnie TEN mój SEN JEST przede wszystkim SYMBOLICZNY.

      "GRY albo może ZABAWY, czy to zabijanie zasługuje na takie określenie ? "
      A czemu nie? Co tak Ci w tym przeszkadza? Wiesz, miałam w życiu wiele przykrych doświadczeń, ale patrząc na nie z perspektywy tej samo-świadomości, jaką "mam" teraz, niczego nie żałuję i wszystko wszystkim wybaczyłam. Sobie również. Nie wlokę już przeszłości za sobą. Rany się zagoiły. I niczego nie żałuję. W każdym razie to, co mogłam, już wybaczyłam zarówno sobie jak i innym. I z tej perspektywy widzę, że dopóki nie "przebudzimy się ", to rzeczywiście jesteśmy jak te "pionki lub figury" w jakiejś Grze animowane przez nasze "oprogramowanie"... albo jak "bio-roboty".

      "Szkoła trening , wyjscie ,” nagroda- kara – konsekwencja „- to życie , też chciałam wyjść , samobójstwo …..coś tu zgrzyta w tym ciągu – ewolucyjnym? A może rehabilitacyjnym ? coś nie jest tak z tym rozszyfrowywaniem tych informacji ?"

      Dla mnie nic nie zgrzyta, wszystko stało się zrozumiałe i klarowne. Może z czasem przyjdą jeszcze jakieś inne rozpoznania. Może. I nie postrzegam już życia jako "koszmaru". Postrzegam życie jako coś zachwycającego i nie do zrozumienia dla umysłu o nadal ograniczonej samo-świadomości... przez tzw. ego.
      I nie dziwi mnie, kochany marku, że Ty postrzegasz moje rozpoznania jako błędne.
      c.d.n.

      Usuń

    2. "Wystarczy popatrzeć na powiedzenie „raz zdobytej władzy nie oddamy „i można założyć że niektóre przestrzenie egzystencji mogą być zdegenerowane i to bynajmniej nie za sprawą źródła , a wychodzenie z owej niechcianej „zabawy „ jest koszmarem taj jak i tkwienie w niej , czy to temat wart umniejszenia jego wagi i pomijania w drodze samozadowolenia ?"

      Dla mnie życie ani wychodzenie z tego świata, który nazywam "światem walki o racje, światem gier dualizmu z powodu ograniczonej świadomości" nie jest żadnym koszmarem. Były momenty i sytuacje, które kiedyś tak postrzegałam. I sny koszmarne miewałam... Życie jest piękną i bywa trudną przygodą. Również sam ten świat też nie jest dla mnie koszmarem. (Chociaż czasem jeszcze mam takie myśli, że żyjemy w świecie szaleńców... :-)) A "wychodzenie" z tego "świata szaleńców" :-) jest procesem stawania się coraz bardziej świadomą zasad działania tego świata, wzorców jakie utrzymują ludzi w nieświadomości oraz przyczyn tego, dlaczego pozostajemy nieświadomymi w tym świecie, no i... uwalnianie się od tego wszystkiego. Nawet, jeśli przeżywałam trudne chwile, trudne i bolesne doświadczenia. I nadal czasem zdarzają się trudne momenty. (co opisałam w jednej z ostatnich notek).

      Nie staję się przecież coraz bardziej samoświadoma po to, by z kimś nadal walczyć, kogoś podporządkowywać sobie, cokolwiek komuś narzucać, mieć większą siłę, większą władzę czy jakieś inne tego typu wzorce myślowe będące "potrzebami", pożądaniami ego. Mogę natomiast wspierać innych i dzielić się z innymi (w wolności) wiedzą płynącą z moich rozpoznań i doświadczeń. :-D

      Tak, niektóre przestrzenie są zdegradowane, to fakt. Co tu daleko szukać? - nawet w moim ciele są jeszcze komórki rakowe. Odkryte jakieś 13 lat temu. I co z tego? Nie powoduje to mojego cierpienia. I żyję jakoś, a nawet szczęśliwie. I nie umarłam jeszcze. Nie przestraszyłam się wtedy, te 13 lat temu, że umrę na raka. Pierwszy moment był szokiem. Po prostu, poczułam wyraźnie (intuicyjnie?), że nie będę z niczym walczyć, także z rakiem. Nawet gdybym miała umrzeć, byłam gotowa przyjąć i takie doświadczenie. Ale tak się nie stało. Ponieważ w tym czasie również podjęłam decyzję, że nie będę walczyć z rakiem, ale zrobię wszystko, co będę w stanie, by uzdrowić siebie od przyczyn, które spowodowały tę "chorobę". I od raka właściwie się zaczęło... Między innymi i tamto doświadczenie spowodowało, że podjęłam w swoim życiu decyzję: koniec walki z czymkolwiek i kimkolwiek. No i zaczęła się moja "praca nad i ze sobą".

      Zawsze kiedy toczy się jakakolwiek walka czy "gra w zwycięzców i zwyciężonych", zawsze są jakieś "ofiary" i jacyś "oprawcy", zwycięzcy i pokonani. Wiesz, dlaczego jeszcze mnóstwo ludzi traktuje siebie samych jako czyjeś "ofiary", a sami zachowują się nieświadomie jak "oprawcy"? To jest po prostu wzorzec, w który kiedyś "weszliśmy", a z którego można się uwolnić. W miarę prosty sposób.

      Też kiedyś tkwiłam w tym wzorcu walki, świecie "ofiary i oprawcy". Och, jakże ja wtedy cierpiałam, jakie emocje przeżywałam... no wprost niesamowite. :-D Moje cierpienie momentami było chyba "największym cierpieniem na świecie". ;-) Ale i chwile rozkoszy i ekstazy się zdarzały, no pewnie... Jednak to, co odczuwam obecnie jest całkiem inne. Z powodu innej (znacznie poszerzonej :-)) samo-świadomości. Nie czuję ani samozadowolenia ani satysfakcji, ale raczej "podskórną" albo taką "stanowiącą tło mojego życia" radość istnienia. Nawet wtedy, kiedy czułam ostatnio jakby mnie "rozszarpywała" energia - co opisałam w jednej z ostatnich notek.
      c.d.n.

      Usuń
    3. " Więc ile taki teatr życia może trwać , po co takie ekstrema w tak długich jednostkach czasu ,może mimo wszystko trzeba uwzględniać możliwość patologi przejawienia formy i procesu jej neutralizacji aż po totalne wypranie z treści jednostki ducha tworzącej tą formę , a jeżeli tego ducha trzeba pokawałkować bo bycie jednostkowym kształtuje go w jakąś formę ducha to..?"

      To co?

      "Po co takie ekstrema? "

      A po co ludzie skaczą na gumie ze skały? Latają na lotniach nad przepaściami?

      " po co takie ekstrema w tak długich jednostkach czasu?"

      Jak długich? Wiesz to na pewno? Czas jest względny. Skąd wiesz, jak długo to trwało/trwa? Trwało/ trwa tyle, ile miało/ma trwać, ile było/jest potrzebne, by trwało.

      Z wiedzy - do jakiej mam dostęp - wynika, że NICOŚĆ to KONCEPT EGO, który skutecznie utrzymuje istoty ludzkie w strachu przed ową nicością. I tu sie zgadzam z tobą, że taka "poszerzająca się czarna dziura" może być "obrazem", symbolem owej nicości, której ego "strasznie" się boi.

      p.s.
      Co zrozumiałeś z tego, co napisałam o transformacji strachu poprzez zmianę samo-świadomości - przeniesieniu świadomości uwagi z myśli na odczuwanie energii w ciele?

      p.s.2
      Możesz nazywać wyjście ze świata walki w moim śnie samobójstwem. I tak to określamy z perspektywy ludzkiej istoty. Można to tak nazwać. Ale to, co dla mnie było najważniejszą informacją płynącą z tego snu, to doświadczenie owej "nicości", której tak bardzo bały się istoty z tamtego świata, a która - jak się okazało - nie jest nicością... jest raczej "pustką", w której nadal byłam/ jestem/istnieję jakąś częścią siebie... Jest w niej wyłącznie świadomość istnienia. Nic więcej. A to jest trudne do opisania słowami. Bo słowa nie oddadzą tego, co jest poza nimi, w czym one są i co jest także nimi... jednocześnie.

      Usuń
  7. "mógłbym się czuć speszony , bo użyłem owe " oczekiwania " raz za razem jakbym przeczył sam sobie , jednak gdy pod jednym oczekiwaniem kryje się " inna treść " niż pod drugim /a tak zapewne to w głowie miałem /, to już nie muszę się tak samooskarżać , a jedynie wyjaśnić ,że w pośpiechu nie zmieniłem jednego słowa na inne o podobnym znaczeniu ."

    No tak, w pośpiechu się zdarza. :-)
    "gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy" :-D

    Jednakże... oczekiwanie jest oczekiwaniem. Niczym innym. Pod słowem oczekiwanie kryje się jedna treść: oczekiwanie. Choć może ono być powiązane z innymi słowami - treściami. :-D

    Oczywiście, że nie musisz ani nie potrzebujesz się niczym peszyć. :-) Tylko ego lubi się peszyć albo czuć się speszone. :-D
    Ale dlaczego nie chcesz się przyznać sam przed sobą, że sam "niejako" ;-) zaprzeczyłeś sobie?
    Co Ci na to nie pozwala i tak trochę "pokrętnie" ;-) opowiada o tym, co to było w głowie?

    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. "Zanim napisałem do Ciebie , przeczytałem Twoją notkę , trzy razy . Obiecuję że zrobię to jeszcze raz , jednak wiem ,że nie zmieni to mojego odbioru tych treści ."

    Skoro wiesz, że nie zmieni to Twojego odbioru tych treści, to nie ma sensu spełniać mojej prośby i czytać jeszcze raz. Bo po co? Szkoda czasu. Z takim przekonaniem czy też wiedzą, że nie zmieni to Twojego odbioru tych treści nie ma możliwości, by coś się "otworzyło" na inne albo nowe zrozumienie.


    .

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za te kolejne kilka stron , Twej w przyszłości napisanej książki , muszę pomyśleć nim odpiszę ...
    na razie mogę jedynie napisać , że powiększyłaś swój kącik w moim sercu .

    marek

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze raz Ci dziękuję, kochany marku.
    Dzięki Twojej inspiracji coś się jednak dla mnie wyklarowało... :-)

    W świecie ze SNU istniała jedna alternatywa (dualizm):
    NICOŚĆ lub KONTYNUACJA ...
    istnienia w "Grze" o niezmiennych regułach. Kontynuacja w jednej formie... w nieskończoność...?

    Strach przed nicością powodował kontynuację "utkwienie" w tamtym świecie "pochłaniania" jednych istot przed drugie. Co i tak w rezultacie prowadziło do "kolapsu" tamtego świata... W taki sposób, że jedne istoty, które pochłaniały coraz więcej innych w pewnym momencie nie miałyby już co pochłaniać, więc i tak rozpadały się nieświadomie w "nicość". I "Gra" zaczynała się od nowa... rozdrobnieniem na wiele części... (możliwe, że "kiedyś" właśnie tę wersję "przerabiałam" wielokrotnie :-) ).

    Wyszłam z "tamtego świata", świadomiewybierając nicość,
    która jednak okazała się nie być nicością, a raczej "pustką", w której istnieje wyłącznie
    ŚWIADOMOŚĆ ISTNIENIA
    poza jakąkolwiek formą, poza jakimkolwiek utożsamieniem z czymkolwiek.

    Stamtąd "wyruszyłam" w dalszą "podróż" i trafiłam do tego świata.
    W tym świecie także "dualizmy" w dużo bardziej zróżnicowanych formach:
    dobro - zło
    oprawca - ofiara
    zwycięzcy - pokonani
    itp., itd...

    Najpierw kiedyś, w dzieciństwie pojawiła się wizja z powrotem do DOMU, gdzie byłam maleńką drobinką, cząstką, którą otaczał nieskończenie wielki wszechświat, a jednocześnie ten nieskończenie ogromny wszechświat zawierał się we mnie - najmniejszej drobince... i nie było tam żadnej dualności...
    Potem w młodości pojawiła się niezgoda na "ten świat dualizmu", ponieważ weszłam w te dualistyczne wzorce...
    I wtedy pojawiły się myśli o samobójstwie, poczucie bycia ofiarą itp. i nastąpiła próba samobójstwa> Nieudana.
    A potem pojawiła się decyzja o pozostaniu w tym świecie - po przyjęciu informacji ze środka siebie, że mam tu zostać, bo mam tu coś do zrobienia, bo i tak będę musiała tu wrócić, by ten świat zrozumieć, a potem będę wiedziała, co dalej... czyli, że miałam tu się czegoś "nauczyć", coś rozpoznać, zrozumieć...

    Trzykrotna rezygnacja z tamtego świata we śnie i trzykrotna rezygnacja z ego w tym świecie... to nie przypadek... :-)

    Ego dokładnie tak właśnie postrzega ekspandującą obecnie ŚWIADOMOŚĆ - jako "sztuczną czarną dziurę" jako jakiś "sztuczny twór, rozdrabniacz, niszczarkę", która wciąż się powiększa...
    Ego się boi takiego rozdrobnienia, "unicestwienia", bo nie może pojąć, że istnieje coś więcej, czego objąć nie może, nie jest w stanie.

    Inny symbol ekspandującej obecnie ŚWIADOMOŚCI to... czarna Kali ucinającą głowy demona Raktabiji...
    Mądry umysł, poddany Świadomości jako Sziwa leżący pod stopą Kali w pełnym oddaniu, Sziwa, który poddaje się Kali - ŚWIADOMOŚCI, przeżywa. Jego głowa nie zostaje ścięta.
    Ego postrzega jednak Kali jako "krwiożerczą", a to Raktabija - Ego jest demonem krwiożerczym, który nazywając ją "krwiożerczą" dokonuje na Kali projekcji siebie...

    Ale numer! :-)

    A Sziwa na tym "obrazku" to symbol tego, co Ty nazywasz Wyższą Jaźnią, a ja Umysłem Przebudzonym ze Snu.

    Zresztą sam zobacz, jaki on spokojny na tym obrazku :-) :
    http://arsmagna.cba.pl/wp-content/uploads/2011/07/kali31.jpg

    _____________________________________

    UMYSŁ I ŚWIADOMOŚĆ jako JEDNIA, CAŁOŚĆ i ŹRÓDŁO... :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Jestem

    nie musiałem myśleć , w pierwszą noc po Twej odpowiedzi we śnie usłyszałem sugestię zasugeruj jej / Tobie / aby w temacie swego pojmowania problemu czarnej dziury uwzględniła pojęcie " jako na górze , tak i na dole . I pozostawię tą sprawę w takiej postaci .
    Natomiast to co napisałem ,że poczekam z wypowiedzią , dotyczyło mego wewnętrznego przekonania , że te Twoje senne i realne koleje losu które opisujesz wskazują na to ,że istniałaś już za długo " zamurowana w materii " i jakieś siły przymuszały Cię do zapoznania się z tym , co na powrót połączy Twą świadomość z matrycą życia .

    marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj marku.

      "nie musiałem myśleć , w pierwszą noc po Twej odpowiedzi we śnie usłyszałem sugestię zasugeruj jej / Tobie / aby w temacie swego pojmowania problemu czarnej dziury uwzględniła pojęcie " jako na górze , tak i na dole . I pozostawię tą sprawę w takiej postaci ."

      :-) Ja też ją w takiej postaci... "pozostawię". :-D To oczywiste. :-D

      "Natomiast to co napisałem ,że poczekam z wypowiedzią , dotyczyło mego wewnętrznego przekonania , że te Twoje senne i realne koleje losu które opisujesz wskazują na to ,że istniałaś już za długo " zamurowana w materii " i jakieś siły przymuszały Cię do zapoznania się z tym , co na powrót połączy Twą świadomość z matrycą życia ."

      Kochany marku, Twoje wewnętrzne przekonania są Twoimi przekonaniami. :-) Ale dziękuję, że się nimi ze mną nimi dzielisz. Przekonania są przekonaniami i - z tego, co wiem - wynikają one zazwyczaj z naszych nieświadomych wzorców myślowo-mentalno-psychicznych. Dostrzegam jednak subtelną, acz istotną dla mnie różnicę między:
      naszymi przekonaniami, które nas utrzymują w oddzieleniu od innych części Całości oraz Całości i utrzymują nas w konfliktach wewnętrznych,
      a wiedzą i świadomością, która nas łączy z innymi częściami Całości i Całością w MIŁOŚCI i ZROZUMNIENIU :-D

      Wracając więc do sedna Twojej wypowiedzi:
      "Twoje senne i realne koleje losu które opisujesz wskazują na to ,że istniałaś już za długo " zamurowana w materii " i jakieś siły przymuszały Cię do zapoznania się z tym , co na powrót połączy Twą świadomość z matrycą życia ."

      Tak jakby... Nie wiem, co nazywasz " matrycą życia".
      W pewnym sensie istniałam "za długo", ale także trwało to dokładnie tyle, ile miało trwać; istniałam jako istota o mocno ograniczonej (samo-)świadomości... podobnie jak bardzo wielu, a może i jeszcze nawet zdecydowana większość z nas - ludzkich istot... Albowiem wszyscy "wpadamy" od czasu do czasu do świata (różnych światów) materii i istniejemy w nich w jakichś odcinkach czasu, jakby "zamurowani w tej materii" - we "sieci wzorcowej" materii. I istniejemy w tych światach jako istoty o bardzo ograniczonej (różnymi wzorcami myślowymi, ideami i przekonaniami czyli tzw. ego) oraz o bardzo zróżnicowanej (samoś-)wiadomości. Nie jest to ani dobre ani złe. Taka jest cena doświadczania i roz-poznania tego świata...

      c.d.n.

      Usuń
    2. Dodałam do notki tekst:
      ----
      O podobnych doświadczeniach wchodzenia w "pustkę" pisałam między innymi tutaj:
      http://tonalinagual.blogspot.com/2013/09/pojawiam-sie-i-znikam.html
      (...) Zrozumiałam, że gdybym tak po prostu zanikła tak, jak ta łza, nie mogłabym odczuwać tego szczęścia w ciele na wszystkich jego poziomach i odczuwać w nim wibracji tego, czego doświadczałam w tym momencie łącznie ze śmiechem i z płaczem..,
      dotykiem łzy i policzka,
      spływaniem łzy po policzku...
      i smakiem łez…
      na poziomie przejawiania siebie w fizycznym ciele.
      I przypomniałam sobie, że to jest takie piękne, że chcę "w tym doświadczeniu", w tym "stanie" pozostać. Jeszcze jakiś czas pozostanę… To właśnie "piękno" przeżywania tych uczuć i emocji poprzez fizyczno-psychiczno-mentalne ciało przyciągnęło mnie... do tej formy i doświadczania poprzez nią... SIEBIE. (...)
      Wtedy przyciągnęło mnie do tego świata jego... piękno, ale nie byłam świadoma, że istnieje w nim wzorzec rozróżniania "dobra i zła", który jest jak sieć oblekająca nas w kokony ego, gdy wchodzimy do tego świata...

      O sieci co nieco... http://tonalinagual.blogspot.com/2014/01/wewnetrzne-zmiany-i-zewnetrzne-przejawy.html
      ----
      Czym różni się energia "pola akaszy" od energii tzw. "prany"?
      "Pole akaszy" to tzw. "matryca życia" tyle że w tamtym ŚNIE to była jakby mentalna matryca - bazowa dla form materii tego świata, a "prana" to energia "rozpulchniająca" poszerzającą się świadomością (miłością i zrozumieniem) ową materię... Dzięki niej w pewnym sensie "mury form materii [ograniczającej indywidualną świadomość się kruszą"... :-D A wtedy świadomość łączy się z "matrycą życia" i ekspanduje...

      c.d.n.

      Usuń
    3. "Kronika akaszy...
      odbicia kroniki są dostępne w sferach: buddhi, mentalnej i astralnej. Jak to sie dzieje że powstają owe odbicia można sie dowiedzieć w literaturze na ten temat. Zacznijmy od sfery astralnej: fragmenty kroniki i jej odbicia istnieją w tej sferze w sposób fragmentaryczny i zniekształcony . To tak jakby włożyć przedmiot do wody - też zmienia swoją długość, wielkość, załamuje sie , bądź faluje (stąd nie przez przypadek symbolem astralu jest woda!). Co więcej w świecie astralnym nigdy nie możemy mieć stanu, który choć odrobinę byłby podobny do spokojnej powierzchni wody - tu wszystko faluje, zmienia sie i porusza.
      W astralu można znaleźć jedynie zniekształcone fragmenty Akaszy.
      w sferze fizycznej - każdy opisuje widziany wypadek inaczej, subiektywnie.....(przekonania ego)
      Natomiast w buddhi wszystko dzieje sie w wiecznym teraz! Nie ma przeszłości, nie ma przyszłości. Przeszłość i przyszłość dzieją sie równocześnie w teraz!!!! Wszystko na raz w teraz!"


      (Słowo buddhi moze zostac przetlumaczone jako 'przebudzenie'...)

      c.d.n.

      Usuń
    4. p.s.
      Fragmenty tekstu "Ciało przyczynowe" - Athur E. Powell:

      "(...)
      Gdy świadomość wznosi się dalej w wyższe sfery, wówczas, pokrywa się coraz bardziej z sąsiednimi, aż wreszcie, gdy dotrze do centrum, dokonuje się całkowite zlanie świadomości. Niemniej każdy oddzielny promień nadal istnieje i ma własny indywidualny kierunek i zewnętrzny wygląd. Patrząc na zewnątrz w niższe światy, każda świadomość zwraca się w odmiennym kierunku; jest aspektem jednej centralnej świadomości. Natomiast patrząc do wewnątrz, rozbieżne kierunki zbiegają się i jednoczą ze sobą.

      Poczucie zjednoczenia jest charakterystyczne dla sfery buddhi. W tej sferze wszelkie ograniczenia zaczynają znikać, a świadomość człowieka rozszerza się, aż wreszcie poznaje on, już nie tylko w teorii, że świadomość jego bliźnich znajduje się wewnątrz jego własnej; czuje wtedy, wie i doświadcza – z absolutną doskonałością współczucia – tego wszystkiego, co w nich jest, ponieważ ich świadomość stanowi w rzeczywistości jego cząstkę.

      W tej sferze człowiek wie, nie tylko na podstawie intelektualnego zrozumienia, ale i wyraźnego doświadczenia, że ludzkość stanowi naprawdę jednię, gdyż jego podstawą jest duchowa jedność. Chociaż dalej pozostaje on sobą i zachowuje swą świadomość [indywidualną], to jednak jest ona o wiele szersza i tak doskonale powiązana ze świadomością innych, że człowiek wie, iż jest naprawdę tylko cząstką potężnej całości.
      (...)
      Należy też pamiętać, że świadomość buddhiczna daje człowiekowi poczucie zjednoczenia ze wszystkim, co jest wspaniałe i cudowne w innych, (...) ale z konieczności harmonizuje też ich trwale z ludźmi występnymi i zbrodniarzami. Człowiek musi doświadczyć ich uczuć tak samo jak chwały i wspaniałości wyższego życia. Gdy człowiek wyzbywa się poczucia oddzielności i urzeczywistnia w sobie jedność, wówczas postrzega, że jest zanurzony w boskim życiu i że w stosunku do swych bliźnich, wysoko czy nisko stojących, może zachować jedynie postawę miłości.
      (...)
      Przestajemy ganić innych za to, że się od nas różnią; natomiast traktujemy ich po prostu jako inne przejawienie się naszej własnej aktywności, gdyż obecnie widzimy przyczyny, które przedtem były dla nas ukryte. Nawet w złym człowieku widzimy część siebie, chociaż słabszą; toteż nie pragniemy go potępić, lecz raczej pomóc mu, kierując nieco siły do tej słabej swej części, tak aby całe ciało ludzkości mogło być zdrowe i pełne energii.

      Gdy zatem człowiek wznosi się do sfery buddhi, może korzystać z cudzego doświadczenia; nie jest więc konieczne, aby każde ego przechodziło przez wszystkie doświadczenia jako oddzielna jednostka. Jeśliby nie chciał odczuwać cudzego cierpienia, może wycofać swą świadomość, jednak jeśli pragnie pomagać, zechce je odczuwać. Ogarnia swą świadomością cierpiącego człowieka, którego cierpienie, choć czasem nic on o tym nie wie, może się dzięki temu w pewnej mierze zmniejszyć.
      (...)
      W sferze buddhi pojawia się całkiem nowa zdolność, która nie ma nic wspólnego ze zdolnościami innych sfer. Człowiek bowiem poznaje przedmioty w całkiem odmienny sposób, przy którym zewnętrzne wibracje nie grają żadnej roli. Przedmiot staje się częścią poznającego, który poznaje on od wewnątrz, a nie od zewnątrz.
      (...)
      za pomocą intuicji buddhicznej widzi się rzecz od wewnątrz.
      (...)
      Gdyby nagle sto osób spośród nas mogło równocześnie wznieść swą świadomość do świata buddhi, to stanowilibyśmy wszyscy jedną świadomość; każdej osobie świadomość ta wydawałaby się jednak jej własną, absolutnie nie zmienioną z wyjątkiem tego, że obecnie obejmowałaby również każdą inną."


      Usuń
    5. "Gdyby nagle sto osób spośród nas mogło równocześnie wznieść swą świadomość do świata buddhi, to stanowilibyśmy wszyscy jedną świadomość; każdej osobie świadomość ta wydawałaby się jednak jej własną, absolutnie nie zmienioną z wyjątkiem tego, że obecnie obejmowałaby również każdą inną."

      Pasuje tutaj inny mój sen...
      http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2012/09/przenikanie.html

      (...) Nie pamiętam wiele, tylko tyle, że wnikałam w głębię jestestwa innych ludzi i widziałam – wiedziałam, kim są, z jakich wzorców i energii (częstotliwości) utworzone są ich tożsamości. Ale nie miałam tego zapamiętać. Wiedziałam, że tylko przepływam, mam dostęp do tych informacji tylko na tu i teraz, a nie po to by pamiętać. Czułam wzajemne PRZENIKANIE, PRZEPŁYW, POŁĄCZENIE. Ale wiele z tych istot ludzkich nie miało pojęcia, że moglibyśmy wzajemnie tego doświadczać.

      Nie ważne było zapamiętywanie tych wszystkich informacji, ponieważ one wszystkie są zapisane w naszych sercach. Poprzez serca albo coś, co jest umieszczone w sercach wszystkich istot. mamy dostęp do tej wiedzy, ale nie poprzez umysł (w mózgu).

      _____________

      No i wszystkie inne sny i wizje o łączeniu się różnych cząstek świadomości i ewolucji świadomości i przenikaniu umysłu świadomością...

      Usuń